-
21. Data: 2012-07-12 14:45:59
Temat: Re: Zginęła przez zapięte pasy
Od: Excite <n...@n...bedzie.pl>
W dniu 2012-07-12 12:20, Andrzej Lawa pisze:
> Poza tym jakby mi samochód zgasł na torach podczas kursu, to bym wysiadł
> i niech ten "instruktor" sam sobie swojego złoma ściągał.
Rozsądniej było by zjechać na 1 biegu i rozruszniku ale to już zadanie
dla instruktora.
-
22. Data: 2012-07-12 14:47:48
Temat: Re: Zginęła przez zapięte pasy
Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>
Użytkownik "Excite" napisał w wiadomości
W dniu 2012-07-11 18:45, P.B. pisze:
>> Zawsze zastanawiam się, co mają na myśli
>> instruktorzy, którzy naukę ruszania prowadzą na ruchliwych ulicach,
>> w
>> godzinach szczytu.
>Mają na myśli wizję bezrobocia bo sami instruktorami są z musu a nie
>z powołania. Często nie mają żadnych planów nauczania, po prostu
>wsiadasz i jedziesz bo taki jest schemat w danym OSK, bo kursantowi
>trzeba zaimponować że w tym OSK to się szybko nauczy i już na
>pierwszej jeździe będzie w ruchu miejskim "śmigał". Inaczej kursant
>się obrazi że go placem manewrowym męczą i pójdzie do innego OSK. Za
>czasów jak ja się uczyłem na kat B to pierwsza połowa kursu była
>tylko na placu.
No coz, ja robilem PJ w innych czasach, szkola sie nie musiala o
kursantow martwic, instruktor swoje lata mial, i tez bylo "no to
jedziemy na ulice".
Moze po prostu doswiadczenie przez nich przemawia, ze cwiczenie na
placu nie ma sensu, mimo ze kursantowi sie wydaje inaczej.
A ulice ... albo ruchliwe, albo w godzinach szczytu :-)
W godzinach szczytu mozna zielonego kursanta wyprowadzic, szkody nie
spowoduje, wszyscy jezdza powoli, nauczy sie stac w korkach :-)
>Dopiero po około 10 godzinach jazdy na łuku, parkowaniach przy
>słupkach, zawracaniu itp. gdy opanowało się sterowanie samochodem
>wyjeżdżało się na miasto.
Ale to chyba przesada w druga strone. Godzina bylaby chyba w sam raz.
nawet moze pol, aczkolwiek jak sa i tak manewry do nauki to mozna cala
godzine poswiecic. Z ruchem ulicznym tez trzeba sie przespac, oswoic -
i potem czasu zabraknie. A manewry w miedzyczasie.
J.
-
23. Data: 2012-07-12 14:58:37
Temat: Re: Zginęła przez zapięte pasy
Od: Grejon <g...@g...com>
W dniu 2012-07-12 14:45, Excite pisze:
> W dniu 2012-07-12 12:20, Andrzej Lawa pisze:
>> Poza tym jakby mi samochód zgasł na torach podczas kursu, to bym wysiadł
>> i niech ten "instruktor" sam sobie swojego złoma ściągał.
>
> Rozsądniej było by zjechać na 1 biegu i rozruszniku ale to już zadanie
> dla instruktora.
O ile rozrusznik zakręci bez wciskania sprzęgła.
--
Grzegorz Jońca GG: 7366919 JID:g...@j...wp.pl
Green Trafic 140 dCi
Mazda 6 2.0 "parafinka" kombi
-
24. Data: 2012-07-12 15:00:00
Temat: Re: Zginęła przez zapięte pasy
Od: Myjk <m...@n...op.pl>
Thu, 12 Jul 2012 14:45:59 +0200, Excite
> Rozsądniej było by zjechać na 1 biegu i rozruszniku
> ale to już zadanie dla instruktora.
Szkoda auta żeby na rozruszniku jechać!1jeden
--
Pozdor Myjk
-
25. Data: 2012-07-12 15:14:25
Temat: Re: Zginęła przez zapięte pasy
Od: Artur Maśląg <f...@p...com>
W dniu 2012-07-12 14:47, J.F pisze:
> Użytkownik "Excite" napisał w wiadomości
> W dniu 2012-07-11 18:45, P.B. pisze:
>>> Zawsze zastanawiam się, co mają na myśli
>>> instruktorzy, którzy naukę ruszania prowadzą na ruchliwych ulicach, w
>>> godzinach szczytu.
>
>> Mają na myśli wizję bezrobocia bo sami instruktorami są z musu a nie z
>> powołania. Często nie mają żadnych planów nauczania, po prostu
>> wsiadasz i jedziesz bo taki jest schemat w danym OSK, bo kursantowi
>> trzeba zaimponować że w tym OSK to się szybko nauczy i już na
>> pierwszej jeździe będzie w ruchu miejskim "śmigał". Inaczej kursant
>> się obrazi że go placem manewrowym męczą i pójdzie do innego OSK. Za
>> czasów jak ja się uczyłem na kat B to pierwsza połowa kursu była tylko
>> na placu.
>
> No coz, ja robilem PJ w innych czasach, szkola sie nie musiala o
> kursantow martwic, instruktor swoje lata mial, i tez bylo "no to
> jedziemy na ulice".
> Moze po prostu doswiadczenie przez nich przemawia, ze cwiczenie na placu
> nie ma sensu, mimo ze kursantowi sie wydaje inaczej.
Ja tam też od razu jechałem na "ulicę". No, ale czasy były jednak
trochę inne, co nie znaczy, że teraz należy robić inaczej.
>> Dopiero po około 10 godzinach jazdy na łuku, parkowaniach przy
>> słupkach, zawracaniu itp. gdy opanowało się sterowanie samochodem
>> wyjeżdżało się na miasto.
>
> Ale to chyba przesada w druga strone. Godzina bylaby chyba w sam raz.
> nawet moze pol, aczkolwiek jak sa i tak manewry do nauki to mozna cala
> godzine poswiecic. Z ruchem ulicznym tez trzeba sie przespac, oswoic - i
> potem czasu zabraknie. A manewry w miedzyczasie.
A czytam o tych godzinach jazdy po łuku, parkowaniu przy słupkach itd.
to mi się słabo robi - później mamy takich niedouczonych "kierowców",
którzy się zachować na drodze nie potrafią. Zresztą parkować w
rzeczywistych warunkach też nie...
-
26. Data: 2012-07-12 15:23:24
Temat: Re: Zginęła przez zapięte pasy
Od: kamil <k...@s...com>
On 12/07/2012 13:47, J.F wrote:
> Użytkownik "Excite" napisał w wiadomości
> W dniu 2012-07-11 18:45, P.B. pisze:
>>> Zawsze zastanawiam się, co mają na myśli
>>> instruktorzy, którzy naukę ruszania prowadzą na ruchliwych ulicach, w
>>> godzinach szczytu.
>
>> Mają na myśli wizję bezrobocia bo sami instruktorami są z musu a nie z
>> powołania. Często nie mają żadnych planów nauczania, po prostu
>> wsiadasz i jedziesz bo taki jest schemat w danym OSK, bo kursantowi
>> trzeba zaimponować że w tym OSK to się szybko nauczy i już na
>> pierwszej jeździe będzie w ruchu miejskim "śmigał". Inaczej kursant
>> się obrazi że go placem manewrowym męczą i pójdzie do innego OSK. Za
>> czasów jak ja się uczyłem na kat B to pierwsza połowa kursu była tylko
>> na placu.
>
> No coz, ja robilem PJ w innych czasach, szkola sie nie musiala o
> kursantow martwic, instruktor swoje lata mial, i tez bylo "no to
> jedziemy na ulice".
> Moze po prostu doswiadczenie przez nich przemawia, ze cwiczenie na placu
> nie ma sensu, mimo ze kursantowi sie wydaje inaczej.
Doświadczenie przez tego młodego instruktora prowadzącego szkołę od
dwóch miesięcy raczej nie przemawia. Branie na pierwszą jazdę
dziewczyny, której samochód pewnie gaśnie przy każdym ruszaniu na
niestrzeżony przejazd kolejowy nazwał bym raczej skrajnym kretynizmem,
niż objawami doświadczenia i zdrowego rozsądku.
--
Pozdrawiam,
Kamil
http://bynajmniej.net
-
27. Data: 2012-07-12 15:25:18
Temat: Re: Zginęła przez zapięte pasy
Od: wchpikus <w...@w...wp.pl>
W dniu 2012-07-12 15:14, Artur Maśląg pisze:
>
> A czytam o tych godzinach jazdy po łuku, parkowaniu przy słupkach itd.
> to mi się słabo robi - później mamy takich niedouczonych "kierowców",
> którzy się zachować na drodze nie potrafią. Zresztą parkować w
> rzeczywistych warunkach też nie...
Wcale nie, złe rozumujesz..
Właśnie takie kręcenie na parkingu dużo daje, oswaja ze zmiana biegów,
hamowaniem, jak u kiedy używać sprzęgła...
Potem na mieście nie ma problemu z ruszeniem lub zatrzymaniem auta.
Teraz jak widzę "L", to wiem ze zaraz coś wywinie, w środku wystraszony
"zielony", ledwo wie jak się steruje autem a tutaj z każdej strony coś
jedzie..i panika.
Oswojenie się z samochodem to dobra szkoła, nie dla każdego oczywiście.
Ale widać potem jak kto sobie radzi za kołkiem..stara szkoła zawsze
wychodzi lepiej.
Zdawałem w 96r...teraz bym nie chciał tak się uczyć:)
-
28. Data: 2012-07-12 15:26:58
Temat: Re: Zginęła przez zapięte pasy
Od: Excite <n...@n...bedzie.pl>
W dniu 2012-07-12 14:47, J.F pisze:
> Moze po prostu doswiadczenie przez nich przemawia, ze cwiczenie na placu
> nie ma sensu, mimo ze kursantowi sie wydaje inaczej.
Ale plac ma sens, to kursanci nie chcą po placu jeździć a instruktorzy
dopasowują się do żądań klientów.
> A ulice ... albo ruchliwe, albo w godzinach szczytu :-)
> W godzinach szczytu mozna zielonego kursanta wyprowadzic, szkody nie
> spowoduje, wszyscy jezdza powoli, nauczy sie stac w korkach :-)
Niczego się nie nauczy. Będzie wystraszony a ilość rzeczy która mu nie
wychodzi tylko go niepotrzebnie zdołuje. Na plus tylko to że będzie mógł
się pochwalić "jeździłem już po mieście !". W rzeczywistości to
instruktor jeździł, wszystko podpowiadał i we wszystkim wyręcza
kursanta. To tak jak by naukę w szkolę podstawowej 1 klasy zacząć od
materiału z 6 klasy, potem trochę z 2, trochę z 1, trochę z 4 i tak
sobie chaotycznie skakać wedle własnego uznania. Bez sensownego planu
nauczania nie ma żadnego nauczania co doskonale pokazują statystyki
zdawalności.
> Ale to chyba przesada w druga strone. Godzina bylaby chyba w sam raz.
Po pierwsze to lepiej przesadzić w stronę placu niż zbyt szybkiego
wyjazdu na miasto. A po drugie to dla jednego w sam raz będzie 1 godzina
a inny będzie potrzebował 10. Więc założyli że średnio po 7-10 godzinach
wyjeżdża się na miasto i to się nawet sprawdzało. W tamtych czasach
nieco więcej zadań egzaminacyjnych wykonywało się na placu więc podczas
tych wielu godzin na placu było czego się uczyć.
> nawet moze pol, aczkolwiek jak sa i tak manewry do nauki to mozna cala
> godzine poswiecic. Z ruchem ulicznym tez trzeba sie przespac, oswoic - i
> potem czasu zabraknie. A manewry w miedzyczasie.
Czasu nie zabraknie, jak ktoś potrzebuje 10 godzin na placu i 40 na
mieście to oznacza że musi jeździć 50 godzin a nie tylko tyle co
ustawowe minimum czyli 30 obowiązujące na chwilę obecną. OSK często
przyjmują te minimalne 30 godzin jako czas maksymalny kursu, robią tak
bo większość kursantów chce zmieścić się w 30 godzinach i nie dopłacać
ani złotówki. Jak instruktor uczciwie na podstawie umiejętności kursanta
ustala że kursant musi jeździć np. 60 godzin to mało który kursant
zrozumie to i przyjmie do wiadomości. A że w 30 godzinach mieszczą się
tylko zdolni kursanci no to jest jak jest, kurs się kończy po 30 a
kursanci biegną nieprzygotowani na egzamin i próbują do skutku. I
niestety część z nich w końcu dostaje prawo jazdy gdy sytuacja na
egzaminie była dla nich sprzyjająca.
Puste skrzyżowanie, skręt w lewo... zaliczone, parkowanie i miejsca że
autobus by się zmieścił... zaliczone. Egzamin zleci a tłumok co ledwo
po prostej jedzie dostaje PJ.
-
29. Data: 2012-07-12 16:43:10
Temat: Re: Zginęła przez zapięte pasy
Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>
Użytkownik "kamil" napisał w wiadomości
On 12/07/2012 13:47, J.F wrote:
>> No coz, ja robilem PJ w innych czasach, szkola sie nie musiala o
>> kursantow martwic, instruktor swoje lata mial, i tez bylo "no to
>> jedziemy na ulice".
>> Moze po prostu doswiadczenie przez nich przemawia, ze cwiczenie na
>> placu
>> nie ma sensu, mimo ze kursantowi sie wydaje inaczej.
>Doświadczenie przez tego młodego instruktora prowadzącego szkołę od
>dwóch miesięcy raczej nie przemawia.
Nie wiesz ile lat pracowal w cudzej szkole jazdy.
Musial kurs instruktorski zrobic, egzamin, wlasne PJ moze jeszcze
pamieta ..
>Branie na pierwszą jazdę dziewczyny, której samochód pewnie gaśnie
>przy każdym ruszaniu na niestrzeżony przejazd kolejowy nazwał bym
>raczej skrajnym kretynizmem, niż objawami doświadczenia i zdrowego
>rozsądku.
No, wyszlo jak wyszlo, po fakcie kazdy madry. Z drugiej strony pojedz
z kursantka na miasto, gdzie inni jezdza "setka" :-)
J.
-
30. Data: 2012-07-12 16:45:26
Temat: Re: Zginęła przez zapięte pasy
Od: Excite <n...@n...bedzie.pl>
W dniu 2012-07-12 15:00, Myjk pisze:
> Szkoda auta żeby na rozruszniku jechać!1jeden
Lub instruktor nie znał tej tajemnej metody.
Mnie już nic nie zdziwi, znam przypadki jak instruktorka dzwoni po pomoc
do innego instruktora bo nie wie jak wymienić żarówkę od mijania. Ze
zmianą koła też trzeba było ją wyręczać bo nie wiedziała od czego zacząć.