-
31. Data: 2010-03-12 00:13:39
Temat: Re: Zgadnijcie ile kosztuje
Od: "Pszemol" <P...@P...com>
"Tomasz Pyra" <h...@s...spam.spam> wrote in message
news:hnbjoi$p5m$1@atlantis.news.neostrada.pl...
> Natomiast pytanie na ile da się to zrobić biorąc gotówkę - nie wiem, nie
> próbowałem. Ale myślę że wzięcie pieniędzy nie przekreśla dalszych targów.
> Powinno się udać zawołać likwidatora do już rozebranego auta.
Pytanie jak jest zaoferowana ta gotówka - jeśli odbierając czek
podpisujesz że nie masz więcej roszczeń (bezwarunkowo) to
potem możesz sobie "napykać".
-
32. Data: 2010-03-12 00:35:34
Temat: Re: Zgadnijcie ile kosztuje
Od: Tomasz Pyra <h...@s...spam.spam>
Pszemol pisze:
> "Tomasz Pyra" <h...@s...spam.spam> wrote in message
> news:hnbjoi$p5m$1@atlantis.news.neostrada.pl...
>> Natomiast pytanie na ile da się to zrobić biorąc gotówkę - nie wiem,
>> nie próbowałem. Ale myślę że wzięcie pieniędzy nie przekreśla dalszych
>> targów.
>> Powinno się udać zawołać likwidatora do już rozebranego auta.
>
> Pytanie jak jest zaoferowana ta gotówka - jeśli odbierając czek
> podpisujesz że nie masz więcej roszczeń (bezwarunkowo) to
> potem możesz sobie "napykać".
Prawda jest taka, że robiąc to własnym sumptem i tak to będzie
ubezpieczyciela kosztowało znacznie mniej niż bezgotówkowo w ASO, więc
powinni być i tak skorzy do pójścia na rękę.
Nie wiem jaka jest praktyka, ale skoro stosuje się takie standardy do
napraw przez warsztaty, to dlaczego by mieli w przypadku prywatnej
naprawy postąpić inaczej.
-
33. Data: 2010-03-12 14:32:14
Temat: Re: Zgadnijcie ile kosztuje
Od: "Pszemol" <P...@P...com>
"Tomasz Pyra" <h...@s...spam.spam> wrote in message
news:hnbut2$jmh$2@atlantis.news.neostrada.pl...
> Pszemol pisze:
>> "Tomasz Pyra" <h...@s...spam.spam> wrote in message
>> news:hnbjoi$p5m$1@atlantis.news.neostrada.pl...
>>> Natomiast pytanie na ile da się to zrobić biorąc gotówkę - nie wiem, nie
>>> próbowałem. Ale myślę że wzięcie pieniędzy nie przekreśla dalszych
>>> targów.
>>> Powinno się udać zawołać likwidatora do już rozebranego auta.
>>
>> Pytanie jak jest zaoferowana ta gotówka - jeśli odbierając czek
>> podpisujesz że nie masz więcej roszczeń (bezwarunkowo) to
>> potem możesz sobie "napykać".
>
> Prawda jest taka, że robiąc to własnym sumptem i tak to będzie
> ubezpieczyciela kosztowało znacznie mniej niż bezgotówkowo w ASO, więc
> powinni być i tak skorzy do pójścia na rękę.
>
> Nie wiem jaka jest praktyka, ale skoro stosuje się takie standardy do
> napraw przez warsztaty, to dlaczego by mieli w przypadku prywatnej naprawy
> postąpić inaczej.
Zastanawiam się właśnie co zyskujesz próbując oszczędzić ubezpieczalni
pieniądze i robiąc coś dziadowsko przy dużym nakładzie swojej pracy???
-
34. Data: 2010-03-12 19:15:12
Temat: Re: Zgadnijcie ile kosztuje
Od: Tomasz Pyra <h...@s...spam.spam>
Pszemol pisze:
>> Nie wiem jaka jest praktyka, ale skoro stosuje się takie standardy do
>> napraw przez warsztaty, to dlaczego by mieli w przypadku prywatnej
>> naprawy postąpić inaczej.
>
> Zastanawiam się właśnie co zyskujesz próbując oszczędzić ubezpieczalni
> pieniądze i robiąc coś dziadowsko przy dużym nakładzie swojej pracy???
Niekoniecznie dziadowsko - niektórzy mają swoje warsztaty, dojście do
tanich części, potrafią pewne rzeczy zrobić sami.
A zyskają pieniądze za tą pracę którą mogą wykonać samodzielnie.
Np. wycena kwoty bezspornej samego pękniętego zderzaka to było prawie
1500zł.
Gdybym to był mój prywatny samochód i miał to robić samodzielnie, to
akurat mogłem kupić taki zderzak za 300zł, polakierowano by mi go za
(strzelam) 500zł, zamontował bym sam, około 700zł zostałoby w kieszeni.
700zł za trochę załatwiania i zamontowanie zderzaka to całkiem
przyzwoite wynagrodzenie by było.
-
35. Data: 2010-03-12 19:58:23
Temat: Re: Zgadnijcie ile kosztuje
Od: "Pszemol" <P...@P...com>
"Tomasz Pyra" <h...@s...spam.spam> wrote in message
news:hne0gc$e3l$1@atlantis.news.neostrada.pl...
> Pszemol pisze:
>
>>> Nie wiem jaka jest praktyka, ale skoro stosuje się takie standardy do
>>> napraw przez warsztaty, to dlaczego by mieli w przypadku prywatnej
>>> naprawy postąpić inaczej.
>>
>> Zastanawiam się właśnie co zyskujesz próbując oszczędzić ubezpieczalni
>> pieniądze i robiąc coś dziadowsko przy dużym nakładzie swojej pracy???
>
> Niekoniecznie dziadowsko - niektórzy mają swoje warsztaty, dojście do
> tanich części, potrafią pewne rzeczy zrobić sami.
> A zyskają pieniądze za tą pracę którą mogą wykonać samodzielnie.
>
> Np. wycena kwoty bezspornej samego pękniętego zderzaka to było prawie
> 1500zł.
>
> Gdybym to był mój prywatny samochód i miał to robić samodzielnie, to
> akurat mogłem kupić taki zderzak za 300zł, polakierowano by mi go za
> (strzelam) 500zł, zamontował bym sam, około 700zł zostałoby w kieszeni.
>
> 700zł za trochę załatwiania i zamontowanie zderzaka to całkiem przyzwoite
> wynagrodzenie by było.
Nikt nie kwestionuje sytuacji w której nie wykonujesz naprawy w ogóle
lub wykonujesz ją w inny sposób i nadwyżkę pieniędzy kasujesz dla siebie.
Omawialiśmy sytuację w której w czasie roboty okazuje się, że pieniędzy
z ubezpieczalni nie wystarcza bo się okazało że to czy tamto trzeba wymienić
i wtedy jest bida, bo w przypadku naprawy w stacji obsługi autoryzowanej
przez ubezpieczalnię nie byłoby rozmowy, a tak to musisz prowadzić walkę
o przekonanie ubezpieczyciela że jest konieczne wymienić część A i B
i że obie uległy uszkodzeniu w czasie naprawianej szkody, a nie jest to
wcale takie łatwe jakby mogło się wydawać.
Jeśli więc decyduje skąpstwo i próba zarobku na kraksie to trzeba przyjąć
ryzyko klęski że jak się naprawić nie uda za taką niską kasę to tracimy na
tym.
Trudno też się dziwić ubezpieczalniom że nie rozdają pieniędzy na lewo
i prawo bo jakiś pan X, co sobie w garażu swój samochód naprawia chce
sobie oprócz zderzaka wymieć oba błotniki i klapę plus gril bo mu się
różnica koloru ciutkę nie podoba :-) Ubezpieczalnia pracuje z serwisem
do którego ma zaufanie i licząc na długoterminową współpracę nie będą
się nawzajem nabijać w butelkę. Interesy z "prywaciarzami" już nie będą
szły gładko bo mając jeden wypadek będziesz chciał wycisnąć z ubezpieczalni
ile się tylko da nie dbając o przyszłą wspólpracę...
Na dodatek naprawiając własny samochód masz pewien ładunek emocjonalny
do naprawy i być może będziesz zainteresowany wymianą większej ilości
części niż naprawa tego rzeczywiście wymaga, bo czemu miałbyś nie zyskać
jakiejś nowej części przy okazji, nie? Kto zrezygnowałby z nowej chłodnicy
albo remontu klimy przy okazji lekkiej stłuczki w przedni zderzak, nie ? :-)
-
36. Data: 2010-03-13 00:19:28
Temat: Re: Zgadnijcie ile kosztuje
Od: Tomasz Pyra <h...@s...spam.spam>
Pszemol pisze:
> i wtedy jest bida, bo w przypadku naprawy w stacji obsługi autoryzowanej
> przez ubezpieczalnię nie byłoby rozmowy, a tak to musisz prowadzić walkę
> o przekonanie ubezpieczyciela że jest konieczne wymienić część A i B
> i że obie uległy uszkodzeniu w czasie naprawianej szkody, a nie jest to
> wcale takie łatwe jakby mogło się wydawać.
Nie jest to też takie proste.
Znajomy likwidował szkodę z OC sprawcy, początkowo miał być zderzak,
wahacz i przyległości.
Po rozebraniu okazało się że też podłużnica jest zgięta i po prostu nie
da się zamontować nowego wahacza.
Ubezpieczyciel stwierdził że podłużnica to nie ta szkoda, że musiało być
wcześniej i że nie odda kasy.
Warsztat w między czasie podłużnicę wymienił czy tam naprawił, w każdym
razie ubezpieczyciel nie chciał za to zapłacić.
Warsztat chciał kasę od znajomego, ewentualnie żeby to on się szarpał z
ubezpieczycielem. Skończyło się chyba tym że ubezpieczyciel faktycznie
zapłacił, ale wcale tak różowo i bezstresowo nie było, a sprawa się
ciągnęła dość długo.
> Trudno też się dziwić ubezpieczalniom że nie rozdają pieniędzy na lewo
> i prawo bo jakiś pan X, co sobie w garażu swój samochód naprawia chce
> sobie oprócz zderzaka wymieć oba błotniki i klapę plus gril bo mu się
> różnica koloru ciutkę nie podoba :-)
Tak to nie jest - nie ma różnicy czy robisz w warsztacie czy w swoim
garażu. Chęć oszukania ubezpieczyciela i zrobienia więcej niż faktycznie
się stało przy okazji szkody jest taka sama.
> Ubezpieczalnia pracuje z serwisem
> do którego ma zaufanie i licząc na długoterminową współpracę nie będą
> się nawzajem nabijać w butelkę.
Mógłbym opowiedzieć kilka historii na ten temat ;)
> Na dodatek naprawiając własny samochód masz pewien ładunek emocjonalny
> do naprawy i być może będziesz zainteresowany wymianą większej ilości
> części niż naprawa tego rzeczywiście wymaga, bo czemu miałbyś nie zyskać
> jakiejś nowej części przy okazji, nie? Kto zrezygnowałby z nowej chłodnicy
> albo remontu klimy przy okazji lekkiej stłuczki w przedni zderzak, nie ?
No dokładnie tak właśnie jest.
I zauważ że moja szkoda była naprawiana bezgotówkowo w zaufanym warsztacie.
Gość w serwisie wypatrzył tą chłodnicę i mówi że on wezwie likwidatora i
mu sprawę przedstawi. No i przedstawił tak że mam nową. Ja tam nie mam
nic przeciwko.
Nie wiem czy chłodnica wgięła się wtedy, bo samochodem jeździłem od
bardzo niedawna i nie zaglądałem tam wcześniej.
Nie twierdzę że to było nabijanie ubezpieczyciela w balona, ale
konieczność wymiany jej na nową jest mimo wszystko dyskusyjna.
Znam kilka spraw likwidacji szkody z ubezpieczenia i zainteresowany tym
żeby zrobić jak najwięcej warsztat robi co może żeby wszystko co się
tylko da wymieniać. A klientowi w to graj - gdyby miał za to płacić z
własnej kieszeni, to podchodziłby do tego zupełnie inaczej.