eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.comp.programming[newbie] Test porównawczy języków programowaniaRe: Test porównawczy języków programowania
  • Data: 2011-01-20 10:38:24
    Temat: Re: Test porównawczy języków programowania
    Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    On Jan 19, 6:29 pm, "Przemek O." <p...@o...eu> wrote:
    > W dniu 2011-01-19 17:41, Andrzej Jarzabek pisze:
    >
    > >> Tia, ale osoba posiadaj ca wymagany certyfikat r wnie mo e za da
    > >> "trzysta miliard w".
    >
    > > Może. Ale może też nie. Jeśli taka wycena jest realistyczna, to być
    > > może znaczy, że nie należy danej rzeczy produkować.
    >
    > To samo dotyczy jednostki certyfikującej. Jeśli jej wycena jest
    > realistyczna, to znaczy to dokładnie to samo.

    Może być taka sytuacja, wcale nie wydumana, że specjalista
    certyfikowany do wytwarzania powie, że zrobi na danym poziomie jakości
    za sensowną cenę i w sensownym czasie, a specjalista certyfikowany do
    testowania laboratoryjnego powie, że testy sprawdzające ten poziom
    jakości będą kosztować miliardy i trwać dziesiątki lat (lub w skrócie
    - "nie da się").

    Jeśli natomiast wszyscy certyfikowani specjaliści w danej dziedzinie
    mówią, że nie da się czegoś zrobić, to masz raczej niewielkie szanse
    na to, że zrobi to zespół ludzi, którzy z różnych powodów takiego
    certyfikatu zrobić nie mogą (bo nie przeszli przeszkolenia, bo nie
    zdali egzaminów, bo nie mają praktyki, bo są za głupi, bo w
    przeszłości robili podobny projekt i tak go kompletnie schrzanili, że
    im odebrano uprawnienia).

    Ale oczywiście może to zależeć od specyfiki produktu.

    > > Ale skoro w tym całym Theracu certyfikowane oprogramowanie nawaliło,
    > > to najwyraźniej ta certyfikacja "nie daje gwarancji".
    >
    > Jak każda, niezależnie od poziomu na którym następuje.

    Ale z tego tylko wynika, że "dawanie gwarancji" w takim sensie jest
    bzdurnym kryterium, bo po pierwsze nic nie daje gwarancji, po drugie
    między dwoma sytuacjami, gdzie w obydwu "mnie ma gwarancji" może być
    nadal kolosalna różnica.

    > > A w dowolnym laboratorium odpowiednia osoba potrafi bez jakiegokolwiek
    > > testowania wystawić dokument certyfikujący dowolnie wadliwy produkt.
    >
    > Czyli nadal nie ma różnicy.

    Jest różnica, po prostu stosujesz bzdurne kryteria.

    > >> Jak to w czym? W tym e takie jednostki certyfikuj ce chc trzaska kas
    > > O jejku jejku, ktoś chce trzaskać kasę.
    >
    > O jejku, ja też chce, i co może mam dobrowolnie dać innym trzaskać moją
    > kasę? Na chwilę obecną ja trzaskam i właśnie co poniektórym się to nie
    > podoba i kombinują jakby to "ucertyfikować", coby się nie narobić i zarobić.

    No więc tak jak pisałem: to, że teraz Ty trzaskasz, a po ewentualnej
    certyfikacji będzie ewentualnie trzaskać ktoś inny, to jest coś, co
    obchodzi Ciebie i być może Twoją Starą, ale nie łudź się, że kogoś
    jeszcze.

    > > Bzdura, oczywiście, że wystawiający certyfikat ponosi
    > > odpowiedzialność.
    >
    > Ok. Rozważmy.
    > Pierwszy przypadek.
    > Programista napisał aplikacje i dał ją do certyfikowania. Jednostka
    > certyfikująca (po swoich testach) wydała odpowiedni certyfikat. Coś się
    > kosi. Problem ma programista, ale odpowiedzialność za wydanie
    > certyfikatu niezgodnego z prawdą ponosi jednostka certyfikująca (bo źle
    > to zrobiła, nie chciało jej się czy cokolwiek innego).
    > Drugi przypadek.
    > Jednostka certyfikująca wydała certyfikat dla programisty (w domyśle też
    > wydała go za kasę, niedostatecznie testując itd itp). Programista pisze
    > oprogramowanie, co jest jednoznaczne (wg tego co piszesz) z tym, że

    Niczego takiego nie pisałem, ale załóżmy, że tak.

    > program jest certyfikowany. Program się sypie. Problem ma jedynie
    > programista, a firma certyfikująca nie.

    Na jakiej podstawie tak zakładasz? Czy inaczej - na jakiej podstawie
    zakładasz, że ja coś takiego proponuję?
    Ja bym to raczej widział tak:
    Program się sypie, więc jest prowadzone dochodzenie. W ramach
    dochodzenia programista odpowiada dlaczego pewne rzeczy zrobił tak, a
    nie inaczej i wychodzi, że przyczyną błędów są braki w wiedzy. W
    następnym etapie dochodzenia pod lupę brana jest w takiej sytuacji
    jednostka certyfikująca: audytorzy sprawdzają programy i
    przeprowadzają wywiady z inntymi osobami po certyfikacji lub będącymi
    aktualnie w trakcie certyfikacji. Jeśli w wyniku dochodzenia okazuje
    się, że jednostka certyfikująca regularnie wydaje certyfikaty osobom
    bez odpowiednich umiejętności i wiedzy, może dyscyplinarnie utracić
    lub mieć zawieszoną akredytację i dodatkowo odpowiadać w procesie
    cywilnym za szkody wywołane awarią.

    > Pomimo że to ona nawaliła na
    > samym początku wydając certyfikat programiście. Dlaczego? Ponieważ nawet
    > certyfikowany programista może napisać zły program.

    I co z tego? Analogiczne tutaj będzie pytanie, czy ten, kto wystawił
    licencję laboratorium na certyfikację będzie odpowiadał, czy tylko
    samo laboratorium. Przecież nawet certyfikowane laboratorium może
    wystawić certyfikat jakości wadliwemu programowi. Dlaczego w takiej
    sytuacji miałoby odpowiadać samo laboratorium, zamiast doprowadzić do
    dymisji rządu, który powołał ministra, który zatrudnił urzednika,
    który zatrudnił urzędnika, który kierował urzędem, który akredytował
    instytut, który weryfikował licencję laboratorium, które wydało
    certyfikat?

    Przy czym akurat właśnie w przypadku oprogramowania testowanie
    laboratoryjne jest na tyle nieskuteczne, że rzeczywistym winnym awarii
    programu certyfikowanego przez laboratorium będzie faktycznie nie samo
    laboratorium, bo ono mogło przeprowadzić swoje testy rzetelnie, tylko
    debil, który zdecydował, że dla oprogramowanie wymagane są testy
    laboratoryjne zamiast certyfikacji procesu.

    > Dla mnie więc większą wartość ma certyfikowanie oprogramowania niż
    > programistów lub uściślając projektantów oprogramowania.

    W jednym i w drugim przypadku mówimy o certyfikacji oprogramowania.
    Pytanie tylko, co jest warunkim certyfikacji: czy przejście przez to
    oprogramowanie testów laboratoryjnych wykonanych przez certyfikowane
    laboratorium zatrudniające certyfikowanych testerów, czy certyfikacja
    procesu, gdzie certyfikowany pracownik producenta zatwierdza, że
    oprogramowanie zostało wykonane zgodnie z pewnymi normami, które
    dotyczą _między innymi_ tego, że kod został napisany i/lub
    zatwierdzony przez certyfikowanego programistę, plus ewentualnie
    połączenie jednego z drugim.

    Dla mnie pierwszy sposób certyfikacji ma nikłą wartość ze względu na
    wielkość przestrzeni zmiennych programu: wadliwe programy często sypią
    się w bardzo specyficznych warunkach, które nigdy nie wystąpiły przy
    testowaniu, gdzie np. występuje bardzo rzadka kombinacja danych
    wejściowych i relacji czasowych między nimi. Laboratorium ma bardzo
    małe szanse wykrycia tych sytuacji na ślepo, znacznie mniejsze niż
    porządny proces trestowania wewnętrznego i UAT, które mogą być
    wymagane przez certyfikację procesu. Najbardziej efektywnym sposobem
    uniknięcia tych błędów jest stosowanie odpowiednich praktyk i wymóg
    pisania i/lub recenzowania kodu przez programistów z odpowiednią
    wiedzą i wykształceniem obejmującym rozmaite aspekty inżynierii
    oprogramowania.

    > Ale mylisz się w jednym. Na chwilę obecną to ja o tym decyduje, czy
    > program będę certyfikował (czy muszę) i kto ową certyfikację
    > przeprowadzi,

    W czym się mylę?

    > więc nie dziw się, że nie będę entuzjastycznie nastawiony
    > do wywracania sposobu działania rynku, tylko dla zmiany, która po
    > pierwsze jest kosmetyczna i nic nie zmienia w sprawach bezpieczeństwa, a
    > po drugie dyktowana jest przez margines chcący wprowadzić demokratyczne
    > państwo totalitarne.

    Masz zatem w tej sprawie konflikt interesu który powoduje, że Twoje
    opinie są nic nie warte.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: