-
1. Data: 2012-11-10 13:39:02
Temat: Sprzedawcy w salonach
Od: Rafal Jankowski <j...@o...wsisiz.edu.pl>
Istnieje obiegowa opinia, że panowie w krawatach, w salonach samochodowych
dopuszczają się wszelkich możliwych wybiegów, żeby sfinalizować transakcję
a co za tym idzie wykonać plan sprzedaży, zainkasować prowizję itd.
Ja się na sprzedaży nie znam, ale moje obserwacje uwagi są następujące:
Z odgadywaniem potrzeb klienta i kreatywnością sprzedawców jest raczej
słabo. Jak kupowałem samochód to nie miałem żadnego innego samochodu i
problemem był dla mnie długi czas oczekiwania. Żaden sprzedawca nie
zaproponował: "Jeśli kupisz u nas samochód to na czas oczekiwania
zapewnimy auto zastępcze w atrakcyjnej cenie". Musiałem taką ofertę
wymyśleć dla siebie sam.
Inny przykład - po zakupie dostałem od producenta voucher do realizacji na
dowolny cel w sieci ASO, ale z krótkim terminem ważności. Dzwoniłem po
kilku serwisach, czy nie zechcieliby wystawić mi faktury za przegląd,
który zrealizują później. Oczywiście w większości przypadków "nie da się",
chociaż sprzedawca powinien starać się za wszelką cenę zatrzymać klienta,
który jeśli będzie zadowolony z usługi to wróci. I tym sposobem znowu sam
musiałem sobie wymyśleć, że zapłacę voucherem za materiały eksploatacyjne
i za części, a później dopłacę gotówką tylko za usługę. Niestety to co mi
proponowano to zwykle zakup bezużytecznych gadgetów.
Moja refleksja jest taka, że klient indywidualny (nie flotowy) to raczej
problem, którego należy się pozbyć.
-
2. Data: 2012-11-10 14:42:04
Temat: Re: Sprzedawcy w salonach
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Dnia Sat, 10 Nov 2012 13:39:02 +0100, Rafal Jankowski napisał(a):
> Istnieje obiegowa opinia, że panowie w krawatach, w salonach samochodowych
> dopuszczają się wszelkich możliwych wybiegów, żeby sfinalizować transakcję
> a co za tym idzie wykonać plan sprzedaży, zainkasować prowizję itd.
Moze w USA ?
Ja tylko pamietam salony Daewoo ...
-czy moge prosic o cennik lanosa
-prosze,
-czy te ceny sa aktualne
-tak
-a sa jakies upusty?
-o, tak, na ten model dajemy 3000 zl obnizki, na ten 5000,
I mysle ze jakbym o upust nie spytal, to i tak by mi go dali i bym sie
przyjemnie zdziwil przy kasie ... o ile oczywiscie bym nie wyszedl
stwierdzajac ze za drogo.
A o upustach trabili w radio, prasie i telewizji.
Ale to w sumie byl rok ~2000, moze za malo czasu od zmiany ustroju minelo.
> Ja się na sprzedaży nie znam, ale moje obserwacje uwagi są następujące:
> Z odgadywaniem potrzeb klienta i kreatywnością sprzedawców jest raczej
> słabo. Jak kupowałem samochód to nie miałem żadnego innego samochodu i
> problemem był dla mnie długi czas oczekiwania. Żaden sprzedawca nie
> zaproponował: "Jeśli kupisz u nas samochód to na czas oczekiwania
> zapewnimy auto zastępcze w atrakcyjnej cenie". Musiałem taką ofertę
> wymyśleć dla siebie sam.
Moze to wcale nie taka atrakcyjna dla nich oferta :-)
albo - chcesz pan szybko, to musi byc to co tu stoi, a nie jakies inne.
Nastepnym razem przyjdz pan jak stare auto bedzie jeszcze dobre.
> Inny przykład - po zakupie dostałem od producenta voucher do realizacji na
> dowolny cel w sieci ASO, ale z krótkim terminem ważności. Dzwoniłem po
No widzisz - na tym to polega ze dostales cos, co wcale nie obciazy
sprzedawcy :-)
> kilku serwisach, czy nie zechcieliby wystawić mi faktury za przegląd,
> który zrealizują później. Oczywiście w większości przypadków "nie da się",
> chociaż sprzedawca powinien starać się za wszelką cenę zatrzymać klienta,
> który jeśli będzie zadowolony z usługi to wróci.
A jaki oni maja w tym interes, zeby cie obsluzyc za pol ceny ?
Znow do nich przyjedziesz, czy wtedy wybierzesz najblizszy/najdogodniejszy?
> I tym sposobem znowu sam
> musiałem sobie wymyśleć, że zapłacę voucherem za materiały eksploatacyjne
> i za części, a później dopłacę gotówką tylko za usługę. Niestety to co mi
> proponowano to zwykle zakup bezużytecznych gadgetów.
Ty sie dowiedz jaka jest przebitka na gadzetach, to sie przestaniesz dziwic
:-)
> Moja refleksja jest taka, że klient indywidualny (nie flotowy) to raczej
> problem, którego należy się pozbyć.
A na kliencie flotowym to salon w ogole zarobi ?
Czy jednak mu zostaja mali klienci ... tylko nie zarabia sie na
zaspokajaniu jego potrzeb, a na wciskaniu swoich produktow.
J.
-
3. Data: 2012-11-10 15:08:33
Temat: Re: Sprzedawcy w salonach
Od: Rafal Jankowski <j...@o...wsisiz.edu.pl>
On Sat, 10 Nov 2012, J.F. wrote:
> -o, tak, na ten model dajemy 3000 zl obnizki, na ten 5000,
To jest właśnie problem z nowymi samochodami. Nigdy nie wiadomo ile
kosztują, bo każdy sprzedawca ma jakieś upusty (niejawne) i nie można ich
po prostu kupić za obowiązującą cenę, tylko trzeba się targować jak na
tureckim targu (albo wyjść na łosia).
W sumie to następny samochód chyba kupię używany choćby dlatego, że nie
będę musiał mieć do czynienia z panami w garniturach. W sumie to nieco
zdegustowany doświadczeniami w realu załatwiłem wszystko z pewnym gościem
przez maila/telefon, a po odbiór wysłałem żonę więc sprzedawca z salonu
nawet w życiu nie musiał mnie oglądać na oczy. Wydaje mi się, że jednak
jestem dość bezproblemowym modelem klienta.
Z samochodami używanymi jest tylko taki problem, że po odfiltrowaniu
IGIEŁEK, IDEAŁÓW i tych po niemieckich lekarzach i prawnikach niewiele
zostaje, ale zawsze coś się znajdzie.
> A jaki oni maja w tym interes, zeby cie obsluzyc za pol ceny ?
> Znow do nich przyjedziesz, czy wtedy wybierzesz najblizszy/najdogodniejszy?
Oni mnie obsłużą za 100% ceny, tylko część zapłacę im ja a resztą ceny
obciążą importera (tak jest napisane na voucherze).
> A na kliencie flotowym to salon w ogole zarobi ?
No chyba nie straci?
> Czy jednak mu zostaja mali klienci ... tylko nie zarabia sie na
> zaspokajaniu jego potrzeb, a na wciskaniu swoich produktow.
No ale żeby wcisnąć produkt trzeba we właściwy sposób wydobyć potrzeby
klienta jednak, a z tym mają jak widać spore trudności (w porównaniu do
łatwości z jaką przeznaczają gigantyczne kwoty na reklamę)
-
4. Data: 2012-11-10 16:10:10
Temat: Re: Sprzedawcy w salonach
Od: Krzysztof Matyasik <m...@w...pl>
W dniu 10.11.2012 13:39, Rafal Jankowski pisze:
> Istnieje obiegowa opinia, że panowie w krawatach, w salonach
> samochodowych dopuszczają się wszelkich możliwych wybiegów, żeby
> sfinalizować transakcję a co za tym idzie wykonać plan sprzedaży,
> zainkasować prowizję itd.
>
> Ja się na sprzedaży nie znam, ale moje obserwacje uwagi są następujące:
>
> Z odgadywaniem potrzeb klienta i kreatywnością sprzedawców jest raczej
> słabo. Jak kupowałem samochód to nie miałem żadnego innego samochodu i
> problemem był dla mnie długi czas oczekiwania. Żaden sprzedawca nie
> zaproponował: "Jeśli kupisz u nas samochód to na czas oczekiwania
> zapewnimy auto zastępcze w atrakcyjnej cenie". Musiałem taką ofertę
> wymyśleć dla siebie sam.
>
> Inny przykład - po zakupie dostałem od producenta voucher do realizacji
> na dowolny cel w sieci ASO, ale z krótkim terminem ważności. Dzwoniłem
> po kilku serwisach, czy nie zechcieliby wystawić mi faktury za przegląd,
> który zrealizują później. Oczywiście w większości przypadków "nie da
> się", chociaż sprzedawca powinien starać się za wszelką cenę zatrzymać
> klienta, który jeśli będzie zadowolony z usługi to wróci. I tym sposobem
> znowu sam musiałem sobie wymyśleć, że zapłacę voucherem za materiały
> eksploatacyjne i za części, a później dopłacę gotówką tylko za usługę.
> Niestety to co mi proponowano to zwykle zakup bezużytecznych gadgetów.
>
> Moja refleksja jest taka, że klient indywidualny (nie flotowy) to raczej
> problem, którego należy się pozbyć.
Obiegowa opinia jest taka, że panowie w krawatach zarabiają 10 tys. zł
na samochodzie. Niestety, jest to niemożliwe, przynajmniej w przypadku
popularnych marek.
Owszem, plany i prowizja to ważne elementy (do garnka coś trzeba
włożyć), niemniej jednak są jeszcze handlowcy, którzy przychodzą do
pracy, bo lubią, a nie - bo muszą :) Można takich poznać na odległość.
Samochód zastępczy na czas oczekiwania na nówkę? Może w klasie premium
to przejdzie. A kto będzie płacił za paliwo?
Zajmuję się sprzedażą samochodów specjalistycznych (pod konkretne
zamówienie klienta). Może to być ambulans, wywrotka, bankowóz, autobus
(15 osób)... co chcesz, byle zmieściło się na podwoziu do 3.5t DMC.
Uwierz mi, że w tym sektorze nie warto dążyć tylko do podpisania umowy -
takie podejście szybko się zemści. Jeśli flota w firmie składa się z
samochodów różnych marek, to znak, że właściciel/zarządzający flotą nie
miał szczęścia do sprzedawców... jeśli właściciel wraca do konkretnego
handlowca i zamawia kolejny samochód, oznacza to, że dobrze trafił.
Jeśli mam sprzedać złom, a potem unikać telefonów od klienta, zrobionego
w jajo - odpuszczam. W takiej sytuacji konkurencja ma okazję się
wykazać... niestety, tylko raz. Klient zrobiony w jajo więcej do
konkurencji nie pójdzie.
Pozdrawiam
Krzysiek Matyasik
-
5. Data: 2012-11-10 16:14:46
Temat: Re: Sprzedawcy w salonach
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Dnia Sat, 10 Nov 2012 15:08:33 +0100, Rafal Jankowski napisał(a):
> On Sat, 10 Nov 2012, J.F. wrote:
>> -o, tak, na ten model dajemy 3000 zl obnizki, na ten 5000,
>
> To jest właśnie problem z nowymi samochodami. Nigdy nie wiadomo ile
> kosztują, bo każdy sprzedawca ma jakieś upusty (niejawne) i nie można ich
> po prostu kupić za obowiązującą cenę, tylko trzeba się targować jak na
> tureckim targu (albo wyjść na łosia).
Ale te nie byly niejawne. Producent udzielil, w radio, w prasie, w
telewizji i internecie o nich trabiono, sprzedawcy sie do nich przyznawali
bez nacisku ... tylko dziwnie sprzedawcom sie nie chcialo aktualnych
cennikow wydrukowac.
>> A na kliencie flotowym to salon w ogole zarobi ?
> No chyba nie straci?
Nie wiem ... o prawdziwej flocie to sie w ogole z salonem rozmawia ?
>> Czy jednak mu zostaja mali klienci ... tylko nie zarabia sie na
>> zaspokajaniu jego potrzeb, a na wciskaniu swoich produktow.
> No ale żeby wcisnąć produkt trzeba we właściwy sposób wydobyć potrzeby
> klienta jednak, a z tym mają jak widać spore trudności (w porównaniu do
> łatwości z jaką przeznaczają gigantyczne kwoty na reklamę)
No wiesz, te zachodnie szkolenia, gdzie klienta na samochod generalnie
stac, i trzeba mu powiedziec ze w tym piekniej wyglada, kobiety beda na
niego lecialy, lepiej kupic lepszy model, bo to niewiele drozej.
Choc tez i trzeba podkreslic niezawodnosc, 5 lat gwarancji (o ile jest)
itp.
Ale w paru innych branzach bywa tak ze ceny sa dwie, cennikowa i dolna, i
sprzedawca zyje z tego zarobi w stosunku do dolnej ..
J.
-
6. Data: 2012-11-10 16:28:21
Temat: Re: Sprzedawcy w salonach
Od: Rafal Jankowski <j...@o...wsisiz.edu.pl>
On Sat, 10 Nov 2012, Krzysztof Matyasik wrote:
> Samochód zastępczy na czas oczekiwania na nówkę? Może w klasie premium to
> przejdzie. A kto będzie płacił za paliwo?
No nie przesadzajmy, chodziło o zwykłego kompakta. Za paliwo oczywiście
płaci klient. Nie oczekiwałem też, że nie dostanę samochód zastępczy za
darmo - jak najbardziej byłem gotowy za niego zapłacić (ale nie tyle co za
wynajem w sieciowej wypożyczalni).
Nie mam do nikogo pretensji o to, że nikt nie czyta w moich myślach. Jak
ktoś nie potrafi sam sprecyzować swoich potrzeb to teoretycznie jego
problem. Dziwię się jednak, że ludzie zajmujący się zawodowo sprzedażą
widząc co mi pasuje w ich ofercie a co nie, sami nie wykażą inicjatywy
żeby doprowadzić do korzystnej do obu stron transakcji. W końcu oba
przytoczone pomysły - samochód zastępczy (odpłatnie) oraz sprzedaż części
potrzebnych na przegląd zamiast faktury za niewykonaną usługę, która
miałaby być wykonana w przyszłości - były moje. To poniekąd wskazuje na
to, że tym ludziom nieszczególnie zależy. Ok, zdaję sobie sprawę, że nie
kupuję wypasionego Mercedesa, ale w grę jednak wchodzą jakieś pieniądze, a
podobno mamy kryzys.
> Zajmuję się sprzedażą samochodów specjalistycznych (pod konkretne zamówienie
> klienta). Może to być ambulans, wywrotka, bankowóz, autobus (15 osób)... co
> chcesz, byle zmieściło się na podwoziu do 3.5t DMC. Uwierz mi, że w tym
> sektorze nie warto dążyć tylko do podpisania umowy - takie podejście szybko
> się zemści. Jeśli flota w firmie składa się z samochodów różnych marek, to
> znak, że właściciel/zarządzający flotą nie miał szczęścia do sprzedawców...
> jeśli właściciel wraca do konkretnego handlowca i zamawia kolejny samochód,
> oznacza to, że dobrze trafił. Jeśli mam sprzedać złom, a potem unikać
> telefonów od klienta, zrobionego w jajo - odpuszczam. W takiej sytuacji
> konkurencja ma okazję się wykazać... niestety, tylko raz. Klient zrobiony w
> jajo więcej do konkurencji nie pójdzie.
W przypadku obsługi klientów korporacyjnych to jest oczywiste. Klienci
indywidualni po zakupieniu nowego samochodu następny często kupują nie
szybciej niż za 10 lat, więc niewciskanie im złomu już nie jest tak
oczywiste.
-
7. Data: 2012-11-10 16:38:57
Temat: Re: Sprzedawcy w salonach
Od: Rafal Jankowski <j...@o...wsisiz.edu.pl>
On Sat, 10 Nov 2012, J.F. wrote:
> Dnia Sat, 10 Nov 2012 15:08:33 +0100, Rafal Jankowski napisał(a):
>> On Sat, 10 Nov 2012, J.F. wrote:
>>> -o, tak, na ten model dajemy 3000 zl obnizki, na ten 5000,
>>
>> To jest właśnie problem z nowymi samochodami. Nigdy nie wiadomo ile
>> kosztują, bo każdy sprzedawca ma jakieś upusty (niejawne) i nie można ich
>> po prostu kupić za obowiązującą cenę, tylko trzeba się targować jak na
>> tureckim targu (albo wyjść na łosia).
>
> Ale te nie byly niejawne. Producent udzielil, w radio, w prasie, w
> telewizji i internecie o nich trabiono, sprzedawcy sie do nich przyznawali
> bez nacisku ... tylko dziwnie sprzedawcom sie nie chcialo aktualnych
> cennikow wydrukowac.
Zejdźmy na ziemię. Te oficjalne "rabaty" nie mają nic wspólnego z
rzeczywistą ceną sprzedaży, która jest znacznie niższa. No chyba, że ktoś
po prostu przychodzi do salonu i wykłada na stół oficjalną cenę z cennika
(po oficjalnym rabacie).
> No wiesz, te zachodnie szkolenia, gdzie klienta na samochod generalnie
> stac, i trzeba mu powiedziec ze w tym piekniej wyglada, kobiety beda na
> niego lecialy, lepiej kupic lepszy model, bo to niewiele drozej.
> Choc tez i trzeba podkreslic niezawodnosc, 5 lat gwarancji (o ile jest)
> itp.
Kupowałem samochód dla pospólstwa, wszelkie odniesienia do sportu,
seksu, niezawodności mogłbyby raczej wywołać skutek odwrotny do
zamierzonego ;)
> Ale w paru innych branzach bywa tak ze ceny sa dwie, cennikowa i dolna, i
> sprzedawca zyje z tego zarobi w stosunku do dolnej ..
No i na tym polega problem. Nie można po prostu: iść kupić (bez
targowania) i nie czuć się potem wydymanym. No chyba, że ktoś siedzi w
branży, wie z góry jaka jest ta dolna cena i prosto z mostu powie: daję
tyle i tyle albo do widzenia. Ale normalny klient, żeby tą cenę jako tako
wysondować musi stracić mnóstwo czasu i zdrowia psychicznego.
-
8. Data: 2012-11-10 16:54:53
Temat: Re: Sprzedawcy w salonach
Od: "Irek N." <j...@t...tajny.jest>
Moje doświadczenie pokazuje, że tylko do momentu pozyskania klienta,
później już nie interesują się wcale.
Zamówiłem samochód, specyficzny wyposażeniem, choć ogólnie dostępny.
Miałem odebrać 15 września, dostałem końcem września i to po moich
telefonach dlaczego jeszcze nie ma. Samochód nie odpowiadał
specyfikacji, więc odmówiłem odbioru - miał być "poprawiony". Ta
"poprawa" trwa do dzisiaj i przez cały czas czekania, w zasadzie nic się
nie dzieje od strony osoby sprzedającej. Sprzedawca zadzwonił w połowie
października, że podjęto decyzję o "poprawieniu" samochodu, ale pisemnie
na moją reklamację nie odpowiedzieli. Przedwczoraj zadzwonił jak mi się
jeździ nowym samochodem... którego jeszcze przecież mi nie dali! I tyle.
Przedstawicielstwo zresztą nie lepsze.
"Badanie satysfakcji klienta po zakupie samochodu marki x"
Pierwsze pytanie czy polecę sprzedającego... nie w temacie, ale niech tam.
Drugie pytanie czy musiałem z samochodem po odbiorze przyjechać do
sprzedawcy w jakimkolwiek celu, ile razy... na odpowiedź, że nie mam
jeszcze czym przyjechać - krótko - dziękuję, ankieta nie ważna, trzask
słuchawki.
Najzabawniejsze za to było pismo z centrali (leasing) informujące mnie,
że dowód tymczasowy nie został do nich dostarczony i nie biorą żadnej
odpowiedzialności za poruszanie się tym pojazdem po drogach. Ślicznie
poinformowali mnie o konsekwencjach itp.
Problem w tym, że nie odebrałem wozidła, nie mam żadnych dokumentów poza
ubezpieczeniem OC/AC które zapłaciłem i trwonię nie poruszając się pojazdem.
Tak oto dbają o klienta sprzedawcy.
Irek.N.
-
9. Data: 2012-11-10 17:08:55
Temat: Re: Sprzedawcy w salonach
Od: sundayman <s...@p...onet.pl>
> Obiegowa opinia jest taka, że panowie w krawatach zarabiają 10 tys. zł
> na samochodzie. Niestety, jest to niemożliwe, przynajmniej w przypadku
> popularnych marek.
Potwierdzam, w oparciu o znajomy salon pewnej znanej marki :)
Zarobek na przeciętnym aucie zaskakująco niski jest (kilka tys, i to
raczej 3 a nie 9). Salon zarabia głównie na obsłudze (ma własny serwis).
I w ogóle, nie są to kokosy ztcw. Kiedyś chyba było lepiej, ale teraz
dość cienko przędą.
-
10. Data: 2012-11-10 17:32:03
Temat: Re: Sprzedawcy w salonach
Od: "Kuba \(aka cita\)" <y...@w...pl>
Użytkownik "Krzysztof Matyasik" <m...@w...pl> napisał w wiadomości
news:k7lqme$hat$1@news.mm.pl...
>
> Samochód zastępczy na czas oczekiwania na nówkę? Może w klasie premium to
> przejdzie. A kto będzie płacił za paliwo?
Generalnie za paliwo w pożyczonym samochodzie płaci ten kto jeździ, więc to
nie problem.
Ja chciałem o czymś innym...
Generalnie uważa sie, ze w marce premium narzuty na samochodach są jakieś
super ekstra i jest z czego oddawać (i na czym zarabiać) a tym czasem prawda
jest niestety bardzo smutna...
--
Pozdrawiam
Kuba (aka cita)
gg 1461968
Dwa ogony - Irma, Myszka.
A4 B5, Megane MK I ph1, FJ1100N