eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.comp.programmingPrzeciwko własności intelektualnej › Re: Przeciwko w?asno?ci intelektualnej
  • Data: 2011-11-02 08:07:44
    Temat: Re: Przeciwko w?asno?ci intelektualnej
    Od: Mariusz Kruk <M...@e...eu.org> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Andrzej Jarzabek"
    >>>> Że co? Skoro ktoś jest gotów zapłacić, niech płaci. Nikt mu nie broni.
    >>>> Nawet bez ochrony.
    >>> Bez ochrony nie ma tego dzieła za które chciałby zapłacić.
    >> Mocno niekoniecznie. Gdyby była potrzeba, ktoś by ją zaspokoił.
    >Na jakiej podstawie tak uważasz? Ludzie mają wiele potrzeb, których nikt
    >nie zaspokaja.

    Widocznie popyt nie jest wystarczająco wysoki żeby komuś się chciało
    tworzyć odpowiednią podaż.

    >>> Zawodowym pisarzem, utrzymującym siebie i rodzinę z pisania książek był
    >>> na przykład Stanisław Lem.
    >> Cholera, przecież Lemów mamy na pęczki. Swoją drogą, Lem pisał w czasach
    >> cokolwiek nierynkowych.
    >Tak w ogóle, w różnych innych ustrojach jak najbardziej jest możliwe,
    >żeby utrzymywać się z pisania czy z czego tam bez praw autorskich. Ale w
    >kapitaliźmie prawo autorskie jest do tego potrzebne.

    Nie. Prawo autorskie nie jest potrzebne żeby można było się utrzymać z
    pisania. Umowy cywilnoprawne obowiązują i bez prawa autorskiego i nikt
    nie broni wydawnictwu płacić autorowi.

    >Ale chcesz innego przykładu? J.G. Ballard.

    "-Większość współczesnych samochodów osobowych ma konstrukcję samonośną.
    - Wcale nie większość, Lotus Elise jest na ramie!"

    >> Ale znasz jakichś pisarzy? Poza bardzo nielicznymi wyjątkami, na pisaniu
    >> książek się nie zarabia. Podobnie jak np. na muzyce.
    >Owszem, znam jakichś pisarzy. Wiem też akurat, że dla wielu z tych
    >pisarzy, których czytuję, pisanie stanowi jedyne lub główne źródło
    >utrzymania.

    Wróć do szkoły i powtórz logikę.

    >>> No więc właśnie jest to inwestycja, jeśli można na tym zarobić.
    >> Ależ oczywiście, że można. Ktoś mu broni sprzedać książkę wydawnictwu?
    >> Albo wręcz otworzyć własne?
    >Ja jednak uważam, że nie można. To, że nikt nie zabrania, nie znaczy
    >jeszcze, że coś jest możliwe.

    No to teraz chrońmy wszystkie możliwe modele biznesowe, bo jak to tak,
    że akurat ten chronimy, a płukania kaloryferów, czy grabienia trawników
    nie! To koniec Polski niepodległej!

    >>> Obecnie
    >>> zarabianie jest realizowane tak, że pisarz sprzedaje prawa autorskie
    >>> (rzadziej - eksploatuje na własną rękę).
    >> Wiesz, kiedyś "obecnie" jeździło się po mieście tramwajem konnym.
    >> "Obecność" się zmienia.
    >No i kiedyś pewnie też będzie inaczej, ale teraz jest tak jak jest i nie
    >ma żadnych poważnych przesłanek na to, żeby pisarz mógł zarabiać inaczej.

    Skoro nie ma przesłanek za zmianami, skąd się nagle wzięły te różne
    około-DRM-owe zapisy, hę?

    >>> Jeśli nie ma prawa autorskiego,
    >>> to to nie jest ani inwestycja, ani ryzyko, tylko hobby.
    >> Kwestia po prostu stopnia ryzyka.
    >Nie. Kwestia ryzyka to jest jak porównujesz działalność, na której
    >zarobisz z dużym prawdopodobieństwem, ale pieniądze, jakie zarobisz będą
    >niewiele większe od tych, jakie włożyłeś, a działalność na której prawie
    >na pewno stracisz, ale jak zarobisz, to masz szansę na wielokrotne
    >przebicie.
    >
    >Jak masz propozycję, na której praktycznie na pewno stracisz, a jeśli
    >przypadkiem uda ci się zarobić, to raczej też niedużo, to nie jest to
    >kwestia "stopnia ryzyka", tylko po prostu kiepska inwestycja.

    Nikt ci nie każe pisać kiepskich książek.

    >>>> Ach, zapomniałem, ty chciałeś ochrony modelu biznesowego pisania
    >>>> książek. Tylko kto ma je kupić? Założysz kolejny Państwowy Instytut
    >>>> Dofinansowania Szmir?
    >>> Znudziło mi się. Spytam prosto: naprawdę jesteś taki głupi, że ci się
    >>> wydaje, że "prawo autorskie" polega na istnieniu "Państwowego Instytutu
    >>> Dofinansowania Szmiry"?
    >> Naprawdę jesteś taki głupi, że wciąż nie zrozumiałeś, że ja po prostu
    >> atakuję twoje argumenty? W szczególności "ochronę modelu biznesowego
    >> pisania książek"? Czym jest prawo autorskie, tym jest. Twoja "ochrona
    >> pisania książek" zaraz sprowadzi się do przymusu ich kupowania.
    >Czy jesteś za głupi żeby zrozumieć, że mój argument jest taki, że prawa
    >autorskie powinny być, bo one moim zdaniem właśnie dają tę ochronę?

    Wiesz co, mógłbym ciągnąć ten łańcuszek, ale mi się nie chce.
    Argumentacja kołowa "prawo autorskie jest potrzebne, bo daje ochronę",
    a "ochrona jest potrzebna, bo prawo autorskie ją daje" niewiele wnosi do
    tematu. Baw się dalej sam. Mi się znudziło.

    >>>> Korekta jednej książki natomiast wcale nie kosztuje kilkudziesięciu
    >>>> tysięcy.
    >>> Korekta? Czy tobie się wydaje, że redaktor robi korektę?
    >> OK, złe słowo w sensie formalnym - owszem. Redakcja też wcale tyle nie
    >> kosztuje.
    >Nie mówiłem, że redakcja tyle kosztuje, tylko że do kosztów pisania
    >książki trzeba też wliczyć pracę redaktora i pisarza na etapie redakcji.
    >I tak, raczej jest to znacząca część kosztów całości.

    Praca pisarza to jego inwestycja. Sorry, no banana - nie włożysz, nie
    wyjmiesz. A jeśli redakcja jest aż tak znaczącym kosztem, to może jednak
    ta książka nie była warta wydawania.

    >>>> Kurczę, dla większości ludzi niemożliwym do poniesienia jest koszt
    >>>> "teraz będę oszczędzał przez dwa lata, żeby potem móc wyjechać na pół
    >>>> roku na wyprawę rowerową do Azji". I co z tego?
    >>> I to z tego, że jak bardzo niewiele osób pojedzie na wyprawę rowerową do
    >>> Azji, to nikomu się krzywda nie stanie, a jak powstanie bardzo mało
    >>> powieści, to będzie to strata dla bardzo wielu ludzi
    >> Po pierwsze - nie wykazałeś wciąż prawdziwości poprzednika implikacji.
    >> Po drugie - wcale nie jest też powiedziane, że następnik jest prawdziwy.
    >Przecież nie mam zamiaru cię przekonywać. Mówię tylko, że dla mnie prawo
    >autorskie jest sensowne, bo ja uważam, że tak jest.

    A, to trzeba było od pocżątku, że twoja racja jest twojsza i już.

    >Nie zgadzasz się?
    >Twoje prawo. Mnie wystarczy, że prawodawca też tak uważa.

    No to życzę ci serdecznie żebyś dożył czasów, w których spełnią się
    postulaty lobby pro-ochronnego. I będziesz musiał płacić za wszystko.
    Bo "prawodawca też będzie tak uważał".

    >>>> News at eleven - wszelki biznes jest ryzykowny.
    >>> Nie rozumiesz chyba pojęcia "ryzykowny". Ryzykowny biznes to taki, gdzie
    >>> jest prawdopodobieństwo zysku. Ogólnie, pieniądze opłaca się wyłożyć
    >>> wtedy, kiedy wartość oczekiwana zysku jest większy od kosztów
    >> News at twelve - w warunkach rzeczywistych nie znasz wartości
    >> oczekiwanej.
    >Oczywiście, że znasz. Wartość oczekiwana, jak sama nazwa mówi, określana
    >jest względem oczekiwań,

    Piękne. Ja oczekuję, że wygram szóstkę w totolotka. Czy oznacza to, że
    wartość oczekiwana gry w tegoż jest dwa miliony?

    >w tym przypadku wykładającego kasę. Czy może
    >dokładniej, wyznaczana jest według prawdopodobieństwa pewnych zdarzeń,
    >gdzie prawodpodobieństwo jest określane według informacji posiadanych
    >przez inwestora.

    Kurczę, nie dość że się znasz na backupie, to jeszcze jesteś w stanie
    dokładnie prognozować prawdopodobieństwo sukcesu biznesu. Ciekawe
    dlaczego jeszcze nie jesteś najbogatszym człowiekiem na Ziemi.

    >> News at thirteen - nie każdy biznes musi być zyskowny.
    >Jeśli jakiś rodzaj biznesu nie ma szans być zyskownym, to bardzo ciężko
    >będzie znaleźć kogoś, kto dysponuje odpowiednimi pieniędzmi a
    >jednocześnie będzie skłonny zainwestować w taki biznes.

    To doprawdy straszne.

    >>>> To trochę jak z systemem podatkowym - "wszyscy" uważają, że podatki są
    >>>> za wysokie i kasa z nich jest w dużej mierze marnotrawiona, ale nie ma
    >>>> praktycznej możliwośći zebrać ludzi i radykalnie to wszystko uprościć.
    >>> Tak się wydaje młodocianym korwinistom. Większość dorosłych ludzi zdaje
    >>> sobie sprawy, że jak podatki będą "niższe", to oni akurat na tym stracą.
    >> Serio, serio? To chyba w twoim matriksie.
    >A ty potrafisz udowodnić że jest tak, jak mówisz?

    Proszę bardzo. Na przykład:
    http://www.pentor.pl/16644.xml

    >> W szczególności (pomijając nawet już irracjonalne oczekiwania społeczne
    >> i inne aberracje) radzę zapoznać się z koncepcją krzywej Laffera.
    >Przecież ta krzywa to bzdura.

    No proszę. Czego to się można dowiedzieć w usenecie...

    >>>> Zła argumentacja - to nie, że ludzie "nie chcą" w sensie negatywnym. Oni
    >>>> "chcą" w sensie "nie przeszkadza im to, zwłaszcza kiedy nie znają
    >>>> alternatywy, a dodatkowo wydaje im się, że nie muszą za to płacić".
    >>> Alternatywa jest taka, że zamiast rozrywki, przy której przyjemnie
    >>> spędzają czas, a która tobie osobiście się nie podoba, będą mieli tylko
    >>> coś, na co teraz by nawet nie spojrzeli.
    >> No popatrz. Zupełnie jak z zakazem narkotyków.
    >Być może, ale zdaje się, że konsumpcja nielegalnych narkotyków jest
    >jednak rozrywką przy której przyjemnie spędza czas stosunkowo niewielki
    >wycinek ogółu.

    No i?

    --
    \------------------------/
    | K...@e...eu.org |
    | http://epsilon.eu.org/ |
    /------------------------\

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: