eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.comp.programmingPrzeciwko własności intelektualnejRe: Przeciwko w?asno?ci intelektualnej
  • Data: 2011-10-17 21:45:12
    Temat: Re: Przeciwko w?asno?ci intelektualnej
    Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    On 17/10/2011 21:53, Maciej Sobczak wrote:
    > On Oct 17, 12:29 pm, Andrzej Jarzabek<a...@g...com>
    > wrote:
    >
    >> Samo prawo do posiadania pieniędzy nie wystarczy, żeby te pieniądze
    >> faktycznie mieć.
    >
    > To prawda - ale pytanie, czy prawo powinno zatrzymać się na pozwoleniu
    > na posiadanie pieniędzy, czy też może powinno pójść dalej, aż do
    > zagwarantowania, że się je będzie posiadać. Wydaje mi się, że te
    > systemy, które zbyt mocno poszły w tym drugim kierunku, wylądowały w
    > malinach.

    W tym przypadku zasada jest taka, że możliwość zarabiania na twórczości
    jest chroniona prawem, bo praca ta jest uznawana za społecznie użyteczną
    - w przypadku dzieł, z którymi odbiorcy chcą obcować tak bardzo, że są
    skłonni poświęcić pieniądze, które by mogli przeznaczyć na coś innego, z
    których to pieniędzy między innymi może utrzymywać się twórca. Z tego
    wynika, że gdyby te dzieła nie powstały z braku motywacji ekonomicznej,
    odbyłoby się to ze stratą dla ogółu, w szczególności tych, którzy za nie
    płacą, ale też tych, którzy je sobie chcieliby kopiować bez płacenia.

    >> W znanych mi historycznych czasach ludzie na ogół tworzyli w zamian za
    >> materialne wynagrodzenie. Istnienie tych, którzy mogli sobie pozwolić
    >> na tworzenie tylko z potrzeby tworzenia było z kolei uzależnione od
    >> istnienia uprzywilejowanych klas społecznych
    >
    > To prawda. Zauważ jednak, że obecnie poprzeczka ekonomiczna jest
    > znacznie niżej. Tak nisko, że właściwie wynosi zero. Każdy może
    > napisać i opublikować książkę, każdy może nakręcić film i zdobyć N
    > milionów widzów, każdy może ulepić utwór muzyczny, robić zdjęcia albo
    > malować, itd. Nie trzeba się wychować w arystokratycznej rodzinie.

    Każdy może, ale jeśli mówimy o dziełach robionych hobbystycznie i bez
    perspektywy zarobku, to wybacz, ale jednak nie są o dzieła, które
    wielkiej ilości odbiorców zastąpią profesjonalną jakość.

    > Weź takiego YouTube jako dosłownie najbardziej widowiskowy przykład -
    > ilość materiału, który tam trafia jest absurdalna a to jest materiał,
    > który ma w zasadzie wolne IP. To właśnie pokazuje, że ochrona IP nie
    > jest konieczna, żeby twórcy tworzyli.

    Jest konieczna, żeby tworzyli coś powyżej poziomu absurdalnej ilości
    materiału na YouTube. Wybacz, ale jeśli proponujesz, żeby zamiast
    takiego np. "Boardwalk Empire" albo "Game of Thrones" mam obejrzeć 10
    tysięcy filmików nakręconych komórką o tym, że pijak nie może wyjść z
    rowu albo że czyjś kot zrobił salto do tyłu, to ja jednak wolę zapłacić.

    > Do tworzenia potrzebne są
    > narzędzia a nie ochrona prawna. I w dawnych czasach to właśnie
    > narzędzia były trudno dostępne (stąd konieczność bycia dobrze
    > urodzonym) - obecnie jednak narzędzia dla twórców są śmiesznie tanie.

    Do tworzenia czegoś, co reprezentuje jakikolwiek poziom, potrzebna jest
    zwykle jakaś kombinacja pieniędzy i czasu. I nawet tam, gdzie to głównie
    czas jest potrzebny, nie każdy, kto ma talent, ma też wytrwałość i
    energię żeby tworzyć sensowne dzieła za friko po ciężkim dniu fedrowania.

    > Oczywiście, można podać argument filmów z Hollywood za pierdyliony
    > milionów, ale nie jestem przekonany, czy one muszą być referencyjnym
    > use-case'm dla prawodawców.

    No to masz inne: napisanie powieści zajmuje wiele miesięcy pracy po
    kilka godzin dziennie. Jeśli ktoś pracuje na etat i ma rodzinę, której
    też musi poświęcać czas, to po prostu nie znajdzie tych godzin.

    Dalej: nawet filmy relatywnie niskobudżetowe, nie będące jednak
    kompletną siermięgą, kosztują od kilkuset tysięcy, do kilku milionów
    dolarów. Nikt tyle ze swojego fedrowania od poniedziałku do piątku nie
    odłoży po to, żeby się artystycznie spełnić w weekendy. A ogół odbiorców
    jest raczej zadowolony, że taki np. Peter Jackson może kręcić filmy o
    większych "production values" niż Bad Taste.

    >> Nie znam osobiście żadnego muzyka nagrywającego płyty. Natomiast
    >> widziałem dzisiaj w telewizji wywiad z jednym takim, który wprost się
    >> wypowiedział (a propos tematu wydłużenia okresu ochrony PA), że
    >> utrzymuje się z honorariów ze sprzedaży płyt, w tym tych, które nagrał
    >> fafdziesiąt lat temu.
    >
    > To też jest dobry temat, bo nie wiadomo, dlaczego jednorazowa praca ma
    > być gwarantem ciągłych dochodów.

    Bo ludzie ciągle chcą to kupować? Taka premia za stworzenie czegoś
    ponadczasowego.

    >>> Jak myślisz, dlaczego coraz więcej muzyków decyduje się na
    >>> bezpośrednią sprzedaż swoich utworów przez net? Ale tutaj prawa
    >>> autorskie też nic nie wnoszą.
    >>
    >> Jak to "nic nie wnoszą"? Przecież prawo autorskie tak samo chroni
    >> utwory sprzedawane bezpośrednio przez net.
    >
    > Nie wnoszą, bo indywidualny twórca nie ma praktycznych możliwośc ich
    > egzekwowania. To martwe prawo a dochód artysty to bardziej efekt bycia
    > po prostu docenionym przez odbiorców.

    Wiesz, jeśli dzieła takiego twórcy zostaną wystawione na sprzedaż bez
    jego zgody na innym sajcie, to jak najbardziej ma praktyczną możliwość
    dochodzenia swoich praw przed sądem, w szczególności jeśli mówimy o
    sumach faktycznie pozwalających na utrzymanie się, a nie o dwóch
    downloadach na tydzień. Z piratami jest oczywiście gorzej, bo ze
    ściganiem ich mają problem nawet duże korporacje, ale przecież jeśli
    taki pirat już zostanie złapany i postawiony przed sądem, to dany
    artysta ma prawo się sądzić i tak samo ma szanse na odszkodowanie.

    Oczywiście w rzeczywistej praktyce wygląda to tak, że przypadki odejścia
    znanych i uznanych artystów od labeli i przejścia na swoje są bardzo
    rzadkie, i większość tych artystów, którzy "decydują się" na
    bezpośrednią sprzedaż przez sieć w rzeczywistości nie mają wyboru, tj.
    pewnie by bardzo chcieli mieć kontrakt z labelem, ale akurat żaden label
    nie jest zainteresowany. Co z kolei przekłada się na znikome
    zainteresowanie publliczności, a co za tym idzie również piratów.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: