Użytkownik "Tomek" <t...@t...pl> napisał w wiadomości
news:hp49ve$t14$1@nemesis.news.neostrada.pl...
> >
>> I jak ktoś w zabudowanym jedzie 50 i chce zmienić pas to ten z tyłu
>> jadący w odległości
>> kilkudziesięciu metrów nie powinien się zbliżyć nawet o metr i nie
>> powinien zmiany pasa utrudnić lub uniemożliwić. Pomijam dokładność
>> wskaźników.
>> neelix
> Dokładnie tak! I w kilku krajach tak się właśnie jeździ, np. w USA. Tam
> jak ktoś jedzie nieco szybciej nie potrzeba radaru - od razu go widać na
> tle innych aut. I są mandaty, i nie ma zmiłuj... I mają mało śmiertelnych
> wypadków.
> Tomek

A u nas trzeba liczyć na łaskę/wspaniałomyślność/wyrozumiałość
popylających z podświetlną lub własną przebojowość, co wymaga jednak
zwiększenia prędkości ponad dozwoloną. Tylko jak tu skutecznie zwiększyć z
50-ciu, by bezpiecznie wskoczyć przed tych, którzy jadą 100? Gdyby doszło do
wypadku to u nas beknie zmieniający pas, a nie popylacz. Zgadzam się z byłym
ministrem Drzewieckim, że Polska to dziki kraj.
neelix