eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.telefonia › O konkurencji na rynku
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 232

  • 71. Data: 2015-08-07 20:07:19
    Temat: Re: O konkurencji na rynku
    Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>

    "J.F." <j...@p...onet.pl> writes:

    > Hm, jak ktos juz telefon mial, to dzialal w miare dobrze, i to jeszcze
    > za PRL.

    Nie wiem gdzie. Ja pamiętam, że często trudno było coś usłyszeć
    (zwłaszcza na MM), albo przeciwnie - słyszało się więcej rozmów niż
    własną. Automaty to była inna porażka. Jak deszcz popadał i papier
    zamókł, to było jeszcze gorzej.
    --
    Krzysztof Hałasa


  • 72. Data: 2015-08-08 00:16:03
    Temat: Re: O konkurencji na rynku
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Dnia Fri, 07 Aug 2015 20:07:19 +0200, Krzysztof Halasa napisał(a):
    > "J.F." <j...@p...onet.pl> writes:
    >> Hm, jak ktos juz telefon mial, to dzialal w miare dobrze, i to jeszcze
    >> za PRL.
    > Nie wiem gdzie.

    We Wroclawiu,

    > Ja pamiętam, że często trudno było coś usłyszeć
    > (zwłaszcza na MM), albo przeciwnie - słyszało się więcej rozmów niż
    > własną. Automaty to była inna porażka.

    Nie narzekalem, ale tez malo korzystalem z MM i automatow.
    Na jakosc narzekalem dopiero w Tele2 - echo im sie wlaczalo, i
    zwalczyc nie potrafili.

    Gdzies w latach 90-tych sie znow zdziwilem - ze miedzy Wroclawiem a
    Klodzkiem moze sie polaczenie zestawiac niezauwazalnie szybko -
    sekunde, moze dwie ...

    >Jak deszcz popadał i papier zamókł, to było jeszcze gorzej.

    No tak, ja (rodzice) mialem z lat 70-tych, to chyba juz bez papieru.

    J.


  • 73. Data: 2015-08-08 00:50:32
    Temat: Re: O konkurencji na rynku
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Dnia Fri, 7 Aug 2015 13:42:10 +0200, Jarosław Sokołowski napisał(a):
    > Pan J.F. napisał:
    >> Hm, jak ktos juz telefon mial, to dzialal w miare dobrze, i to jeszcze
    >> za PRL.
    >> IMO - we Wroclawiu w 1997 TP byla bliska nasycenia rynku, chyba tylko
    >> jeden znajomy telefonu nie mial.
    >> Ale przyszla powodz, i TP miala tysiace kabli do wymiany.
    >
    > Nie miał, więc czekał, i czekał, i czekał... Nasycenie rynku jest wtedy,
    > gdy jak się nie ma, a się chce, to się ów fakt zgłasza i następnego
    > dnia już się ma. Więc to był tylko szczęśliwie wybrany podzbiór --
    > statystyki są bezlitośnie, przez cały okres komuny co kilka lat
    > zmienialiśmy się z Albanią na ostatnim miejscu w Europie pod względem

    Z mojej klasy w liceum wszyscy telefon mieli. Zakladam wiec, ze ~97%
    chetnych telefony mialo (we Wroclawiu). Ze znajomych w pracy chyba
    jeden nie mial.

    Jesli 97% telefony ma, to znak ze lada moment TP wyczerpie wszystkie
    czekajace od lat podania ... i spocznie na laurach, czy zacznie robic
    te zlozone wczoraj ?
    Oczywiscie gdzies na zadupiu w jeden dzien telefonu nie dociagnie,
    moze wolec kable pod nowe osiedle podciagnac niz do jednego domku,
    ale to juz nie bedzie "sredni czas oczekiwania 15 lat".

    Owszem, na wsiach wygladalo gorzej.

    > liczby linii na tysiąc osób. A działało to fatalnie. Szczególnie gdy
    > trzeba było *zamówić zamiejscową* -- często w ogóle nie było słychać.

    Hm, ale ACMM pojawilo sie juz w latach 70-tych. I dzialalo.
    Owszem, nie wszedzie.

    >> Dawno nie probowalem nowego zalozyc, ale sadzac po tym co w internecie
    >> napisali, to koledzy maja racje. TP/Orange wstrzymalo inwestycje.
    >> Po co - zeby im sie zaraz jakis wirtualny pasozyt zalagl ?
    >
    > Zalęgnie się czy nie, interes jest żaden. Jeden dziwak chce założyć,
    > podczas gdy inni rezygnują -- to z tego powodu nie opłaca się ciągnąć
    > nowego kabla.

    Ale po co ciagnac, skoro jest po tych, co zrezygnowali ?
    No chyba ze nie ma, bo nowy budynek -

    > Nie ma co owijać w bawełnę: TP/Orange wykończyło telefonię
    > stacjonarną, korzystając przy tym z wydatnej pomocy rządowej, polskiej
    > i francuskiej.

    Hm, ja mam wrazenie, ze wykonczyly jednak komorki.
    TP tylko o tyle, ze chec do utrzymania wysokich cen abonamentow,
    spowodowala, ze wiele osob sie spytalo "a po co mi stacjonarny" ... i
    zrezygnowalo.

    >> Ale z drugiej strony - w komorkach rewolucja cenowa. Stacjonarny
    >> telefon traci sens, na sam telefon to juz nie namowia, a wielu
    >> z nieho zrezygnowalo bo za drogo.
    >> Internet, telewizja - to jeszcze ma sens.
    >> Ale sam telefon - nie oplaci sie.
    >
    > Za drogo jest bo UKE jest nieugięty i odrzucał i odrzuca wszystkie
    > wnioski TP/Orange o obniżkę taryf abonamentowych? Podnieśli cenę, co
    > dało firmie "pozytywny efekt ekonomiczny", a potem żal było obniżać

    Nie sledzilem, ale w pewnym momencie UKE sie musi przestawic na to,
    aby odrzucac obnizki. Bo to pewnie dumping, aby wykosic nowa
    konkurencje :-)

    > z uwagi na ten efekt. A przy takich cenach nic dziwnego, że zdechło.

    Te ceny rozne byly, ale teraz ... czy za ~20-30 zl/mc jestes w stanie
    klientowi stacjonarke zapewnic ? Jak trzeba kanalizacje zbudowac, z
    gmina mase papierkow zalatwic, po 500 zl minimum kazdy :-)
    Kabel polozyc, centrale ... no nie, centrala juz jest, wolne porty sie
    marnuja.

    >> bez przesady, ale tych protokolow troche bylo.
    >> Najpierw nam rzady mozliwie drogo sprzedaly to co mielismy
    >> najcenniejszego - czyli "pustynie telekomunikacyjna", potem weszly
    >> uregulowania unijne, Strezynska tak calkiem sama tej telefonii nie
    >> polozyla.
    >
    > Panowie, odczepcie się może od Streżynskiej! Ani mi ona krewną, ani
    > powinowatą, ale przed głupimi oskarżeniami bronić będę każdego.
    > Zwłaszcza że nie dość, że nie położyła, to robiła co mogła, by ta
    > telefonia się do reszty nie wyłożyła. Czasem nawet więcej niż mogła.
    > A że niewiele już się dało, to co innego.
    > Pierwotny plan władzy był taki: wyznaczmy datę okresu ochronnego dla
    > monopolisty (na rok 2002), oni będą się wtedy sprężać by zdążyć nam
    > tę pustynię zazielenić i na tym zarobić, a potem przyjdzie konkurencja
    > i ceny obniży. Chłopaki nie mieli wyobraźni -- myśleli, że jak przez
    > poprzednie sto lat telefonia zmieniła się niewiele, to przez następne
    > sto będzie tak samo. Tymczasem przyszła nowa technologia (komórki)
    > i tam rozegrała się walka konkurencyjna. A kable myszy jedzą.

    Zaraz - to niby jaki cel ta wladza miala ?
    Zebysmy zyli dlugo i dostatnio w krainie tanich i szczesliwych
    telefonow ? To po cholere te okresy ochronne ?

    Nie, chlopaki potrzebowali gotowki z prywatyzacji TP, a drozej sie
    sprzedaje monopoliste. Taki tam podatek posredni - od telefonow,
    dobrze ukryty. Ale potrzebowali na panstwowe cele. No i prywatne
    pewnie tez.

    Z tym monopolem tez nie tak prosto, bo widze, ze Dialog wystartowal w
    1997, Netia gdzies w 1990, troche mniejszych tez bylo.


    J.


  • 74. Data: 2015-08-08 00:51:05
    Temat: Re: O konkurencji na rynku
    Od: "ACMM-033" <v...@i...pl>


    Użytkownik "Krzysztof Halasa" <k...@p...waw.pl> napisał w wiadomości
    news:m37fp7dlbc.fsf@pm.waw.pl...
    > "J.F." <j...@p...onet.pl> writes:
    >
    >> Hm, jak ktos juz telefon mial, to dzialal w miare dobrze, i to jeszcze
    >> za PRL.
    >
    > Nie wiem gdzie. Ja pamiętam, że często trudno było coś usłyszeć
    > (zwłaszcza na MM), albo przeciwnie - słyszało się więcej rozmów niż

    Wypisz, wymaluj - moja praca w miejscu jak w moim nicku - najbardziej
    narzekałem na kabel do CA Saska Kępa (17xxxx), gdzie przesłuchy miewałem
    silniejsze, niż właściwa rozmowa. I albo panie dzieju taki kabel był w
    ruchu, albo w ogóle. Nawet nie podawałem na przełączalnię, bo oddawano mi
    jako sprawny (pamiętam chyba numer, P113, kable były po 100 par). Co w sumie
    może było uzasadnione - porobiłem parę swoich prób i wyszło mi na to, że
    przesłuchy są czysto pojemnościowe, tylko, KUR.., jak...? Gdzie kable na
    krótszych, jak i dłuższych też relacjach, przesłuchy miały znacznie
    mniejsze.

    > własną. Automaty to była inna porażka. Jak deszcz popadał i papier
    > zamókł, to było jeszcze gorzej.

    Chodzi ci o izolację papierową w kablach "obołowionych"?
    Zasadniczo, one tak to nie zamakały, jeśli dziura nie była zbyt duża i pompa
    była sprawna - już objaśniam... Zabezpieczeniem przeciwko zassaniu wody
    przez kabel było permanentne utrzymywanie w nim lekkiego nadciśnienia.
    Dopiero, jak dziura była konkretna, to siła wody wdzierającej się do wnętrza
    kabla przeważała nad siłą wydmuchu powietrza. I kabelek potrafił się
    odstawić na długo, aż ekipa wymieniła uszkodzony odcinek. Kiedyś do CA Wola
    (32xxxx) przy dzisiejszej ul. Płockiej (A wtedy Patrice'a Lumumby) 33, kabel
    leżał 93 dni niemal bez życia, za swej bytności, 2-3 razy dziennie
    przemierzałem tę biedę, kontaktowałem się z centralą, sprawdzaliśmy, czy
    wybieraki działają, technik mierzył linię i w trzaskach czasem, ludzie jakoś
    się dodzwaniali, gdybym tego nie robił, to przez 3 miesiące!!! kraj nie
    miałby ŻADNEGO połączenia z numerami na Woli. Z Woli zrobiono obejście do
    nas, a od nas do nich nic. Przełączalnia i dyspozytor? W zasadzie to nie
    moja brocha dymać się z kablami, ale honor mi nie pozwalał na zostawienie
    tego sobie a muzom... Nie mogli, czy nie chcieli, nie wiem, zrobić obejścia
    przez 3 MIESIĄCE. A pod koniec w jeden dzień wymienili zepsuty odcinek, do
    dziś się zastanawiam, kto i dlaczego położył na tym lachę, dlaczego to tak
    długo trwało.

    O tym, jak sprawowały się zaniedbane, bądź źle konserwowane urządzenia, to
    może innym razem, bo to za długo by trwało pisać.

    --
    Spamerzy z telefonu: 814605413 222768000 616285002 845383900 224093185
    896510439 896126048 222478125 222478457 814605444 717857100 222478205


  • 75. Data: 2015-08-08 01:17:08
    Temat: Re: O konkurencji na rynku
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Dnia Sat, 8 Aug 2015 00:51:05 +0200, ACMM-033 napisał(a):
    > Użytkownik "Krzysztof Halasa" <k...@p...waw.pl> napisał w wiadomości
    >> "J.F." <j...@p...onet.pl> writes:
    >>> Hm, jak ktos juz telefon mial, to dzialal w miare dobrze, i to jeszcze
    >>> za PRL.
    >> Nie wiem gdzie. Ja pamiętam, że często trudno było coś usłyszeć
    >> (zwłaszcza na MM), albo przeciwnie - słyszało się więcej rozmów niż
    >
    > Wypisz, wymaluj - moja praca w miejscu jak w moim nicku - najbardziej
    > narzekałem na kabel do CA Saska Kępa (17xxxx), gdzie przesłuchy miewałem
    > silniejsze, niż właściwa rozmowa. I albo panie dzieju taki kabel był w
    > ruchu, albo w ogóle. Nawet nie podawałem na przełączalnię, bo oddawano mi
    > jako sprawny (pamiętam chyba numer, P113, kable były po 100 par). Co w sumie
    > może było uzasadnione - porobiłem parę swoich prób i wyszło mi na to, że
    > przesłuchy są czysto pojemnościowe, tylko, KUR.., jak...?

    Monterzy pomylili druciki w czworkach/parach, czy nawet miedzy
    parami/czworkami ? Ewentualnie fabryka staly skok skretu dala ?

    Ale panowie - troche lat minelo, dorobiliscie sie komputerow i modemow
    ... i co - nie dzialaly, czy odporne na przesluchy ? Czy kable zdazyli
    wymienic ?

    >> własną. Automaty to była inna porażka. Jak deszcz popadał i papier
    >> zamókł, to było jeszcze gorzej.
    > Chodzi ci o izolację papierową w kablach "obołowionych"?
    > Zasadniczo, one tak to nie zamakały, jeśli dziura nie była zbyt duża i pompa
    > była sprawna - już objaśniam... Zabezpieczeniem przeciwko zassaniu wody
    > przez kabel było permanentne utrzymywanie w nim lekkiego nadciśnienia.

    A to nie bylo jakies zabezpieczenie na rzadowych liniach ?

    Tak czy inaczej - takie kable to przestali klasc w latach 60-tych, czy
    50-tych ? Oczywiscie stare trzeba bylo wymienic ... ale po co sprawny
    kabel zmieniac :-)

    > O tym, jak sprawowały się zaniedbane, bądź źle konserwowane urządzenia, to
    > może innym razem, bo to za długo by trwało pisać.

    Ale od 1992 TP zmuszono do instalowania central cyfrowych.
    Stare smieci poszly na zlom.
    Owszem, to juz po komunie, owszem - to trwalo wiele lat, ale to jednak
    23 lata temu :-)

    J.


  • 76. Data: 2015-08-08 07:17:36
    Temat: Re: O konkurencji na rynku
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan J.F. napisał:

    >> Nie miał, więc czekał, i czekał, i czekał... Nasycenie rynku jest wtedy,
    >> gdy jak się nie ma, a się chce, to się ów fakt zgłasza i następnego
    >> dnia już się ma. Więc to był tylko szczęśliwie wybrany podzbiór --
    >> statystyki są bezlitośnie, przez cały okres komuny co kilka lat
    >> zmienialiśmy się z Albanią na ostatnim miejscu w Europie pod względem
    >
    > Z mojej klasy w liceum wszyscy telefon mieli. Zakladam wiec, ze ~97%
    > chetnych telefony mialo (we Wroclawiu). Ze znajomych w pracy chyba
    > jeden nie mial.

    W klasie miałem jednego, co nie miał. Jak go ktoś pytał o numer, to
    mówił, żeby dzwonić dwa razy w rynnę, raz w parapet. Ale mieszkał na
    reprezentacyjnym osiedlu w samym centrum Warszawy, które stało wtedy
    dopiero od jakichś dziesięciu lat, więc zrozumiałe, że nie zdążyli
    jeszcze pociągnąc linii.

    > Jesli 97% telefony ma, to znak ze lada moment TP wyczerpie wszystkie
    > czekajace od lat podania ... i spocznie na laurach, czy zacznie robic
    > te zlozone wczoraj ?

    Przecież to nie tak! To teraz różni marudzą, jakie to się nam porobiło
    w Polsce rozwarstwienie. Na ogół mówią tak wychowani w warunkach takich,
    jak my -- 97% kolegów miało telefony i chodziło do liceum z tradycjami
    i salą gimnastyczną. Za komuny były ogromne grupy ludzi, również w dużych
    miastach, w których w ogóle nie myślano o telefonach i o posyłaniu dzieci
    do szkoły średniej. Bo do kogóż by oni mieli dzwonić? Oni nie zajmowali
    kolejek w oczekiwaniu na podłączenie -- dzięki temu szacowano je na 15
    lat, a nie na 60. Na wsiach regułą było, że telefonów nie było wcale.
    Miał proboszcz, miał pan doktor, miał sołtys, miał kierownik szkoły.
    Tu gdzieś lista się kończyła.

    Po prostu na odcinku telefonizacji władza ludowa nie odnotowała żadnego
    postępu. Niewiele się poprawiło od czasów sanacji. I to nas odróżniało
    od reszty Europy -- wszędzie było dużo lepiej.

    >> liczby linii na tysiąc osób. A działało to fatalnie. Szczególnie gdy
    >> trzeba było *zamówić zamiejscową* -- często w ogóle nie było słychać.
    >
    > Hm, ale ACMM pojawilo sie juz w latach 70-tych. I dzialalo.
    > Owszem, nie wszedzie.

    Lista kierunkowych nie zajmowała w książce telefonicznej nawet jednej
    strony. A była to lista *miejscowości* -- co oznaczało, że do miasteczka
    można było się dodzwonić, a do wioski dwa kilometry obok już nie.

    >>> Dawno nie probowalem nowego zalozyc, ale sadzac po tym co w internecie
    >>> napisali, to koledzy maja racje. TP/Orange wstrzymalo inwestycje.
    >>> Po co - zeby im sie zaraz jakis wirtualny pasozyt zalagl ?
    >> Zalęgnie się czy nie, interes jest żaden. Jeden dziwak chce założyć,
    >> podczas gdy inni rezygnują -- to z tego powodu nie opłaca się ciągnąć
    >> nowego kabla.
    >
    > Ale po co ciagnac, skoro jest po tych, co zrezygnowali ?
    > No chyba ze nie ma, bo nowy budynek -

    Po prostu nie ma i już. Historia zatoczyła koło -- znowu są wsie bez
    telefonów.

    >> Nie ma co owijać w bawełnę: TP/Orange wykończyło telefonię
    >> stacjonarną, korzystając przy tym z wydatnej pomocy rządowej,
    >> polskiej i francuskiej.
    >
    > Hm, ja mam wrazenie, ze wykonczyly jednak komorki.
    > TP tylko o tyle, ze chec do utrzymania wysokich cen abonamentow,
    > spowodowala, ze wiele osob sie spytalo "a po co mi stacjonarny" ...
    > i zrezygnowalo.

    Głupi by nie zrezygnował, jeśli widzi jakie są ceny. Gdyby obniżono
    je do poziomu przyzwoitego (abonament no-limits 10-15 zł) to by nie
    było dramatycnego spadku liczby linii, a nawet spadek dochodów mógłby
    być niewielki lub żaden. Ale znowu u nas musi być inaczej niż gdzie
    indziej, w innych krajach nie ma tak totalnego odwrotu od kabli jak
    w Polsce.

    >>> Ale z drugiej strony - w komorkach rewolucja cenowa. Stacjonarny
    >>> telefon traci sens, na sam telefon to juz nie namowia, a wielu
    >>> z nieho zrezygnowalo bo za drogo.
    >>> Internet, telewizja - to jeszcze ma sens.
    >>> Ale sam telefon - nie oplaci sie.

    Tylko jak zrobić ten internet i telewizję, jeśli nie ma kabli ani
    kanalizacji? Unia sobie teraz wymyśliła jakąś dyrektywę, że bodaj
    97% ludzi musi być w zasięgu "szerokopasmowego internetu". Oni to
    rozumieją zdaje się jako "więcej niż 150Mb" lub coś podobnego.
    Po co tak powszechny dostęp do aż takiej prędkości -- nie wiem.
    Rozmawiałem nawet z urzędnikiem państwowym najwyższego szczebla,
    specjalnie powołanym do realizacji tego zadania. Też nie wiedział.
    Tym bardziej nie wie nikt, jak to zrealizować. W Europie chyba mają
    pogląd taki, że to proste -- wystarczy na miejsce papierowych kabli
    wciągnąć światłowody. Ale skąd w Brukseli mają wiedzieć, że nad Wisłą
    jest prastara tradycja, wedle której kablowanie jest niemęskie?
    U nas tak się nie da -- nie ma w co wciągnąć.

    > Te ceny rozne byly, ale teraz ... czy za ~20-30 zl/mc jestes w stanie
    > klientowi stacjonarke zapewnic ? Jak trzeba kanalizacje zbudowac, z
    > gmina mase papierkow zalatwic, po 500 zl minimum kazdy :-)

    Trzeba było tak jak inni, budować te kanały powolutku, przez ostatnie
    sto lat. One drogie w utrzymaniu nie są. Spokojnie można nawet za dychę,
    byle rynek był większy.

    > Kabel polozyc, centrale ... no nie, centrala juz jest, wolne porty
    > sie marnuja.

    A właśnie nie, z centrala może być inaczej. Mam znajomego, który
    funkcjonował jako niewielki operator. Miał do tego centralę na 1000
    numerów. Dość dawno u niego byłem, to była wtedy nówka sztuka, dopiero
    co kupiona. I mówi mi on tak -- centrala droga nie jest, ale do
    wszystkiego trzeba opłacać licencje. A one są terminowe. Na tym samym
    hardware może więc mieć 500 albo 800 linii, zależy ile się opłaci.

    Ja mam numer, z którego przez osiem lat ani razu nie zadzwoniłem. Ale
    musi być, nie dali skasować -- bo na tej linii internet. Teraz Orange
    wręcz namawia klientów, by zawieszli linie i płacili trochę mniej.
    Pewnie im się te licencje kończą. No więc wała -- płaćcie za odnowienie!

    >>> Najpierw nam rzady mozliwie drogo sprzedaly to co mielismy
    >>> najcenniejszego - czyli "pustynie telekomunikacyjna", potem weszly
    >>> uregulowania unijne, Strezynska tak calkiem sama tej telefonii nie
    >>> polozyla.
    >>
    >> Panowie, odczepcie się może od Streżynskiej! Ani mi ona krewną, ani
    >> powinowatą, ale przed głupimi oskarżeniami bronić będę każdego.
    >> Zwłaszcza że nie dość, że nie położyła, to robiła co mogła, by ta
    >> telefonia się do reszty nie wyłożyła. Czasem nawet więcej niż mogła.
    >> A że niewiele już się dało, to co innego.
    >> Pierwotny plan władzy był taki: wyznaczmy datę okresu ochronnego dla
    >> monopolisty (na rok 2002), oni będą się wtedy sprężać by zdążyć nam
    >> tę pustynię zazielenić i na tym zarobić, a potem przyjdzie konkurencja
    >> i ceny obniży. Chłopaki nie mieli wyobraźni -- myśleli, że jak przez
    >> poprzednie sto lat telefonia zmieniła się niewiele, to przez następne
    >> sto będzie tak samo. Tymczasem przyszła nowa technologia (komórki)
    >> i tam rozegrała się walka konkurencyjna. A kable myszy jedzą.
    >
    > Zaraz - to niby jaki cel ta wladza miala ?
    > Zebysmy zyli dlugo i dostatnio w krainie tanich i szczesliwych
    > telefonow ? To po cholere te okresy ochronne ?
    >
    > Nie, chlopaki potrzebowali gotowki z prywatyzacji TP, a drozej sie
    > sprzedaje monopoliste. Taki tam podatek posredni - od telefonow,
    > dobrze ukryty. Ale potrzebowali na panstwowe cele. No i prywatne
    > pewnie tez.

    W momentach skoków cywilizacyjnych dochodzi do różnych nieporozumień.
    Bywało, co znamy z licznych opisów, także literackich, że jedzie gdzieś
    na głuchą wieś Emisariusz Nowego -- i bardzo, ale to bardzo chce pomóc.
    A tu na miejscu się okazuje, że na kwaterze gdzie ma mieszkać nie ma
    wychodka. Miejscowi nie rozumieją, że to dla kogoś może być aż tak
    ważne i oczywiste, że jest. Więc nie śpieszą się choćby ze skleceniem
    wygódki z kilku desek. Za to szeroko i z uśmiechem okazyją gościnność,
    częstują zsiadłym mlekiem i w ogóle się cieszą z przemian jakie przy
    pomocy gościa mają nastąpić. A gość wyjeżdża i nie wraca.

    Nasza przaśna władza na początku nie rozumiała, że telekomunikacja
    (wtedy jeszcze rozumana po prostu jako telefony) jest taką oczywistością
    jak sławojki (wtedy też nie wszędzie jeszcze dostępne). Chciała dobrze
    -- z tych desek zbiła nawet stół, przy którym wraz z ludem mogła zjeść
    kaszankę. Nie wiedziała, że opóźnienie w wyrwaniu się z cywilizacyjnej
    zapaści choćby o rok, to strata tak wielka, że żadne pieniądze jej nie
    zrównoważą. Niem a telefonów -- nic się nie zmieni na lepsze, nikt nie
    pomoże. Wyrządziła tym krajowi ogromną krzywdę.

    Ja wiem, że najprawdopodobniej chciała dobrze, tylko wyszło jak zwykle.
    Ale nawet jeśli błąd był nieświadomy, to dzisiaj, gdy to wszystko wiemy,
    nie wolno o nim nie mówić.

    > Z tym monopolem tez nie tak prosto, bo widze, ze Dialog wystartowal
    > w 1997, Netia gdzies w 1990, troche mniejszych tez bylo.

    Sam maczałem palce w uzyskiwaniu koncesji przez "tych mniejszych".
    Jasne, że monopolistyczne ograniczenia nie zostały zniesione wszystkie
    razem z dnia na dzień 1 stycznia 2002. Wcześniej były okresy z różnymi
    ograniczeniami: co wolno, a czego nie wolno. Ktoś mógł mieć koncesję
    na telefony w Głuchej Dolnej i osobno w Głuchej Górnej. W ramach jednej
    miejscowości (czy strefy) łączył sobie dowolnie i brał za to kasę. Ale
    żeby głuszanina dolnego połączyć z głuszaninem górnym -- to już musiał
    korzystać z usług tepsy. Nawet jeśli miał własny kabel (który mu wolno
    było położyć, na przykład po to, by świadczyć na nim usługi na rzecz
    tepsy). Tak to było skomplikowane i nielogiczne, że mało komu chciało
    się w to bawić.

    --
    Jarek


  • 77. Data: 2015-08-08 07:19:30
    Temat: Re: O konkurencji na rynku
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    ACMM-033 napisało:

    >>> Hm, jak ktos juz telefon mial, to dzialal w miare dobrze, i to
    >>> jeszcze za PRL.
    >>
    >> Nie wiem gdzie. Ja pamiętam, że często trudno było coś usłyszeć
    >> (zwłaszcza na MM), albo przeciwnie - słyszało się więcej rozmów niż
    >
    > Wypisz, wymaluj - moja praca w miejscu jak w moim nicku - najbardziej
    > narzekałem na kabel do CA Saska Kępa (17xxxx), gdzie przesłuchy miewałem
    > silniejsze, niż właściwa rozmowa.

    Miałem telefon o numerze 17xxxx. Ogólnie dzwonienie po Warszawie nie
    było tragiczne, ale pamiętam, że na jakimś kierunku przesłuchy bywały
    częściej niż na innych. Może właśnie na tym.

    --
    Jarek


  • 78. Data: 2015-08-08 12:10:03
    Temat: Re: O konkurencji na rynku
    Od: "ACMM-033" <v...@i...pl>


    Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <j...@l...waw.pl> napisał w wiadomości
    news:slrnms49ep.ctl.jaros@falcon.lasek.waw.pl...

    > Mnie to nie śmieszy. Rozumiem, że można mieć pamięć krótką. Albo po prostu
    > być młodym i w ogóle nie pamiętać. Nie da się uczciwie krytykować
    > regulacji,
    > pisać o hodowaniu "pasożytów", a nie wspomnieć ni słowem o poprzednich
    > kilkunastu latach, w których cherlawego monopolistę utuczono na
    > monopolistę

    Wiesz, ja mam dzisiaj wrażenie, że ktoś się czegoś bał, albo mimo
    wyczuwanego już końca, chciał jeszcze pociągnąć na zasadzie pierdzącego
    wołu.
    A do tego oczywiście pieniądze. Wyliczyłem kiedyś, szacunkowo rzecz jasna,
    ile zarabia(ła) moja centrala. Wyszło mi, że gdyby z tej jednej centrali,
    obdzielić całą firmę, ok. 2000 luda, to bylibyśmy jednymi z najlepiej
    zarabiających w .pl, a do tego firma i tak miała by kasy, żeby się porzygała
    nią z przesytu. Może to nie były kulczykowe sumy, ale jednak takie, które
    pozwoliły by na spokojne i dostatnie życie wszystkim pracownikom, a firmie
    na porządne utrzymanie dobrostanu.

    > tłustego, butnego i aroganckiego. Poczynania UKE można krytykować, można

    T. b. i a... Brak konkurencji niemalże implikował postawę "czy się stoi, czy
    się leży...".

    > mieć inne zdanie co do szczegółów -- ale bez niego byśmy mieli jeden
    > wielki
    > pożar w burdelu. Bo wszystko wynika z jednego błędu: sposobu
    > przekształcenia
    > PPTiT i późniejszej ustawowej ochrony monopolu TPSA.

    W ogóle to wszystko jest jeden wielki pożar w bajzlu.
    Ktoś, w imię nie wiem czego, posrał totalnie z akcjami Tepsy i Poczty. Cała
    awantura z tego była, w skrócie - miały być akcje. Rozdział TPSA od PP,
    przyjmijmy dla uproszczenia, bo właściwy dzień był nieco inny - 1991/1992.
    Do 1991 na majątek firmy składała się wspólnie TPSA i PP. Akcje rozdano
    chyba w 1995, dotąd na razie gra.
    Ale, rozdając akcje, rozdano je wszystkim, zarowno TPSA, co zrozumiale, jak
    i PP, co już jest zrozumiałe mniej, a dokładniej chodzi o czas 1992-1995,
    gdzie już PP nie składała się na majątek wspólny. Tylko sama TPSA. A udziały
    z tego poszły także do PP, o co właśnie była awantura i co, jak kilka lat
    później wyszło, miało dalsze konsekwencje. Rzecz w tym, że jak akcje były
    rozdawane, to warunek byl taki, że przysługiwało to jeden raz. Pocztowcy też
    pobrali akcje. Minęło lat kilka, doszło, ze i PP rozdaje akcje. I co? Jajco.
    Ponieważ pocztowcy w większości pobrali już akcje, nie mogli ich wziąć po
    raz kolejny. Tym samym, zamiast każdy łącznościowiec wziąć srednio po ok.,
    40 koła, to poszło we wszystkich, po ok. 10 koła. Pocztowcy mieli dostać
    hmm... dokładnie nie pamiętam, 15? 20? koła za pakiet, w każdym razie
    korzystniej, niż za Tepsę. Wyszło na to, że nie tylko tepsiarzy, ale i
    pocztowców, ktoś zdrowo w dupę wyruchał na tych całych akcjach...

    A jak nie wiadomo o co chodzi, to rzecz jasna, chodzi o pieniądze... Ktoś
    zdrowo zgarnął i śmieje się po cichu (a może i głośno?) z wydymanych...

    --
    Spamerzy z telefonu: 814605413 222768000 616285002 845383900 224093185
    896510439 896126048 222478125 222478457 814605444 717857100 222478205


  • 79. Data: 2015-08-08 12:27:18
    Temat: Re: O konkurencji na rynku
    Od: "ACMM-033" <v...@i...pl>


    Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <j...@l...waw.pl> napisał w wiadomości
    news:slrnms96ci.e9r.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
    ...
    > liczby linii na tysiąc osób. A działało to fatalnie. Szczególnie gdy
    > trzeba było *zamówić zamiejscową* -- często w ogóle nie było słychać.

    Najśmieszniejsze, z tego co ustaliłem, że często winowajcą były stare
    urządzenia, których tłumienność była nieraz zatrważająca...

    > Za drogo jest bo UKE jest nieugięty i odrzucał i odrzuca wszystkie
    > wnioski TP/Orange o obniżkę taryf abonamentowych? Podnieśli cenę, co
    > dało firmie "pozytywny efekt ekonomiczny", a potem żal było obniżać
    > z uwagi na ten efekt. A przy takich cenach nic dziwnego, że zdechło.

    Biedna Ciocia Tepsa, od początku pod górkę, już nawet taki Szeptel się
    pienił, że on zakładał telefony coś po ok. 1200, a Tepsa śmiała to robić po
    cenach, jak wszedzie w kraju, coś po 400 z czymś... Ech, stale pod górkę...

    > Pierwotny plan władzy był taki: wyznaczmy datę okresu ochronnego dla
    > monopolisty (na rok 2002), oni będą się wtedy sprężać by zdążyć nam
    > tę pustynię zazielenić i na tym zarobić, a potem przyjdzie konkurencja

    Okres ochronny, kuriozum... Przypomina mi się, jak Sferia, wówczas jeszcze
    jako Polpager, uruchamiała sieć przywoławczą, utytułowaną tą samą nazwą.
    Owszem, obsługa techniczna robiona przez Polpager... i całe operowanie w
    zasadzie też... ale formalnie, operatorem była Tepsa, co mimo tego, że sam
    brałem w tym czynny udział (centralka stała na mojej centrali), było dla
    mnie niepojęte. Może to dziwnie zabrzmi, ale ja chciałem konkurencji.
    Czemu - dla lepszej mobilizacji do pracy.

    > i ceny obniży. Chłopaki nie mieli wyobraźni -- myśleli, że jak przez
    > poprzednie sto lat telefonia zmieniła się niewiele, to przez następne
    > sto będzie tak samo. Tymczasem przyszła nowa technologia (komórki)
    > i tam rozegrała się walka konkurencyjna. A kable myszy jedzą.

    No i masz, wykrakałeś! :)

    --
    Spamerzy z telefonu: 814605413 222768000 616285002 845383900 224093185
    896510439 896126048 222478125 222478457 814605444 717857100 222478205


  • 80. Data: 2015-08-08 12:40:57
    Temat: Re: O konkurencji na rynku
    Od: "ACMM-033" <v...@i...pl>


    Użytkownik "J.F." <j...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    news:3u7tf4dmtybr$.9a9yojxvbg6g$.dlg@40tude.net...
    > Hm, ale ACMM pojawilo sie juz w latach 70-tych. I dzialalo.
    > Owszem, nie wszedzie.

    Bo w zasadzie, wówczas jeszcze stanowiło protezę dla niewydolnego
    Miasto-Miasto, choć to był krok w dobrym kierunku. Ale nadal trapiły to
    problemy takie, że wiązki stale sie zapychały, bo taka dwunastka, czy dwie
    dwunastki (1), to bywało za mało, na kurort w sezonie wakacyjnym. Czemu
    zakładano te kierunki? Mogę tylko gdybać... może jak po trasie był jakiś
    kierunek, to pojawiła się możliwość odgałęzienia głównej wiązki i
    podłączenia miasta obok do sieci, która jednak była już wydolniejsza, choć
    początkowo głównie protezowała niewydolne MM, co umożliwiało likwidację
    wiązki MM na rzecz ACMM, choć często zostawiano obie, chodzące równolegle.
    ACMM ułatwiał też przecież połączenie miejscowości z zagranicą
    (przychodząco), eliminując konieczność tworzenia osobnych wiązej z centrali
    międzynarodowej, która zyskiwała to, ze wystarczyło ruch przelać przez ACMM
    i już. Później uruchomiono łączność z tych miast do zagranicy.
    Jak miejscowość nie leżała przy trakcie, lub szerokość wiązki była za mała,
    nie włączano jej do ACMM, lub było to w ograniczonym zakresie, że nie
    wszystkim tę możliwość udostępniano.

    (1) Grupa wstępna to 3 łącza. Grupę właściwą sklejało się z 4 grup
    wstępnych, co tworzy 12 łaczy, lub wielokrotność. Zasadniczo, uruchamiając
    gdzieś wiązkę, tworzyło się wielokrotność 12, choć nie zawsze wszystkie były
    wykorzystane, nie pamiętam też, czy gdzieś dzielono wiązkę "właściwą" podług
    grup wstępnych... Czy to była tylko przypadkowa zbieżność tam, gdzie łaczy
    puszczonych było 15, czy 18...

    --
    Spamerzy z telefonu: 814605413 222768000 616285002 845383900 224093185
    896510439 896126048 222478125 222478457 814605444 717857100 222478205

strony : 1 ... 7 . [ 8 ] . 9 ... 20 ... 24


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: