-
61. Data: 2014-11-26 00:15:42
Temat: Re: O konkurencji na rynku, orange to gówno
Od: Smok Eustachy <s...@w...pl>
W dniu 18.11.2014 o 12:24, jedrek pisze:
> "Smok Eustachy" news:54652bbf$0$2852$65785112@news.neostrada.pl
>
>> I czemu nie w UPC?
>
> To nie mnie pytaj tylko UPC zapytaj czemu NIE robią problemów ze
> wszystkiego?
Czemu nie zamówiłeś usług w UPC tylko w Orange?
Jak ktoś lubi staczać heroiczne boje o CISCO to coś dla niego.
-
62. Data: 2015-07-05 04:56:08
Temat: Re: O konkurencji na rynku
Od: "r...@k...pl" <r...@k...pl>
Fri, 10 Oct 2014 22:03:54 +0200, w <s...@f...lasek.waw.pl>,
Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> napisał(-a):
> Dzwoni więc do Netii z pytaniem, czy można. Najlepiej po prostu sam
[...]
W moim przypadku pracownik Netii nie bawił się w papierkologię, tylko po prostu
sfałszował podpis na umowie (pełnomocnictwie) i wypowiedział umowę z TPSA :).
-
63. Data: 2015-07-15 14:46:16
Temat: Re: O konkurencji na rynku
Od: "ACMM-033" <v...@i...pl>
Użytkownik <r...@k...pl> napisał w wiadomości
news:q37hpatd9dgn20rr86gqvmqglrqqln2bnp@4ax.com...
Fri, 10 Oct 2014 22:03:54 +0200, w
<s...@f...lasek.waw.pl>,
> Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> napisał(-a):
>> Dzwoni więc do Netii z pytaniem, czy można. Najlepiej po prostu sam
[...]
> W moim przypadku pracownik Netii nie bawił się w papierkologię, tylko po
> prostu
> sfałszował podpis na umowie (pełnomocnictwie) i wypowiedział umowę z TPSA
> :).
Nadaje się więc do powieszenia za cojones i pokrycia wszelkich kosztów
odkręcania. Z cywilnymi i karnymi włącznie. A Netia nie powinna zobaczyć z
tego ani zyla, skoro zaistniało przestępstwo.
A, czy Tepsa dzwoniła do ciebie, że "wpłynęło o wypowiedzenie?" Bo jak mi
UPC wypowiadało WLR w Netii, to ta zadzwoniła z informacją i do kiedy będzie
usługa. Tyle, że tu wszystko było legal. Zastanawiam się, o co tego gościa z
Netii można by stuknąć tak, żeby mu w pięty poszło...?
--
Spamerzy z telefonu: 814605413 222768000 616285002 845383900 224093185
896510439 896126048 222478125 222478457 814605444 717857100
-
64. Data: 2015-08-05 10:37:10
Temat: Re: O konkurencji na rynku
Od: "Dziki Facet" <s...@f...u>
W dniu .10.2014 o 19:42 Olek <o...@p...onet.pl> pisze:
>> Tylko czy to aby dobry kierunek? Co będzie, jeśli Netia się wyniesie?
>> Zostanie sam Orange. Tak, to już było. Rok próbowałem łagodną perswazją,
>> potem trochę ostrzej, skłonić monopolistę do doprowadzenia drutów do
>> takiego stanu, by mógł na nich zadziałać ADSL. Nie dało się. Netia
>> ochoczo przystąpiła do podebrania im klienta. Tak to wtedy wyglądało,
>> jakby im zależało.
>
> Ale jak - Netia pociągnęła swoje osobne druty, czy użyli drutów i
> urządzeń tepsy? Poniżej piszesz, że patrzysz na nich jako BSA, czyli
> pewnie druty tepsy.
>
> Jest wielu operatorów BSA. Nie ma co się martwić. W najgorszym razie
> Netia by musiała komuś sprzedać infrastrukturę. Regulator nie ma tylko
> ślepo dążyć do zwiększenia ilości operatorów, bez dbania o jakość. Ma
> reprezentować interes odbiorców usług telekomunikacyjnych. Interes nie
> polega na tym, aby było tylko tanio, za to z beznadziejną jakością.
>
Może w Twoim idealnym świecie tak jest. W Polsce regulator niszczy
konkurencję, w d... ma stan infrastruktury etc
Regulator dba(ł) o to, żeby ceny były jak najniższe, coby gawiedzi się
pochwalić. Reszta go totalnie nie interesowała. Pozorowana wojna z TP
odbiła się całemu rynkowi czkawką. TP, a w zasadzie już Orange, wciąż jak
był, tak jest gdzieniegdzie monopolistą. Pokusiłbym się nawet o
stwierdzenie, że dzięki regulatorowi monopol w niktórych sferach umocnił.
BSA? Mało znam ludzi, którzy by z tego korzystali. Z resztą, nawet jeśli,
to wciąż płacony jest haracz w postaci utrzymania linii do Orange.
W przeszłości dzięki regulatorowi, szlag trafił małych i średnich
operatorów. Regulator pozwolił hulać wybranym pasożytom na liniach TP
olewając wszystkich innych. Ci co mozolnie budowali infrę za własne
pieniądze nagle stali się dla regulatora niewidzialni. Złem była tylko TP
z którą toczono boje, a później i tak wszystkie procesy regulator
przegrywał. Niestety, o tym już szumnie w mediach nie chciał się
pochwalić...
Regulator obudził się dopiero jakieś 1-2 lata temu i nagle olśnienie, że
jednak są w Polsce mali operatorzy i trzeba by było ich wesprzeć. Wsparcie
jest takie, że regulator wymyślił sobie białe plamy. Ale żeby ten mały,
który jeszcze nie zdechł od tego populizmu regulatora, mógł wziąć dopłatę
z EU, to musi mieć fuksa i być pierwszym. Pech chciał, że w wielu
województwach porezerwowały jakieś firmy krzaki i reszta może obejść się
smakiem. A infrastruktury jak nie było, tak nie ma. Wielcy się cieszą, bo
im konkurencja dzięki regulatorowi nie rośnie, regulator się cieszy, bo ma
mniej do roboty a i od większego to i kopertę jaką dostanie...
Żeby móc pochlebnie wypowiadać się o naszym regulatorze, wpierw trzeba by
odczuć jego regulacje na własnej skórze...
Dążenie Anny S. do jak najmniejszych cen doprowadziło do tego, że Orange
przestało inwestować. W prasie oczywiście pięknie to było pokazane, jak to
regulator dba o uciemiężony naród. A przecież można było się z tym
paskudnym monopolistą (który de facto miał konkurencję, ale małą,
rozproszoną, której regulator nie widział) jakoś dogadać i postawić
warunek, że tam gdzie modernizuje albo buduje, tam pasożyty BSA/WLR nie
mają wejścia. A tak, jak to u nas, wszystko od d... strony w tych urzędach
się wprowadza...
>>> Kolejny przykład - ww. konsultant Netii twierdzi, że w lokalizacji
>>> o którą pytam, w ogóle nie mają swojej sieci
>>
>> Na stronie podają ceny dostępu do internetu, telefonu i telewizji.
>> Dopiero gdy się próbuje coś z tego zamówić, to się okazuje, że są to
>> ceny dla kilentów w ich sieci. Na WLR/BSA jest dychę drożej. Ale nie
>> ma w cenniku nawet gwiazdeczki z informacją drobnym drukiem, że tak
>> jest. Ja w ogóle nie wiem, gdzie oni mają sieć. Nie spotkałem takich
>> miejsc. Ze swojej perspektywy (dość szerokiej) postrzegam Netię jako
>> operatora BSA.
>
> Podpowiem - Netia kupiła Dialog. Cały. We Wrocławiu jest bardzo dużo
> studzienek z napisem Dialog. Z napisem Netia też są.
> W ramach tej swojej usługi Foton, to chyba nawet ciągną Netiowy
> światłowód do odbiorcy.
--
...
-
65. Data: 2015-08-05 16:02:26
Temat: Re: O konkurencji na rynku
Od: Tomasz Śląski <t...@k...org.pl>
W dniu 2015-08-05 o 10:37, Dziki Facet pisze:
> Żeby móc pochlebnie wypowiadać się o naszym regulatorze, wpierw trzeba
> by odczuć jego regulacje na własnej skórze...
>
> Dążenie Anny S. do jak najmniejszych cen doprowadziło do tego, że Orange
> przestało inwestować. W prasie oczywiście pięknie to było pokazane, jak
> to regulator dba o uciemiężony naród. A przecież można było się z tym
> paskudnym monopolistą (który de facto miał konkurencję, ale małą,
> rozproszoną, której regulator nie widział) jakoś dogadać i postawić
> warunek, że tam gdzie modernizuje albo buduje, tam pasożyty BSA/WLR nie
> mają wejścia. A tak, jak to u nas, wszystko od d... strony w tych
> urzędach się wprowadza...
Podzielam Twój pogląd. Wszystko odbyło się na zasadzie: "Jeżeli coś
działa, opodatkuj. Jeżeli nadal działa, reguluj. Jeśli przestanie
działać, dotuj."Zresztą już dawno temu został popełniony artykuł
http://pl.internet.polip.narkive.com/qfD2xF7B/uke-a-
internet-widok-przez-dziurk-od-klucza
I co? jajco! ;-)
--
Ślązak
-
66. Data: 2015-08-05 17:03:52
Temat: Re: O konkurencji na rynku
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan Tomasz Śląski napisał:
>> Żeby móc pochlebnie wypowiadać się o naszym regulatorze, wpierw trzeba
>> by odczuć jego regulacje na własnej skórze...
>>
>> Dążenie Anny S. do jak najmniejszych cen doprowadziło do tego, że Orange
>> przestało inwestować. W prasie oczywiście pięknie to było pokazane, jak
>> to regulator dba o uciemiężony naród. A przecież można było się z tym
>> paskudnym monopolistą (który de facto miał konkurencję, ale małą,
>> rozproszoną, której regulator nie widział) jakoś dogadać i postawić
>> warunek, że tam gdzie modernizuje albo buduje, tam pasożyty BSA/WLR nie
>> mają wejścia. A tak, jak to u nas, wszystko od d... strony w tych
>> urzędach się wprowadza...
>
>
> Podzielam Twój pogląd. Wszystko odbyło się na zasadzie: "Jeżeli coś
> działa, opodatkuj. Jeżeli nadal działa, reguluj. Jeśli przestanie
> działać, dotuj."
Kiedy telefonia w Polsce działała dobrze i kiedy postanowiono sprawić,
by działała przestała? Rozumiem, że chodzi o te tajne portokoły podpisane
w Magdalence, w których postanowiono zniszczyć wszystko co dobre.
> Zresztą już dawno temu został popełniony artykuł
>
> http://pl.internet.polip.narkive.com/qfD2xF7B/uke-a-
internet-widok-przez-dziurk-od-klucza
Dostatecznie dawno, więc można było te niezbyt mądre wywody zapomnieć.
Cóż, szansa się zmarnowała.
> I co? jajco! ;-)
Mnie to nie śmieszy. Rozumiem, że można mieć pamięć krótką. Albo po prostu
być młodym i w ogóle nie pamiętać. Nie da się uczciwie krytykować regulacji,
pisać o hodowaniu "pasożytów", a nie wspomnieć ni słowem o poprzednich
kilkunastu latach, w których cherlawego monopolistę utuczono na monopolistę
tłustego, butnego i aroganckiego. Poczynania UKE można krytykować, można
mieć inne zdanie co do szczegółów -- ale bez niego byśmy mieli jeden wielki
pożar w burdelu. Bo wszystko wynika z jednego błędu: sposobu przekształcenia
PPTiT i późniejszej ustawowej ochrony monopolu TPSA.
--
Jarek
-
67. Data: 2015-08-06 09:15:26
Temat: Re: O konkurencji na rynku
Od: "Dziki Facet" <s...@f...u>
W dniu .10.2014 o 00:54 J.F. <j...@p...onet.pl> pisze:
...
>>> Ale nadal obawiam sie, ze jak z rzadka zapomna o takiej usterce na
>>> BSA, to im drugi operator nic nie przekaze. Bo i po co - czysta strata.
>> Dlatego pytam: ktoś zna przypadek ciągnącej się dłużej awarii BSA?
>> Bo ja nie znam.
>
> Sam przeciez pisales.
>
> Ja tylko o tym, ze do TP mozesz zadzwonic, przypomniec, op* - i moze
> to przyspieszy naprawe. A do takiego BSA tez mozesz, tylko on ma
> interes w tym, zeby tego do TP NIE przekazac, a im dluzej trwa
> naprawa, tym dla niego lepiej.
>
Jak niby chcesz się tam dodzwonić, skoro nie jesteś ich klientem?
A nawet jeśli uda Ci się w jakiś sposób dodzwonić do konsultanta, to on
odeśle Cię na drzewo. To nie dawna TP, gdzie dało się załatwić to i owo.
Teraz są PROCEDURY.
Nawet jak jakiś konsultant łaskawie się zlituje i zechce zająć sprawą,
to... "ojej, brak dostępu do Pańskich danych, przykro mi. Spróbuję
połączyć Pana do działu reklamacji"...(po kilku/nastu minutach w dziale
reklamacji:) "ojej, brak dostępu do Pańskich danych, przykro mi. Spróbuję
połączyć Pana do działu technicznego", (po kilku/nastu minutach w dziale
technicznym:) "ojej, brak dostępu do Pańskich danych, przykro mi. Spróbuję
połączyć Pana do działu utrzymania sieci", (po kilku/nastu minutach w
dziale utrzymania sieci:) "ojej, brak dostępu do Pańskich danych, przykro
mi. Spróbuję połączyć Pana do działu obsługi klienta", (po kilku/nastu
minutach w dziale obsługi klienta:) "mamy dla Pana ofertę na Internet,
telefon i telewizję... a w ogóle to nie zawracaj nam pan d...y i dzwoń
sobie do swojego operatora".
Pracowników na infolinii guzik obchodzi, że w rezultacie ich korporacja
zapłaci karę. Są procedury i co najwyżej taki telekonsultant przyjmie
zgłoszenie, wklepie to w odpowiedni formularz, a kolejna osoba,
przeczytawszy to odeśle znowu do kolejnego działu... i tak w
nieskończoność.
...
--
...
-
68. Data: 2015-08-07 11:26:09
Temat: Re: O konkurencji na rynku
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Dnia Thu, 06 Aug 2015 09:15:26 +0200, Dziki Facet napisał(a):
> W dniu .10.2014 o 00:54 J.F. <j...@p...onet.pl> pisze:
Starszego posta juz nie bylo ? :-)
>>>> Ale nadal obawiam sie, ze jak z rzadka zapomna o takiej usterce na
>>>> BSA, to im drugi operator nic nie przekaze. Bo i po co - czysta strata.
>>> Dlatego pytam: ktoś zna przypadek ciągnącej się dłużej awarii BSA?
>>> Bo ja nie znam.
>>
>> Sam przeciez pisales.
>> Ja tylko o tym, ze do TP mozesz zadzwonic, przypomniec, op* - i moze
>> to przyspieszy naprawe. A do takiego BSA tez mozesz, tylko on ma
>> interes w tym, zeby tego do TP NIE przekazac, a im dluzej trwa
>> naprawa, tym dla niego lepiej.
>>
> Jak niby chcesz się tam dodzwonić, skoro nie jesteś ich klientem?
> A nawet jeśli uda Ci się w jakiś sposób dodzwonić do konsultanta, to on
> odeśle Cię na drzewo. To nie dawna TP, gdzie dało się załatwić to i owo.
> Teraz są PROCEDURY.
> Nawet jak jakiś konsultant łaskawie się zlituje i zechce zająć sprawą,
> to... "ojej, brak dostępu do Pańskich danych, przykro mi. Spróbuję
> połączyć Pana do działu reklamacji"...(po kilku/nastu minutach w dziale
Moze tak, moze nie - numer w systemie ciagle maja.
> Spróbuję połączyć Pana do działu obsługi klienta", (po kilku/nastu
> minutach w dziale obsługi klienta:) "mamy dla Pana ofertę na Internet,
> telefon i telewizję... a w ogóle to nie zawracaj nam pan d...y i dzwoń
> sobie do swojego operatora".
>
> Pracowników na infolinii guzik obchodzi, że w rezultacie ich korporacja
> zapłaci karę. Są procedury i co najwyżej taki telekonsultant przyjmie
> zgłoszenie, wklepie to w odpowiedni formularz, a kolejna osoba,
> przeczytawszy to odeśle znowu do kolejnego działu... i tak w
> nieskończoność.
No to trzeba do sekretarki prezesa :-)
Albo dac sie przekonac do powrotu do TP.
Bo TP dziala, zas serwis Netii ... zatrudnili fachowcow ze starej TP
czy juz po kursach w nowej korporacji ?
J.
-
69. Data: 2015-08-07 12:03:14
Temat: Re: O konkurencji na rynku
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Dnia Wed, 5 Aug 2015 17:03:52 +0200, Jarosław Sokołowski napisał(a):
> Pan Tomasz Śląski napisał:
>>> Żeby móc pochlebnie wypowiadać się o naszym regulatorze, wpierw trzeba
>>> by odczuć jego regulacje na własnej skórze...
>>> Dążenie Anny S. do jak najmniejszych cen doprowadziło do tego, że Orange
>>> przestało inwestować. W prasie oczywiście pięknie to było pokazane, jak
>>> to regulator dba o uciemiężony naród. A przecież można było się z tym
>>> paskudnym monopolistą (który de facto miał konkurencję, ale małą,
>>> rozproszoną, której regulator nie widział) jakoś dogadać i postawić
>>> warunek, że tam gdzie modernizuje albo buduje, tam pasożyty BSA/WLR nie
>>> mają wejścia.
>>
>> Podzielam Twój pogląd. Wszystko odbyło się na zasadzie: "Jeżeli coś
>> działa, opodatkuj. Jeżeli nadal działa, reguluj. Jeśli przestanie
>> działać, dotuj."
>
> Kiedy telefonia w Polsce działała dobrze i kiedy postanowiono sprawić,
> by działała przestała?
Hm, jak ktos juz telefon mial, to dzialal w miare dobrze, i to jeszcze
za PRL.
IMO - we Wroclawiu w 1997 TP byla bliska nasycenia rynku, chyba tylko
jeden znajomy telefonu nie mial.
Ale przyszla powodz, i TP miala tysiace kabli do wymiany.
Dawno nie probowalem nowego zalozyc, ale sadzac po tym co w internecie
napisali, to koledzy maja racje. TP/Orange wstrzymalo inwestycje.
Po co - zeby im sie zaraz jakis wirtualny pasozyt zalagl ?
Ale z drugiej strony - w komorkach rewolucja cenowa. Stacjonarny
telefon traci sens, na sam telefon to juz nie namowia, a wielu z nieho
zrezygnowalo bo za drogo.
Internet, telewizja - to jeszcze ma sens.
Ale sam telefon - nie oplaci sie.
> Rozumiem, że chodzi o te tajne portokoły podpisane
> w Magdalence, w których postanowiono zniszczyć wszystko co dobre.
bez przesady, ale tych protokolow troche bylo.
Najpierw nam rzady mozliwie drogo sprzedaly to co mielismy
najcenniejszego - czyli "pustynie telekomunikacyjna", potem weszly
uregulowania unijne, Strezynska tak calkiem sama tej telefonii nie
polozyla.
> Mnie to nie śmieszy. Rozumiem, że można mieć pamięć krótką. Albo po prostu
> być młodym i w ogóle nie pamiętać. Nie da się uczciwie krytykować regulacji,
> pisać o hodowaniu "pasożytów", a nie wspomnieć ni słowem o poprzednich
> kilkunastu latach, w których cherlawego monopolistę utuczono na monopolistę
> tłustego, butnego i aroganckiego. Poczynania UKE można krytykować, można
> mieć inne zdanie co do szczegółów -- ale bez niego byśmy mieli jeden wielki
> pożar w burdelu. Bo wszystko wynika z jednego błędu: sposobu przekształcenia
> PPTiT i późniejszej ustawowej ochrony monopolu TPSA.
Ale to poczatkow szukaj gdzies w 1980r - jakby Jaruzelski nie
zaplanowal stanu wojennego, to by pozniej nie trzeba budzetu ratowac
sprzedaza monopolu.
Konkurencyjka sie pokazywala - w pewnym momencie do kabli Dialogu
mialem 15cm. Ale on cos nie chceli zlozyc lepszej niz TP oferty.
Tym niemniej konkurencja byla.
Tak czy inaczej - IMO to technika zadala cios ostateczny, te komorki
tak potanialy ... przy pewnej pomocy UKE ...
J.
-
70. Data: 2015-08-07 13:42:10
Temat: Re: O konkurencji na rynku
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan J.F. napisał:
>>> Podzielam Twój pogląd. Wszystko odbyło się na zasadzie: "Jeżeli coś
>>> działa, opodatkuj. Jeżeli nadal działa, reguluj. Jeśli przestanie
>>> działać, dotuj."
>>
>> Kiedy telefonia w Polsce działała dobrze i kiedy postanowiono sprawić,
>> by działała przestała?
>
> Hm, jak ktos juz telefon mial, to dzialal w miare dobrze, i to jeszcze
> za PRL.
> IMO - we Wroclawiu w 1997 TP byla bliska nasycenia rynku, chyba tylko
> jeden znajomy telefonu nie mial.
> Ale przyszla powodz, i TP miala tysiace kabli do wymiany.
Nie miał, więc czekał, i czekał, i czekał... Nasycenie rynku jest wtedy,
gdy jak się nie ma, a się chce, to się ów fakt zgłasza i następnego
dnia już się ma. Więc to był tylko szczęśliwie wybrany podzbiór --
statystyki są bezlitośnie, przez cały okres komuny co kilka lat
zmienialiśmy się z Albanią na ostatnim miejscu w Europie pod względem
liczby linii na tysiąc osób. A działało to fatalnie. Szczególnie gdy
trzeba było *zamówić zamiejscową* -- często w ogóle nie było słychać.
> Dawno nie probowalem nowego zalozyc, ale sadzac po tym co w internecie
> napisali, to koledzy maja racje. TP/Orange wstrzymalo inwestycje.
> Po co - zeby im sie zaraz jakis wirtualny pasozyt zalagl ?
Zalęgnie się czy nie, interes jest żaden. Jeden dziwak chce założyć,
podczas gdy inni rezygnują -- to z tego powodu nie opłaca się ciągnąć
nowego kabla. Nie ma co owijać w bawełnę: TP/Orange wykończyło telefonię
stacjonarną, korzystając przy tym z wydatnej pomocy rządowej, polskiej
i francuskiej.
> Ale z drugiej strony - w komorkach rewolucja cenowa. Stacjonarny
> telefon traci sens, na sam telefon to juz nie namowia, a wielu
> z nieho zrezygnowalo bo za drogo.
> Internet, telewizja - to jeszcze ma sens.
> Ale sam telefon - nie oplaci sie.
Za drogo jest bo UKE jest nieugięty i odrzucał i odrzuca wszystkie
wnioski TP/Orange o obniżkę taryf abonamentowych? Podnieśli cenę, co
dało firmie "pozytywny efekt ekonomiczny", a potem żal było obniżać
z uwagi na ten efekt. A przy takich cenach nic dziwnego, że zdechło.
>> Rozumiem, że chodzi o te tajne portokoły podpisane w Magdalence,
>> w których postanowiono zniszczyć wszystko co dobre.
>
> bez przesady, ale tych protokolow troche bylo.
> Najpierw nam rzady mozliwie drogo sprzedaly to co mielismy
> najcenniejszego - czyli "pustynie telekomunikacyjna", potem weszly
> uregulowania unijne, Strezynska tak calkiem sama tej telefonii nie
> polozyla.
Panowie, odczepcie się może od Streżynskiej! Ani mi ona krewną, ani
powinowatą, ale przed głupimi oskarżeniami bronić będę każdego.
Zwłaszcza że nie dość, że nie położyła, to robiła co mogła, by ta
telefonia się do reszty nie wyłożyła. Czasem nawet więcej niż mogła.
A że niewiele już się dało, to co innego.
Pierwotny plan władzy był taki: wyznaczmy datę okresu ochronnego dla
monopolisty (na rok 2002), oni będą się wtedy sprężać by zdążyć nam
tę pustynię zazielenić i na tym zarobić, a potem przyjdzie konkurencja
i ceny obniży. Chłopaki nie mieli wyobraźni -- myśleli, że jak przez
poprzednie sto lat telefonia zmieniła się niewiele, to przez następne
sto będzie tak samo. Tymczasem przyszła nowa technologia (komórki)
i tam rozegrała się walka konkurencyjna. A kable myszy jedzą.
>> Mnie to nie śmieszy. Rozumiem, że można mieć pamięć krótką. Albo
>> po prostu być młodym i w ogóle nie pamiętać. Nie da się uczciwie
>> krytykować regulacji, pisać o hodowaniu "pasożytów", a nie wspomnieć
>> ni słowem o poprzednich kilkunastu latach, w których cherlawego
>> monopolistę utuczono na monopolistę tłustego, butnego i aroganckiego.
>> Poczynania UKE można krytykować, można mieć inne zdanie co do
>> szczegółów -- ale bez niego byśmy mieli jeden wielki pożar w burdelu.
>> Bo wszystko wynika z jednego błędu: sposobu przekształcenia PPTiT
>> i późniejszej ustawowej ochrony monopolu TPSA.
>
> Ale to poczatkow szukaj gdzies w 1980r - jakby Jaruzelski nie
> zaplanowal stanu wojennego, to by pozniej nie trzeba budzetu ratowac
> sprzedaza monopolu.
Dlaczego mam nie szukać w 1945 roku? Albo całą winą nie obciążyć zaborców?
Lub liberum veto i rozpasania szlachecko-magnackiego?
--
Jarek