-
131. Data: 2019-01-06 16:16:38
Temat: Re: Moje coroczne molestowanie elektronikow
Od: Paweł Pawłowicz <pawel.pawlowicz13@gmailDOTcom>
W dniu 06.01.2019 o 14:06, J.F. pisze:
> Dnia Sun, 6 Jan 2019 13:24:18 +0100, Paweł Pawłowicz napisał(a):
>> W dniu 06.01.2019 o 13:12, Piotr Wyderski pisze:
>>> J.F. wrote:
>>>> No nie, jakby podwazal, to by zostal zignorowany i zapomniany.
>>>> Akurat mial szczescie i ona ciut wczesniej juz zostala podwazona.
>>>
>>> Nie dla wszystkich to było oczywiste, część dostojnych starców
>>> z brodami do pasa pracowicie konstruowała epicykle. Ale masz rację,
>>> materiału doświadczalnego przed STW mieli sporo, "wystarczyło"
>>> połączyć kropki.
>>
>> W zasadzie odwrotnie, trzeba było z czegoś zrezygnować. Na przykład z
>> zasady Galileusza (prawa przyrody są wszędzie takie same).
>
> No nie - to tez jest podstawa TW.
>
>> Albo z równań Maxwella.
>
> No nie, on przeciez z nich wyproadzil TW ... ponoc, bo jakos tej
> publikacji nie potrafilem zrozumiec.
A co ja napisałem? Wyraźnie nie zrozumiałeś.
P.P.
-
132. Data: 2019-01-07 11:16:26
Temat: Re: Moje coroczne molestowanie elektronikow
Od: Marek <f...@f...com>
On Sun, 6 Jan 2019 11:28:06 +0100, Piotr Wyderski
<p...@n...mil> wrote:
> by się za własne 4500PLN nauczył Szczególnej Teorii Względności? :-]
Jak ma się nauczyć STW jak on nie rozumie podstawowej zasady
względności ruchu?? Program szkoły podstawowej klasy 7. Przynajmniej
za starego systemu.
--
Marek
-
133. Data: 2019-01-07 11:26:31
Temat: Re: Moje coroczne molestowanie elektronikow
Od: Marek <f...@f...com>
On Sun, 6 Jan 2019 14:19:48 +0100, Jarosław
Sokołowski<j...@l...waw.pl> wrote:
> Jest sympatyczny -- a to już bardzo dużo. W maniactwie swoim nie
> przejawia
> agresji -- to też się ceni. Ogólnie więcej plusów niż minusów, więc
> żadne
> tam zawracanie gitary. Jest w Usenecie trochę jednostek tępych i
> zupełnie
> nieoryginalnych, które bywają traktowane lepiej od Tornada.
Doświadczenie w kontaktach z upośledzonymi poznawczo mi po
podpowiada, że głaskanie takich po głowie kompletnie do niczego nie
prowadzi, zawsze z uporem będą kierować się swoimi urojeniami. Co z
tego, że z uśmiechem na twarzy i sympatyczną aparycją?
--
Marek
-
134. Data: 2019-01-07 12:28:05
Temat: Re: Moje coroczne molestowanie elektronikow
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan Marek napisał:
>> Jest sympatyczny -- a to już bardzo dużo. W maniactwie swoim
>> nie przejawia agresji -- to też się ceni. Ogólnie więcej plusów
>> niż minusów, więc żadne tam zawracanie gitary. Jest w Usenecie
>> trochę jednostek tępych i zupełnie nieoryginalnych, które bywają
>> traktowane lepiej od Tornada.
>
> Doświadczenie w kontaktach z upośledzonymi poznawczo mi po
> podpowiada, że głaskanie takich po głowie kompletnie do niczego
> nie prowadzi, zawsze z uporem będą kierować się swoimi urojeniami.
> Co z tego, że z uśmiechem na twarzy i sympatyczną aparycją?
Ale co z tego, że będą z uporem kierować się swoimi urojeniami?
Skoro głaskanie po głowie niczego nie zmieni, to kopanie w dupę
tym bardziej.
--
Jarek
-
135. Data: 2019-01-07 13:33:50
Temat: Re: Moje coroczne molestowanie elektronikow
Od: w...@a...com
W dniu poniedziałek, 7 stycznia 2019 11:26:36 UTC+1 użytkownik Marek napisał:
> On Sun, 6 Jan 2019 14:19:48 +0100, Jarosław
> Sokołowski<j...@l...waw.pl> wrote:
> > Jest sympatyczny -- a to już bardzo dużo. W maniactwie swoim nie
> > przejawia
> > agresji -- to też się ceni. Ogólnie więcej plusów niż minusów, więc
> > żadne
> > tam zawracanie gitary. Jest w Usenecie trochę jednostek tępych i
> > zupełnie
> > nieoryginalnych, które bywają traktowane lepiej od Tornada.
>
> Doświadczenie w kontaktach z upośledzonymi poznawczo mi po
> podpowiada, że głaskanie takich po głowie kompletnie do niczego nie
> prowadzi, zawsze z uporem będą kierować się swoimi urojeniami. Co z
> tego, że z uśmiechem na twarzy i sympatyczną aparycją?
>
> --
> Marek
Widze, ze znalazles sobie godnego siebie przeciwnika a scislej oponenta na tle
którego będziesz mogl pochwalić się swoja ponadprzecietna wiedza. Schlebia mi
to bo może wreszcie objawil się tu ktos, kto rozumie teorie wzglednosci.
Ponoc sam Einstein zapytany czy zna kogos, kto jeo teorie zrozumial,
odpowiedział ze jest a swiecie tylko dwóch ludzi, którzy ja rozumieją. Tyle,
ze tego drugiego nadal wskazać nie potrafil. Prosz, jak zabawny gościu był.
Musisz jednak przeboleć fakt, ze mnie tu jednak nikt od niedorozwiniętych
umysłowo nie wyzywa i po glowce mnie nie glaska. To raczej sanujacym się
naukowcom nie przystoi. Ostrzegam, ze również mam duzy zasob slow uważanych
za obraźliwe a skoro oprócz wielu umiejetnosci swego czasu u szewca
praktykowalem wiec uważaj. Bo lepiej od szewcow klnac wyzywac i wqrwiac chyba tylko
młody szewczyk potrafi.
Wiec ad rem.
Od paru ladnych lat szukam kogos, nawet wśród wytrawnych czy tez wysokich
kaplanow Zakonu Albertynow Bosych kogos, kto moglby mi uchylić choc rabka
tajemnicy, ktoraby ulatwila mi pierwsze kroki na drodze poznania tej Wielkiej
Tajemnicy Wiary. Wiary, nie przejezyczylem się, bo ta teoria ma wszelkie
znamiona wiary.
Pierwsze moje zapewne proste dla znajcy pytanie. Dotyczy ono POstulatu
stalosci predkosci swiatla w próżni.
Tytul tego postulatu, zapewene dobrze ci znany, brzmi: Stalosc predkosi swaitla w
próżni. Bez kropki.
A w jego tresci pisze, ze predkosc swiatla w prozni jest stala dla wszystkich
obserwatorow.
Aby wyrazić się scisle, powole sobie zacytować obowiazujacy postulat oznaczony
numerem 2 w calosci i klasycznej formie. Cytuje:
Niezmienniczość prędkości światła w próżni
Dla wszystkich obserwatorów inercjalnych prędkość światła w próżni (c) jest
taka sama - we wszystkich kierunkach i nie zależy od prędkości źródła światła.
I tego wlasnie za chiny pojac nie potrafie.
Bo: W tytule pisze, ze predkosc swiatla w próżni jest niezmiennna,
niezmiennnicza, stala, taka sama i co tam jeszcze. W roznych jezykach pisza
tak i to samo.
A w tresci pisza co innego. Pisze, ze ta predkosc jest stala ale w odniesieniu
do wszystkich obserwatorow urzędujących w tej próżni. O samej próżni nie ma
ani slowa. Przy czym nie ma tez ani słowa wyjaśnienia kto, czy co to sa ci
obserwatorzy i czym i jak oni te predkosc swiatla w stosunku do swoich
obserwacyjnych cial, maja mierzyc.
Ktos mi probowal wyjasnic, ze tych obserwatorow praktycznie w tej próżni nie
ma ale Einstein przeprowadzil swoje jedno z gienialnych doswiadczen myślowych,
w wyniku którego okazało się niezbicie, ze tacy obserwatorzy gdyby byli, to
każdy z nich te predkosc swiatla zmierzylby a scislej musiałby zmierzyć, jako
rowna c. I to niezależnie od stanu swego ruchu w tej próżni.
Dalej, w tym samym zdaniu (zlozonym) pisze, ze predkosc ta nie zalezy od
predkosci zrodla. Ja to rozumiem, ze gdy jeden z tych wszystkich czy wielu
obserwatorow poruszających się w tej próżni, a ktory w niej się porusza ze
zrodlem swiatla w rece czy miedzy nogami, to on już tej stalej predkosci
swiatla w stosunku do swojej obserwacyjnej osoby jako stala, już zmierzyć
nie musi. On jest wyjątkiem albo on jest obserwartorem uprzywilejowanym
- o tym już nic nie pisze. Wiec znowu zdziczalem.
W sumie zauwazylem, tylko w tym jednym postulacie trzy sprzecznosci, ktore
wymienie.
1. Predkosc swiatla w prozni jest stala ale z treści wynika, ze nie w stosunku
do tej próżni lecz w odniesieniu do wszystkich obserwatorow. Jest to
Sprzecznosc, dwu czy wieloznaczność zawarta w tym postulacie. W końcu w co
mam wierzyc bo we wszystko naraz jakos mi się kupy nie trzyma.
2. Jeszcze gdyby ci wszyscy obserwatorzy byli w tej próżni w bezruchu to od
bidy bym probowal to zrozumieć. A tu każdy z nich może sobie po tej czy w tej
próżni hasac w te i we wte do woli i każdy z nich musi te predkosc w stosunku
do swoich obserwacyjnych cial zmierzyć jak stala i rowna c. Uwazam, ze
fizycznie w sensie klasycznych praw fizyki, nie jest to możliwe. Czyli jest
to stwierdzenie absurdalne.
3. No i te niezaleznosc prekosci swiatla w stosunku do obserwatora ze zrodlem.
Tu od razu wynika sprzecznosc. No bo jak każdy obserwator musi predkosc
swiatla zmierzyć jako stala, niezmienna i rowna c, to każdy. A tu się okazuje,
ze nie tak calkiem każdy. Czy i jak te sprzecznosc czy absurd można wyjasnic?
I w końcu co jest prawda a co fałszem?
Zauwaz, ze to sa pierwsze absurdy wynikające z tego postulatu. Tyle, ze wierni
te absurdy nazywają pieszczotliwie paradoksami. Tyle, ze dotychczas nikt mi
nawet tych prostych paradoksow wyjasnic nie potrafil.
Kiedys czytałem tu na tym forum, ze wspolczesni Einsteinowi naukowcy
identyczne do moich sprzecznisci w tych postulatach zauwazyli. Ktorys zapytal
go wprost "To w koncu w odniesieniu do czego ta predkosc swiatla w tej próżni
jest atala. Einstin na to pytanie odpowiedzic racjonalnie nie potrafil.
Natomiast z tego powodu wpadl w skrajna rozpacz graniczaca z całkowitym
załamaniem umysłowym. I nalezalo mu wspolczuc. Jakos te rozpacze przebolal
i przezyl ale treści tych postulatow nie zmienil. I takie zostały i obowiazuja
do dnia dzisiejszego.
I niestety z tego powodu teraz ja wpadam w skrajna rozpacze, przezywan
sztressy, obawiam się nawet bym nie dostal jakigo udaru, ze znakomita
wiekszosc a może praktycznie wszyscy naukowcy jak i gawiedz, nadal w te
einsteinowskie zwidy i urojenia, tak bezkrytycznie wierza. Czy ktos a moze
nawet ty potrafisz mi w tych cierpieniach jakos ulzyc?
Tornad
-
136. Data: 2019-01-07 14:10:57
Temat: Re: Moje coroczne molestowanie elektronikow
Od: q...@t...no1 (Queequeg)
Marek <f...@f...com> wrote:
> Doświadczenie w kontaktach z upośledzonymi poznawczo mi po podpowiada,
> że głaskanie takich po głowie kompletnie do niczego nie prowadzi, zawsze
> z uporem będą kierować się swoimi urojeniami. Co z tego, że z uśmiechem
> na twarzy i sympatyczną aparycją?
Moje skromne doświadczenie podpowiada, że nawet, jeśli upośledzonych
poznawczo nie głaszcze się po głowie, to nie przynosi to żadnego
rezultatu. Szkoda strzępić klawiaturę.
--
https://www.youtube.com/watch?v=9lSzL1DqQn0
-
137. Data: 2019-01-07 17:09:44
Temat: Re: Moje coroczne molestowanie elektronikow
Od: Marek <f...@f...com>
On Mon, 7 Jan 2019 12:28:05 +0100, Jarosław
Sokołowski<j...@l...waw.pl> wrote:
> Skoro głaskanie po głowie niczego nie zmieni, to kopanie w dupę
> tym bardziej.
A kto mówi o kopaniu? Ignorować trzeba.
--
Marek
-
138. Data: 2019-01-07 19:14:21
Temat: Re: Moje coroczne molestowanie elektronikow
Od: a...@m...uni.wroc.pl
Tornad <w...@a...com> wrote:
> W dniu czwartek, 3 stycznia 2019 17:52:57 UTC+1 u?ytkownik a...@m...uni.wroc.pl
napisa?:
> > Tornad wrote:
> > > omijam te wiadoma teorie lukiem o najmniejszej z mo?liwych krzywiznie. Lepiej
> > > to g.no omijac z daleka.
> > > Jesli rzeczywi?cie chcialbys mnie podszkoli? w redagowaniu i dopracowaniu
> > > formy graficznej artykulu to sruu, daj linka do Twojego artykulu kt?ry zapewne
> > > jest niedo?cignionym dla mnie wzorcem ale mo?e cos z niego skorzystam.
> > > Obawiam si? ze z tym wskazaniem mo?esz mie? trudno?ci. Ponoc szewc w podartych
butach chodzi:)
> >
> > W swoim artykule cytujesz Einsteina i piszesz (strona 2 linia
> > 6 od gory) "pretending not heard of Michelson or Lorentz",
> > czyli ze Einstein udawal we nie zna wynikow Michelson i Lorentza.
> > Jakbys przeczytal artykul to na str 26 w pdf (str 916 wedlug
> > numeracji z czasopisma) linia 12 od dolu Einstein
> > pisze "Lorentschen Elektodynamik", czyli wyraznie zaznacza ze
> > podal inne (niezalezne) wyprowadzenie wzorow podancych wczesniej
> > przez Lorentza.
>
> Autorem wzoru uwa?anego powszechnie za wzor na dylatacje czasu, jest H. Lorentz.
> Czasem spotyka si? przy nim drugie nazwisko Fitgeralda. To Lorentz w ten
> spos?b wyjasnil brak przesuniec tych prazkow interferencyjnych w aparacie
> Michelsona. Jest to moim zaniem t?umaczenie czy wyja?nienie bledne, ale
> powszechnie uznawane jako poprawne.
> W kazdym razie do czasu opublikowania w 2017 r. mojego artykulu o dylatacji
> czasu, istniala w nauce tylko jedna warto??, jeden wzor na gamme. W klasycznej
> postaci wzoru z pierwiastkiem. Ja doda?em jeszcze druga, r?wnie? wczesniej nie
> znana forme tego wzoru, w kt?rym wykorzyatslem funkcje cyklometryczna. Wzor ten w
porownianiu ze wzorem Lorentza jest znacz?co prostszy.
OK, pomietaj zeby wszystkim powiedzic ze to twoje odkrycie.
> Dopiero ja odkry?em, ze tempo chodu zegara ?wietlnego w ruchu, bedzie si?
> zmieniac nie tylko od predkosci jego wozenia lecz r?wnie? w zaleznosci od
> jego orientacji.
I ty piszesz ze rozumiesz opisy doswiadcznia Michelsona-Morleya...
> > Co do twoich wzorow: nie sprawdzalem dokladnie ale wygladaja mi
> > na indentyczne z wzorami uzywanymi przez Michelsona (by obliczyc
> > oczekiwany wynik doswiadczenia).
>
> No to raczej to sprawdz. Bo mnie si? wydaje, co potwierdzilo kilka osob, ze
> moje wzory a scislej jeden wzor na odpowiednik Lorentzowskej gammy wlasciwy dla
> zegara wiezionego wzdluznie, jest od pocz?tku do koca wyprowadzony przeze mnie
> i dotychczas w literaturze takiego wzoru nie by?o.
W ksiazce Halidaya i Restnik (kiedys dosc populary podrecznik fizyki)
zaczynajac od strony 525 jest opis doswiadcznia Michelsona-Morleya.
Na poczatku strony 527 jest wzor:
t_1 = d*(2*c)/(c^2 - u^2)
Czy twoim zdanien to inny wzor od wzoru z nr 2 w twojej pracy?
I czy wczesniej widziales taki wzor?
> Wiec to ty albo nie rozumiesz
> > /nie wiesz co innni napisali albo udajesz zeby sobie przypisac
> > piewszenstwo.
>
> Wiem co inni napisali i swa wiedze w tym zakresie wielokrotnie zweryfikowa?em.
> Nawet tu, na tym forum nie znalaz? si? nikt, ktoby autorstwu tego mojego wzoru
> zaprzeczyl. No i jego formna r?wnie? jest nowa. Formy tej wczesniej w
> literaturze r?wnie? nikt z zainteresowanych i recenzentow nie znalaz?.
>
> W sumie pisz?c a scislej oskarzajac mnie o plagiat, powiniene? si? do tego
> lepiej przygotowa? To ze nie jestes pewien ale ci si? tak wydaje bo to
> nies?ychane aby jaki? nikomu nieznany osobnik i to z polska brzmi?cym nazwisku
> by? w stanie cos nowego odkryc.
Ja nie wyciagam pochopnych wnioskow. O tobie wiem tyle co napisales
w grupach dyskusyjnych i artykule. I to co pomijales, to tez sporo
mowi.
> To jeszcze nikogo nie przekonuje. Ale widzi mi
> si?, ze wystarcza na wytoczenie pokazowego procesu sadowego o znies?awienie.
> Ja zbyt slawny nie jestem wiec swoja slawe cenie sobie niewysoko ale tych
> powiedzmy piecdziesiat tys. z?otych b?d? za znies?awienie i psucie mi mojej
> nieposzlakowanej opinii ?rodowiskowej, od Ciebie zadal. Prawdopodobnie przekaze
> te kwote na bezdomne dzieci ale swoi?cie bede zmuszony Cie ukarac.
> Nie moge dopuscic by kto? pozwalal sobie urzadzac jakie? ?arty czy bezkarnie
> oskarazal mnie o nie zawinione czyny. Ja niczego i nigdy w zyciu nie
> splagiatowalem i tego zamiaru robic nadal nie mam. Ale o swe dobra osobiste
> b?d? zmuszony swoiscie walczyc.
>
> Oczekuje przeprosin i wyjasnien.
Do ciebie nalezy wyjasnienie czy nie wiedziales, czy celowo nie
wspomniales.
--
Waldek Hebisch
-
139. Data: 2019-01-07 21:05:06
Temat: Re: Moje coroczne molestowanie elektronikow
Od: Jakub Rakus <s...@o...pl>
W dniu 06.01.2019 o 11:58, Piotr Wyderski pisze:
>
> Nie przeginaj w drugą stronę, Jakub. Już widzę, jak "prawdziwy
> elektronik, specjalista od sterowników na smartphone"
A Ty nie przekręcaj zręcznie moich słów, żeby zrobić banał z tego na
czym się teraz kasę robi (abstrahując od sensu i kierunku w jakim
zmierza smart-społeczeństwo).
> buduje izolowaną
> przetwornicę mocy kilkunastu watów. Ach, zapomniałem o drobiazgu:
> indukcja magnetyczna w środowisku pracy tego układu to 5 tesli.
>
> To jest zupełnie realne zadanie projektowe, a nie akademicka wydumka.
Spoko, takie zadania rozumiem, jest konkret, a że trudne warunki
środowiska to tym bardziej konkret. Ale "panie zrób mi takie coś żeby
mrugało diodką i jak przyklajstruje do miotły, to polecimy na niej do
innej galaktyki" to jest jakiś żart.
--
Pozdrawiam
Jakub Rakus
-
140. Data: 2019-01-07 21:36:20
Temat: Re: Moje coroczne molestowanie elektronikow
Od: Piotr Wyderski <p...@n...mil>
Marek wrote:
> Jak ma się nauczyć STW jak on nie rozumie podstawowej zasady
> względności ruchu??
I, według własnego oświadczenia, chce poświęcić cztery i pół klocka
na jej zrozumienie. Tyle mniej-więcej kosztują semestralne studia
podyplomowe, więc biznes plan mu się spina. :->
A ze szkołą podstawową i nawet średnią, to uważaj, szkoła kłamie.
Tzn. przedstawia barbarzyńsko uproszczone modele rzeczywistości,
już w chwili pisania będące w jawnej sprzeczności z wiedzą, którą
autor miał obowiązek mieć. Dla wyższego dobra, tj. dopasowania
impedancji intelektualnej uczącego i uczonego. Ale technicznie
są to kłamstwa, których trzeba się potem pracowicie oduczać.
Pozdrawiam, Piotr