eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.comp.pecetMAC co za i przeciw?Re: MAC co za i przeciw?
  • Data: 2009-07-13 17:28:30
    Temat: Re: MAC co za i przeciw?
    Od: MK <u...@h...com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Dnia 13.07.2009 rs <n...@n...spam.pl> napisał/a:

    >>>>>>>>Oczywiście, że to nie mój problem. Gdyby ktoś kupił paczkę zwykłych
    >>>>>>>>dropsów za 10 tysięcy to też nie byłby mój problem. Ale co, skomentować
    >>>>>>>>nie można? Dla większości użtykowników nie są to racjonalne argumenty, a
    >>>>>>>>jak ktoś zakłada wątek na ten temat to dlaczego nie odpowiedzieć?
    >>>>>>>
    >>>>>>> pewnie, ze mozna. po to mamy usenet. tylko, ze to jakby truizm i kazda
    >>>>>>> rozmowa w tym temacie sprowadza sie do dokladnie tego samego, jednak
    >>>>>>> ci ktorzy sie wypowiadaja, po drodze musze przelecies sie, po
    >>>>>>> bezmyslnych uzytkownikach, podstepnym marketingu, tragicznosci
    >>>>>>> parametrow sprzetu itp.
    >>>>>>
    >>>>>>No jasne... Bo nie przecież nie istnieje podstępny marketing,
    >>>>>>socjotechnika, wpływ reklamy i bezmyślność użytkowników, którzy klikną
    >>>>>>"dalej" i zainstalują wirusa. O... tu czołg jedzie.
    >>>>>
    >>>>> troche trudno rozmawia sie z kims kto biega od skrajnosci w skrajnosc.
    >>>>> zycie jak i rynek nie jest czarno bialy.
    >>>>
    >>>>Nie jest czarno-bały. Czyżbyś jednak kwestionował wpływ reklamy i
    >>>>podatności na sugestię w handlu?
    >>>
    >>> wlasnie to co napisales teraz, swiadczy o tym, ze w taki sposob
    >>> myslisz.
    >>> nie, nie kwestionuje. to nie zgadzam sie z nadawaniu zbyt duzej roli
    >>> marketingowi nie znaczy, ze kwestionuje jego wplyw na ilosc
    >>> zakupowanych towarow danego producenta. po to jest reklama. jakby nie
    >>> dzialala, to nikt by na nia nie wyrzucal tyle kasy.
    >>> akurat w przypadku maca, wieksza role bym obecnie przypisal naciskom
    >>> ze ztrony rowiesnikow i srodowiska niz samej reklamy. nie interesuja
    >>> cie filmy,
    >>
    >>No "piękne" wnioskowanie... Szkoda tylko, że błędne. Napisałem, że nie
    >>interesuje mnie kino domowe i to też tylko w kontekście dźwięku
    >>wielokanałowego.
    >
    > dobrze by bylo gdybys zwrocil uwage na to co jest meritum rozmowy i
    > odniosl sie do tego. a meritum tutaj jest marketing maka, a bynajmniej
    > nie to czy ogladasz filmy czy nie.

    Odniosłem się nie tyle do moich upodobań tylko do błędów w Twoim
    rozumowaniu i nieuzasadnionych wniosków, które wyciągasz.

    A co do marketingu to nie miałem na myśli wyłącznie Macbooka tylko w
    ogólności laptopy.

    >>> to pewnie nie zwrociles uwagi ile bylo product placements
    >>> makowych produktow w amerykanskich filmach hollywoodzkich przez
    >>> ostatnie np. 10 lat. teraz jest ich coraz mniej. w tej chwili sadze,
    >>> ze jesli sa juz pokazywane jakis marki komputerow to raczej dell jest
    >>> na pierwszym miejscu.
    >>
    >>Zauważyłem jeden przypadek, dość natrętny - w polskim filmie. Ale nie
    >>przeczę, że w amerykańskich tego nie było. Zresztą product placement
    >>to też forma reklamy...
    >
    > dlatego o nim wspominam.
    >
    >>>>>>> wiec wlasnie staram sie tlumaczyc, ze nawet jesli nie masz kina
    >>>>>>> domowego i filmy cie specjalnie nie interesuja, a wylacznie muzyka w
    >>>>>>> stereo, to sa amplitunery do KD, ktore bardzo ladnie reprodukuja
    >>>>>>> dzwiek, jesli inne elementy toru sa dobrane. a oprocz tego masz
    >>>>>>> wygode, ze jak masz jakis film, to mozesz puscic przez to video i
    >>>>>>> rozwalic dzwiek na fafnascie kanalow.
    >>>>>>
    >>>>>>No tak... Najpierw piszesz - filmy Cie nie interesują, a później jako
    >>>>>>argument podajesz możliwość puszczania filmów.
    >>>>>
    >>>>> jak wyzej. zycie nie jest czarno biale. to ze mnie filmy moga nie
    >>>>> interesowac, to nie znaczy od razu, ze nie moge raz na jakis czas miec
    >>>>> przyjemnosci w obejrzec na swoim sprzecie?
    >>>>
    >>>>Pewnie, że nie, ale w sytuacji kiedy zestaw stereo i KD w odtwarzaniu
    >>>>muzyki dzieliłaby przepaść większość audiofilów wybierze tradycyjny
    >>>>system dwukanałowy, nie zważając na "bonus", który przyda się raz na
    >>>>ruski rok.
    >>>
    >>> nie rozmawiamy o audiofilach, ktorzy czasami potrafia byc bardzo
    >>> dziwnymi ludzikami, ale raczej o przecietnym kupowaczu, ktoremu slon
    >>> jeszcze na ucho nie nadepnal.
    >>
    >>Audiofil to nie jest inny gatunek człowieka. Równie dobrze mógłbym
    >>napisać "nie rozmawiamy o użytkownikach Maca, którzy czasami potrafią
    >>być bardzo dziwnymi ludźmi".
    >
    > zwwroc uwage na slowo "czasami". ono znaczy, ze nie mowa o wszsytkihc
    > audiofilach.

    Ale sam zacząłeś temat kina domowego, a więc pośrednio także jakości w
    stereo i nieszczęsnych audiofili. A później stwierdzasz, że o tym "nie
    rozmawiamy"...

    >>>>>>Porównaj dźwięk stereo na dedykowanym systemie z dźwiękiem systemu KD za
    >>>>>>te same pieniądze to pewnie przekonasz się co znaczy "ładnie".
    >>>>>
    >>>>> a porownywalem i jakis czas temmu skonczylo sie wymiana mcintoshy
    >>>>> MC275 na amplituner JVC RX-DP20V. kolumny zostaly, podobnie jak
    >>>>> reszta. jestem rowniez zachwycony brzmieniem tego co mam teraz.
    >>>>
    >>>>No ciekawe, bo MC275 to leciwy, ale zacny sprzęt, ostatnio ponoć
    >>>>wznawiany.
    >>>
    >>> sa nowe bardzo eleganckie konstrukcje mcintosha i to wielokanalowe
    >>> wlasnie z mysla o KD.
    >>
    >>Wiem. I jakoś McIntosh nie rezygnuje mimo tego z produkcji i rozwijania
    >>linii wzmacniaczy stereofonicznych. O czymś to chyba świadczy, nie?
    >
    > wedglug ciebie o czym?

    Przede wszystkim o tym, że jest popyt na takie urządzenia. Tym samym
    przypuszczam, że dla wielu osób są one jednak lepsze jakościowo niż
    porównywalne amplitunery.

    >>>>Albo reszta toru jest mało przejrzysta (a dla niego raczej
    >>>>powinna być). W każdym razie nawet współczesne hi-fi prezentuje różne
    >>>>szkoły i też trudno wyrokować na podstawie jednego urządzenia.
    >>>
    >>> dlatego najwazniejsze, dla odbiorcy powinno byc jego wrazenie
    >>> subiektywne. powinien czniac numerki, opisy audiofili i namowy
    >>> znajomych. jak mu odtwarzanie sprzetu sie podoba, to tylko to jest
    >>> istotne.
    >>
    >>W zasadzie mógłbym się zgodzić gdyby nie jedna sprawa - nawet
    >>najbardziej zatwardziały audiofil nie da rady zorganizować sprzętowej
    >>"orgii" na zasadzie "każdy z każdym". Dlatego testy i recenzje sprzętu
    >>bywają bardzo pożyteczne chociażby do jakiejś wstępnej klasyfikacji.
    >
    > czy ja gdzies pisalem, ze recenzje sprzetu nie sa pozyteczne? nie.
    > wrecz przeciwnie. uwazam, ze sa bardzo pozyteczne jako wyeliminowanie
    > sprzetu do dalczych poszukiwan.

    Pisałeś o subiektywnym odbiorze dźwięku. Gdyby był on stuprocentowo
    subiektywny to wszystkie recenzje można by było między bajki włożyć.

    >>Nie można też zapominać, że dla wielu ludzi w sprzęcie hi-fi (jak sama
    >>nazwa wskazuje!) chodzi o wierność przekazu. Dlatego nieobeznani, którym
    >>jednak nie wystarcza, sam fakt że jest "ładnie" często sięgają po
    >>opinie doświadczonych kolegów.
    >
    > niech siegaja. potem sie czesto okazuje, ze ich kolega nie wiedzial w
    > jakim pomieszczeniu sprzet bedzie pracowal i brzmi jak "w puszcze".

    Ano jak ktoś wstawia ogromne kolumny do małego pomieszczenia to może się
    zawieść. Tyle, że większość użytkowników wysokiej klasy hi-fi to jednak
    ludzie świadomi pewnych zasad.

    >>>>>>>>>>Zawsze był w pewien sposób "elitarny". Dobre komponenty na początku lat
    >>>>>>>>>>90-tych wcale nie kosztowały znacznie mniej niż obecnie. Zresztą umówmy
    >>>>>>>>>>się - "elitarny" to może być w Polsce, na zachodzie wydanie np. kilku
    >>>>>>>>>>tyś. euro raz na kilkanaście lat to nie jest jakiś "elitarny" wydatek.
    >>>>>>>>>
    >>>>>>>>> aaaaha. ale jakos ci przeszkadza, ze ludzie wydaja wieksza kase na
    >>>>>>>>> makowke na zachodzie. czyz nie?
    >>>>>>>>Oczywiście, że nie przeszkadza. Przynajmniej dopóki mogę kupić oddzielne
    >>>>>>>>części w pudełku.
    >>>>>>>
    >>>>>>> no prosze. to teraz juz nie chcesz mowic o imacach, ktore wczesniej
    >>>>>>> przywolywales.
    >>>>>>
    >>>>>>Dlaczego nie chcę? To, że mi coś nie przeszkadza nie oznacza, że nie
    >>>>>>bedę próbował tego czegoś odradzić znajomemu.
    >>>>>
    >>>>> zatem wyglada na to, ze chcesz wprowadzic go w blad, ograniczajac
    >>>>> produkty applea tylko do jednej linii modeli. nie wiem, czy znajomy
    >>>>> bedzie wdzieczny jak sie dowie.
    >>>>
    >>>>Ależ skąd, o Macu Pro mogę wspomnieć, zresztą pewnie sam słyszał. Inna
    >>>>sprawa, że znajomy mieszka w Polsce i perspektywa płacenia kilka razy
    >>>>więcej za funkcjonalność, którą można mieć za kilka razy mniej nie
    >>>>zostanie przyjęta z entuzjazmem.
    >>>
    >>> no to nie przyjmie. nie musi. na szczescie nie ma jeszcze obowiazku
    >>> posiadania makowek. w czym problem?
    >>
    >>Ja problemu nie widzę. W powyższych cytatach widać, że sam próbujesz go
    >>stworzyć przypisując mi jakieś dziwne zachowania (że niby wprowadzam w
    >>błąd albo przeszkadza mi wydawanie przez kogoś pieniędzy...).
    >>Mam wrażenie, że trochę dyskutujesz ze swoimi wyobrażeniami.
    >
    > nie. napisalem to co napisalem, az do ostatniej odpoweidzi
    > przywolujesz koszt sprzetu, ktory jak dla mnie jest argumentem
    > bezsensownym, bo jak pisalem to nie twoja kasa. pod drugie cena jest
    > podana we wszsyskim znanym formacie i jednostkach, wiec ta wiadomosc
    > jest dostepna dla twojego znajomego. i to nie jest zaden argument za
    > czy przeciw. jst to wylacznie do oceny samego zainteresowanago. tyle.
    > koniec.

    Tyle, że na całym świecie testy i recenzje rozmaitych urządzeń
    przeprowadza się właśnie w grupach cenowych. I zależność jakość/cena
    stanowi tam istotny parametr przy ocenie produktu. Ja rozumiem, że
    Jaśnie Panu się to nie podoba, ale takie są powszechnie przyjęte
    procedury.

    >>>>>>>>Co do parametrów do zazwyczaj mam bardzo duży dystans.
    >>>>>>>
    >>>>>>> tej rozmowy nie da sie prowadzic na innej plaszczyznie, bo odbior
    >>>>>>> dzwieku jest sprawa subiektywna w konkretnej przestrzeni. tutaj mozemy
    >>>>>>> co najwyzej porownywac parametry, reszte przyjmowac na wiare.
    >>>>>>
    >>>>>>Nie. Jest sprawą subiektywną +/- jakaś delta.
    >>>>>
    >>>>> moglbys to rozwinac?
    >>>>Istnieje "część wspólna", która nie jest subiektywna.
    >>>
    >>> i jak sie ta czesc wpolna wyznacza? czym ona jest?
    >>
    >>Do jej wyznaczenia konieczne byłoby dokładne rozpracowanie ludzkiego
    >>mózgu lub przynajmniej jakiegoś jego "podsystemu".
    >
    > a wiec jej zastoswoanie nie jet praktycznie mozliwe. przynajmniej
    > obecnie.

    Co masz na myśli pisząc "zastosowanie"?

    >>Jednak precyzyjne
    >>wyznaczenie czegoś nie jest warunkiem koniecznym do stwierdzenia, że
    >>takie coś w ogóle istnieje.
    >
    > ale nadal nie wiadomoc co to jest.

    Mistrzu... To podaj mi jednoznaczną, precyzyjną, molekularną definicję
    ludzkiej myśli. Tak na poziomie atomów w mózgu.
    Czy jeśli nie będziesz w stanie tego zrobić to znaczy, że tego nie ma?
    I nie można o tym mówić?

    Owszem dysponujemy tu pewnym modelem, oszacowaniem, ale to wystarczy,
    żeby wyciągnąć jakieś wnioski.

    >>A czym jest? Jest pewną wspólną cechą zdrowych ludzi wynikającą z ich
    >>budowy ciała.
    >>Weźmy prosty przykład z szerszego pola: ludzie się od siebie różnią
    >>wyglądem, ale każdy zdrowy człowiek ma głowę, ręce i nogi. To jest
    >>właśnie przykład części wspólnej.
    >
    > zupelnie nie trafiony przyklad. taka wspolna czesc to 99.99 (jak nie
    > lepiej ludzkosci).

    Ty nie zrozumiałeś. Przykład jest dobry, bo właśnie to chciałem pokazać.
    Fakt, że istnieją części wspólne dla wszystkich zdrowych ludzi.

    >>W percepcji dźwięku też takowa istnieje. Jak duża to już inny problem,
    >>który pewnie jeszcze długo pozostanie bez precyzyjnego wyznaczenia.
    >>Natomiast sam fakt jej istnienia, stwierdzony chociażby empirycznie nie
    >>pozwala na twierdzenie, że wszystko w tym obszarze jest subiektywne
    >>względem konkretnej osoby.
    >
    > no wiec nie wiesz czym jest czesc wspolna. chcesz ja wyznaczyc w
    > sposob zupelnie niepraktyczy i nawet obecnie niemozliwy.

    Nie. Znowu wyciągasz zupełnie nieuprawnione wnioski. Ja nie chcę niczego
    wyznaczać. Chcę pokazać, że coś takiego istnieje. Tyle.

    > zrob sobie prosty przyklad. idz z kims na obiad do knajpy i wlacz
    > jakis magnetofonik, zeby rejestrowal o czym rozmawiacie. za pare dni
    > popros te druga osoba, zeby usiadla i spisala swoje wrazenia z tego
    > wieczoru. ty zrob to samo. masz ok. 80% szansy, ze postana dwie roznie
    > relacje. nawet ze rozmawailiscie o rozych rzeczach, bo dla tamtej soby
    > bylo wazne X, a dla ciebie Y, ktorej tamta w ogole nie paamietala.
    > w tym co piszesz, zapominasz zupellnie u guscie. jedni lubi abasy,
    > drugie srednie, jedni sluchaja takiej muzyki i nni innej.

    No i??? Chłopie, masz poważne problemy z logicznym myśleniem.
    Ja nigdzie nie napisałem, że wszystkie wrażenia ludzi będą wspólne.

    >>>>>>Wielu ludzi żywiących
    >>>>>>niechęć do pewnych technologii uparcie usiłuje stwierdzać, że
    >>>>>>"wszystko jest subiektywne".
    >>>>>
    >>>>> ja nie zywie niecheci do technologii i twierdze, ze wszystko jest
    >>>>> subiektywne i nie istnieje cos takiego jak 100% obiektywnosc.
    >>>>
    >>>>Ale nawet jeśli przyjąć, że nie istnieje żadna 100% obiektywność to w
    >>>>żaden sposób nie świadczy o tym, że wszystko jest 100% subiektywne.
    >>>
    >>> tak akurat to mozna ze 100% pewnoscia zalozyc, bo jeszcze nie znamy
    >>> metody odczytu i porownywania sygnalow pochodzacych od zmyslow roznych
    >>> ludzi. nie potrafimy tez porownac wrazen. ostatnio w neurologii cos w
    >>> tej sprawie drgelo, ale to jeszcze potrwa. nikt nie wie tak naprawde
    >>> co ty widzisz, jak odpbierasz kolory, dzwiek, cieplo itp. kazdy
    >>> odbiera to w swoj wlasny (subiektywny sposow) bez mozliwosci
    >>> dokladnego podzielenia sie wrazeniami z inymi doznajacymi tych samych
    >>> bodzcow.
    >>
    >>Ale WSZYSCY wiedzą, że na czerwonym świetle samochód się musi zatrzymać.
    >
    > mylisz wraznie z prawem.

    Nie. Każdy zdrowy człowiek przed sygnalizatorem zatrzyma się właśnie na
    podstawie doznanego wrażenia.

    >>I żaden policjant ani sąd nie weźmie pod uwagę jeśli ZDROWY człowiek,
    >>będzie coś mówił o tym, że przejechał przez skrzyżowanie, bo światło
    >>było akurat dla niego "subiektywnie zielone"... albo podwójna ciągła
    >>była "subiektywnie przerywana".
    >
    > mylisz np. spektum kolorow i jego odbieranie z trzema priostymi
    > symbolami, ktore na dobra sprawe wcale nie musza byc kolorami.
    > daltonisci rowniez stosuja sie to prawa drogowego mimo, ze w bardzo
    > extremalnych wypadkach nie ma dla nich roznicy miedy zielonym a
    > czerwonym. psa tez mozna nauczyc rozrozniania.

    Przecież pisałem o zdrowych. Specjalnie dużymi literami... A Ty tu
    wyjeżdżasz z daltonizmem... Daltonizm to WADA WZROKU. Weź się chwilę
    zastanów zanim coś napiszesz.

    >>Masz tutaj kolejny przykład "części wspólnej" dla wszystkich zdrowych
    >>ludzi. Być może nie chcesz tego dostrzec, bo wygodniej jest pisać, że
    >>"wszystko jest względne". Tyle, że to nieprawda.
    >
    > owszem to jest prawda. podaj mi dowolna, sytuacje a sadze, ze da sie
    > znalezc jej iterpretacje, ktora mowi, ze z jednego punku widzenia to
    > co sie stalo jest dobre, a z innego, ze zle.

    O czym Ty piszesz? Pisałem o części wspólnej w odbiorze bodźców przez
    mózg zdrowych ludzi. Przeczytaj jeszcze raz fragment, na który
    odpowiadałeś.

    >>Dlatego wrażenia są w pewnym stopniu wspólne dla wszystkich ludzi,
    >>jedynie z pewnym subiektywnym "odchyleniem", które jednak nie jest zbyt
    >>duże, chociażby z tej przyczyny, że uniemożliwiałoby funkcjonowanie
    >>społeczeństwa.
    >
    > nic wlasnie. funkcie spoleczne o ktorych mowisz, dzialaja z uzyciem
    > bardzo ograniczonego zbioru symboli, znakow, pojec, ktore zostaly tak
    > zaprojektowane, zeby dac minimalna mozliwosc subiektywnych
    > interpretacji. samo fukcjonowanie jednostek skladajacych sie na
    > spolecznenstwo jest nieskonczenie bardziej skomplikowane.

    Te "funkcje społeczne" działają w oparciu o konkretne bodźce docierające
    do mózgu. Całkowita dowolność w przetwarzaniu bodźców przez mózg
    uniemożliwiałaby ich istnienie.
    To jest istotne w kontekście tej dyskusji. Rozważania na temat znaków i
    symboli zostaw sobie na inną okazję.

    >>>>>> A tymczasem prawda jest taka, że każdy
    >>>>>>zdrowy człowiek odróżni np. fortepian od trąbki.
    >>>>>
    >>>>> o czym chcesz tutaj rozmawiac? mowa o jakosci reprodukcji dzwieku (co
    >>>>> i tak juz jest baaaardzo daleko od glownego tematu) a nie
    >>>>> charakterystyce dzwieku instrumentow.
    >>>>
    >>>>To jest przykład "części wspólnej", o której wyżej pisałem. W określaniu
    >>>>jakości reprodukcji też coś takiego istnieje, tyle, że trudniej
    >>>>precyzyjnie o tym pisać. Dlatego podałem prosty przykład, żeby nakreślić
    >>>>o co mi chodzi.
    >>>
    >>> ok. tyle, ze on w niczym sie nie przyda do okreslenia subiektywnego
    >>> wrazenia odbioru dzwieku granego przez jakis system grajacy. to jest
    >>> tak jak z ocena wina. sa ludzie, ktorzy sa naprawde bardzo czuli na
    >>> smaki i zapachy, ale bardzo latwo ich "manipulowac".
    >>
    >>Oczywiście, ze się przyda. Jak takim kiperom zrobisz żart i w "ślepym
    >>teście" do jednej z butelek obok samych znakomitości wlejesz jakiegoś
    >>podłego jabola za 2,50 to pewnie wszyscy się pokrzywią.
    >
    > uzywanie arguemntow ad extremum nie jest specjalnei konstruktywne.
    > bylo wiele wypadkow, ze krytyk winny, dal sie nabrac kiedy mu do
    > butelki z winem za np. 300$ nalali wina za 30$. wino za 300$ bylo
    > natychmiast "lepsze", nagle ukazywalo mase cech bukietu, ktorych wino
    > za 30$ wczesniej nie mialo. obydwa wina byly bardzo zacne i z tego
    > samego gatunku.

    Działała siła sugestii i obawy przed ewentualnym ośmieszeniem się.
    To dodatkowy czynnik w odbiorze, a nie kwestia czystych wrażeń
    zmysłowych. Dlatego w rzetelnych degustacjach nie powinno być żadnych
    naklejek.

    >>> to samo z
    >>> odbiorem dzwieku. np. kazdy ma inne cisnienie krwi, temperature ciala.
    >>> inaczej czuje sie w pomieszczeniu o danym ksztalcie i kolorze. to
    >>> wszystko wplywa na odbior dzwieku z systemu o bardzo wysokiej klasie.
    >>Oczywiście, że w odbiorze jest pewien czynnik subiektywny i ja tego nie
    >>kwestionuję.
    >
    > jesli czescia wspolna, ktorej nie udalo ci sie zdefiniowac, bedzie
    > wspomiany dzwiek sluchawki telefonicznej, to wlasnie wrazenie
    > subiektywne bedzie tym co bedzie przewazac nad ewentualnym zakupem
    > sprzetu.

    Jeśli nie będzie szerszej. Ale pisałem Ci, że ta część wspólna z
    pewnością nie jest maksymalna, bo można podać też inne przykłady.

    >>> czesc wspolna? hmmm. sluchwka telefoniczna jest zapewne czescia
    >>> wspolna. kazdy slyszy chyba te same slowa.
    >>
    >>Tak. Tyle, że jak już wyżej pisałem części wspólnej nie da się
    >>precyzyjnie określić. Słuchawka telefoniczna oczywiście jest częścią
    >>wspólną, ale jest to przykład dość "wąski" i z pewnością nie jest to
    >>część "maksymalna". Istnieją różne "szersze", związane chociażby z
    >>odbiorem barwy dźwięku, wysokości, przestrzenności itp.
    >
    > niech bedzie, ze "czescia wspolna" bedzie to standard hi-fi, ktory
    > okresla pewne parametry dzwieku. czesc ludzi nie bedzie slyszec np.
    > calego pasma. czesc ludzi nie bedzie nawet chciala slyszec np.
    > glebokich basow. inni znowu beda slyszeli wiecej niz okreslaja
    > parametry tego standardu.

    Znów próbujesz coś definiować, a nie o to chodzi. Nigdzie nie pisałem,
    że jakiś "standard" jest częścią wspólną. Niesłyszenie skraju pasma to
    dolegliwość czysto medyczna, a nie subiektywne wrażenie. Na starość
    ludzie słyszą mniej i ma to związek z budową ciała, nie z upodobaniem.

    >>Nie ma sensu się wykłócać jak szerokie jest to pole i jak dalej dzieli
    >>się na mniejsze (bo dalej istnieją *grupy* ludzi, które mają swoje
    >>cechy charakterystyczne dla całego podzbioru). Chciałem tylko pokazać,
    >>że odbiór dźwięku i tym samym ocena hi-fi nie jest w całości zależna od
    >>parametrów charakterystycznych tylko dla jednej konkretnej jednostki i
    >>dlatego wszelkie recenzje, porównania i opinie mają sens.
    >
    > jeszcze raz. jak najbardziej maja sens i nie twierdzilem, ze nie maja.
    > maja jednak sen i powinny miec, w poczatkowym etapie dobierania
    > sprzetu. po przeczytaniu 999 recenzji wybieram 4 modele. ide, slucham.
    > najbardziej podoba mi sie model nr.2 super, ale moze sie rowniez
    > zdazyc i tak, ze nie bedzie mi sie podobal zaden. wtedy cala twoja
    > teoria o srednich, wspolnych, podzbiorach bierze w leb. bo ja np. nie
    > powiem, ze ach lubie ten sprzet bo go polecal pan heniek, krytyk z
    > pisma the audiophile.

    Nic co napisałem w tym przypadku nie bierze w łeb. Obawiam się, że znów,
    po raz kolejny dopowiadasz sobie coś czego wcale nie pisałem. A to
    utrudnia jakąkolwiek rozmowę. Przestań czytać między wierszami.

    >>>>>>>>>>No i właśnie lampy we współczesnych wzmacniaczach lampowych możesz
    >>>>>>>>>>zmieniać.
    >>>>>>>>>
    >>>>>>>>> no mozesz i co z tego. uwazasz, ze wspolczesne wzmacniacze lampowe to
    >>>>>>>>> jjest wspolczesna technologia?
    >>>>>>>>Tak, współczesna, chociaż nie stosowana na masową skalę.
    >>>>>>>
    >>>>>>> nie. nie jest wspolczesna. wsspolczesne maja co najwyzej ladne
    >>>>>>> wyswietlacze i uklady wspomagajace.
    >>>>>>
    >>>>>>Projekt urządzenia jest współczesny, nie istniał w przeszłości tylko
    >>>>>>został wymyślony np. w XXI wieku. Jakie dla Ciebie miałoby być kryterium
    >>>>>>"współczesności"? Bo chyba mylisz współczesność z popularnością i
    >>>>>>masowością.
    >>>>>
    >>>>> mowa tutaj o TECHNOLOGII, a nie projekcie urzadzenia. masz to wyraznie
    >>>>> wyzej napisane.
    >>>>
    >>>>Ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Jaka jest wg. Ciebie definicja
    >>>>"współczesności" w odniesieniu do technologii? Bo dla mnie współczesna
    >>>>to współcześnie produkowana i znajdująca obecnie zastosowanie...
    >>>
    >>> pewne klasy wzmacniaczy istanily juz od lat 20tych zeszlego wieku i
    >>> prawie sie nie zmianialy. nie rozwija sie technologii lamp
    >>> elektronowych, nie rozwija sie tez ukladow, w ktorych one pracuja. to
    >>> przeszla technologia, ktora ma swoich zwolennikow. podobnie np. z
    >>> plytami winylowymi. nadal sie je tloczy. to na okolo definicja
    >>> niewspolczesnosci.
    >>
    >>Ale wpadłeś w pewną pułapkę, bo sama technologia lamp elektronowych nie
    >>określa jednoznacznie jakości wzmacniacza.
    >
    > tak ci si ewydaje? pokaz mi miejsce, w ktorym napisalem, ze okresla.

    Napisałeś, że klasy wzmacniaczy się nie zmieniały. Projekty całych
    urządzeń ewoluowały, więc co miałeś na myśli? Używasz określenia
    "technologia" w odniesieniu do konkretnych części. IMO to niezbyt
    trafne.

    >>Na tym polu postęp JEST i
    >>wzmacniacze współczesne są jakościowo lepsze od tych sprzed
    >>kilkudziesięciu lat.
    >
    > idz na grupe o pl.rec.audio. tam sie znajdzie paru, ktorzy cie
    > zakrzycza jak wyglosisz taki poglad.
    > pod jakim wzgledem lepsze? ktore wzmaacniacze? w jakiej technologii?
    > czy porownujesz w tej samej czy w roznych?

    pl.rec.audio właściwie skończyło się parę ładnych lat temu, gdy ludzie,
    którzy mieli jakieś pojęcie przeszli na fora www. A to o wzmacniaczach
    to nie jest jakiś mój odosobniony pogląd.

    >>Nie możesz mówić o technologii urządzenia tylko i
    >>wyłącznie w kontekście technologii wybranych podzespołów.
    >
    > no i? jakie podzespoly masz w prostym wzmacniaczu lampowym? lampy,
    > rezystory, kondensatory, cewki, transformatory, montaz podzespolow do
    > kupy lutowanymi drucikami, czesto w ogole bez plytek drukowanych. no i
    > co chcesz udowodnic?

    Że uparcie pomijasz sam projekt urządzenia.

    >>> a wspolczesnosci bylaby taka, hmmmmm. np. taka technologia ktora jest
    >>> obecnie rozwijana. np technologia a wlasciwie pomysl produkcji ukladow
    >>> scalonych mimo, ze powstala jakos tak na przelomie 50-60, ale sama
    >>> idea ma sie dobrze i jest do dzis rozwijana. ostatnie osigniecia tego
    >>> rozwoju uwazam za technologie wspolczesna.
    >>>
    >>>>>>>>>>Ja nie twierdzę, że laptopy to jakieś wielkie zło (choć mają bardzo
    >>>>>>>>>>istotne wady, które można by zmienić). Nie sądzę jednak, żeby klasyczny
    >>>>>>>>>>blaszak umarł "śmiercią naturalną". Jeśli już to zostanie zamordowany z
    >>>>>>>>>>premedytacją.
    >>>>>>>>>
    >>>>>>>>> kiedys umrze. o to mozesz byc spokojny.
    >>>>>>>>
    >>>>>>>>Kiedyś to wszystko umrze. Jakoś nie prognozuję naturalnego upadku
    >>>>>>>>składaków w ciągu najbliższych 30 lat.
    >>>>>>>
    >>>>>>> hehehehe. za 5 lat bedziesz juz mowil co innego. moge sie zalozyc, ze
    >>>>>>> obecnie to bys nawet nie rozpoznal komputera, bedacego w powszechnym
    >>>>>>> uzytku za 30 lat. 30 lat to giiiigantyczna masa czasu w technologiach
    >>>>>>> obliczeniowych. przypomnij sobie co bylo 30 lat temu. a
    >>>>>>
    >>>>>>No właśnie, co było 30 lat temu? Ano około 30 lat temu powstał IBM PC,
    >>>>>>który ewoluuje do dzisiaj.
    >>>>>> A faktyczna ogromny wzrost mocy obliczeniowej
    >>>>>>nie musi wcale oznaczać zmian w koncepcji komputera osobistego.
    >>>>>>I koncepcja stacjonarnego komputera pozostała do dzisiaj ta sama.
    >>>>>>Zobacz zdjęcia pierwszych PC - obudowę w łudząco podobnym kształcie
    >>>>>>możesz kupić do dzisiaj, ustawienie inne, ale to drobiazg.
    >>>>>
    >>>>> pare dni temu i dokladnie 30 lat temu intel wprowadzil na rynek 8088.
    >>>>> i co bylo widac, nic nie bylo widac, bo nikogo nie bylo stac na takie
    >>>>> komputery. co za to wtedy bylo widac to byl np. apple II. a jak to
    >>>>> wygladalo?
    >>>>
    >>>>A jeszcze nie tak dawno nie chciałeś gadać o cenach...
    >>>
    >>> i nic sie nie zmienilo.
    >>>
    >>>>Apple II
    >>>>czymkolwiek było odeszło w mroki przeszłości, a koncepcja modularnego PC
    >>>>przetrwała i żyje nadal.
    >>>
    >>> ale kto mowi, ze nie zyje. mowie, tylko, ze powoli umiera. moze nawet
    >>> nie tak powoli.
    >>
    >>Póki co nic nie umiera, jedynie pojawiło się istotne "rozgałęzienie".
    >>Co nie zmienia faktu, że komputery stacjonarne cały czas mają rzesze
    >>swoich odbiorców.
    >
    > a owszem. na razie jeszcze maja. jednak ten rynek sie stopniowo
    > kurczy. dzieciaki w coraz wiekszej ilosci szkol, sa naklaniane do
    > przynoszenia swoich laptopow do szkoly i traktowania ich jako zeszyty.
    > w niektorych znanych mi szkolach to juz jest norma. na studiach prawie
    > wszedzie.
    > i powiedz teraz rodzicom taakiego dziaciaka, zeby mu kupili i PC i
    > laptopa.

    Ale już laptopa i konsolę z dużym telewizorem to mogliby kupić, tak?
    Bo chyba nie przepowiadałeś upadku tych urządzeń.

    > powiedz takimu studentowi, ktory mieszka w akademiku, w
    > pokoju 2x2, zeby mial i laptop i PC. to tylko jeden przyklad.

    Akademiki to inna bajka. Zresztą studenci, których znam i mieszkają w
    akademikach albo mają stacjonarne, albo laptopa, a stacjonarny w domu.

    >>>>>>> charakterystyka rozwoju technologii nie jest liniowa, ale wykladnicza.
    >>>>>>
    >>>>>>Ale tak jest raczej w kontekście całej cywilizacji.
    >>>>>
    >>>>> dlaczego? np. moralnosc ludzka nie zmieniala sie prawie nic od
    >>>>> tysiacleci. o ile w ogole cos.
    >>>>
    >>>>Pisałem o rozwoju cywilizacji, nie o moralności.
    >>>
    >>> akurat tworzenie moralnych jest tym co jest charakterystyczne dla
    >>> cywilizacji. akurat bez tego zadana cywilizacja nie istnieje.
    >>
    >>Ale jak sam zauważyłeś nie zmienia się prawie nic. A ja pisałem o
    >>*rozwoju*.
    >
    > istnienie, takiego czy innego kodexu moralnego jest obowiazkowe aby
    > istniala dana cywilizacja. nie jest on jednak wymagany do jej rozwoju.
    > np. normy moralne w dogmie judeo-chrzescianskiej maja sie dobrze juz
    > od ponad paru tysiecy lat lat. jakos nic specjalnie wplywalo na rozwoj
    > naszych dokonan jako cywilizacji zachodniej. mialo cos wspolnego z
    > rewolucja przemyslowa? z rewolucja informatyczna? z rozwojem medycyny?
    > z podbojem kosmosu? nie. jesli juz to czasami wrecz przeciwny.

    Człowieku ja pisałem o charakterystyce *rozwoju* cywilizacji. Nawet
    jeśli przyjmujesz, że istnienie jakichś norm moralnych jest warunkiem
    koniecznym to jak sam zauważyłeś nie wpływa na rodzaj krzywej.
    Nie wiem co chcesz udowodnić.

    Jednak co do samych zmian w takim kodeksie możesz nie mieć racji - normy
    moralne w pewien sposób się istotnie zmieniły i nie są tylko efektem
    jakiejś religii. Sprzeciw wobec kary śmierci, tortur w więzieniach,
    kar cielesnych, prawa człowieka, rozwody itp.
    To nie jest "dogma judeo-chrześcijańska".

    >>>>>>>>Ten globalny kryzys może mieć głębsze podłoże. USA będą dalej tracić na
    >>>>>>>>znaczeniu, zarówno tam jak i w Europie zaczyna wytwarzać się jakiś
    >>>>>>>>dziwny rodzaj socjalizmu... Obecny postęp jest napędzany prawie
    >>>>>>>>niewolniczą pracą Azjatów. I wcale nie jest powiedziane, że ktoś się tam
    >>>>>>>>nie zbuntuje.
    >>>>>>>
    >>>>>>> przyczyny kryzysu, ekonomia i obecne zaleznosci miedzynarodowe, nie sa
    >>>>>>> tematem tej rozmowy.
    >>>>>>
    >>>>>>Niestety, ale właśnie są... Te czynniki mogą spowodować, że krzywa,
    >>>>>>która teoretycznie ma być wykładnicza wcale wykładnicza nie będzie.
    >>>>>>Ignorancją jest prognozowanie postępu bez ich uwzględnienia.
    >>>>>
    >>>>> jak dla mnie jest ignorancja ich nie dostrzegac, ewntualnie
    >>>>> nieuzasadnionym fatalizmem by spekulowac ich zalamanie. obecny kryzys
    >>>>> nie jest czyms wyjatkowym. kryzysy byly i beda. byl w latach 70tych.
    >>>>> byl na poczatku lat 90tych, na przelomie ostatnich stuleci. nic
    >>>>> nowego.
    >>>>> jakos np. takiej telekomunikacji dwie wojny swiatowe i kryzys w latach
    >>>>> trzydziestych XXw specjalnie nie przeszkodzily rozwijac sie w tempie
    >>>>> wykladniczym caly czas. podobnie jest z iloscia wdrazanych do
    >>>>> produkcji wynalazkow. nie mowiac juz o mocy obliczeniowej urzadzen
    >>>>> liczacych. wszystko sie rozwija wykladniczo.
    >>>>> natomiast jest jedna rzecz, ktora faktycznie moglaby zatrzymac taki
    >>>>> rozwoj. np. jesli rozwoj technologii poszedlby by w kierunku, ktory
    >>>>> bylby nieoplacalny dla systemu (podstaw sobie zamiast tego slowa co
    >>>>> tam uwazasz za strosowne). cos jak agresywne promowanie zdrowego
    >>>>> zywienia i w ogoel zdrowego tryby zycia. wiadomo. nie bedzie to na
    >>>>> reke koncernom farmaceutycznym. na razie nei widze takiej mozliwosci,
    >>>>> ale to nie znaczy, ze cos takie rozdroze w przyszlosci nie moze
    >>>>> zaistniec.
    >>>>
    >>>>Ale to już istnieje... Branże muzyczna i filmowa przez powszechność
    >>>>komputerów i Internetu podobno tracą jakieś miliardy. A przynajmniej tak
    >>>>twierdzą.
    >>> domyslam sie, ze mnie podpuszczasz wiec nie skomentuje.
    >>Nie, nie podpuszczam.
    >
    > to dobrze, bo to jest kolejny ogromny temat i nawet nie ma jak go
    > zaczac od tak przedstawionej kwestii.


    To jest przykład na to, że potężna grupa hiperwpływowych osób nie musi
    wcale wyznaczać kierunku dla ludzkości.


    >>>>>>> jesli produkt bylby
    >>>>>>> takim badziewiem, to by chyba nie znalazl odbiorcow.
    >>>>>>
    >>>>>>Owszem znalazłby odbiorców w sytuacji, w której konkurencja
    >>>>>>reprezentowałaby podobny poziom. Zresztą to nie musi być doszczętne
    >>>>>>badziewie, może być całkiem dobry produkt, w którym producent postanowił
    >>>>>>zaoszczędzić na jakimś elemencie - wciskając tam totalny kit.
    >>>>>>Ludzie to kupią, ale taka sytuacja nie jest dobra dla konsumentów.
    >>>>>
    >>>>> nie jest dobra, ale na szczescie nie znajdujemy sie w takiej sytuacji,
    >>>>> a wrecz w odwrotniej. masz wrecz gigantyczny wybor sprzetu. moim
    >>>>> zdaniem juz przerost.
    >>>>Jakoś nie widzę tego na rynku laptopów.
    >>>
    >>> no matko boska. idz na jakas strone duzego sklepu komputerowego.
    >>> w moim okolicznym sklepie to nawet z dwoch regalo zrobilo sie cztery.
    >>Mam sklepy chociażby w Internecie. I trudno wybrać coś sensownego.
    >
    > ja tam jak bym chcial kupic, znalazbym znacznie wiecej nizbym chcial,
    > i z prawdopodobienstwem rzedu pewnoesci bylbym z tego zadowlolony, no
    > chyba zeby mial jakas wade ukryta. zadna z osob, ktorej przez lata
    > polecalem komputery (przez ostatnie 3 lata tylko laptopy) nie
    > narzekala.
    > jesli ty chcesz laptoppa ktory bedzie mial wszystko, no to sorry, ale
    > life is brutal i takiego pewnie nie znajdziesz. ale musisz miec
    > swiadomosc, ze to jest cos jakbys chcial samochodu, ktory jest szybki,
    > wielki, dla calej rodziny i malo palil. to sadze, jest przyczyna
    > twojego problemu.

    Domyślałem się, że padnie to demagogiczne porównanie do samochodów...
    W przypadku takiego laptopa często wystarczyłoby proste zmontowanie
    kilku elementów z różnych konstrukcji. Coś co z powodzeniem ludzie
    wykonują w komputerach stacjonarnych.

    >>>>>>> musi miec jakas
    >>>>>>> zalete, ze jednak jest sprzedawany i firma nie poszla z torbami. choby
    >>>>>>> cena. bebechy niech beda tragiczne, ale wyglada na to, ze takim
    >>>>>>> odbiorcom nie potrzeba nic wielkiego. i slusznie. po co maja kupowac
    >>>>>>> jakis wypas, skoro uzywaja sprzetu do emaila raz na na pare dni.
    >>>>>>> wyglada mi sie, ze prezentujesz podejscie mechanika samochodowego,
    >>>>>>> ktory jak kupi samochod, to pierwsze co by zrobil to by go ulepszyl. i
    >>>>>>> bardzo dobrze, tylko, ze to co w przypadku samochodow bedzie jeszcze
    >>>>>>> pokutowc dlugo, to w przypadku komputerow jest na wymarciu.
    >>>>>>
    >>>>>>Ja nie chcę nic "ulepszać" po zakupie. Powtarzam jedynie znanie prawdy
    >>>>>>o tym, że różnorodność, standaryzacja i otwartość są dobre dla
    >>>>>>konsumentów. I tym samym koncepcja modularnego PC jest
    >>>>>>błogosławieństwem.
    >>>>>
    >>>>> ok. jestes za roznorodnoscia, ale jakos przemawia przez ciebie niechec
    >>>>> do apple. raz.
    >>>>Wmówiłeś sobie, że jestem niechętny Apple jako takiej i ciągle to
    >>>>powtarzasz...
    >>>
    >>> sluchaj. musialem miec jakies podsatwy, nie? to ze sie uczepiles ceny,
    >>> to ze zaweziles linie produktow applea do imaca, sugerujac
    >>> nierozbudowywalnosc sprzetu applea. no znikad mi sie to nie wzielo.
    >>
    >>Ja nie wiem jakie Ty kokosy zbijasz, ale to jest polska grupa
    >>dyskusyjna, a w tym kraju jakoś większość konsumentów niestety
    >>"uczepia się" ceny zwłaszcza jeśli ta jest bez porównania wyższa
    >>od konkurencji i wynosi kilka średnich krajowych. Ośmielę się zauważyć,
    >>że z tego względu Mac Pro jest u nas produktem bardzo niepopularnym,
    >>stąd większa uwaga grupowiczów koncentruje się na tańszych modelach
    >>nierozbudowywalnych. Czy to takie dziwne?
    >
    > niemniej jest to nadal manipulacja, bo rozmawialismy o
    > ROZBUDOWYWALNOSCI systemow komputerowych spod znaku apple i PC.
    > dlatego, niezaleznie jak drogie konstukcje macowe by nie byly, jesli
    > chcesz byc fair w dyskusji, to nie mozesz uwzgledniac tylko czesci
    > linni applowskich roduktow i porownywac wzgledem ceny. do tego moze
    > byc oddzielny topik i oddzielna rozmowa.
    > co bys powiedzial jakbym w rozmowie o laptopach makowych i PC.
    > przywolal tylk np. dell'a adamo (ktory nawet wygladem do macbookow
    > jest podobny) oraz jakies np. toughbooki, ktore cena sa porownywalne z
    > macbookami, a nawet je przewyzszaja. to by byla taka sama manipulacja
    > w dyskusji, ew zly argument, co ci sie staram wytlumaczyc.

    Dell Adamo to margines względem wszystkich PC. Macbook, mini, i iMac to
    trzon i najpopularniejsza dla użytkowników indywidualnych część oferty
    Apple.

    >>>>> dwa. stadnaryzacja to jakby zaprzeczenie otwartosci w kontekscie tej
    >>>>> rozmowy.
    >>>>Napisałem o otwartości w znaczeniu jawności i powszechnej dostępności,
    >>>>może nieprecyzyjnie.
    >>>
    >>> ok. ale z drugiej strony masz linuxy. tez cala mase ich. jakos nie
    >>> widac, zeby podbijaly rynek, choc niektore dystrybucje bardzo sobie
    >>> chwale.
    >>
    >>MS stworzył monopol i tym samym barierę wejścia dla konkurencji dlatego
    >>poniekąd tak to wygląda.
    >
    > dlatego tym bardziej powinienes promowac produkty firm poza monopolu.

    Owszem, jeżeli wnoszą one istotne zmiany jakościowe albo przynajmniej
    rokują takie nadzieje. Dlatego promuję Linuksa.

    >>Ale otwartości i standardów faktycznie ludzie
    >>nie doceniają. Oby nie zaczęli doceniać dopiero wtedy gdy już będzie za
    >>późno.
    >
    > to zalezy jakie to beda standardy i do czego beda zmuszac
    > uzytkownikow.

    Standardy nie zmuszają użytkowników tylko producentów. Użytkownik
    właśnie dzięki takim standardom ma wybór.

    >>>>> trzy: nie widze w tym juz zadnego blogoslawienstwa. od kiedy dell jako
    >>>>> pierwszy dawal mozliwosc konfiguracji komputerow (nie tylko
    >>>>> stacjonarnych) on-line (za czym poszly inne firmy) skladanie kompa
    >>>>> samemu jest juz strata czasu.
    >>>>
    >>>>A jak Dell nie pobłogosławi jakiegoś producenta, od którego chciałbyś
    >>>>mieć części? Albo jak będziesz chciał coś na szybko rozbudować/wymienić?
    >>>
    >>> to co? w stacjonarnym nie widze problemu. niemniej dlategospedzam
    >>> sposo czasu (i tak znacznie mniej niz bym sam skladal) nad dobraniem
    >>> komponentow, zeby potem nie chciec rozbudowywac. ale czasami sie
    >>> jednak zdaza.
    >>
    >>Ale tu mówiłem o sytuacji, kiedy części nie są dostępne dla detalicznego
    >>odbiorcy.
    >
    > no wlasnie o tym tez pisze. w tym wypadku. MZ, jest to zupelnie
    > zbedne.

    Nie jest zbędne dla ludzi, których interesują części niepobłogosławione
    przez producenta.

    >>>>> zyjemy w swiecie wymiennej informacji. niezwykle mobilnym. mobilne
    >>>>> staje sie podejscie do kompoterow. efektem jest explozja posiadaczy
    >>>>> laptopow, a teraz netbookow.
    >>>>Jasne, tyle, że znaczna część posiadaczy laptopów ma również porządne
    >>>>komputery stacjonarne.
    >>>
    >>> co znaczy znaczna czesc? na pewna sa tacy.
    >>
    >>Przede wszystkim chodzi o to, że statystyki liczby sprzedanych laptopów
    >>i stacjonarnych nie pokazują ile osób używa wyłącznie laptopa.
    >
    > wiec skad mozesz mowic, ze znaczna czesc? w ten weekend bylem w 5ciu
    > domach, roznych ludzi, roznych profesji i w roznym wieku. od studentow
    > do staruszkow wlacznie. widzialem tylko jednego PCta, ktory siedzial w
    > piwnicy i byl przeznaczony tylko do gierek i filmow z divx. reszta to
    > juz wszystko laptopy.

    OK, znaczna część w moim otoczeniu.

    >>>>> wszystko idzie w tym kierunku. z duzych
    >>>>> komputerow pozostana mainframy, ktore pewnie nadal beda zajmowac po
    >>>>> kilka pieter, albo nawet cale budynki. moze nawet beda jeszcze
    >>>>> wieksze?
    >>>>> byc moze w biurach jakis jeszcze czas beda blaszaki (w tym mac), ale
    >>>>> to tez minie, na rzecz albo pracy online, albo pracy na terminalu
    >>>>> duzego servera firmy. albo na wlasnym mobilnym sprzecie podpietym do
    >>>>> wygodniejszych urzadzen I/O. zalezy od charakteru firmy.
    >>>>
    >>>>A gracze, graficy, studia fotograficzne, i video?
    >>>>Ich naprawdę w większości nie obchodzi czas pracy na baterii czy waga
    >>>>urządzenia. Wyciąłeś całkiem duży fragment rynku.
    >>>
    >>> akurat tak sie sklada, ze zdecydowana wiekszosc tych firm, o ktorych
    >>> wspomnialem to sa wlasnie studia graficzne i firmy zajmujace sie
    >>> szeroko pojeta grafika. z wyjatkiem 3D, bo do tego sa inne klocki,
    >>> choc na maku tez maya calkiem gracko chodzi.
    >>
    >>Ale ja tu nie pisałem o dużych firmach,
    >
    > ja tez nie tylko. co prawda jedna z nich jest arnell (jedna z
    > wiekszych firm robiacych elementy graficzne do kampanii reklamowych
    > firm jak pepsi-corp donna karan) i tam co prawda jest oboz
    > koncentracyjny i nikt z wlasnym laptopme sie nie podlaczy, nawet na
    > biurku go polozyc nie moze. sa same stacjonalren maci. w dziale
    > graficznycm dokladnie polowa to imaci. w reszcie firm jest przeroznie.
    > ale zawsze znalazl sie ktos, ktor przychodzil z wlasnym laptopem
    > (akurat tak sie sklada, ze to byly prawie wszystko makowki) i dizergal
    > na nim w pracy. po podlaczeniu do wiekszego monitora. ale nie zawsze.
    >
    >>które stosują sobie profesjonalne rozwiązania.
    >
    > profesjonalne rozwiazania to sa takie, ktore pozwalaja ci zarabiac
    > pieniadze. nie ma nic szczegolnego w profesjonalnych rozwiazaniach.
    > kolejny chwyt marketingowy w przypadku opisu produktu.

    Wiem, ale przyjęło się (niestety) pewne znaczenie tego słowa. Nie widzę
    jednak małej firmy z wielkim mainfraimem.

    >> Jest mnóstwo małych zakładów czy wręcz
    >>użytkowników domowych, którzy potrzebują dużej wydajności. Znacznie
    >>większej niż ta, którą oferują laptopy (projektowane przede wszystkim
    >>pod kątem mobilności, a nie wydajności).
    >
    > ale przeczytaj jeszcze raz jak opisalem, jak widze przyszlosc. podalem
    > kilka mozliwych rozwian, i uzycie laptopow nie jest jedynym.
    > poza tym. tak naprawde jakiego poweru obliczeniowego potrzeba nawet do
    > pracy w zaawansowanej grafice 2D? owszem duzo, ale juz nie tyle, zeby
    > przecietny przyzwoity wspolczesny laptop nie pociagnal. od biedy na
    > wlasnym ekranie. przy jeszcze bardziej zaawansowanyh projektach
    > owszem, np. lepszy ekran by sie przydal, ktorergo podlaczenie nie jest
    > zadnym problemem.

    Czy przyzwoity współczesny laptop będzie wydajny w przetwarzaniu rawów,
    zaawansowanej obróbce zdjęć o dużych rozdzielczościach, wizualizacjach
    3D, najnowszych grach, kompresji filmów z kamery cyfrowej full hd...
    A takich zastosowań wymagających wydajności jest więcej. I wraz ze
    wzrostem wydajności obliczeniowej sprzętu rośnie również zapotrzebowanie
    na tą wydajność przez niektóre oprogramowanie.

    >>>>>>> wyobraz sobie, ze wszystko wskazuje na to, ze za jakis czas mozesz w
    >>>>>>> ogole nie miec komputera. bedzie ci wisialo jaka karta graficzna,
    >>>>>>> twardy dysk, procesor itp. to co bedziesz mial w domum, to bedzie
    >>>>>>> tylko durny terminal z podlaczniem do bardzo szybkiej sieci. jak sie
    >>>>>>> baczniej przyjrzysz w jakim kierunku zmierza np. google. microsoft,
    >>>>>>> adobe to zobaczysz, wlasnie ten kierunek rozwoju.
    >>>>>>Witamy w domu Wielkiego Brata!
    >>>>>
    >>>>> wielkiego brata masz juz teraz na ulicy i widzisz go codziennie. to
    >>>>> kazdy z nas, z komorka i aparatem cyfrowym robiacy zdjecia. a noze
    >>>>> zrobi i tobie jak bedzies zrobil cos czego bys sobie nie zyczyl zeby
    >>>>> widzial kto inny.
    >>>>
    >>>>Czekaj... Ktoś tu pisał o popadaniu w skrajności. Faktycznie trudno się
    >>>>wtedy rozmawia. Po pierwsze to za publikację wizerunku można
    >>>>odpowiedzieć, a jeśli przedstawiona osoba będzie w bardzo niekorzystnym
    >>>>świetle to sankcje mogą być dotkliwe.
    >>>
    >>> chyba sobie zartujesz. zakladam konto na youtube, czy innym myspace i
    >>> moge publikowac twoje zdjecia jak mi sie to bedzie podobac (bez
    >>> pogwalcenia regulaminu danego servisu, ktory zapewniam ci ema w
    >>> glebokim powazaniu jakies lokalne prawa o publikacjach wizerunku) i
    >>> bedziesz sie musial zdrowo nakombinowac, zeby te zdjecia usunieto o
    >>> ile ci sie to w ogole uda.
    >>
    >>Zrób na ulicy zdjęcie mojej znajomej. W wakacyjnym, skromnym ubranku
    >>spacerującej gdzieś przy drodze. Napisz pod nim artykuł o ulicznej
    >>prostytucji i umieść w jakimś wysokonakładowym dzienniku. Oj, jednak
    >>miałbyś problem.
    >
    > ale kto mowi o publikacji drukiem? napisalem wyraznie. umieszcze to na
    > portalu i zdjecie i artykul bedzie mialo pewnie znacznie wieksza
    > ogladalnosc niz wprasie i niech mi ktos, cos zrobi.

    No to umieść na portalu. Przypadków zdjęcia materiałów na samym YouTube
    było, że ho ho...

    > to jest znowu bardzo szeroki temat i jego analiza wymaga rozpatrzenia
    > wielu czynnikow. jak dokladnie zostalo podpisane to zdjecie, czy byly
    > uzyte dane teej osoby, czy byly i jakie odnosniki w texcie do tego
    > obrazkaa i twojej znajomej. przy dobrych ukladach nawet, gdyby zdjecie
    > twojej znajomej bylo wykorzystane tak jak opisales, nie mialbym
    > zadnych problemow.

    Podpis zdjęcia i użyte dane to jeszcze inna sprawa. Rozmawiamy o
    publikacji wizerunku.

    >>Fakt, że w ogromnej większości przypadków ludzie takie sprawy, jeśli
    >>nie są tak drastyczne jak przykład powyżej, zupełnie olewają, bo wydaje
    >>im się to bez większego znaczenia. Nie wiem jak wyglądają regulacje
    >>prawne w innych krajach, ale świadomość potrzeby ochrony prywatności w
    >>społeczeństwie jednak rośnie.
    >
    > w innych krajach wyglada to np. tak. ide do pracy, na mojej ulicy
    > czesto kreca filmy. wchodze w nia, stoi panna z wielka plansza na
    > ktorej jest napisane, ze kreca film i ze jesli mnie sfotografuja, to
    > czytajac to co czytam, jednoczesnie zrzekam sie praw do swojego
    > wizerunku, w tym i tym dniu, na tej i na tej ulicy na korzysc tego kto
    > robi ten film. mniej wiecej tak. i co? i ja nie mam z tym
    > najmniejszego problemu. nawet bez tej planszy tez nie mam.

    Jak jest plansza to jak najbardziej OK. Bez takiej informacji to jest
    degradacja człowieka.

    >>>>Po drugie istnieje jednak podział
    >>>>na przestrzeń prywatną i publiczną.
    >>>
    >>> moze istnieje, ale powiedz to np. gwiazddkom filmu i paparazzim.
    >>
    >>Ale co mam powiedzieć? Jak taki paparazzo włamie się do mieszkania
    >>"gwiazdki" to odpowie za włamanie.
    >
    > no widzisz nie jest to tak oczywiste. sa wypadki, ze to uchodzilo na
    > sucho a zdjecie bylo nawet nagradzane. nie o sama gwiazdke chodzilo,
    > ale troche inna rzecz, niemniej idea jest podobna. byl wlam, bylo
    > zdjecie.

    Pewnie zależy od przepisów w danym państwie i tego czy komuś chciało
    się protestować.

    >>Na gwazdki mogą polować w przestrzeni
    >>publicznej i to jest jakaś cena za te miliony, które zgarniają często
    >>minimalnym kosztem.
    >
    > ile bylo wypadkow focenia na prywatnych plazach, jachtach itp. przez
    > teleobiektywy?

    Jak wyżej.

    >>>>A po trzecie ludzie po pewnym amoku
    >>>>zaczynają już dostrzegać pewne zagrożenia i stąd np. protesty przeciwko
    >>>>Google Street czy jak to się tam nazywa.
    >>>
    >>> gdzie protestuja tam protestuja.
    >>> http://www.streetwithaview.com/scenes.html
    >>W Polsce ponoć mają być zdjęcia z "usuniętą" twarzą, co też nie jest
    >>idealną ochroną, ale lepsze to niż nic.
    >
    > jak dla mnie te protesty to nic innego jak histeria.

    A jak dla mnie wreszcie przejaw myślenia.

    >>>>> juz nawet nie warto mowic o ogromnej ilosci kamer i systemow
    >>>>> sledzacych, ktore sie instaluje praktycznie wszedzie. widac ktos nad
    >>>>> tym pracuje i komus na tym zalezy, zeby wszyscy sie bali lub czuli
    >>>>> niepewnie.
    >>>>
    >>>>Ano zależy.
    >>>>
    >>>>> co zrobisz? taka perspektywa jest dosc straszna, ale ludzie za cene
    >>>>> wygody, albo z lenistwa, albo i innych korzysci dostosuja sie do tego.
    >>>>I to jest dramat ludzkości. Tym większy, że ludzie nie zdają sobie
    >>>>sprawy z faktycznych konsekwencji.
    >>>
    >>> wiesz. z jednej strony ludzkosc powinna czuc sie wolna, z drugiej
    >>> jednak powinna byc trzymana za morde, zeby w szkode nie poszla.
    >>> dlatego dobrzy politycy sa w cenie.
    >>
    >>Politycy są w cenie?
    >
    > czytaj uwaznie. napisalem dobrzy politycy. zawsze byli, a teraz tym
    > bardziej.
    >

    Nie. Teraz to czy ktoś jest faktycznie dobrym politykiem ma znaczenie
    niewielkie. Wybory wygrywają spin doctorzy, PR-owcy i przychylne media.
    To oni są w cenie.

    >> Gdzie Ty żyjesz?

    > tam gdzie dobrzy politycy sa w cenie i sie ich docenia, a innym malych
    > (i nie tylko takich malych) cwaniaczkow, w miare mozliwosci tepi i
    > usuwa.

    US jak widzę... No tak, tam w cenie jeszcze do niedawna był niejaki
    George W. Bush... Zaprawdę został bardzo "doceniony" za swoje
    "wspaniałe" działania i teraz wszyscy go wysławiają...

    No i wybrano następcę, o którym na świecie wiedzą głównie to, że jest
    sympatycznym gościem i zabił muchę w telewizji.

    >> U nas polityk to zło konieczne.
    >
    > u was moze tak.

    Oj, nie tylko u nas.

    >>BTW - w takim razie miłego bycia trzymanym za mordę.
    >
    > a dziekuje. pod tym wzgledem nie mam co specjalnie narzekac.

    No tak... Zwierzęta w klatkach właściwe też nie narzekają. Mają
    jedzenie, picie, może nawet jakąś rozrywkę, a że to jednak niewola to co
    tam...

    >>>>>>Wyobraź sobie wszczepianie ludziom chipów, nadajników GPS i
    >>>>>>"monitorowanie" aktywności każdego obywatela. Wszystko to oczywiście dla
    >>>>>>wygody, bezpieczeństwa i rozwoju!
    >>>>>
    >>>>> niedalej jak pare dni temu prowadzilem rozmowe na podony temat na
    >>>>> innej grupie i jeden z kolezkow, bez zadnej zenady stwierdzil, ze
    >>>>> jesli przyniosloby to mu jakies korzysci np. chocby oszczednosc czasu
    >>>>> to on jest za. i sadze, takich by byla wiekszosc. bo moze sie okazac,
    >>>>> ze bez takiego chipa nie mozesz wziac pozyczki na dom, zalozyc konta w
    >>>>> banku, zapisac sie do szkoly itp itd, a to chocby z prozaicznej
    >>>>> przyczyny, ze w sekreteriacie nie maja odpowiednich drukow, zebys mogl
    >>>>> wypisac. caly proces odbywa sie automatycznie po przeskanowaniu
    >>>>> twojego przedramienia.
    >>>>To jest oczywiste, że istnieją ludzie nawet gotowi się sprzedać. Jednak
    >>>>jawne narzucenie tego wszystkim już tak proste nie jest.
    >>>
    >>> jestesmy za cwani juz na jawne narzucenie, a ci narzucajacy za cwani
    >>> zeby o tym nie wiedziec. bedzie to na zasadzie: "osla i marchewki" jak
    >>> wiele rzeczy w przeszlosci.
    >>To będzie po cichu, pod przykrywką rzekomego "bezpieczeństwa" i
    >>"wygody". I wcale nie musimy się na to nabrać.
    >
    > spoko. nabierzemy sie. prawie za kazdym razem sie nabieralismy.
    > trenujemy takie nabieranie juz od czasow nerona.

    Jakieś niewolnicze przekonania... Powtarzam - nie musi tak być -
    Irlandczycy nie dali się nabrać na Traktat Lizboński mimo ogromnych
    wręcz nacisków i przeinaczeń.

    >>>>>>Tak, taki scenariusz niestety również jest możliwy, to właśnie miałem na
    >>>>>>myśli mówią o morderstwie komputerów osobistych.
    >>>>> laptop jest rowniez komputerem osobistym.
    >>>>W tej koszmarnej wizji zdaje się też nie było laptopów tylko terminale...
    >>> ale bylo kilka wizji.
    >>To było do tej najczarniejszej.
    >
    > dla mnie wszystkie sa dosc jasne i optymistyczne.

    No cóż... słyszałem już nawet o ludziach, którzy specjalnie chcą iść do
    więzienia, więc nawet takie przypadki mnie nie zdziwią.

    >>>>>>Ale muszę Cię zmartwić, za tym jak to określasz "kierunkiem rozwoju" nie
    >>>>>>stoją jakieś tam Google czy Microsoft tylko zupełnie inne organizacje.
    >>>>>
    >>>>> a czy ja mowie, ze one stoja za tym? wcale. jednak ich produkty
    >>>>> pokazuja nam dosc dobitnie w jakim kierunku zmierzamy. btw. takich
    >>>>> firm jest wiecej i to wcale nie takie kolosy.
    >>>>Szkoda, że ludzie nie widzą jak zaskakująco proste jest lekarstwo na
    >>>>taki kierunek - nie korzystać z takich produktów.
    >>> ale dlaczego nie, skoro to wygodne?
    >>Bo nie samą wygodą człowiek żyje.
    >
    > a kto mowi, ze tylko? a na czym np. polega ergonomia stanowiska pracy?
    > miedzy innymi na wygodzie. na czym polega bezpiecznestwo miejsc pracy?
    > miedzy innymi na wygodzie pracujacego. projektowanie miejsc
    > publicznych, domow, mieszkan?

    To się jeszcze trzeba zastanowić co się oddaje na rzecz takiej bardzo
    dyskusyjnej zresztą "wygody".

    >>> ma nawet spory potencjal do rozwijania czlowieka chlonnego wiedzy.
    >>Jaki znowu potencjał?
    >
    > do rozwijania wiedzy. google. wikipedia, subskrybcje magazynow
    > on-linie, wymiana infoaccji na zasadzie share i P2P.

    Ale tu obecny komputer stacjonarny świetnie spełnia swoje zadanie.

    >>>>>>Pozostaje jednak mieć nadzieję, że ludzkość nie okaże się totalnymi
    >>>>>>idiotami i nie podpisze z uśmiechem na ustach wyroku śmierci na własnej
    >>>>>>wolności.
    >>>>>
    >>>>> wiekszosc ludzkosci jest od dawna (o ile nie od zawsze) niewolnikami,
    >>>>> a obecnie nawet na wlasna prosbe. nasza wolnosc jest jedynie zluda.
    >>>>> kazda poranna walka z budzikiem powinna o tym przypominac.
    >>>>I to podobno ja popadam w skrajności...
    >>>
    >>> alez to nie jest skrajnosc. to jest nasze zycie codzienne wiekszosci z
    >>> nas.
    >>
    >>Rozumujesz na zasadzie - nie jest dobrze, więc co za różnica, że będzie
    >>jeszcze gorzej.
    >
    > w ktorym momencie to wyczytales? nie. to ty znowu poslugujesz sie
    > jednobitowym wnioskowaniem.,

    No tak, bo Ty przecież lubisz być trzymany za mordę... Wybacz, że nie
    wziąłem tego pod uwagę.

    >>Zresztą to codzienne życie i rutyna nie jest typowym
    >>niewolnictwem - w każdej chwili mogę rzucić wszystko i pojechać w
    >>Bieszczady.
    >
    > ty byc moze tak. koles, ktory ma na utrzymaniu rodzine, do splacenia
    > raty za dom i samochot raczej nie pojedzie.

    Raczej? Mało to było ucieczek, kiedy kogoś odnajdywali po latach za
    granicą?

    >>>>>>>>>>To właśnie jest koszmar "firmowości". A gdyby był standard i dostępne
    >>>>>>>>>>części to można by złożyć (albo zlecić złożenie) takiego jaki pasuje i
    >>>>>>>>>>najlepiej odpowiada wymaganiom.
    >>>>>>>>>
    >>>>>>>>> ale wiekszosci jednak pasuje to co kupuje.
    >>>>>>>>
    >>>>>>>>Czasem po paru tygodniach dopiero zaczynają się narzekania... A to jakaś
    >>>>>>>>gra nie pójdzie, a to matryca jednak nie taka dobra itp.
    >>>>>>>
    >>>>>>> czasami to rowniesz sie zdarza, ze sprzet przychodzi uszkodzony bo
    >>>>>>> nieszczesliwie spadl z ciezarowki w czasie transportu.
    >>>>>>
    >>>>>>No i?
    >>>>>
    >>>>> ze to sa wypadki marginalne.
    >>>>
    >>>>Ale jak sprzęt przyjdzie uszkodzony to mi wymienią na sprawny albo będę
    >>>>się kłócił i zrobię czarny PR na całą sieć... Jakoś nie widzę analogii.
    >>> ja tez nie.
    >>Więc po co to pisałeś?
    >
    > zeby ci powiedziec, ze to wypadki marginalne.

    Ale jest między nimi na tyle istotna różnica, że stawianie ich obok
    siebie nie ma sensu.

    >>>>>>Taki Microsoft na samej Viście sromotnie się przeliczył. Oni
    > myśleli,
    >>>>>>że ludzie zaczną masowo kupować nowe komputery tylko po to, żeby
    >>>>>>popracować na tym "wspaniałym" systemie...
    >>>>>>A co do starzenia się to też bym polemizował. Dałem Ci wcześniej
    >>>>>>przykład ostatniego roku. O średniej klasy PC kupionym rok wcześniej
    >>>>>>trudno dziś powiedzieć "przestarzały". Nie mówiąc już o tym, że mnóstwo
    >>>>>>ludzi nie potrzebuje żadnych technologicznych nowinek. Korzystają w
    >>>>>>pracy z 5-cio czy nawet 10-cio letnich komputerów, które nadal świetnie
    >>>>>>spełniają swoje zadania.
    >>>>>
    >>>>> owszem. sa tacy. ja czesciowo do takich naleze. jesli by te nowinki
    >>>>> sie nie sprzedawaly, to co by sie z nimi dzialo?
    >>>>Przestano by je produkować?
    >>>
    >>> sam widzisz. ale sie musza sprzedawac, bo je produkuja.
    >>
    >>Tyle, że woleliby sprzedać znacznie więcej.
    >
    > kazdy producent, niezaleznie ile towaru sprzedaje chcialby sprzedawac
    > wiecej. chyba tutaj to nawet nie ma wyjatkow od reguly. no moze z
    > wyjatkiem umow antytrustowych.
    >
    >>Niektóre produkty mają swoją
    >>wąską grupę odbiorców i mimo tego producent zarabia. To że coś jest
    >>ofercie wcale nie znaczy, że zaleje rynek i stanie się super popularnym
    >>towarem wyznaczającym jakiś ogólny kierunek rozwoju.
    >
    > a kto mowi od razu o zalewaniu rynku? dlaczego znowu ad extremum?

    Bo rozmowa dotyczy kierunków rozwoju. A bajery sprzedawane w marginalnej
    ilości, nawet jeśli przynoszą zysk producentowi to takiego kierunku nie
    wytyczają. To, że coś "się sprzedaje" w jakiejś tam opłacalnej dla
    producenta skali nie oznacza, że będzie wyznaczać jakiś trend.

    >>>>>>>>>>Ale tu nie chodzi o konieczność składania tylko o taką możliwość.
    >>>>>>>>>>Samodzielne składanie PC chyba nigdy nie było bardziej popularne niż
    >>>>>>>>>>gotowe zestawy ze sklepu.
    >>>>>>>>>
    >>>>>>>>> z tego co pamietam to bylo. jeszcze w drugiej polowie lat 90tych
    >>>>>>>>> oprocz makowek nie widzialem w domach czy firmach firmowego sprzetu.
    >>>>>>>>> gateway, dell, compaq pojawily sie chyba pod sam koniec lat 90tych.
    >>>>>>>>> teraz nawet nikt z tamtych ludzi nie mysli, zeby samemu skladac sprzet
    >>>>>>>>> lub zamowic zlozenie. oczywiscie z wyjatkiem jakis specjalnych
    >>>>>>>>> rozwiazan. <rs>
    >>>>>>>>
    >>>>>>>>To jeszcze jest kwestia terminologii. Dla mnie firmowy to w tym
    >>>>>>>>kontekście produkowany przez dowolną firmę, a nie montowany z części
    >>>>>>>>przez użytkownika.
    >>>>>>>
    >>>>>>> firmowy dla mnie znaczy, produkowany przez dobra (na dzien dzisiejszy)
    >>>>>>> firme, z dluga tradycja, w ktorej produkty moge ufac. dowolna firma, w
    >>>>>>> tym ujeciu mnie nie zadowala, bo sam moge zalozyc taka, wymyslic ladna
    >>>>>>> nazwe, wydrukowac zgrabne nalepki i skladac kompy w przerwie na
    >>>>>>> papierosa.
    >>>>>>
    >>>>>>I w ten sposób wprowadzasz jedynie zamieszanie w terminologii. Bo przy
    >>>>>>takiej definicji można by dyskutować czy taki np. Acer jest "firmowy"
    >>>>>>czy nie. Ja tam wolę jasne i jednoznaczne kryterium, ale niech będzie,
    >>>>>>kwestia umowy.
    >>>>>
    >>>>> ano wlasnie. tak jak chinska firma coby, ktora kiedys rznela wyglad z
    >>>>> produktow firm japonskich. nawet kroj czcionki w logo ma ten sam co
    >>>>> sony. uznawana byla za firme piracka, teraz jej produkty sa dostepne w
    >>>>> wielkich sieciach domow sprzedajacych urzadzenia elekroniczne.
    >>>>
    >>>>Ale to są niuanse... Właściwie to prawie każdej firmie można by zarzucić,
    >>>>że coś czerpała z konkurencji. Ordynarne zrzynanie wprawdzie nie jest w
    >>>>dobrym stylu, ale jak komuś nie przeszkadza...
    >>>
    >>> niby tak. caly powojenny japonski i poludniowo koreanski przemysl
    >>> elektroniczny na tym stal. ale tu mowa o definicji co jest
    >>> "amatorskim" skladakiem, a co firmowym sprzetem.
    >>>
    >>>>>>Tylko czym właściwie będzie się różnił taki bardziej firmowy PC od mniej
    >>>>>>firmowego? Obudową, chłodzeniem? Czy Dell, HP i inni robią sami jakieś
    >>>>>>podzespoły do stacjonarnych?
    >>>>>
    >>>>> zlecaja tworzenie. np. plyt glownych. na pewno dell. sami juz chyba
    >>>>> nic nie robia.
    >>>>No to chociaż to. Bo czym właściwie miałby się różnić sprzęt o tych
    >>>>samych komponentach złożony przez "dobrą" i "złą" firmę?
    >>>
    >>> hmmm. niechlujnoscia zlozenia. niedokreceniem srubek. nie wcisnieciem
    >>> wtyczek. nie posmarowaniem pasta procka, a na koncu pirackim system
    >>> operacyjnym
    >>A które to popularne składające firmy instalowały piracki system?
    >
    > co znaczy popularne? gdzie sie dopatrzyles, ze pisalem o popularnych
    > firmach. zapytales o dobra i zla firme. to ci odpowiedzialem.

    Pytałem o Twoje kryterium markowości. Skoro duże, popularne firmy
    uznałeś za "bezmarkowe", a jako wadę tych bezmarkowych wymieniłeś
    m. in. piracki system to oczekiwałem przykładów.

    >>>>>>>>Także załapią się tu popularne Vobisy, Optimusy,
    >>>>>>>>Adaksy czy nawet takie marki "Henio i syn".
    >>>>>>>>Miałem na myśli to, że samodzielne składanie przez użytkownika końcowego
    >>>>>>>>nigdy nie było tak popularne jak zakup gotowego pudełka ze sklepu.
    >>>>>>>
    >>>>>>> a jaka, w tym kontexcie, jest roznica miedzy zlozeniem samemu, a
    >>>>>>> zleceniem zlozenia kumplowi? <rs>
    >>>>>>
    >>>>>>Jest różnica w podejściu do produktu. Gdzieś w poprzednich postach w tym
    >>>>>>wątku pojawiły się stwierdzenia, że składanie było popularne w latach
    >>>>>>90-tych. Otóż składanie jako takie, przez użytkownika końcowego chyba
    >>>>>>nigdy nie było popularne.
    >>>>>
    >>>>> nie wiem tak naprawde, co to zanczy tutaj "popularne". o jakim odsetku
    >>>>> w ilosci posuiadaczy komputerow mowimy. mozna chyba traktowac, ze
    >>>>> samodzielne skladanie komputerow bylko tak samo popularne jak drobne
    >>>>> naprawy samochodowe, czy nawet samodzielne jego mycie. na pewno nie
    >>>>> zajmowala sie tym wiekszosc posiadaczy koputerow. to chyba oczywiste.
    >>>>> natomiast komputery bezmarkowe (o to chyba dobrre slowo) dominowaly w
    >>>>> domach i biorach. nawet w duzych instytucjach. <rs>
    >>>>
    >>>>Np. nie było popularne dla większości (>50 %)... Odsetek samodzielnych
    >>>>składaczy się przez ostatnie 15 lat chyba znacząco nie zmienił.
    >>>
    >>> szczerze watpie. 15 lat temu sam skladalem komputery dla siebie i
    >>> znajomych. co bardziej technicznie sprawni znajomi tez sami skladali
    >>> dla siebei i dla swoich zznajomych. teraz. nikt juz z nas nie sklada.
    >>To co - przeszli na laptopy, markowe stacjonarne?
    >
    > czesc na laptopy, czesc na stacjonarne skladana przez firmy jak dell,
    > HP czy apple.
    >
    >>> to samo z malymi firemkami, od ktorych swego czsu kupowalem czesci,
    >>> ktorych glownym dochodem bylo skladanie komputerow. albo juz nie
    >>> istnieja, albo zajmuja sie zupelnie inna dzialka okolo komputerowa.
    >>
    >>Małe firemki to jeszcze co innego, ja wcześniej miałem na myśli
    >>użytkowników końcowych, którzy sami bawią się w składanie.
    >
    > tez o tym wyzej pisalem. masz odpowiedz i na to pytanie wyzej.
    >
    >>A co do tych małych firm to też zaobserwowałem takie zjawisko.
    >>Ale IMO spowodowała to trochę, przynajmniej w Polsce, ogromna ekspansja
    >>hipermarketów. Teraz typowy Kowalski tam kupuje sprzęt, więc sporo
    >>małych sklepików padło.
    >
    > i teraz powiedz mi. to dobrze czy zle? i dla akogo?

    Dla mojego państwa i moich rodaków:
    Pozornie dobrze, bo ludzie kupią parę złotych taniej; faktycznie źle,
    bo kapitał jest wyprowadzany za granicę i to przez firmy, które oferują
    pracę głównie na stanowisku ekspedientki czy ochroniarza.

    Dla prezesów tych firm i ich kolegów - dobrze, bo będą mogli sobie kupić
    kolejnego Maybacha albo willę na Lazurowym Wybrzeżu.


    >>>>A "bezmarkowe" to IMO kiepskie określenie. Bo w tym przypadku "marka"
    >>>>określałaby jedynie naklejkę na obudowie i inne mało znaczące drobiazgi.
    >>>
    >>> zalezy jaka to jest marka. poza tym okreslenie "markowy produkt"
    >>> przyjelo si erozumiec jako produkt dobry.
    >>
    >>Tu jednak nie jest tak prosto, bo poszczególne podzespoły mogą być
    >>markowe i bardzo dobre, dlatego określenie "bezmarkowe" mające dość
    >>negatywne zabarwienie jest w tym kontekście trochę mylące.
    >
    > na razie staramy sie zdefiniowac pojecie "markowy".
    > wszystki emarkowe rzeczy, byly kiedys nie-markowe, dopuki marka nie
    > zaczela byc znana i uznana.

    Ale pojęcie "markowy" jest związane z dobrą jakością. Jakość komputera
    jest zależna przede wszystkim od jakości jego podzespołów, a nie firmy,
    która je zmontuje i przyklei naklejkę, bo to żadna wielka sztuka.
    Dlatego uważam, że w kontekście komputerów tak rozumiane kryterium
    markowiści jest mylące.

    >>>>Nie słyszałem też, żeby ludzie jakoś specjalnie narzekali na sprzęt
    >>>>składany w Polsce. Bo i na co mieliby narzekać?
    >>>
    >>> oj narzekaja, narzekaja. <rs>
    >>
    >>Na co konkretnie narzekają i czy faktycznie jest to wina firmy
    >>składającej, a nie producenta jakiegoś podzespołu?
    >
    > pisalem juz o tym wyzej.
    > na mase rzeczy. np. na niepodlaczenie panelu przedniego z wyjsciami
    > USB i audio. na niepodpiecie wiatrakow. na zamocowanie zasilacza na
    > dwie sruby. praktycznie na wszysko, co by zrobil pierszy lepszy koles,
    > ktory nie przywiazuje uwagi do szczegolow podczas swojej pracy. o tych
    > mi co mi znajomi opowiedzieli. akurat te, to niby nic i dali sobie
    > rade sami. ale kobitka, na wpol niewidoma, ktora musiala sobie
    > podlaczyc headset do niepodlaczonego przedniego panela, byla niezle
    > wkurzona. <rs>

    Ale takie firmy składające w ten sposób zarabiają... Dlaczego miałyby
    robić sobie złą opinię partacząc taką w sumie dość prostą rzecz. Ja
    osobiście nigdy się ,wśród znajomych, którzy taki sprzęt kupowali, z
    podobnymi przypadkami nie spotkałem.

    --
    MK

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: