-
41. Data: 2016-06-22 10:24:16
Temat: Re: Jak bardzo...
Od: s...@g...com
W dniu środa, 22 czerwca 2016 08:55:02 UTC+2 użytkownik g...@g...com napisał:
> W dniu środa, 22 czerwca 2016 06:14:32 UTC+2 użytkownik LEPEK napisał:
>
> > Dla każdego to może być coś innego, ale też myślę, że każdy powinien
> > sobie móc łatwo wyobrazić taką sytuację... chociaż może się mylę?
> > Np. jedziesz na ostatni prom / pociąg i jak na niego nie zdążysz, to
> > dalsza podróż jest niemożliwa, zaliczasz noc w samochodzie (albo hotelu,
> > o ile to możliwe), przepadają ci bilety na dalszy odcinek, traci sens
> > powrót na weekend do domu, bo zanim byś dojechał / doleciał, to
> > musiałbyś już wracać.
>
> Może jednak podróż wypadałoby planować tak, żeby kilkuminutowe opóźnienie nie
decydowało o tym, czy ona w ogóle dojdzie do skutku.
>
Pewnie tak. Ale jak człowiek jedzie z zapasem a nagle staje w korku na autostradzie
bo był wypadek i zapas 1-2h nagle topnieje to sie robi nerwowo.
Przyklad powyższy troche drętwy ale daje sie znaleźć normalne sytuacje kiedy normalna
rozsądna podróż sie robi ciasna pod względem czasowym.
A zakładanie notorycznie że każda podróż będzie trwać dodatkowe 1-2h jest niezbyt
realne...
-
42. Data: 2016-06-25 08:11:02
Temat: Re: Jak bardzo...
Od: cef <c...@i...pl>
W dniu 2016-06-22 o 06:15, LEPEK pisze:
> W dniu 15.06.2016 o 21:12, cef pisze:
>
>> Jakie to przypadki, kiedy tak naprawdę,
>> ale tak naprawdę się spieszysz?
>
> Dla każdego to może być coś innego, ale też myślę, że każdy powinien
> sobie móc łatwo wyobrazić taką sytuację... chociaż może się mylę?
> Np. jedziesz na ostatni prom / pociąg i jak na niego nie zdążysz, to
> dalsza podróż jest niemożliwa, zaliczasz noc w samochodzie (albo hotelu,
> o ile to możliwe), przepadają ci bilety na dalszy odcinek, traci sens
> powrót na weekend do domu, bo zanim byś dojechał / doleciał, to
> musiałbyś już wracać. A tu jedzie gość, co niedawno kamerkę kupił i
> szuka sytuacji do nagrania... Wiem, nie powinno się tak robić, bo to
> bardzo niebezpieczne (dla siebie i dla innych), ale to byłaby dla mnie
> sytuacja, kiedy się naprawdę, ale tak naprawdę spieszę.
Co do rozciągania kwestii poważnego traktowania przepisów,
to masz rację. Sam nie traktuję poważnie kilku znaków drogowych.
Lekceważę ograniczenia prędkości (nie przekraczam o kilkaset procent, jednak
raz na rok płacę głownie za prędkość), zawracam sobie na lewoskrętnym S-3,
na osiedlowej uliczce ignoruję znak nakazu (bo jest tylko 5m pod prąd
ale za to 1 km mniej jazdy), parkuję bliżej niż ileś tam metrów od
skrzyżowania itp.
Ktoś już to napisał, że tę granicę lekceważenia można łatwo przesuwać.
Zwłaszcza, że zaczynasz od tak błahej sprawy jak
spóźnienie na prom czy pociąg.
Akurat uważam, że na tym filmie facet pojechał głupio -
myślę, że nie widział wcześniej co jest na pasie awaryjnym.
Jest kilka filmów w sieci (JF na pewno znajdzie przykłady)
jak ktoś szuka drogi tamtędy i nie ma czasu nawet na hamowanie.
Głupią jazdę, bez respektowania jakichkolwiek przepisów
podjąłbym chyba jedynie w celu ratowania życia ludzkiego.
A na pewno nie w obliczu odjeżdżającego promu czy pociągu.
Trochę mnie zaskoczyłeś takim ustawieniem poprzeczki ;-)
-
43. Data: 2016-06-25 08:14:41
Temat: Re: Jak bardzo...
Od: cef <c...@i...pl>
W dniu 2016-06-22 o 06:20, LEPEK pisze:
> W dniu 16.06.2016 o 10:14, cef pisze:
>
>> Wykorzystał drogę jadąc po liniach czyli w zasadzie
>> przepisy i znaki nie są dla mnie potrzebne jeśli ja wiem,
>> że są zbędnym ograniczeniem.
>> Jak mi się spieszy, to mogę też przejechać na czerwonym
>> czy pocinać pod prąd i dopóki matka siedzi z tyłu, to jest OK?
>> Tak mam to rozumieć?
>
> W różnych miejscach różne przepisy traktowane są z różną powagą.
> U nas dla prędkości nie ma prawie żadnego szacunku, natomiast ciągła
> linia, czy parkowanie - o, tu już jesteśmy w stanie tworzyć galerie w
> internecie i pisać artykuły z tysiącami komentarzy. Tym czasem na
> południu jest raczej odwrotnie - prędkość dopuszczalna jest w zasadzie
> szanowana, ale zatrzymać samochód gdziekolwiek jest tolerowane, linie i
> znaki poziome są tylko taką "luźną sugestią". Więc nie pisz, że jak
> jechał po liniach, to równa się przejeżdżanie na czerwonym.
Faktycznie można tworzyć galerie i pisać elaboraty.
Od linii się zaczyna i dla jednego jest to linia,
a dla innego światło. Sam dajesz przykład, że granica u każdego leży
gdzie indziej. Skomentowałem to w tej drugiej nitce wątku.
-
44. Data: 2016-06-25 08:36:47
Temat: Re: Jak bardzo...
Od: g...@g...com
W dniu sobota, 25 czerwca 2016 08:11:03 UTC+2 użytkownik cef napisał:
> Co do rozciągania kwestii poważnego traktowania przepisów,
> to masz rację. Sam nie traktuję poważnie kilku znaków drogowych.
> Lekceważę ograniczenia prędkości (nie przekraczam o kilkaset procent, jednak
> raz na rok płacę głownie za prędkość), zawracam sobie na lewoskrętnym S-3,
> na osiedlowej uliczce ignoruję znak nakazu (bo jest tylko 5m pod prąd
> ale za to 1 km mniej jazdy), parkuję bliżej niż ileś tam metrów od
> skrzyżowania itp.
Taaa... potem z 5m się robi 50 m albo i 100m. Już kiedyś wpadłem na taksiarza,
któremu się nie chciało naokoło jechać i postanowił przerżnąć jednokierunkową pod
prąd.
--
Pozdrawiam,
Grzegorz Jońca
-
45. Data: 2016-06-25 09:07:44
Temat: Re: Jak bardzo...
Od: cef <c...@i...pl>
W dniu 2016-06-25 o 08:36, g...@g...com pisze:
> W dniu sobota, 25 czerwca 2016 08:11:03 UTC+2 użytkownik cef napisał:
>
>> Co do rozciągania kwestii poważnego traktowania przepisów,
>> to masz rację. Sam nie traktuję poważnie kilku znaków drogowych.
>> Lekceważę ograniczenia prędkości (nie przekraczam o kilkaset procent, jednak
>> raz na rok płacę głownie za prędkość), zawracam sobie na lewoskrętnym S-3,
>> na osiedlowej uliczce ignoruję znak nakazu (bo jest tylko 5m pod prąd
>> ale za to 1 km mniej jazdy), parkuję bliżej niż ileś tam metrów od
>> skrzyżowania itp.
>
> Taaa... potem z 5m się robi 50 m albo i 100m. Już kiedyś wpadłem na taksiarza,
któremu się nie chciało naokoło jechać i postanowił przerżnąć jednokierunkową pod
prąd.
Sam już wpadłem na kogoś
kiedyś na tych pięciu metrach :-)
-
46. Data: 2016-06-25 11:01:07
Temat: Re: Jak bardzo...
Od: mk4 <m...@d...null>
On 2016-06-14 17:40, spider wrote:
> trzeba mieć nasrane we łbie żeby wykonać taki manewr?
> https://www.youtube.com/watch?v=EIaLUUveAms&feature=
youtu.be&t=165
Sam mam często ochotę na taki manewr jak dojeżdżam ZNOWU do gości,
którzy naprawdę nie wiedza do czego służy w samochodzie gaz i po prostu
blokują lewy pas.
Nie wiem co oni robią - wyprzedzają na tempomacie czy co? Żaden nie
poczuwa się do tego, żeby przyspieszyć i sprawnie wykonać manewr.
Ja tez wyprzedzam na tempomacie ale patrze w lusterko - jak widzę, że
coś się zbliża i jest szansa, że być może go przyblokuję to od razu
idzie gaz w podłogę.
Podobnie jak chce wyprzedzić bo jest coś wolniejszego na prawym.
Lusterko i ocena - jeśli mogę to zrobić bez dotykania gazu czy hamulca
to wytaczam się na lewy i wyprzedzam.
Jeśli jest tak, ze rozpoczynając manewr bez zmiany prędkości mogę
przyblokować a jak nie będę wyprzedzał będę musiał hamować to od razu
idzie gaz w podłogę i znów wykonuje manewr nie kolidując z nikim.
Podsumowując - pokazani na filmie kierowcy osobówek to jedni z
największych wkurwiaczy i ciołków jakich spotyka się u nas na
autostradach. Zero wyobraźni czy umiejętności sprawnego poruszania się.
Totalna bezmyślność. Nie tylko nie wiedza do czego służy gaz ale i
lusterko. Regularnie wymuszają pierwszeństwo lądując się na lewy pas i
zmuszając do hamowania po czym blokują go.
Może i gość na filmie trochę przesadził. Ale prawda jest tez taka ze i
święty turecki straci nerwy jak co chwile spotyka takich blokersów co to
wyprzedzają 110 tiry co jada 95. Zwłaszcza jak masz do przejechania
sporo kilometrów lub co gorsza za ta autostradę zapłaciłeś żeby
przejechać sprawnie.
Dodam, ze tacy blokujący wyprzedzacze popełniają jeszcze jeden grzech.
Maja 50m do kolejnego tira to powinni zjeżdżać na prawy a tego nie robią
tylko dalej blokują lewy.
Wtedy robi się kolejny manewr, który pewnie niesłusznie bulwersuje
autora posta - wciska gaz w podłogę i wyprzedza ich z prawej. Skoro
szanowny pan czy pani nie raczy się zachowywać właściwie i przestać
blokować lewy pas to trzeba po prostu szybko go wyprzedzić, żeby to inni
się z nim użerali.
--
mk4
-
47. Data: 2016-06-25 11:12:18
Temat: Re: Jak bardzo...
Od: Cavallino <c...@k...pl>
W dniu 25.06.2016 o 11:01, mk4 pisze:
> Sam mam często ochotę na taki manewr jak dojeżdżam ZNOWU do gości,
> którzy naprawdę nie wiedza do czego służy w samochodzie gaz i po prostu
> blokują lewy pas.
>
> Nie wiem co oni robią - wyprzedzają na tempomacie czy co?
Na przykład.
> Żaden nie
> poczuwa się do tego, żeby przyspieszyć i sprawnie wykonać manewr.
On musi przyspieszyć, Ty zwolnić - dlaczego zakładasz, że to akurat on
ma coś zrobić, żeby Tobie było wygodnie, a Ty nie musisz nic?
Robota taka sama - na tempomacie wyprzedzasz, czy co? ;-)
>
> Ja tez wyprzedzam na tempomacie ale patrze w lusterko - jak widzę, że
> coś się zbliża i jest szansa, że być może go przyblokuję to od razu
> idzie gaz w podłogę.
>
> Podobnie jak chce wyprzedzić bo jest coś wolniejszego na prawym.
> Lusterko i ocena - jeśli mogę to zrobić bez dotykania gazu czy hamulca
> to wytaczam się na lewy i wyprzedzam.
>
> Jeśli jest tak, ze rozpoczynając manewr bez zmiany prędkości mogę
> przyblokować a jak nie będę wyprzedzał będę musiał hamować to od razu
> idzie gaz w podłogę i znów wykonuje manewr nie kolidując z nikim.
>
> Podsumowując - pokazani na filmie kierowcy osobówek to jedni z
> największych wkurwiaczy i ciołków jakich spotyka się u nas na
> autostradach. Zero wyobraźni czy umiejętności sprawnego poruszania się.
> Totalna bezmyślność. Nie tylko nie wiedza do czego służy gaz ale i
> lusterko. Regularnie wymuszają pierwszeństwo lądując się na lewy pas i
> zmuszając do hamowania po czym blokują go.
Nie, no bez jaj.
Jeśli ktoś jedzie sporo szybciej niż TIR, to naprawdę nie ma obowiązku
interesować się przy wyprzedzaniu lewym pasem, że ktoś inny ma ochotę
pojechać jeszcze o 50 km/h na szybciej.
Dobra wola - tak, ale nie obowiązek.
Sam też często olewam kolesi, który z kilometra widzą, że jest
zatwardzenie wyprzedzające TIR-a, ale nie planują zwolnić wcześniej niż
usiądą na ogonie ostatniemu z wyprzedzających.
Najlepiej jeszcze zaganiając go światłami.
W takich przypadkach nawet nie zamierzam zmieniać nastawów tempomatu -
cierpliwość to cnota. ;-)
-
48. Data: 2016-06-25 11:31:02
Temat: Re: Jak bardzo...
Od: mk4 <m...@d...null>
On 2016-06-25 11:12, Cavallino wrote:
> W dniu 25.06.2016 o 11:01, mk4 pisze:
>
>> Sam mam często ochotę na taki manewr jak dojeżdżam ZNOWU do gości,
>> którzy naprawdę nie wiedza do czego służy w samochodzie gaz i po prostu
>> blokują lewy pas.
>>
>> Nie wiem co oni robią - wyprzedzają na tempomacie czy co?
>
> Na przykład.
Naganne! Jak się blokuje ;)
>> Żaden nie
>> poczuwa się do tego, żeby przyspieszyć i sprawnie wykonać manewr.
>
> On musi przyspieszyć, Ty zwolnić - dlaczego zakładasz, że to akurat on
> ma coś zrobić, żeby Tobie było wygodnie, a Ty nie musisz nic?
Jak to nic? Ja muszę uważać na to co się dzieje przede mną na drodze :)
A i za mną też - czy jakaś znacznie "większa ryba" się nie zbliża ;)
>>
>> Ja tez wyprzedzam na tempomacie ale patrze w lusterko - jak widzę, że
>> coś się zbliża i jest szansa, że być może go przyblokuję to od razu
>> idzie gaz w podłogę.
>>
>> Podobnie jak chce wyprzedzić bo jest coś wolniejszego na prawym.
>> Lusterko i ocena - jeśli mogę to zrobić bez dotykania gazu czy hamulca
>> to wytaczam się na lewy i wyprzedzam.
>>
>> Jeśli jest tak, ze rozpoczynając manewr bez zmiany prędkości mogę
>> przyblokować a jak nie będę wyprzedzał będę musiał hamować to od razu
>> idzie gaz w podłogę i znów wykonuje manewr nie kolidując z nikim.
>>
>> Podsumowując - pokazani na filmie kierowcy osobówek to jedni z
>> największych wkurwiaczy i ciołków jakich spotyka się u nas na
>> autostradach. Zero wyobraźni czy umiejętności sprawnego poruszania się.
>> Totalna bezmyślność. Nie tylko nie wiedza do czego służy gaz ale i
>> lusterko. Regularnie wymuszają pierwszeństwo lądując się na lewy pas i
>> zmuszając do hamowania po czym blokują go.
>
> Nie, no bez jaj.
> Jeśli ktoś jedzie sporo szybciej niż TIR, to naprawdę nie ma obowiązku
> interesować się przy wyprzedzaniu lewym pasem, że ktoś inny ma ochotę
> pojechać jeszcze o 50 km/h na szybciej.
> Dobra wola - tak, ale nie obowiązek.
O ile tamten nie znajduje się już na lewym pasie. Wtedy to jest przecież
klasyczne zajechanie i wymuszenie - prawdaż?
> Sam też często olewam kolesi, który z kilometra widzą, że jest
> zatwardzenie wyprzedzające TIR-a, ale nie planują zwolnić wcześniej niż
> usiądą na ogonie ostatniemu z wyprzedzających.
> Najlepiej jeszcze zaganiając go światłami.
>
> W takich przypadkach nawet nie zamierzam zmieniać nastawów tempomatu -
> cierpliwość to cnota. ;-)
A nie włamał ci się ktoś na konto? Bo ten tekst to trochę jak nie Twój... ;)
--
mk4
-
49. Data: 2016-06-25 11:41:15
Temat: Re: Jak bardzo...
Od: Cavallino <c...@k...pl>
W dniu 25.06.2016 o 11:31, mk4 pisze:
>> On musi przyspieszyć, Ty zwolnić - dlaczego zakładasz, że to akurat on
>> ma coś zrobić, żeby Tobie było wygodnie, a Ty nie musisz nic?
>
> Jak to nic? Ja muszę uważać na to co się dzieje przede mną na drodze :)
> A i za mną też - czy jakaś znacznie "większa ryba" się nie zbliża ;)
No to oni też uważają.
Pytanie dotyczyło tego, dlaczego uważasz że pedał gazu naciska się
łatwiej niż puszcza.....?
>> Nie, no bez jaj.
>> Jeśli ktoś jedzie sporo szybciej niż TIR, to naprawdę nie ma obowiązku
>> interesować się przy wyprzedzaniu lewym pasem, że ktoś inny ma ochotę
>> pojechać jeszcze o 50 km/h na szybciej.
>> Dobra wola - tak, ale nie obowiązek.
>
> O ile tamten nie znajduje się już na lewym pasie. Wtedy to jest przecież
> klasyczne zajechanie i wymuszenie - prawdaż?
Niekoniecznie.
Zależy od odległości przeciwnika, tempa z jakim się porusza itd.
Typowy przypadek:
Bardzo często jadąc na ekspresówce 120 km/h na tempomacie i zbliżając
się lewym pasem do wyprzedzania TIRa, widzę że ktoś się do mnie zbliża z
nieco większą prędkością.
Jak mu zjadę za TIR-a, to będę musiał hamować do 80, a on tylko np. 130
do 120 - co jest Twoim zdaniem łatwiejsze?
A często zdarza się tak, że ja zjeżdżam oceniając że zdąży mnie
wyprzedzić zanim będę musiał hamować za TIR-em, a kolesiowi nagle
przestaje się spieszyć i wyprzedza mnie jadąc 125, wobec moich 120.
I oczywiście muszę zwolnić do 80.
To ja pierdzielę taki układ - niech on zwalnia do 120 i czeka aż skończę
wyprzedzanie.
>
>> Sam też często olewam kolesi, który z kilometra widzą, że jest
>> zatwardzenie wyprzedzające TIR-a, ale nie planują zwolnić wcześniej niż
>> usiądą na ogonie ostatniemu z wyprzedzających.
>> Najlepiej jeszcze zaganiając go światłami.
>>
>> W takich przypadkach nawet nie zamierzam zmieniać nastawów tempomatu -
>> cierpliwość to cnota. ;-)
>
> A nie włamał ci się ktoś na konto? Bo ten tekst to trochę jak nie
> Twój... ;)
Chciało się suva, to rekordy prędkości trzeba odłożyć na półkę.
Jakby Ci przy 130 samochód zaczynał palić 10l, to też byś jeżdził 120.....
-
50. Data: 2016-06-25 13:04:40
Temat: Re: Jak bardzo...
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Dnia Sat, 25 Jun 2016 11:41:15 +0200, Cavallino napisał(a):
> Typowy przypadek:
> Bardzo często jadąc na ekspresówce 120 km/h na tempomacie i zbliżając
> się lewym pasem do wyprzedzania TIRa, widzę że ktoś się do mnie zbliża z
> nieco większą prędkością.
> Jak mu zjadę za TIR-a, to będę musiał hamować do 80, a on tylko np. 130
> do 120 - co jest Twoim zdaniem łatwiejsze?
Poznanska zawalidupa - sam nie przyspieszy i innym nie da :-P
Choc prawde mowiac ... tez pierdziele taki uklad i w podobnej
sytuacji:
-wczesniej zmieniam pas a potem to juz problem tego z tylu - czy noga
z gazu czy wyprzedzanie z prawej
-ale zdarza mi sie przyspieszyc, bo co sie mamy stresowac, ja przeciez
tez lubie zap* :-)
> A często zdarza się tak, że ja zjeżdżam oceniając że zdąży mnie
> wyprzedzić zanim będę musiał hamować za TIR-em, a kolesiowi nagle
> przestaje się spieszyć i wyprzedza mnie jadąc 125, wobec moich 120.
> I oczywiście muszę zwolnić do 80.
> To ja pierdzielę taki układ - niech on zwalnia do 120 i czeka aż skończę
> wyprzedzanie.
W praktyce wystarczy noga z gazu/wylaczyc tempomat. Auto troche zwolni
i sie okazuje, ze jednak miejsca do tira starcza.
>> A nie włamał ci się ktoś na konto? Bo ten tekst to trochę jak nie
>> Twój... ;)
>
> Chciało się suva, to rekordy prędkości trzeba odłożyć na półkę.
> Jakby Ci przy 130 samochód zaczynał palić 10l, to też byś jeżdził 120.....
Czas sprawdzic ile spali jadac 90 za tirem :-P
J.