eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.sci.inzynieriaCzy Politechnika to wyższa szkoła zawodowa, czy szkoła dająca szerokie horyzonty techniczneRe: Czy Politechnika to wyższa szkoła zawodowa, czy szkoła dająca szerokie horyzonty techniczne
  • Data: 2014-01-12 23:51:32
    Temat: Re: Czy Politechnika to wyższa szkoła zawodowa, czy szkoła dająca szerokie horyzonty techniczne
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Dnia Sun, 12 Jan 2014 12:54:58 -0800 (PST), Konrad Anikiel napisał(a):
    > On Sunday, 12 January 2014 18:17:25 UTC, J.F. wrote:
    >> Ci Chinczycy to z Chin ? No no - juz taka swoboda ze moga swobodnie
    >> wyjezdzac ? I znaja wszystkie inzynierskie narzedzia ?
    >
    > Nie był ich tam miliard, tylko kilka osób. Doktor to
    > wyspecjalizowane zwierzę, oni siedzieli w bardzo wąskiej
    > dziedzinie, używali jakichś swoich narzędzi, włącznie z Fortranem.

    No wiesz, naukowiec nie jest od obliczen w Ansysie.
    On jest od programowania tego Ansysa :-)

    > Było w tym paru konstruktorów termohydraulicznych, jedna metalurg,
    > jedna jakaś czarodziejka od technologii spawalniczych.

    Czyli technologie mieli wysokorozwinieta ?

    >> OK, tylko ze u nas to nastapilo "odgornie". Wszystkie studia byly
    >> 5-letnie magisterskie, a teraz sa 3-letnie i opcjonalnie mgr.
    >
    > O ile się orientuję, W Polsce obecnie są dwie drogi: pierwsza to studia jednolite,
    drugie to najpierw pierwszego stopnia, potem opcjonalnie drugiego. Ta pierwsza to to
    o czym piszesz (5-letnie magisterskie), ta druga to 3.5-letnie inż, potem opcjonalne
    2-letnie mgr.

    Ale byly tylko magisterskie. Wladza wprowadzila nowe, mozna sie krocej
    meczyc.

    >> Ale tak akurat u nas bylo - przemysl upadal i pracy bylo dla dwoch
    >> inzynierow, a nie dla trzydziestu. Wybrano dwoch "najlepszych", ale
    >> reszta jakby sie lepiej uczyla, to i tak by pracy nie dostala.
    >
    > Akurat w tym przypadku, gdyby się uczyli to ja byłbym bezrobotny. Bo
    > byłem najgorszym studentem (po ocenach) na roku. Ale nikt mnie nie
    > pytał jakim ja byłem studentem, wszędzie pytali co ja potrafię
    > robić. Potrafiłem klikać w Autocadzie, dostałem pracę. Dzisiaj
    > trzymam swój indeks żeby straszyć nim dzieci, kiedy pójdą na studia
    > :-)

    Tak czy inaczej - pracy dla wszyskich nie bylo.

    >>> Nikt wtedy
    >>> nie liczy� si� ze zdaniem student�w. Masz tu studia za darmo, nic
    >>> nie p�acisz to sied� cicho.
    >> Nie wiem czy cos sie zmienilo od tego czasu :-)
    > Zmieniło się o tyle że na uczelniach powstały kliki kontrolujące
    > prawie wszystko co się dzieje w danej branży w całym mieście. To
    > się zaczyna ocierać o kryminał...

    No nie wiem gdzie te kliki, ale co do meritum widac sie zgadzamy -
    nikt sie studentow o zdanie nie pyta.

    >> A w Szwecji to jak - samorzad studencki ustala program ?
    > Nie wiem. Myślę że studenci mają duzo do powiedzenia.

    Watpie. Ale mieszkasz na miejscu - spytaj.

    >>> Przypuszczam �e najpierw szczeg�owo ucz� si� na jednym, a pozosta�e
    >>> przegl�daj� na zasadzie podobie�stw/r�nic. Wystarczy.
    >> No to sa dobrzy w jednym i pobieznie zorientowani w dwoch innych.
    > Trochę tak, trochę nie. Kolejne projekty mają robić każdy w innym
    > programie, więc to jest znajomość na poziomie wystarczającym do
    > całkiem sensownego użycia.

    Z tego jednak wniosek ze uczelnia wymaga trzech programow.
    Troche mnie to dziwi ... ale moze tak jest.

    >> Owszem, wystarczy. Ale to wracamy do poczatku - wystarczy tez ze
    >> uczelnia nauczy jednego, bo pozostale sa podobne.
    > Uczelnia dysponuje kilkoma programami. Studenci, gdyby się
    > dowiedzieli że uczelnia ich czegoś nie nauczyła, a mogła, pozwaliby
    > ją do sądu. I by wygrali!

    Tez watpie. Po pierwsze - a czego ma ich uczelnia obowiazek nauczyc ?
    Po drugie, programow jest znacznie wiecej, wszystkich nie naucza.

    >> A "szczegolowo" ... to moze tez znaczyc ze szczegolowo znaja jak sie
    >> wielkosc liczb wymiarowych ustala, czyli cos, co sie jednym profilem w
    >> firmie zalatwia.
    > Tym "jednym profilem" nie zaprojektujesz urządzenia...

    Tak samo jak nie zaprojektujesz umiejetnoscia obslugi 3 programow.
    No ale albo tracisz czas na wszystkie opcje, albo nie znasz
    "szczegolowo".

    >>> By�o tak samo. Tylko nie by�o takiej �wiadomo�ci w betonowych g�owach
    profesor�w.
    >> Bylo inaczej, przynajmniej w elektronicznej branzy.
    >> A profesor, chocby nie wiadomo jak otwarty byl, 100 tys $ nie
    >> wytrzasnie z napietego budzetu.
    > Przynosiłem na zajęcia z rysunku swojego laptopa, na którym miałem

    A to juz widac pozniejsze czasy, skoro Cie bylo stac na laptopa.

    > DraftChoice, lepszy wówczas program CAD niż Autocad. To był tzw

    A zajecia byly z AutoCada czy z ołówka ?

    > shareware, czyli zanim nie zarabiałem w nim kasy, był dla mnie za
    > darmo.

    Ale jakby uczelnia prowadzila zajecia, to juz nie ?

    >Myślisz że prowadzący zajęcia się zainteresował? Guzik!

    Hm, rzeklbym ze prawidlowo. Potem, juz jako kierownik projektu, bys
    narzekal "te uczelnie to kompletnie nie maja pojecia o przemysle.
    Absolwent sie do niczego nie nadaje, nic nie umie, bo ucza go tam
    jakiegos szerłeru, zamiast prawdziwych inzynierskich narzedzi".

    I mialbys racje, bo tego DC to juz najwyrazniej nikt nie uzywa, taki
    dobry :-)

    > Praktycznie wszystkie softy z górnej półki miały wówczas licencje
    > akademickie. Nie za darmo, ale niedrogo i na dodatek na jednej

    No coz, pamietam pare przypadkow i wcale tak tanio nie bylo.

    > licencji można było instalować i uruchamiać na dowolnej ilości
    > komputerów. Zresztą to były czasy kiedy polskie prawo nie ścigało
    > piractwa komputerowego, ani fonograficznego.

    Jak juz miales laptopa, to chyba nie.

    >> A osobna kwestia ... jak sie jest profesorem z 30-letnim stazem, ma
    >> placone za "publikacje", prowadzi "badania" w strasznie zaawansowanym
    >> i waskim zasadzie, to mozna z politowaniem patrzec na te zabawki dla
    >> inzynierow i byc pomawianym o betonowa glowe.
    >
    > W polskim systemie każda państwowa szkoła wyższa jest zobowiązana
    > mieć zapis w statucie mówiący o tym że przede wszystkim jest
    > uczelnią, a zatem priorytet dydaktyki jest zapewniony prawem i
    > wewnętrzymi przepisami uczelni. Jeśli jakiś jej pracownik to łamie,
    > z automatu można się na niego poskarżyć do rektora, a pewnie i do
    > prokuratora. Tylko kto ma do tego jaja...

    A to nic o tym nie wiem ... tylko jest jeszcze inna ustawa, trzeba
    robic te badania, bo inaczej zostaje sie Starszym Wykladowca i pensum
    rosnie. No i bardzo dobrze, bo wszak zwykly czlowiek na etacie ma 8h
    dziennie pracowac.

    >> ale zaraz ...
    >> 1) to w inzynierii najpierw sie cos rysuje w CAD, a potem oblicza ?
    >> No, w sumie czesto tak, ale jak mamy cos nowego, taki np "zawor"
    >> do zaprojektowania, to naukowe podejscie jest odwrotne - koncepcja,
    >> wstepne obliczenia, dokladny model, sprawdzenie modelu, poprawki, a na
    >> koniec eksport do CAD.
    >
    > Model CAD jest koncepcją. Do niego podłączasz obliczenia na wzorkach w CAS,
    obliczenia metodą elementów skończonych w MES, obliczenia hydrauliczne w CFD, co tam
    kto potrzebuje. Ale punktem wyjścia jest CAD. Przynajmniej w inżynierii mechanicznej.

    Jak robisz nowy wymiennik, o parametrach na zamówienie i
    wysrubowanych, to zaczynasz od CAD, czy od koncepcji i obliczen - ile
    rurek, jak dlugich itp ? I jak sie okaze ze wymogow nie spelni, bo np
    za duzy, to rysujesz w CAD inna koncepcje ?

    >> 2) tam jest jakis program do tego ... jaka to roznica czy w tym
    >> programie czy w innym CAD student wprowadzi ? Nauczy sie w jednym, to
    >> w innym jest przeciez podobnie.
    > Ten program jest nie do tworzenia geometrii, tylko do ewentualnych poprawek po
    eksporcie z CAD.

    Ja nawet nie wiem co to za program (CFD-GEOM ? Ansys ?), ale widze ze
    jakies punkty tam sie wprowadza, linie, krawedzie, plaszczyzny ...

    >> 3) to jest przeciez jakis program ... i jego tworcy jakos zrobili
    >> czesc do projektowania a nie tylko import z CAD.
    >
    > W CAD robi się bardzo dokładną geometrię, a czasem warto jest ją
    > trochę uprościć w MES albo w CFD, nawet nieznacznie obniżając
    > dokładność wyniku symulacji, za to osiągając go znacznie szybciej.
    > Po to te programy mają takie proste edytory geometrii. Uczenie
    > studentów że w tym się robi cały projekt to jest bzdura!

    Ale przeciez oni nie maja w tym robic calego projektu tylko nauczyc
    sie symulacji.

    >> 4) a w Szwecji jakos inaczej z ta kadra ? Zasluzeni inzynierowie
    >> przechodza na uczelnie, czy profesorowie maja obiwiazkowa praktyke w
    >> przemysle ? A moze twoja firma urzadza cykliczne seminaria dla
    >> profesorow, zeby wiedzieli jak to sie robi ?
    >
    > Ja tu jestem dopiero od dwóch miesięcy.

    Mozesz opisac jak bylo w Anglii.

    > Jakiejś wielkiej współpracy
    > nie widzę jak narazie, choć ja osobiście nie potrzebuję. Ale
    > patrząc na historię rozwoju Comsola, to widzę że ogólnie nie jest
    > źle, może wręcz całkiem nieźle. Szwecja jest dość silna w
    > technikach rakietowych, tam wiem że współpraca przemysłu z
    > uczelniami jest ścisła.

    No i moze stad sila. A u nas przemysl upadl, teraz musi sie odrodzic i
    umocnic.

    >>> Nic z tego nie mia�em na studiach.
    >> OK, ale w jakich latach to bylo ?
    > Na studia poszedłem w 1992, Zacząłem pięcioletnie, a po 4.5 latach

    No to wez pod uwage ze w 92 komputery na uczelnie to ciagle "dopiero
    wchodzily". Na mechanicznym moglo byc ich malo, a rysunek ... plotter
    kosztowal majatek. Co prawda pod koniec juz bylo znacznie lepiej.

    > skończyłem trzyipółletnie. Marnym studentem byłem.

    Marnym. Za komuny dobry student potrafil ze dwukrotnie studia
    wydluzyc.

    >> Ale tak prawde mowiac - wciskaja inzynierom jakies przedmioty
    >> "humanistyczne", a prawa patentowego nikt nie uczy.
    > Ja miałem.

    Teraz widze ze w programie tez jest.

    >> Ale chyba nie bardzo sie rozumiemy, widzisz ze cos jest zle przy
    >> skomplikowanym modelu, gdzie mamy dziesiatki czy tysiace parametrow,
    >> ale z tego nie wynika co trzeba zmienic aby sie polepszylo.
    >
    > Nie o to chodzi, chodź to też jest ważne. Ale jeszcze ważniejsze to
    > interpretacja przepisów. Ktoś musi powiedzieć konstruktorowi jakie
    > są granice w których musi się poruszać. Jakie materiały wolno mu
    > użyć, jakich nie może. Jakie szczegóły złącza spawalnego
    > obowiązkowo muszą być zapewnione, jakie badania nieniszczące muszą
    > być zastosowane i jakie z tego wynikają wymagania konstrukcyjne. Na

    Wyglada na swietne zajecie dla inzyniera, ktory nie opanowal "narzedzi
    inzynierskich" tak biegle jak koledzy :-)

    > przykład jeśli jakieś złącze spawane musi być badane
    > radiograficznie, to nie może być kątowe, tylko doczołowe. A czy

    bo sie nie da przeswietlic ? Opracuja technologie ze sie da :-)

    > musi, czy nie musi, to często wynika po bardzo dogłębnej analizie
    > wymagań w przepisach. Albo w specyfikacji projektowej, której do
    > złożonego projektu potrafi być kilka tysięcy stron. To trzeba umieć
    > prędko przeczytać ze zrozumieniem, wyłapać niejasności,
    > skonsultować je z klientem itd. Nie ma uczelni która tego uczy. To
    > jest doświadczenie.

    no ale skoro jest zapotrzebowanie, to czemu nie ucza ? :-)

    >> Moze to jakies nieporozumienie jezykowe, ale ja bym tego nie nazwal
    >> "zdolnosc podejowania decyzji", tylko albo wiedza, albo intuicja.
    > Doświadczenie, ale zaczyna się od logiki, filozofii i po prostu

    Ok, myslalem o czyms innym niz powyzej opisane.

    >> Tylko ze takie szukanie na slepo to raczej dlugotrwala metoda.
    >> Lepiej nadac temat komus na uczelni, moze wymysli jakas bardziej
    >> analityczna metode :-)
    > Przepisy których wymagania trzeba spełnić, to zestaw segregatorów
    > którego bym samodzielnie nie dał rady podnieść. Co tu można
    > uprościć? Przeczytać trzeba, zrozumieć, zastosować tysiąc razy,
    > wtedy się je zna. Znajomość przepisów to nic innego jak umiejętność
    > ich zastosowania.

    No, swego czasu modne byly "systemy ekspertowe", tak wstepnie wyglada
    na ciekawe zastosowanie. Ale profesor od mechaniki tego raczej nie
    wymysli.

    >>> A gdyby tak spytaďż˝ studenta? Bo jak siďż˝ jest dziekanem, to raczej
    >>> nie wie si� kt�ry student czego od �ycia chce? A gdyby tak przesta�
    >>> traktowa� tych student�w jak barany i przez chwil� pomy�le� �e oni
    >>> sami dokonajďż˝ najlepszego wyboru, gdy tylko im siďż˝ da szansďż˝?
    >>
    >> No ale skad oni maja to wiedziec skoro nawet dziekan nie wie ?
    >> Trzeba by ich najpierw na praktyki wyslac. A Ty juz na studiach
    >> wiedziales ze chcesz zostac projektantem wymiennikow ciepla ?
    >
    > Że co? Dziekan ma wiedzieć co każdy ze studentów chciałby w życiu robić?

    Skoro do niego na wydzial poszli, to chyba wiedza :-)
    Ale umknales od odpowiedzi czy juz wtedy chciales te tony segregatorow
    z przepisami na wymienniki i spawy przegladac :-)

    >> No i ... to co chcesz wprowadzono na PWr gdzies na poczatku lat
    >> 90-tych. Jest katalog przedmiotow, kazdy student moze sobie wybrac
    >> plan. Tylko ze:
    > No właśnie. Jak się coś robi źle, to czasem tego w ogóle nie robić.
    > Może trzeba było jeszcze z rok to przemyśleć, przećwiczyć w
    > ograniczonym zakresie itd.

    Najciekawszy z tego byl punkt .. ktorys tam, ze to jednak pracownicy
    zglaszaja te przedmioty..

    > Rozumiem że to nie jest łatwe. Ale jak
    > się nie umie robić rzeczy trudnych, to zawsze można się nająć do
    > Biedronki na kasę...

    Tesco zaczyna likwidowac kasjerki.
    Jak "kazdy moze isc na studia", to co sie potem dziwic ze nie chce byc
    kasjerka za minimalna krajowa ..

    >>> Bez nauczyciela, czyli kogo� kto ci przedstawi problem, wyt�umaczy
    >>> jego z�o�ono��, poka�e mo�liwe sposoby jego rozwi�zywania, wreszcie
    >>> da poj�cie o wadach, zaletach, niedok�adno�ciach itd u�ytego
    >>> narz�dzia- by� mo�e nigdy.
    >>
    >> Czyli na studiach nie nauczyli podstaw ?
    > Jeśli się zgodzisz że nauka narzędzi inżynierskich należy do podstaw wiedzy
    inżynierskiej- to tak.

    Mialem na mysli podstawy umozliwiajace zrozumienie jak te narzedzia
    dzialaja.

    >> Na kurs podstaw nie wyslesz ... no, sa studia podyplomowe.
    > Jak to nie? Ja regularnie w pracy biorę się za projekty w których
    > brakuje mi wiedzy. I to podstawowej, bo jeśli na przykład nie znam
    > mechanizmu korozji, która powoduje zniszczenie urządzenia które mam
    > przeprojektować, to ewidentnie brakuje mi podstaw. No i co? Biorę
    > książkę i czytam! A jak ksiązki nie ma, to szukam kursu. Czasem na
    > jakiejś uczelni, czasem w firmie oferującej jakieś tam rozwiązania,
    > gdzie się da. Przeciez jakoś problem muszę rozwiązać, muszę być
    > skuteczny, bo tylko to się w tym liczy. Rozwiązany problem,
    > zadowolony klient, zapłacona faktura, pensja na koncie. Czy ja coś
    > tu pominąłem?

    Mialem na mysli ze chyba szybciej opanowac obsluge programu CFD, niz
    np termodynamike gazow w takim przeplywie.

    J.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: