-
11. Data: 2011-01-11 09:23:24
Temat: Re: Co zrobić w takim przypadku z samochodem?
Od: "Robert_J" <d...@o...pl>
> jasne, nie widzieli auta ale wydali wyrok
> auto jest z lpg wiec koszt to 170zl, dla mnie nie maly.
Ale to nie wyrok na Twoje auto, tylko uświadomienie że i tak
zapłacisz. I to żadna złośliwość, przynajmniej z mojej
strony...
> Moze po prostu zwrocic uwage diagnoscie na poczatku
> badania na ta przypadlosc, zeby oszczedzic sobie oplaty i
> jesli stwierdzi ze przegladu nie da odrazu sie wycofac.
A jak idziesz, za przeproszeniem, na kurwy, to też
dogadujesz się że ja Ci nie zagra to nie zapłacisz? Zrozum
że płacisz za konkretną usługę, a usługą jest sprawdzenie
stanu technicznego. I opłata nie jest uzależniona od wyniku
tego przeglądu :-). Poza tym żeby diagnosta zobaczył czy
auto przejdzie przegląd musiałby... wykonać przegląd? ;-)))
> Wyraznie napisalem ze mam swiadomosc ze moje auto ma 11
> lat i nadszedl jego zmierzch, a to ze go serwisuje tzn, ze
> wstawiam auto 3 razy do roku do mechnika nawet jesli nic
> sie nie dzieje i pytam co trzeba zrobic.
To co to za mechanik że wstawiasz mu auto co 3 miesiące, a i
tak zardzewiało? ;-)
-
12. Data: 2011-01-11 11:19:32
Temat: Re: Co zrobić w takim przypadku z samochodem?
Od: "Eli" <e...@w...pl>
> Umówmy się, albo sprawne technicznie, albo przerdzewiałe. Czy uważasz że
> masz dziesięcio- czy piętnastoletnią "prawie nówkę"? ;-)) Jeśli auto jest
> tak zardzewiałe że obawiasz się czy przejdzie przegląd to obstawiam, że
> jego ogólna "techniczna sprawność" jest tylko Twoim dopowiedzeniem ;-)
To chyba nigdy nie jeździłeś polonezem. Tam praktycznie wszystkie podzespoły
były w stanie "przeżyć" karoserię. :D
--
pzdr, Eli
-
13. Data: 2011-01-11 12:20:59
Temat: Re: Co zrobić w takim przypadku z samochodem?
Od: Technolog <t...@g...com>
Dnia Mon, 10 Jan 2011 20:08:52 +0100, massey napisał(a):
> 2. Auto technicznie sprawne, biezaco serwisowane jednak niestety pojawily
> sie spore oznaki korozji przy prograch
> i generalnie zdaje sobie sprawe ze to moze byc jego zmierzch i moze tych
> badan zwyczajnie nie przejsc.
> 3. Mam teraz pytanie co w takiej sytuacji:
Ostatnio "odpicowywałem" swoje auto przed przeglądem, czyli oprócz dwóch
usterek ważnych z punktu widzenia badań: hamulców i mocowania tłumika,
zrobiłem też kilka rzeczy drobniejszych, niemających wpływu na badania
(wymiana wycieraczek, korekta spryskiwaczy, doklejenie listwy bocznej,
naprawa jednego z siedzeń, lampa tylnej klapy...).
W każdym razie w serwisie tak się zakręcili naprawą, że zapomnieli o tym
mocowaniu tłumika, auto wyjechane z warsztatu, warsztat już zamknięty.
Powiedzieli mi, żebym podjechał następnego dnia - dzień po terminie
przeglądu. Żeby było szybciej, wskazali mi miejsce gdzie kupię tę gumę po
drodze. Autem generalnie dało się jeździć, tłumik lekko pukał tylko przy
zapalaniu.
Pojechałem tego wieczora do stacji diagnostyki i na wejściu, przed
wjechaniem mówię, jaka jest bolączka w aucie, pokazuję nawet tę gumę, która
się zniszczyła (zostawili ją w aucie na wzór do zakupu) i że tłumik nie
jest idealnie przymocowany. Facet spojrzał i mówi: wjeżdżać. Auto przeszło
badanie bez problemu, na koniec tylko powtórzył, żebym tę gumę napewno
zamontował.
TL;DR Na wstępie u diagnosty powiedziałem o usterce samochodu, pracownik
stacji przymknął na nią oko.
PODSUMOWUJĄC proponuję Ci więc zrobić podobnie - gdy nie ma ruchu (wcześnie
rano lub późnym wieczorem) podjechać do jakiejś stacji diagnostycznej, nie
parkować przed wjazdem na kanał tylko obok i spytać, co diagnosta sądzi o
tym przypadku - powtarzaj, że poza tym wszystko w aucie jest sprawne. Jak
nie będzie mu się chciało wyjść i rzucić okiem, jedź gdzieś indziej. Ale
wszystko inne w aucie musi być tip top.
-
14. Data: 2011-01-11 14:00:56
Temat: Re: Co zrobić w takim przypadku z samochodem?
Od: "Robert_J" <d...@o...pl>
> To chyba nigdy nie jeździłeś polonezem. Tam praktycznie
> wszystkie podzespoły były w stanie "przeżyć" karoserię. :D
Jeździłem, i to sporo :-). Fakt, to auto rdzewiało już w
bramie fabryki ;-). Człowiek nie nadążał czasami wymieniać
elementów budy, bo już coś nowego się sypało...