eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.rec.foto.cyfrowaCanon EOS 5D Mark II i pierwszy obiektyw › Re: Canon EOS 5D Mark II i pierwszy obiektyw
  • Data: 2010-03-18 15:30:59
    Temat: Re: Canon EOS 5D Mark II i pierwszy obiektyw
    Od: Andrzej Libiszewski <a...@g...usunto.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Dnia Thu, 18 Mar 2010 15:56:53 +0100, de Fresz napisał(a):

    > On 2010-03-18 12:13:02 +0100, Andrzej Libiszewski
    > <a...@g...usunto.pl> said:
    >
    >>> Zupełnie nic. Tylko skoro dziecko a) nie zrozumie, b) nie zapamięta, to
    >>> używanie argumentów "to dla jego dobra i lepszego rozwoju" jest, ekhm,
    >>> śmieszne? O to tylko chodziło.
    >>
    >> Ale czego miałoby nie rozumieć? Między "bajeczkami" a Kubusiem Puchatkiem
    >> aż takiej znowu różnicy nie ma.
    >
    > Z punktu widzenia dziecka - zgadzam się. A jednak niektórzy dopatrują
    > się lepszości jednej lektury nad drugą, jakoby któreś były bardziej
    > rozwojowe.

    Lepszość można wskazać bez problemu. Lepsza jest ta książka, przy której
    dziecko się nie nudzi.

    >
    >
    >> Oczywiście zależy jeszcze ile ma lat
    >> dziecko, ale nie zauważyłem, żeby córka, której czytywałem Hobbita do
    >> poduszki gdy miała lat pięć, miała jakieś szczególne problemy z jego
    >> zrozumiemem, a książka jej się podobała.
    >
    > O to to. Dziecku powinno się czytać właśnie to, co mu się podoba (w
    > granicach rozsądku oczywiście) i czego z przyjemnością słucha, a nie
    > knuć jakieś przeintelektualizowane teoryjki.

    Pełna zgoda.

    >
    >
    >>> A jeszcze bardziej oftopicznie -
    >>> dzieciństwo to dzieciństwo i naprawdę szczerze współczuję dzieciakom,
    >>> których starzy tego ni w ząb nie rozumieją i za wszelką cenę chcą im te
    >>> radosne i beztroskie lata spierdzielić.
    >>
    >> Ale dlaczego czytanie dziecku miałoby być spiep... dzieciństwa?
    >
    > Raczej takie specyficzne podejście. Tylko stosowne lektury, żadne tam
    > "głupoty", nauka języków obcych od żłobka, 30 różnych dodatkowych zajęć
    > "rozwijających talenty i osobowość" itp - wszystko aby tylko później
    > biegło nieco szybciej w wyścigu szczurów, ku chwale dumnych rodziców.
    > A samo czytanie, jak najbardziej OK, ale jak pisałem wyżej - tego co
    > dziecko lubi.

    I znów, trudno mi się nie zgodzić...

    >
    >
    >> Może lepiej
    >> włączyć bajkę z płyty i niech gówniarz nie marudzi? Czy z faktu, że dziecko
    >> nie wszystko zrozumie z historii wynika, że nie rozumie nic i nie warto się
    >> trudzić?
    >
    > A może lepiej po prostu dobrać lekturę do jego poziomu, tak aby i
    > zrozumiało i miło spędziło czas?

    Nie do końca. Lektura nie może być zbyt trudna, ale nie musi od razu być
    taka że wszystko będzie jasne. Dziecko może (i powinno!) pytać, a od tego
    są rodzice, żeby odpowiadać dziecku, jak nie wszystko jest zrozumiałe.
    Ciekawość jest najłatwiejszą i najprzyjemniejszą drogą rozwoju.

    >
    >
    >
    >> Bo ja z faktu czytania córce Hobbita (i innych książek w ogólności) w wieku
    >> nie do końca jedyniesłusznym wyprowadzam to, że teraz, lat kilka później
    >> (jest w trzeciej klasie) SAMA sięgnęła po Kroniki Narni, SAMA z wypiekami
    >> na twarzy halsuje przez kolejne strony książek o Harrym Potterze uzyskując
    >> słuszne tempo, SAMA prosi o kolejne książki. Czy to źle, że je lubi? A czy
    >> lubiłaby, gdyby czytać jej historyjki proste i niezbyt ciekawe?
    >
    > Nie wiem. Mi starzy nie mieli czasu czytać. Nie to nie. W wieku lat 3 z
    > okładem się obraziłem i prawie że sam nauczyłem czytać - głównie na
    > podstawie "durnego" zapewne Koziołka Matołka, którego miałem pod
    > postacią komiksu i na kasetach i jeszcze bodaj na slajdach (takich z
    > rolki), Tytusów, Kajka i Kokosza - a wszystko bo rodzicom się nie
    > chciało. Później do książek nie trzeba mnie już było gonić, a wręcz
    > przeciwnie.

    Ale teraz jest TV z lekko setką kanałów, komputer z internetem i bogowie
    wiedzą jaką ilością gier. Książka nie jest tak atrakcyjna jak kiedyś,
    dlatego tak cieszy mnie, że widzę, że córka ją docenia. Z czytaniem córce
    też było różnie, brak czasudobrze znam, więc najczęściej było to czytanie
    do poduchy. Ważne jednak, że się sprawdziło.

    Ja sam czytać się nauczyłem mordując Głos Robotniczy (po tym jak matka
    nauczyła mnie literek), w efekcie idąc do podstawówki czytałem płynnie.
    Pierwsza naprawdę poważna i trudna książka? Solaris, którą przeczytałem
    bodaj w czwartej klasie (sprowokowany przez Opowieści o Pilocie Pirxie) - z
    perspektywy czasu widzę, że niewiele z niej wtedy rozumiałem, ale to akurat
    nie dziwne.

    > W 3 klasie podstawówki to zdaje się męczyłem Trylogię i
    > kryminały matki, bo fantastyka na szerszą skalę weszła do nas nieco
    > później. Ale nie pytaj mnie, czy byłoby inaczej, gdyby moi rodzice
    > jednak poświęcali więcej czasu na czytanie mi bajek, albo tfu tfu,
    > Kubusia Puchatka, którego nigdy nie lubiłem (poza "Magicznymi
    > przygodami...").

    Kubusia, zgroza przyznać, nigdy nie przeczytałem :) Ani sobie, ani córce.
    Bakcyl fantastyki zawładnął mną zbyt wcześnie :)


    --
    Andrzej Libiszewski; JID: andrea/at/jabster.pl, GG: 5289118
    "Nie zawsze wola ministrów wyznacza bieg historii i niekoniecznie
    pontyfikat kapłanów porusza rękoma Boga."

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: