-
11. Data: 2014-08-21 06:07:17
Temat: Re: "Przepięcie prądu" - definicja ubezpieczyciela
Od: Maciek <m...@p...com>
Użytkownik Michał Lankosz napisał:
> W ostatnich kilku latach zacząłem się spotykać z określeniem "przepięcie
> prądu".
Może to nie jest do końca prawidłowe określenie ale jak je nieco
rozwiniesz do takiej postaci: "przepięcie prądu elektrycznego" to już
będzie OK. Po prostu prąd elektryczny jako zjawisko fizyczne to jedno a
wielkości je charakteryzujące, czyli napięcie, natężenie, częstotliwość
itd. to już inna sprawa. Myślę że tu problemów w sądzie nie powinieneś
się spodziewać. Jak ktoś mówi prąd elektryczny o napięciu 230V, to mówi
prawidłowo.
Maciek
-
12. Data: 2014-08-21 07:30:59
Temat: Re: "Przepięcie prądu" - definicja ubezpieczyciela
Od: dddddddd <f...@e...com>
W dniu 2014-08-20 18:10, Michał Lankosz pisze:
>
>> Wielu ludzi przecież nadal mówi, że nie ma światła zamiast nie ma
>> napięcia. Na drugim miejscu są ci co powiedzą nie ma prądu w
>> mieszkaniu.
bo powiedz babci że napięcia nie ma - przecież jej nie interesuje twoje
życie seksualne ;)
>>
>
> Sam często mówię, że zgasiłem lub zapaliłem światło. Ale studentom na
> wykładzie, czy w raporcie dla pracodawcy takiego sformułowania nie użyję.
>
bo co masz mówić? mechanicznym rozłącznikiem odciąłem dopływ napięcia do
obwodu oświetleniowego kuchni?
--
Pozdrawiam
Łukasz
-
13. Data: 2014-08-21 07:44:15
Temat: Re: "Przepięcie prądu" - definicja ubezpieczyciela
Od: Michał Lankosz <m...@t...pl>
W dniu 2014-08-21 01:00, BartekK pisze:
> W dniu 2014-08-20 13:13, Michał Lankosz pisze:
>> A może to jakiś tzw. kruczek prawny wyłączający drobny niuans z ochrony?
>> Gdyby ktoś pytał - Ergo Hestia - gwarancja plus oferowana przez
>> Mediaexpert.
> Oczywiście. Totalnie nieprzydatne ubezpieczenie, bo z każdego przypadku
> są w stanie się wykręcić. Nawet jakby tych idiotycznych konstrukcji
> napięciowo prądowych nie stosowali.
Już raz nie dałem się namówić na takie ubezpieczenie. Tym razem chciałem
się zapoznać co to za ubezpieczenie, ale jest dla mnie wystarczająco
niejasne, że znów nie dam się na nie namówić.
> Było przepięcie? Prosimy o potwierdzenie z zakładu energetycznego bo
> przecież na twarz nie damy kasy. Nie do dostania taki papier, on mają
> certyfikaty i napięcie jest idealnie w normie 230v +/-5% i jest super i
> nie było żadnych przepięć (bo inaczej by płacili z własnej kieszeni! że
> uszkodzili sprzęt).
> A jeśli było faktyczne przepięcie - to ubezpieczenie dodatkowe nie
> potrzebne, 'zakład energetyczny' jest ubezpieczony i to oni odpowiadają
> za jakość dostarczanej energii i za straty spowodowane niewłaściwym
> napięciem.
A jeśli chodzi o dysk podłączany do USB? A przepięcie wynikające z
wyładowania elektrostatycznego?
--
Michał
-
14. Data: 2014-08-21 07:48:24
Temat: Re: "Przepięcie prądu" - definicja ubezpieczyciela
Od: Michał Lankosz <m...@t...pl>
W dniu 2014-08-21 06:07, Maciek pisze:
> Użytkownik Michał Lankosz napisał:
>> W ostatnich kilku latach zacząłem się spotykać z określeniem
>> "przepięcie prądu".
>
> "przepięcie prądu elektrycznego" to już będzie OK.
> Po prostu prąd elektryczny jako zjawisko fizyczne to jedno a
Bardzo ładnie :)
--
Michał
-
15. Data: 2014-08-21 11:13:14
Temat: Re: "Przepięcie prądu" - definicja ubezpieczyciela
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Użytkownik "Budyń" napisał w wiadomości
Użytkownik "Michał Lankosz" <m...@t...pl> napisał
>W ostatnich kilku latach zacząłem się spotykać z określeniem
>"przepięcie prądu". Ostatnio wczoraj. Jedna z definicji znajdującej
>się w warunkach ubezpieczyciela napisano:
> "przepięcie prądu - uważa się nagły, krótkotrwały wzrost napięcia
> prądu
> w sieci energetycznej do której podłączony jest ubezpieczony sprzęt
> przekraczający napięcie znamionowe dla danego urządzania,
> instalacji, sieci lub linii".
>> Dotychczas operowałem pojęciem przepięcie, co oznacza wzrost
>> napięcia powyżej określonej przez kogoś (producenta zasilacza,
>> energetykę itp.) maksymalnej wartości. Przepięcie prądu na początku
>> uznawałem za błąd językowy osoby nie mającej pojęcia o elektryce.
>bo pisał to niefachowiec. Ale to tylko definicja -tresc definicji
>jest poprawna a nazwa moze być dowolna ("zdarzenie A") Więc jesli w
>warunkach jest cos o "przepięciu pradu" to jasno wiadomo o co biega.
Ale zaraz - chodzi wam o slowo "przepiecie", czy "prądu" w kontekscie
napiecia ?
"prąd" bywa uzywane potocznie w paru znaczeniach, i uzycie tego slowa
u ubezpieczyciela nie dziwi.
Co mieli napisac - przepiecie w sieci energetycznej ?
P.S. Lepiej sie zastanowcie czy ubezpiecza od pioruna. Tzn od
uszkodzenia spowodowanego trafieniem pioruna w druty.
Chyba tak :-)
J.
-
16. Data: 2014-08-21 11:37:02
Temat: Re: "Przepięcie prądu" - definicja ubezpieczyciela
Od: BartekK <s...@d...org>
W dniu 2014-08-21 07:44, Michał Lankosz pisze:
> A jeśli chodzi o dysk podłączany do USB? A przepięcie wynikające z
> wyładowania elektrostatycznego?
Użytkowanie niezgodnie z instrukcją? "Przepięcie" w formie przeskoku
iskry między masami (bo się dysk naładował noszony razem z sztucznym
swetrem) nie powinno uszkodzić sprzętu, a każde inne będzie traktowane
zapewne "zepsuło się samo, proszę sobie na gwarnacji oddać albo do
serwisu, to nie żadne przepięcie"
--
| Bartłomiej Kuźniewski
| s...@d...org GG:23319 tel +48 696455098 http://drut.org/
| http://www.allegro.pl/show_user_auctions.php?uid=338
173
-
17. Data: 2014-08-22 10:16:42
Temat: Re: "Przepięcie prądu" - definicja ubezpieczyciela
Od: Piotr Gałka <p...@c...pl>
Użytkownik "Michał Lankosz" <m...@t...pl> napisał w wiadomości
news:lt40uu$61f$1@srv.chmurka.net...
>
> Już raz nie dałem się namówić na takie ubezpieczenie. Tym razem chciałem
> się zapoznać co to za ubezpieczenie, ale jest dla mnie wystarczająco
> niejasne, że znów nie dam się na nie namówić.
>
Spotkałem się z takim zdarzeniem tylko raz.
Rok albo dwa temu piorun walnął w budynek w którym mieszka mój brat. W jego
klatce (w innych klatkach nie) w wielu mieszkaniach padły routery i
komputery (czy komuś padło coś innego nie wiem). Podłączony do internetu i
do sieci AC notebook (był podłączony ale nie włączony - nikogo w domu nie
było) zachował wszystkie swoje funkcje z wyjątkiem działania złącza
ethernet.
Wszyscy, którzy mieli w ramach ubezpieczenia mieszkania ubezpieczenie od
tego typu zdarzeń dostali odszkodowania, ale musieli dostarczyć ekspertyzę.
Papier ten wystawiał im (za jakąś opłatą (pewnie coś między 50 a 100zł))
dostawca internetu. Wydaje mi się logiczne, że właśnie z takiego papieru
poszczególni ubezpieczyciele dowiadywali się, że to jednocześnie w wielu
mieszkaniach, co jest moim zdaniem wystarczającym argumentem, że nie jest to
naturalne uszkodzenie sprzętu, a skutek przepięcia.
P.G.