-
11. Data: 2011-01-16 11:34:24
Temat: Re: Ksiazka telefoniczna?
Od: Jan <j...@w...pl>
W dniu 2011-01-05 10:50, wiwany pisze:
> Ofiary z kolei takich książek bardzo się z tego powodu cieszą.
Czyli powodem braku dobrych książek telefonicznych
jest ich brak? Oraz obecność niedobrych książek
telefonicznych? Jeśli tak jest, to znaczy, że to
jest sprawa przejściowa i że niebawem coś się
powinno zmienić na lepsze. Czyli trzeba czuwać.
Wikilekas przecież działa.
Jan
-
12. Data: 2011-01-16 20:53:38
Temat: Re: Ksiazka telefoniczna?
Od: wiwany <w...@g...pl>
On 16 Sty, 12:34, Jan <j...@w...pl> wrote:
> W dniu 2011-01-05 10:50, wiwany pisze:
>
> > Ofiary z kolei takich książek bardzo się z tego powodu cieszą.
>
> Czyli powodem braku dobrych książek telefonicznych
> jest ich brak? Oraz obecność niedobrych książek
> telefonicznych? Jeśli tak jest, to znaczy, że to
> jest sprawa przejściowa i że niebawem coś się
> powinno zmienić na lepsze. Czyli trzeba czuwać.
> Wikilekas przecież działa.
>
> Jan
Odnosiłem się do książek "przeciekowych". Również jako ich ofiara. A
powodem braku dobrych legalnych jest wzmiankowana tu przeze mnie już
zmiana domniemanej zgody abonenta na umieszczenie jego danych na
domniemany sprzeciw.
-
13. Data: 2011-01-18 07:17:46
Temat: Re: Ksiazka telefoniczna?
Od: Jan <k...@p...com>
W dniu 01/16/11 21:53, wiwany pisze:
> (...) A
> powodem braku dobrych legalnych jest wzmiankowana tu przeze mnie już
> zmiana domniemanej zgody abonenta na umieszczenie jego danych na
> domniemany sprzeciw.
No tak, czyli d.z. Nie da się zrobić żadnej
dobrej książki telefonicznej bez dobrej bazy
danych. A przecieki ze złej bazy danych są
złe i nic tego nie może zmienić... Nie sądziłem,
że tak łatwo da się zlikwidować informację
o numerach. Dobrą, rzecz jasna, informację.
Trzeba tylko celnie trafić, i okręt zatopiony.
Teraz nawet płatna informacja telefoniczna
jest obarczona ww. zależnościami.
Sztuka destrukcji jest obecnie na wysokim
poziomie. Czy rzeczywiście nie ma na to rady?
A może jakieś tajne służby mają dobrą bazę
danych o numerach? Może to tam trzeba utworzyć
przeciek?
Pozdrawiam,
Jan
-
14. Data: 2011-01-18 20:44:16
Temat: Re: Ksiazka telefoniczna?
Od: "niusy.pl" <d...@n...pl.invalid>
Użytkownik "Jan" <k...@p...com>
>
> Sztuka destrukcji jest obecnie na wysokim
> poziomie. Czy rzeczywiście nie ma na to rady?
> A może jakieś tajne służby mają dobrą bazę
> danych o numerach? Może to tam trzeba utworzyć
> przeciek?
Wpisz swoich znajomych do swojej książki i nie zawracaj gitary
-
15. Data: 2011-01-21 11:34:44
Temat: Re: Ksiazka telefoniczna?
Od: Jan <k...@p...com>
W dniu 01/18/11 21:44, niusy.pl pisze:
> Wpisz swoich znajomych do swojej książki i nie zawracaj gitary
Wystarczy nie czytać, a gitara nie zagra. Natomiast
pisanie jest wskazane, przynajmniej tutaj.
Co do książki, starych znajomych w niej nie szukam.
Wpisałem ich do telefonu. Ale gorzej z nowymi
znajomymi, albo z nieznajomymi. To z nimi jest
kłopot. Albo koszty, czyli biuro numerów po 1,40
za telefon. A chciałoby się jeszcze móc znaleźć
nieznajomego po numerze... Tak że przecieki są
bardzo wskazane.
Pozdrawiam,
Jan
-
16. Data: 2011-01-22 18:00:18
Temat: Re: Ksiazka telefoniczna?
Od: "niusy.pl" <d...@n...pl.invalid>
Użytkownik "Jan" <k...@p...com>
>> Wpisz swoich znajomych do swojej książki i nie zawracaj gitary
>
> Wystarczy nie czytać, a gitara nie zagra. Natomiast
> pisanie jest wskazane, przynajmniej tutaj.
Rety, piszę tak samo jak Ty.
>
> Co do książki, starych znajomych w niej nie szukam.
> Wpisałem ich do telefonu. Ale gorzej z nowymi
> znajomymi, albo z nieznajomymi. To z nimi jest
> kłopot. Albo koszty, czyli biuro numerów po 1,40
> za telefon. A chciałoby się jeszcze móc znaleźć
> nieznajomego po numerze... Tak że przecieki są
> bardzo wskazane.
Jeśli chodzi tylko o to, by znaleźć kogoś, kto chce być znaleziony (czyli
zgodził się na publikowanie) to istotnie nie ma w tym niczego złego.
-
17. Data: 2011-02-18 10:00:09
Temat: Re: Ksiazka telefoniczna?
Od: Jan <k...@p...com>
W dniu 2011-01-22 19:00, niusy.pl pisze:
> Jeśli chodzi tylko o to, by znaleźć kogoś, kto chce być znaleziony
> (czyli zgodził się na publikowanie) to istotnie nie ma w tym niczego złego.
Jestem za, ale jednak przeciw :-)
Już tu argumentowano, że spora grupa chcących być
znalezionymi znalazła się poza książkami telefonicznymi.
Wśród moich krewnych ponad połowa albo nie dostała
zawiadomienia o konieczności złożenia oświadczenia
ze zgodą na znajdowanie, albo ich oświadczenie nie
zostało uwzględnione przez operatora nr 1, czyli TP.
Nie wiemy, czy nie dotarło, czy zaginęło, czy też
może nastąpiło jakieś opóźnienie pocztowe.
I wywnioskowano, że jedynym sposobem na poprawę jest
odwrócenie oświadczeń, czyli składanie takowych, ale
o niechęci do bycia znajdowanym. W tym jest jeszcze
mniej złego niż nic.
Jan
-
18. Data: 2011-02-19 19:00:48
Temat: Re: Ksiazka telefoniczna?
Od: "niusy.pl" <d...@n...pl.invalid>
Użytkownik "Jan" <k...@p...com>
>> Jeśli chodzi tylko o to, by znaleźć kogoś, kto chce być znaleziony
>> (czyli zgodził się na publikowanie) to istotnie nie ma w tym niczego
>> złego.
>
> Jestem za, ale jednak przeciw :-)
> Już tu argumentowano, że spora grupa chcących być
> znalezionymi znalazła się poza książkami telefonicznymi.
> Wśród moich krewnych ponad połowa albo nie dostała
> zawiadomienia o konieczności złożenia oświadczenia
> ze zgodą na znajdowanie, albo ich oświadczenie nie
> zostało uwzględnione przez operatora nr 1, czyli TP.
> Nie wiemy, czy nie dotarło, czy zaginęło, czy też
> może nastąpiło jakieś opóźnienie pocztowe.
> I wywnioskowano, że jedynym sposobem na poprawę jest
> odwrócenie oświadczeń, czyli składanie takowych, ale
> o niechęci do bycia znajdowanym. W tym jest jeszcze
> mniej złego niż nic.
Już przestań głupoty wymyślać. Ludzie mają prawo do tego, by ich nazwisk nie
publikowano w książkach bez dodatkowych starań.
-
19. Data: 2011-02-27 07:20:17
Temat: Re: Ksiazka telefoniczna?
Od: Jan <k...@w...pl>
W dniu 19.02.2011 20:00, niusy.pl pisze:
>>> Jeśli chodzi tylko o to, by znaleźć kogoś, kto chce być znaleziony
>>> (czyli zgodził się na publikowanie) to istotnie nie ma w tym niczego
>>> złego.
A ja na to:
>> (...) jedynym sposobem na poprawę jest
>> odwrócenie oświadczeń, czyli składanie takowych, ale
>> o niechęci do bycia znajdowanym. W tym jest jeszcze
>> mniej złego niż nic.
niusy jednak ponowił interwencję:
>
> Już przestań głupoty wymyślać. Ludzie mają prawo do tego, by ich nazwisk
> nie publikowano w książkach bez dodatkowych starań.
W tej sytuacji (czyli przy braku sprzymierzeńców)
muszę stwierdzić ze smutkiem, że zmiany są za szybkie,
te w mentalności użytkowników telefonów, i nie tylko
telefonów. Za szybkie dla mnie - nie zauważyłem skokowej
zmiany nastawienia do spisów abonentów. Trzy lata temu,
może nawet dwa, na prośbę o dostęp do spisów wyciekniętych
był duży odzew. Dziś - jest przeciwnie.
Może ta silniejsza potrzeba ochrony prywatności ma
związek z podobnie silniejszym obecnie domaganiem się
jawności w sprawach publicznych? Chcemy jawności, ale nie
tej jawności, która dotyczy naszych własnych spraw.
Szybko to ewoluuje.
Jan
-
20. Data: 2011-02-27 10:54:47
Temat: Re: Ksiazka telefoniczna?
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan Jan napisał:
>> Już przestań głupoty wymyślać. Ludzie mają prawo do tego, by
>> ich nazwisk nie publikowano w książkach bez dodatkowych starań.
>
> W tej sytuacji (czyli przy braku sprzymierzeńców)
> muszę stwierdzić ze smutkiem, że zmiany są za szybkie,
> te w mentalności użytkowników telefonów, i nie tylko
> telefonów. Za szybkie dla mnie - nie zauważyłem skokowej
> zmiany nastawienia do spisów abonentów. Trzy lata temu,
> może nawet dwa, na prośbę o dostęp do spisów wyciekniętych
> był duży odzew. Dziś - jest przeciwnie.
>
> Może ta silniejsza potrzeba ochrony prywatności ma
> związek z podobnie silniejszym obecnie domaganiem się
> jawności w sprawach publicznych? Chcemy jawności, ale nie
> tej jawności, która dotyczy naszych własnych spraw.
> Szybko to ewoluuje.
Używam numeru telefonu (VoIP), który znają ci, co mają znać.
Ale mam też w domu nieużywany numer stacjonarny (kiedyś tepsa,
obecnie netia). Jak kilka miesięcy temu podłączyłem do gniazdka
aparat, to zadzwonił kilka razy w ciągu jednego dnia. Garnki,
kołdry wełniane, maszynki do wiązania krawatów -- wszystko to mi
chcieli sprzedać, wyszystko pokazać na jakiejś prezentacji. Jak
pytałem skąd mają mój numer telefonu, odpowiadali, że z książki.
To, że prawie cztery lata temu zakazałem publikacji numeru, nie
przeszkadza w niczym -- mówią, że mają starą książkę. Jawmość
numeru może by tak nie przeszkadzała, gdyby w Polsce stworzono
odpowiednik amerykańskiego rejestru "donotcall.gov". Odkąd da się
dzwonić za darmo, istnienie rejestru stało się niezbędne. Ale
wciąż go nie ma.
--
Jarek