12. Data: 2011-11-02 14:11:32
Temat: Re: Kontakt S strasznie smierdzi ;-)
Od: "Araneus Diadematus" <w...@c...pl>
Użytkownik "Artur(m)" <m...@i...pl> napisał w wiadomości
news:j8r3vk$s2m$1@inews.gazeta.pl...
>
>> Oj, to Ty z żoną do lasu nie pojedziesz, zwłaszcza sosnowego... A już jak
>> któraś sosenka żywicuje, to 3V się z dala... :)
>
> W lesie kalafonię podgrzewa słoneczko i pachnie wszystkim:).
A to mi się taki dowcip przypomniał, z dawnych lat, jak niedomyta żona
chwaliła się mężowi nowym dezodorantem... :) (1)
Kalafonia pachnąć wszystkim - pachnie też sama sobą :)
Ostatnio zajadam sobie kanapki z jajkami, kropione sosem Tabasco (chyba
pojadę po Habanero do Selgrosu), piecze ooostro, pali jak ogniem, ale tooo
luuubięęęę!!! :))) To samo, w innej sytuacji, np. wypitej wódki, czy wręcz
np. po polizaniu loda... no, w okolicznościach, których nie wiąże się z
tabasco, czy wręcz nagle samo z siebie (zdarzyło mi się, nagłe pieczenie, a
potem kilka dni strupów na ustach, fuj... bez żadnego czynnika
wyzwalającego) zacznie identycznie być odczuwane, to wywoła conajmniej
niepokój, jeśli nie panikę... Kiszone ogórki - pycha. Ale coś o identycznym
smaku i zapachu, ale co innego, np. galaretka truskawkowa, wywoła efekt...
nie napiszę, teraz jest pora obiadów...
Przypuszczam, że podobnie z kalafonią - odparowana lutownicą w domu (a
zależy też, czy sama kalafonia, czy rozbadziana w spirytusie, ja w
izopropanolu bełtam), czy przygrzana sloneczniem w lesie, mimo może nawet
identycznego zapachu i takowoż jego eterycznego charakteru, wywoła
diametralnie różne odczucia.
Mnie, np. w kwiaciarni, czy jeszcze bardziej, dobrej restauracji, zapach
lizolu bardzo by przeszkadzał. A normalnie, jego zapach, o ile nie jest za
mocny, wywouje raczej przyjemne skojarzenia :)) Zapach chloru w sklepie (w
moim jakimś wybielaczem chyba szorują podłogi) mocno mnie detonuje, ale na
basenie jest czymś naturalnym, dla niektórych wrecz nieodłącznym, bez czego
czują się nieswojo...
(1) Przypadek sprawił, że tu i tu (w wątku i w dowcipie) występuje mąż i
żona, nie ma powiązania.
Pewna pani nie lubiła się myć, obficie maskując to pachnidłami (częste latem
w komunikacji miejskiej...).
Pewnego razu popsikała się dezodorantem "zapach lasu", nie omieszkała spytać
męża "no i jak pachnę?"
Mąż chwilę pokręcił nosem, pomyślał i odpowiedział "hmm... jak gówno w
lesie".
Czemu to zamieściem... znów skojarzenie własne - mentol. Szczerze nie
cierpię jego zapachu w gumach do żucia, choć "freshmint" z daleka ujdzie.
Ale "spearmint" - uciekam, aby się nie pohaftać, obrzydlistwo. Natomiast
uwielbiam zapach rosnącej miety i miętowej herbaty, toleruję zapach
aromatyzowanych papierosów, o ile nie zostaną zapalone. A to wszystko
mentol... Zależy od okoliczności, tak to widzę. Ale czegóż się po mnie
spodziewać, jeśli zapach miodu uważam raczej za niezbyt przyjemny...? :))
--
Alanné mba yi woma... wé :) (...)
Né ma ka ni kaso, Né ma pané ka, (...)
We ya senga wé, Has wéhé... :))
(C) Wes Madiko - Alane