eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.elektronikaDziwny problem - part II czyli timer
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 19

  • 11. Data: 2017-03-09 18:51:12
    Temat: Re: Dziwny problem - part II czyli timer
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Użytkownik "sundayman" napisał w wiadomości grup
    dyskusyjnych:o9ptqc$sj3$...@n...news.atman.pl...
    >> Małych fpga nie znajdziesz, dałby małego procka 8 pin jakiegoś
    >> atiny.

    >Kolega nie śledził wątku w części "I" :)
    >Właśnie chodzi o to, żeby nie robić na MCU, tylko "sprzętowo".
    >Oczywiście, nie FPGA, ale jakieś tam PAL,GAL, MACH, CPLD są i cała
    >kupa tego rodzaju wynalazków.

    Ogolnie - CPLD.

    PAL/GAL - troche za male, FPGA - za duze, ale moze na kilka takich
    licznikow w sam raz.
    Mach obecnych nie znam - moga byc za duze, a moze akurat w sam raz.

    Mozesz sie zainteresowac Actel/microsemi - jesli ciagle robia swoje
    "antifuse" ... to jest bezpieczne :-)

    https://www.microsemi.com/products/fpga-soc/reliabil
    ity
    https://www.microsemi.com/products/fpga-soc/antifuse
    -fpgas

    One generalnie beda za duze do tego celu ... ale to tylko kwestia ceny
    :-)

    J.




  • 12. Data: 2017-03-09 21:28:23
    Temat: Re: Dziwny problem - part II czyli timer
    Od: Piotr Wyderski <n...@m...com>

    sundayman wrote:

    > Tak, ale MCU jest ze swojej natury bardziej podatne na awarie, chociażby
    > z uwagi na sekwencyjny sposób działania.

    Masz na to jakieś konkretne dane, czy jedynie po prostu głęboko w to
    wierzysz?

    > W FPGA nie ma zmiennych, które mogą się "przestawić", nie programu,
    > który może się posypać.

    Masz za to olbrzymi zbiór funkcji logicznych, który po trafieniu
    choćby cząstką promieniowania kosmicznego może się stać zupełnie
    innym zbiorem oraz konfigurowalny routing, który w wyniku tych samych
    zjawisk nagle może zacząć routować sygnały gdzie indziej, niż to
    sobie założyłeś. FPGA to jest jeden wielki statyczny RAM, pooglądaj
    sobie zdjecia struktur. Zajmuje całą płytke krzemową. Wystarczy
    przerzucić jeden jedyny bicik w tym RAMie i masz problem. Nie
    wspominając o tym, że FPGA ze względu na swoją złożoność i wymagane
    parametry
    wykonuje się na znacznie nowszych liniach, w tym 22 nm. No to teraz
    sobie sam odpowiedz, o ile łatwiej tą samą kaskadą ładunków zmienić
    stan kwadracika o boku 22nm w stosunku do kwadracika o boku 180nm,
    nie wspominając o tym, że tych pierwszych jest też nieporównywalnie
    więcej, bo w procesorze przerzutników jest mniej.

    > Teoria jest dobra, tylko mało praktyczna.

    To nie jest teoria, tylko czasami wręcz wymaganie prawne przy atestacji
    urządzeń, w tym do terapii radiacyjnej: mechaniczne blokady kluczowych
    podsystemów. Nie masz przysłowiowego klocka z ołowiu, nie będzie
    pieczątki z Reichsadlerem, nie wejdziesz na rynek. Konkretne zgony za
    tym stoją:

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Therac-25

    > Są sytuacje, w których nie można dać klocka z ołowiu.

    Są też sytuacje, że nie można nie dać. Nie wiem, jaką Ty masz,
    ale piszesz coś o ryzyku sprowadzaniu zagrożenia zdrowia i życia,
    więc się zastanów dwa razy, zanim kogoś owdowisz.

    > Spróbuj się trzymać założeń.
    > A one są takie - układ elektroniczny, o jak najmniejszej podatności na
    > zakłócenie działania z powodu EM.

    Trzymam się ich dokładnie: wzmacniacz magnetyczny zbudowany z dwóch
    odpowiednio dobranych do silnika gotowych transformatorów sieciowych
    zaliczam do układów elektronicznych i to rozwiązujących pewne kluczowe
    problemy ze sterowaniem silnikiem. Nie musisz tego rozwiązania lubić,
    w końcu to Ty jesteś konstruktorem, a nie ja, co nie zmienia faktu,
    że w mojej ocenie jest najpewniejsze. Pokochaj, znienawidź -- Twoja sprawa.

    > Teraz - czy jest twoim zdaniem różnica w działaniu MCU, w którym jeden
    > bit w jakimś rejestrze zostaje przestawiony (bez uszkadzania go nawet) -
    > a taką samą sytuacją dla CPLD ?

    W CPLD też są przerzutniki, i to cała masa. Dodatkowo, oba urządzenia
    są oparte o pamięć flash, która jest niepewna i stosunkowo nietrwała.

    > Twoim zdaniem są to sytuacje o takim samym prawdopodobieństwie "awarii" ?

    Moje zdanie, czyli de facto wiara, jest tu zupełnie nieistotne.
    Znaczenie mają wyłącznie wyniki rzetelnych pomiarów, uwzględniające
    statystykę. Ja nimi nie dysponuję. Ty, przypuszczam, też nie.
    Robi się więc z tego jałowa dyskusja o uprzedzeniach.

    Gdybym miał zgadywać, to najmniej pewne bądą FPGA, potem wielobitowe
    MCU, a na końcu 8-bitowe MCU i CPLD, bez jasnego faworyta. Stosunkowo
    pewne będą sprzętowe układy półprzewodnikowe, a najpewniejsza logika
    magnetyczna, bo trudno popsuć kawałek drutu.

    Pozdrawiam, Piotr


  • 13. Data: 2017-03-09 21:37:37
    Temat: Re: Dziwny problem - part II czyli timer
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Użytkownik "Piotr Wyderski" napisał w wiadomości
    sundayman wrote:
    >To nie jest teoria, tylko czasami wręcz wymaganie prawne przy
    >atestacji
    >urządzeń, w tym do terapii radiacyjnej: mechaniczne blokady
    >kluczowych
    >podsystemów. Nie masz przysłowiowego klocka z ołowiu, nie będzie
    >pieczątki z Reichsadlerem, nie wejdziesz na rynek. Konkretne zgony za
    >tym stoją:
    >https://pl.wikipedia.org/wiki/Therac-25

    Ale czy aby na pewno zaowocowaly wymogiem mechanicznej blokady w
    Reichprzepisach ?

    >> Spróbuj się trzymać założeń.
    >> A one są takie - układ elektroniczny, o jak najmniejszej podatności
    >> na
    >> zakłócenie działania z powodu EM.

    >Trzymam się ich dokładnie: wzmacniacz magnetyczny zbudowany z dwóch
    >odpowiednio dobranych do silnika gotowych transformatorów sieciowych
    >zaliczam do układów elektronicznych i to rozwiązujących pewne
    >kluczowe
    >problemy ze sterowaniem silnikiem.

    Piotrze - ale czy on potrafi silnik na dobre wylaczyc ?
    Bo ze schematu tego najprostszego, to by wynikalo ze to tylko dlawik,
    wiec nadal niemaly prad plynie
    (IMO - zaroweczka powinna swiecic :-))

    Moze i silnik sie juz nie obroci, ale lepiej, zeby elektryk po kablach
    nie macal.

    No i pojdz na calosc - cala logike na wzmacniaczach magnetycznych, bo
    co bedzie, jak piorun walnie od strony wyjscia - tranzystor sterujacy
    wejsciem przetrwa ? :-)

    J.


  • 14. Data: 2017-03-09 22:08:58
    Temat: Re: Dziwny problem - part II czyli timer
    Od: sundayman <s...@p...onet.pl>

    W dniu 09.03.2017 o 21:28, Piotr Wyderski pisze:
    > sundayman wrote:
    >
    >> Tak, ale MCU jest ze swojej natury bardziej podatne na awarie, chociażby
    >> z uwagi na sekwencyjny sposób działania.
    >
    > Masz na to jakieś konkretne dane, czy jedynie po prostu głęboko w to
    > wierzysz?

    Wierzę w krasnoludki.
    Imo w MCU pojedynczy błąd będzie miał gorsze skutki niż w CPLD jest
    oczywisty, już choćby z uwagi na ilość zasobów zaangażowanych w operację.

    > Masz za to olbrzymi zbiór funkcji logicznych, który po trafieniu
    > choćby cząstką promieniowania kosmicznego może się stać zupełnie
    > innym zbiorem oraz konfigurowalny routing, który w wyniku tych samych
    > zjawisk nagle może zacząć routować sygnały gdzie indziej, niż to
    > sobie założyłeś. FPGA to jest jeden wielki statyczny RAM, pooglądaj
    > sobie zdjecia struktur.

    Dlatego, żeby miało to sens, należałoby wybrać taki chip, który będzie
    jak najlepiej dopasowany do zagadnienia.
    Opisany przeze mnie timer to mniej więcej tyle, co zapewne timer w MCU.
    Za to bez całej reszty.

    > Konkretne zgony za
    > tym stoją:
    >
    > https://pl.wikipedia.org/wiki/Therac-25

    Tylko, że to jest gadanie oderwanie od konkretnego przypadku.
    Szkoda czasu na mielenie tego.To nie jest prasa, pod którą ktoś wsadzi
    głowę. Żeby się zdarzyło nieszczęście, musiałoby nastąpić kilka rzeczy,
    których początkiem mogłoby być nie wyłączenie tego przekaźnika.

    Dlatego - w ramach możliwości, a także jakby nie było - pewnej edukacji
    - myślę nad tym.

    > Są też sytuacje, że nie można nie dać. Nie wiem, jaką Ty masz,
    > ale piszesz coś o ryzyku sprowadzaniu zagrożenia zdrowia i życia,
    > więc się zastanów dwa razy, zanim kogoś owdowisz.

    Tłumaczyłem już jak to wygląda. Piszesz w sumie słusznie, ale nie
    trzymasz się konkretnego przypadku.
    W urządzeniach konkurencji wszystko działa ja jednej Atmedze. Bez
    żadnych tego typu "zabezpieczeń". Nawet nikt tam nie pomyślał o tym.
    To co robię jest zapewne "na wyrost" - ale jestem widocznie wyjątkowo
    przewrażliwony :) A co mi szkodzi ?

    Jak przykręcam kołkami uchwyt pod TV też wolę dać 8mm zamiast 6mm. Które
    pewnie i tak wystarczyłyby. No widać, jakieś zboczenie.


    > Trzymam się ich dokładnie: wzmacniacz magnetyczny zbudowany z dwóch
    > odpowiednio dobranych do silnika gotowych transformatorów sieciowych
    > zaliczam do układów elektronicznych i to rozwiązujących pewne kluczowe
    > problemy ze sterowaniem silnikiem. Nie musisz tego rozwiązania lubić,
    > w końcu to Ty jesteś konstruktorem, a nie ja, co nie zmienia faktu,
    > że w mojej ocenie jest najpewniejsze. Pokochaj, znienawidź -- Twoja sprawa.

    Zrozum żesz wreszcie, że sens ma dyskusja w wyznaczonych ramach :)
    Ja wiem lepiej chyba - nie ma sensu wymyślanie cudów na kijku, ponieważ
    ani nie ma takiej konieczności, ani nie takiej możliwości.

    Tu chodzi o dodanie jakiegoś miejsca po przecinku do obecnego ryzyka
    wystąpienia określonej sytuacji. Tak jak jest - nie jest źle.
    Chodzi o to, żeby albo poprawić o tyle ile można, albo pozostawić -
    usuwając problemy, które stwarza MCU2.

    > W CPLD też są przerzutniki, i to cała masa. Dodatkowo, oba urządzenia
    > są oparte o pamięć flash, która jest niepewna i stosunkowo nietrwała.

    Schemat opisanego timera mogę zrobić sam na bramkach, na schemaciku.
    Ile to będzie procent "schematu" Atmegi 8 ?


    > Gdybym miał zgadywać, to najmniej pewne bądą FPGA, potem wielobitowe
    > MCU, a na końcu 8-bitowe MCU i CPLD, bez jasnego faworyta. Stosunkowo
    > pewne będą sprzętowe układy półprzewodnikowe, a najpewniejsza logika
    > magnetyczna, bo trudno popsuć kawałek drutu.

    No więc właśnie - sens ma znalezienie układu, najlepiej jednorazowo
    programowalnego, o zasobach adekwatnych do takiego licznika.
    Czy logika zrobiona na 74xx jest pewniejsza niż na jakimś PAL'u na
    przykład ? Nie wiem - tego bym się chętnie dowiedział jak i dlaczego.

    Ale - powiem tak szczerze, że być może sprawę załatwia zasadniczo
    np. RTC/watchodog , programowany via I2C, z funkcją alarmu.
    Bo właściwie mój opis do tego się sprowadza - taki programowany I2C
    watchdog.

    Ale fajniej by było sobie to samemu zrobić - zwłaszcza, że od lat się
    zabieram do nauki FPGA.



  • 15. Data: 2017-03-09 22:35:32
    Temat: Re: Dziwny problem - part II czyli timer
    Od: Piotr Wyderski <n...@m...com>

    J.F. wrote:

    > Ale uszkodzenie IO jest malo prawdopodobne.

    Mnie się kilkukrotnie przytrafiło, z przyczyn różnych.
    Ale przytrafiła mi się też awaria mostka Graetza. Ja
    już nie wierzę w półprzewodniki, najwyraźniej drażniąc
    tym Kolegę wątkotwórcę.

    > Za to zawieszenie programu bardzo prawdopodobne :-)

    Ja bym się (znów z praktyki) bał spurious reset. :-)
    Nigdy mi się program nie zawiesił, natomiast resety bez przyczyny miewałem.

    > Swoja droga - jak to w NASA robia ?
    > Tam ponoc trzeba przewidziec mozliwosc uszkodzenia dowolnego elementu,
    > wiec ...
    > 4 tranzystory i 2 przekazniki ?
    >
    > 6 tranzystorow i 3 przekazniki ? Wszak element sie moze na dwie strony
    > zepsuc - nie wylaczy lub nie wlaczy ...

    Nie wiem, co robią w NASA, ale manual GE opisuje dokładnie Twoje
    rozwiązanie 6-elementowe (w kilku wariantach). Dowolny element się
    może dowolnie uszkodzić, a całość działa nadal sprawnie, aż się pan
    Zenek-konserwator zdecyduje ruszyć odwłok i wymieni moduł bez wyłączania
    maszyny.

    Pozdrawiam, Piotr


  • 16. Data: 2017-03-10 08:13:58
    Temat: Re: Dziwny problem - part II czyli timer
    Od: Piotr Wyderski <n...@m...com>

    sundayman wrote:

    > Imo w MCU pojedynczy błąd będzie miał gorsze skutki niż w CPLD jest
    > oczywisty, już choćby z uwagi na ilość zasobów zaangażowanych w operację.

    A dla mnie to wcale nie jest oczywiste. Przypominam, że *C*PLD
    to jest Complex PLD. W przypadku awarii nie jest ważne, ile
    zasobów wykorzystujesz, tylko ile ich jest w ogóle, bo potencjalnie
    każdy może Ci się włączyć lub wyłączyć. To jest proporcjonalne
    do powierzchni płytki krzemowej i jej gęstości, a nie do tego,
    czy daną strukturę zwyczajowo nazwiesz MCU, a inną CPLD. To jest
    czysta fizyka.

    > Tylko, że to jest gadanie oderwanie od konkretnego przypadku.

    Ale to Ty się upierasz nie mówić, co to urządzenie konkretnie robi.
    Nasza wina, że słabo nam idzie zgadywanie?

    > Żeby się zdarzyło nieszczęście, musiałoby nastąpić kilka rzeczy,
    > których początkiem mogłoby być nie wyłączenie tego przekaźnika.

    Takie rzeczy się zdarzają. W Bophalu zabrakło 2 metrów rury,
    rachunek: 4000 trupów. Jaki to ma z wiązek z tematem? A skąd
    mogę wiedzieć, co Ty tym silnikiem kręcisz?

    > W urządzeniach konkurencji wszystko działa ja jednej Atmedze. Bez
    > żadnych tego typu "zabezpieczeń". Nawet nikt tam nie pomyślał o tym.

    No to może te zabezpieczenia po prostu *nie są* tam potrzebne?

    > To co robię jest zapewne "na wyrost" - ale jestem widocznie wyjątkowo
    > przewrażliwony :) A co mi szkodzi ?

    Nie chodzi, o to, czy jesteś przewrażliwiony, tylko o metodologię.
    Zabierasz się do sprawy od d*. strony. Zamiast rzetelnie zrobić
    FMEA i dobierać zabezpieczenia jako rozwiązania konkretnych, dobrze
    zdefiniowanych problemów z listy, są próby wtykania na oślep jakichś
    watchdogów i głęboka wiara w przewagę jednego układu scalonego nad
    drugim, choć w obudowie znajduje się niemal taka sama krzemowa płytka
    o dużej skali integracji.

    Bez urazy, ale spotkałem się niedawno z określeniem "afroinżynieria"
    i z powodów innowacji metodologicznych mi się ono zaczyna tu nasuwać.

    http://nathan-lee.com/blog/2009/10/15/welding-africa
    -style/

    > Zrozum żesz wreszcie, że sens ma dyskusja w wyznaczonych ramach :)
    > Ja wiem lepiej chyba - nie ma sensu wymyślanie cudów na kijku, ponieważ
    > ani nie ma takiej konieczności, ani nie takiej możliwości.

    Zadałeś pytanie, to Ci podsunąłem pomysł. Nie musisz z niego korzystać,
    ale przynajmniej o tym rozwiązaniu wiesz i możesz je świadomie wykluczyć.

    > Czy logika zrobiona na 74xx jest pewniejsza niż na jakimś PAL'u na
    > przykład ? Nie wiem - tego bym się chętnie dowiedział jak i dlaczego.

    Po pierwsze, to oba są układami scalonymi i podlegają tym samym
    mechanizmom awarii: uszkodzenie metalizacji w wyniku elektromigracji,
    odspojenie bondingu w miejscu zgrzewu, zerwanie bondingu przez
    zalewę epoksydową itp. Różnice: CPLD jest znacznie bardziej złożone
    i musi być wykonane w procesie o większej gęstości, a więc elementy
    są bardziej wrażliwe na zmianę stanu w wyniku wstrzyknięcia takiego
    samego ładunku. Jest ich też więcej, więc w większej liczbie miejsc
    coś się może przestawić. Antifuse są stosunkowo pewne, ale jeśli jest
    to PLD programowany flashem, a takie dziś dominują, to się może
    rozprogramować. W układach 74x funkcja jest narzucona przez maskę
    w momencie produkcji i nic się rozprogramować nie może. Jeśli
    układ będzie bardziej złożony, to PLD wygrywa na znacznie mniejszej
    liczbie połączeń: naparowane aluminium z pasywacją tlenkiem lub
    azotkiem krzemu jest pewniejsza niż lutowanie.

    Pozdrawiam, Piotr


  • 17. Data: 2017-03-10 08:57:26
    Temat: Re: Dziwny problem - part II czyli timer
    Od: Piotr Wyderski <n...@m...com>

    J.F. wrote:

    > Piotrze - ale czy on potrafi silnik na dobre wylaczyc ?
    > Bo ze schematu tego najprostszego, to by wynikalo ze to tylko dlawik,
    > wiec nadal niemaly prad plynie

    W wariancie najprostszym prąd płynie taki, jak to wynika z reaktancji
    uzwojenia roboczego. Jeśli jest z zapasem za mały, by zakręcić
    silnikiem, to silnik będzie wyłączony. Jeśli potrzebujesz prawdziwego
    zera, to użyj wzmacniacza w topologii push-pull. Będziesz miał
    rail-to-rail od -U do U. Układ będzie jednak 2x bardziej złożony
    i trudniej go będzie zrównoważyć. Coś za coś.

    > Moze i silnik sie juz nie obroci, ale lepiej, zeby elektryk po kablach
    > nie macal.

    Jak ma potrzebę pomacać, to są lepsze miejsca niż zasilony sterownik,
    niezależnie od konstrukcji obwodów wykonawczych.

    > No i pojdz na calosc - cala logike na wzmacniaczach magnetycznych

    A to zależy od zastosowania. Wzmacniacze magnetyczne, czy ściślej
    układy sterujące magnetyczne, które zazwyczaj wykonywano jako układy
    impulsowe z zegarem wielofazowym i opierano się na napięciach
    indukowanych przez odwrócenie pola w rdzeniu o prostokątnej pętli
    histerezy, a nie na reaktancji uzwojeń, dają niezawodność, a nie
    bezpieczeństwo. To są inne pojęcia. Jeśli układ jest zaprojektowany
    tak, że logika krzemowa może paść w dowolny sposób, a urządzenie
    zachowuje poziom bezpieczeństwa nie mniejszy niż podczas normalnego
    działania, to nie ma sensu sobie komplikować życia. Jak ma przetrwać
    EMP lub promieniowanie i dalej działać sprawnie, to się sytuacja trochę
    zmienia i być może warto rozważyć takie rozwiązanie.

    > jak piorun walnie od strony wyjscia - tranzystor sterujacy
    > wejsciem przetrwa ? :-)

    Nie ma to jak konkretne dane. :-) W tym właśnie celu zdefiniowano
    normatywne impulsy surge, by można było określić (i świadomie
    zaprojektować), do którego poziomu układ ma wytrzymać, a odkąd
    już nie musi. Dopasuj sobie piorun do tabelki -- pewnie poziom
    3 albo 4, tj. impuls 30A@15kV prosto w drucik. :-)

    W układzie, nad którym obecnie pracuję mam 10 linii wejściowych,
    których awaria nie wchodzi w grę. Póki co na każdej mam GDT, za nim
    TBU, za tym transil i na końcu opornik. Wszystko bardzo precyzyjnie
    dobrane, z dbałością o wzajemne zakresy ograniczania napięć (a nie
    na zasadzie "musi być dobrze, przecież dałem transil!"). A i tak temu
    rozwiązaniu nie ufam i kusi mnie, by to zastąpić konstrukcją
    opartą o macierz Rajchmana -- czysto magnetyczny dekoder kodu
    binarnego na 1-z-n, o szatańsko sprytnym połączeniu uzwojeń
    + kilka własnych pomysłów.

    Pozdrawiam, Piotr





  • 18. Data: 2017-03-10 10:45:50
    Temat: Re: Dziwny problem - part II czyli timer
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Użytkownik "Piotr Wyderski" napisał w wiadomości grup
    dyskusyjnych:o9tm92$n21$...@n...news.atman.pl...
    J.F. wrote:
    >> Piotrze - ale czy on potrafi silnik na dobre wylaczyc ?
    >> Bo ze schematu tego najprostszego, to by wynikalo ze to tylko
    >> dlawik,
    >> wiec nadal niemaly prad plynie

    >W wariancie najprostszym prąd płynie taki, jak to wynika z reaktancji
    >uzwojenia roboczego.

    Dziwi mnie troche, ze zarowke na filmie wylacza :-)

    >Jeśli jest z zapasem za mały, by zakręcić silnikiem, to silnik będzie
    >wyłączony.

    Gorzej, jak sie okaze, ze w fabryce stoi, a u klienta sie kreci :)

    >Jeśli potrzebujesz prawdziwego
    >zera, to użyj wzmacniacza w topologii push-pull. Będziesz miał
    >rail-to-rail od -U do U. Układ będzie jednak 2x bardziej złożony
    >i trudniej go będzie zrównoważyć. Coś za coś.

    Pamietam stare ksiazki - kiedys to byla wiedza i uklady skomplikowane
    :-)

    >> Moze i silnik sie juz nie obroci, ale lepiej, zeby elektryk po
    >> kablach
    >> nie macal.
    >Jak ma potrzebę pomacać, to są lepsze miejsca niż zasilony sterownik,
    >niezależnie od konstrukcji obwodów wykonawczych.

    No w zasadzie racja. Przed macaniem wyciagnij wtyczke z gniazdka :-)

    >> jak piorun walnie od strony wyjscia - tranzystor sterujacy
    >> wejsciem przetrwa ? :-)

    >Nie ma to jak konkretne dane. :-) W tym właśnie celu zdefiniowano
    >normatywne impulsy surge, by można było określić (i świadomie
    >zaprojektować), do którego poziomu układ ma wytrzymać, a odkąd
    >już nie musi. Dopasuj sobie piorun do tabelki -- pewnie poziom
    >3 albo 4, tj. impuls 30A@15kV prosto w drucik. :-)

    Nie, impuls powiedzmy 500V od strony sieci zasilajacej.
    Ile sie przedostanie do tranzystora sterujacego wzm magn ?

    J.


  • 19. Data: 2017-03-10 19:37:42
    Temat: Re: Dziwny problem - part II czyli timer
    Od: sundayman <s...@p...onet.pl>


    > Ale to Ty się upierasz nie mówić, co to urządzenie konkretnie robi.
    > Nasza wina, że słabo nam idzie zgadywanie?

    Ale po pierwsze - nie mam żadnych pretensji, po drugie - bardzo dobrze
    wam idzie, po trzecie - właściwie już osiągnąłem cel, bo pod wpływem
    dyskusji wymyśliłem ten "timer", co jest chyba ok.
    Tak więc - bardzo jestem zadowolony :D

    > Takie rzeczy się zdarzają. W Bophalu zabrakło 2 metrów rury,
    > rachunek: 4000 trupów. Jaki to ma z wiązek z tematem? A skąd
    > mogę wiedzieć, co Ty tym silnikiem kręcisz?

    No więc właśnie - kwestia oceny ryzyka. To ryzyko w moim przypadku jest
    mniejsze niż np. ryzyko, że kierowca ciężarówki dostanie zawał i kogoś
    rozjedzie.

    > No to może te zabezpieczenia po prostu *nie są* tam potrzebne?

    Patrząc na zagadnienie "po prostu" - niby nie są.
    Gdyby nie ten nieszczęśliwy piorun pewnie specjalnie bym się nie
    rozczulał nad tym. Na szczęście jebnęło, no i jakoś mnie to zmotywowało.


    > Nie chodzi, o to, czy jesteś przewrażliwiony, tylko o metodologię.
    > Zabierasz się do sprawy od d*. strony. Zamiast rzetelnie zrobić
    > FMEA i dobierać zabezpieczenia jako rozwiązania konkretnych, dobrze
    > zdefiniowanych problemów z listy, są próby wtykania na oślep jakichś
    > watchdogów i głęboka wiara w przewagę jednego układu scalonego nad
    > drugim, choć w obudowie znajduje się niemal taka sama krzemowa płytka
    > o dużej skali integracji.

    nie jest to ani ta sama skala, ani taka sama struktura.
    A i jedno i drugie na znaczenie.
    Choć - oczywiście wyrażane na którymś tam miejscu po przecinku.

    > Po pierwsze, to oba są układami scalonymi i podlegają tym samym
    > mechanizmom awarii: uszkodzenie metalizacji w wyniku elektromigracji,
    > odspojenie bondingu w miejscu zgrzewu, zerwanie bondingu przez
    > zalewę epoksydową itp. Różnice: CPLD jest znacznie bardziej złożone
    > i musi być wykonane w procesie o większej gęstości, a więc elementy
    > są bardziej wrażliwe na zmianę stanu w wyniku wstrzyknięcia takiego
    > samego ładunku. Jest ich też więcej, więc w większej liczbie miejsc
    > coś się może przestawić. Antifuse są stosunkowo pewne, ale jeśli jest
    > to PLD programowany flashem, a takie dziś dominują, to się może
    > rozprogramować. W układach 74x funkcja jest narzucona przez maskę
    > w momencie produkcji i nic się rozprogramować nie może. Jeśli
    > układ będzie bardziej złożony, to PLD wygrywa na znacznie mniejszej
    > liczbie połączeń: naparowane aluminium z pasywacją tlenkiem lub
    > azotkiem krzemu jest pewniejsza niż lutowanie.
    >
    > Pozdrawiam, Piotr

    Tak czy owak, dzięki za wszystkie uwagi. Przyjrzę się tym tematom, które
    podsunąłeś - tutaj one nie znajdą zastosowania, ale warto je lepiej
    poznać, bo może kiedyś będą rzeczywiście potrzebne.



strony : 1 . [ 2 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: