-
121. Data: 2010-09-09 19:52:56
Temat: Re: Czy warto pomaga� osobie która uleg�a wypadkowi z w�asnej winy?
Od: "r...@k...pl" <r...@k...pl>
Thu, 09 Sep 2010 19:21:02 +0200, w <u...@b...softax.pl>, Sebastian
Kaliszewski <s...@r...this.informa.and.that.pl> napisał(-a):
> Ależ się nie wypina. Dziadek który nie widział czerwonego i wysłał mnie
> na miesiąc do szpitala musiał za swój samochód sam zapłacić choć miał
> AC. Bo w AC było zapisane, że wypłata nie obowiązuje jeśli samochód
> użyty w przestępstwie -- uznanie za winnego przez sąd oznaczało, że
> szkoda nastąpiła na skutek przestępstwa popełnionego przez kierującego
> dziadka.
>
> > Opisałem zderzenie. Celowo nie nazywam tego wypadkiem, bo nim nie był.
>
> Jak najbardziej to był wypadek. Wypadek może być zawiniony.
Wypadki z reguły są zawinione.
A dziadek został skazany, bo miałeś obrażenia pow. 7 dni, a nie za czerwone.
-
122. Data: 2010-09-09 19:56:24
Temat: Re: Czy warto pomaga� osobie która uleg�a wypadkowi z w�asnej winy?
Od: "kogutek" <k...@v...pl>
> krzysiek82 wrote:
> > witajcie
> > sytuacja z dzisiejszego dnia, jad� sobie na �uku wyprzedza mnie
osobĂłwka
> > nie wyrabia i l�duje w rowie na dachu, zmusza pojazd jad�cy z
przeciwka
> > to ust�pienia mimo, iş ten nie mam gdzie zjecha� ca�e
szcz��cie jad�cemu
> > z przeciwka nic si� nie dzieje. I teraz pytanie. Czy warto
pomaga� komu�
> > takiemu? Jak dla mnie to marnowanie czasu policji, pogotowiu w tym
> > czasie mogliby pomóc komu� innemu kto faktycznie potrzebuje pomocy.
>
> To jest twój psi obowi�zek. Za nie udzielenie pomocy trafia si� za
> kratki. I bardzo dobrze.
>
> > W
> > dzisiejszych czasach gdy ekonomia jest waşna, takie marnowanie �rodków
> > jest pozbawione sensu przecieş. Oczywi�cie, moşe by�
niejasno�� kto jest
> > winny. Ale to nie zmienia faktu, şe marnuje si� pieni�dze.
>
> Cóş to ci�şkie brednie. Nawet z takim ekonomistycznym
podej�ciem,
> maj�cym w d.. ludzike şycie, to wiesz, �mier� (lub
trwa�e kalectwo)
> obywatela rozwini�tego pa�stwa (tak, wbrew róşnym bredniom Polska
jest
> rozwini�tym pa�stwem) w wieku produkcyjnym to strata... grubo
powyĹźej
> miliona... euro.
>
> > Dlaczego
> > potem wszyscy s� obarczanie za g�upot� niektórych?
Jestem za
> > wprowadzeniem odpowiedzialno�ci finansowej za spowodowanie wypadku i
> > poniesienia kosztów ca�ej akcji ratowniczej. Moşe w ten sposób ludzie
> > si� opami�taj� skoro niewielkie mandaty nie s� w
stanie dotrze� do ich
> > rozumu?
> >
>
> Aleş jest odpowiedzialno�� finansowa. Cywilna. Jest teş od niej
> ubezpieczenie.
>
>
> \SK
> --
> "Never underestimate the power of human stupidity" -- L. Lang
> --
> http://www.tajga.org -- (some photos from my travels)
Masz rację. Trzeba pomagać. Jest taki obowiązek. Brak pomocy może być traktowany
jako przestępstwo. Załóżmy hipotetyczną sytuację. Jest noc. Wyjeżdżasz z polnej
drogi. W prawo jedziesz. Masz włączone i sprawne wszystkie światła. To nic że ze
z lewej jest zakręt. Bardzo blisko i przed zakrętem nie widać czy ktoś z tej
drogo co wyjechałeś wyjeżdża. Na taką okoliczność postawiony jest tam znak
ograniczający prędkość do absurdalnie niskiej dla tego zakrętu. Rozpędzasz się,
ale Ci się nie spieszy. Zresztą nie chcesz warczeć bo na tylnym siedzeniu śpi w
bardzo drogim atestowanym foteliku twój największy skarb, dwu letni synek. Za
tobą siedzi żona. Jest piękna i młoda. Nagle robi Ci się w oczach ciemno. Po
chwili odzyskujesz przytomność. Dobre auto, wszystkie zabezpieczenia dla
kierowcy zadziałały. Odwracasz głowę i widzisz ze synek ma nienaturalnie
pochyloną głowę , tak jak ma jego ulubiony miś kiedy mu głowę urwał, i nie
oddycha. Za tobą rzęzi żona. Zanim odpiąłeś się z pasów przestała. Wychodzisz z
samochodu, sprawdzasz i stwierdzasz że nie żyją. W tył twojego samochodu wbita
jest super bryka. W środku siedzi facet. Uderzenie było tak silne że ma
zablokowane nogi. Nie może wysiąść. Jest przytomny. Przez wybite okno słyszysz
ze rozmawia z kimś przez telefon. Niezgrabnie mu idzie gadanie, jak by był
pijany. Każe przysłać dla siebie natychmiast helikopter ratunkowy i ekipę co go
wyciągnie. A policja ma na razie nie przyjeżdżać. Później to jakoś załatwi. No
trudno ze dopiero za pół godziny, słyszysz. Podchodzisz bliżej i czujesz
gorzałę. Napisz teraz w jaki sposób przeprowadzisz akcję ratunkową. Musisz mu
pomoc. Takie prawo. Ja bym mu pomógł tak. Jak bym nie miał z pięciu litrów
paliwa w kanistrze, z reguły mam, to bym spuścił z któregoś baku. Polał bym
delikwenta i podpalił. Dalej twierdzisz że trzeba pomagać?
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
123. Data: 2010-09-10 09:29:58
Temat: Re: Czy warto pomagac osobie która ulegla wypadkowi z wlasnej winy?
Od: krzysiek82 <o...@c...pl>
W dniu 2010-09-09 18:49, Sebastian Kaliszewski pisze:
> To jesteś debilem. Niebezpiecznym debilem. Przykro to mówić, ale to
> stwierdzenie faktu.
Nie przejmuje się twoimi wyzwiskami, nie jesteś w stanie mnie obrazić
nie ten poziom.
--
krzysiek82
-
124. Data: 2010-09-10 09:37:10
Temat: Re: Czy warto pomagać osobie która uległa wypadkowi z własnej winy?
Od: krzysiek82 <o...@c...pl>
W dniu 2010-09-09 18:48, Sebastian Kaliszewski pisze:
> Kretyn "dający nauczkę" idzie za kratki za umyślne sprowadzenie
> zagrożenia -- za takie akcje to jest parę ładnych latek odsiadki.
> Jeśli faktycznie tak zrobiłeś a nie tylko pieprzysz od rzeczy w
> Internecie, to jesteś zwykłym zbrodniarzem.
tzn co zrobiłem? jechałem drogą i powinienem wyparować? Pomyśl zanim
napiszesz lub czytaj ze zrozumieniem.
>
>> Oby takich sytuacji było jak najmniej.
oby bo to nic miłego.
>
> Oby kretynów nauczycieli było jak najmniej.
oby policji było więcej na drogach, więcej radarów, suszarek, progów
zwalniających itp id. Poza tym mandaty to jakaś farsa, powinny zaczynać
się od 500zł w górę.
> Był kiedyś taki debil tramwajarz, który wjechał celowo w gościa który
> stanął mu na drodze.
to fakt debil, ale co to ma do rzeczy?:)
W dodatku sam się do tego przyznał -- na pytanie
> czemu wjechał, skoro mógł się zatrzymać, powiedział, że przecież miał
> poionową kreskę (czyli tak jak zielone światło dla samochodów).
zachował się źle, ale zrozum ten kierowca nie złamał prawa pewnie tam
stał na lewoskręcie albo coś. To nie jest łamanie prawa, tylko zwykłe
gapiostwo które można traktować z przymrużeniem oka bo każdemu może się
zdarzyć.
> jego ostatni dzeń w pracy. I zdaje się, że potem sąd zapewnił mu na
> jakiś czas wikt i opierunek i regulaminowe 6m^2 na koszt podatnika :)
Są różni ludzie, jeśli było jak pisałeś to dobrze, żeby wyleciał z roboty.
--
krzysiek82
-
125. Data: 2010-09-10 09:38:39
Temat: Re: Czy warto pomagać osobie która uległa wypadkowi z własnej winy?
Od: krzysiek82 <o...@c...pl>
W dniu 2010-09-09 19:12, Sebastian Kaliszewski pisze:
> Krzyś się przestraszył, że ktoś złoży zawiadomienie o podejrzeniu
> popełnienia przestępstwa z art. 173 KK, paragrafy 1 i 3. No w końcu
> porządek musi być a prawo ma być przestrzegane.
>
:)
--
krzysiek82
-
126. Data: 2010-09-10 09:39:53
Temat: Re: Czy warto pomagać osobie która uległa wypadkowi z własnej winy?
Od: krzysiek82 <o...@c...pl>
W dniu 2010-09-09 19:16, J.F. pisze:
> do takich na przeziebienie chyba niewiele.
>
> J.
>
właśnie :) zresztą żeby wyleczyć się z przeziębienia wcale nie potrzeba
używać żadnych leków, to się nazywa medycyna naturalna każdemu polecam.
Oczyszcza ciało i umysł.
--
krzysiek82
-
127. Data: 2010-09-10 09:44:41
Temat: Re: Czy warto pomagać osobie która uległa wypadkowi z własnej winy?
Od: krzysiek82 <o...@c...pl>
W dniu 2010-09-09 18:40, Sebastian Kaliszewski pisze:
> To jest twój psi obowiązek. Za nie udzielenie pomocy trafia się za
> kratki. I bardzo dobrze.
pomyśl o podstawowej kwestii, która też stwarza zagrożenie gdy zatrzyma
się cała masa samochodów. Jeśli widzisz, że ktoś już się zatrzymał i
pobiegł w stronę auta to znaczy, że jesteś niepotrzebny i należy się
usunąć aby nie tarasować drogi i nie stwarzać dodatkowego zagrożenia.
(tak, wbrew różnym bredniom Polska jest
> rozwiniętym państwem)
pod jakim względem? Bo jakoś tego na co dzień nie widać. No chyba, że
pod względem marnowania unijnych pieniędzy to się zgodzę, pod tym
względem polska to mistrzostwo świata.
> Ależ jest odpowiedzialność finansowa. Cywilna. Jest też od niej
> ubezpieczenie.
Ale niewspółmierna do kosztów akcji ratowniczej.
--
krzysiek82
-
128. Data: 2010-09-10 09:48:00
Temat: Re: Czy warto pomaga� osobie która uleg�a wypadkowi z w�asnej winy?
Od: krzysiek82 <o...@c...pl>
W dniu 2010-09-09 19:56, kogutek pisze:
Dalej twierdzisz że trzeba pomagać?
>
z innej beczki, kiedyś ktoś potrącił kogoś z mojej rodziny, nie poniósł
żadnych konsekwencji bo miał zasługi partyjne. Podczas zdarzenia był
pijany. Cz taki człowiek zasługuje na to, żeby teraz chodzić z głową
podniesioną do góry?
--
krzysiek82
-
129. Data: 2010-09-13 12:09:02
Temat: Re: Czy warto pomagac osobie która ulegla wypadkowi z wlasnej winy?
Od: Sebastian Kaliszewski <s...@r...this.informa.and.that.pl>
krzysiek82 wrote:
> W dniu 2010-09-09 18:49, Sebastian Kaliszewski pisze:
>> To jesteś debilem. Niebezpiecznym debilem. Przykro to mówić, ale to
>> stwierdzenie faktu.
>
> Nie przejmuje się twoimi wyzwiskami, nie jesteś w stanie mnie obrazić
> nie ten poziom.
>
Zdecydowanie nie ten poziom -- ja z siebie sędziego nad czyimś życiem i
śmiercią nie robię.
\SK
--
"Never underestimate the power of human stupidity" -- L. Lang
--
http://www.tajga.org -- (some photos from my travels)
-
130. Data: 2010-09-13 12:24:53
Temat: Re: Czy warto pomagać osobie która uległa wypadkowi z własnej winy?
Od: Sebastian Kaliszewski <s...@r...this.informa.and.that.pl>
krzysiek82 wrote:
> W dniu 2010-09-09 18:48, Sebastian Kaliszewski pisze:
>
>> Kretyn "dający nauczkę" idzie za kratki za umyślne sprowadzenie
>> zagrożenia -- za takie akcje to jest parę ładnych latek odsiadki.
>> Jeśli faktycznie tak zrobiłeś a nie tylko pieprzysz od rzeczy w
>> Internecie, to jesteś zwykłym zbrodniarzem.
>
> tzn co zrobiłem? jechałem drogą i powinienem wyparować? Pomyśl zanim
> napiszesz lub czytaj ze zrozumieniem.
Cóż, wycofujemy się z opowiastki?
A nawet jeśli to tylko opowiastki o przyspieszaniu i nie dawaniu
miejsca, a nie rzeczywistość, to i tak samo stwierdzenie, że to dobry
pomysł świadczy o debiliźmie stwierdzającego.
Pomysły na nieudzielanie pomocy również. Ten kto jest na miejescu ma
pomóc a nie ferować wyroki z cyklu "wyprzedzał w niedozwolonym miejscu,
to niech zdycha". Bo może nie wyprzedzał tylko mu kapeć strzelił i go
rzuciło, może coś mu się wydawało, że widzi (ot cień błysnął na szybie a
ten myślał, że ktoś mu na jezdnię wbiega)
>>> Oby takich sytuacji było jak najmniej.
>
> oby bo to nic miłego.
Tak się strasznie przejąłeś że pojechałeś dalej, licząc że ktoś inny się
zatrzyma.
>
>>
>> Oby kretynów nauczycieli było jak najmniej.
>
> oby policji było więcej na drogach, więcej radarów, suszarek, progów
> zwalniających itp id. Poza tym mandaty to jakaś farsa, powinny zaczynać
> się od 500zł w górę.
Ba, od 1000000 w górę.
Żadne przepisy nie pomogą jeśli będzie się nimi usiłowało zastąpić
zwykły rozsądek. Podejście "ludzie dla prawa" zamiast "prawa dla ludzi"
do tego się sprowadza.
>
>> Był kiedyś taki debil tramwajarz, który wjechał celowo w gościa który
>> stanął mu na drodze.
>
> to fakt debil, ale co to ma do rzeczy?:)
Pomysł zbliżony do twoich "nauczycielskich" pomysłów na kolesia
wyprzedzającego na łuku.
>
>
> W dodatku sam się do tego przyznał -- na pytanie
>> czemu wjechał, skoro mógł się zatrzymać, powiedział, że przecież miał
>> poionową kreskę (czyli tak jak zielone światło dla samochodów).
>
> zachował się źle, ale zrozum ten kierowca nie złamał prawa
Złamał. Ba, złamał dokładnie to samo prawo (PPoRD).
> pewnie tam
> stał na lewoskręcie albo coś. To nie jest łamanie prawa, tylko zwykłe
> gapiostwo które można traktować z przymrużeniem oka bo każdemu może się
> zdarzyć.
Chwila bezmyślności, czy np. gwałtowny ból (sercem, żołądek, itd) czy po
prostu wrażenie że ktoś wtargnął na jezdnię też się może zdarzyć.
>
>> jego ostatni dzeń w pracy. I zdaje się, że potem sąd zapewnił mu na
>> jakiś czas wikt i opierunek i regulaminowe 6m^2 na koszt podatnika :)
>
> Są różni ludzie, jeśli było jak pisałeś to dobrze, żeby wyleciał z roboty.
>
\SK
--
"Never underestimate the power of human stupidity" -- L. Lang
--
http://www.tajga.org -- (some photos from my travels)