-
21. Data: 2010-08-25 11:20:07
Temat: Re: wypadek na Marywilskiej
Od: kakmar <k...@g...com>
Dnia 25.08.2010 Monster <a...@o...pl> napisał/a:
> W dniu 2010-08-25 12:20, Kamil Nowak 'Amil' pisze:
>
>> A opisany wyzej wypadek to jakis horror :-/
>
> Ano..Chłopak jednak nie przeżył.
> Bełkot pismaka jest niezły-kobita hamowała i próbowała ominąć,ta...ile
> mogła jechać ta Lka,30-40? z takiej prędkość to się prawie w miejscu
> staje,chyba że jechała mu na rejestracji lub nic nie robiła,a auto samo
> się zatrzymało,na gościu:-(
>
Niestety w takich wypadkach trudno ustalić jak było. Zwykle jest tak że
kierujący pojazdem który kogoś rozjedzie lub na coś najedzie twierdzi że
nie widział, albo nie dało się zahamować/ominąć jak już zauważył. To że
takie takie zaskoczenie wynika z zupełnego barku zainteresowania tym co
się dzieje na drodze, jakoś się pomija.
Zupełnie nie potrafię sobie wyobrazić na podstawie opisu, jak można
traktować to jako wypadek. No chyba że po wywrotce wpadł na przeciwny
pas bezpośrednio pod yarisa.
Jeśli zaś jechała za nim, to jak wytłumaczyć rozjechanie?
Codziennie widzę pełno "L", mieszkam niedaleko. Nie bardzo potrafię
pojąć jak instruktorzy nie boją się puszczać na trasę egzaminacyjną
(remontowana TT i okolice, szybkie 2 pasmówki) ludzi którzy mają
problemy z ruszaniem i skręcaniem. No wyjebać się mógł niby każdy,
ale ten bez podstaw ma większe szanse na problemy.
A z ciekawych konfiguracji to niedawno widziałem A + BE lub C1E, czyli
motocyklista + mały wan z przyczepką.
--
kakmaratgmaildotcom
-
22. Data: 2010-08-25 11:41:42
Temat: Re: wypadek na Marywilskiej
Od: duddits <d...@N...pl>
W dniu 2010-08-25 13:20, kakmar pisze:
[..]
> Zupełnie nie potrafię sobie wyobrazić na podstawie opisu, jak można
> traktować to jako wypadek. No chyba że po wywrotce wpadł na przeciwny
> pas bezpośrednio pod yarisa.
> Jeśli zaś jechała za nim, to jak wytłumaczyć rozjechanie?
Ja sobie niestety dość łatwo potrafię to wyobrazić. W mieście nikt, ale
to nikt nie zachowuje bezpiecznego odstępu od poprzedzającego pojazdu.
Nie mówiąc o stosowaniu się do ograniczeń prędkości.
Chwila nieuwagi i nieszczęście gotowe.
> Codziennie widzę pełno "L", mieszkam niedaleko. Nie bardzo potrafię
> pojąć jak instruktorzy nie boją się puszczać na trasę egzaminacyjną
> (remontowana TT i okolice, szybkie 2 pasmówki) ludzi którzy mają
> problemy z ruszaniem i skręcaniem. No wyjebać się mógł niby każdy,
> ale ten bez podstaw ma większe szanse na problemy.
Ano ma. Jednak kiedyś na to miasto wyjechać trzeba.
--
duddits
-
23. Data: 2010-08-25 12:17:32
Temat: Re: wypadek na Marywilskiej
Od: "ania" <a...@t...kropka.pl>
Użytkownik <newrom
> Mialem bodaj jedna albo dwie jazdy ZA samochodem instruktora, a w
> sluchawkach to slyszalem kszzzyytprrrrwwzrrzzzzzzzzzkszzyyyyyy :-)
> No i czasami widuje kursantow :-)
moze w war-szafie jest inaczej
w krakowie potwierdzam - z przodu instruktor a kursant jako drugi i to bez
znaczenia czy w wersji dwa motocykle, czy samochod i motocykl (moze im sie
myla te szkoly gdzie istruktor jedzie na siodelku pasazera - wiec chcac nie
chcac jest z tylu)
natomiast na egzaminie jest odwrotnie: z przodu zdajacy za nim autem
egzaminator
--
ania
-
24. Data: 2010-08-25 14:22:13
Temat: Re: wypadek na Marywilskiej
Od: "Rafael" <rafal_mazurkiewicz@NOSPAM_gazeta.pl>
"duddits" <d...@N...pl> wrote in message
news:i52vhn$6lk$1@inews.gazeta.pl...
> Ja sobie niestety dość łatwo potrafię to wyobrazić. W mieście nikt, ale
> to nikt nie zachowuje bezpiecznego odstępu od poprzedzającego pojazdu.
> Nie mówiąc o stosowaniu się do ograniczeń prędkości.
> Chwila nieuwagi i nieszczęście gotowe.
"Aluzję paniał" :)
--
Pozdro
Rafael, Szerszeń
-
25. Data: 2010-08-25 19:56:01
Temat: Re: wypadek na Marywilskiej
Od: "Easy" <e...@m...org>
Użytkownik "ania" <a...@t...kropka.pl> napisał w wiadomości
news:i531l1$umv$1@alfa.ceti.pl...
>
> Użytkownik <newrom
>
>> Mialem bodaj jedna albo dwie jazdy ZA samochodem instruktora, a w
>> sluchawkach to slyszalem kszzzyytprrrrwwzrrzzzzzzzzzkszzyyyyyy :-)
>> No i czasami widuje kursantow :-)
>
> moze w war-szafie jest inaczej
> w krakowie potwierdzam - z przodu instruktor a kursant jako drugi i to bez
> znaczenia czy w wersji dwa motocykle, czy samochod i motocykl (moze im sie
> myla te szkoly gdzie istruktor jedzie na siodelku pasazera - wiec chcac
> nie chcac jest z tylu)
> natomiast na egzaminie jest odwrotnie: z przodu zdajacy za nim autem
> egzaminator
>
to dziwny ten kraków;)
poniewaz zamieszkuje w poblizu WORDu, gdzie kreci sie wiekszosc kursantow i
to na dwóch, czterech i wiecej kolach i jeszcze w zyciu nie widziałam zeby
instruktor jechał PRZED motocyklem.
Jaki sens? pomijajac powody przytoczone juz wczesniej, to przeciez gdyby
instruktor jechał pierwszy, to kursant, najczesciej bezmyslnie po prostu
kopiował by to, co robi instruktor.. a Kursant ma mysleć i sie uczyc..
przynajmniej teoretycznie.
E
co jeszcze na placu zdawała ;)
-
26. Data: 2010-08-27 07:58:56
Temat: Re: wypadek na Marywilskiej
Od: macieksz <m...@g...com>
On 25 Sie, 21:56, "Easy" <e...@m...org> wrote:
> Użytkownik "ania" <a...@t...kropka.pl> napisał w
wiadomościnews:i531l1$umv$1@alfa.ceti.pl...
>... i jeszcze w zyciu nie widziałam zeby
> instruktor jechał PRZED motocyklem.
Zgadzam się. Robiłem A całkiem niedawno w 100lycy i zawsze instruktor
jechał za mną - na samochodzie zawsze żółty kogut i wielka Lka. Mógł
powiedzieć, co źle robię, gdzie mam się zatrzymać, jak przejechać
poprawnie przez skrzyżowanie (interkom działał w jedną stronę). A na
samym skrzyżowaniu i drodze zasłonić. I jadąc obok niego widziałem
kilka razy, jak wykonywał "manewry oskrzydlające", które ratowały d..y
kursantom - bo goście w puszce uznawali, że na moto Lki można wymusić
pierwszeństwo, a na Punto zasłaniającym moto szkoły już nie warto.
Jak z nim rozmawiałem o innych strategiach nauki, to dopuszczał jazdę
na dwa motocykle, chociaż tutaj osłanianie jest problemem. Za to o
jeździe instrukatora jako plecaczek miał słabą opinię ;-).
Aha... i za każdym razem któryś z kursantów prowadził moto z Ursusa na
Odlewniczą i z powrotem. i ta strategia też się sprawdzała. Nie można
tylko było jeździć "po linii" ;-).
-
27. Data: 2010-08-27 08:04:20
Temat: Re: wypadek na Marywilskiej
Od: duddits <d...@N...pl>
W dniu 2010-08-27 09:58, macieksz pisze:
> Jak z nim rozmawiałem o innych strategiach nauki, to dopuszczał jazdę
> na dwa motocykle, chociaż tutaj osłanianie jest problemem. Za to o
> jeździe instrukatora jako plecaczek miał słabą opinię ;-).
No widzisz, co szkoła to obyczaj. Ja jeździłem z instruktorem
plecaczkiem i bardzo sobie chwalę. Nie pamiętam żadnych szczególnie
stresujących wydarzeń na ulicy podczas kursu.
Ot, miejska dżungla.
--
duddits
-
28. Data: 2010-08-27 12:31:26
Temat: Re: wypadek na Marywilskiej
Od: Piotr May <p...@r...pl>
W dniu 2010-08-25 14:17, ania pisze:
> U?ytkownik<newrom
>
>> Mialem bodaj jedna albo dwie jazdy ZA samochodem instruktora, a w
>> sluchawkach to slyszalem kszzzyytprrrrwwzrrzzzzzzzzzkszzyyyyyy :-)
>> No i czasami widuje kursantow :-)
>
> moze w war-szafie jest inaczej
Wyglada to no ze to w Krakowie jest inaczej :)
W Poznaniu rowniez kursant z przodu a za nim motocyklem/autem instruktor
> natomiast na egzaminie jest odwrotnie: z przodu zdajacy za nim autem
> egzaminator
>
no wlasnie, wiec gdzie tu sens w "szkole krakowskiej" ? :)
--
piomay
www.piomay.riders.pl
-
29. Data: 2010-08-27 12:55:31
Temat: Re: wypadek na Marywilskiej
Od: macieksz <m...@g...com>
A tak swoją drogą...
Dlaczego my się zastanawiamy nad winą szkoły, kursanta, kobiety która
jechała za Lką. Gość wyłożył się na koleinie. Każdemu z nas może to
się przytrafić. Czy do odpowiedzialności nie powinien zostać
pociągnięty zarządca drogi? Za np. "sprowadzenie niebezpieczeństwa w
ruchu lądowym" i "nieumyślne spowodowanie zdarzenia w ruchu lądowym ze
skutkiem śmiertelnym" czy jakoś tak? Przecież kursant nie jechał chyba
z prędkością, która podpadałaby po "niedostosowanie prędkości do
warunków na drodze"?
Może po dwóch, trzech takich procesach ktoś zainteresowałbym się
dziurami koleinami, przeładowanymi TIRami na drogach lokalnych...?
m.
-
30. Data: 2010-08-27 12:55:33
Temat: Re: wypadek na Marywilskiej
Od: macieksz <m...@g...com>
A tak swoją drogą...
Dlaczego my się zastanawiamy nad winą szkoły, kursanta, kobiety która
jechała za Lką. Gość wyłożył się na koleinie. Każdemu z nas może to
się przytrafić. Czy do odpowiedzialności nie powinien zostać
pociągnięty zarządca drogi? Za np. "sprowadzenie niebezpieczeństwa w
ruchu lądowym" i "nieumyślne spowodowanie zdarzenia w ruchu lądowym ze
skutkiem śmiertelnym" czy jakoś tak? Przecież kursant nie jechał chyba
z prędkością, która podpadałaby po "niedostosowanie prędkości do
warunków na drodze"?
Może po dwóch, trzech takich procesach ktoś zainteresowałbym się
dziurami koleinami, przeładowanymi TIRami na drogach lokalnych...?
m.