-
161. Data: 2009-02-20 10:16:03
Temat: Re: w nawi?zaniu do prawa autorskiego i op?at za istniej?ce programy
Od: Jędrzej Dudkiewicz <j...@g...com>
Mariusz Kruk wrote:
> epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Jędrzej Dudkiewicz"
>> Stoją za tym jakieś racje? Bo wiesz, w takiej samej sytuacji zacząłeś
>> mnie naciskać o solidne podstawy i hierarchie.
>
> Owszem. Bo ktoś tu (nie Ty przypadkiem?) zaczął udowadniać słuszność
> regulacji prawnoautorskich bezwzględną, niemalże obiektywną, słusznością
> prawa własności.
No to teraz rozumiem. Dobra, postaram się powstrzymać od podobnych
dowodów do czasu, aż nie będę miał przekonywującego (przekonywającego?)
wywodu.
Przypuszczam, że taki wywód mógłby mieć dwie ścieżki, jedną z Bogiem w
podstawach a drugą z "JA" w podstawach, ta druga szła by prawdopodobnie
ścieżką "nie rób drugiemu, co tobie nie miłe" i "kiedy sieję, chcę zebrać".
Aaale to nie na moją głowę.
JD
-
162. Data: 2009-02-20 10:36:03
Temat: Re: w nawi?zaniu do prawa autorskiego i op?at za istniej?ce programy
Od: "slawek" <h...@s...pl>
Użytkownik "Paweł Kierski" <n...@p...net> napisał w wiadomości
news:gnjt8l$flr$1@news.onet.pl...
> przyjdzie do głowy: a) poczekać, b) zapytać i poprosić producenta o
> inną (tańszą) licencję, c) obejść się smakiem, skoro mnie nie stać.
Jeżeli dyskutujemy o programach komputerowych - to masz rację. Ale jeżeli
np. dyskutowalibyśmy o lekach antynowotworowych/AIDS - to przynajmniej część
ludzi uważałaby iż można pozbawić producenta jego praw dla większej ideii. W
USA np. zagrożono iż jeżeli roszczenia koncernów farmaceutycznych będą zbyt
wygórowane (wąglik), to wprowadzi się rodzaj "stanu wyjątkowego". Podobnie
były jakieś tarcia Brazylia-koncerny - tym razem AIDS.
> Otóż to. W sumie nie boję się, bo ten "anarchista/bolszewik/fantatyk/
> linuksiarz" też musi coś jeść i tak zupełnie za darmo to on tego nie
> robi 8-) A jeśli robi to, to zarabia na czym innym, co z kolei ja mogę
> rozdawać "za darmo".
Robisz błędne założenia: "musi coś zjeść". Ale ten "faszysta-linuksiarz"
jest tak głupi, że o tym nie wie. Więc najpierw (z pobudek ideologicznych)
puści produkt który cię załatwi w sensie konkurencji - a potem dopiero
zorientuje się, że nie ma co jeść. Co z tego że "linuksiarz" umrze z
głodu... jeżeli ty splajtujesz? On robi całkiem za darmo - i robi być może
głupio. Ale skutki są zupełnie serio. I nie masz nad tym kontroli. Historia
zna takie przypadki.
-
163. Data: 2009-02-20 10:43:40
Temat: Re: w nawi?zaniu do prawa autorskiego i op?at za istniej?ce programy
Od: Jędrzej Dudkiewicz <j...@g...com>
Mariusz Kruk wrote:
> epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Jędrzej Dudkiewicz"
>>>> Dla mnie również o to, że jeśli nie ma poszanowania dla przepisów
>>>> (choćby i głupich) i pracy innych, to zejście z 1000 do 20 nic nie da,
>>>> bo ci, co uważają, że powinno być za 5 wezmą za darmo, bo "oni mają
>>>> rację, a po za tym nie wykorzystują komercyjnie". Jakoś mało komu
>>>> przyjdzie do głowy: a) poczekać, b) zapytać i poprosić producenta o
>>>> inną (tańszą) licencję, c) obejść się smakiem, skoro mnie nie stać.
>>> I owszem. Z jednej strony masz rację. Ale jak zwykle jest druga strona
>>> medalu. Spróbuj np. w zgodzie z prawem pograć w starą grę (starą w
>>> sensie np. wczesnych lat dziewięćdziesiątych).
>> Tutaj, z tego co rozumiem, zastosowanie ma opcja c - obejść się smakiem.
>
> Nawet nie. To nawet nie jest kwestia "nie stać". Po prostu nie ma
> w obrocie egzemplarzy.
Nie no, chodziło mi o pierwszą część, o "obejść się smakiem".
Niezależnie od tego, jaki jest powód niedostępności.
>> I chwała tym, co są przywoici, a o tych, co nie wydają, niech zaginie
>> pamięć. Zresztą całkiem możliwe, że jest rynek na takie gry - może
>> dałoby się wydać jakiś przenośny (na komórkę?) emulator Atari czy
>> Commodore i sprzedawać te gry raz jeszcze. W Polsce to chyba nie
>> przejdzie, ale w Niemczech, w Japonii, w Stanach? Mogłoby się udać.
>
> E, kto, poza garstką maniaków, będzie grać w przygodówki point-and-click?
> I na czym? Na komórce?
Japonia to 140 milionów ludzi, Niemcy 80 i Stany 300, razem 520
milionów. Sądzę, że dałoby się z tego wyrwać koło miliona. Ale nie mam
ani jaj, ani środków ani umiejętności, żeby próbować.
JD
-
164. Data: 2009-02-20 10:44:28
Temat: Re: w nawi?zaniu do prawa autorskiego i op?at za istniej?ce programy
Od: "slawek" <h...@s...pl>
Użytkownik "Paweł Kierski" <n...@p...net> napisał w wiadomości
news:gnlrec$uo3$1@news.onet.pl...
> Tak naprawdę gorsze są inne sytuacje - kiedy nawet nie wiadomo, kto
> jest aktualnym właścicielem praw. Taki problem jest np. z przedwojennymi
> filmami na taśmie celuloidowej, która niszczeje nieodwracalnie. A kopii
> cyfrowej (dla zachowania ich) nie można zrobić, bo jacyś spadkobiercy
> praw jeszcze mogą żyć, szukanie ich podniosłoby astronomicznie cenę
> przedsięwzięcia, a bez pozwolenia kopii legalnie nie można zrobić.
Nie rozumiem problemu. Po prostu robi się kopie cyfrowe - ale nie na dziko,
tylko w jakimś IPN czy innym "Instytucie" - czyli w uprawnionej do tego
instytucji o charakterze muzeum. Jeżeli prawo na to nie pozwala - to mała
poprawka do prawa autorskiego, coś w rodzaju "dla zabezpieczenia dziedzictwa
narodowego dopuszcza się konserwację i zabezpieczanie utworów takich to a
takich takimi a takimi środkami przez takie a takie instutucje niezależenie
od a nawet jeżeli jest sprzeciw właścicieli/domniemanych etc."
Nota bene, w myśl przepisów nie masz prawa (popełniasz przestępstwo!) jeżeli
niszczysz rzecz o znacznej wartości artystycznej/historycznej - NAWET JEŻELI
NALEŻY DO CIEBIE.
-
165. Data: 2009-02-20 10:58:18
Temat: Re: w nawi?zaniu do prawa autorskiego i op?at za istniej?ce programy
Od: "slawek" <h...@s...pl>
Użytkownik "MoonWolf" <m...@p...com> napisał w wiadomości
news:gnjpnh$nd5$4@news.onet.pl...
> Ale co mam udowadniać? Że prawo do życia jest ważniejsze od prawa do
> herbaty z cukrem?
Tak uważasz? Czyli można do ciebie przyjść i wylać twoją herbatę z cukrem
nie narażając się na to, że dostanie się w mordę ze skutkiem śmiertelnym? Bo
prawo do życia jest według ciebie ważniejsze w każdych okolicznościach od
prawa do herbaty z cukrem?! ROTFL
> O - mogę prosić tytuły? Chętnie przeczytam.
Na przykład J. Jeans "Eos, czyli granice astronomii". Znakomita książka i
dość łatwa. Ale trudna do zdobycia (każdy astronom ją ma, ale nie pożyczy).
Więc na początek może być coś łatwiejszego - akademickie podręczniki, Google
:)
> I hmm... Mam coś wnioskować na podstawie opowiadania SF? Wybacz,
> powstrzymam się.
Głupek jesteś. Twój sposób rozumowania nakazywałby upieranie się że nie ma
rzeki Niemen, bo powieść "Nad Niemnem" to fikcja literacka. Paradoks
fotometryczny Olbersa jest faktem, marsz do Googli, a potem jak już
zrozumiesz na czym to polega - to możemy podyskutować.
-
166. Data: 2009-02-20 11:02:08
Temat: Re: w nawi?zaniu do prawa autorskiego i op?at za istniej?ce programy
Od: "slawek" <h...@s...pl>
Użytkownik "MoonWolf" <m...@p...com> napisał w wiadomości
news:gnjta8$nd5$5@news.onet.pl...
> Straszny NTG. Ale można by argumentować, że bez prawa do życia na co
> komu herbata? Nawet z cukrem. Martwi nie piją.
Ale mylisz "pijącego herbatę" z "żyjącym" - to mogą być różni ludzie. Czyli
"mogę zbijać aby spokojnie pić herbatę"?! Oraz "nie wypiję herbaty aż ludzie
nie przestaną umierać"?!
-
167. Data: 2009-02-20 11:12:24
Temat: Re: w nawi?zaniu do prawa autorskiego i op?at za istniej?ce programy
Od: "slawek" <h...@s...pl>
Użytkownik "Maciej Piechotka" <u...@g...com> napisał w wiadomości
news:87zlghtsup.fsf@news.piechotka.com.pl...
> 1. Zakładasz że wszechświat jest jednorodny (tzn. gwiazdy są w miare
> równo rozłożone).
> 2. Zakładasz że wszechświat jest nieskończony
> 3. Zakładasz że wszechświat jest wieczny lub c jest nieskończone (wiemy
> że nie jest nieskończone)
Niczego nie zakładam. W astronomii założenie: 1. jest ogólnie akceptowane;
2. nie jest; 3. nie jest. Ale jak widzisz nic nie jest oczywiste - całeczki
może nie idą do nieskończoności - ale zero nawet dla naszego Wszechświata
nie wynoszą (no, promieniowanie reliktowe to skąd jest :) ). A do tego
jeżeli mamy modelik Big Bengowy - to sprawy raczej się komplikują. Tyle że
my już tak na pałę nauczyliśmy się że w nocy śpimy bośmy nie koty i nie
jeże. Więc mówimy że jest "ciemno". ROTFL
> Trochę sytłacje komplikuje to że moglibyśmy być otoczeni kulą pyłu
Aj, przestań komplikować, bo jakbym chciał ci pokomplikować to nie byłby to
pył (?) ale plazma, naładowana, namagnesowana, z falami Alfvena i do tego
brudna i gorąca. Syf nie-do-policzenia.
-
168. Data: 2009-02-20 11:34:25
Temat: Re: w nawi?zaniu do prawa autorskiego i op?at za istniej?ce programy
Od: MoonWolf <m...@p...com>
slawek denied rebel lies:
>> Ale co mam udowadniać? Że prawo do życia jest ważniejsze od prawa do
>> herbaty z cukrem?
> Tak uważasz? Czyli można do ciebie przyjść i wylać twoją herbatę z
> cukrem nie narażając się na to, że dostanie się w mordę ze skutkiem
> śmiertelnym? Bo prawo do życia jest według ciebie ważniejsze w
> każdych okolicznościach od prawa do herbaty z cukrem?! ROTFL
1. Nie napisałem, że w każdych.
2. I tak - sądzę że kary za zabójstwo i wylanie herbaty powinny być
zdecydowanie różne.
>> I hmm... Mam coś wnioskować na podstawie opowiadania SF? Wybacz,
>> powstrzymam się.
> Głupek jesteś. Twój sposób rozumowania nakazywałby upieranie się że
> nie ma rzeki Niemen, bo powieść "Nad Niemnem" to fikcja literacka.
A teraz zapisz się na kurs czytania ze zrozumieniem, a potem powiedz mi
w jaki to sposób doszedłeś do takiego wniosku?
> Paradoks fotometryczny Olbersa jest faktem, marsz do Googli, a potem
> jak już zrozumiesz na czym to polega - to możemy podyskutować.
Z adpersonami nie chce mi się dyskutować.
A w ogóle to EOT.
--
<:> Roger, MoonWolf Out <:>|Take a look to the sky just
(::) (::)|before you die
(:) JID:m...@j...org(:)| http://karakkhaz.prv.pl
-
169. Data: 2009-02-20 11:50:24
Temat: Re: w nawi?zaniu do prawa autorskiego i op?at za istniej?ce programy
Od: Paweł Kierski <n...@p...net>
slawek wrote:
> Użytkownik "Paweł Kierski" <n...@p...net> napisał w wiadomości
> news:gnlrec$uo3$1@news.onet.pl...
>> Tak naprawdę gorsze są inne sytuacje - kiedy nawet nie wiadomo, kto
>> jest aktualnym właścicielem praw. Taki problem jest np. z przedwojennymi
>> filmami na taśmie celuloidowej, która niszczeje nieodwracalnie. A kopii
>> cyfrowej (dla zachowania ich) nie można zrobić, bo jacyś spadkobiercy
>> praw jeszcze mogą żyć, szukanie ich podniosłoby astronomicznie cenę
>> przedsięwzięcia, a bez pozwolenia kopii legalnie nie można zrobić.
>
> Nie rozumiem problemu. Po prostu robi się kopie cyfrowe - ale nie na
> dziko, tylko w jakimś IPN czy innym "Instytucie" - czyli w uprawnionej
> do tego instytucji o charakterze muzeum.
Najpierw taka uprawniona instytucja musiałaby zaistnieć (lub zaistnieć
ustawowe uprawnienie do działania dla jakiejś instytucji).
> Jeżeli prawo na to nie pozwala
> - to mała poprawka do prawa autorskiego, coś w rodzaju "dla
> zabezpieczenia dziedzictwa narodowego dopuszcza się konserwację i
> zabezpieczanie utworów takich to a takich takimi a takimi środkami przez
> takie a takie instutucje niezależenie od a nawet jeżeli jest sprzeciw
> właścicieli/domniemanych etc."
OK. Ale dopiero po wprowadzeniu stosownej poprawki.
--
Paweł Kierski
n...@p...net
-
170. Data: 2009-02-20 11:55:27
Temat: Re: w nawi?zaniu do prawa autorskiego i op?at za istniej?ce programy
Od: Paweł Kierski <n...@p...net>
slawek wrote:
> Użytkownik "Paweł Kierski" <n...@p...net> napisał w wiadomości
> news:gnjt8l$flr$1@news.onet.pl...
>> przyjdzie do głowy: a) poczekać, b) zapytać i poprosić producenta o
>> inną (tańszą) licencję, c) obejść się smakiem, skoro mnie nie stać.
>
> Jeżeli dyskutujemy o programach komputerowych - to masz rację. Ale
> jeżeli np. dyskutowalibyśmy o lekach antynowotworowych/AIDS - to
> przynajmniej część ludzi uważałaby iż można pozbawić producenta jego
> praw dla większej ideii. W USA np. zagrożono iż jeżeli roszczenia
> koncernów farmaceutycznych będą zbyt wygórowane (wąglik), to wprowadzi
> się rodzaj "stanu wyjątkowego". Podobnie były jakieś tarcia
> Brazylia-koncerny - tym razem AIDS.
I chyba docieramy do sedna - są takie konflikty interesów, które
rozstrzyga się na gruncie obowiązującego prawa. Są takie, przy
rozstrzyganiu których zmienia się prawo. Są takie, które powodują duże
zamieszanie polityczne, z kontynuacją w postaci wojen włącznie. W sumie
(przejaskrawiając), dlaczego Śłowianie nie chcieli dobrowolnie ustąpić
niezbędnej Germanom "przestrzeni życiowej" w 1939?
>> Otóż to. W sumie nie boję się, bo ten "anarchista/bolszewik/fantatyk/
>> linuksiarz" też musi coś jeść i tak zupełnie za darmo to on tego nie
>> robi 8-) A jeśli robi to, to zarabia na czym innym, co z kolei ja mogę
>> rozdawać "za darmo".
>
> Robisz błędne założenia: "musi coś zjeść". Ale ten "faszysta-linuksiarz"
> jest tak głupi, że o tym nie wie. Więc najpierw (z pobudek
> ideologicznych) puści produkt który cię załatwi w sensie konkurencji - a
> potem dopiero zorientuje się, że nie ma co jeść. Co z tego że
> "linuksiarz" umrze z głodu... jeżeli ty splajtujesz? On robi całkiem za
> darmo - i robi być może głupio. Ale skutki są zupełnie serio. I nie masz
> nad tym kontroli. Historia zna takie przypadki.
Na szczęście dobór naturalny sobie z takimi jednostkami poradzi 8-) W
tym sensie "musi zjeść"
--
Paweł Kierski
n...@p...net