-
21. Data: 2009-09-23 09:25:54
Temat: Re: nie ma to jak "uprzejmość" kierowcy!
Od: gildor <g...@N...gazeta.pl>
amos pisze:
> On 23 Wrz, 11:06, gildor <g...@N...gazeta.pl> wrote:
>> i co tu nieprawidłowego jest? za mała odległość od wyprzedzanego?
>> odległość ma być bezpieczna. o wyprzedzaniu się aut nie ma nic więcej.
>
> Nie pisalem o wszystkich szczegolach tego zdarzenia, poniewaz nie maja
> one w tej dyskusji wiekszego znaczenia.
> Wazne, ze za winne zostalo auto, ktore skreca kierownice. Inna sparwa
> jak to udowodnic...
jak to jak? wyprzedzanie i zniszczone boki aut. przecież nie auto
wyprzedzające nagle wjechało w wyprzedzane. jak miałby się tłumaczyć
wyprzedzany? nagle go typ zaatakował z lewej?
> Jesli masz ochote, przeczytaj watek:
> http://groups.google.com/group/pl.misc.samochody/bro
wse_thread/thread/61bc823c9c112886?hl=pl
nie chce mi się.
--
gildor
czarny grzechotnik w litrze k5
-
22. Data: 2009-09-23 09:28:04
Temat: Re: nie ma to jak "uprzejmość" kierowcy!
Od: gildor <g...@N...gazeta.pl>
gildor pisze:
> amos pisze:
>> On 23 Wrz, 11:06, gildor <g...@N...gazeta.pl> wrote:
>>> i co tu nieprawidłowego jest? za mała odległość od wyprzedzanego?
>>> odległość ma być bezpieczna. o wyprzedzaniu się aut nie ma nic więcej.
>>
>> Nie pisalem o wszystkich szczegolach tego zdarzenia, poniewaz nie maja
>> one w tej dyskusji wiekszego znaczenia.
>> Wazne, ze za winne zostalo auto, ktore skreca kierownice. Inna sparwa
>> jak to udowodnic...
>
> jak to jak? wyprzedzanie i zniszczone boki aut. przecież nie auto
> wyprzedzające nagle wjechało w wyprzedzane. jak miałby się tłumaczyć
> wyprzedzany? nagle go typ zaatakował z lewej?
>
>> Jesli masz ochote, przeczytaj watek:
>> http://groups.google.com/group/pl.misc.samochody/bro
wse_thread/thread/61bc823c9c112886?hl=pl
>>
>
> nie chce mi się.
zajrzałem. podwójna ciągła. mandat za najechanie podwójnej.
--
gildor
czarny grzechotnik w litrze k5
-
23. Data: 2009-09-23 09:39:11
Temat: Re: nie ma to jak "uprzejmość" kierowcy!
Od: amos <g...@g...com>
On 23 Wrz, 11:25, gildor <g...@N...gazeta.pl> wrote:
> jak to jak? wyprzedzanie i zniszczone boki aut. przecież nie auto
> wyprzedzające nagle wjechało w wyprzedzane. jak miałby się tłumaczyć
> wyprzedzany? nagle go typ zaatakował z lewej?
Wyprzedzany moglby sie tlumaczyc, ze wyprzedzajacy uciekal od
nadjezdzajacych w naprzeciwka aut, gdyz jechal polowa auta pod prad.
Wyprzedzajacy moglby tlumaczyc, ze wpyrzedzany skrecil w niego w
powodu checi ominiecia jakiejs dziury, psa czy tam czegokolwiek.
Obydwie sytuacje rozwnie prawdopodobne.
W sytuacji, gdy sie obtarly bedac na tej samej wysokosci, chyba tylko
zeznannia swiadkow moglyby czegosc dowiesc.
To tylko moje propozycje. Mozliwosci jest bardzo duzo ;)
amos
-
24. Data: 2009-09-23 09:51:54
Temat: Re: nie ma to jak "uprzejmość" kierowcy!
Od: gildor <g...@N...gazeta.pl>
amos pisze:
> On 23 Wrz, 11:25, gildor <g...@N...gazeta.pl> wrote:
>> jak to jak? wyprzedzanie i zniszczone boki aut. przecież nie auto
>> wyprzedzające nagle wjechało w wyprzedzane. jak miałby się tłumaczyć
>> wyprzedzany? nagle go typ zaatakował z lewej?
>
> Wyprzedzany moglby sie tlumaczyc, ze wyprzedzajacy uciekal od
> nadjezdzajacych w naprzeciwka aut, gdyz jechal polowa auta pod prad.
w wyprzedajacy powie, ze mial czysto i masz slowo przeciwko slowu i
slady pozostają dowodem.
> Wyprzedzajacy moglby tlumaczyc, ze wpyrzedzany skrecil w niego w
> powodu checi ominiecia jakiejs dziury, psa czy tam czegokolwiek.
a wyprzedzany powie, ze to nieprawda i masz slady zniszczen jako dowód.
na sladach widac kto uderzyl. chyba.
> Obydwie sytuacje rozwnie prawdopodobne.
>
> W sytuacji, gdy sie obtarly bedac na tej samej wysokosci, chyba tylko
> zeznannia swiadkow moglyby czegosc dowiesc.
nie, ślady uszkodzeń.
--
gildor
czarny grzechotnik w litrze k5
-
25. Data: 2009-09-23 09:58:14
Temat: Re: nie ma to jak "uprzejmość" kierowcy!
Od: "grzech" <z...@w...pl>
> Jakis czas temu widzialem skutersa ktory korzystal tak dynamicznie z obu
> miedzypasow
Po Puławskiej ostatnio taki matoł na kole popylał:)))
grzech
vl800
-
26. Data: 2009-09-23 10:32:36
Temat: Re: nie ma to jak "uprzejmość" kierowcy!
Od: amos <g...@g...com>
On 23 Wrz, 11:51, gildor <g...@N...gazeta.pl> wrote:
> > W sytuacji, gdy sie obtarly bedac na tej samej wysokosci, chyba tylko
> > zeznannia swiadkow moglyby czegosc dowiesc.
>
> nie, ślady uszkodzeń.
Zgoda. O ile ktos zada sobie trud wykonania badan mechanoskopowych.
Jednak zeznania swiadkow takze sa dowodami.
Jak by nie bylo nie zycze ani Tobie ani sobie sprawdzenia tego w
realu.
pozdrawiam
amos
-
27. Data: 2009-09-23 10:36:22
Temat: Re: nie ma to jak "uprzejmość" kierowcy!
Od: gildor <g...@N...gazeta.pl>
amos pisze:
> On 23 Wrz, 11:51, gildor <g...@N...gazeta.pl> wrote:
>>> W sytuacji, gdy sie obtarly bedac na tej samej wysokosci, chyba tylko
>>> zeznannia swiadkow moglyby czegosc dowiesc.
>> nie, ślady uszkodzeń.
>
> Zgoda. O ile ktos zada sobie trud wykonania badan mechanoskopowych.
> Jednak zeznania swiadkow takze sa dowodami.
a nie przyjęliśmy, że nie ma świadków? bo inaczej jak przyjmiemy, że są,
to sprawa jest oczywista przecież. świadek mówi prawdę, a to oznacza
nasze pierwotne założenia, czyli jak sytuacja wyglądała _naprawdę_. a
wtedy nasze dywagacje mijają się z celem, bo sytuację rozważyliśmy już
na początku.
> Jak by nie bylo nie zycze ani Tobie ani sobie sprawdzenia tego w
> realu.
rozważamy teoretycznie
--
gildor
czarny grzechotnik w litrze k5
-
28. Data: 2009-09-23 10:38:55
Temat: Re: nie ma to jak "uprzejmość" kierowcy!
Od: "bratPit[pr]" <k...@o...pl>
> cześć
> wśród kierowców puszek też zdarzają się debile ale nie szufladkujmy
> wszystkich jako tych złych.
>1:25
> http://www.youtube.com/watch?v=wZxwehTVArM&NR=1
> osobiście zaniósłbym nagranie na policję i niech karają za głupotę.
zwróć uwagę że po chwili ten kierowca odbija z powrotem na pas [widać to w
zwolnionym tempie], albo chciał wskoczyć na lewy albo popatrzeć co się
dzieje z przodu,
brat
-
29. Data: 2009-09-23 11:14:53
Temat: Re: nie ma to jak "uprzejmość" kierowcy!
Od: amos <g...@g...com>
On 23 Wrz, 12:36, gildor <g...@N...gazeta.pl> wrote:
> > Zgoda. O ile ktos zada sobie trud wykonania badan mechanoskopowych.
> > Jednak zeznania swiadkow takze sa dowodami.
>
> a nie przyjęliśmy, że nie ma świadków? bo inaczej jak przyjmiemy, że są,
> to sprawa jest oczywista przecież. świadek mówi prawdę, a to oznacza
> nasze pierwotne założenia, czyli jak sytuacja wyglądała _naprawdę_. a
> wtedy nasze dywagacje mijają się z celem, bo sytuację rozważyliśmy już
> na początku.
>
> > Jak by nie bylo nie zycze ani Tobie ani sobie sprawdzenia tego w
> > realu.
>
> rozważamy teoretycznie
>
Teoria teoria a w zyciu w takich sytuacjach zwykle pojawia sie 2
swiadkow z jednej i 2 z drugiej, ktorzy wszystko widzieli.
Jesli zalozymy, ze swiadkowie sie nie pojawia, wowczas rzeczywiscie
analiza sladow na drodze (o ile przetrwaja do przyjazdu Policji) oraz
sladow uszkodzen moze dac jako taki obraz sytuacji, jednak nie zawsze.
Bedac nastolatkiem mialem sytuacje, gdy zostalem uznany za winnego
kolizji nie bedac sprawca. Facet wjechal we mnie cofajac.
Powodem takiej a nie innej decyzji owczesnego kolegium ds wykroczen
bylo to ze:
1. gosciu byl bieglym i w pracownicy kolegium mowili mu na korytarzu
dzien dobry
2. wiekszosc sladow nie przetrwala (moje auto mialo tylko ryse na
lakierze, ktora nieswiadomy mechanik wyczyscil, on zas wgiety tylni
zderzak)
3. nie oplacalo sie finansowo na wlasna reke przeprowadzac badan
mechanoskopowych, ktore wyjasnilyby, w ktora strone poruszalo sie dane
auto, co prawdopodobnie rozwialoby wszelkie watpliwosci odnosnie winy.
Pozostaly wiec jego zeznania przeciwko moim. Skutek byl oczywisty.
amos
-
30. Data: 2009-09-23 11:22:05
Temat: Re: nie ma to jak "uprzejmość" kierowcy!
Od: gildor <g...@N...gazeta.pl>
amos pisze:
> On 23 Wrz, 12:36, gildor <g...@N...gazeta.pl> wrote:
>>> Zgoda. O ile ktos zada sobie trud wykonania badan mechanoskopowych.
>>> Jednak zeznania swiadkow takze sa dowodami.
>> a nie przyjęliśmy, że nie ma świadków? bo inaczej jak przyjmiemy, że są,
>> to sprawa jest oczywista przecież. świadek mówi prawdę, a to oznacza
>> nasze pierwotne założenia, czyli jak sytuacja wyglądała _naprawdę_. a
>> wtedy nasze dywagacje mijają się z celem, bo sytuację rozważyliśmy już
>> na początku.
>>
>>> Jak by nie bylo nie zycze ani Tobie ani sobie sprawdzenia tego w
>>> realu.
>> rozważamy teoretycznie
>>
> Teoria teoria a w zyciu w takich sytuacjach zwykle pojawia sie 2
> swiadkow z jednej i 2 z drugiej, ktorzy wszystko widzieli.
o masz. czyli wracamy do tego, że obaj kierowcy mówią swoje, tak?
strasznie i niepotrzebnie mieszasz, bo ja na taką sytuację już odpisałem.
> Bedac nastolatkiem mialem sytuacje, gdy zostalem uznany za winnego
> kolizji nie bedac sprawca. Facet wjechal we mnie cofajac.
>
> Powodem takiej a nie innej decyzji owczesnego kolegium ds wykroczen
> bylo to ze:
> 1. gosciu byl bieglym i w pracownicy kolegium mowili mu na korytarzu
> dzien dobry
> 2. wiekszosc sladow nie przetrwala (moje auto mialo tylko ryse na
> lakierze, ktora nieswiadomy mechanik wyczyscil, on zas wgiety tylni
> zderzak)
> 3. nie oplacalo sie finansowo na wlasna reke przeprowadzac badan
> mechanoskopowych, ktore wyjasnilyby, w ktora strone poruszalo sie dane
> auto, co prawdopodobnie rozwialoby wszelkie watpliwosci odnosnie winy.
>
> Pozostaly wiec jego zeznania przeciwko moim. Skutek byl oczywisty.
boszz.. chłopaku, my tu dywagujemy o konkretnej sytuacji kto jest winny,
a nie o tym, że ktoś ma więcej kasy i znajomości, tak?
EOT
--
gildor
czarny grzechotnik w litrze k5