-
31. Data: 2010-02-01 07:50:07
Temat: Re: do telefonistów
Od: "mm" <t...@p...fm>
>
> No to trzeba przyjąć w praktyce dla każdego urządzenia połowę tego limitu.
> Chyba nikt nie podłącza więcej niż 2 telefonów do jednej linii.
>
> --
Nigdy nie można było podłączać więcej niż jednego urządzenia stacyjnego (
telefonu, faxu ) do linii miejskiej tylko kto to przestrzegał .Dopiero jak
linia zaczęła się podwieszać to kombinerkami odcinało się wszytko co było
powyżej jednego aparatu i zero reklamacji na biling.
-
32. Data: 2010-02-01 09:21:02
Temat: Re: do telefonistów
Od: "kk" <...@...pl>
> wynalazków ale całkiem prawdopodobne, że zwykły telefon by nie zadziałał
> w takim systemie. Tak z ciekawości - chętnie bym zobaczył dokumentację do
> tego typu aparatów.
> Maciek
>
Był taki aparat.
Na zwykłej linii 2-przewodowej równolegle pracował aparat z przesuniętym
pasmem.
Elektronika zasilana była z akumulatorków, a te doładowywane były z linii w
stanie czuwania.
Ale jak można się domyśleć aby coś takiego pracowało, to po stronie
stacyjnej musiało być też odpowiednie urządzenie.
-
33. Data: 2010-02-01 20:29:10
Temat: Re: do telefonistów
Od: Maciek <m...@p...com>
Użytkownik J.F. napisał:
> Faxa nie bylbym pewien, bo bydle rozmawiac nie chcialo bez zasilania z
> linii, co modemom starszej daty z reguly nie sprawialo klopotu.
>
> Ale ja o zasadzie - telefonow sie daje tyle ile komu wygodnie.
A juści - tylko sprawdź jaka jest różnica w brzmieniu dźwięku, jeżeli
jednocześnie masz wpięte kilka aparatów z ich pojemnościami obwodów
dzwonienia. Mi to nie odpowiadało.
Maciek
-
34. Data: 2010-02-01 20:52:43
Temat: Re: do telefonistów
Od: "Araneus Diadematus" <w...@c...pl>
Witam czytających. Wpadłem na chwilę, na czyjąś prośbę, jako, że to jest
mój zawodowy temat niejako z pierwszej ręki, to spróbuję odpowiedzieć.
Użytkownik "rrrrrrrrrrr" <...@...com> napisał w wiadomości
news:hjngi9$lge$1@nemesis.news.neostrada.pl...
> Witam.
> usiłuję znaleźć przyczynę problemów z moim telefonem.
Już przeczytałem Twoje problemy... Chyba wiem, co masz sprawdzić.
> Mam pytanie, jak centrala wykrywa fakt podniesienia słuchawki w
> aparacie ?
Zasadniczo - jak podniesiesz, zaczyna płynąć prąd. Wtedy łapie
przekaźnik, lub inny analogiczny element i pcha "maszynerię" do przodu.
> Przez wykrycie spadku napięcia po podniesieniu słuchawki czy przez
> pomiar prądu w linii telefonicznej ?
Prąd.
> Pozdrawiam
> gary
Tak więc, zacznijmy od tego, jakie ja miałem oficjalne parametry linii,
jak jeszcze dane mi było pracować w TPSA (dla znajomych sprzed lat -
ACMM-Warszawa, mój numer 033).
Oporność wewnętrzna, zasadniczo, 600 omów, ale dla audio. Fizycznie, dla
prądu stałego, bywało różnie, zależnie od organu centrali, typu, etc,
1-1.5 kOhm, dochodziła do tego oporność linii.
Wartości graniczne, jeśli chodzi o upływność między żyłami, czy
żyła-ziemia... tu nie mam za dokładnych namiarów, 20 kOhm do ziemi, 100
kOhm między żyłami.
(istotne dla zdalnego stwierdzania dostępności organu, na liniach
międzycentralowych)
Przekaźnik kontrolny był w obwodzie o oporności 15-23-25 kOhm i nie
powodowało to wzbudzenia organu. Ze spadku napięcia, który występował po
dołączeniu układu kontroli wynikało, że płynął prąd ok. 2 mA - napięcie
spadało do 48V. U Ciebie spadło do 40V. to by dawało prąd ok. 8-10 mA,
różnie, a to już zdecydowanie jest wykrywalne jako podniesienie.
Przyczyną aż tak dużego upływu może być... najprawdopodobniej
kondensator w obwodzie dzwonka, wystarczy go wymienić i temat zniknie.
Może też dostać strzała jedna z diodek prostowniczych, warto sprawdzić,
ile dają "pod włos", powinny jak najwięcej. Upływać też może warystor na
zaciskach (jeśli jest), zwłaszcza, jeśli dostał paru kopów od przepięć,
zdarzyło mi się takie wymieniać. Jeśli linia jest w dobrym stanie, nie
leci napowietrznie, jest blisko centrali, to można zaryzykować
wyrzucenie warystora. Zobacz też, czy nie "zasyfiał" przełącznik (ten
uruchamiany "widełkami"), jeśli ma kurz i złapie wilgoć, mogą się (mało)
śmieszne rzeczy dziać, z elektrolizą brudów włącznie, a to by było mało
miłe. Miałem już aparaty z przeżartymi na wylot sprężynami stykowymi.
Upływ raz jest, raz nie ma? Bywa i tak, takie "niepełne" uszkodzenia są
najwredniejsze, dlatego też czasem mniej zachodu jest, gdy hurtem
wymieni się wszystkie podejrzane elementy, czyli tutaj
najprawdopodobniej diody, kondzioł dla dzwonka, być może pomniejsze
kondziołki przy zaciskach i/lub diodach. Przełącznik powinno wystarczyć,
że się "odsyfi".
Napięcia jakie musisz uwzględnić - tradycyjnie było 50V Strowger, 48
Pentaconta, 60 K66, na EWSD mam 63V. Prąd dzwonienia to 75+- 15V (nie
120 - poprzebija kondzioły).
Upływność linii 150 uA to może każda nieodkurzona (która takową się
staje zaraz po oczyszczeniu przez monterów) linia po byle deszczu
uzyskać, 2 mA nie powinno wyzwolić stanu "on-line". Ja nie wykluczam, że
od mojego odejścia z TPSA normy nie uległy zmianie. Nie jest mi o tym
wiadomo. Spróbuję kumpla złapać, który bezpośrednio pracuje (mam
nadzieję, że jeszcze) na centrali, aby mi podpowiedział, jak dziś
wygląda temat w dziedzinie wartości granicznych. Tylko nie odpowiada na
kontakt...
Pozdrawiam
--
Pająk chwat,
wszystkich brat!
-
35. Data: 2010-02-02 23:40:10
Temat: Re: do telefonistów
Od: Maciek <m...@p...com>
Użytkownik Araneus Diadematus napisał:
>
> Napięcia jakie musisz uwzględnić - tradycyjnie było 50V Strowger, 48
> Pentaconta, 60 K66, na EWSD mam 63V. Prąd dzwonienia to 75+- 15V (nie
> 120 - poprzebija kondzioły).
Dzwonienie to 75V zmiennego nałożone na składową stałą 50V. W szczycie,
w trakcie dzwonienia 120V przekracza bez problemu. Sprawdzane
oscyloskopem na E10A i na S12J. Dla postronnych czytelników to są typy
central elektronicznych. Ta druga nawet jest najbardziej popularna w
sieci TP i nadal używana.
Maciek
-
36. Data: 2010-02-03 11:45:46
Temat: Re: do telefonistów
Od: "Araneus Diadematus" <w...@c...pl>
Użytkownik "Maciek" <m...@p...com> napisał w wiadomości
news:hkad9r$8rc$1@atlantis.news.neostrada.pl...
> Użytkownik Araneus Diadematus napisał:
>>
>> Napięcia jakie musisz uwzględnić - tradycyjnie było 50V Strowger, 48
>> Pentaconta, 60 K66, na EWSD mam 63V. Prąd dzwonienia to 75+- 15V (nie
>> 120 - poprzebija kondzioły).
>
> Dzwonienie to 75V zmiennego nałożone na składową stałą 50V. W
> szczycie, w trakcie dzwonienia 120V przekracza bez problemu.
> Sprawdzane
Przyznam, że zainspirowaleś mnie do dokładniejszego przewiercenia
tematu... spróbuję podorywać troche schematów i porównać, czy gdzieś
jakieś niuanse "nie skaczą"... akurat prądu dzwonienia miałem w swej
pracy raczej nie za dużo, głównie łącza stałoprądowe i linie
pupinizowane z sygnalizacją 50 Hz, pod koniec też kilka łączy po
traktach TCK-30. (łącza międzymiastowe to odrębna sprawa)
Mnie chodzi o to, aby wyczaić i poprzypominać sobie (no, lat trochę i
trochę minęło), czy to się w zwykły sposób nakłada, czy jeszcze jakoś
oddziałuje.
Co do zwykłej nakładki... jako, że u mnie jest np. 63V (EWSD), do tego
dodajmy górę z dzwonienia (90V), wyjdzie nawet 153V, kondensator w
dzwonku powinien mieć przynajmniej 216 V aby go nie przebiło, czyli 250
będzie akurat, z kawalkiem zapasu.
> oscyloskopem na E10A i na S12J. Dla postronnych czytelników to są typy
E10A... hehe, to jeszcze gdzieś te starowinki chodzą? :)
> central elektronicznych. Ta druga nawet jest najbardziej popularna w
> sieci TP i nadal używana.
W końcu (różnie różne głosy mówią, czasem sprzecznie) zakup licencji
podobno uratował hiszpański oddzial Alcatela od upadku... Z początku to
nie była "jotka", ale zrobiono upgrade oprogramowania, a co ze sprzętem,
czy i co zmieniano, to nie mam danych. Zamianę można było bardzo łatwo
poznać - po marszrucie. W wersji "J" była ona wyraźnie szybsza, niż
pierwotnie. Bywało nawet, że po kolei szły dwie marszruty, jedna z
upgrade'owanej centrali, druga z "pierwotnej", albo odwrotnie...
Niebawem będziemy obchodzić jej pelnoletniość w Polsce :)
Ja tam jednak lepiej się znajduję wśród wybieraków, przekaźników,
żarówek sygnalizacyjnych :)))
--
Pająk chwat,
wszystkich brat!
-
37. Data: 2010-02-03 19:23:45
Temat: Re: do telefonistów
Od: Maciek <m...@p...com>
Użytkownik Araneus Diadematus napisał:
> Przyznam, że zainspirowaleś mnie do dokładniejszego przewiercenia
> tematu... spróbuję podorywać troche schematów i porównać, czy gdzieś
> jakieś niuanse "nie skaczą"... akurat prądu dzwonienia miałem w swej
> pracy raczej nie za dużo, głównie łącza stałoprądowe i linie
> pupinizowane z sygnalizacją 50 Hz, pod koniec też kilka łączy po
> traktach TCK-30. (łącza międzymiastowe to odrębna sprawa)
Ooooo TCK-30 to ja pamiętam i nawet używałem :-) Pierwsze łącza
międzycentralowe mieliśmy na miedzianych traktach PCM ze studniami
regenratorowymi. To była E10A. Potem już tylko światłowody.
> Mnie chodzi o to, aby wyczaić i poprzypominać sobie (no, lat trochę i
> trochę minęło), czy to się w zwykły sposób nakłada, czy jeszcze jakoś
> oddziałuje.
> Co do zwykłej nakładki... jako, że u mnie jest np. 63V (EWSD), do tego
> dodajmy górę z dzwonienia (90V), wyjdzie nawet 153V, kondensator w
> dzwonku powinien mieć przynajmniej 216 V aby go nie przebiło, czyli 250
> będzie akurat, z kawalkiem zapasu.
>
>> oscyloskopem na E10A i na S12J. Dla postronnych czytelników to są typy
Naprawdę zwykłe nakładanie, wręcz sumowanie, jak na papierze
milimetrowym w szkole. W tym wątku podawałem link do Wymagań
Technicznych Operatora, gdzie wszystko jest czarno na białym opisane:
http://www.tp.pl/prt/pl/operatorzy/oferta_krajowa/wy
m_tech/
czyli:
http://www.tp.pl/b/binaries/PL/356568/WTO_dostep_PST
N_365126221.pdf
http://www.tp.pl/b/binaries/PL/356568/WTO_dostep_ISD
N_365126343.pdf
Składowa stała służyła do wykrycia podniesienia słuchawki a zmienna do
dzwonienia dzwonkiem. Sama zmienna powodowałaby dzwonienie w ucho, co
jest nieprzyjemne. Dopiero po zakończeniu wysyłania dzwonienia
nastąpiłby przepływ prądu stałego i wykrycie podniesienia.
Nie wiem jak wykrywa się dzwonienie w Wielkiej Brytanii ale ich telefon
podłączony do naszej sieci od razu i bez przerwy dzwoni. Wystarczy
odnaleźć obwód dzwonienia w aparacie, przeciąć połączenie i wstawić w to
miejsce szeregowy kondensator. Telefon zaczyna działać.
>
>
> E10A... hehe, to jeszcze gdzieś te starowinki chodzą? :)
Już nie. Wszystkie poszły na szmelc w jednym czasie. Nie spełniały
nowych wymogów i musiały być zastąpione :-( Dobrze, że już tego nie
widziałem, bo chyba by mnie ruszyło. Tyle lat pracy a centrala jeszcze
mogła działać - dbaliśmy o nią a że nie miała ISDN - komu to potrzebne?
>
>> central elektronicznych. Ta druga nawet jest najbardziej popularna w
>> sieci TP i nadal używana.
>
>
> W końcu (różnie różne głosy mówią, czasem sprzecznie) zakup licencji
> podobno uratował hiszpański oddzial Alcatela od upadku...
No tego nie potrafię ani potwierdzić, ani zaprzeczyć. Alcatel kupił
poznańską Teletrę i robił tam blacharkę oraz płyty abonenckie. Inne typy
płyt przychodziły z innych zakładów Alcatela. To nie była licencja,
tylko sprzedaż zakładu, w zamian zakup gotowych central na potrzeby TP -
grubo ponad 400 sztuk. CIT Alcatel to jest taki gigant, że zakup tych
central był znacznym elementem dochodu ale uratować by nie uratował. Za
to Chiny - największa centrala telefoniczna S12 na 250 000 numerów i
kilka pięter. I takich więcej. To była komórkowa, czyli wchodziły łącza
a nie ćwierć miliona par przewodów.
> Z początku to
> nie była "jotka", ale zrobiono upgrade oprogramowania, a co ze sprzętem,
> czy i co zmieniano, to nie mam danych. Zamianę można było bardzo łatwo
> poznać - po marszrucie. W wersji "J" była ona wyraźnie szybsza, niż
> pierwotnie. Bywało nawet, że po kolei szły dwie marszruty, jedna z
> upgrade'owanej centrali, druga z "pierwotnej", albo odwrotnie...
> Niebawem będziemy obchodzić jej pelnoletniość w Polsce :)
Z tego co ja wiem, to S12 od S12J znacznie się różniły technologicznie -
"J" znacznie mniej się grzała, inny system obsługi. To raczej nie był
tylko upgrade oprogramowania ale inny hardware. Nie pracowałem przy S12
tylko przy S12J, więc nie potrafię precyzyjnie podać różnic.
> Ja tam jednak lepiej się znajduję wśród wybieraków, przekaźników,
> żarówek sygnalizacyjnych :)))
>
Uuuu, Strowgera i Siemensy widziałem tylko wyłączone i złomowane. Ja już
jestem dzieckiem elektroniki.
Maciek
-
38. Data: 2010-02-03 21:02:11
Temat: Re: do telefonistów
Od: "Araneus Diadematus" <w...@c...pl>
Użytkownik "Maciek" <m...@p...com> napisał w wiadomości
news:hkcj5d$c8g$1@nemesis.news.neostrada.pl...
> Ooooo TCK-30 to ja pamiętam i nawet używałem :-) Pierwsze łącza
Na mojej ACMM, zanim wystartowała ACMM-E10A (jakieś 5 minut korytarzami
w budynku) było trochę traktów do różnych podmiejskich, także do
tranzytówek (jeszcze tych E10), w sumie miałem chyba Piaseczno, CT1 hmm,
nie potrafię powiedzieć, na pewno były CT3 (mogłem zapomnieć, 20 lat
minęło, OIDP Sejm), oraz CT4 Kazimierzowska. Coś jeszcze, ale nie
pamiętam. Przez kilka lat Łódź była u nas ewenementem - komutacyjnie
była traktowana jako centrala miejska, bo przesyłało się jej numer bez
wyróżnika, później zmieniono centralę (na też E10A). Ale to już po
nośnych szło.
> międzycentralowe mieliśmy na miedzianych traktach PCM ze studniami
> regenratorowymi. To była E10A. Potem już tylko światłowody.
I te regeneratory OIDP, miały 120V zasilania, nie pamiętam, czy sygnał
szedł po tej samej parze, czy po innej. Skrzynka wielkości OIDP małęgo
TRX-a.
Wydmuch z tranzytówek do central docelowych pierońsko szumiał...
>
>> Mnie chodzi o to, aby wyczaić i poprzypominać sobie (no, lat trochę i
>> trochę minęło), czy to się w zwykły sposób nakłada, czy jeszcze jakoś
>> oddziałuje.
>> Co do zwykłej nakładki... jako, że u mnie jest np. 63V (EWSD), do
>> tego dodajmy górę z dzwonienia (90V), wyjdzie nawet 153V, kondensator
>> w dzwonku powinien mieć przynajmniej 216 V aby go nie przebiło, czyli
>> 250 będzie akurat, z kawalkiem zapasu.
>>
>>> oscyloskopem na E10A i na S12J. Dla postronnych czytelników to są
>>> typy
> Naprawdę zwykłe nakładanie, wręcz sumowanie, jak na papierze
> milimetrowym w szkole. W tym wątku podawałem link do Wymagań
> Technicznych Operatora, gdzie wszystko jest czarno na białym opisane:
> http://www.tp.pl/prt/pl/operatorzy/oferta_krajowa/wy
m_tech/
> czyli:
> http://www.tp.pl/b/binaries/PL/356568/WTO_dostep_PST
N_365126221.pdf
> http://www.tp.pl/b/binaries/PL/356568/WTO_dostep_ISD
N_365126343.pdf
O, fajno, dzięki, przejrzę przy okazji... Nabieram właśnie weny do
skonstruowania całkowicie od nowa swojej własnej, małej centralki
telefonicznej, z pewnością parametry przydadza się przy określaniu
parametrów.
> Składowa stała służyła do wykrycia podniesienia słuchawki a zmienna do
> dzwonienia dzwonkiem. Sama zmienna powodowałaby dzwonienie w ucho, co
I z czymś takim na pomniejszych centralach spotykałem się, że podnoszę,
a tu pierd prosto w ucho, dobrze, jeśli zrobiony czystą sinusoidą, wtedy
nawet tak nie bolał :) Pierdnęło i dopiero spięło połączenie.
> jest nieprzyjemne. Dopiero po zakończeniu wysyłania dzwonienia
> nastąpiłby przepływ prądu stałego i wykrycie podniesienia.
Ano... ciekaw jestem, czy dałbym radę to zmodyfikować, w końcu jak by
schemat był to można podziałąć.
> Nie wiem jak wykrywa się dzwonienie w Wielkiej Brytanii ale ich
> telefon podłączony do naszej sieci od razu i bez przerwy dzwoni.
> Wystarczy
Ja myślę, że tak samo jak u nas, a rozwidlenie masz w gniazdku zrobione,
tak, że nie musisz już nic robić. IMO, to by było zbyt kosztowne,
prowadzić na dwa kable rozmówne, dodatkowy jeden dzwonkowy (zakładając
taką samą ilość par w każdym). Co w sytuacji, gdy ten dodatek
"gwizdnie"? Wiadomo. Zamiast np. 300 ludzi mieć telefon gdzieś w
odległym miejscu, trudnym terenie, będzie go mieć tylko dwustu. a setka
może sobie lody polizać, jak kupi.
> odnaleźć obwód dzwonienia w aparacie, przeciąć połączenie i wstawić w
> to miejsce szeregowy kondensator. Telefon zaczyna działać.
Może to rozwiązanie nieco mneij wygodne, ale w razie, ktyby przebiło
kondenator, to wymiana jest raz-dwa i wszystko działą jak dawniej.
>
>>
>>
>> E10A... hehe, to jeszcze gdzieś te starowinki chodzą? :)
> Już nie. Wszystkie poszły na szmelc w jednym czasie. Nie spełniały
> nowych wymogów i musiały być zastąpione :-( Dobrze, że już tego nie
Cóż, toporna, pierońsko powolna, ale nie miałem podstaw narzekać na nią.
Może mi się nie trafiło... ale była po prostu PEWNA (natomiast nie jeden
raz zdarzał się pad traktu TCK, nie dziwię się, jak zasilacz pracował na
granicy wytrzymałości chyba...). Tylko nie lubiła gorąca, znajomy
technik z tej centrali (jak się z jakąś wycieczką chodzącą po mojej
bylej pracy załapałem na krzywy ryj :), oczywiście, powiedziałem gdzie
idę, więc wiedzieli moi, gdzie mnie w razie czego szukać) powiedział, że
jakby temperatura wzrosła powyżej 32 stopni, to centrala wyłączyłą by
sie. Miała na 3 wysokościach czujniki temperatury... i rzeczywiście,
klimę, jak widziałem, miała 3 razy większą, niż sama centrala.
> widziałem, bo chyba by mnie ruszyło. Tyle lat pracy a centrala jeszcze
> mogła działać - dbaliśmy o nią a że nie miała ISDN - komu to
> potrzebne?
Podobno były przeróbki z obsługą ISDN... Słyszałem też... i chyba nawet
zetknąłem się, że był też jakiś upgrade oprogramowania, tak, że centrala
ta chodziła wyraźnie żwawiej. Choć nie był to nadal demon szybkości,
skoro zegar taktujący był 1/8 tego, co popularny Commodore 64, czyli 125
kHz, ale poprawę dało się odczuć.
> to Chiny - największa centrala telefoniczna S12 na 250 000 numerów i
> kilka pięter. I takich więcej. To była komórkowa, czyli wchodziły
> łącza a nie ćwierć miliona par przewodów.
Aż muszę poszukać, jaka i gdzie była rekordowa pojemnościowo centrala
dla zwykłych abonentów.
> Z tego co ja wiem, to S12 od S12J znacznie się różniły
> technologicznie - "J" znacznie mniej się grzała, inny system obsługi.
> To raczej nie był
No tak... w każdym razie zmiana bylą dość dużego kalibru, skoro
wyłączała centralę na kilka godzin z ruchu. Makabrą było to, że
oczywiście, w tamtych czasach nikt nie pomyślał o zapewnieniu choćby
namiastki łączności awaryjnej... jaoś niedługo po uruchomieniu Grochowa
EWSD, robiono zmianę na CT Szembeka i dokumentnie położono łączność z
3/4 Warszawy, oraz międzymiastowe ACMM i międzynarodowe. Nawet numery
alarmowe nie chodziły, co dla mnie było skandalem.
> tylko upgrade oprogramowania ale inny hardware. Nie pracowałem przy
> S12 tylko przy S12J, więc nie potrafię precyzyjnie podać różnic.
Muszę kumpla dorwać, co pracował i przed, i po, aby mnie trochę
douczył... :)
>
>> Ja tam jednak lepiej się znajduję wśród wybieraków, przekaźników,
>> żarówek sygnalizacyjnych :)))
>>
> Uuuu, Strowgera i Siemensy widziałem tylko wyłączone i złomowane. Ja
> już
Ale o Siemensach których piszesz, bo nie EWSD chyba? :)
A Strowgera miałem przez rok, jak się moja (ACMM-GCI) skończyła. Powiem
tak - gdyby ktoś mi powiedział, że jest praca na takowej - to nie kończę
posta, wstaję i ide pracować :) Tu i teraz :) (nawet mam pomysł na
elektroniczny zastępnik wybieraka, znacznie bardziej niezawodny - brak
części mocno ruchomych i silnoprądowych). No, jeszcze na mojej ACMM - a
tak w ogóle, podobno był jeden egzemplarz o pelnej pojemności, w
Toronto.
Masz może czasem sny, że śni ci się centrala na której kiedyś
pracowałeś, albo inna, o typie, jaki znasz... i to na tyle dokładnie, że
dźwięki, które Ci się śnią, sygnały wybiercze, nawet motorowanie
maszynek sygnałowych, rumor wybieraków, klapanie przekaźników, błyskanie
lampek... ITD... Że rozpoznajesz po dźwięku, w jakim dokładnie stanie
jest urządzenie, połączenie, czy nawet trakt transmisyjny? :)) Że dobrze
widzisz, z powodu jakiego uszkodzenia został zablokowany jakiś organ?
:)) Albo, że dzwonisz sobie po różnych relacjach, jeszcze
"miasto-miasto", dla samego podzwonienia sobie? :)
> jestem dzieckiem elektroniki.
Technika się rozwija - i bardzo dobrze. Strowger byłby świetny, gdyby
miał porządne cześci zamienne, a stan rzeczywisty był... nie będę się
wyrażać. Poza tym, aby łącznica tej centrali prawidłowo działała,
musiała mieć klimę, o temperaturze i wilgotności konkretnie
utrzymywanej. A na centralach elektromechanicznych w zasadzie jedyną
klimą był system "Open The Window(s)" z wariantem, rzadko stosowanym
"Open The Door(s)" :P W elektronice klima jest niejako wymuszona (swego
czasu awaria klimy na jednej z CT (S12) w Warszawie, malo nie wysłała
centrali w niebyt, podobno na sali było 70 stopni i to przez 3 dni
(weekend), jak technicy przyszli do pracy, to natychmiast pootwierali
okna... (no i naprawiona zostala klima). Centrala ZTCW dość długo nie
odzyskała pełnej sprawności (popadało trochę pole komutacyjne)), stąd i
łatwiej utrzymać konkretny stan (czystość, parametry otoczenia, itd).
--
Pająk chwat,
wszystkich brat!
-
39. Data: 2010-02-03 22:30:52
Temat: Re: do telefonistów
Od: " Wmak" <w...@N...gazeta.pl>
Maciek <m...@p...com> napisa�(a):
> Nie wiem jak wykrywa się dzwonienie w Wielkiej Brytanii ale ich telefon
> podłączony do naszej sieci od razu i bez przerwy dzwoni. Wystarczy
> odnaleźć obwód dzwonienia w aparacie, przeciąć połączenie i wstawić w t
> o
> miejsce szeregowy kondensator. Telefon zaczyna działać.
Angielski telefon trzeba do Polski przywozić razem z angielską puszką
przyłączeniową!!
(tylko, że niektórym łatwiej bywało znaleźć aparat na śmietniku albo ukraść
z biurka, niż odkręcić puszkę ze ściany...na Wolumenie telefony angielskie
widywałem - puszki nigdy)
Aparaty mają wewnątrz całkowicie odseparowane układ rozmówny od układu
dzwonienia.
Przewód między telefonem a puszką przyłączeniową ma conajmniej 4 żyły
(gniazdo i wtyczka mogą mieć do 6 styków), jedna para do rozmowy, druga do
dzwonka.
W GNIAZDKU jesr kondensator szeregowy do dzwonka, dodatkowo bywa odgromnik
albo varystor i rezystor rzędu 1 Moma do rozładowywania kondensatora.
Łacznie: aparat + gniazdko tworzą dokładnie taki sam funkcjonalny układ, jak
nasze (i inne europejskie i amerykańskie) telefony.
Wmak
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
40. Data: 2010-02-04 08:47:54
Temat: Re: do telefonistów
Od: "William Bonawentura" <n...@i...pl>
> Nie wiem jak wykrywa się dzwonienie w Wielkiej Brytanii ale ich telefon
> podłączony do naszej sieci od razu i bez przerwy dzwoni. Wystarczy
> odnaleźć obwód dzwonienia w aparacie, przeciąć połączenie i wstawić w to
> miejsce szeregowy kondensator. Telefon zaczyna działać.
>
W WB kondensator, jako najdroższy (w początkach XX wieku) element był
montowany w pierwszym gniazdku abonenckim. Dzięki temu telefony były tańsze,
rozwiązywał się również problem przeciążenia linii dzwonkami - napięcie
dzwonienia było podawane tylko na jeden lub dwa aparaty.