-
11. Data: 2024-02-29 18:03:39
Temat: Re: Synchronizacja zegarów miejskich w XIX wieku
Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>
On Thu, 29 Feb 2024 17:14:52 +0100, Robert Wańkowski wrote:
> W dniu 29.02.2024 o 17:09, J.F pisze:
>> On Thu, 29 Feb 2024 16:51:23 +0100, Robert Wańkowski wrote:
>>> W dniu 29.02.2024 o 15:16, Marek pisze:
>>>> On Thu, 29 Feb 2024 13:25:14 +0100, Robert Wańkowski<r...@w...pl> wrote:
>>>>> Pewnie z m3. W 20 s. To chyba naddźwiękowe prędkości.
>>>> No i szybkość propagacji (zmian) powietrza... Jaka jest szybkość
>>>> propagacji powietrza... w powietrzu?
>>>>
>>> To jest dźwięk, czyli 330 m/s.
>> Pewnie tylu nawet nie było.
>> Pompowali powietrze/wpuszczali ze zbiornika z jednej strony, i czekali
>> az wzrosnie z drugiej.
>>
>> Hm, pisza, ze pompowali przez 20s ... a Paryz chyba duzy, mogło byc
>> ponad 6.6 km ?
>
> Tu napisali, że przewidywali rurę 20 km.
> http://www.douglas-self.com/MUSEUM/COMMS/airclock/ai
rclock.htm
>
> "Should the extension of the system require it, Paris will be divided
> into six districts (surveyed so that no point in the city shall be over
> twenty thousand metres from a central station), each provided with its
> central station equipped in other respects as the one described, but all
> receiving their compressed air from a common reservoir centrally located."
No to zaczyna się robic ciekawie ...
Teoretycznie taki puls cisnienia mogłby sie rozchodzic jak dzwięk,
i na koniec dotrzec, jak na początku juz dawno cisnienia nie ma,
ale jakby to w praktyce wyszło w takiej sieci, to jestem ciekaw.
Niewątpliwie zegary działały.
J.
-
12. Data: 2024-02-29 19:41:50
Temat: Re: [ot] Synchronizacja zegarów miejskich w XIX wieku
Od: heby <h...@p...onet.pl>
On 29/02/2024 13:25, Robert Wańkowski wrote:
> Jaki ten YT mały.
Prawie zawsze, jak ktoś poleca film, to ja już go widziałem, chwile
wcześniej.
Znaczy gusta podobne w/g AI. Ciekawe czy da się zrobić klastry w których
ludzie siedzą, jakoś tak wyraźnie odgraniczone. Jedni w inzynierii, inni
w retro, inni u antyszczepionkwców, jescze inni u
antyantyszczepionkwców, płoskioziemcy, fapple, śmieszne wypadki itd. i
świat się poza tym kończy :)
-
13. Data: 2024-03-01 13:39:31
Temat: Re: Synchronizacja zegarów miejskich w XIX wieku
Od: Robert Tomasik <r...@g...pl>
W dniu 29.02.2024 o 18:03, J.F pisze:
> Teoretycznie taki puls cisnienia mogłby sie rozchodzic jak dzwięk,
> i na koniec dotrzec, jak na początku juz dawno cisnienia nie ma,
> ale jakby to w praktyce wyszło w takiej sieci, to jestem ciekaw.
W mniejszych miejscowościach synchronizacja była możliwa z prędkością
światła :-) Po prostu umieszczało się zegar na wieży, która była zewsząd
widoczna. Podobne znaczenie miało wygrywanie hejnału, kurantów itp. Nie
zapominajmy o tym, że dawniej życie toczyło się z trochę mniejszą
dokładnością. Kwadrans w tę lub inną stronę większej różnicy nie czynił.
W większych miastach mógł być kłopot ze znalezieniem odpowiedniego
obiektu do umieszczenia takiego zegara. No z jego rozmiarami, bo z
dalsza nie da się tego czasu odczytać, jak nawet widzisz wieżę.
Lornetki, to już nie każdy miał. Sądzę, że kilkusekundowa dokładność
była w tym wypadku wystarczająca. Te zegary chyba nawet nie miały
sekundników.
Zdarzyło mi się badać i analizować hamulce pneumatyczne. Takie
rozwiązania bywają w naczepach oraz pociągach. Pociąg potrafi mieć
kilkaset metrów i tu już może mieć to znaczenie. Jeśli pociąg masz
spiętrzony i próbujesz pchać pod górkę, albo wyluzowany i próbujesz
ciągnąć pod górkę, to może się okazać, że próbujesz przemieścić
zahamowane wagony. Zwłaszcza przy ciągnięciu możesz zerwać pociąg. Nie
po darmochę w pociągach towarowych na końcu pociągu był hamulcowy.
Parowóz dawał znak gwizdkiem i sygnał o odhamowaniu dochodziło z
prędkością dźwięku do hamulcowego. Jak pociąg mam kilometr to wbrew
pozorom 3 sekundy.
To był dylemat przy większych i dłuższych zestawach drogowych.
Rozwiązaniem były hamulce pneumatyczne sterowane hydraulicznie. Czyli
sygnał do kół naczepy szedł hydraulicznie, ale siła hamowani była z
pneumatyki. Tu już ne tyle chodziło o ten ułamek sekundy opóźnienia, ale
o stateczność zespołu. W razie hamowania awaryjnego ciągnik blokował
koła, a naczepa pchała go jeszcze nie hamowana i zrywała przyczepność. O
wiele korzystniejsze było, by to naczepa zaczynała hamować ułamek
sekundy wcześniej.
--
(~) Robert Tomasik
-
14. Data: 2024-03-01 17:58:37
Temat: Re: Synchronizacja zegarów miejskich w XIX wieku
Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>
On Fri, 1 Mar 2024 13:39:31 +0100, Robert Tomasik wrote:
> W dniu 29.02.2024 o 18:03, J.F pisze:
>> Teoretycznie taki puls cisnienia mogłby sie rozchodzic jak dzwięk,
>> i na koniec dotrzec, jak na początku juz dawno cisnienia nie ma,
>> ale jakby to w praktyce wyszło w takiej sieci, to jestem ciekaw.
>
> W mniejszych miejscowościach synchronizacja była możliwa z prędkością
> światła :-) Po prostu umieszczało się zegar na wieży, która była zewsząd
> widoczna. Podobne znaczenie miało wygrywanie hejnału, kurantów itp. Nie
> zapominajmy o tym, że dawniej życie toczyło się z trochę mniejszą
> dokładnością. Kwadrans w tę lub inną stronę większej różnicy nie czynił.
No tak tam mówia - nie było dokladnych zegarów, to trudno się było
chocby na zebranie umówić.
Kościół miał dzwony i wzywał na mszę.
> W większych miastach mógł być kłopot ze znalezieniem odpowiedniego
> obiektu do umieszczenia takiego zegara. No z jego rozmiarami, bo z
> dalsza nie da się tego czasu odczytać, jak nawet widzisz wieżę.
> Lornetki, to już nie każdy miał. Sądzę, że kilkusekundowa dokładność
> była w tym wypadku wystarczająca. Te zegary chyba nawet nie miały
> sekundników.
Nie miały.
Ale mnie tu nawet nie o sekundy chodzi, tylko o to czy to zadziała,
jak wpuscimy do rury spręzone powietrze, 20s póżniej fala cisnienia
dojdzie na 6.6km ... albo i nie,
w tym momencie zaczynamy spuszczać powietrze, po kolejnych 20s w
punkcie 6.6km powinno cisnienie zaczac spadac ...
ale co w punkcie 13km? A 20km?
> Zdarzyło mi się badać i analizować hamulce pneumatyczne. Takie
> rozwiązania bywają w naczepach oraz pociągach. Pociąg potrafi mieć
> kilkaset metrów i tu już może mieć to znaczenie. Jeśli pociąg masz
> spiętrzony i próbujesz pchać pod górkę, albo wyluzowany i próbujesz
> ciągnąć pod górkę, to może się okazać, że próbujesz przemieścić
> zahamowane wagony.
jak pchasz, to masz jeszcze podobną "fale" na buforach.
Zanim dotrze do konca, to powietrze będzie szybsze :-)
Ale haki/sprzęgi sztywne..
> Zwłaszcza przy ciągnięciu możesz zerwać pociąg. Nie
> po darmochę w pociągach towarowych na końcu pociągu był hamulcowy.
> Parowóz dawał znak gwizdkiem i sygnał o odhamowaniu dochodziło z
> prędkością dźwięku do hamulcowego. Jak pociąg mam kilometr to wbrew
> pozorom 3 sekundy.
Ale ten hamulcowy nie słuzył do czegos innego?
A czy on nie był w pociągach bez hamulców sterowanych z lokomotywy?
> To był dylemat przy większych i dłuższych zestawach drogowych.
> Rozwiązaniem były hamulce pneumatyczne sterowane hydraulicznie. Czyli
> sygnał do kół naczepy szedł hydraulicznie, ale siła hamowani była z
> pneumatyki. Tu już ne tyle chodziło o ten ułamek sekundy opóźnienia, ale
> o stateczność zespołu. W razie hamowania awaryjnego ciągnik blokował
> koła, a naczepa pchała go jeszcze nie hamowana i zrywała przyczepność. O
> wiele korzystniejsze było, by to naczepa zaczynała hamować ułamek
> sekundy wcześniej.
Być może, ale czy tam jednak problem nie leżał gdzie indziej?
J
-
15. Data: 2024-03-03 19:39:16
Temat: Re: Synchronizacja zegarów miejskich w XIX wieku
Od: Robert Tomasik <r...@g...pl>
W dniu 01.03.2024 o 17:58, J.F pisze:
>> W mniejszych miejscowościach synchronizacja była możliwa z prędkością
>> światła ? Po prostu umieszczało się zegar na wieży, która była zewsząd
>> widoczna. Podobne znaczenie miało wygrywanie hejnału, kurantów itp. Nie
>> zapominajmy o tym, że dawniej życie toczyło się z trochę mniejszą
>> dokładnością. Kwadrans w tę lub inną stronę większej różnicy nie czynił.
> No tak tam mówia - nie było dokladnych zegarów, to trudno się było
> chocby na zebranie umówić.
Umawiali się na łące dwie pełnie ksieżyca po równonocy wiosennej i
spotykali tam przez tydzień, to każdy zdążył :-)
>
> Kościół miał dzwony i wzywał na mszę.
No właśnie tak było.
>
>> W większych miastach mógł być kłopot ze znalezieniem odpowiedniego
>> obiektu do umieszczenia takiego zegara. No z jego rozmiarami, bo z
>> dalsza nie da się tego czasu odczytać, jak nawet widzisz wieżę.
>> Lornetki, to już nie każdy miał. Sądzę, że kilkusekundowa dokładność
>> była w tym wypadku wystarczająca. Te zegary chyba nawet nie miały
>> sekundników.
> Nie miały.
>
> Ale mnie tu nawet nie o sekundy chodzi, tylko o to czy to zadziała,
> jak wpuscimy do rury spręzone powietrze, 20s póżniej fala cisnienia
> dojdzie na 6.6km ... albo i nie,
> w tym momencie zaczynamy spuszczać powietrze, po kolejnych 20s w
> punkcie 6.6km powinno cisnienie zaczac spadac ...
> ale co w punkcie 13km? A 20km?
Teraz mój zegar w kuchni w oparciu o to samo, tylko z fali radiowej się
synchronizuje.
> jak pchasz, to masz jeszcze podobną "fale" na buforach.
> Zanim dotrze do konca, to powietrze będzie szybsze ?
>
> Ale haki/sprzęgi sztywne..
Nie mam tam sztywnych, bo by sie coś urwało.
>
>> Zwłaszcza przy ciągnięciu możesz zerwać pociąg. Nie
>> po darmochę w pociągach towarowych na końcu pociągu był hamulcowy.
>> Parowóz dawał znak gwizdkiem i sygnał o odhamowaniu dochodziło z
>> prędkością dźwięku do hamulcowego. Jak pociąg mam kilometr to wbrew
>> pozorom 3 sekundy.
> Ale ten hamulcowy nie słuzył do czegos innego?
> A czy on nie był w pociągach bez hamulców sterowanych z lokomotywy?
Bo nie umieli tym sterować z lokomotywy.
>
>> To był dylemat przy większych i dłuższych zestawach drogowych.
>> Rozwiązaniem były hamulce pneumatyczne sterowane hydraulicznie. Czyli
>> sygnał do kół naczepy szedł hydraulicznie, ale siła hamowani była z
>> pneumatyki. Tu już ne tyle chodziło o ten ułamek sekundy opóźnienia, ale
>> o stateczność zespołu. W razie hamowania awaryjnego ciągnik blokował
>> koła, a naczepa pchała go jeszcze nie hamowana i zrywała przyczepność. O
>> wiele korzystniejsze było, by to naczepa zaczynała hamować ułamek
>> sekundy wcześniej.
> Być może, ale czy tam jednak problem nie leżał gdzie indziej?
O ile wiem, to nie, ale pasjonwoało mnie to na przełommie lat 80/90 tych.
--
(~) Robert Tomasik