eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.comp.programmingSoftware warranties
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 228

  • 181. Data: 2011-07-15 20:02:40
    Temat: Re: Software warranties
    Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com>

    On 15/07/2011 18:39, Stachu 'Dozzie' K. wrote:
    > On 2011-07-15, Andrzej Jarzabek<a...@g...com> wrote:
    >>
    >> To chyba raczej wynika z braku paragrafu, który mówi, że nie wolno :)
    >
    > Zgodziłbym się, gdyby nie było paragrafu mówiącego że nie wolno
    > *produkować i sprzedawać* alkoholu bez odpowiednich zezwoleń (wprawdzie
    > nie podam w tej chwili który to by był paragraf, ale skoro jest podatek
    > akcyzowy, to chyba taki paragraf musi być). Zatem jeśli wolno na własny
    > użytek, to powinien być jakiś paragraf wyłączający taką działalność spod
    > zakazu jako wyjątek.

    Jeśli produkujesz przemysłowo i na sprzedaż to oczywiście jest to
    regulowane wieloma przepisami, np. jest ustawa winiarska, aktualna to
    "Ustawa z dnia 12 maja 2011 r. o wyrobie i rozlewie wyrobów winiarskich,
    obrocie tymi wyrobami i organizacji rynku wina", (Dz.U. 2011 nr 120 poz.
    690), ale ona właśnie explicite wyłącza domową produkcję win - Art. 1
    ust. 2: "Przepisów ustawy nie stosuje się do wyrobów winiarskich
    wyrobionych domowym sposobem na użytek własny i nieprzeznaczonych do
    wprowadzenia do obrotu." Akcyza regulowana jest ustawa z dnia 6 grudnia
    2008 roku o podatku akcyzowym. Jest sformułowana nieco zawile, więc
    zamiast konkretnego punktu rzucę linkiem ze strony MF:
    http://www.mf.gov.pl/_files_/podatki/broszury_inform
    acyjne/broszura_20080318.pdf
    pytanie "Kiedy wyroby są zwolnione od zapłaty podatku akcyzowego". Jak
    MF twierdzi, że są zwolnione, to myślę, że można spokojnie im tego
    podatku dalej nie płacić :)


  • 182. Data: 2011-07-15 20:05:02
    Temat: Re: Software warranties
    Od: lolo <n...@n...com>

    >> obrona swojego stanowiska też kosztuje a sąd jak miałby to rozstrzygnąć
    >> jeśli nie na sposób podobny do podważania patentu? trudno gromadzić
    >> dowody na aktualny stan wiedzy a przepychanki na ekspertyzy to też
    >> kosztowna zabawa
    >
    > Ale patent może być nieważny nie tylko z powodu akutalnego stanu
    > wiedzy, może też być nieważny z powodu bycia oczywistym lub
    > nieinnowacyjnym.

    wcześniej nie pokazywanym/publikowanym itd..., wiem, pamiętam, to taki
    skrót myślowy "aktualny stan wiedzy=rozwiązania oczywiste i proste w
    naszych czasach, poziomie techniki itd."

    > Pewną zaletą takiego normalnego systemu (w odróżnieniu od
    > "australijskiego" jest to, że jak znajdziesz przyznany patent, to na
    > dzień dobry ktoś, kto się zna, przejrzał już zgłoszenie pod tym kątem,
    > więc możesz na dzień dobry uznać, że patent jest rzeczywiście ważny,
    > jeśli nie chcesz robić ekspertyzy lub nie masz powodów przypuszczać,
    > że jest inaczej.

    niestety najczęściej można odnieść wrażenie, że ktoś coś naciągnął albo
    całe sztaby prawników naciskały by ten patent uzyskać

    "face" i "magenta"


    >> ogólnie patentowanie elementów GUI czy innego look'n'feel to IMHO raczej
    >> przegięcie a już na pewno nie wymaga ochrony rzędu XX lat
    >
    > Ja uważam, że jeśli coś jest rzeczywiście innowacyjne, to raczej warto
    > to chronić, chociaż nie mam konkretnie zdania, na ile lat. Przykładowo
    > w kwestii GUI właśnie np. Microsoftowe wynalazki typu ribbon albo
    > interfejs taki jak w Windows Phone uważam, że są innowacyjne, i jak
    > ktoś chce skopiować, to niech płaci, a jak nie chce płacić, to niech
    > sam wymyśli coś lepszego.

    ale od kiedy to m$ wynalazł ribbon?? i chyba nawet nie ma na to patentu

    dużo wcześniej istniały programy z zakładkowymi toolbarami (autcad) czy
    toolbarami kontekstowymi (corel) a sam wygląd interfejsu (coś mi świta w
    pamięci jakiś stary news) kupił od jakiejś mniejszej firemki

    no i teraz co, m$ dostaje patent, opisuje szczegółowo rozwiązanie, które
    cząstkowo było znane z innych źródeł (jest ich rozwinięciem) i nie można
    robić podobnego? w jakiej części?

    >>> Jeśli nie sprzedajesz w USA, to obowiązek uregulowania spraw
    >>> patentowych leży po stronie importera.
    >>
    >> wystarczy sklep zlokalizować w kraju i problem jest problemem klienta?
    >
    > Amerykanie w jakichś sytuacjach uznają, że podlegasz ich jurysdykcji,
    > jeśli np. przez internet oferujesz produkty skierowane do. Ja bym się
    > spytał w takiej sytuacji prawnika. Jeśli sprzedajesz fizycznie,
    > wysyłkowo (z dostawą tylko w kraju) lub pośrednikom w kraju, to to, że
    > ktoś ewentualnie twój produkt przewiezie i będzie używał w USA to już
    > nie jest twój problem.

    w przypadku softu zakładam, że jest ściągany z krajowego serwera przez
    amerykanina - jeśli będę się reklamował globalnie (google) to jest on
    skierowany na rynek USA?

    > Znaczy na razie urzędy krajowe jeszcze funkcjonują, nie wiem jak jest
    > z opozycją. Z problemów to tylko wiem, że jest problem taki, że mimo
    > harmonizacji przepisów odpowiednie ustawy funkcjonuja w kontekście
    > różnych systemów prawnych państw członkowskich i w ramach tego sądy
    > mogą mieć różne interpretacje takich niejednoznacznych sformułowań,
    > jak na przykład co to znaczy, że patentowalnymi wynalazkami nie są
    > "programy na komputery". EPO jako taki nie kieruje się żadną
    > jurysdykcją, tylko wewnętrznymi przepisami intepretującymi dyrektywę
    > patentową - które to z kolei przepisy nie dotycza państw członkowskich.

    nie mam nic do patentów na rzeczy fizyczne, oczywiście innowacyjne, ale
    w przypadku oprogramowania to zazwyczaj jest cwaniactwo silniejszych


  • 183. Data: 2011-07-15 20:32:50
    Temat: Re: Software warranties
    Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com>

    On 15/07/2011 20:54, Sebastian Biały wrote:
    > On 2011-07-15 02:18, Andrzej Jarzabek wrote:
    >>>>> Czekaj, a kto decyduje o tym jaki jest niedostateczny? Masz dwa
    >>>>> przypadki:
    >>>> Sąd decyduje.
    >>> Raczej eksperci. Sąd składa się z prawników o wiedzy zerowej z
    >>> przedmiotu sprawy.
    >> Decyduje sąd.
    >
    > Expert: Wysoki sądzie, widac wyraźnie że iterator przemieścił się o
    > czternascie elementów podczas iteracji po heapie interfejsów Foo.
    >
    > Sąd: Aha. To wszystko jasne.
    >
    >> Rzeczoznawcy są po to, żeby sądowi przekazać istotną
    >> wiedzę z przedmiotu sprawy
    >
    > Powyżej masz istotną.

    Ależ opowiadasz bzdury. W takim wypadku istotne jest to, czy od klienta
    można było oczekiwać, że będzie wiedział, co jest istotne, biorąc pod
    uwagę rodzaj oprogramowania i to, jakiej wiedzy i możliwości można
    oczekiwać po użytkowniku takiego oprogramowania, to, czy
    producent/gwarant poinformował klienta o tym, jakich danych potrzebuje i
    jak je zebrać, jeśli tak, to czy klient zastosował się do instrukcji,
    jakiego wysiłku i czasu wymagałoby zebranie informacji według producenta
    potrzebnych i tak dalej. To, o ile się przemieścił i po czym iterator
    jest właśnie kompletnie nieistotne.

    >> , ale to nie oni decydują.
    >
    > Ślepa Temida, co? Ktoś z mojego otoczenia złośliwe zauważyl po
    > przygodach z Majestatem że powinno się na nazywać "tępa Temida" bo w
    > sprawach technicznych jest spory kłopot w zakumaniu istoty rzeczy na
    > poziomie szkoły podstawowej.

    Ja mam spore przypuszczenie, że to może być jednak tak, że to osoba z
    twojego otoczenia bardzo się uparła, że to zależy od tego po czym się
    przemieszcza iterator i próbowała to wytłumaczyć, nie rozumiejąc właśnie
    tego, że sąd nie oczekuje i nie chce tłumaczenia szczegółów nieistotnych
    z punktu widzenia prawa i celowo właśnie odrzuca dodatkowe nieistotne
    informacje.

    Przykładowo w podanym przykładzie opisanej sytuacji odrzucenia
    reklamacji z powodu niedostatecznej informacji
    "instrukcja store a0,$00f45560 z pod adresu $00568332 odwołuje się do
    pamięci poza heapem w sytuacji gdy zapytanie SQL przychodzi 5 milisekund
    po odrysowaniu okna na Ubuntu 10.10 z zainstalowanym KDE w werji 3.4.5 z
    poprawką foo-bar-fix-1 zawsze jesli zegar systemowy wskazuje parzysta
    sekundę.

    Dla mnie b) jest niedostateczny bo gdzie są do cholery pozostałe
    rejestry i wersja zasilacza ?!?!? Reklamacja odrzucona!"

    takiemu informatykowi czy innemu elektronikowi wydawać się może, że
    istotne jest wytłumaczenie, dlaczego właśnie pozostałe rejestry i wersja
    zasilacza są akurat istotne i będzie się irytować, że sąd nir tylko tego
    nie wie, ale nawet nie chce wiedzieć i nie interesuje go jego super
    logiczny wywód niezbicie udowadniający, że te informacje są konieczne do
    rozpatrzenia reklamacji. Podczas gdy w rzeczywistości problem nie polega
    na ignorancji sądu w dziedzinie technologii, tylko ignorancja takiego
    infrmatyka w dziedzinie prawa.

    >> Jeśli się jest dużym klientem instytucjonalnym kupującym specjalistyczne
    >> systemy i dysponującym tabunem prawników. A chodzi o to, żeby konsumenta
    >> i mniejszych instytucji też chronić - nawet wtedy, kiedy gwarancji nie
    >> ma i nie można jej mieć.
    >
    > Ale co to za ochrona która polega na obciązaniu producenta zawracaniem
    > dupy i generacją kosztow? To ja dziękuje, wole bez gwarancji ale taniej.

    W innych branżach też są koszty zawracanie dupy, a jednak ochrona
    konsumenta działa.


  • 184. Data: 2011-07-15 21:06:44
    Temat: Re: Software warranties
    Od: Sebastian Biały <h...@p...onet.pl>

    On 2011-07-15 22:32, Andrzej Jarzabek wrote:
    > Ależ opowiadasz bzdury. W takim wypadku istotne jest to, czy od klienta
    > można było oczekiwać, że będzie wiedział, co jest istotne, biorąc pod
    > uwagę rodzaj oprogramowania i to, jakiej wiedzy i możliwości można
    > oczekiwać po użytkowniku takiego oprogramowania, to, czy
    > producent/gwarant poinformował klienta o tym, jakich danych potrzebuje i
    > jak je zebrać, jeśli tak, to czy klient zastosował się do instrukcji,
    > jakiego wysiłku i czasu wymagałoby zebranie informacji według producenta
    > potrzebnych i tak dalej. To, o ile się przemieścił i po czym iterator
    > jest właśnie kompletnie nieistotne.

    Alez jest istotne w tym czy klient sobie wydumał problem czy nie. Jak
    sąd na rozsadzić skoro ma zerową wiedzę o problemie a przekładanie na
    jeżyk tumanistyczny gubi istotę problemu bądź go wypacza? Jak sad ma
    ocenić ile czasu potrzeba na naprawę usterki bez 10 lat praktyki jako
    manager?

    > Ja mam spore przypuszczenie, że to może być jednak tak, że to osoba z
    > twojego otoczenia bardzo się uparła, że to zależy od tego po czym się
    > przemieszcza iterator i próbowała to wytłumaczyć, nie rozumiejąc właśnie
    > tego, że sąd nie oczekuje i nie chce tłumaczenia szczegółów nieistotnych
    > z punktu widzenia prawa i celowo właśnie odrzuca dodatkowe nieistotne
    > informacje.

    Nie, chodziło o awarię samochodu. Sąd grzecznie wysłuchał opini eksperta
    o tym jak działa kontrola trakcji i dlaczego zadziałała w danym
    przypadku kierując samochodem na drzewo z prostej drogi. Ponieważ jednak
    wyjasnienia były czysto fizyczne (jakieś wyliczenia, cyferki, takie tam
    inżynierskie pierdolenie o skręceniu kierownicy i akcelerometrach czy
    innych duperelach) to zkwitował to "aha" i wydał wyrok nie rozumiejąc
    problemu (co w poczuciu kilku obecnych na sali dalo zielone światło w
    zatrudnianiu na stanowiska sędziów automatów rzucających monetą). Idę o
    zakład że w przypadku softu będzie identycznie tylko poziom abstrakcji
    jeszcze większy.

    > takiemu informatykowi czy innemu elektronikowi wydawać się może, że
    > istotne jest wytłumaczenie, dlaczego właśnie pozostałe rejestry i wersja
    > zasilacza są akurat istotne i będzie się irytować, że sąd nir tylko tego
    > nie wie, ale nawet nie chce wiedzieć i nie interesuje go jego super
    > logiczny wywód niezbicie udowadniający, że te informacje są konieczne do
    > rozpatrzenia reklamacji. Podczas gdy w rzeczywistości problem nie polega
    > na ignorancji sądu w dziedzinie technologii, tylko ignorancja takiego
    > infrmatyka w dziedzinie prawa.

    Wiadomo. Sądu nie interesują super logiczne dowody. Logika nie jest
    elementem prawa, to wiadomo od dawna. Tym bardziej że wymagała by
    wysilku intelektualnego z dziedzin jakże odległych ...

    Efektem czego wyroki będa wydawać eksperci delikatnie sugerując pod
    koniec "więc wydaje się że wina leży po stronie firmy bo ten iterator
    nie powinien być na 14 elemencie".

    >> Ale co to za ochrona która polega na obciązaniu producenta zawracaniem
    >> dupy i generacją kosztow? To ja dziękuje, wole bez gwarancji ale taniej.
    > W innych branżach też są koszty zawracanie dupy, a jednak ochrona
    > konsumenta działa.

    Inne branże są inne z istoty rzeczy o czym staram się syganlizwoać od
    kilkudziesięciu godzin.

    Gwarancja - ok. Taka sama jak na pralki - absolutnie nie.


  • 185. Data: 2011-07-15 22:06:20
    Temat: Re: Software warranties
    Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com>

    On 15/07/2011 21:05, lolo wrote:
    >
    >> Pewną zaletą takiego normalnego systemu (w odróżnieniu od
    >> "australijskiego" jest to, że jak znajdziesz przyznany patent, to na
    >> dzień dobry ktoś, kto się zna, przejrzał już zgłoszenie pod tym kątem,
    >> więc możesz na dzień dobry uznać, że patent jest rzeczywiście ważny,
    >> jeśli nie chcesz robić ekspertyzy lub nie masz powodów przypuszczać,
    >> że jest inaczej.
    >
    > niestety najczęściej można odnieść wrażenie, że ktoś coś naciągnął albo
    > całe sztaby prawników naciskały by ten patent uzyskać

    E tam, po prostu ludzie są omylni. Włącznie z tymi, co odnoszą wrażenie
    - czasem się trzeba trochę wczytać w patent, żeby wiedzieć, co obejmuje.

    > "face" i "magenta"

    Co takiego?

    >> interfejs taki jak w Windows Phone uważam, że są innowacyjne, i jak
    >> ktoś chce skopiować, to niech płaci, a jak nie chce płacić, to niech
    >> sam wymyśli coś lepszego.
    >
    > ale od kiedy to m$ wynalazł ribbon?? i chyba nawet nie ma na to patentu
    >
    > dużo wcześniej istniały programy z zakładkowymi toolbarami (autcad) czy
    > toolbarami kontekstowymi (corel) a sam wygląd interfejsu (coś mi świta w
    > pamięci jakiś stary news) kupił od jakiejś mniejszej firemki

    OK, masz rację. Ale skoro nie mają patentu (a chcieli mieć), to jednak
    znaczy, że system działa?

    > no i teraz co, m$ dostaje patent, opisuje szczegółowo rozwiązanie, które
    > cząstkowo było znane z innych źródeł (jest ich rozwinięciem) i nie można
    > robić podobnego? w jakiej części?

    Patent chroni tylko to, co opisuje jako swój przedmiot. Jeśli jest to
    patent na system zbudowany z A i B połączonych dzyndzlofonami, to A, B i
    dzyndzlofony nie są normalnie objęte patentem, a na 100% nie jeśli są to
    rzeczy istniejące wcześniej. Objęte by mogły być dzyndzlofony, gdyby
    dzyndzlofony były specjalnym urządzeniem do łączenia A i B w ten
    szczególny sposób (ale to by wykluczało ich wcześniejsze istnienie).

    >>>> Jeśli nie sprzedajesz w USA, to obowiązek uregulowania spraw
    >>>> patentowych leży po stronie importera.
    >>>
    >>> wystarczy sklep zlokalizować w kraju i problem jest problemem klienta?
    >>
    >> Amerykanie w jakichś sytuacjach uznają, że podlegasz ich jurysdykcji,
    >> jeśli np. przez internet oferujesz produkty skierowane do. Ja bym się
    >> spytał w takiej sytuacji prawnika. Jeśli sprzedajesz fizycznie,
    >> wysyłkowo (z dostawą tylko w kraju) lub pośrednikom w kraju, to to, że
    >> ktoś ewentualnie twój produkt przewiezie i będzie używał w USA to już
    >> nie jest twój problem.
    >
    > w przypadku softu zakładam, że jest ściągany z krajowego serwera przez
    > amerykanina - jeśli będę się reklamował globalnie (google) to jest on
    > skierowany na rynek USA?

    Nie chciałbym ci udzielać porad prawnych, jeśli naprawdę jest ci to
    potrzebne, to sprawdź u kogoś, kto się zna. Ja proponuję przyjrzeć się
    orzeczznictwu w sprawie US v ElcomSoft.

    > nie mam nic do patentów na rzeczy fizyczne, oczywiście innowacyjne, ale
    > w przypadku oprogramowania to zazwyczaj jest cwaniactwo silniejszych

    Ja z kolei nie widzę zasadniczej różnicy między softem a rzeczami
    fiuzycznymi w tym względzie.


  • 186. Data: 2011-07-15 22:27:10
    Temat: Re: Software warranties
    Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com>

    On 15/07/2011 22:06, Sebastian Biały wrote:
    > On 2011-07-15 22:32, Andrzej Jarzabek wrote:
    >> producent/gwarant poinformował klienta o tym, jakich danych potrzebuje i
    >> jak je zebrać, jeśli tak, to czy klient zastosował się do instrukcji,
    >> jakiego wysiłku i czasu wymagałoby zebranie informacji według producenta
    >> potrzebnych i tak dalej. To, o ile się przemieścił i po czym iterator
    >> jest właśnie kompletnie nieistotne.
    >
    > Alez jest istotne w tym czy klient sobie wydumał problem czy nie. Jak
    > sąd na rozsadzić skoro ma zerową wiedzę o problemie a przekładanie na
    > jeżyk tumanistyczny gubi istotę problemu bądź go wypacza? Jak sad ma
    > ocenić ile czasu potrzeba na naprawę usterki bez 10 lat praktyki jako
    > manager?

    O taką rzecz może przecież spytać rzeczoznawcę. Tylko że rzeczoznawca
    może powiedzmy powiedzieć, że pół roku, ale co z tego pół roku wynika
    dla sytuacji prawnej, to akurat lepiej będzie wiedział sąd a nie manager.

    > Nie, chodziło o awarię samochodu. Sąd grzecznie wysłuchał opini eksperta
    > o tym jak działa kontrola trakcji i dlaczego zadziałała w danym
    > przypadku kierując samochodem na drzewo z prostej drogi. Ponieważ jednak
    > wyjasnienia były czysto fizyczne (jakieś wyliczenia, cyferki, takie tam
    > inżynierskie pierdolenie o skręceniu kierownicy i akcelerometrach czy
    > innych duperelach) to zkwitował to "aha" i wydał wyrok nie rozumiejąc
    > problemu (co w poczuciu kilku obecnych na sali dalo zielone światło w
    > zatrudnianiu na stanowiska sędziów automatów rzucających monetą).

    A tych kilku obecnych to ma aplikacje sędziowskie, żeby zrozumieć czy
    faktycznie z wyroku wynika, że sąd nie zrozumiał problemu technicznego,
    czy raczej to, że ten, komu się wydaje, że sąd nie zrozumiał, sam nie
    rozumie jak działa prawo? Żeby zrozumieć, jaka informacja była tam
    istotna z punktu widzenia prawa?

    > Idę o
    > zakład że w przypadku softu będzie identycznie tylko poziom abstrakcji
    > jeszcze większy.

    No więc właśnie sądy operują na wysokim poziomie abstrakcji. Na tyle
    wysokim, że abstrahuje się od większości technikaliów.

    > Wiadomo. Sądu nie interesują super logiczne dowody. Logika nie jest
    > elementem prawa, to wiadomo od dawna. Tym bardziej że wymagała by
    > wysilku intelektualnego z dziedzin jakże odległych ...

    Oczywiście, że interesują, ale sąd nie podejmuje decyzji na podstawie
    sytuacji technicznej, tylko na podstawie sytuacji prawnej. Z techniczego
    punktu widzenia fakt, że klient nie podał zawartości rejestru XYZ może
    powodować absolutną niemożliwość stwierdzenia, czy nastąpiła awaria
    oprogramowania kwalifikująca do naprawy gwarancyjnej, i nawet jeśli
    można to formalnie udowodnić, to z punktu widzenia prawa może to być
    kompletnie nieistotne przy rozstrzygnięciu, czy gwarant miał prawo
    oddalić zgłoszenie z powodu braku wystarczających informacji.

    > Efektem czego wyroki będa wydawać eksperci delikatnie sugerując pod
    > koniec "więc wydaje się że wina leży po stronie firmy bo ten iterator
    > nie powinien być na 14 elemencie".

    Czasem jest tak, że wyrok sądu w dużej mierze opiera się na opinii
    rzeczoznawcy, ale równie często jest tak, że opinia eksperta o winie w
    ogóle nie interesuje sądu, bo wina zależy od prawnych aspektów sprawy, o
    których ekspert nie ma pojęcia.

    Tak jak w przypadku zgłoszenia gwarancyjnego czy reklamacji, to, na czy
    bug polegał na tym, że iterator był w złym miejscu, czy że program
    spróbował wyłuskać nulla jest raczej mało istotne - kluczowy jest
    charakter relacji prawnej między stronami.

    >>> Ale co to za ochrona która polega na obciązaniu producenta zawracaniem
    >>> dupy i generacją kosztow? To ja dziękuje, wole bez gwarancji ale taniej.
    >> W innych branżach też są koszty zawracanie dupy, a jednak ochrona
    >> konsumenta działa.
    >
    > Inne branże są inne z istoty rzeczy o czym staram się syganlizwoać od
    > kilkudziesięciu godzin.

    Są inne, ale te różnice są nieistotne dla sprawy.

    > Gwarancja - ok. Taka sama jak na pralki - absolutnie nie.

    Ja nie mówię w ogóle o gwarancji tylko o prawach ochrony konsumenta i
    innych nabywców.


  • 187. Data: 2011-07-16 01:12:39
    Temat: Re: Software warranties
    Od: lolo <n...@n...com>

    > E tam, po prostu ludzie są omylni. Włącznie z tymi, co odnoszą wrażenie
    > - czasem się trzeba trochę wczytać w patent, żeby wiedzieć, co obejmuje.

    nie feruję wyroków ani nie jestem nieomylny a wrażenia wynikają z
    obserwacji może zbyt pobieżnych i stąd pochopne wnioski

    >> "face" i "magenta"
    > Co takiego?

    przyznanie ochrony dla słów powszechnych jako znaków towarowych (fb,
    t-online)

    > OK, masz rację. Ale skoro nie mają patentu (a chcieli mieć), to jednak
    > znaczy, że system działa?

    nie jest całkiem zepsuty, tylko trochę wypaczony ;)

    >> no i teraz co, m$ dostaje patent, opisuje szczegółowo rozwiązanie, które
    >> cząstkowo było znane z innych źródeł (jest ich rozwinięciem) i nie można
    >> robić podobnego? w jakiej części?
    >
    > Patent chroni tylko to, co opisuje jako swój przedmiot. Jeśli jest to
    > patent na system zbudowany z A i B połączonych dzyndzlofonami, to A, B i
    > dzyndzlofony nie są normalnie objęte patentem, a na 100% nie jeśli są to
    > rzeczy istniejące wcześniej. Objęte by mogły być dzyndzlofony, gdyby
    > dzyndzlofony były specjalnym urządzeniem do łączenia A i B w ten
    > szczególny sposób (ale to by wykluczało ich wcześniejsze istnienie).

    ok, szczególne połączenie, szczególne działanie czyli klonowanie całych
    mechanizmów i zastosowań jest oczywiście łamaniem patentów ale to nie
    takie przypadki są zazwyczaj problematyczne - gorsze są uogólnione,
    inaczej opisujące mechanizmy już wcześniej istniejące, którym przyznaje
    się patent jak np. "in-app upgrade" - czy przed 1992 nie było programów,
    w których wyższą funkcjonalność (demo->full) uzyskiwało się przez
    wpisanie kodów?

    albo http://www.osnews.com/story/24955/ (HTC v. Apple)

    ogólnie chodzi o tzw. patentowy trolling


    >>>>> Jeśli nie sprzedajesz w USA, to obowiązek uregulowania spraw
    >>>>> patentowych leży po stronie importera.
    >>>>
    >>>> wystarczy sklep zlokalizować w kraju i problem jest problemem klienta?
    >>>
    >>> Amerykanie w jakichś sytuacjach uznają, że podlegasz ich jurysdykcji,
    >>> jeśli np. przez internet oferujesz produkty skierowane do. Ja bym się
    >>> spytał w takiej sytuacji prawnika. Jeśli sprzedajesz fizycznie,
    >>> wysyłkowo (z dostawą tylko w kraju) lub pośrednikom w kraju, to to, że
    >>> ktoś ewentualnie twój produkt przewiezie i będzie używał w USA to już
    >>> nie jest twój problem.
    >>
    >> w przypadku softu zakładam, że jest ściągany z krajowego serwera przez
    >> amerykanina - jeśli będę się reklamował globalnie (google) to jest on
    >> skierowany na rynek USA?
    >
    > Nie chciałbym ci udzielać porad prawnych, jeśli naprawdę jest ci to
    > potrzebne, to sprawdź u kogoś, kto się zna. Ja proponuję przyjrzeć się
    > orzeczznictwu w sprawie US v ElcomSoft.

    nie chodzi o porady (na razie nie mam czego sprzedawać) ale orzeczenie
    raczej pozytywne - wystarczy, że produkt nie łamie prawa w kraju wytwórcy




  • 188. Data: 2011-07-16 08:02:29
    Temat: Re: Software warranties
    Od: "j...@f...adres.to" <w...@c...barg.cy>

    Andrzej Jarzabek wrote:
    > On Jul 15, 3:28 pm, Michal Kleczek<k...@p...onet.pl> wrote:
    >> On 2011-07-15 15:51, Andrzej Jarzabek wrote:
    >>
    (...)

    >> Formalnie tak. W praktyce nie.
    >> Z takiego powodu, ze jak podatki nie beda "moralnie uzasadnione" i
    >> "sprawiedliwe" to ludzie nie beda ich placic (vide krzywa Laffera).
    >
    > Hipotetyczna krzywa Laffera nie ma żadnego związku ze sprawiedliwością
    > podatków, odnosi się tylko do wysokości.
    >
    > Natiomiast jeśli ludzie wolą płacić podatki sprawiedliwe i moralnie
    > uzasadnione, to dlaczego wprowadzanie przez państwo właśnie takich
    > podatków miałoby być "problemem" i to jeszcze "co gorsze"? Ja na
    > przykład też wolę płacić sprawiedliwe i moralnie uzasadnione podatki i
    > uważam, że to właśnie bardzo dobrze, jeśli akurat takie są.

    Ulegasz złudzeniu. Albo propagandzie.
    Nie istnieją podatki sprawiedliwe i moralnie uzasadnione.
    Istnieją tylko podatki "sprawiedliwe" i "moralnie uzasadnione".

    >
    >>> Ja akurat jestem zadowolony, że akcyza na
    >>> alkohol nie jest mniejsza i w związku z tym pijaków nie stac na picie
    >>> więcej.
    >>
    >> To pobozne zyczenie.
    >> Prosze - wykaz w koncu te korelacje pomiedzy wysokoscia akcyzy a iloscia
    >> spozywanego alkoholu w spoleczenstwie (lub jakiejs grupie spolecznej).
    >
    > Otóż pijacy często mają takie sytuacje, że kupiliby i wypili sobie coś
    > (legalnie, w sklepie), ale akurat nie mają kasy. Jakby mieli kasę, to
    > by kupili, a tak to nie kupują.
    >
    > Że tak jest to dla mnie oczywiste, więc nie będę się fatygował i
    > szukał dowodów (chociaż na pewno jest sporo ciekawych badań
    > socjologicznych na ten temat).
    >
    >>> I co? Nic z tego przecież nie wynika. Wysokość wpływów zależy od
    >>> różnych czynników, np. w zmieniającej się popularności różnych
    >>> rodzajów napojów alkoholowych, w skuteczności w zwalczaniu przemytu
    >>> itd.
    >>
    >> "Krzywa Laffera" - mowi ci to cos?
    >
    > Proszę bardzo:
    >
    > Krzywa Laffera to hipotetyczny wykres funkcji wpływu z podatków od
    > wysokości podatku. Bywa używana przez różnych głupoli jako argument za
    > tym, że podatki trzeba obniżyć, to wpływy będą większe. Problem polega
    > na tym, że żeby coś takiego z niej wywnioskować, należałoby znać jej
    > kształt. Ponieważ wpływy z podatków zależą od pierdyliarda różnych
    > innych czynników oprócz wysokości samego podatku, takiej krzywej dla
    > danych warunków nie da się ani zmierzyć, ani też nie ma żadnej
    > poważnej teorii ekonomicznej mówiącej, jak taka krzywa miałaby
    > wyglądać.
    >
    > Głupolom, którzy nie znają podstaw logiki, wydaje się, że skoro znana
    > jest wartość tej krzywej dla zera, że skoro dla podatku od dochodów
    > przy 100% wynosi hipotetycznie również zero, to wynika z tego, że ta
    > krzywa ma postać łuku z jednym maksimum. W dodatku ich libertatiańska

    Głupolom może wydawać. Normalny człowiek jednak WIE, że zależność wpływu
    z podatków od wysokości podatku ma co najmniej jedno maksimum.
    Wie również, że nie da się wyznaczyć tej zależności teoretycznie, a
    także, że wyznaczanie pełnego przebiegu w sposób doświadczalny jest
    praktycznie niemożliwe.

    > religia (libertarianizm często idzie w parze z byciem głupolem) mówi
    > im, że podatki, jakie by akurat nie były, są "wysokie", z czego
    > wnioskują, że znajdują się akurat po prawej stronie tego postulowanego
    > maksimum. Żeby uzasadnić tę wiarę, wyszukują przypadki, kiedy po
    > obniżeniu podatku wzrosły przychody z tego podatku. W swoim
    > głupolstwie wydaje im się, że oto wyznaczyli dodatkowe dwa punkty na
    > krzywej Laffera, sprzed i po podniesieniu podatku, nie kojarząc, że
    > dla dwóch kolejnych lat to są dwie różne krzywe Laffera, co choć
    > trochę inteligentna osoba rozumie przez sam fakt, że wpływy z podatków
    > zmieniają się z roku na rok nawet jeśli stawka podtaku się nie
    > zmienia.
    Głupolowi się wydaje, że spożycie alkoholi wysokoprocentowych dla dwóch
    kolejnych lat różni się bardzo istotnie, więc zależność wpływu do
    budżetu od wysokości akcyzy właściwie nie istnieje.
    W związku z tym nawet nie będzie próbować sprawdzić, czy aby nie
    jesteśmy obecnie po prawej stronie któregoś maksimum lokalnego krzywej
    Laffera.

    >
    > Tyle wiem o krzywej Laffera.

    Czyli guzik wiesz.

    >
    >>>> Caly watek sie wzial z tego, ze - owszem - sprzedaje sie (koszt
    >>>> wyprodukowania alkoholu jest naprawde baaardzo niski). Co wiecej - im
    >>>> wyzsza akcyza tym wiecej alkoholu sprzedaje sie ponizej kwoty akcyzy.
    >>
    >>> Ale o czym ty mówisz? O nielegalnej sprzedaży, sprzedaży poniżej
    >>> kosztów, czy o czym?
    >>
    >> O calkowitym wolumenie sprzedazy - powiedzmy w litrach czystego alkoholu.
    >
    > No i nawet jeśli masz rację, to nic z tego nie wynika bez ujęcia tych
    > liczb w jakieś proporcje. Powiedzmy przykładowo, że w kraju w
    > jakimśtam okresie sprzedaje się 20 tysięcy litrów alkoholu poniżej
    > ceny akcyzy i 2 miliony litrów powyżej ceny akcyzy. Powiedzmy
    > podwyższamy akcyzę i liczby te zmieniają się na 21 tysięcy litrów
    > poniżej akcyzy, i półtora miliona powyżej akcyzy. Tak więc zgodnie z
    > tym, co napisałeś, wzrosła całkowita ilość alkoholu sprzedawanego
    > poniżej ceny akcyzy. Ale ogólnie było warto.

    - Pij szybciej, bo się ściemnia.
    - No to co, że się ściemnia. I tak będę miał rentę.

    I to jest ten koszt, którego nie widać.

    >
    > Nie mówiąc już o tym, że sprzedawanie poniżej kosztów ma charakter
    > incydentalny. Jeśli np. na wskutek podniesienia akcyzy zmaleje
    > spożycie alkoholu, to powiedzmy hurtownia może stracić rentowność i
    > sprzedać zalegający towar poniżej kosztów (i poniżej ceny akcyzy) żeby
    > opróżnić magazyn, ale przecież to też znaczy, że nie zamówi kolejnej
    > partii, w związku z czym w przyszłości może już nie znaleźć się w
    > takiej sytuacji.
    >
    >> Z punktu widzenia tzw. "kosztow spolecznych" nie ma znaczenia, czy
    >> alkohol bedzie kupowany legalnie, czy nielegalnie - nie ma znaczenia,
    >> czy pijany kierowca wypil bimber zrobiony przez sasiada, czy tez
    >> obanderolowana wodke.
    >
    > Z punktu widzenia kosztów społecznych znaczenie ma to, że tylko
    > niewielka część kierowców ma sąsiada, który robi bimber, a w sklepie
    > wódkę może kupić każdy.


  • 189. Data: 2011-07-16 10:08:37
    Temat: Re: Software warranties
    Od: "Waldek M." <w...@l...localdomain>

    Dnia Fri, 15 Jul 2011 17:39:32 +0000 (UTC), Stachu 'Dozzie' K. napisał(a):

    >>> > na przykład, które jest też objęte akcyzą, wolno produkować na własne
    >>> > potrzeby bez płacenia akcyzy
    >>>
    >>> Podrzuć jeszcze odpowiedni paragraf, tak informacyjnie, który to mówi.
    >>
    >> To chyba raczej wynika z braku paragrafu, który mówi, że nie wolno :)
    >
    > Zgodziłbym się, gdyby nie było paragrafu mówiącego że nie wolno
    > *produkować i sprzedawać* alkoholu bez odpowiednich zezwoleń (wprawdzie
    > nie podam w tej chwili który to by był paragraf, ale skoro jest podatek
    > akcyzowy, to chyba taki paragraf musi być). Zatem jeśli wolno na własny
    > użytek, to powinien być jakiś paragraf wyłączający taką działalność spod
    > zakazu jako wyjątek.


    "Nie podam w tej chwili, który to paragraf, ale na pewno jest ;-) "

    ===============
    USTAWA z dnia 2 marca 2001 r. o wyrobie spirytusu, wyrobie i rozlewie
    wyrobów spirytusowych oraz wytwarzaniu wyrobów tytoniowych.

    Art. 2. W rozumieniu niniejszej ustawy:

    1) spirytus oznacza plyn alkoholowy uzyskany w wyniku destylacji po
    fermentacji alkoholowej produktów pochodzenia rolniczego albo alkohol
    etylowy syntetyczny,

    2) wyrób spirytusowy oznacza napój zawierający alkohol etylowy pochodzenia
    rolniczego w ilości nie mniejszej niz 18% objetosciowych alkoholu, prze-
    znaczony do spożycia przez ludzi,
    [...]

    Art. 12. 1. Kto bez wymaganego zezwolenia wyrabia, skaza, oczyszcza lub
    odwadnia spirytus albo wyrabia lub rozlewa wyroby spirytusowe lub wyrabia
    wyroby tytoniowe,podlega grzywnie, karze ograniczenia wolnosci al-
    bo pozbawienia wolnosci do roku.
    ===============

    A jak nie ma?

    Pozdrawiam,
    Waldek


  • 190. Data: 2011-07-16 11:36:24
    Temat: Re: Software warranties
    Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com>

    On 16/07/2011 09:02, j...@f...adres.to wrote:
    > Andrzej Jarzabek wrote:
    >>
    >> Natiomiast jeśli ludzie wolą płacić podatki sprawiedliwe i moralnie
    >> uzasadnione, to dlaczego wprowadzanie przez państwo właśnie takich
    >> podatków miałoby być "problemem" i to jeszcze "co gorsze"? Ja na
    >> przykład też wolę płacić sprawiedliwe i moralnie uzasadnione podatki i
    >> uważam, że to właśnie bardzo dobrze, jeśli akurat takie są.
    >
    > Ulegasz złudzeniu. Albo propagandzie.
    > Nie istnieją podatki sprawiedliwe i moralnie uzasadnione.
    > Istnieją tylko podatki "sprawiedliwe" i "moralnie uzasadnione".

    Ulegasz złudzeniu, że obchodzi mnie twoje zdanie na ten temat.

    >> Głupolom, którzy nie znają podstaw logiki, wydaje się, że skoro znana
    >> jest wartość tej krzywej dla zera, że skoro dla podatku od dochodów
    >> przy 100% wynosi hipotetycznie również zero, to wynika z tego, że ta
    >> krzywa ma postać łuku z jednym maksimum. W dodatku ich libertatiańska
    >
    > Głupolom może wydawać. Normalny człowiek jednak WIE, że zależność wpływu
    > z podatków od wysokości podatku ma co najmniej jedno maksimum.
    > Wie również, że nie da się wyznaczyć tej zależności teoretycznie, a
    > także, że wyznaczanie pełnego przebiegu w sposób doświadczalny jest
    > praktycznie niemożliwe.

    My poin exaclty - argument z krzywej Laffera to argument głupola.

    > Głupolowi się wydaje, że spożycie alkoholi wysokoprocentowych dla dwóch
    > kolejnych lat różni się bardzo istotnie, więc zależność wpływu do
    > budżetu od wysokości akcyzy właściwie nie istnieje.

    Głupolowi się wydaje, że musi się różnić "bardzo istotnie", żeby zmiany
    wpływów z akcyzy były zauważalne.

    Poza tym spożycie spożyciem, ale np. samo ograniczenie przemytu i/lub
    bimbrownictwa może spowodować, że przy tym samym spożyciu w ogóle
    spożywa się więcej akcyzowanego.

    > W związku z tym nawet nie będzie próbować sprawdzić, czy aby nie
    > jesteśmy obecnie po prawej stronie któregoś maksimum lokalnego krzywej
    > Laffera.

    Tylko głupol będzie próbował sprawdzić gdzie jest na krzywej, której nie
    da się wyznaczyć teoretycznie ani doświadczalnie.

    >> Tyle wiem o krzywej Laffera.
    >
    > Czyli guzik wiesz.

    To oświeć mnie miszczu.

    > - Pij szybciej, bo się ściemnia.
    > - No to co, że się ściemnia. I tak będę miał rentę.
    >
    > I to jest ten koszt, którego nie widać.

    Może jest jednak tak, że koszt oślepłych przez picie metanolu jest
    niewielki przy koszcie alkoholików pijących etanol spożywczy.

strony : 1 ... 10 ... 18 . [ 19 ] . 20 ... 23


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: