eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.telefoniazapowiedzi AUS 4D
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 201

  • 71. Data: 2009-05-24 10:30:26
    Temat: Re: zapowiedzi AUS 4D - ?wieżyzna :-)
    Od: J.F. <j...@p...onet.pl>

    On Sun, 24 May 2009 00:21:40 +0200, Maciej Bebenek (news.onet.pl)
    >J.F. wrote:
    >>> Na numer korporacji, jeśli to duże miasto, albo wprost do taksówkarza,
    >>> jeśli miejscowość mała. 0-22-BLUETAXI albo jakoś podobnie.
    >>
    >> No tak, ale skad ja mam wiedziec jaki jest numer do korporacji ?
    >
    >A skąd wiesz, jaki jest numer do fryzjera, banku czy pizzy?
    >Numery skrócone powinny obsługiwać jedynie służby typu emergency, a nie
    >368 różnych kramików.

    Do fryzjera nie dzwonie tylko ide, ale do zastrzezenia zgubionej karty
    to przydalby sie jakis krotki numer. W koncu emergency.

    Taksowka tez forma emergency .. czesciej chyba mialem potrzebe
    skorzystania niz z pogotowia :-)

    Z pizza mozna by sie zastanowic :-)

    >> numer np 9663 latwo zauwazyc na przejezdzajacej taksowce,
    >> dluzszy trudno zapamietac nawet jak sie zadzwoni na informacje ..
    >Wiele korporacji ma numery typu 677 7777. Jeżeli takiego numeru nie
    >można zapamiętać, to ja przepraszam...

    No mozna, ale trudniej odczytac na szybko jesli to jest jeszcze np
    0126777777. Poza tym to ogranicza konkurencje.

    Ale ja z wroclawia i sie przyzwyczailem do numerow krotszych :-)

    J.



  • 72. Data: 2009-05-24 10:43:11
    Temat: Re: zapowiedzi AUS 4D - świeżyzna :-)
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan Maciej Bebenek (news.onet.pl) napisał:

    >> Rozmawialiśmy dokadnie o roku 1985. Wtedy to jeszcze można było takie
    >> myślenie usprawiedliwiać wiarą w wieczne trwanie socjalizmu. Ale na
    >> początku lat '90?
    >
    > 1. prognozy. Nikt nie przewidywał tego, co mamy dziś - wzrostu a po
    > chwili spadku liczby linii stacjoanrnych, substytucji komórek itp. itd.

    Nikt? Ja bym jednak prosił o nieużywanie wielkiego kwantyfikatora przy
    takich opiniach.

    > Mam przypomnieć jakie w 1995 roku były prognozy na temat liczby
    > komórek na świecie? A jakie w 1996 na temat liczby komórkek w Polsce?

    A o czyje prognozy chodzi? Bo to wielka różnica.

    > 2. regulacje. O przenoszeniu numerów nikt nawet nie marzył.

    Przenoszenie numerów akurat nic do tego nie ma. A jeśli ma, to
    pozwala na zaoszczędzenie puli, bo w nowym miejscu nie trzeba
    nowego numeru.

    > 3. liberalizacja rynku. Ilu operatorów mieliśmy w 1990 roku?
    > A w 1995? 2000?

    Naprawdę ktoś wtedy zakładał, że państwowy monopol na telekomunikację
    utrzyma się wiecznie? Naprawdę ta cała liberalizacja, to tylko wypadek
    przy pracy, którego nikt nigdy nie przewidział i który w ogóle nie
    powinien się przytrafić?

    > Numeracja nie bierze się z czapy, jest odpowiedzią na zapotrzebowanie
    > rynku.

    Właśnie o to mam pretensję! Że jest. Że jak pojawia się potrzeba
    dopuszczenia kogoś do rynku, to dopiero wtedy zaczyna się na gwałt
    grzebać przy planach numeracji i kombinować jak tu wygrzebać jakąś
    dziurkę.

    Ja bym życzył sobie, żeby plany numeracji były wzięte z czapy
    (w właściwie z tego, co ludzie zwykle w czapie noszą).
    Żeby planista nie myślał sobie "e, no przecież więcej linii nikt
    nigdy w tym kraju nie wybuduje, więc zajmę od razu wszystkie dostępne
    numerki". Ja bym chciał, żeby postępował w myśl zasady "poukładam
    swoje aktualne potrzeby w kąciku tak, by zająć jak najmniej, bo to
    przecież nigdy nic nie wiadomo".

    >> No i teraz za tamto wygodnictwo wszyscy ponosimy koszty, i to
    >> niebagatelne. Przecież zrobienie tego z głową (wtedy) nie było
    >> awykonalne. Ale robiono to tak, jakby liczyła się wygoda. Tylko
    >> i wyłącznie tego, kto to robi, a nie wygoda użytkowników.
    >
    > Ale o jakiej wygodzie - z punktu widzenia roku 1990 - pan piszesz? ;-)
    > Bo ja już chyba przestałem rozumiec słowo pisane :-P

    O prostej wygodzie wynikającej ze stabilności numeracji telefonicznej.
    O wygodnym życiu w poczuciu ładu, który gwarantuje, że jak pojawią się
    nowi abonenci, nowi operatorzy, nowe usługi, to ci starzy mogą tego
    nawet nie zauważyć, bo nikt im nie będzie kazał posunąć się na bok
    by zrobić im miejsce.

    Jarek

    --
    Panie, pan masz drobnomieszczańskie nawyki. Pan byś chciał mieć tak: zimne
    wode osobno, ciepłą osobno, szczelne rurki, kafelki, duperelki, kraniki,
    dywaniki. Otóż chamstwo, proszę pana, chamstwo i drobnomieszczaństwo z pana
    wylazło.


  • 73. Data: 2009-05-24 11:11:24
    Temat: Re: zapowiedzi AUS 4D - świeżyzna :-)
    Od: "Maciej Bebenek (news.onet.pl)" <m...@t...waw.pl>

    Jarosław Sokołowski wrote:
    > Pan Maciej Bebenek (news.onet.pl) napisał:
    >
    >>> Rozmawialiśmy dokadnie o roku 1985. Wtedy to jeszcze można było takie
    >>> myślenie usprawiedliwiać wiarą w wieczne trwanie socjalizmu. Ale na
    >>> początku lat '90?
    >> 1. prognozy. Nikt nie przewidywał tego, co mamy dziś - wzrostu a po
    >> chwili spadku liczby linii stacjoanrnych, substytucji komórek itp. itd.
    >
    > Nikt? Ja bym jednak prosił o nieużywanie wielkiego kwantyfikatora przy
    > takich opiniach.
    >

    To ja poproszę o wiarygodne źródło sprzed 20 lat podające, że w 2009
    roku w Polsce będzie używane 50 mln numerów telefonicznych.

    >> Mam przypomnieć jakie w 1995 roku były prognozy na temat liczby
    >> komórek na świecie? A jakie w 1996 na temat liczby komórkek w Polsce?
    >
    > A o czyje prognozy chodzi? Bo to wielka różnica.
    >

    j.w.

    >> 2. regulacje. O przenoszeniu numerów nikt nawet nie marzył.
    >
    > Przenoszenie numerów akurat nic do tego nie ma. A jeśli ma, to
    > pozwala na zaoszczędzenie puli, bo w nowym miejscu nie trzeba
    > nowego numeru.
    >

    Oczywiście, że ma.Proszę pamiętać, że mówimy o czasach, gdy w Polsce
    pzeważały centrale elektromechaniczne a centrale elektroniczne działały
    odzwierciedlając strukturę central elektromechanicznych.

    >> 3. liberalizacja rynku. Ilu operatorów mieliśmy w 1990 roku?
    >> A w 1995? 2000?
    >
    > Naprawdę ktoś wtedy zakładał, że państwowy monopol na telekomunikację
    > utrzyma się wiecznie? Naprawdę ta cała liberalizacja, to tylko wypadek
    > przy pracy, którego nikt nigdy nie przewidział i który w ogóle nie
    > powinien się przytrafić?
    >

    Proponuję sobie poczytać, np. o USA, które w tej działalności wówoczas
    przodowały. Baby-bell i te sprawy.
    Początek prawdziwej liberalizacji rynku w USA to pierwsza połowa lat
    '90. W Europie przełom XX/XXI wieku.

    >> Numeracja nie bierze się z czapy, jest odpowiedzią na zapotrzebowanie
    >> rynku.
    >
    > Właśnie o to mam pretensję! Że jest. Że jak pojawia się potrzeba
    > dopuszczenia kogoś do rynku, to dopiero wtedy zaczyna się na gwałt
    > grzebać przy planach numeracji i kombinować jak tu wygrzebać jakąś
    > dziurkę.
    >
    > Ja bym życzył sobie, żeby plany numeracji były wzięte z czapy
    > (w właściwie z tego, co ludzie zwykle w czapie noszą).
    > Żeby planista nie myślał sobie "e, no przecież więcej linii nikt
    > nigdy w tym kraju nie wybuduje, więc zajmę od razu wszystkie dostępne
    > numerki". Ja bym chciał, żeby postępował w myśl zasady "poukładam
    > swoje aktualne potrzeby w kąciku tak, by zająć jak najmniej, bo to
    > przecież nigdy nic nie wiadomo".
    >

    640 kB pamięci wystarczy każdemu. Problem roku 2000. Wystarczy? Zawsze
    łatwiej mądrzyć się po fakcie, niż 20 lat przed.


    >>> No i teraz za tamto wygodnictwo wszyscy ponosimy koszty, i to
    >>> niebagatelne. Przecież zrobienie tego z głową (wtedy) nie było
    >>> awykonalne. Ale robiono to tak, jakby liczyła się wygoda. Tylko
    >>> i wyłącznie tego, kto to robi, a nie wygoda użytkowników.
    >> Ale o jakiej wygodzie - z punktu widzenia roku 1990 - pan piszesz? ;-)
    >> Bo ja już chyba przestałem rozumiec słowo pisane :-P
    >
    > O prostej wygodzie wynikającej ze stabilności numeracji telefonicznej.
    > O wygodnym życiu w poczuciu ładu, który gwarantuje, że jak pojawią się
    > nowi abonenci, nowi operatorzy, nowe usługi, to ci starzy mogą tego
    > nawet nie zauważyć, bo nikt im nie będzie kazał posunąć się na bok
    > by zrobić im miejsce.

    Proszę pokazać mi kraj, w którym ten problem nie wystąpił. Kubę odrzucam
    z założenia :-P

    M.


  • 74. Data: 2009-05-24 12:29:12
    Temat: Re: zapowiedzi AUS 4D - świeżyzna :-)
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan Maciej Bebenek (news.onet.pl) napisał:

    > To ja poproszę o wiarygodne źródło sprzed 20 lat podające, że w 2009
    > roku w Polsce będzie używane 50 mln numerów telefonicznych.

    Co to znaczy "wiarygodne źródło"? Ja tak podawałem. Wystarczy?
    Nie mam tego poświadczonego notarialnie, ale żyje wielu takich,
    którzy słyszeli bądź czytali. 20 lat temu. Albo 19.

    >>> 2. regulacje. O przenoszeniu numerów nikt nawet nie marzył.
    >> Przenoszenie numerów akurat nic do tego nie ma. A jeśli ma, to
    >> pozwala na zaoszczędzenie puli, bo w nowym miejscu nie trzeba
    >> nowego numeru.
    >
    > Oczywiście, że ma.Proszę pamiętać, że mówimy o czasach, gdy w Polsce
    > pzeważały centrale elektromechaniczne a centrale elektroniczne
    > działały odzwierciedlając strukturę central elektromechanicznych.

    Jakoś nie widzę tej oczywistej oczywistości. Jak są centrale
    elektrpmechaniczne, to się przenosić numerów nie da. A jak są
    zaawansowane elektroniczne -- da. Tylko jaki to ma związek
    z planem numeracji?

    >>> 3. liberalizacja rynku. Ilu operatorów mieliśmy w 1990 roku?
    >>> A w 1995? 2000?
    >>
    >> Naprawdę ktoś wtedy zakładał, że państwowy monopol na telekomunikację
    >> utrzyma się wiecznie? Naprawdę ta cała liberalizacja, to tylko wypadek
    >> przy pracy, którego nikt nigdy nie przewidział i który w ogóle nie
    >> powinien się przytrafić?
    >
    > Proponuję sobie poczytać, np. o USA, które w tej działalności
    > wówoczas przodowały. Baby-bell i te sprawy.
    > Początek prawdziwej liberalizacji rynku w USA to pierwsza
    > połowa lat '90. W Europie przełom XX/XXI wieku.

    Lud amerykański wyszedł pewnego dnia na ulicę i zażądał podziału
    telekomu. Nikt, absolutnie nikt nie był pewny dnia ni godziny.
    Nie sposób było przewidzieć jak będzie wyglądał dzień następny.
    Panie Maćku, proszę mi tego nie robić, ja się trochę niezręcznie
    w tej roli czuję...

    >> Ja bym życzył sobie, żeby plany numeracji były wzięte z czapy
    >> (w właściwie z tego, co ludzie zwykle w czapie noszą).
    >> Żeby planista nie myślał sobie "e, no przecież więcej linii nikt
    >> nigdy w tym kraju nie wybuduje, więc zajmę od razu wszystkie dostępne
    >> numerki". Ja bym chciał, żeby postępował w myśl zasady "poukładam
    >> swoje aktualne potrzeby w kąciku tak, by zająć jak najmniej, bo to
    >> przecież nigdy nic nie wiadomo".
    >
    > 640 kB pamięci wystarczy każdemu. Problem roku 2000. Wystarczy?
    > Zawsze łatwiej mądrzyć się po fakcie, niż 20 lat przed.

    Wystarczy. Zwłaszcza ten "problem roku 2000" jest znakomitą ilustracją
    do tego, o czym mówimy. Przed faktem mądrale mądrzyli się jak to
    samoloty pospadają, telefony przestana działać, samochody nie dadzą
    się odpalić. Tylko rakiety z głowicami jądrowymi zachowają sprawność,
    wystaruja punktualnie o północy by po chwili osiągnąć cel.

    W rzeczywistości nic takiego się nie stało, działały bezbłędnie nawet
    systemy napisane dwadzieścia lat wcześniej, a jak przytrafiła jakaś
    wpadka, to w prowizorkach pisanych na kolanie, które jakimś cudem
    przetrwały dłużej. Problem mógł dotyczyć może jednego procenta
    przypadków gdzi trafił się jakiś programista nieudacznik. Łatwo mi tak
    mądrzyć się po fakcie, ale przecież faktom nikt zaprzeczyć nie może.

    Myśmy mieli po prostu wielkiego pecha, inaczej tego nazwać nie można.
    Bo do planowania numeracji telefonicznej dobrali się tacy właśnie
    nieudacznicy, których ze świcą szukać na przykład wśród programistów
    Cobola.

    >>> Ale o jakiej wygodzie - z punktu widzenia roku 1990 - pan piszesz? ;-)
    >>> Bo ja już chyba przestałem rozumiec słowo pisane :-P
    >> O prostej wygodzie wynikającej ze stabilności numeracji telefonicznej.
    >> O wygodnym życiu w poczuciu ładu, który gwarantuje, że jak pojawią się
    >> nowi abonenci, nowi operatorzy, nowe usługi, to ci starzy mogą tego
    >> nawet nie zauważyć, bo nikt im nie będzie kazał posunąć się na bok
    >> by zrobić im miejsce.
    >
    > Proszę pokazać mi kraj, w którym ten problem nie wystąpił. Kubę odrzucam
    > z założenia :-P

    Ja z założenia odrzucam takie podejście, że jeśli innym nie udało się
    przewidzieć *wszystkiego*, to usprawiedliwiamy *każdą* krótkowzroczność.
    U jednych wystąpił bardziej, u innych mniej. Ja w ogóle nie analizowałem
    sytuacji w innych krajach, ale to co zrobiono u nas w ostatnich latach,
    to najlepszy dowód na fałszywość przysłowia "mądry Polak po szkodzie".
    Fatalnie prowadzone "porządkowanie" numeracji miejskiej (strefowej),
    podział na 49 stref zrobiony tak, że chyba gorzej się nie da.
    A na koniec idiotyczny pomysł z numeracją GSM. Skoro były już strefy
    opisane dwucyfrowym numerem, to dlaczego tworzyć nowe, dziesięć razy
    mniejsze strefy? Proszę podać mi kraj, w którym planowanie aż tak bardzo
    rozmija się z rzeczywistością. Kubę odrzucam z założenia.

    Jarek

    --
    Cieszy mię ten rym: Polak mądry po szkodzie:
    lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie,
    nową przypowieść Polak sobie kupi,
    że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.


  • 75. Data: 2009-05-24 13:21:13
    Temat: Re: zapowiedzi AUS 4D - świeżyzna :-)
    Od: "Maciej Bebenek (news.onet.pl)" <m...@t...waw.pl>

    Jarosław Sokołowski wrote:
    > Pan Maciej Bebenek (news.onet.pl) napisał:
    >
    >> To ja poproszę o wiarygodne źródło sprzed 20 lat podające, że w 2009
    >> roku w Polsce będzie używane 50 mln numerów telefonicznych.
    >
    > Co to znaczy "wiarygodne źródło"? Ja tak podawałem. Wystarczy?
    > Nie mam tego poświadczonego notarialnie, ale żyje wielu takich,
    > którzy słyszeli bądź czytali. 20 lat temu. Albo 19.

    Co "podawałem"? Przeszukałem jeszcze raz cały wątek, nic nie znalazłem.
    Mam omamy, onet cenzuruje mi posty czy po prostu nic takiego nie było?


    Moje przykłady to np. to:
    http://strony.teleinfo.com.pl/ti/1997/24/f10.html
    "Za trzy lata polska telekomunikacja osiągnie dzisiejszy średni poziom
    telefonizacji krajów europejskich, a za 8 lat krajów z wysoko rozwiniętą
    infrastrukturą telekomunikacyjną (ok. 60 abonentów na 100 mieszkańców)."

    60 na 100 czyli na dzisiejsze pieniądze 24 miliony. Stacjonarnych. 8 lat
    + 1997 = 2006. A było?

    http://new-arch.rp.pl/artykul/81801_Koncesje_GSM_wre
    czone.html

    "Minister powiedział, że około 2000 r. obaj operatorzy komórkowi powinni
    mieć "znacznie ponad 1, 3 mln abonentów".

    Znacznie czyli... powiedzmy 2 miliony, czyli 601 i 602 powinny
    wystarczyć. Nie wystarczyły...


    [...]
    >>>> 3. liberalizacja rynku. Ilu operatorów mieliśmy w 1990 roku?
    >>>> A w 1995? 2000?
    >>> Naprawdę ktoś wtedy zakładał, że państwowy monopol na telekomunikację
    >>> utrzyma się wiecznie? Naprawdę ta cała liberalizacja, to tylko wypadek
    >>> przy pracy, którego nikt nigdy nie przewidział i który w ogóle nie
    >>> powinien się przytrafić?
    >> Proponuję sobie poczytać, np. o USA, które w tej działalności
    >> wówoczas przodowały. Baby-bell i te sprawy.
    >> Początek prawdziwej liberalizacji rynku w USA to pierwsza
    >> połowa lat '90. W Europie przełom XX/XXI wieku.
    >
    > Lud amerykański wyszedł pewnego dnia na ulicę i zażądał podziału
    > telekomu. Nikt, absolutnie nikt nie był pewny dnia ni godziny.
    > Nie sposób było przewidzieć jak będzie wyglądał dzień następny.
    > Panie Maćku, proszę mi tego nie robić, ja się trochę niezręcznie
    > w tej roli czuję...
    >

    Ponieważ proces libralizacji rynku amerykańskiego znam i z literatury i
    z autopsji, więc albo wyciągamy argumenty, albo przemilczymy, OK? :-)


    >>> Ja bym życzył sobie, żeby plany numeracji były wzięte z czapy
    >>> (w właściwie z tego, co ludzie zwykle w czapie noszą).
    >>> Żeby planista nie myślał sobie "e, no przecież więcej linii nikt
    >>> nigdy w tym kraju nie wybuduje, więc zajmę od razu wszystkie dostępne
    >>> numerki". Ja bym chciał, żeby postępował w myśl zasady "poukładam
    >>> swoje aktualne potrzeby w kąciku tak, by zająć jak najmniej, bo to
    >>> przecież nigdy nic nie wiadomo".
    >> 640 kB pamięci wystarczy każdemu. Problem roku 2000. Wystarczy?
    >> Zawsze łatwiej mądrzyć się po fakcie, niż 20 lat przed.
    >
    > Wystarczy. Zwłaszcza ten "problem roku 2000" jest znakomitą ilustracją
    > do tego, o czym mówimy. Przed faktem mądrale mądrzyli się jak to
    > samoloty pospadają, telefony przestana działać, samochody nie dadzą
    > się odpalić. Tylko rakiety z głowicami jądrowymi zachowają sprawność,
    > wystaruja punktualnie o północy by po chwili osiągnąć cel.
    >
    > W rzeczywistości nic takiego się nie stało, działały bezbłędnie nawet
    > systemy napisane dwadzieścia lat wcześniej, a jak przytrafiła jakaś
    > wpadka, to w prowizorkach pisanych na kolanie, które jakimś cudem
    > przetrwały dłużej. Problem mógł dotyczyć może jednego procenta
    > przypadków gdzi trafił się jakiś programista nieudacznik. Łatwo mi tak
    > mądrzyć się po fakcie, ale przecież faktom nikt zaprzeczyć nie może.
    >

    To proszę sobie jeszcze przypomnieć, ile to kasy wydano przed 01.01.2000
    na modernizację oprogramowania. Niejednokrotnie dużo więcej, niż na
    oprogramowanie pierwotnie zakupione. To, że tak naprawdę nic istotnego
    się nie wydarzyło, to tylko i wyłącznie na nasze szczęscie.


    [...]

    >
    >>>> Ale o jakiej wygodzie - z punktu widzenia roku 1990 - pan piszesz? ;-)
    >>>> Bo ja już chyba przestałem rozumiec słowo pisane :-P
    >>> O prostej wygodzie wynikającej ze stabilności numeracji telefonicznej.
    >>> O wygodnym życiu w poczuciu ładu, który gwarantuje, że jak pojawią się
    >>> nowi abonenci, nowi operatorzy, nowe usługi, to ci starzy mogą tego
    >>> nawet nie zauważyć, bo nikt im nie będzie kazał posunąć się na bok
    >>> by zrobić im miejsce.
    >> Proszę pokazać mi kraj, w którym ten problem nie wystąpił. Kubę odrzucam
    >> z założenia :-P
    >
    > Ja z założenia odrzucam takie podejście, że jeśli innym nie udało się
    > przewidzieć *wszystkiego*, to usprawiedliwiamy *każdą* krótkowzroczność.
    > U jednych wystąpił bardziej, u innych mniej. Ja w ogóle nie analizowałem
    > sytuacji w innych krajach, ale to co zrobiono u nas w ostatnich latach,
    > to najlepszy dowód na fałszywość przysłowia "mądry Polak po szkodzie".
    > Fatalnie prowadzone "porządkowanie" numeracji miejskiej (strefowej),
    > podział na 49 stref zrobiony tak, że chyba gorzej się nie da.

    Lud chciał :-P Od 1990 w sejmie co raz była interpelacja posła ziemi
    pcimskiej, dlaczego dzwoniąc do miasta wojewódzkiego oddalonego o 15 km
    płaci tak samo, jak do Warszawy. WIęc w końcu wprowadzono 49SN,
    przebudowano cała sięć międzymiastową aż przyszedł Jerzy B. i AWS i
    wymyślili 16 województw. I cała zabawa rozpoczęła się od początku.


    > A na koniec idiotyczny pomysł z numeracją GSM. Skoro były już strefy
    > opisane dwucyfrowym numerem, to dlaczego tworzyć nowe, dziesięć razy
    > mniejsze strefy? Proszę podać mi kraj, w którym planowanie aż tak bardzo
    > rozmija się z rzeczywistością. Kubę odrzucam z założenia.

    Ależ proszę uprzejmie

    United Kingdom
    http://www.ofcom.org.uk/telecoms/ioi/numbers/numbers
    _administered/s7.xls
    Germany
    http://www.itu.int/dms_pub/itu-t/oth/02/02/T02020000
    510001XLSE.xls
    France
    http://www.itu.int/dms_pub/itu-t/oth/02/02/T02020000
    4A0001MSWE.doc


    M.


  • 76. Data: 2009-05-24 14:12:23
    Temat: Re: zapowiedzi AUS 4D - świeżyzna :-)
    Od: J.F. <j...@p...onet.pl>

    On Sun, 24 May 2009 15:21:13 +0200, Maciej Bebenek (news.onet.pl)
    >Jarosław Sokołowski wrote:
    [...]
    >Moje przykłady to np. to:
    >http://strony.teleinfo.com.pl/ti/1997/24/f10.html
    >"Za trzy lata polska telekomunikacja osiągnie dzisiejszy średni poziom
    >telefonizacji krajów europejskich, a za 8 lat krajów z wysoko rozwiniętą
    >infrastrukturą telekomunikacyjną (ok. 60 abonentów na 100 mieszkańców)."

    >60 na 100 czyli na dzisiejsze pieniądze 24 miliony. Stacjonarnych. 8 lat
    >+ 1997 = 2006. A było?

    Tak nawiasem mowiac to juz byl rok gdy np we Wroclawiu juz tylko
    nieliczni telefonu nie mieli, i faktycznie w najblizszym czasie moglby
    sie rynek nasycic.

    Ale przyszla powodz i TP stracila troche czasu na naprawy.

    >> Wystarczy. Zwłaszcza ten "problem roku 2000" jest znakomitą ilustracją
    >> do tego, o czym mówimy. Przed faktem mądrale mądrzyli się jak to
    >> samoloty pospadają, telefony przestana działać, samochody nie dadzą
    >> się odpalić. Tylko rakiety z głowicami jądrowymi zachowają sprawność,
    >> wystaruja punktualnie o północy by po chwili osiągnąć cel.
    >> W rzeczywistości nic takiego się nie stało, działały bezbłędnie nawet
    >> systemy napisane dwadzieścia lat wcześniej, a jak przytrafiła jakaś
    >> wpadka, to w prowizorkach pisanych na kolanie, które jakimś cudem
    >> przetrwały dłużej.

    Problem z rokiem 2000 byl taki ze nikt tak naprawde nie wiedzial co
    sie moze stac przy tej mnogosci systemow. Specjalisci mniej wiecej
    wiedzieli co powinno byc odporne a gdzie moga wyskoczyc klopoty, ale
    pewnosci nie mial nikt - a ryzyk roznych bylo bardzo duzo.
    A te napisane 20 lat wczesniej systemy czesto byly odporne wlasnie
    dlatego ze zadnej daty nie obslugiwaly.
    Bezszkodowo obeszlo sie miedzy innymi dlatego ze testowania i
    prowizoryczne poprawki zaczeto wprowadzac na dlugo przed problemem.

    A pare problemow wyskoczylo juz w roku 1997 czy 1998 - np dostal ktos
    karte kredytowa wazna do 01/00, a bankomat mu mowi "przeterminowana"..

    >> A na koniec idiotyczny pomysł z numeracją GSM. Skoro były już strefy
    >> opisane dwucyfrowym numerem, to dlaczego tworzyć nowe, dziesięć razy
    >> mniejsze strefy? Proszę podać mi kraj, w którym planowanie aż tak bardzo
    >> rozmija się z rzeczywistością. Kubę odrzucam z założenia.

    W sumie .. minelo 8 lat, weszla przenosnosc numeru, komorki wrocily do
    "normalnosci" :-)

    J.


  • 77. Data: 2009-05-24 18:22:23
    Temat: Re: zapowiedzi AUS 4D - ?wieżyzna :-)
    Od: "Sempiterna" <r...@a...pl>


    Użytkownik "J.F." <j...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    news:a48i151060cqb66mc99otp08s6djos2qg2@4ax.com...
    > Taksowka tez forma emergency .. czesciej chyba mialem potrzebe
    > skorzystania niz z pogotowia :-)
    >
    > Z pizza mozna by sie zastanowic :-)

    Też! Głodnyś, złyś, szybko trzeba coś spapusiać dla ukojenia nerwów :)
    A i jeszcze burde...tfu, znaczy się, agencje towarzyskie, gdy nagle
    ogarnie pilnie nieprzeparta ochota popierd...tfu, podym...tfuuuu,
    spotkać sie towarzysko z jakąś panią mającą cip...tfu... piękne,
    kruczoczarne włosy przycięte na dwa palce, to będzie dzwonić jak w dym
    :)))

    > No mozna, ale trudniej odczytac na szybko jesli to jest jeszcze np
    > 0126777777. Poza tym to ogranicza konkurencje.

    Ja czekam, aż Kraków wykorzysta jedyną w kraju okazję - trafi sie. numer
    012 345 6789 :) Ale trudno będzie go zapamiętać :)) Do jakiejś taksy,
    czy sklepu z utensyliami do parlewufranse-lamur :)

    > Ale ja z wroclawia i sie przyzwyczailem do numerow krotszych :-)

    jedno zero i czekamy na sygnał :) (Czy nie tak w USA dzwoni się do opa?)
    :)

    --
    "Jak to mówi dobra księga - Uzdrów nas Panie, a będziemy uzdrowieni.
    Innymi słowy - daj nam lekarstwo, bo chorobę już mamy"
    (C) Tewje Mleczarz, do Boga, wskazując dyskretnie na swoją żonę Gołde.


  • 78. Data: 2009-05-24 21:16:35
    Temat: Re: zapowiedzi AUS 4D - świeżyzna :-)
    Od: J.F. <j...@p...onet.pl>

    On Sun, 24 May 2009 13:11:24 +0200, Maciej Bebenek (news.onet.pl)
    >Jarosław Sokołowski wrote:
    >>> 1. prognozy. Nikt nie przewidywał tego, co mamy dziś - wzrostu a po
    >>> chwili spadku liczby linii stacjoanrnych, substytucji komórek itp. itd.
    >> Nikt? Ja bym jednak prosił o nieużywanie wielkiego kwantyfikatora przy
    >> takich opiniach.
    >>
    >To ja poproszę o wiarygodne źródło sprzed 20 lat podające, że w 2009
    >roku w Polsce będzie używane 50 mln numerów telefonicznych.

    Skoro w Warszawie zaczelo numerow brakowac mimo miliona [no, troche
    mniej, 700 tys], to troche mozna bylo podejrzewac co sie bedzie dzialo
    w calym kraju ... choc jak widac francuscy specjalisci tez sie troche
    przeliczyli co do przyszlosci TP ..

    >> O prostej wygodzie wynikającej ze stabilności numeracji telefonicznej.
    >> O wygodnym życiu w poczuciu ładu, który gwarantuje, że jak pojawią się
    >> nowi abonenci, nowi operatorzy, nowe usługi, to ci starzy mogą tego
    >> nawet nie zauważyć, bo nikt im nie będzie kazał posunąć się na bok
    >> by zrobić im miejsce.
    >
    >Proszę pokazać mi kraj, w którym ten problem nie wystąpił. Kubę odrzucam
    >z założenia :-P

    Niemcy ze swoja zmienna dlugoscia ?

    Bo ja naprawde sie wciekam ze musze krecic 10 cyfr w 600 tys miescie
    ..

    J.



  • 79. Data: 2009-05-24 22:14:32
    Temat: Re: zapowiedzi AUS 4D - świeżyzna :-)
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan Maciej Bebenek (news.onet.pl) napisał:

    >>> To ja poproszę o wiarygodne źródło sprzed 20 lat podające, że w 2009
    >>> roku w Polsce będzie używane 50 mln numerów telefonicznych.
    >>
    >> Co to znaczy "wiarygodne źródło"? Ja tak podawałem. Wystarczy?
    >> Nie mam tego poświadczonego notarialnie, ale żyje wielu takich,
    >> którzy słyszeli bądź czytali. 20 lat temu. Albo 19.
    >
    > Co "podawałem"? Przeszukałem jeszcze raz cały wątek, nic nie znalazłem.
    > Mam omamy, onet cenzuruje mi posty czy po prostu nic takiego nie było?

    To już 20 lat temu był onet? Istniała wtedy pl.misc.telefonia (i prawny
    obowiązek zamieszczania tam swoich opinii)? "Jak nie ma tego w internecie,
    to znaczy, że w ogóle nie istnieje" -- akurat po Panu się takich opinni
    nie spodziewałem.

    > "Minister powiedział, że około 2000 r. obaj operatorzy komórkowi powinni
    > mieć "znacznie ponad 1, 3 mln abonentów".
    >
    > Znacznie czyli... powiedzmy 2 miliony, czyli 601 i 602 powinny
    > wystarczyć. Nie wystarczyły...

    No ale to powiedział minister. A teraz mówimy o kimś innym.

    >>> Proponuję sobie poczytać, np. o USA, które w tej działalności
    >>> wówoczas przodowały. Baby-bell i te sprawy.
    >>> Początek prawdziwej liberalizacji rynku w USA to pierwsza
    >>> połowa lat '90. W Europie przełom XX/XXI wieku.
    >>
    >> Lud amerykański wyszedł pewnego dnia na ulicę i zażądał podziału
    >> telekomu. Nikt, absolutnie nikt nie był pewny dnia ni godziny.
    >> Nie sposób było przewidzieć jak będzie wyglądał dzień następny.
    >> Panie Maćku, proszę mi tego nie robić, ja się trochę niezręcznie
    >> w tej roli czuję...
    >
    > Ponieważ proces libralizacji rynku amerykańskiego znam i z literatury
    > i z autopsji, więc albo wyciągamy argumenty, albo przemilczymy, OK? :-)

    Jeśli deklaruje Pan, że takie słowo jak "wyobraźnia" jest dla Pana
    tylko hasłem w słowniku, to OK, możemy na ten temat nie rozmawiać.
    Jeśli zakłada Pan, że skoro jakiś proces wyglądał tak, jak opisuje
    to literatura i lepiej być nie mogło, bo przecież "minister tak
    powiedział", to chyba najlepiej będzie jak sobie pomilczymy. Przez
    minutę chociaż. Dla uczczenia pamięci.

    [...Y2K...]
    >> W rzeczywistości nic takiego się nie stało, działały bezbłędnie nawet
    >> systemy napisane dwadzieścia lat wcześniej, a jak przytrafiła jakaś
    >> wpadka, to w prowizorkach pisanych na kolanie, które jakimś cudem
    >> przetrwały dłużej. Problem mógł dotyczyć może jednego procenta
    >> przypadków gdzi trafił się jakiś programista nieudacznik. Łatwo mi tak
    >> mądrzyć się po fakcie, ale przecież faktom nikt zaprzeczyć nie może.
    >
    > To proszę sobie jeszcze przypomnieć, ile to kasy wydano przed 01.01.2000
    > na modernizację oprogramowania. Niejednokrotnie dużo więcej, niż na
    > oprogramowanie pierwotnie zakupione. To, że tak naprawdę nic istotnego
    > się nie wydarzyło, to tylko i wyłącznie na nasze szczęscie.

    Ha! Mój znajomy w roku 1996 założył firmę "od Y2K" celem wprowadzenia
    jej na giełdę. Operacja się powiodła, notowania akcji dość szybko
    poszły w górę i dało się zarobić. No bo faktycznie za "modernizację"
    oprogramowania ludzie gotowi byli wtedy płacić każde pieniądze -- to
    akurat świetnie pamiętam. Mógłbym nawet powiedzieć, że wszystko co się
    wydarzyło, "to tylko i wyłącznie na nasze szczęscie".

    >> Fatalnie prowadzone "porządkowanie" numeracji miejskiej (strefowej),
    >> podział na 49 stref zrobiony tak, że chyba gorzej się nie da.
    >
    > Lud chciał :-P Od 1990 w sejmie co raz była interpelacja posła ziemi
    > pcimskiej, dlaczego dzwoniąc do miasta wojewódzkiego oddalonego o 15 km
    > płaci tak samo, jak do Warszawy.

    Z Pcimia do Krakowa jest więcej niż 15km, coś ponad 30 km. Ale mniej
    niż 100 km, a wtedy tepsa miała taryfę międzymiastową "do 100 km".
    Więc jednak było taniej niż do Warszawy. Nie żebym te podania ludowe
    uważał za coś ważnego, przypomninam o tym tylko ze względu na Pańską
    dbałość o dane historyczne.

    > WIęc w końcu wprowadzono 49SN, przebudowano cała sięć międzymiastową
    > aż przyszedł Jerzy B. i AWS i wymyślili 16 województw. I cała zabawa
    > rozpoczęła się od początku.

    Znowu Pan myli kolejność faktów historycznych. 16 województw mamy od
    1 stycznia 1999 roku. W tym dniu stref numeracyjnych było bodajże 59.
    Wiem, że był wtedy olbrzymi opór tepsy przed wprowadzeniem 16 stref.
    Ale skoro i tak zmieniano numery kierunkowe do wielu miast, to można
    było zmienić tak, by uwolnić chociaż cyfrę "9" (zostały tylko trzy
    takie strefy). Oczywiście to w wersji soft, dla mięczaków. Bo właśnie
    najpóźniej wtedy należało znieść wszystkie strefy i zrobić to, co mamy
    teraz. Przypomnę, że niedługo po tym zafundowano nam szopkę pod tytułem
    "niezależni operatorzy międzystrefowi".

    >> Proszę podać mi kraj, w którym planowanie aż tak bardzo rozmija
    >> się z rzeczywistością. Kubę odrzucam z założenia.
    >
    > Ależ proszę uprzejmie
    >
    > United Kingdom
    > http://www.ofcom.org.uk/telecoms/ioi/numbers/numbers
    _administered/s7.xls
    > Germany
    > http://www.itu.int/dms_pub/itu-t/oth/02/02/T02020000
    510001XLSE.xls
    > France
    > http://www.itu.int/dms_pub/itu-t/oth/02/02/T02020000
    4A0001MSWE.doc

    Pozostaje nam tylko znaleźć sposób mierzenia rozmijania się planowania
    z rzeczywistością. Ma Pan jakieś propozycje? Bo ja patrzę na te wykazy
    i nic mi do głowy nie przychodzi.

    --
    Jarek


  • 80. Data: 2009-05-24 22:43:05
    Temat: Re: zapowiedzi AUS 4D - świeżyzna :-)
    Od: "Maciej Bebenek (news.onet.pl)" <m...@t...waw.pl>

    Jarosław Sokołowski wrote:

    Kończmy, Waść, bo publika się nudzi, a my tak między sobą razy
    wymieniamy :-)

    > Pan Maciej Bebenek (news.onet.pl) napisał:
    >
    >>>> To ja poproszę o wiarygodne źródło sprzed 20 lat podające, że w 2009
    >>>> roku w Polsce będzie używane 50 mln numerów telefonicznych.
    >>> Co to znaczy "wiarygodne źródło"? Ja tak podawałem. Wystarczy?
    >>> Nie mam tego poświadczonego notarialnie, ale żyje wielu takich,
    >>> którzy słyszeli bądź czytali. 20 lat temu. Albo 19.
    >> Co "podawałem"? Przeszukałem jeszcze raz cały wątek, nic nie znalazłem.
    >> Mam omamy, onet cenzuruje mi posty czy po prostu nic takiego nie było?
    >
    > To już 20 lat temu był onet? Istniała wtedy pl.misc.telefonia (i prawny
    > obowiązek zamieszczania tam swoich opinii)? "Jak nie ma tego w internecie,
    > to znaczy, że w ogóle nie istnieje" -- akurat po Panu się takich opinni
    > nie spodziewałem.
    >

    Tośmy sie nie zrozumieli. Ja po prostu pamiętam prognozy sprzed lat 20
    (gorzej) oraz 15, 10 i mniej (lepiej). I wiem, że jeszcze 10 lat temu
    prognozowano wzrost rynku stacjonarnego (co się nie udało) i niewielki
    komórek (co też się nie udało, bo każda prognoza była w dniu jej
    ogłoszenia fałszywa - cztaj zaniżona).

    >> "Minister powiedział, że około 2000 r. obaj operatorzy komórkowi powinni
    >> mieć "znacznie ponad 1, 3 mln abonentów".
    >>
    >> Znacznie czyli... powiedzmy 2 miliony, czyli 601 i 602 powinny
    >> wystarczyć. Nie wystarczyły...
    >
    > No ale to powiedział minister. A teraz mówimy o kimś innym.

    Ale minister był mądry i cytował też mądrych ludzi. I oni tak mówili.

    >
    >>>> Proponuję sobie poczytać, np. o USA, które w tej działalności
    >>>> wówoczas przodowały. Baby-bell i te sprawy.
    >>>> Początek prawdziwej liberalizacji rynku w USA to pierwsza
    >>>> połowa lat '90. W Europie przełom XX/XXI wieku.
    >>> Lud amerykański wyszedł pewnego dnia na ulicę i zażądał podziału
    >>> telekomu. Nikt, absolutnie nikt nie był pewny dnia ni godziny.
    >>> Nie sposób było przewidzieć jak będzie wyglądał dzień następny.
    >>> Panie Maćku, proszę mi tego nie robić, ja się trochę niezręcznie
    >>> w tej roli czuję...
    >> Ponieważ proces libralizacji rynku amerykańskiego znam i z literatury
    >> i z autopsji, więc albo wyciągamy argumenty, albo przemilczymy, OK? :-)
    >
    > Jeśli deklaruje Pan, że takie słowo jak "wyobraźnia" jest dla Pana
    > tylko hasłem w słowniku, to OK, możemy na ten temat nie rozmawiać.
    > Jeśli zakłada Pan, że skoro jakiś proces wyglądał tak, jak opisuje
    > to literatura i lepiej być nie mogło, bo przecież "minister tak
    > powiedział", to chyba najlepiej będzie jak sobie pomilczymy. Przez
    > minutę chociaż. Dla uczczenia pamięci.
    >

    No to milczymy :-)

    > [...Y2K...]
    >>> W rzeczywistości nic takiego się nie stało, działały bezbłędnie nawet
    >>> systemy napisane dwadzieścia lat wcześniej, a jak przytrafiła jakaś
    >>> wpadka, to w prowizorkach pisanych na kolanie, które jakimś cudem
    >>> przetrwały dłużej. Problem mógł dotyczyć może jednego procenta
    >>> przypadków gdzi trafił się jakiś programista nieudacznik. Łatwo mi tak
    >>> mądrzyć się po fakcie, ale przecież faktom nikt zaprzeczyć nie może.
    >> To proszę sobie jeszcze przypomnieć, ile to kasy wydano przed 01.01.2000
    >> na modernizację oprogramowania. Niejednokrotnie dużo więcej, niż na
    >> oprogramowanie pierwotnie zakupione. To, że tak naprawdę nic istotnego
    >> się nie wydarzyło, to tylko i wyłącznie na nasze szczęscie.
    >
    > Ha! Mój znajomy w roku 1996 założył firmę "od Y2K" celem wprowadzenia
    > jej na giełdę. Operacja się powiodła, notowania akcji dość szybko
    > poszły w górę i dało się zarobić. No bo faktycznie za "modernizację"
    > oprogramowania ludzie gotowi byli wtedy płacić każde pieniądze -- to
    > akurat świetnie pamiętam. Mógłbym nawet powiedzieć, że wszystko co się
    > wydarzyło, "to tylko i wyłącznie na nasze szczęscie".
    >

    i prawdopodobnie dzięki takim działaniom Y2K był normalnym rokiem. Było
    co sprzątać, naprawdę. Osobiście sprzątałem po aplikacji stworzonej w
    1994 roku. Rozumiem, że trudno było przewidzieć, że licznik dwucyfrowy
    będzie za 6 lat za mały.
    Aha, i aplikacja nie była polska, tylko usiańska :-)


    >>> Fatalnie prowadzone "porządkowanie" numeracji miejskiej (strefowej),
    >>> podział na 49 stref zrobiony tak, że chyba gorzej się nie da.
    >> Lud chciał :-P Od 1990 w sejmie co raz była interpelacja posła ziemi
    >> pcimskiej, dlaczego dzwoniąc do miasta wojewódzkiego oddalonego o 15 km
    >> płaci tak samo, jak do Warszawy.
    >
    > Z Pcimia do Krakowa jest więcej niż 15km, coś ponad 30 km. Ale mniej
    > niż 100 km, a wtedy tepsa miała taryfę międzymiastową "do 100 km".
    > Więc jednak było taniej niż do Warszawy. Nie żebym te podania ludowe
    > uważał za coś ważnego, przypomninam o tym tylko ze względu na Pańską
    > dbałość o dane historyczne.
    >

    Pcim robi za hasło :P

    >> WIęc w końcu wprowadzono 49SN, przebudowano cała sięć międzymiastową
    >> aż przyszedł Jerzy B. i AWS i wymyślili 16 województw. I cała zabawa
    >> rozpoczęła się od początku.
    >
    > Znowu Pan myli kolejność faktów historycznych. 16 województw mamy od
    > 1 stycznia 1999 roku. W tym dniu stref numeracyjnych było bodajże 59.
    Nie, nie i jeszcze raz nie. SN49 wymyślono gdzies koło 1992-94
    (dokładnie nie wie). W 1999 roku zakończono projekt (a i tak nie do końca).


    > Wiem, że był wtedy olbrzymi opór tepsy przed wprowadzeniem 16 stref.

    Był i jest

    > Ale skoro i tak zmieniano numery kierunkowe do wielu miast, to można
    > było zmienić tak, by uwolnić chociaż cyfrę "9" (zostały tylko trzy
    > takie strefy). Oczywiście to w wersji soft, dla mięczaków. Bo właśnie
    > najpóźniej wtedy należało znieść wszystkie strefy i zrobić to, co mamy
    > teraz. Przypomnę, że niedługo po tym zafundowano nam szopkę pod tytułem
    > "niezależni operatorzy międzystrefowi".
    >

    Były takie plany. Proszę se poczytać PNK z lat 90. Miano uwolnić jedynkę
    i dziewiątkę, stąd m.in. PTK Centrostal zmienił numerację NMT z 90 na 690.

    >>> Proszę podać mi kraj, w którym planowanie aż tak bardzo rozmija
    >>> się z rzeczywistością. Kubę odrzucam z założenia.
    >> Ależ proszę uprzejmie
    >>
    >> United Kingdom
    >> http://www.ofcom.org.uk/telecoms/ioi/numbers/numbers
    _administered/s7.xls
    >> Germany
    >> http://www.itu.int/dms_pub/itu-t/oth/02/02/T02020000
    510001XLSE.xls
    >> France
    >> http://www.itu.int/dms_pub/itu-t/oth/02/02/T02020000
    4A0001MSWE.doc
    >
    > Pozostaje nam tylko znaleźć sposób mierzenia rozmijania się planowania
    > z rzeczywistością. Ma Pan jakieś propozycje? Bo ja patrzę na te wykazy
    > i nic mi do głowy nie przychodzi.
    >

    - Każdy się może pomylić - powiedział podniecony jeż schodząc ze
    szczotki ryżowej.

    Obiecuję, że już nie odpiszę, chyba, że na wyraźne żądanie :-)

    M.

strony : 1 ... 7 . [ 8 ] . 9 ... 20 ... 21


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: