-
131. Data: 2021-04-18 00:17:52
Temat: Re: szczyty głupoty
Od: sundayman <s...@p...onet.pl>
> ASY34! U nas we Wrocławiu w Bomisie na Klary też były! Do dziś mam kilka.
Nie nie. Tamte były ruskie, z ruskimi napisami i takim szerokim
"rondem". Były czarne i szarne.
Wyglądały jak germanowe MP26B. Zresztą cholera wie - może były germanowe
? Niestety chyba żadne nie zachował mi się do dziś...
-
132. Data: 2021-04-18 09:52:05
Temat: Re: szczyty głupoty
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
sundayman chciałby jakoś skomentować te wszystkie historie, ale nie wie jak:
> A to przecież czubek (nomen omen) góry lodowej, bo gdybyśmy weszli na
> tematy w rodzaju budowy granatów z karbidu i nabojów po CO2 ze spłonką
> z tzw. "korka" to pewnie zrobiłoby się jeszcze ciekawiej.
>
> BTW - jak się takim czymś rzuciło o ścianę i potem w pobliżu człowieka
> przeleciały fantazyjnie powyginane resztki tego naboju to jakoś nikt się
> bardzo nie przejmował i nie zastanawiał, co by było gdyby tym oberwał.
Nie mam z tym praktyki, ale nieco poznałem teorię. W podstawówce będąc,
wypożyczyłem ze szkolnej bibliotegi radziecką książkę w polskim tłumaczeniu
na temat amatorskiej konstrukcji rakiet. Był tam rozdział o przerabianiu
naboju do autosyfonu na silnik rakietowy. Były też szczegółowe plany
rakiety na paliwo stałe o sporym zasięgu, zbudowanej z metalowej rury
długości coś koło półtora metra. Rakiet tego typu używa dzisiaj Hamas.
> Mam wrażenie, że świat naszej młodości był jakiś inny :)
No, jakoś tak.
--
Jarek
-
133. Data: 2021-04-18 10:01:08
Temat: Re: szczyty głupoty
Od: Jacek Maciejewski <j...@g...pl>
Dnia Sun, 18 Apr 2021 09:52:05 +0200, Jarosław Sokołowski napisał(a):
>> Mam wrażenie, że świat naszej młodości był jakiś inny :)
>
> No, jakoś tak.
Jasne. Saletry, węgiel, siarka, karbid i kwasy różne były w sklepach.
--
Jacek
-I hate haters-
-
134. Data: 2021-04-18 10:10:17
Temat: Re: szczyty głupoty
Od: "Irek.N." <i...@t...jest>
> Był tam rozdział o przerabianiu naboju do autosyfonu na silnik rakietowy.
Były dwa rodzaje naboi do syfonów. Polskie z zaprasowanym zamknięciem
aluminiowym i chyba czeskie, z nakręcanym mosiężnym zamkiem (tam też
blaszka alu robiła za zamknięcie, ale ten przynajmniej był rozbieralny).
Metod na wykorzystanie tego zakręcanego było od groma :), ale na silnik
słabo się nadawały, za słabe ścianki miały.
>> Mam wrażenie, że świat naszej młodości był jakiś inny :)
> No, jakoś tak.
Nie był internetu, nie było komputerów, za to człowiek był ciekawy
wszystkiego dookoła. Ponieważ bieganie za kopaną kulką było nudne, to
wymyślało się ciekawe rzeczy, przecież dostępność materiałów była ogromna.
Miłego.
Irek.N.
-
135. Data: 2021-04-18 11:09:39
Temat: Re: szczyty głupoty
Od: LordBluzg(R) <m...@p...onet.pl>
W dniu 18.04.2021 o 09:52, Jarosław Sokołowski pisze:
> sundayman chciałby jakoś skomentować te wszystkie historie, ale nie wie jak:
>
>> A to przecież czubek (nomen omen) góry lodowej, bo gdybyśmy weszli na
>> tematy w rodzaju budowy granatów z karbidu i nabojów po CO2 ze spłonką
>> z tzw. "korka" to pewnie zrobiłoby się jeszcze ciekawiej.
>>
>> BTW - jak się takim czymś rzuciło o ścianę i potem w pobliżu człowieka
>> przeleciały fantazyjnie powyginane resztki tego naboju to jakoś nikt się
>> bardzo nie przejmował i nie zastanawiał, co by było gdyby tym oberwał.
>
> Nie mam z tym praktyki, ale nieco poznałem teorię. W podstawówce będąc,
> wypożyczyłem ze szkolnej bibliotegi radziecką książkę w polskim tłumaczeniu
> na temat amatorskiej konstrukcji rakiet. Był tam rozdział o przerabianiu
> naboju do autosyfonu na silnik rakietowy. Były też szczegółowe plany
> rakiety na paliwo stałe o sporym zasięgu, zbudowanej z metalowej rury
> długości coś koło półtora metra. Rakiet tego typu używa dzisiaj Hamas.
Niom, z zużytych dezodorantów wierciło się w denku otwór fi10 i
wsypywało się saletrę z cukrem. Pierwsze loty rakiet nie były
przewidywalne, dokąd nie wpadliśmy na pomysł lotek. Kolega przyniósł raz
taką dużą, długą puszkę po piance do golenia i przeleciawszy ok 150m z
boiska, wybiła szybę w pracowni fizyki powodując mały pożar. Robiliśmy
wiele razy zawody, która rakieta poleci najwyżej lub najdalej. Mieszanki
paliw to też wybitne osiągnięcia z chemii :D Oczywiście gejzery z
aluminium w proszku i nadmanganianu potasu w ilości lekko przesadzonej.
Pamiętam kiedyś sylwester, obierałem "korki" z kolegą i wkładaliśmy je
do puszki. Poszło chyba z 20 opakowań (400 korków) i tak zapełnioną
puszkę, niesioną w rękach wynieśliśmy do pobliskiego śmietnika z 4
piętra bloku. Trzeba pamiętać jednak, że jeden większy wstrząs i to
wybuchało, więc nieśliśmy delikatnie. Sztuczny ogień jako lont. Jak
jebło, to dekiel od śmietnika wylądował po minucie w okolicy, śmietnik
murowany się posypał i poleciały szyby w oknach w okolicznych blokach.
Nasze zadziwienie było jednak wielkie z detonacji i konsternacja
nadeszła, że nie jebło jak schodziliśmy po schodach.
>
>> Mam wrażenie, że świat naszej młodości był jakiś inny :)
>
> No, jakoś tak.
>
Fajnie było :)
--
LordBluzg(R)
<<<Pasek Grozy TVPiS>>>
NASZE KŁAMSTWA SĄ PRAWDĄ
-
136. Data: 2021-04-18 12:43:27
Temat: Re: szczyty głupoty
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan Irek.N. napisał:
>> Był tam rozdział o przerabianiu naboju do autosyfonu na silnik rakietowy.
>
> Były dwa rodzaje naboi do syfonów. Polskie z zaprasowanym zamknięciem
> aluminiowym i chyba czeskie, z nakręcanym mosiężnym zamkiem (tam też
> blaszka alu robiła za zamknięcie, ale ten przynajmniej był rozbieralny).
> Metod na wykorzystanie tego zakręcanego było od groma :), ale na silnik
> słabo się nadawały, za słabe ścianki miały.
Z Związku Radzieckim nie były dostępne żadne, bo autor napisał, że to
trzeba przywieźć zza granicy. Chodziło o te zatykane korkiem. Silnik
na paliwo stałe (nie pamiętam jakiego tam użyto) pracuje przez pewien
czas z względnie stałymm ciśnieniem, nie tak wielkim, więc ścianki
wtrzymały. Kraj ten miał dobrych specjalistów od rakiet, wiele na tym
polu osiągnęli, więc i to zapewne zostało policzone.
Jarek
--
A ja na to: My w niebo ślem rakiety
Bez wysiłku wielkich rzek zawracamy bieg
Żal mi ciebie, lecz -- niestetety --
Również trudny kunszt baletu
Najlepiej posiedliśmy na planecie tej
-
137. Data: 2021-04-18 12:48:04
Temat: Re: szczyty głupoty
Od: Krzysztof Gajdemski <s...@d...org.pl>
Jest Sun, 18 Apr 2021 09:52:05 +0200, Jarosław Sokołowski pisze:
> sundayman chciałby jakoś skomentować te wszystkie historie, ale nie wie jak:
>> A to przecież czubek (nomen omen) góry lodowej, bo gdybyśmy weszli na
>> tematy w rodzaju budowy granatów z karbidu i nabojów po CO2 ze spłonką
>> z tzw. "korka" to pewnie zrobiłoby się jeszcze ciekawiej.
>> BTW - jak się takim czymś rzuciło o ścianę i potem w pobliżu człowieka
>> przeleciały fantazyjnie powyginane resztki tego naboju to jakoś nikt się
>> bardzo nie przejmował i nie zastanawiał, co by było gdyby tym oberwał.
> Nie mam z tym praktyki, ale nieco poznałem teorię. W podstawówce będąc,
> wypożyczyłem ze szkolnej bibliotegi radziecką książkę w polskim tłumaczeniu
> na temat amatorskiej konstrukcji rakiet. Był tam rozdział o przerabianiu
> naboju do autosyfonu na silnik rakietowy. Były też szczegółowe plany
> rakiety na paliwo stałe o sporym zasięgu, zbudowanej z metalowej rury
> długości coś koło półtora metra. Rakiet tego typu używa dzisiaj Hamas.
Pamiętam, że w Młodym Techniku był cykl poświęcony budowie amatorskich
rakiet. Myśmy robili takie z silnikiem z łuski od sztucera (był znajomy
myśliwy i tych łusek miałem całe pudełka). Paliwem był proch (robiony
własnoręcznie wg podanego przepisu). Korpus rakiety był z papieru
nasączonego w szkle wodnym, ,,głowica" wytoczona z drewna. Cudo. Należało
wykonać trochę narzędzi, więc bez współudziału dorosłego budowa by się
nie udała. Do dziś pamiętam pierwszy start (i zarazem ostatni). Na
boisku szkolnym, a więc przestrzeni tyle, co na kosmodromie. Odpaliła
pięknie i majestatycznie wznosiła się ku niebu. Ta faza lotu nie trwała
jednak długo, gdyż zaraz zmieniła kurs na horyzontalny, z łatwością
pokonując odległość boiska i wlatując w przeszkloną halę/zakład, czy co
tam było. Efektów nalotu nie dane mi było oglądać, gdyż dorosły
zarządził natychmiastowy odwrót na pozycje, nakazał przerwać montaż
kolejnych egzemplarzy, a zbudowane prototypy niezwłocznie spalić
w ognisku.
k.
PS Pozdrawiam pana B., właściciela hali. Po latach mogę się przyznać: to
nie był Hamas, tylko my. Przepraszam.
--
Krzysztof Gajdemski | songo (at) debian.org.pl | KG4751-RIPE
Registered Linux User #133457 | BLUG Registered Member #0005
PGP key at: http://s.debian.org.pl/gpg/gpgkey * ID: D3259224
Szanuję was wszystkich, którzy pozostajecie w cieniu - Snerg
-
138. Data: 2021-04-18 17:48:35
Temat: Re: szczyty głupoty
Od: "Pawel \"O'Pajak\"" <o...@g...pl>
W dniu 2021-04-18 o 12:43, Jarosław Sokołowski pisze:
> Silnik
> na paliwo stałe (nie pamiętam jakiego tam użyto) pracuje przez pewien
> czas z względnie stałymm ciśnieniem, nie tak wielkim,
Niekoniecznie. I wcale nie jest łatwo to stałe ciśnienie zapewnić. Proch
musi być dobrze ubity, średnica do długości stosunkowo mała, ścianki na
tyle cienkie, by nie przewodziły za dużo ciepła wzdłuż, ale też wytrzymałe.
Pozdroofka,
Pawel Chorzempa
--
"-Tato, po czym poznać małą szkodliwość społeczną?
-Po wielkiej szkodzie prywatnej" (kopyrajt: S. Mrożek)
******* >>> !!! UWAGA: ODPOWIADAM TYLKO NA MAILE:
moje imie.(kropka)nazwisko, ten_smieszny_znaczek, gmail.com
-
139. Data: 2021-04-18 21:38:30
Temat: Re: szczyty głupoty
Od: ąćęłńóśźż <...@...pl>
"Armatka" z metalowej rurki od ołówka automatycznego Kooh-I-Noor (jak sama nazwa
wskazuje czechosłowackiego), siarki z zapałek,
pocisku odlanego z ołowiu wędkarskiego - ten sam efekt, brat zdążył uciec, ja rżnąłem
głupa "o, w tamtym kierunku pobiegł" ;-)
Na tym samym podwórku: faza z gniazdka długim drutem przez okno w trawnik, przecież
trzeba było dżdżownic na wędkowanie nazbierać
:-)
---
> Ta faza lotu nie trwała jednak długo, gdyż zaraz zmieniła kurs na horyzontalny, z
łatwością pokonując odległość boiska i wlatując
> w przeszkloną halę/zakład, czy co tam było.
-
140. Data: 2021-04-18 22:10:44
Temat: Re: szczyty głupoty
Od: "Irek.N." <i...@t...jest>
> Niekoniecznie. I wcale nie jest łatwo to stałe ciśnienie zapewnić. Proch
> musi być dobrze ubity, średnica do długości stosunkowo mała, ścianki na
> tyle cienkie, by nie przewodziły za dużo ciepła wzdłuż, ale też wytrzymałe.
Czarnoprochowo to chyba nie do uzyskania. Prędkość spalania mocno zależy
od ciśnienia. Jak ciśnienia nie da się zbudować, spala się jak "zwykła
saletra z cukrem" :) Ale wystarczy owinąć w parę warstw papieru i już
mamy znaczącą zmianę.
Miłego.
Irek.N.