-
61. Data: 2011-02-21 20:16:02
Temat: Re: sens "spawania" chlodnicy
Od: J.F. <j...@p...onet.pl>
On Mon, 21 Feb 2011 19:51:49 +0100, Jotte wrote:
>Użytkownik "J.F." <j...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
>> Tylko ze kazdy kij ma dwa konce. Kupisz swietna chlodnice, a potem
>> 200zl zabraknie - na nowa szybe w trasie, na rozrywke, na buty dla
>> dzieci :-)
>No czyli co? Zdrutować chłodnicę, żeby na szybę zostało, a potem szybie nic
>się nie stanie, zaś chłodnica pier***nie?
Moze p***lnie i wtedy bedziesz do tylu, a moze wytrzyma i wtedy
bedziesz do przodu. Sam musisz ocenic co wazniejsze.\
>Stary, a może wszystko drutować, bo przecież możesz mieć w każdej chwili
>zawał, wylew - kasa potrzebna,
Oj zebys wiedzial. Lepiej miec cos na czarna godzine w gotowce a nie w
trudno zbywalnej chlodnicy :-)
J.
-
62. Data: 2011-02-21 20:16:07
Temat: Re: sens "spawania" chlodnicy
Od: "szufla" <p...@p...pr>
> On nie napisał, że naprawił. On napisał tylko, że oddał do spawania.
> Ehhh, znów to czytanie ze zrozumieniem, precyzyjne wysławianie...
Poniewaz grzezniesz jak g. w latrynie i twoja znajomosc temetu ganeralnie
dotyczy jedynie lewarka i kola to ci wyjasnie precyzyjnie:
Audi 200, model o ktorym wspominalem to rzedowa pieciocylindrowa jednostka
benzynowa 2,2l 20V z turbodoladowaniem, ktora posiadala jak sie pozniej
okazalo wade fabryczna w postaci pekajacych kolektorow wydechowych na skutek
wibracji. Poniewaz zostaly pourywane szpilki w glowicy trzymajace kolektor
koniecznoscia bylo wyjecie calego silnika, wyciagniecie resztek szpilek,
splanowania glowicy i przy okazji naprawy innych drobiazgow. Kolektor do
tego auta w tamtych czasach bylo cholernie drogi, dlatego zespawano go i
splanowano. Niestety po pewnym czasie zaczal pekac w innym miejscu i kupno
nowego okazaloby sie wywaleniem pieniedzy w bloto. Zamowiono wiec kolektor w
specjalinistycznej firmie tuningowej zrobiony na zamowienie z rur, bardziej
elastyczny niz zeliwny fabryczny i w podobnej cenie, moze troche
glosniejszy.
Jeszcze cos sprecyzowac ? Mam nadzieje, ze sie podszkoliles.
sz.
-
63. Data: 2011-02-21 20:16:51
Temat: Re: sens "spawania" chlodnicy
Od: J.F. <j...@p...onet.pl>
On Mon, 21 Feb 2011 19:45:57 +0100, Sylwester Łazar wrote:
>9h gadania.
>Zazdroszę Wam czasu.
Nie zawsze jest czego zazdroscic :-(
J.
-
64. Data: 2011-02-21 20:33:40
Temat: Re: sens "spawania" chlodnicy
Od: "Jotte" <t...@s...wypad.wp.pl>
Użytkownik "J.F." <j...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:4ce5m6tgj9nl93l8us7f842691iumumaph@4ax.com...
>>> Tylko ze kazdy kij ma dwa konce. Kupisz swietna chlodnice, a potem
>>> 200zl zabraknie - na nowa szybe w trasie, na rozrywke, na buty dla
>>> dzieci :-)
>>No czyli co? Zdrutować chłodnicę, żeby na szybę zostało, a potem szybie
>>nic
>>się nie stanie, zaś chłodnica pier***nie?
> Moze p***lnie i wtedy bedziesz do tylu, a moze wytrzyma i wtedy
> bedziesz do przodu. Sam musisz ocenic co wazniejsze.
Wchodzimy już w filozofię ekonomiczną na poziomie rodziny.
Mówimy o w sumie groszowych sprawach, 200, 300, 500 zł w stosunkowo długim
okresie czasu.
Ale jak masz dzieci, to masz i rezerwy finansowe. I to nie w kwocie
porównywalnej z chłodnicą za 500 zł. Nikt normalny nie robi dzieci nie mając
rezerw pozwalających na materialne bezpieczeństwo rodziny co najmniej
kilkumiesięczne, nawet bez jakichkolwiek dochodów.
>>Stary, a może wszystko drutować, bo przecież możesz mieć w każdej chwili
>>zawał, wylew - kasa potrzebna,
> Oj zebys wiedzial. Lepiej miec cos na czarna godzine w gotowce a nie w
> trudno zbywalnej chlodnicy :-)
Przecież tego się nie da porównać. Nawet kwotowo.
--
Jotte
-
65. Data: 2011-02-21 20:36:09
Temat: Re: sens "spawania" chlodnicy
Od: "Iksinski" <nie_pisz@nie_warto.pl>
Użytkownik "Jotte" <t...@s...wypad.wp.pl> napisał w wiadomości
news:iju307$ddv$1@news.dialog.net.pl...
> Przecież napisałem - wg ścisłych procedur producenta, przy użyciu
> oryginalnych, atestowanych części...
A jaką masz pewność, że mechanik znał te procedury i co bardziej istotne -
stosował? Skąd wiesz, jakie części użył do naprawy? Skąd wiesz, że robił to
mechanik, któremu powierzyłeś pracę i zaufałeś? Można tak wymieniać bez
końca.
Nie zaprzeczasz, że istnieje technologiczna możliwość lutowania aluminium.
Jeżeli nie zaprzeczasz, to już krótka droga do stwierdzenia, że taka naprawa
może (czywiście nie musi) być wykonania prawidłowo. Jeżeli tak, to o co się
kłócisz? ;-)
Nie odpowiedziłeś też (lub nie zauważyłem) co zrobisz z przebitą oponą?
Zrozumiałem, że wymienisz ją na zapasową. A co zrobisz z uszkodzoną?
Pozdrawiam
X
-
66. Data: 2011-02-21 20:53:05
Temat: Re: sens "spawania" chlodnicy
Od: "Jotte" <t...@s...wypad.wp.pl>
Użytkownik "Iksinski" <nie_pisz@nie_warto.pl> napisał w wiadomości
news:ijuf9p$3ao$1@mx1.internetia.pl...
>> Przecież napisałem - wg ścisłych procedur producenta, przy użyciu
>> oryginalnych, atestowanych części...
> A jaką masz pewność, że mechanik znał te procedury i co bardziej istotne -
> stosował?
Nie masz takiej pewności. Nawet jak nad nim stoisz, bo sam ich nie znasz.
Pozostaje tylko ocena prawdopodobieństwa. Na podstawie opinii klientów,
znajomych itp.
> Skąd wiesz, jakie części użył do naprawy?
To akurat mniejszy problem. Sam je kupuję w sklepie firmowym, każę sobie
okazać przed montażem, no i otrzymuję przecież fakturę na nie. Ostatnio
zlecałem robotę rozrządu - no przecież nie u Wacka w garażu pod willą. Wiem
jak się o takie rzeczy dba.
> Skąd wiesz, że robił to mechanik, któremu powierzyłeś pracę i zaufałeś?
Newralgiczne naprawy/serwisy zlecam w ASO. Wówczas odpowiedzialna jest ASO,
nie mechanik Maniek.
> Można tak wymieniać bez końca.
Skoro musisz...
> Nie zaprzeczasz, że istnieje technologiczna możliwość lutowania aluminium.
To niezwykle odkrywcza konstatacja.
> Jeżeli nie zaprzeczasz, to już krótka droga do stwierdzenia, że taka
> naprawa może (czywiście nie musi) być wykonania prawidłowo.
Stwierdzaj, co zechcesz i jakakolwiek krótka droga cię do tego doprowadzi.
> Jeżeli tak, to o co się kłócisz? ;-)
Dlaczego się tak szamoczesz?
> Nie odpowiedziłeś też (lub nie zauważyłem) co zrobisz z przebitą oponą?
> Zrozumiałem, że wymienisz ją na zapasową.
A co? Myślałeś, że będę dalej jechał na flaku?
> A co zrobisz z uszkodzoną?
To zależy.
Od rodzaju uszkodzenia, od stopnia jej zużycia.
--
Jotte
-
67. Data: 2011-02-21 21:09:19
Temat: Re: sens "spawania" chlodnicy
Od: "szufla" <p...@p...pr>
> To zależy.
> Od rodzaju uszkodzenia, od stopnia jej zużycia.
Co za koles. Brawo, zaczynasz myslec :)
sz.
-
68. Data: 2011-02-21 21:37:33
Temat: Re: sens "spawania" chlodnicy
Od: venioo <p...@o...eu>
W dniu 2011-02-21 19:30, Jotte pisze:
> Użytkownik "J.F." <j...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:rm95m6tccoht12a3ctmjp6ikbnc66vm0og@4ax.com...
>
>>> Powiedzmy tak - drutowanie chłodnicy 300 zł. Wymiana na nową - 500 zł.
>>> Strata 200 zł? Może dla ciebie. A kto inny kupił sobie za te 200 zł
>>> komfort
>>> nie myślenia w trasie czy mu nie je**nie obok drutowania. I jest z
>>> transakcji zadowolony, i co mu zrobisz?
>> Albo zarobil 250, bo mu ta drutowana nie padla blisko domu, ale po pol
>> roku.
>> Ale to juz kazdy musi wykoncopac sam co mu sie bardziej oplaca.
> Jak chcesz to wykoncypować?
> Jak ktoś jeździ codziennie 8 km do pracy to mu może wytrzyma i nowe
> drutowanie nie bedzie potrzebne. Ale potem pojedzie w pełnym spokoju na
> wakacje z rodziną w lipcu do Chorwacji, upał, ciśnienie w układzie
> chłodzenia i wy***bie sekcja obok, bo to przecież po prostu stara
> chłodnica. I przez głupotę takiego druciarza ucierpi nie tylko on (na co
> w końcu zasłużył), ale i niewinna rodzina.
> Nie można przewidzieć ani wykoncypować. Można jedynie, posługując się
> zdrowym rozsądkiem, zmniejszyć do minimum ryzyko.
> Ale - jak pisałem wcześniej - można mieć różne hobby, nawet jeżdżenie
> drutowanym złomem.
>
Jak ktoś jest normalnie myślący, to nie będzie się wybierał drutowanym
bolidem w tak dalekie podróże, a zwłaszcza z rodziną. A jak jest na tyle
niemądry, to nauka będzie go sporo kosztowała. Tym niemniej nie wiemy
ile twórca wątku jeździ, może tylko "wkoło komina" i jak mu chłodnica
znowu strzeli to zadzwoni po szwagra i za browara sholują do domu. W
życiu są różne sytuacje i każdy ma swój rachunek ekonomiczny, a
chłodnice da się naprawić, nie będzie tak samo sprawna jak nówka, tym
niemniej jeśli zrobi to fachowy warsztat a nie "Pan Miecio" to powinna
trochę pojeździć. No chyba, że jest to już taki zmurszału złom, że zaraz
sie rozsypie w innym miejscu, ale to już pozostaje w ocenie warsztatu.
Sam mam kilka spraw w samochodach zrobione na tzw. "samoróbkę", ale
przy minimalnej wiedzy z mechaniki i o materiałach dorabiam brakujące
elementy zgodnie ze sztuką (przynajmniej tak mi się wydaje) samochód
przechodzi normalne przeglądy i wiem, że nic mi nie odpadnie w najmniej
spodziewanym momencie ;)
PS. Są ludzie, którzy kupują samochody z salonu, bo są humanistami i
pojęcie "pasek klinowy" wprowadza ich w przerażenie, a są ludzie ze
zmysłem technicznym lubiący czasem pogrzebać w starych autach. Jak da
się coś naprawić, to dlaczego tego nie zrobić? Pod warunkiem oczywiście
zachowania odpowiednich standardów, bo tez nie jestem za drutowaniem
wszystkiego możliwie najmniejszym kosztem.
--
venioo
GG:198909
http://allegro.pl/show_user_auctions.php?uid=2086
-
69. Data: 2011-02-21 21:59:04
Temat: Re: sens "spawania" chlodnicy
Od: "Michał \"HoMMeR\" Paszek" <hommer@[SPAM_SIO]3star.net.pl>
W dniu 2011-02-21 18:27, Jotte pisze:
>
> Nie wiem czy wiesz, ale narzynanie (pogłębianie) bieżnika stosowano
> także w oponach samochodów osobowych.
Stosowano. Nie stosuje się ze względów ekonomicznych. Do ciężarówek zaś
z tych samych względów się stosuje. Prawo rynku.
> Nie bardzo rozumiem, co ma oznaczać enigmatyczne określenie proces "w
> pewym sensie zaplanowany", ale dobra, niech tam.
Oznacza to tylko i wyłącznie fakt, że producent części zezwala jawnie na
ingerencję w swój produkt.
Tak samo, jak dopuszczalne są naprawy każdego innego elementu, którego
technologia naprawy jest znana.
> Mam inną teorię. Kierowcy osobówek po prostu już nie kupują nalewajek,
> wolą zapłacić trochę więcej za nówkę i mieć spokój, a nie zastanawiać
> się, czy im bieżnik na zakręcie nie odmaszeruje.
Bo opona jest relatywnie tania względem bieżnikowanej. Tak samo jak
wymiana końcówki wtryskiwacza względem wymiany całego wtryskiwacza.
> szoferaki ciężarówek. Opony dość drogie, z uwagi na przebiegi zużywają
> się szybko, tna koszty działalności gdzie i jak się da.
.. a opony do ciężarówek są przystosowane do bieżnikowania.
> ale
> poddaję pod dyskusję samą ingerencję w elementy konstrukcyjne samochodu.
> A zdradzisz w takim razie, o co ci chodzi?
Opisane wyżej.
> Tylko, że my tu rozmawiamy o samochodach, w ogromnej większości
> osobowych, codziennego użytku. Może odezwie się jeszcze ktoś, kto
> pracował przy naprawach silników barek rzecznych, turbin agregatów
> prądotwórczych wielkiej mocy lub chćby kosiarek do trawy.
Widzisz różnicę pomiędzy samochodem cywilnym, a sprzętem ciężkim, np.
budowlanym?
>
> Gdzie tu logika? Skoro oryginał był wadliwy, a regenerowany jest mu
> równowartościowy, to przecież znaczy, że także jest wadliwy!
Równowartościowy przed wystąpieniem usterki. Skoro działał prawidłowo
przed uszkodzeniem, był pełnowartościowym elementem.
> Albo z innej strony. Najpierw producent wprowadził wadliwy element bo
> się pomylił w czyms tam. Potem ten sam producent dopuszcza naprawę
> (sic!) uznając element naprawiony za niewadliwy i ty jesteś przekonany,
> że teraz on się nie myli? Na jakiej podstawie?
Bo uznał, że błąd konstrukcyjny można wyeliminować poprzez modyfikację
czy też naprawę. W sposób jaki to ocenił nie jest ważny - skoro sam za
taką naprawę płacił.
>
>> BTW - są druciarnie "naprawiające" pękniete bloki silników, głowice itp.
>> Kupiłbyś auto o którym wiesz, że tak jest "zregenerowane"?
> Tak, jeśli bym o tym wiedział
>
> Przecież sam napisałem: "o którym wiesz", czy czytasz uwaznie?
Więc uściśliłem swoją wypowiedź. Gdybym wiedział.
>
> i równocześnie wiedziałbym w jakiej
> technologii taki blok został naprawiony.
>
> Krótko - wolisz towar naprawiany (czyli wcześniej zepsuty), czy nie
> naprawiany?
Tak, jeśli jest naprawiony zgodnie ze sztuką.
> Pisałem kilkakrotnie, ale chyba i tak nie zostałem przez niektórych
> zrozumiany. Uszkodzone elementy newralgiczne, których awaria
> unieruchamia samochód - do wymiany na nowe, bo nie mam przyjemności z
> jazdy (szczególnie w dalekiej trasie) wsłuchując się w odgłosy wydawane
> przez maszynę, ani zastanawiać się, czy już znowu pada, czy może jeszcze
> szczęśliwie nie i czy jak padnie, to da się naprawić i czy starczy na to
> kasy w danej chwili.
Dla mnie elementem newralgicznym jest układ kierowniczy i hamulcowy. Tu
zgoda - tylko nowe części. Cała reszta uzależniona jest tylko od
kosztów. Jeśli mogę wydać 20zł na szczotki do alternatora, a nie 300zł
za sam alternator to wymienię szczotki. Analogicznie, skoro mogę usunąć
wyciek z chłodnicy za 50zł to je wydam, a nie 300zł czy 500zł na nową
chłodnicę.
--
Michał "HoMMeR" Paszek
hydrokomfort by Citroen Xantia
-
70. Data: 2011-02-21 22:25:42
Temat: Re: sens "spawania" chlodnicy
Od: "sth" <k...@l...vk>
> Chodzi ci o bledy ortograficzne czy "brudne lapska" ? :)
chodzi mi o skapstwo do kwadratu i drutowanie za wszelka cene