-
61. Data: 2010-01-07 14:39:33
Temat: Re: odwieczny dylemat: jakie moto?
Od: AZ <a...@g...com>
On 2010-01-07, Tytus z fabryki <t...@g...pl> wrote:
>
> Khmmm, ze tak siem wtrance, ale slyszalem gdzies ze przy wiekszych
> predkosciach wskazane jest szczegolnie rozgladanie sie za ew zagrozeniami na
> drodze a nie zajmowanie sie pierdolami tego typu jak przeklamania
> szybkosciomierza. Wiec w.g. mnie jakby kolega rozgrzeszony pozostaje -
> oczywiscie nic nie tlumaczy tego ze nie zauwazyl przejscia dla pieszych no i
> tego ze dlubal w nosie.
>
Nooo wlasnie... Wlasciwie to wtedy bez roznicy czy sie leci te 200 czy 220,
wazne zeby ocenic patrzac na droge czy aby predkosc nie jest za wysoka na
tej drodze i przy aktualnie panujacych warunkach.
--
Artur
ZZR 1200
-
62. Data: 2010-01-07 15:02:59
Temat: Re: odwieczny dylemat: jakie moto?
Od: "Matfiej" <m...@w...pl>
Użytkownik "The_EaGle" <e...@j...com> napisał w wiadomości
news:hi2u37$g7b$1@news.onet.pl...
> Pojeździsz turystykiem, zdążysz... Nic nie stracisz a zyskasz tylko więcej
> doświadczenia.
> Pozdrawiam
> Rafał
Hmm, tak piszesz jakby jazda na moto to było conajmniej latanie odrzutowcem. Sie
kupuje, siada i jeździ. Nikt nikomu nie każe zapierdalać, szaleć itd. Dlaczego
niby ósemki to ma być problem? Wogóle kurwa co jest trudnego w jeździe
motocyklem??? Jeżdże od ponad 30 lat, nawet jak uczyłem się jeździć na CZ-cie,
Iżu, Emce, junaku czy Simsonie Avo sport, nigdy wtedy, ani nigdy potem aż do
dziś ( mam nadzieję że i w przyszłości) nie wyjebałem się na motocyklu. Nigdy
żaden mi nie upadł, nie miałem żadnych gleb parkingowych, ani innych takich
cudów. Mało tego jest nas więcej:-) Jakiś pewnie jebnięty jestem...
--
Matfiej, Grzybol
-
63. Data: 2010-01-07 18:56:51
Temat: Re: odwieczny dylemat: jakie moto?
Od: "Ivam" <filipz@WYTNIJ_TO_PROSZE_poczta.fm>
Użytkownik "Matfiej" <m...@w...pl> napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:hi4t7r$98s$...@m...internetia.pl...
> Wogóle kurwa co jest trudnego w jeździe motocyklem???
A co jest trudnego w liczeniu calek, albo w ogole w matematyce? Albo w
takich obliczeniach wytrzymalosciowych, dajmy na to powlok? (mam nadzieje,
ze trafilem w temat, z ktorego nie jestes najmocniejszy:P)
Ot - kazdy jest inny i co innego robi lepiej;)
> Jeżdże od ponad 30 lat, nawet jak uczyłem się jeździć na CZ-cie, Iżu,
> Emce, junaku czy Simsonie Avo sport, nigdy wtedy, ani nigdy potem aż do
> dziś ( mam nadzieję że i w przyszłości) nie wyjebałem się na motocyklu.
No widzisz... a np. moja dziewczyna 2 razy sie wywalila podczas kursu na
prawko i raz na egzaminie. Ja w garazu polozylem maszyne podczas stawiania
na centralke i pare razy w lesie sie wyjebalem przy najechaniu na pniaka,
ktorego nie zauwazylem.
> Nigdy żaden mi nie upadł, nie miałem żadnych gleb parkingowych, ani innych
> takich cudów. Mało tego jest nas więcej:-) Jakiś pewnie jebnięty jestem...
Widzisz, nie kazdy jest takim Mistrzem jak Ty. Tutaj (wbrew pozorom) bez
ironii z mojej strony.
--
pzdr:
Ivam
-
64. Data: 2010-01-07 19:48:04
Temat: Re: odwieczny dylemat: jakie moto?
Od: "Matfiej" <m...@w...pl>
Użytkownik "Ivam" <filipz@WYTNIJ_TO_PROSZE_poczta.fm> napisał w wiadomości
news:hi5beg$laj$1@nemesis.news.neostrada.pl...
> A co jest trudnego w liczeniu calek, albo w ogole w matematyce? Albo w takich
> obliczeniach wytrzymalosciowych, dajmy na to powlok? (mam
> nadzieje, ze trafilem w temat, z ktorego nie jestes najmocniejszy:P)
> Ot - kazdy jest inny i co innego robi lepiej;)
Porównanie marne.
> No widzisz... a np. moja dziewczyna 2 razy sie wywalila podczas kursu na
> prawko i raz na egzaminie.
Dziewczyna to dziewczyna. Stworzona jest do całkiem innych dużo przyjemniejszych
rzeczy:-) Nie powinny same siadać na motury - szkoda pięknych ciałek.
> Ja w garazu polozylem maszyne podczas
> stawiania na centralke i pare razy w lesie sie wyjebalem przy
> najechaniu na pniaka, ktorego nie zauwazylem.
Mało masz siły, za dużo pijesz, jesteś zabiegany, nosisz za słabe okulary -
niepotrzebne skreślić:-)
> Widzisz, nie kazdy jest takim Mistrzem jak Ty. Tutaj (wbrew pozorom) bez
> ironii z mojej strony.
Nie pisałem by się chwalić. Mam to daleko... Po prostu jak czytam tu niektóre
porady, że jak zaczynasz jazdę to nie kupuj nowego motura bo i tak w pierwszym
sezonie sie kilka razy wyjebiesz a potem regularnie 2-3 razy w roku to tylko
śmiać mi się chce. Ciekawe czy samochodami też tak walą po kilka razy do roku?
Nie mówię, że komuś się nie ma prawa zdarzyć wywrotka, gleba, czy upadek motonga
podczas parkowania - zdarza się. Ale do jasnej ciasnej chyba to powinny być
bardzo rzadkie przypadki, traktowane jako wypadki raczej. Szkoda ciągnąć. Takie
jest zdanie wielu ludzi których znam, z którymi jeżdżę od lat - żaden z nich
nigdy się nie wyjebał. I nikt z nas nie jest miszczem:-) A tu chyba każdy 2-3
razy do roku się wyjebuje - jakaś grupa nieudaczników czy ki chuj? :-)
--
Matfiej, Grzybol
-
65. Data: 2010-01-07 21:29:45
Temat: Re: odwieczny dylemat: jakie moto?
Od: "Ivam" <filipz@WYTNIJ_TO_PROSZE_poczta.fm>
Użytkownik "Matfiej" <m...@w...pl> napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:hi5dud$qi0$...@m...internetia.pl...
> Porównanie marne.
Oj, bo takie na szybkiego...
> Dziewczyna to dziewczyna. Stworzona jest do całkiem innych dużo
> przyjemniejszych rzeczy:-) Nie powinny same siadać na motury - szkoda
> pięknych ciałek.
W sumie racja, ale mam dosc wozenia jej cialka na moim motocyklu. Niech se
swoj kupi;)
> Mało masz siły, za dużo pijesz, jesteś zabiegany, nosisz za słabe
> okulary - niepotrzebne skreślić:-)
Zla technika polaczona z malym wiekiem (nie pamietam, ale mialem z 12, moze
14 lat) i bum gotowe. A co do pienkow w lesie - pokaz mi takich, co jak
endurza chociaz troche, to sie nie wywalaja w ogole.
> Nie pisałem by się chwalić. Mam to daleko... Po prostu jak czytam tu
> niektóre porady, że jak zaczynasz jazdę to nie kupuj nowego motura bo i
> tak w pierwszym sezonie sie kilka razy wyjebiesz a potem regularnie 2-3
> razy w roku to tylko śmiać mi się chce. Ciekawe czy samochodami też tak
> walą po kilka razy do roku?
Ooo! I tak trzeba bylo od razu - w sumie sie zgadzam;)
> A tu chyba każdy 2-3 razy do roku się wyjebuje - jakaś grupa nieudaczników
> czy ki chuj? :-)
Wyjebuje, czy wywala maszyne/odwala parkingowe? Swoja szosa to IMHO wlasnie
najbardziej szkoda maszyny podczas parkingowy - z ubezpieczenia sie tego
(najczesciej) nie naprawia, czesto gesto po taniosci, a maszyna jak byla
nowa to juz rozdziewiczona i to juz... to juz nie to samo. A jak sie kupi
taka gotowa - niedziewice to mniej szkoda;)
Znowu nietrafne porownanie, ale najwidoczniej kiepski jestem z porownan.
--
pzdr:
Ivam
-
66. Data: 2010-01-07 21:33:26
Temat: Re: odwieczny dylemat: jakie moto?
Od: Robert Rędziak <r...@g...wkurw.org>
On Thu, 7 Jan 2010 16:02:59 +0100, Matfiej <m...@w...pl>
wrote:
> Nigdy
> żaden mi nie upadł, nie miałem żadnych gleb parkingowych, ani innych takich
> cudów. Mało tego jest nas więcej:-) Jakiś pewnie jebnięty jestem...
Jak mawiał jeden mój znajomy, miłośnik (czynny) downhillu: jak
się nie wypierdolisz, to się nie nauczysz.
r.
--
____________________________________________________
_____________
robert rędziak 323ti mailto:giekao-at-gmail-dot-com
I hope they don't fart at Greenpeace. That's bad for Gaia.
-
67. Data: 2010-01-07 22:30:03
Temat: Re: odwieczny dylemat: jakie moto?
Od: de Fresz <d...@N...pl>
On 2010-01-06 23:27:10 +0100, AZ <a...@g...com> said:
> No dobra teraz poważnie - tam na końcu była emotikonka.
E,otki są dla mientczaków.
> Jak już kiedyś
> pisałem - to co zauważyłem sam na początku przygody z Zygzakiem to to,
> że takie moto przyzwyczja do prędkości - cały czas jestem tego
> świadomy i myślę, że ta świadomość nieraz niedopuściła do sytuacji
> podbramkowych.
Moto przyzwyczaja, ale czy jego kierownik jest aby do nich przyzwyczajony?
> No i całkiem zielony to ja nie wiem, bo WSK-a i innymi demoludami
> trochę nakręciłem także nie jest to mój pierwszy rok w siodle.
Ile lat temu, która Wueska latała pod 2 paki i w jakim natężeniu ruchu?
> Golasem to może nie, ale takim GSX-F już trochę lepiej. J
A ktoś poleca go tu na pierwsze?
> a wcale nie
> neguję tych teori bo jest w nich prawda ale z drugiej strony
> "wsiądnięcie" na litra nie oznacza od razu pewnej śmierci,
Pewnej nie, tylko rośnie jej prawdopodobnieństwo w stosunku do mniej
pojemnej i lżejszej maszyny. Co oczywiście nie znaczy, że nasz
przysłowiowy Giees pińcet daje jakiekolwiek gwarancje bezpieczeństwa.
> za dużo w
> tym równaniu jest czynników i zmiennych - czasami się uda, czasami
> nie...
Owszem, ale przerost mocy nad umiejętnościami nierzadko bywa czynnikiem
kluczowym. Ale jak już wcześniej pisałem - każdy sam się musi troszczyć
o swoją skórę.
--
Pozdrawiam
de Fresz
-
68. Data: 2010-01-07 22:35:31
Temat: Re: odwieczny dylemat: jakie moto?
Od: de Fresz <d...@N...pl>
On 2010-01-07 13:12:42 +0100, "Tytus z fabryki" <t...@g...pl> said:
> *** "de Fresz"
> Czy to nie Ty nie w czasie pewnej jesiennej przejażdżki, lecąc w miłym
> towarzystwie nie zauważyłeś 2 pak na liczniku?
>
> Khmmm, ze tak siem wtrance, ale slyszalem gdzies ze przy wiekszych
> predkosciach wskazane jest szczegolnie rozgladanie sie za ew zagrozeniami na
> drodze a nie zajmowanie sie pierdolami tego typu jak przeklamania
> szybkosciomierza. Wiec w.g. mnie jakby kolega rozgrzeszony pozostaje -
> oczywiscie nic nie tlumaczy tego ze nie zauwazyl przejscia dla pieszych no i
> tego ze dlubal w nosie.
A co ja, ksiundz, żeby go rozgrzeszać? Zresztą zupełnie nie o to mi
szło, a o ten tzw. rozsądek który to niby każe nie odwijać na pierwszym
moto, zwłaszcza mocnym. Tak to se można pieprzyć z ciepłego fotela, a
życie sobie.
--
Pozdrawiam
de Fresz
-
69. Data: 2010-01-07 22:40:49
Temat: Re: odwieczny dylemat: jakie moto?
Od: de Fresz <d...@N...pl>
On 2010-01-07 16:02:59 +0100, "Matfiej" <m...@w...pl> said:
> Jeżdże od ponad 30 lat, nawet jak uczyłem się jeździć na CZ-cie, Iżu,
> Emce, junaku czy Simsonie Avo sport, nigdy wtedy, ani nigdy potem aż do
> dziś ( mam nadzieję że i w przyszłości) nie wyjebałem się na motocyklu.
To może już czas odzczepić boczne kółka?
> Nigdy żaden mi nie upadł, nie miałem żadnych gleb parkingowych, ani
> innych takich cudów.
Oh ty nasz miszczu.
> Mało tego jest nas więcej:-)
Nie martw się, po podaniu proszków zostaniesz tylko ty.
> Jakiś pewnie jebnięty jestem...
Od dawna nikt tu w to nie wątpi.
--
de Fresz
-
70. Data: 2010-01-07 23:04:27
Temat: Re: odwieczny dylemat: jakie moto?
Od: AZ <a...@g...com>
On 7 Sty, 23:30, de Fresz <d...@N...pl> wrote:
> > No dobra teraz poważnie - tam na końcu była emotikonka.
>
> E,otki są dla mientczaków.
>
Wiem, czytałem dzisiaj na preclu.
> > Jak już kiedyś
> > pisałem - to co zauważyłem sam na początku przygody z Zygzakiem to to,
> > że takie moto przyzwyczja do prędkości - cały czas jestem tego
> > świadomy i myślę, że ta świadomość nieraz niedopuściła do sytuacji
> > podbramkowych.
>
> Moto przyzwyczaja, ale czy jego kierownik jest aby do nich przyzwyczajony?
>
Mi się wydaje, że tak ale no właśnie może mi się wydaje...
> > No i całkiem zielony to ja nie wiem, bo WSK-a i innymi demoludami
> > trochę nakręciłem także nie jest to mój pierwszy rok w siodle.
>
> Ile lat temu, która Wueska latała pod 2 paki i w jakim natężeniu ruchu?
>
Nie latała ale takich wrażen jakie dostarczała mi przy 120 km/h Zygzak
mi jeszcze nie dał...
> > Golasem to może nie, ale takim GSX-F już trochę lepiej. J
>
> A ktoś poleca go tu na pierwsze?
>
Nie chce mi się szukać ale pewnie coś by się znalazło.
> > a wcale nie
> > neguję tych teori bo jest w nich prawda ale z drugiej strony
> > "wsiądnięcie" na litra nie oznacza od razu pewnej śmierci,
>
> Pewnej nie, tylko rośnie jej prawdopodobnieństwo w stosunku do mniej
> pojemnej i lżejszej maszyny. Co oczywiście nie znaczy, że nasz
> przysłowiowy Giees pińcet daje jakiekolwiek gwarancje bezpieczeństwa.
>
Ale kto Ci na mocniejsze maszynie każe kręcić manetką na fulla? Mi
przez pierwsze bodajże 8 kkm wystarczało 1/3 w porywach 1/2 i nie
odkręciłem ani trochę więcej ani razu...
>
> Owszem, ale przerost mocy nad umiejętnościami nierzadko bywa czynnikiem
> kluczowym. Ale jak już wcześniej pisałem - każdy sam się musi troszczyć
> o swoją skórę.
>
Fakt ale do tego trzeba doliczyć jeszcze jedną rzecz "brak wyobraźni"
czyli kupuje moto, wsiadam i rura. A ja się realnie bałem jak miałem
przyjechać nim do domu 140km od sprzedającego.
--
Artur
ZZR 1200