-
121. Data: 2009-12-13 14:27:09
Temat: Re: analog w dobie cyfry
Od: JA <marb67[beztego]@bb.home.pl>
On 2009-12-13 02:03:49 +0100, cichybartko <c...@g...com> said:
> Ale będziesz się upierał że nie da się robić dobrych nocnych fotografii
> cmos matrycą?
Nie mam pojęcia. Ja nie potrafię, ale też niezbyt pilnie się uczę.
Zdjęcia nocne w sporej części są zbyt szybkie i dynamiczne dla cyfry.
Ona po prostu nie nadąża. Największa jej zaleta idzie na drzewo w
zdjęciach nocnych.
> Kolega dał dwa przykłady tej samej sceny, ani jedne do mnie nie
> przemówił jako potencjalna reklama którejś z technologi. Niech zacytuję
> słowa Adama o anlogu:
>
> Janko Muzykant pisze:
>> No ale to wygląda jak z cyfry po dziwnej obróbce w szopie :)
Z tym nie dyskutuję. Nawet nie zaczynałem.
>>
>
>>> Choć sam muszę przyznać że moim skromnym zdaniem najlepsze zdjęcia noce
>>> robi Todd Hido i to właśnie analogiem http://www.toddhido.com/ ale to
>>> też pewnie da się podrobić w szopie. Todd używa nieraz długich czasów
>>> nawet do 8 sekund ;), więc takie 5D śmiało temu sprosta, dalej to już
>>> czarowanie w szopie ;).
>> Przypuszczam, że raczej minuty niż sekundy.
>
> Racja mój błąd, prawdziwa odpowiedź brzmi "nawet 6minut" choć nadal
> twierdze że taki 5D z CMOS śmiało sprosta 6 minutowej ekspozycji.
Oczywiście że nie wybuchnie, w czym innym leży problem.
> Tak jak już pisano pokazywano na grupie fotografie z CMOS matrycy z
> nocy, tak że do złudzenia przypominały fotografię wykonaną za dnia.
A turbodymomen robi zdjęcia w dzień tak, że wyglądają jak zrobione w
nocy. Ograniczenia są dla innych.
Możesz mi podać choć jeden logiczny powód, aby robić zdjęcie nocne,
które do złudzenia będzie przypominało zdjęcie w dzień?
--
Nie odpowiadam na treści nad cytatem
Pozdrawiam
JA
www.skanowanie-35mm.pl
-
122. Data: 2009-12-13 14:31:51
Temat: Re: analog w dobie cyfry
Od: JA <marb67[beztego]@bb.home.pl>
On 2009-12-13 08:11:37 +0100, "Marek Wyszomirski" <w...@t...net.pl> said:
> I też nie jest to bzdurą. Możemy to uważać za niesmaczne i naganne
> moralnie, ale ktoś je produkuje i dla niego i jego pracowników nie jest
> to bzdura, tylko całkiem konkretne pieniądze. Potem ktos to kupuje - a
> więc jakieś zapotrzebowanie na taki produkt istnieje.
Wiesz Marku, jest mnóstwo chorych produktów dla chorych odbiorców.
Mi raczej chodziło tylko o wskazanie samej choroby.
:)
--
Nie odpowiadam na treści nad cytatem
Pozdrawiam
JA
www.skanowanie-35mm.pl
-
123. Data: 2009-12-13 14:37:47
Temat: Re: analog w dobie cyfry
Od: JA <marb67[beztego]@bb.home.pl>
On 2009-12-13 08:25:48 +0100, "Marek Wyszomirski" <w...@t...net.pl> said:
> Założenie lepszości jednej technologii nad drugą bywa złudne - blat
> kuchenny z płyty wiórowej zalaminowanej tak, aby udawała deski sprawdzi
> się w kuchni znacznie lepiej niż tradycyjny blat drewniany.
A akrylowa umywalka, naprzeciw ceramicznej. A papierowa podłoga
naprzeciw parkietowi.
Marku, naprawdę lepszość dziwnych produktów przejawia się w 90%
przypadków tylko w ich cenie.
Porządny kamienny blat w kuchni jest lepszy niż wiórowy. Wiem bo mam.
--
Nie odpowiadam na treści nad cytatem
Pozdrawiam
JA
www.skanowanie-35mm.pl
-
124. Data: 2009-12-13 17:00:19
Temat: Re: analog w dobie cyfry
Od: cichybartko <c...@g...com>
JA pisze:
> On 2009-12-13 01:47:34 +0100, cichybartko <c...@g...com> said:
>
>> Co poczułeś się urażony?
> Nie, ale widzę, że nożyce się odzywają.
>
>> Każdy ma swoją estetykę, dla mnie widoczki plus nasycone kolory to
>> chyba jeden z bardziej oklepanych tematów.
>> Dlatego tak lubię szarobure kolory Muzykanta,
> I oczywiście tylko w studio można je uzyskać. Kpisz, czy o drogę pytasz?
a czy Muzykant robisz szarobure plenery czy studio?
>> ale przyznaje to moje subiektywne zdanie. Studio to nie tylko mięcho
>> i tania komercja.
> A plener to nie tylko wyżowa Velvia.
>
>> Jeśli lubisz naturę to proponuje
>> http://www.ronvandongen.com/thumbs_sl.php jeśli lubisz abstrakcje
>> http://www.rogerballen.com/Boarding%20House/gallery_
bhouse1.htm
> Przecież to niczego nie dowodzi.
Dowodzi to tego że studio to nie tylko komercyjna sztampa, ja poprosiłem
o cokolwiek, nie dostałem nic.
>> Podsumowując trochę łatwiej się naświetla slajd w zastanych warunkach
>> w przyrodzie,
> ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha
> ha ha ha ha ha ha
Możesz rozwinąć myśl poza tzw. buchach znawcy. Chesz postawić znak
równości miedzy ustalaniem ekspozycji w studio gdzie my kreujemy
oświetlenie a przy zastanym oświetleniu w plenerze?
>> a inaczej przy sztucznie wykreowanym oświetleniu w studio.
> Jak ktoś nie panuje nad jednym źródłem światła jakim jest słońce, niech
> się lepiej nie zabiera za tworzenie kolejnych. Będzie tylko gorzej.
Poważnie jest na to jakaś ustawa? Czy to tylko tzw. znawcze gderanie
które ma zniechęcić młodych adeptów? Studio to kupa pracy i nauki, ale
można przez całe życie nie wynosić z niego aparatu.
>> Uprzedzę Cię i powiem że światłomierz to nie wszystko,
> Oczywiście, że nie wszystko. Trzeba mieć jeszcze oczy.
>
>> bo dlaczego taki Freeman w czasach analogowych poleca w studio
>> polaroida by się upewnić co do oświetlenia sceny.
> Precyzyjnie rzecz ujmując "nie tylko w tym celu".
Oczywiście że nie tylko, ale precyzując co takiego da Polaroid a czego
nie da podgląd w cyfrze. Wracając do Freeman, właśnie wspomina o
Polaroid w rozdziale o oświetleniu i podrozdziale światłomierze cytat:
"Dla wielu fotografów studyjnych, zwłaszcza zaś tych, którzy posługują
się kamerami wielkoformatowymi, ważna część pomiaru ekspozycji nie wiąże
się z potrzebą użycia światłomierza. Zamiast tego zakładają oni kasetę z
filmem momentalnym (typu Polaroid) na tył kamery i wykonują zdjęcia
próbne." i "W rzeczywistości, niektórzy fotografowie całkowicie omijają
pomijają pomiar światła za pomocą światłomierza i wykonują jeden lub
kilka testów na filmie momentalnym, by ustalić właściwe nastawienie
ekspozycji." Uprzedzam nie tyczy się to tylko wielkiego formatu, pod
koniec lat 90 sporo oglądałem FashionTV i Polaroid był standardem na
średnim formacie. Pamiętam jak jeszcze niedawno były śmichy chichy z
ludzi którzy opierają się na podglądzie i histogramie, a tu proszę
wszędzie gdzie się robiło uczciwe pieniądze na analogu to była
standardowa praktyka nawet za czasów analoga.
>> Czasy przyniósł dużo lepsze rozwiązanie niż polaroid.
> Gdybyś wiedział o czym piszesz, to byś tego nie napisał. Masz dobre oko,
> umiesz wyszukać lub podeprzeć się niezłymi przykładami. Ale o technice
> fotografowania masz blade pojęcie.
Widzisz masz szanse nadać kontrast mojemu pojęciu. Kolejna sprawa to
fakt że nigdy nie uzurpowałem sobie prawa do bycia fotograficznym
omnibusem, odczuwam wrażenie że jest wręcz przeciwnie ci co nastawili
się na technologie pozostali najczęściej rzemieślnikami zamkniętymi w
wąskich ramach prawa jakimi rządzi się fotografia, ci co odnieśli sukces
traktowali aparat jako narzędzie do zgłębienia tematu. Podsumowując wolę
traktować fotografię intuicyjnie i czasami podeprzeć się literaturą bądź
autorytetem i robić zdjęcia na swoim poziomie, niż być znawcą i mieć
totalnie nie adekwatne portfolio do posiadanej wiedzy.
--
Pozdrawiam.
Bartko.
-
125. Data: 2009-12-13 17:06:46
Temat: Re: analog w dobie cyfry
Od: _rK_ <podazaj_za_adresem_w_@_stopce.pl>
In <hg27k3$t7m$3@news.onet.pl> Janko Muzykant wrote:
> No przecież dałem margines ''kilkuset sprawiedliwych'' myśląc głównie
> właśnie o Tobie :)
No wiem.
I ja juz dawno odkrylem, ze caly problem w tym temacie polega nie na tym
co lepsze a co bardziej komu pasuje.
Oczywiscie nie zmienia to faktu, ze fajnie sobie od czasu do czasu
poczytac wymiane argumentow.
--
[rK] http://robertkresa.com
-
126. Data: 2009-12-13 18:35:41
Temat: Re: analog w dobie cyfry
Od: "d...@v...pl" <d...@v...pl>
On 11 Gru, 19:19, Janko Muzykant <j...@w...pl> wrote:
>
> > Nie wiem jak to brzmi - ale tak jest.
> > Wiem bo w tym robię .
>
> Ja robię czasem w dwudziestoletnim Autotraxie. Ale nie ryzykowałbym
> twierdzenia, że dos ma się dobrze i wzrasta jego udział w rynku, bo w
> tym robię :)
>
Udajesz ze nie rozumiesz.
Po prostu.
pozdro Marcin
-
127. Data: 2009-12-13 18:40:01
Temat: Re: analog w dobie cyfry
Od: "d...@v...pl" <d...@v...pl>
On 12 Gru, 20:35, Janko Muzykant <j...@w...pl> wrote:
. Tak z ręką na sercu - ile osób na grupie od kilku lat
> regularnie, raz w miesiącu moczy filmy? A ta grupa jest bardzo
> niestatystyczna i bez tego.
Ja moczę , średnio co drugi wieczór.
Usługowo. Mówię tu o ręcznym procesie , bo kolor codziennie przez 8-10
godzin.
Bywają dni że C-41 chodzi na okrągło.
pozdro Marcin
-
128. Data: 2009-12-13 19:16:07
Temat: Re: analog w dobie cyfry
Od: Jester <j...@t...net.pl>
On 12/13/09 6:00 PM, cichybartko wrote:
> Oczywiście że nie tylko, ale precyzując co takiego da Polaroid a czego
> nie da podgląd w cyfrze. Wracając do Freeman, właśnie wspomina o
> Polaroid w rozdziale o oświetleniu i podrozdziale światłomierze cytat:
> "Dla wielu fotografów studyjnych, zwłaszcza zaś tych, którzy posługują
> się kamerami wielkoformatowymi, ważna część pomiaru ekspozycji nie wiąże
> się z potrzebą użycia światłomierza. Zamiast tego zakładają oni kasetę z
> filmem momentalnym (typu Polaroid) na tył kamery i wykonują zdjęcia
> próbne."
Hm... miałem Polaroida i o ile czegoś jestem pewien - to tego, że takie
zdjęcie KOMPLETNIE nie nadaje się do oceny ekspozycji. A to był Polaroid
z najwyższej półki (bo się sprzedawca w sklepie pomylił i sprzedał ojcu
nie tego, którego wybraliśmy :) ) I - o ile pamiętam - nie dało się
podczas fotografowania ustalić z jakim czasem i przysłoną było robione
konkretne zdjęcie - bo jechał na automacie i sam to sobie ustawiał.
Pewnie był za dobry na światłomierz :D
A te autorytety analogowe powinny ustalić zeznania między sobą.
Swego czasu oglądałem film (tytułu nie pamiętam, na jakimś Planette czy
innym tego typu kanale) o jakimś fotografie (żałuję, że nie pamiętam
nazwiska, pamiętam tylko, że to była jakaś absolutna pierwsza liga
fotografii mody w Stanach, zresztą modelki, z którymi pokazali go w tym
filmie "w pracy" to też jakieś LindyEvangelisty były między innymi). A
oglądałem to w zasadzie dlatego, że pokazano bardzo dużo kuchni takiej
typowej sesji foto z najwyższej półki (w zasadzie to samą kuchnię).
I zaskoczyła mnie jedna rzecz:
- faktycznie CAŁA sesja była najpierw robiona Polaroidem. Ale absolutnie
nie w celu robienia jakichś zdjęć próbnych czy oceniania ekspozycji - to
nie ta liga imho (ja w ogóle mam wrażenie, że ludzie zawodowo robiący
którąś tam sesję w SWOIM studio naprawdę nie muszą się bawić ocenianie
świateł za każdym razem, bo robią to 156 raz). Te polaroidy to były
wzorce do późniejszego KADROWANIA - tylko i wyłącznie. 40 minut
strzelania baaardzo różnych ujęć z polaroida, poźniej modelka szła na
leżaczek, poprawić makijaż, zadzwonić i napić się soczku - a dwie osoby
siadały do stosu polaroidów i piorunem wybierały: które do kosza - które
na kliszę. Te zaakceptowane przypinali do dużego stojaczka/tablicy
korkowej na kółkach i każda klatka była dodatkowo szybko kadrowana dwoma
paskami papieru w kształcie litery L (o ile tego wymagała). Kończyli,
modelka wracała na plan (na kanapę akurat w tym wypadku) - i o dziwo:
ciąg dalszy sesji polegał na przeniesieniu wybranych kadrów z polaroida
na kliszę. Stojak ze skadrowanymi zdjęciami podsuwali maksymalnie
blisko, żeby Evangelista czy jak-jej-tam-było widziała zdjęcia - i
odtwarzali kadr po kadrze jeszcze raz tylko po to, żeby móc go strzelić
już na kliszy. W tej fazie dopiero pozwalali sobie na jakieś dodatkowe
ujęcia o ile fotograf miał akurat natchnienie (ale nie wychodzili na
krok poza to, co wybrali ze zdjęć zrobionych w pierwszej turze). I
szczerze mówiąc sprawność, z jaką te niby-tylko-ładne panienki potrafiły
w sekundę przybrać identyczną pozycję jak na małym w końcu kadrze z
polaroida - sprawiła, że poczułem dla nich szacunek. To trzeba było
umieć robić.
W ogóle cała ta sesja sprawiała wrażenie prowadzonej żelazną ręką, z
szacunkiem dla czasu i taką lekko wojskową dyscypliną. Ani jedno zdjęcie
na kliszy nie było zrobione przypadkowo - były wyselekcjonowane na
etapie Polaroidów, nie zmarnowano ani jednej klatki. Rygor jak
koszarach. Na planie z 10 osób - wszyscy coś robili, nikt nie plątał się
bez sensu, role podzielone - jak w boksie Formuły 1. Miło było popatrzeć.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że - ponieważ nie pamiętam ani tytułu
filmu ani nazwiska fotografa - to sobie to wymyśliłem i nikt nigdy nie
robił tak zdjęć ;)
J
-
129. Data: 2009-12-13 19:29:51
Temat: Re: analog w dobie cyfry
Od: "d...@v...pl" <d...@v...pl>
On 13 Gru, 20:16, Jester <j...@t...net.pl> wrote:
> Swego czasu oglądałem film (tytułu nie pamiętam, na jakimś Planette czy
> innym tego typu kanale) o jakimś fotografie (żałuję, że nie pamiętam
> nazwiska, pamiętam tylko, że to była jakaś absolutna pierwsza liga
> fotografii mody w Stanach, zresztą modelki, z którymi pokazali go w tym
> filmie "w pracy" to też jakieś LindyEvangelisty były między innymi). A
> oglądałem to w zasadzie dlatego, że pokazano bardzo dużo kuchni takiej
> typowej sesji foto z najwyższej półki (w zasadzie to samą kuchnię).
> I zaskoczyła mnie jedna rzecz:
> - faktycznie CAŁA sesja była najpierw robiona Polaroidem. Ale absolutnie
> nie w celu robienia jakichś zdjęć próbnych czy oceniania ekspozycji - to
Dziś to samo robi się cyfrą. Najpierw leci się po całości jakims 1D mk
cośtam , potem
dupką od sredniego wybrane ujęcia.
Dupka cyfrowa albo analogowa , w zależności co kto woli.
Pozdro Marcin
-
130. Data: 2009-12-13 20:23:19
Temat: Re: analog w dobie cyfry
Od: JA <marb67[beztego]@bb.home.pl>
On 2009-12-13 18:00:19 +0100, cichybartko <c...@g...com> said:
>
Nigdzie nie napisałem, że studio to tylko zielony groszek dla
biedronki. Więc po co mi pokazujesz przykłady? Ale też nie nazywaj
widoczków, widoczkami, bo to brzmi tak samo jak sałatka śledziowa.
>
> Możesz rozwinąć myśl poza tzw. buchach znawcy. Chesz postawić znak
> równości miedzy ustalaniem ekspozycji w studio gdzie my kreujemy
> oświetlenie a przy zastanym oświetleniu w plenerze?
Nie mam zamiaru stawiania znaku równości. Twierdzę tylko, że w plenerze
jest trudniej. Dla tego buduje się studia, nawet takie, które potrafią
pomieścić całego TIR-a. W plenerze światło się zmienia. Zmienia barwę,
zmienia się kontrastowość sceny, kąt padania światła. Nie można go
modelować. Nie można dostawić drugiego słońca. Żeby scena dokładnie
zmieściła się w wizji fotografa/filmowca. Żeby oczodoły nie były
smoliście czarne, a czoło białą plamą. Przyjrzyj się najlepszym
zdjęciom (o które coraz trudniej), na kalendarzach. Poza prawdziwymi
plenerami/obiektami typu panorama Tatr, wszystko pochodzi/ło ze studia.
>
> Poważnie jest na to jakaś ustawa? Czy to tylko tzw. znawcze gderanie
> które ma zniechęcić młodych adeptów? Studio to kupa pracy i nauki, ale
> można przez całe życie nie wynosić z niego aparatu.
Jest ustawa. Najczęściej objawia się tekstem typu knot. Sprawa jest
banalna. Jak ktoś zapanuje nad spotem jaki daje słońce, nad softboxami
w postaci cumulusów, które ciągle gdzieś uciekają. Nad zielonym
zafarbem na podbródku od trawy, a fioletowym na lewym policzku od
ukwieconego bzu, to mu nie straszne żadne studio.
>
>>
O resztę zatroszczył się Jester.
>
--
Nie odpowiadam na treści nad cytatem
Pozdrawiam
JA
www.skanowanie-35mm.pl