-
211. Data: 2024-03-12 10:30:23
Temat: Re: Zwolnienia nie tylko w IT - życie współczesnego inżyniera
Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>
On Tue, 12 Mar 2024 10:02:45 +0100, Jarosław Sokołowski wrote:
> Pan Marcin Debowski napisał:
>>> Formalnie tak to wygląda, jednak rozważania te mają swój kontekst.
>>> Dotyczą pomysłu, by pasażerowie nie plątali się samopas po Okęciu,
>>> tylko odpowiednio posegregowani byli dowożeni wprost do samolotów
>>> z Alej Jerozolimskich. Bynajmniej nie chodziło nikomu o to, aby
>>> w obecnym hotelu Mariott (planowany był jako wieżowiec LOT) dawać
>>> ludziom świstki. Zawsze mówiono o tych wszystkich czynnościach jako
>>> o "odprawie". Ja też bym tak to zbiorczo nazwał. Jeśli ktoś się
>>> czepia tego słowa, to tak, jakby się awanturował, że na 40 piętro
>>> tego Mariotta jadę windą, a nie dźwigiem osobowym.
>>
>> Dziekuje za kontekst. Własnie cos mi sie tu nie do końca zgadzało.
>> Rozumiem, że te dowożenia to się działy ale już nie dzieją?
>
> Nigdy się nie działy, były tylko jednym z rojeń o Drugiej Polsce czasu
> późnego Gierka. LOT inwestował w wieżowiec w centrum miata, miało być
> pięknie, a wyszło jak zwykle -- długie lata stał tam betonowy kikut.
We Wrocławiu autokar LOT albo Orbis kursował.
Dowoził normalnie - do budynku portu, "terminal" to był raczej w
marzeniach.
No i kosztował drożej niż miejski autobus.
> Z punktu widzenia tamtych czasów pomysł trudny do realizacji. Oddanie
> się w ręce przewoźnika międzynarodowego było tożsame z przekroczeniem
> granicy, za którą wtedy odpowiadało wojsko. Autobusy pod eskortą ludzi
> z kałachami? Tak wyglądał przejazd pociągiem z Przemyśla do Ustrzyk
> Dolnych -- kaprysem Stalina tory zostały po radzieckiej (obecnie już
> ukraińskiej) stronie. Formalnie też to słabe -- na płocie lotnieska
> da się wywiesić tabliczkę "granica państwa", ale jak to zrobić
> w przypadku autobusu jadącego aleją Żwirki i Wigury? Jakaś lipa
> (nomen omen).
A może sztuczny problem. Kierowca będzie z SB, i dopilnuje, zeby nikt
po drodze nie wsiadł.
Bo faktycznie głupio sprawdzic paszport w biurowcu, a potem drugi raz
na lotnisku ...
J.
-
212. Data: 2024-03-12 11:31:50
Temat: Re: Zwolnienia nie tylko w IT - życie współczesnego inżyniera
Od: io <i...@o...pl.invalid>
W dniu 12.03.2024 o 06:44, Ghost pisze:
> W dniu 09.03.2024 o 00:34, io pisze:
>
>> Jak się uczyłem na programistę to była mowa o tym, że raczej nie
>> będzie dla nich pracy.
>
> i uwierzyles/uwierzyliscie?
A Wy byście nie uwierzyli?
> ktory to byl rok?
>
Wtedy jak jeszcze nie okazało się inaczej.
-
213. Data: 2024-03-12 12:04:14
Temat: Re: Zwolnienia nie tylko w IT - życie współczesnego inżyniera
Od: io <i...@o...pl.invalid>
W dniu 11.03.2024 o 22:23, Piotr Gałka pisze:
> W dniu 2024-03-09 o 11:52, ddddddddddd pisze:
>> a ja wybrałem drogę 'poświęcę trochę więcej z nadzieją że jeśli nie
>> ja, to chociaż dzieci będą miały łatwiej'. Może się uda, może nie.
>> Piotr niestety nie dotarł do swojego celu, ja ciągle mam nadzieję.
>
> Trochę zależy od 'definicji celu' :)
> - np. udało mi się utrzymać rodzinę, przy olbrzymim obciążeniu 20 letnią
> opieką na sparaliżowaną teściową (ktoś, kto nie miał sam do czynienia z
> problemem nie będzie potrafił sobie wyobrazić go do końca, a o tym jak
> pomoc państwa w takich przypadkach wyglądała i wygląda - szkoda słów).
Obciążeniem jest przede wszystkim niemożność prowadzenia normalnego
życia. Nie całkiem wiem jakiej pomocy od państwa spodziewałeś się, że
jej nie dostałeś. Państwo różne wsparcia deklaruje, np utrzymanie
opiekuna, dom opieki, dochodząca pielęgniarka. No i raczej są one
osiągalne skoro znam takich co je otrzymali.
> Został tylko drobiazg :) - jak to zrobić, aby firma nadal przynosiła nam
> dochody już bez naszej pracy.
Mógłbyś ją np sprzedać.
-
214. Data: 2024-03-12 13:30:25
Temat: Re: Zwolnienia nie tylko w IT - życie współczesnego inżyniera
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan J.F napisał:
>>> Zasadniczo jedna z ewentualnym, fizycznym nadaniem bagażu. Potem
>>> to masz co najwyżej różne kontrole, bezpieczeństwa, paszportową.
>> Formalnie tak to wygląda, jednak rozważania te mają swój kontekst.
>> Dotyczą pomysłu, by pasażerowie nie plątali się samopas po Okęciu,
>> tylko odpowiednio posegregowani byli dowożeni wprost do samolotów
>> z Alej Jerozolimskich.
> Jest to jakis pomysł
Może i jest, ale słaby. Do minusów, które są jasne nawet bez znajomości
miasta, dochodzi taki, że wielu warszawiaków ma bliżej na Okęcie niż
w Aleje Jerozolimskie. A jeśli nie bliżej, to przynajmniej szybciej.
Żwirki i Wigury zwykle jest przejezdna, podczas gdy centrum stoi.
>> Bynajmniej nie chodziło nikomu o to, aby w obecnym hotelu Mariott
>> (planowany był jako wieżowiec LOT) dawać ludziom świstki.
> Ale jakie świstki - "karty pokładowe" ?
Marcin tak nazwał karty pokładowe. Ale w latach 70 wyglądalo to
trochę inaczej. Bilet LOT to była książeczka, kilka kolorowych
kartek (czerwona, żółta, zielona chyba) wypełnionych pismem
ręcznym przez klalkę. Na kolejnych etapach ogólnie pojętej odprawy
wyrywali sobie po jednej stronie. Okładka i jedna kopia zostawała
pasażerowi do końca podróży (tak jak w pekaesie). "Karty pokładowe"
chyba też bywały, ale jako dodatek, bo słabo pamiętam. Wielorazowe,
z plastiku, coś jak numerek do szatni.
> Tylko ze dzis:
> -trzeba zobaczyc kto sie zgłosi na lot ... a nie 24h wczesniej?
> -są pasażerowie w tranzycie ... zdążą, nie zdążą ...
> -sprawdzic dokumenty ?
> -trzeba zobaczyc, dla kogo zabraknie miejsca,
> -trzeba zebrac bagaż,
> -zważyc i załadować do samolotu,
> -przeładować bagaż tranzytowy ?
> -pasażerów chyba nie ważą, a moze powinni,
> -zadbać, aby pasażer nie wysłał bagażu bez siebie,
>
> Co z tego nazywamy "Odprawą" ?
Ja wszystko.
--
Jarek
-
215. Data: 2024-03-12 13:39:56
Temat: Re: Zwolnienia nie tylko w IT - życie współczesnego inżyniera
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan J.F napisał:
>> Nigdy się nie działy, były tylko jednym z rojeń o Drugiej Polsce czasu
>> późnego Gierka. LOT inwestował w wieżowiec w centrum miata, miało być
>> pięknie, a wyszło jak zwykle -- długie lata stał tam betonowy kikut.
>
> We Wrocławiu autokar LOT albo Orbis kursował. Dowoził normalnie - do
> budynku portu, "terminal" to był raczej w marzeniach.
Pamętam ja ten budynek. Jeszcze jak cię mogę, ale w Katowicach to była
niemal dosłownie wiata przystanku PKS.
>> Z punktu widzenia tamtych czasów pomysł trudny do realizacji. Oddanie
>> się w ręce przewoźnika międzynarodowego było tożsame z przekroczeniem
>> granicy, za którą wtedy odpowiadało wojsko. Autobusy pod eskortą ludzi
>> z kałachami? Tak wyglądał przejazd pociągiem z Przemyśla do Ustrzyk
>> Dolnych -- kaprysem Stalina tory zostały po radzieckiej (obecnie już
>> ukraińskiej) stronie. Formalnie też to słabe -- na płocie lotnieska
>> da się wywiesić tabliczkę "granica państwa", ale jak to zrobić
>> w przypadku autobusu jadącego aleją Żwirki i Wigury? Jakaś lipa
>> (nomen omen).
>
> A może sztuczny problem. Kierowca będzie z SB, i dopilnuje, zeby nikt
> po drodze nie wsiadł.
Podejście charakterystyczne dla tamtego okresu -- każdy problem da się
rozwiązac przy pomocy skończonej liczby esbeków.
Jarek
--
W samolotach w fotelach lecą sobie ubole
Żłopią piwo okocim, na zagrychę żrą ser
By się wysrać w powietrzu człowiek czasem ma wolę
Krzyczą "siadaj bydlaku", albo "halt, ruki w wierch"
-
216. Data: 2024-03-12 14:06:09
Temat: Re: Zwolnienia nie tylko w IT - życie współczesnego inżyniera
Od: Piotr Gałka <p...@c...pl>
W dniu 2024-03-12 o 12:04, io pisze:
> Obciążeniem jest przede wszystkim niemożność prowadzenia normalnego
> życia. Nie całkiem wiem jakiej pomocy od państwa spodziewałeś się, że
> jej nie dostałeś. Państwo różne wsparcia deklaruje, np utrzymanie
> opiekuna, dom opieki, dochodząca pielęgniarka. No i raczej są one
> osiągalne skoro znam takich co je otrzymali.
Może teraz coś się zmieniło.
Po udarze mama dostała rentę 900+ PLN bo nie zaliczyli jej pierwszych
lat pracy (zaraz po wojnie). Ludzie, którzy razem z nią pracowali i to
potwierdzili byli następnie indywidualnie wzywani przez ZUS i po
rozmowie (nie wiem jaka była jej treść) zaczynali twierdzić, że tak
dokładnie (np. daty) to oni niczego nie pamiętają.
Po kilku latach renta zmieniła się na emeryturę (około 1200) i dodatek
pielęgnacyjny chyba 250.
Pielęgniarka - faktycznie bez problemu dało się załatwić.
Wózek - raz na chyba 5 lat dało się dostać.
Dom opieki - żona by się nie zgodziła.
Ale jak już pod sam koniec mama wylądowała w szpitalu i tam się dorobiła
odleżyn to materac przeciwodleżynowy musieliśmy sami kupić i potem
starać się o zwrot, a że mama zmarła zanim przyznali to nie zwrócili.
Wtedy 400zł to było dla nas bardzo dużo bo to były lata najgłębszego
dołka po kryzysie 2008.
A poza tym:
Opiekunka - prywatnie.
Rehabilitant (3 razy w tygodniu) - prywatnie.
Lekarstwa - na pewno nie były za darmo. Pamiętam, że zbieraliśmy
faktury, i coś tam dało się odliczać, ale czy w całości.
Wydatki miesięczne były około 3000 (mówię o przełomie wieków).
Jakikolwiek wyjazd na wakacje z dziećmi kosztował nas 2 razy więcej niż
innych bo trzeba było zapłacić za opiekę 24h na cały ten czas.
To były bardzo ciężkie czasy. Jedno zdarzenie mi utkwiło w pamięci - na
kilka dni (chyba 5) przed końcem miesiąca wyszło nam, że mamy tylko 8zł.
Decyzja była, że kupujemy tylko chleb i jemy z miodem (bo mieliśmy w
piwnicy). Wtedy jeszcze nie mieliśmy żadnej karty kredytowej.
A dom opieki przerabialiśmy, gdy mój tata wymagał.
Czas oczekiwania - 3 lata. Trzeba by się zapisywać gdy tata jeszcze
sobie sam radził. Skąd wiesz jak szybko choroba postąpi, a Alzheimer
długo był łagodny aż tu nagle..
Skończyło się oczywiście na - prywatnym domu opieki - co tydzień
dojeżdżałem 35km odwiedzić tatę.
P.G.
>> Został tylko drobiazg :) - jak to zrobić, aby firma nadal przynosiła
>> nam dochody już bez naszej pracy.
>
> Mógłbyś ją np sprzedać.
Problem polega na tym, że ostatnio mi wychodzi, że chyba kończą się
czasy dla małych firm produkcyjnych - biurokracja zabija.
Dziś kolega do mnie zadzwonił, że ktoś od nas chce jakichś "Deklaracji
właściwości użytkowych" dla 5 różnych produktów zgodnie z
rozporządzaniem 305/2011 CPR które zmieniło coś w dyrektywie 89/106/EWG.
No i mam akcję: "Rzucić wszystko i ustalić ki diabeł.".
A kilka dni temu była akcja w temacie dyrektywy NIS2 (nigdy wcześniej
nie słyszałem). Tego jeszcze nie zdążyłem ogarnąć a tu coś kolejnego.
Trzeba mieć nierówno pod sufitem aby chcieć w takie coś wdeptywać z
własnej woli i jeszcze za to płacić :)
Na moje to ostatnio ponad 100% czasu potrzeba na biurokrację - nie
zostaje nic na pracę.
P.G.
-
217. Data: 2024-03-12 14:19:32
Temat: Re: Zwolnienia nie tylko w IT - życie współczesnego inżyniera
Od: Robert Wańkowski <r...@w...pl>
W dniu 12.03.2024 o 14:06, Piotr Gałka pisze:
> W dniu 2024-03-12 o 12:04, io pisze:
>
>> Obciążeniem jest przede wszystkim niemożność prowadzenia normalnego
>> życia. Nie całkiem wiem jakiej pomocy od państwa spodziewałeś się, że
>> jej nie dostałeś. Państwo różne wsparcia deklaruje, np utrzymanie
>> opiekuna, dom opieki, dochodząca pielęgniarka. No i raczej są one
>> osiągalne skoro znam takich co je otrzymali.
>
> Może teraz coś się zmieniło.
> Po udarze mama dostała rentę 900+ PLN bo nie zaliczyli jej pierwszych
> lat pracy (zaraz po wojnie). Ludzie, którzy razem z nią pracowali i to
> potwierdzili byli następnie indywidualnie wzywani przez ZUS i po
> rozmowie (nie wiem jaka była jej treść) zaczynali twierdzić, że tak
> dokładnie (np. daty) to oni niczego nie pamiętają.
> Po kilku latach renta zmieniła się na emeryturę (około 1200) i dodatek
> pielęgnacyjny chyba 250.
> Pielęgniarka - faktycznie bez problemu dało się załatwić.
> Wózek - raz na chyba 5 lat dało się dostać.
> Dom opieki - żona by się nie zgodziła.
> Ale jak już pod sam koniec mama wylądowała w szpitalu i tam się dorobiła
> odleżyn to materac przeciwodleżynowy musieliśmy sami kupić i potem
> starać się o zwrot, a że mama zmarła zanim przyznali to nie zwrócili.
> Wtedy 400zł to było dla nas bardzo dużo bo to były lata najgłębszego
> dołka po kryzysie 2008.
> A poza tym:
> Opiekunka - prywatnie.
> Rehabilitant (3 razy w tygodniu) - prywatnie.
> Lekarstwa - na pewno nie były za darmo. Pamiętam, że zbieraliśmy
> faktury, i coś tam dało się odliczać, ale czy w całości.
> Wydatki miesięczne były około 3000 (mówię o przełomie wieków).
> Jakikolwiek wyjazd na wakacje z dziećmi kosztował nas 2 razy więcej niż
> innych bo trzeba było zapłacić za opiekę 24h na cały ten czas.
> To były bardzo ciężkie czasy. Jedno zdarzenie mi utkwiło w pamięci - na
> kilka dni (chyba 5) przed końcem miesiąca wyszło nam, że mamy tylko 8zł.
> Decyzja była, że kupujemy tylko chleb i jemy z miodem (bo mieliśmy w
> piwnicy). Wtedy jeszcze nie mieliśmy żadnej karty kredytowej.
>
> A dom opieki przerabialiśmy, gdy mój tata wymagał.
> Czas oczekiwania - 3 lata. Trzeba by się zapisywać gdy tata jeszcze
> sobie sam radził. Skąd wiesz jak szybko choroba postąpi, a Alzheimer
> długo był łagodny aż tu nagle..
> Skończyło się oczywiście na - prywatnym domu opieki - co tydzień
> dojeżdżałem 35km odwiedzić tatę.
> P.G.
>
Ale teraz śpisz spokojnie.
>>> Został tylko drobiazg :) - jak to zrobić, aby firma nadal przynosiła
>>> nam dochody już bez naszej pracy.
>>
>> Mógłbyś ją np sprzedać.
>
> Problem polega na tym, że ostatnio mi wychodzi, że chyba kończą się
> czasy dla małych firm produkcyjnych - biurokracja zabija.
> Dziś kolega do mnie zadzwonił, że ktoś od nas chce jakichś "Deklaracji
> właściwości użytkowych" dla 5 różnych produktów zgodnie z
> rozporządzaniem 305/2011 CPR które zmieniło coś w dyrektywie 89/106/EWG.
> No i mam akcję: "Rzucić wszystko i ustalić ki diabeł.".
> A kilka dni temu była akcja w temacie dyrektywy NIS2 (nigdy wcześniej
> nie słyszałem). Tego jeszcze nie zdążyłem ogarnąć a tu coś kolejnego.
> Trzeba mieć nierówno pod sufitem aby chcieć w takie coś wdeptywać z
> własnej woli i jeszcze za to płacić :)
> Na moje to ostatnio ponad 100% czasu potrzeba na biurokrację - nie
> zostaje nic na pracę.
> P.G.
A zlecenie tego firmie zewnętrznej lub zatrudnienie osoby kompetentnej w
tej materii?
Robert
-
218. Data: 2024-03-12 15:09:40
Temat: Re: Zwolnienia nie tylko w IT - życie współczesnego inżyniera
Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>
On Tue, 12 Mar 2024 14:06:09 +0100, Piotr Gałka wrote:
> W dniu 2024-03-12 o 12:04, io pisze:
>> Obciążeniem jest przede wszystkim niemożność prowadzenia normalnego
>> życia. Nie całkiem wiem jakiej pomocy od państwa spodziewałeś się, że
>> jej nie dostałeś. Państwo różne wsparcia deklaruje, np utrzymanie
>> opiekuna, dom opieki, dochodząca pielęgniarka. No i raczej są one
>> osiągalne skoro znam takich co je otrzymali.
>
> Może teraz coś się zmieniło.
> Po udarze mama dostała rentę 900+ PLN bo nie zaliczyli jej pierwszych
> lat pracy (zaraz po wojnie).
To akurat normalne - dopiero od reformy lat 90-tych ZUS ma
indywidualne kartoteki. Dawniej sie bazowało na danych
w zakładach pracy.
A zakłady w latach 90-tych pozamykano, i nie miał kto wypisać.
Jeszcze były wpisy w książeczki zdrowia.
> Ludzie, którzy razem z nią pracowali i to
> potwierdzili byli następnie indywidualnie wzywani przez ZUS i po
> rozmowie (nie wiem jaka była jej treść) zaczynali twierdzić, że tak
> dokładnie (np. daty) to oni niczego nie pamiętają.
Nie wiem jak ich tam pytano, ale jak o dokładną datę, to oczywiscie
nie pamiętają.
> Po kilku latach renta zmieniła się na emeryturę (około 1200) i dodatek
> pielęgnacyjny chyba 250.
> Pielęgniarka - faktycznie bez problemu dało się załatwić.
> Wózek - raz na chyba 5 lat dało się dostać.
> Dom opieki - żona by się nie zgodziła.
Czasem trzeba.
> A poza tym:
> Opiekunka - prywatnie.
> Rehabilitant (3 razy w tygodniu) - prywatnie.
A w domu opieki za darmo/w kosztach :-)
> Wydatki miesięczne były około 3000 (mówię o przełomie wieków).
> Jakikolwiek wyjazd na wakacje z dziećmi kosztował nas 2 razy więcej niż
> innych bo trzeba było zapłacić za opiekę 24h na cały ten czas.
> To były bardzo ciężkie czasy. Jedno zdarzenie mi utkwiło w pamięci - na
> kilka dni (chyba 5) przed końcem miesiąca wyszło nam, że mamy tylko 8zł.
> Decyzja była, że kupujemy tylko chleb i jemy z miodem (bo mieliśmy w
> piwnicy). Wtedy jeszcze nie mieliśmy żadnej karty kredytowej.
Tak tak - KK trzeba zakładać profilaktycznie, jak się ma zdolność :-)
> A dom opieki przerabialiśmy, gdy mój tata wymagał.
> Czas oczekiwania - 3 lata. Trzeba by się zapisywać gdy tata jeszcze
> sobie sam radził.
Ale z tym różnie bywa.
> Skąd wiesz jak szybko choroba postąpi, a Alzheimer
> długo był łagodny aż tu nagle..
> Skończyło się oczywiście na - prywatnym domu opieki - co tydzień
> dojeżdżałem 35km odwiedzić tatę.
Dobrze, że są ..
>>> Został tylko drobiazg :) - jak to zrobić, aby firma nadal przynosiła
>>> nam dochody już bez naszej pracy.
>>
>> Mógłbyś ją np sprzedać.
>
> Problem polega na tym, że ostatnio mi wychodzi, że chyba kończą się
> czasy dla małych firm produkcyjnych - biurokracja zabija.
> Dziś kolega do mnie zadzwonił, że ktoś od nas chce jakichś "Deklaracji
> właściwości użytkowych" dla 5 różnych produktów zgodnie z
> rozporządzaniem 305/2011 CPR które zmieniło coś w dyrektywie 89/106/EWG.
> No i mam akcję: "Rzucić wszystko i ustalić ki diabeł.".
A najgorsze, ze te urzędasy będą wymagały coraz więcej ...
> A kilka dni temu była akcja w temacie dyrektywy NIS2 (nigdy wcześniej
> nie słyszałem). Tego jeszcze nie zdążyłem ogarnąć a tu coś kolejnego.
> Trzeba mieć nierówno pod sufitem aby chcieć w takie coś wdeptywać z
> własnej woli i jeszcze za to płacić :)
> Na moje to ostatnio ponad 100% czasu potrzeba na biurokrację - nie
> zostaje nic na pracę.
J.
-
219. Data: 2024-03-12 15:17:17
Temat: Re: Zwolnienia nie tylko w IT - życie współczesnego inżyniera
Od: Piotr Gałka <p...@c...pl>
W dniu 2024-03-12 o 14:19, Robert Wańkowski pisze:
>> A dom opieki przerabialiśmy, gdy mój tata wymagał.
>> Czas oczekiwania - 3 lata. Trzeba by się zapisywać gdy tata jeszcze
>> sobie sam radził. Skąd wiesz jak szybko choroba postąpi, a Alzheimer
>> długo był łagodny aż tu nagle..
>> Skończyło się oczywiście na - prywatnym domu opieki - co tydzień
>> dojeżdżałem 35km odwiedzić tatę.
>> P.G.
>>
>
> Ale teraz śpisz spokojnie.
Jak najbardziej.
Opiekę na pewno miał lepszą niż bylibyśmy (z bratem) w stanie zapewnić
mu w domu.
> A zlecenie tego firmie zewnętrznej lub zatrudnienie osoby kompetentnej w
> tej materii?
W tym przypadku hasło nazywa się "Deklaracja właściwości użytkowych".
Gdyby hasło było jakaś homologacja, czy certyfikat to inny temat i na
pewno w pierwszej kolejności byśmy się rozglądali za jakąś jednostką
notyfikowaną czy akredytowaną itp.
Ale tak to w pierwszym podejściu podejrzewam, że może nam mniej czasu
zająć zrozumienie o co biega, niż komuś wiedzącemu o co biega
zrozumienie jak działają nasze wyroby, aby był w stanie określić ich
właściwości użytkowe.
Na razie czytam to rozporządzenie.
A NIS2 to przeszedłem przez jakąś ankietę w necie z rezultatem:
Twoja firma może nie podlegać pod NIS2, ale głowy za to nie dajemy.
I bądź tu mądry.
Z bezpieczeństwem cyfrowym to mam bardzo poważne podejrzenia, że
zwrócenie się do jakichś kompetentnych skończy się wprowadzeniem
kompletnie zbędnych i na pewno kosztownych rozwiązań.
P.G.
-
220. Data: 2024-03-12 15:40:15
Temat: Re: Zwolnienia nie tylko w IT - życie współczesnego inżyniera
Od: Piotr Gałka <p...@c...pl>
W dniu 2024-03-12 o 15:09, J.F pisze:
>
> A w domu opieki za darmo/w kosztach :-)
Może w tych państwowych po 3 latach czekania. Ale jakoś nie chce mi się
wierzyć aby to było solidnie robione.
W prywatnych to nie we wszystkich. A w tych, w których to było to (na
tyle na ile się dowiedzieliśmy) rehabilitant miał 15 minut na pacjenta
(w tamtym domu było chyba 90 chorych i jeden rehabilitant). Na czym
rehabilitacja polega - pacjenta umieszcza się w takiej klatce, podwiesza
np. nogę i niech sobie pomacha. A rehabilitant bierze się za wyjęcie
pacjenta z drugiej klatki i zastąpienie go następnym. 15 minut to na te
manewry było. Na pomachanie drugie 15 minut.
A jak chory nie pomacha bo nie ogarnia tematu - trudno (to jest moja
hipoteza).
Rehabilitant, który przychodził do mamy wychodził po godzinie spocony, a
mama przy rozćwiczaniu przykurczów jęczała z bólu.
Ja uważam, że dlatego nie pożyła 5 lat (jak nas straszyli w szpitalu, że
aż tyle może w takim stanie pożyć) tylko 20 lat.
>> Problem polega na tym, że ostatnio mi wychodzi, że chyba kończą się
>> czasy dla małych firm produkcyjnych - biurokracja zabija.
>> Dziś kolega do mnie zadzwonił, że ktoś od nas chce jakichś "Deklaracji
>> właściwości użytkowych" dla 5 różnych produktów zgodnie z
>> rozporządzaniem 305/2011 CPR które zmieniło coś w dyrektywie 89/106/EWG.
>> No i mam akcję: "Rzucić wszystko i ustalić ki diabeł.".
>
> A najgorsze, ze te urzędasy będą wymagały coraz więcej ...
Dokładnie.
Szkoda, że przedsiębiorcy nie mogą za bardzo się skrzyknąć i zawiesić
wszelką działalność w całym kraju dopóki biurokracja nie zostanie ukrócona.
Działania pośrednie (w 2023 chyba zamknęło się/zbankrutowało najwięcej
działalności od zarania dziejów) nie są zauważane.
P.G.