eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.samochody › Zaczelo sie
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 182

  • 91. Data: 2011-03-16 23:53:55
    Temat: Re: Zaczelo sie
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    W dniu 16.03.2011 23:14, Krzysiek Kielczewski pisze:

    >> "Na oko" to chłop w szpitali umarł.
    >
    > Bo pewnie bez dokładnego termometru nie wiedział, czy wyjść w
    > podkoszulku i krótkich spodenkach czy trzeba kożuch założyć.

    Odczuwanie temperatury jest mocno subiektywne, zależy od wykonywanych
    czynności, przyzwyczajenia, predyspozycji genetycznych oraz stanu zdrowia.

    To, że komuś jest zimno w swetrze nie musi oznaczać, że temperatura
    otoczenia spała poniżej jakiejś określonej granicy. I odwrotnie.


  • 92. Data: 2011-03-16 23:55:04
    Temat: Re: Zaczelo sie
    Od: Krzysiek Kielczewski <k...@g...com>

    On 2011-03-16, Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com> wrote:

    >>> Zyjesz w idealnym swiecie?
    >>
    >> Nie, tylko sugerowałbym ostrożne podejście do policyjnego "winny
    >> wypadku".
    >>
    >> Policji wystarczy że "zajechał drogę" i winny. Udowodnienie po fakcie
    >
    > I słusznie. Wymuszenie jest sprawą formalnie oczywistą.

    Nie zawsze i nie wszędzie. Do dzisiaj pamiętam (i pewnie jeszcze długo
    będę pamiętał) sytuację kiedy mało nie zabiłem motocyklisty. Na
    trzypasmówce jechałem prawym pasem, wyprzedziłem "marudera" na środkowym
    i zacząłem zmieniać pas (na środkowy oczywiście). Jak byłem w połowie
    manewru kątem oka (przypadkiem!) zuważyłem motocyklistę który wykonywał
    analogiczy manewr - tyle, że z lewego pasa. Moim zdaniem odbiłem w
    ostatnim momencie.

    Teraz do rzeczy: bez względu na to, który z nas był(by) z prawej, a
    który z lewej nie miałem szans zauważyć motocykla przed rozpoczęciem
    manewru. Formalnie: w tej sytuacji była by jego wina, w odwrotnej -
    moja. Ale tak praktycznie, po ludzku: w żadnej nie czułbym się winny.

    Pozdrawiam,
    Krzysiek Kiełczewski


  • 93. Data: 2011-03-16 23:57:25
    Temat: Re: Zaczelo sie
    Od: Krzysiek Kielczewski <k...@g...com>

    On 2011-03-16, Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com> wrote:

    >>> "Na oko" to chłop w szpitali umarł.
    >>
    >> Bo pewnie bez dokładnego termometru nie wiedział, czy wyjść w
    >> podkoszulku i krótkich spodenkach czy trzeba kożuch założyć.
    >
    > Odczuwanie temperatury jest mocno subiektywne, zależy od wykonywanych
    > czynności, przyzwyczajenia, predyspozycji genetycznych oraz stanu zdrowia.
    >
    > To, że komuś jest zimno w swetrze nie musi oznaczać, że temperatura
    > otoczenia spała poniżej jakiejś określonej granicy. I odwrotnie.

    Ale jesteś w stanie odróżnić -10, +5 i +20 bez patrzenia na termometr, prawda?

    Pzdr,
    Krzysiek Kiełczewski


  • 94. Data: 2011-03-17 10:13:39
    Temat: Re: Zaczelo sie
    Od: "Massai" <t...@w...pl>

    Dysiek wrote:

    > > Nie, tylko sugerowałbym ostrożne podejście do policyjnego "winny
    > > wypadku".
    >
    > > Z motocyklami jeszcze gorzej. Jak się jeździ takim ścigaczem w
    > > mieście, jeśli motocyklista miałby się trzymać ograniczenia do 50
    > > km/h? Cały czas na jedynce?
    > >
    > > Czasem mnie wzywali do stwierdzenia zgonu motocyklisty, i pytany
    > > policjant, nawet jeśli przyczyną bezpośrednią było "kobita mu
    > > wyjechała z bocznej uliczki", to potem leciało "a że zapierdalał
    > > jak dziki, to nie miał szans wyhamować".
    >
    >
    > Jezdze motocyklem od ponad 10 lat, scigacze nigdy mnie nie
    > interesowaly - bujam sie raczej spokojnie (tzn ograniczenie +20 km/h)
    > na czopku.

    No, tylko zobaczyć czopka na ulicy to ewenement. Jak widzę, to sam się
    oglądam za takim, bo od jakiegoś czasu myślę o zrobieniu kat. A, żeby
    takim sie móc bujać ;-)

    Ogromna większość (nie licząc skuterów) to jednak własnie słabsze lub
    mocniejsze ścigacze.

    > Kilkukrotnie w tym czasie o malo bym nie zginal bo
    > wymuszano na mnie pierszenstwo, zajezdzano droge, etc. Uwazam,
    > podobnie zreszta jak policyjna statystyka, ze ponad 70 % winy w
    > wypadkach z motocyklami ponosza kierowcy aut.

    Pewnie tak, ale też motocykliści popełniają grzech "co z tego że
    jechałem za szybko, on i tak nie ma prawa mi drogi zajeżdżać".

    Bardzo mnie dziwi to podejście, bo to własnie motocyklista jest
    najbardziej narażony na urazy w wypadku.

    --
    Pozdro
    Massai


  • 95. Data: 2011-03-17 10:32:14
    Temat: Re: Zaczelo sie
    Od: "Massai" <t...@w...pl>

    Andrzej Lawa wrote:

    > W dniu 16.03.2011 15:56, Massai pisze:
    >
    > > > Zyjesz w idealnym swiecie?
    > >
    > > Nie, tylko sugerowałbym ostrożne podejście do policyjnego "winny
    > > wypadku".
    > >
    > > Policji wystarczy że "zajechał drogę" i winny. Udowodnienie po
    > > fakcie
    >
    > I słusznie. Wymuszenie jest sprawą formalnie oczywistą.
    >

    Opisywałem już kiedyś ten przypadek winnego rajdowca na którym
    wymuszono, ale w skrócie:

    Droga główna, wzniesienie, potem droga w dół idzie, i jakieś 200 metrów
    od szczytu wzniesienia dochodzi boczna droga.
    Na głównej ograniczenie do 50, bo miejscowość.
    Z bocznej drogi wytacza się polonez. Kierowca poloneza po patrzył w w
    jedną, w drugą, i pusto. Włącza się do ruchu, zza szczytu wzniesienia
    wyskakuje impreza, leci ponad 150 km/h. Z kierownicą rajdowiec (znaczy
    dosłownie, jakiś kierowca rajdowy).

    I jebudu. Jadąc 150 km/h, rajdowiec odcinek od szczytu wzniesienia
    pokonał w kilka sekund, nawet hamując.

    Sąd po analizie uznał że kierowca poldka nie miał szans wcześniej
    zobaczyć imprezy, a odległość od szczytu wzniesienia nie uzasadniała
    stosowania przepisów o "braku widoczności" i konieczności zapewnienia
    sobie pomocy osoby drugiej, i mimo że niby "wymusił" - winny jest
    kierowca imprezy.

    Między innymi po to są właśnie przepisy o ograniczeniu prędkości, żeby
    w miejscach o gęstej sieci dróg dało się bezpiecznie włączyć do ruchu.

    A motocykl jadący 250 km/h pokonuje pół kilometra w 7 sekund.
    Wystarczająco mało żeby "zajechać drogę".
    Konia z rzędem temu kto znajdzie w Warszawie miejsce o rzeczywistej
    widoczności pół kilometra.

    Jeśli ta predkość tego na którym się wymusza miałaby nie miec
    znaczenia, to znaczy że każdy właczający się z podporządkowanej liczy
    na łut szczęścia. I de facto łamie przepisy, bo powinien się upewnić
    czy ma wystarczającą widoczność, a jeśli nie, to powienien sobie
    zapewnić pomoc osoby drugiej, czyli wozić w samochodzie krótkofalówki,
    i przy każdym skręcie wysyłać pasażera na najbliższy zakręt. Absurd.

    --
    Pozdro
    Massai


  • 96. Data: 2011-03-17 11:06:33
    Temat: Re: Zaczelo sie
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    W dniu 17.03.2011 10:32, Massai pisze:

    > Sąd po analizie uznał że kierowca poldka nie miał szans wcześniej
    > zobaczyć imprezy, a odległość od szczytu wzniesienia nie uzasadniała
    > stosowania przepisów o "braku widoczności" i konieczności zapewnienia
    > sobie pomocy osoby drugiej, i mimo że niby "wymusił" - winny jest
    > kierowca imprezy.

    Jeśli faktycznie _fizycznie_ nie było możliwości zauważeni
    nadjeżdżającego pojazdu, to jest przypadek szczególny - ale samo
    przekroczenie dopuszczalnej prędkości nie stanowi usprawiedliwienia
    wymuszenia pierwszeństwa. Np. dłuuuuuuuuga równa prosta z widokiem "po
    horyzont".


  • 97. Data: 2011-03-17 11:10:59
    Temat: Re: Zaczelo sie
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    W dniu 16.03.2011 23:57, Krzysiek Kielczewski pisze:
    > On 2011-03-16, Andrzej Lawa<a...@l...SPAM_PRECZ.com> wrote:
    >
    >>>> "Na oko" to chłop w szpitali umarł.
    >>>
    >>> Bo pewnie bez dokładnego termometru nie wiedział, czy wyjść w
    >>> podkoszulku i krótkich spodenkach czy trzeba kożuch założyć.
    >>
    >> Odczuwanie temperatury jest mocno subiektywne, zależy od wykonywanych
    >> czynności, przyzwyczajenia, predyspozycji genetycznych oraz stanu zdrowia.
    >>
    >> To, że komuś jest zimno w swetrze nie musi oznaczać, że temperatura
    >> otoczenia spała poniżej jakiejś określonej granicy. I odwrotnie.
    >
    > Ale jesteś w stanie odróżnić -10, +5 i +20 bez patrzenia na termometr, prawda?

    Primo: odróżnić a określić. Dwie różne sprawy.
    Secundo: przy temperaturze w tych zakresach masz sporo podpowiedzi w
    otoczeniu - no i własną temperaturę odniesienia.
    Tertio: odróżnij mi "na dotyk" 150C od 200C ;->


  • 98. Data: 2011-03-17 11:41:24
    Temat: Re: Zaczelo sie
    Od: Krzysiek Kielczewski <k...@g...com>

    On 2011-03-17, Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com> wrote:

    >> Ale jesteś w stanie odróżnić -10, +5 i +20 bez patrzenia na termometr, prawda?
    >
    > Primo: odróżnić a określić. Dwie różne sprawy.
    > Secundo: przy temperaturze w tych zakresach masz sporo podpowiedzi w
    > otoczeniu - no i własną temperaturę odniesienia.

    A jak obserwujesz wyprzedzający Cię pojazd to masz własną prędkość jako
    odniesienie.

    > Tertio: odróżnij mi "na dotyk" 150C od 200C ;->

    Grubo powyżej setki ;-P

    Pzdr,
    Krzysiek Kiełczewski


  • 99. Data: 2011-03-17 11:52:13
    Temat: Re: Zaczelo sie
    Od: "Massai" <t...@w...pl>

    Andrzej Lawa wrote:

    > W dniu 17.03.2011 10:32, Massai pisze:
    >
    > > Sąd po analizie uznał że kierowca poldka nie miał szans wcześniej
    > > zobaczyć imprezy, a odległość od szczytu wzniesienia nie uzasadniała
    > > stosowania przepisów o "braku widoczności" i konieczności
    > > zapewnienia sobie pomocy osoby drugiej, i mimo że niby "wymusił" -
    > > winny jest kierowca imprezy.
    >
    > Jeśli faktycznie fizycznie nie było możliwości zauważeni
    > nadjeżdżającego pojazdu,

    No, to znowu przegięcie w drugą stronę. Jak ktoś ma wyjazd z garażu tuż
    za zakrętem, i nie ma lustra - nie może się tłumaczyć "że nie widział",
    powienien kogoś poprosić żeby popatrzył i dał mu znak czy może
    wyjeżdżać.

    > to jest przypadek szczególny - ale samo
    > przekroczenie dopuszczalnej prędkości nie stanowi usprawiedliwienia
    > wymuszenia pierwszeństwa. Np. dłuuuuuuuuga równa prosta z widokiem
    > "po horyzont".

    Taka długa prosta z widokiem po horyzont to dopiero przypadek
    szczególny.

    Tak czysto teoretycznie: co to jest wymuszenie pierwszeństwa? Zmuszenie
    do hamowania czy zmniejszenia prędkości.

    No i jedzie taki gość, powiedzmy 110, dozwolone 90, 2 km od ciebie
    jest. Włączasz się do ruchu i po bożemu jedziesz 90.

    On dojeżdża do ciebie i musi wyhamować! wymusiłeś ;-) Jakbyś nie
    wjechał, przed niego to by nie musiał hamować przed tobą.

    Baa, nie hamował i wjechał Ci w kuper. Jesteś winny spowodowania
    wypadku?

    Chodzi mi tylko o to że nie można zakładać z góry że prędkość nie ma
    znaczenia w ocenie winy. IMHO powinna mieć.

    Dodatkowo, ocena winy spowodowania wypadku nie powinna zawsze wprost
    wynikać z wymuszenia.

    Dajmy na to "tak, wymusił", ale też "gdyby tamten stosował się do
    ograniczenia prędkości, to by do wypadku nie doszło, bo np. wymuszający
    zdążyłby się rozpędzić do jakiejś tam prędkości".

    W mieście naprawdę nietrudno o sytuacje gdzie kierowca zmieniając pas
    wymusza pierwszeństwo na kimś kto jedzie "tylko" 80 km/h, i de facto
    nie miał za bardzo możliwości żeby go przewidzieć, czy zobaczyć.

    I tu dochodzimy do motocyklistów, wśród których niestety dużą grupę
    stanowią ci co znacznie przekraczają dozwoloną przędkość.

    --
    Pozdro
    Massai


  • 100. Data: 2011-03-17 12:18:57
    Temat: Re: Zaczelo sie
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    W dniu 16.03.2011 23:55, Krzysiek Kielczewski pisze:

    > Teraz do rzeczy: bez względu na to, który z nas był(by) z prawej, a
    > który z lewej nie miałem szans zauważyć motocykla przed rozpoczęciem
    > manewru.

    Samochody mają mnóstwo irytujących martwych pól. Dlatego generalnie wolę
    motocykle (konkretnie w fasonie "skuter") chociaż od ponad roku jestem
    zmuszony poruszać się wyłącznie "na czworaka".

    Ale to nie jest ważne - powinieneś uwzględniać martwe pola i zakładać,
    że w nich coś może być póki się tak czy inaczej nie upewnisz, że niczego
    nie ma. W praktyce wiadomo - średnio to wychodzi.

    > Formalnie: w tej sytuacji była by jego wina, w odwrotnej -
    > moja.

    Dokładnie.

    > Ale tak praktycznie, po ludzku: w żadnej nie czułbym się winny.

    Twoje odczucia są nieistotne. Przynajmniej w kontekście przepisów i
    prawa, o którym pisałem.

strony : 1 ... 9 . [ 10 ] . 11 ... 19


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: