-
51. Data: 2018-06-10 22:00:16
Temat: Re: Przechodzenie. Za blędy trzeba płacić.
Od: Uzytkownik <a...@s...pl>
W dniu 2018-06-10 o 18:06, mk4 pisze:
> On 2018-06-09 23:40, Malkoit wrote:
>> Użytkownik "mk4" <m...@d...nul> napisał w wiadomości
>> news:pfhbfj$ca1$1@portraits.wsisiz.edu.pl...
>>> On 2018-06-09 18:02, Malkoit wrote:
>>>>
>>>> Prędkość i hamowanie
>>>>
>>>> Art. 19. 1. Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać z prędkością
>>>> zapewniającą panowanie nad pojazdem, z uwzględnieniem warunków, w
>>>> jakich
>>>> ruch się odbywa, a w szczególności: rzeźby terenu, stanu i widoczności
>>>> drogi, stanu i ładunku pojazdu, warunków atmosferycznych i natężenia
>>>> ruchu.
>>>>
>>>
>>> No przecież jechal tak wlasnie. Tylko co z tego jak popelnil blad.
>>> Zamyslil sie, wylaczyl na chwile, cokolwiek. I znow powtorze - przeciez
>>> nie zrobil tego celowo. Popelnil blad. A każdy ma prawo sie pomylic,
>>> prawda?
>>>
>>> mk4
>>
>> Za blędy trzeba płacić. Ile ? To już określi policjant, lub Sąd.
>> Inni dowiedzą się ile zaplacił i zastanowią sie czy warto
>> popełniać takie błędy i co zrobic zeby ich nie popełniac.
>
> Ale w takim razie czemu tyle osób tutaj chce się godzić, że chętnie
> "zapłacą" niewspolmiernie do skali swojego zaniedbania/bledu tylko
> dlatego, że ktoś (ustawodawca) zdjął z pieszego wszelkie obowiązki i
> zezwolił (lub zamierza zezwolić jak się zmienią przepisy) mu na
> tworzenie w majestacie prawa sytuacji, które skutkują rażącym
> zagrożeniem bezpieczeństwa ruchu?
>
> Skąd się ci ludzie biorą? Uważają się za nieomylnych bogów czy co? Że
> niby nigdy im się nic nie przydarzy? To jest dopiero szczyt bufonady.
>
Bo widzisz w odróżnieniu od Ciebie my mamy prawa jazdy oraz doświadczenie.
Teraz odpowiem za siebie. Nie jestem święty i mnie też się przydarzyło
kilka może kilkanaście razy dać d.... na drodze z czego przynajmniej
kilka mogło się skończyć czyjąś śmiercią.
Miałem np. przypadek, że gość wyszedł mi zza autobusu na przejście i o
mało go nie uderzyłem, ale w odróżnieniu od innych uważam, że to była
moja wina i wyciągnąłem z tego zdarzenia wnioski na całe życie. Jak
widzę autobus na przystanku to zwalniam i przejeżdżam na tyle wolno, aby
móc zareagować, gdyby ktoś wyszedł zza tego autobusu.
Innym razem wpadłem w poślizg, bo nie przewidziałem sytuacji, że na na
moście (a w zasadzie na nasypie mostu) może być ślisko, pomimo, że
nigdzie indziej nie było. Na tym nasypie znajdował się przystanek
tramwajowy i przejście dla pieszych. Nie zauważyłem wcześniej pieszego,
którego zasłaniały mi samochody, jadące z przeciwka, które zaczęły się
ślizgać i jechały bardzo wolno. On wszedł na przejście korzystając z
większej luki między "sznurkiem jadących" samochodów. Oczywiście zanim
przeszedł na moją część jezdni to już hamowałem, ale nie byłem w stanie
się zatrzymać przed nim, a on szedł albo w ogóle nie zwracając na mnie
uwagi, albo zakładając, że ma pierwszeństwo i muszę się zatrzymać.
Odruchowo wcisnąłem klakson i dzięki temu zatrzymał się na linii
dzielącej pasy tak, że przejechałem, a raczej (prześlizgnąłem się, bo
cały czas w poślizgu) tuż przed nim. Wielu krzyczałoby, że ten pieszy do
debil, bo lazł pod samochód. Nie nie był debil, to ja zachowałem się jak
ostatnia sierota, bo nie przewidziałem tej sytuacji na przejściu dla
pieszych.
Także i ten przypadek, że nie mogłem wyhamować przed przejściem był moim
pierwszym i ostatnim w życiu, bo już nigdy nie dopuszczałem do takich
sytuacji. Od tamtego czasu jak tylko dojeżdżam do przejścia to zwalniam,
a zimą bardzo często testuję przyczepność samochodu. No i wiem, że na
mostach oraz odcinkach dróg nieosłoniętych budynkami czy drzewami jak
jest mokro to może się utrzymywać gołoledź, nawet jak temperatura
powietrza jest powyżej zera stopni Celsjusza.
-
52. Data: 2018-06-10 22:02:53
Temat: Re: Przechodzenie przez przejście.
Od: Uzytkownik <a...@s...pl>
W dniu 2018-06-10 o 17:26, Malkoit pisze:
> Użytkownik "Uzytkownik" <a...@s...pl> napisał w wiadomości
> news:5b1d3c91$0$603$65785112@news.neostrada.pl...
>>
>> Tak, ale prawo nie pozwala pieszemu stawiać stopy na przejściu jak do
>> przejścia zbliża się pojazd.
>
> Nie ma takiego zapisu.
> Mowa jest o postawieniu stopy na przejściu przy krawężniku,
> pieszy ma wtedy pierwszeństwo, bo jest na przejściu.
Nie do końca, bo przecież samochód może, a nawet powinien się poruszać
tuż przy krawężniku:
Art.16
4. Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać możliwie blisko prawej
krawędzi jezdni. Jeżeli pasy ruchu na jezdni są wyznaczone, nie może
zajmować więcej niż jednego pasa.
-
53. Data: 2018-06-10 22:10:25
Temat: Re: Przechodzenie przez przejście.
Od: Uzytkownik <a...@s...pl>
W dniu 2018-06-10 o 21:14, kk pisze:
> W dniu 2018-06-09 o 22:57, Uzytkownik pisze:
>> W dniu 2018-06-09 o 22:53, kk pisze:
>>> W dniu 2018-06-09 o 22:42, Uzytkownik pisze:
>>>> W dniu 2018-06-09 o 21:57, mk4 pisze:
>>>>> No przecież jechal tak wlasnie. Tylko co z tego jak popelnil blad.
>>>>> Zamyslil sie, wylaczyl na chwile, cokolwiek. I znow powtorze -
>>>>> przeciez nie zrobil tego celowo. Popelnil blad. A każdy ma prawo
>>>>> sie pomylic, prawda?
>>>>
>>>>
>>>> Prawda. Każdy ma prawo obić Ci pysk, zgwałcić matkę i podpalić Wasz
>>>> dom, wcześniej go okradając. :)
>>>>
>>>
>>> Nudzisz chłopie.
>>
>> Bredzisz chłopie.
>>
>
> Zapomniałeś napisać, że sam jesteś głęboko przekonany o swojej racji :-)
A Ty o swojej nie?
-
54. Data: 2018-06-11 12:18:25
Temat: Re: Przechodzenie przez przejście.
Od: "Malkoit" <g...@f...pl>
Użytkownik "Uzytkownik" <a...@s...pl> napisał w wiadomości
news:5b1d8419$0$684$65785112@news.neostrada.pl...
>W dniu 2018-06-10 o 17:26, Malkoit pisze:
>> Użytkownik "Uzytkownik" <a...@s...pl> napisał w wiadomości
>> news:5b1d3c91$0$603$65785112@news.neostrada.pl...
>>>
>>> Tak, ale prawo nie pozwala pieszemu stawiać stopy na przejściu jak do
>>> przejścia zbliża się pojazd.
>>
>> Nie ma takiego zapisu.
>> Mowa jest o postawieniu stopy na przejściu przy krawężniku,
>> pieszy ma wtedy pierwszeństwo, bo jest na przejściu.
>
> Nie do końca, bo przecież samochód może, a nawet powinien się poruszać tuż
> przy krawężniku:
Mało kto jedzie bliżej niż 50 cm od krawężnika.
-
55. Data: 2018-06-12 19:52:58
Temat: Re: Przechodzenie. Za blędy trzeba płacić.
Od: kk <k...@o...pl>
W dniu 2018-06-10 o 22:00, Uzytkownik pisze:
>>
>> Skąd się ci ludzie biorą? Uważają się za nieomylnych bogów czy co? Że
>> niby nigdy im się nic nie przydarzy? To jest dopiero szczyt bufonady.
>>
> Bo widzisz w odróżnieniu od Ciebie my mamy prawa jazdy oraz doświadczenie.
>
> Teraz odpowiem za siebie. Nie jestem święty i mnie też się przydarzyło
> kilka może kilkanaście razy dać d.... na drodze z czego przynajmniej
> kilka mogło się skończyć czyjąś śmiercią.
>
> Miałem np. przypadek, że gość wyszedł mi zza autobusu na przejście i o
> mało go nie uderzyłem, ale w odróżnieniu od innych uważam, że to była
> moja wina i wyciągnąłem z tego zdarzenia wnioski na całe życie. Jak
> widzę autobus na przystanku to zwalniam i przejeżdżam na tyle wolno, aby
> móc zareagować, gdyby ktoś wyszedł zza tego autobusu.
>
> Innym razem wpadłem w poślizg, bo nie przewidziałem sytuacji, że na na
> moście (a w zasadzie na nasypie mostu) może być ślisko, pomimo, że
> nigdzie indziej nie było. Na tym nasypie znajdował się przystanek
> tramwajowy i przejście dla pieszych. Nie zauważyłem wcześniej pieszego,
> którego zasłaniały mi samochody, jadące z przeciwka, które zaczęły się
> ślizgać i jechały bardzo wolno. On wszedł na przejście korzystając z
> większej luki między "sznurkiem jadących" samochodów. Oczywiście zanim
> przeszedł na moją część jezdni to już hamowałem, ale nie byłem w stanie
> się zatrzymać przed nim, a on szedł albo w ogóle nie zwracając na mnie
> uwagi, albo zakładając, że ma pierwszeństwo i muszę się zatrzymać.
> Odruchowo wcisnąłem klakson i dzięki temu zatrzymał się na linii
> dzielącej pasy tak, że przejechałem, a raczej (prześlizgnąłem się, bo
> cały czas w poślizgu) tuż przed nim. Wielu krzyczałoby, że ten pieszy do
> debil, bo lazł pod samochód. Nie nie był debil, to ja zachowałem się jak
> ostatnia sierota, bo nie przewidziałem tej sytuacji na przejściu dla
> pieszych.
>
> Także i ten przypadek, że nie mogłem wyhamować przed przejściem był moim
> pierwszym i ostatnim w życiu, bo już nigdy nie dopuszczałem do takich
> sytuacji. Od tamtego czasu jak tylko dojeżdżam do przejścia to zwalniam,
> a zimą bardzo często testuję przyczepność samochodu. No i wiem, że na
> mostach oraz odcinkach dróg nieosłoniętych budynkami czy drzewami jak
> jest mokro to może się utrzymywać gołoledź, nawet jak temperatura
> powietrza jest powyżej zera stopni Celsjusza.
Na twoim miejscu oddałbym prawo jazdy :-)
-
56. Data: 2018-06-12 23:37:42
Temat: Re: Przechodzenie przez przejście.
Od: Zenek Kapelinder <4...@g...com>
Calkiem dobrze ich wkrecasz. Szacun.
-
57. Data: 2018-06-14 22:56:45
Temat: Re: Przechodzenie przez przejście.
Od: mk4 <m...@d...nul>
On 2018-06-10 21:30, Uzytkownik wrote:
> W dniu 2018-06-10 o 18:12, mk4 pisze:
>> On 2018-06-10 06:23, Uzytkownik wrote:
>>> W dniu 2018-06-09 o 23:46, mk4 pisze:
>>>> On 2018-06-09 22:42, Uzytkownik wrote:
>>>>> W dniu 2018-06-09 o 21:57, mk4 pisze:
>>>>>> No przecież jechal tak wlasnie. Tylko co z tego jak popelnil blad.
>>>>>> Zamyslil sie, wylaczyl na chwile, cokolwiek. I znow powtorze -
>>>>>> przeciez nie zrobil tego celowo. Popelnil blad. A każdy ma prawo
>>>>>> sie pomylic, prawda?
>>>>>
>>>>>
>>>>> Prawda. Każdy ma prawo obić Ci pysk, zgwałcić matkę i podpalić Wasz
>>>>> dom, wcześniej go okradając. :)
>>>>
>>>> Odpływasz. Co innego działanie umyślne z zamiarem zrealizowania
>>>> pewnego określonego celu a co innego nieumyślne - pomyłka, błąd, itp.
>>>>
>>> Ale tu nie było błędu tylko celowe działanie. Wypadek był tylko i
>>> wyłącznie niecelowym skutkiem z tragicznym finałem, celowego
>>> działania. W tym przypadku celowym działaniem było łamanie przepisów
>>> PoRD, które wskazałem.
>>
>> Chyba nie zauważyłeś ze twój wywód został sfalsyfikowany w drugim
>> zdaniu pierwotnej wypowiedzi bo opierał się na fałszywych i
>> życzeniowych przesłankach.
>> Nawet tutaj - gdzie ty widziałeś tam celowe działanie? Chodzi o to, że
>> celowości w działaniu nie było. Ogarnij się i wskocz na choćby
>> podstawowy poziom obiektywizmu w sprawie.
>>
> Dopóki nie dorośniesz do poziomu, który pozwoli Ci zrozumieć, że prawo
> nie zezwala na popełnianie błędów, zwłaszcza błędów, które kończą się
> śmiertelnie to dalsza dyskusja nie ma sensu. Prawo nie pozwala na takie
> pomyłki tak samo jak nie pozwala na obicie komuś gęby, dokonanie gwałtu,
> podpalenia domu czy kradzieży.
>
> Uwierz mi, że za pobicie, gwałt, podpalenia czy kradzież ludzie dostają
Chrzanisz skoro nie widzisz różnicy pomiędzy działaniem umyślnym (jak
pobicie czy gwałt) a błędem czy pomyłką.
No chyba, ze ty tak masz, że gwałcisz przez pomyłkę. Albo choćby
dopuszczasz taką możliwość...
--
mk4
-
58. Data: 2018-06-14 23:05:47
Temat: Re: Przechodzenie. Za blędy trzeba płacić.
Od: mk4 <m...@d...nul>
On 2018-06-10 22:00, Uzytkownik wrote:
> W dniu 2018-06-10 o 18:06, mk4 pisze:
>> On 2018-06-09 23:40, Malkoit wrote:
>>> Użytkownik "mk4" <m...@d...nul> napisał w wiadomości
>>> news:pfhbfj$ca1$1@portraits.wsisiz.edu.pl...
>>>> On 2018-06-09 18:02, Malkoit wrote:
>>>>>
>>>>> Prędkość i hamowanie
>>>>>
>>>>> Art. 19. 1. Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać z prędkością
>>>>> zapewniającą panowanie nad pojazdem, z uwzględnieniem warunków, w
>>>>> jakich
>>>>> ruch się odbywa, a w szczególności: rzeźby terenu, stanu i widoczności
>>>>> drogi, stanu i ładunku pojazdu, warunków atmosferycznych i natężenia
>>>>> ruchu.
>>>>>
>>>>
>>>> No przecież jechal tak wlasnie. Tylko co z tego jak popelnil blad.
>>>> Zamyslil sie, wylaczyl na chwile, cokolwiek. I znow powtorze - przeciez
>>>> nie zrobil tego celowo. Popelnil blad. A każdy ma prawo sie pomylic,
>>>> prawda?
>>>>
>>>> mk4
>>>
>>> Za blędy trzeba płacić. Ile ? To już określi policjant, lub Sąd.
>>> Inni dowiedzą się ile zaplacił i zastanowią sie czy warto
>>> popełniać takie błędy i co zrobic zeby ich nie popełniac.
>>
>> Ale w takim razie czemu tyle osób tutaj chce się godzić, że chętnie
>> "zapłacą" niewspolmiernie do skali swojego zaniedbania/bledu tylko
>> dlatego, że ktoś (ustawodawca) zdjął z pieszego wszelkie obowiązki i
>> zezwolił (lub zamierza zezwolić jak się zmienią przepisy) mu na
>> tworzenie w majestacie prawa sytuacji, które skutkują rażącym
>> zagrożeniem bezpieczeństwa ruchu?
>>
>> Skąd się ci ludzie biorą? Uważają się za nieomylnych bogów czy co? Że
>> niby nigdy im się nic nie przydarzy? To jest dopiero szczyt bufonady.
>>
> Bo widzisz w odróżnieniu od Ciebie my mamy prawa jazdy oraz doświadczenie.
>
> Teraz odpowiem za siebie. Nie jestem święty i mnie też się przydarzyło
> kilka może kilkanaście razy dać d.... na drodze z czego przynajmniej
> kilka mogło się skończyć czyjąś śmiercią.
>
> Miałem np. przypadek, że gość wyszedł mi zza autobusu na przejście i o
> mało go nie uderzyłem, ale w odróżnieniu od innych uważam, że to była
> moja wina i wyciągnąłem z tego zdarzenia wnioski na całe życie. Jak
> widzę autobus na przystanku to zwalniam i przejeżdżam na tyle wolno, aby
> móc zareagować, gdyby ktoś wyszedł zza tego autobusu.
>
> Innym razem wpadłem w poślizg, bo nie przewidziałem sytuacji, że na na
> moście (a w zasadzie na nasypie mostu) może być ślisko, pomimo, że
> nigdzie indziej nie było. Na tym nasypie znajdował się przystanek
> tramwajowy i przejście dla pieszych. Nie zauważyłem wcześniej pieszego,
> którego zasłaniały mi samochody, jadące z przeciwka, które zaczęły się
> ślizgać i jechały bardzo wolno. On wszedł na przejście korzystając z
> większej luki między "sznurkiem jadących" samochodów. Oczywiście zanim
> przeszedł na moją część jezdni to już hamowałem, ale nie byłem w stanie
> się zatrzymać przed nim, a on szedł albo w ogóle nie zwracając na mnie
> uwagi, albo zakładając, że ma pierwszeństwo i muszę się zatrzymać.
> Odruchowo wcisnąłem klakson i dzięki temu zatrzymał się na linii
> dzielącej pasy tak, że przejechałem, a raczej (prześlizgnąłem się, bo
> cały czas w poślizgu) tuż przed nim. Wielu krzyczałoby, że ten pieszy do
> debil, bo lazł pod samochód. Nie nie był debil, to ja zachowałem się jak
> ostatnia sierota, bo nie przewidziałem tej sytuacji na przejściu dla
> pieszych.
>
> Także i ten przypadek, że nie mogłem wyhamować przed przejściem był moim
> pierwszym i ostatnim w życiu, bo już nigdy nie dopuszczałem do takich
> sytuacji. Od tamtego czasu jak tylko dojeżdżam do przejścia to zwalniam,
> a zimą bardzo często testuję przyczepność samochodu. No i wiem, że na
> mostach oraz odcinkach dróg nieosłoniętych budynkami czy drzewami jak
> jest mokro to może się utrzymywać gołoledź, nawet jak temperatura
> powietrza jest powyżej zera stopni Celsjusza.
Sek w tym, ze jak sam widzisz nie mogłeś. I zawsze i ciągle będzie sie
tak zdarzać. Bo raz jesteś zdenerwowany, raz zamyślony a raz się stanie
coś czego choćby nie wiem co się nie da uniknąć. Oczywiście nie da sie,
zakładając, że nie będziesz pchał swojego pojazdu.
No i w tym rzecz. Że ludzie są omylni i mają różne doświadczenie. Może
jak będziesz dobiegał 70-tki uznasz, że już jesteś doświadczony i teraz
już wiesz. Nawet jeśli teoretycznie tak będzie to by znaczyło, że przez
wcześniejsze 50 lat w ogóle nie powinieneś prowadzić bo zagrożeniem
byłeś potwornym. Ale wtedy znów... itd.
Stad durne życzeniowe i wbrew fizyce przepisy o pierwszeństwie na
przejściu (czy to pieszych czy rowerów) w takiej formie jak to proponują
niektórzy - że odpowiedzialność i jakikolwiek rozsadek ma spoczywać
tylko na jednej stronie to bzdura. Po prostu.
Fizyka i ludzkie zdolności (bądź ułomności) nie znają prawa. Są jakie są
i tworząc prawo należy to uwzględniać a nie życzyć sobie żeby to czy tamto.
--
mk4
-
59. Data: 2018-06-14 23:19:50
Temat: Re: Przechodzenie przez przejście.
Od: Uzytkownik <a...@s...pl>
W dniu 2018-06-14 o 22:56, mk4 pisze:
>> Dopóki nie dorośniesz do poziomu, który pozwoli Ci zrozumieć, że
>> prawo nie zezwala na popełnianie błędów, zwłaszcza błędów, które
>> kończą się śmiertelnie to dalsza dyskusja nie ma sensu. Prawo nie
>> pozwala na takie pomyłki tak samo jak nie pozwala na obicie komuś
>> gęby, dokonanie gwałtu, podpalenia domu czy kradzieży.
>>
>> Uwierz mi, że za pobicie, gwałt, podpalenia czy kradzież ludzie dostają
>
> Chrzanisz skoro nie widzisz różnicy pomiędzy działaniem umyślnym (jak
> pobicie czy gwałt) a błędem czy pomyłką.
>
> No chyba, ze ty tak masz, że gwałcisz przez pomyłkę. Albo choćby
> dopuszczasz taką możliwość...
>
To co ja myślę to akurat ma g.... do znaczenia. Z resztą tak samo jak to
co Ty o tym myślisz.
Ważne co mówi prawo, a prawo nie dopuszcza pomyłek na drodze, które
kończą się wypadkiem, zwłaszcza śmiertelnym i przewiduje za takie czyny
określone sankcje karne.
Usprawiedliwianie czynu nieumyślnego w tym przypadku świadczy tylko o
Twojej niedojrzałości lub kompletnym braku wiedzy z zakresu PoRD.
-
60. Data: 2018-06-14 23:26:08
Temat: Re: Przechodzenie przez przejście.
Od: mk4 <m...@d...nul>
On 2018-06-10 11:59, Uzytkownik wrote:
>
> Powinien on brzmieć:
>
> Art. 26. 1. Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejścia dla pieszych,
> jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i zatrzymać pojazd przed
> przejściem w celu ustąpienia pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na
> przejściu oraz oczekującemu przed przejściem z wyraźnym zamiarem
> skorzystania z przejścia.
To chyba po tym jak zlikwidujemy 3/4 przejeść dla pieszych. Bo w obecnej
sytuacji jest ich paranoicznie dużo i nie sposób dochować należytej
staranności jeśli permanentnie jest jakieś przejście dla pieszych.
No i warunki jeszcze - często są przy skrzyżowaniach, gdzie kierowca
obserwuje głównie inne pojazdy a niekoniecznie to co się dzieje koło
przejść. No sory, ale znów fizjologia się kłania. Uwaga nie jest
podzielna w nieskończoność. I jak pieszy czy rowerzysta może włazić jak
chce to prędzej czy później musi się to źle skończyć.
W ogóle jak widzę takie pomysły to się zastanawiam czy ktoś za
kierownica siedział. Ale nie na pustyni w pełnym słońcu. Ale w nocy, jak
pada deszcz, oślepiają światła pojazdów a do tego oświetlenia ulicy nie
(lub słabe), po bokach jakieś drzewka czy krzaczki.
Do tego dołożyć, że wracasz o 22 czy później, zmachany jak koń po
wyścigu i nie myślisz o niczym innym jak o tym, żeby położyć się spać.
Dodaj, że wieziesz dziecko, które marudzi lub płacze.
To taki dość typowy miejski scenariusz.
No i wychodzi na szaro lub czarno ubrany pieszy wprost na jezdnie na tym
przejściu.
No i panie dupa blada.
> Mamy wtedy bezwzględny obowiązek udzielenia pierwszeństwa pieszemu
> znajdującemu się na przejściu oraz przed przejściem, z którego pieszy
> może skorzystać dopiero wtedy, kiedy to pierwszeństwo zostanie mu
> udzielone przez kierowcę, czyli kierowca się zatrzyma. Chodzi o to, żeby
> wyeliminować też takie sytuacje, że jest ślisko na jezdni przed
> przejściem i kierowca wpada w poślizg, albo ostre hamowanie może narazić
> innych uczestników ruchu na niebezpieczeństwo.
To takie życzeniowe podejście i właśnie pozwalające pieszemu zrobić
cokolwiek. No bo jak wlazł to przecież musiał mieć zamiar a zatem trzeba
mu było udzielić pierwszeństwa. I masło maślane. Cokolwiek pieszy nie
zrobi to zasadniczo mógł.
> Taki też zapis zakończyłby ciągłe powoływanie się kierowców (mających w
> dupie pierwszeństwo pieszego na przejściu) na zapis zabraniający
> pieszemu wchodzenie przed jadący pojazd.
No z pożytkiem dla wszystkich. Pieszy połamany albo martwy a kierowca
idzie siedzieć. No doprawdy - genialne rozwiązanie.
--
mk4