Wwieslaw pisze:
> On 21 July, 12:39, Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl> wrote:
>> http://www.xs4all.nl/~egbg/counterscript.html
>>
>> W sam raz dla blondynek, które odebrać telefon potrafią, ale pomyśleć,
>> czy ktoś po drugiej stronie oferuje coś korzystnego, czy nie - to już nie :)
>>
> Dzieki, o to chodzilo. A co w przypadku blondynow, ktorzy po
> przedstawieniu sie telemarketera i ujawnieniu jego mocodawcy wiedza,
> czy planuja w budzecie wydatki w danej branzy?


Co to znaczy "nie planują wydatków w tej branży"? Czy jeśli aktualnie
nie planuję zakupu maszyny do produkcji pączków, to powinienem zbywać
każdego, kto mi ją oferuje?

Podstawowe pytanie jest: a za ile mi Szanowny Telemarketer coś oferuje?

Biznes to biznes, jak ktoś do mnie dzwoni, to chętnie słucham co ma
mi to powiedzenia. Tradycyjna żydowska żyłka do handlu jest bardzo wskazana.

Choćby z tego powodu, aby nie popełnić takiego błędu, kiedy ja do
kogoś zadzwoniłem i chciałem porozmawiać o dalszej odsprzedaży jego
produktów, ale właściciel (a częściej sekretarka) zaślepiona obowiązkiem
zbywania rozmów, wzięła mnie za osobę, która sama chce coś sprzedać, a
nie od nich coś kupić.

Jak ktoś potrafi konkretnie rozmawiać, to i przez telefon biznes
uzgodni.

--
Liwiusz