cranky pisze:

> Były dwa przypadki jakie pamiętam. Jeden- orzeczenie że znak obowiązuje
> mimo że facet wjechał na droge 50 metrów za nim (zakaz zawracania bodajże),
> a drugi kiedy ze znaku został tylko kij - sędzia stwierdził że znaki
> obowiązują niezależnie od ich stanu, więc kierowca je złamał. Poszukam
> linku i zamieszczę.

Zastanów sie w ogolę co ty piszesz. To że jakiś sędzia w co wątpię ale
możliwe orzekł taką durnotę to nie znaczy że ktoś nie mógł się od tego
idiotyzmu odwoływać. Może to było za czasów kolegiów kiedy to zamiast
sędziego siedział to jakiś ledwo przyuczony asesor ;)

Pozdrawiam
Rafał