-
Data: 2014-09-08 22:11:11
Temat: Re: Pijani kierowcy
Od: Shrek <...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora
[ pokaż wszystkie nagłówki ]On 2014-09-08 22:06, rAzor wrote:
> Dnia 2014-09-08 19:49, Użytkownik - RoMan Mandziejewicz napisał::
>> Hello rAzor,
>>
>> Monday, September 8, 2014, 6:04:08 PM, you wrote:
>>
>> [...]
>>
>>> I jeszcze dodatkowe pytanie - a też nie mam zamiaru płacić gimbusom z GW
>>> za ich wypoty - jaki był wyrok? Czy sąd wziął pod uwagę stopień
>>> stworzonego zagrożenia?
PJ zabrane na rok i rok w zawiasach na cztery miechy. Tak, sąd wziął pod
uwagę zagrożenie jakie oskarżony spowodował zarówno dl innych kierowców
jak i pieszych na parkingu. Będzie pewnie apelacja. Główny problem, że
koleś jako skazany wyleci z roboty jak rozumiem.
> Sorybatory, ale ten link przenosi mnie na stronę z płatną ofertą.
> Nie twierdzę, że wciskasz kit - najprawdopodobniej nakombinowałem z
> ulepszeniami przeglądarki i za bardzo ulepszyłem przekierowania. :-)
> Jak możesz to wpastuj.
Proszę bardzo.
47-letni Mirosław Zawada (imię i nazwisko zmienione) jest kawalerem i
cenionym przez przełożonych brygadzistą w spółce komunalnej w Świdniku.
Ma 167 cm wzrostu i 55 kg wagi. Kieruje pracą 18 osób, które zajmują się
utrzymaniem porządku w mieście. Brygada latem kosi trawniki, zimą
odśnieża ulice i chodniki. Zawada jeszcze nie zdążył założyć rodziny.
Czy policjant coś wyniuchał?
15 grudnia zeszłego roku, jak zwykle w niedzielę po południu, był u
rodziców na obiedzie. To tylko kilkadziesiąt metrów od jego bloku.
- Wracając do domu, zaszedłem do spożywczego wziąć coś na śniadanie, bo
zaczynam robotę o szóstej rano. Przy okazji kupiłem trzy półlitrowe
butelki piwa, piję Perłę Chmielową. Siadłem w fotelu, pamiętam z
telewizji wiadomości i sport. Potem położyłem się spać.
Kilka minut po godz. 22 obudził go dzwonek do drzwi. Po ich drugiej
stronie stał policjant w białej czapce drogówki. Zapytał, czy jest
właścicielem opla corsy o numerach takich i takich. Zawada mieszka na
parterze bloku, do parkingu z mieszkania ma 30 metrów.
- Mam nowy model corsy, z klimatyzacją i wszystkimi bajerami.
Struchlałem, że ktoś mi auto uszkodził. Kiedy wybiegłem na parking,
uspokoiłem się. Auto stało jak gdyby nigdy nic. Ale podobno utrudniało
wyjazd sąsiadowi, właścicielowi małego fiata. Czułem się trzeźwy.
Otworzyłem drzwi i na wyraźne polecenie policjanta cofnąłem auto: dwa,
najwyżej trzy metry.
Właśnie wtedy starszy posterunkowy Piotr Szul ze świdnickiej drogówki
przez uchylone okno w drzwiach corsy poczuł woń alkoholu. Błyskawicznie
wyjął kluczyki i pobiegł do radiowozu po alkomat. Wynik: 1,20 promila.
Po chwili Zawada siedział już w radiowozie, który pojechał na komendę,
gdzie kolejne badania potwierdziły obecność alkoholu we krwi. Wynik był
malejący, co oznacza, że nieszczęsny musiał przestać pić dwie, trzy
godziny wcześniej.
- Mundurowemu, który wyczuł ode mnie alkohol, towarzyszył w patrolu
znajomy policjant. Na komendzie zapytałem go, czy drogówka jest od
pilnowania porządku na parkingu. Ten tylko wzruszył ramionami. Potem od
innego znajomego dowiedziałem się, że jestem ofiarą statystyk.
Policjant, zatrzymując pijanego kierowcę, od razu ma sprawcę
przestępstwa. Nie musi nigdzie chodzić, nikogo szukać, zza biurka
winduje sobie słupki. Tylko że ja nigdzie nie jechałem! Gdy na chłodno
przeanalizowałem sobie całą tę sprawę, zrozumiałem, że nie powinienem
był wsiadać do auta, bo tak naprawdę wyjazd z parkingu małemu fiacikowi
zastawiłem nie ja, tylko czarne audi. Ono jednak miało warszawskie
numery rejestracyjne i policjanci tego wieczora na pewno nie dotarliby
do jego właściciela. Ja byłem pod ręką. I jeszcze zastanawiam się też,
czy policjant, pukając do moich drzwi, przypadkiem nie wyczuł ode mnie
zapachu alkoholu i może celowo pozwolił mi usiąść za kółkiem. Ale na to
dowodów nie mam.
Daremna wiara w zdrowy rozsądek
Trzy dni po incydencie na parkingu policja wszczęła dochodzenie w
sprawie prowadzenia auta pod wpływem alkoholu. Przed świętami mundurowi
zatrzymali prawo jazdy, a 9 stycznia tego roku przedstawili zarzut.
Jeszcze w lutym sprawa, zgodnie z procedurą, trafiła do prokuratury,
która zaakceptowała wniosek drogówki o przesłanie do sądu aktu oskarżenia.
- Dotąd całą sprawę traktowałem z przymrużeniem oka. Otrzeźwiło mnie,
kiedy kolega przypomniał, że za jazdę po pijanemu grozi do dwóch lat
więzienia. Zacząłem szukać adwokata - tłumaczy Zawada.
Mecenas Antoni Pielesz nie wierzył, że to się w ogóle mogło stać. Wsiadł
w samochód i pojechał na parking. Zobaczył, że jest położony między
dwoma blokami i zmieści się tam maksimum 12-13 aut. Na tej podstawie
złożył do sądu kilka wniosków.
- Przede wszystkim mój klient w środku nocy, cofając auto, nie
spowodował żadnego niebezpieczeństwa. Poza tym zachował ostrożność,
sprawdzając, czy może wykonać wspomniany manewr. Wsiadając do auta, czuł
się trzeźwy. Wiedząc, że jest inaczej, z pewnością poprosiłby o pomoc w
przestawieniu auta np. policjanta.
Mirosławowi argumenty adwokata przywróciły wiarę w zasady zdrowego
rozsądku. Do sądu szedł pewny siebie.
- Kiedy sąd odczytywał wyrok, ścięło mnie z nóg. Zostałem skazany na rok
więzienia z zawieszeniem na cztery miesiące. Dodatkowo na rok straciłem
prawo jazdy. Do dziś czasem zdarza mi się pomyśleć, że wszystko dookoła
to jakaś fikcja - opowiada zdruzgotany Zawada, pokazując uzasadnienie
wyroku.
Sędzia Wanda Kamińska z Sądu Rejonowego Lublin-Wschód uznała w nim, że
wina Zasady nie budzi wątpliwości i żadne okoliczności nie działają na
jego korzyść. "Wykazał lekceważący stosunek do podstawowych zasad
bezpieczeństwa w ruchu lądowym, zakazujących jazdy pod wpływem alkoholu.
Swoim zachowaniem spowodował zagrożenie dla innych użytkowników
parkingu, tak kierowców, jak i pieszych".
Z uzasadnienia wyroku wynika, iż Zawada nie został skazany na
bezwzględną karę pozbawienia wolności tylko dlatego że nie był dotąd karany.
Wiem, co to bezrobocie
Mirosław: - Przez całe życie nie miałem żadnego konfliktu z prawem. A
dziś jestem skazany. Żal mi prawie 80-letniego ojca, który po ostrej
grypie zachorował na serce. Odkąd zabrali mi prawo jazdy, tato dojeżdża
busami do kliniki w Lublinie. A mama ze wstydu przestała wychodzić z domu.
Zawada na dobre załamał się przed tygodniem, kiedy usłyszał, że osoba
skazana za przestępstwo umyślne, jak jazda pod wpływem alkoholu, po
uprawomocnieniu się wyroku traci pracę.
- Już raz, kilkanaście lat temu, zwolnili mnie z zakładów lotniczych w
Świdniku, gdzie byłem ślusarzem. Wiem, co to bezrobocie, wiem, co to
szukanie pracy. W moim wieku to byłby dramat - tłumaczy przybity.
Były minister sprawiedliwości, wykładowca prawa karnego z UJ prof.
Zbigniew Ćwiąkalski, sprawę ocenia jako abstrakcyjną.
- Policjant z punktu widzenia formalnego mógł uznać, że kierowcę
należało ukarać. Jednak nad nim jest prokurator. Moim zdaniem powinien
działać elastycznie, odróżniając postępowanie pijanego kierowcy na
ruchliwej drodze od mężczyzny cofającego swoje auto w środku nocy na
małym osiedlowym parkingu. Kierując się brakiem realnego zagrożenia
bezpieczeństwa w ruchu, należało sprawę umorzyć - mówi profesor.
Chcieliśmy porozmawiać z posterunkowym Szulem, który wyczuł od Zawady
alkohol. Nie zgodził się na spotkanie. - Wszystko w tej sprawie
powiedziałem na rozprawie w sądzie - przekazał za pośrednictwem oficera
prasowego komendy w Świdniku.
Jarosław Król z prokuratury, ten, który przesłał do sądu akt oskarżenia,
stwierdził, że o sprawie nie pamięta "z powodu nawału pracy".
Na rozmowę z "Wyborczą" nie zgodziła się także sędzia Wanda Kamińska. Na
3 października wyznaczono rozprawę odwoławczą.
Cały tekst:
http://wyborcza.pl/1,87648,16602549,Wyrok_za_poslusz
enstwo.html#ixzz3CkygJDJy
Następne wpisy z tego wątku
- 08.09.14 22:12 Shrek
- 08.09.14 22:14 Shrek
- 08.09.14 22:31 janusz_k
- 08.09.14 22:40 John Kołalsky
- 08.09.14 22:42 k...@g...com
- 08.09.14 22:51 masti
- 08.09.14 22:53 Myjk
- 08.09.14 22:55 rAzor
- 08.09.14 23:05 Cavallino
- 08.09.14 23:06 k...@g...com
- 08.09.14 23:16 RoMan Mandziejewicz
- 08.09.14 23:25 Cavallino
- 09.09.14 07:13 Shrek
- 09.09.14 07:15 Shrek
- 09.09.14 07:19 Shrek
Najnowsze wątki z tej grupy
- zasniecie
- wjechał przez bramkę dla służb
- IZERY NIE BĘDZIE. PROJEKT POLSKIEGO ELEKTRYKA LĄDUJE W KOSZU.
- czyste powietrze
- Kamerka sam. na tył
- koniki obsiadły kolejki i numerki
- nie wyrzucaj starych opon
- znów elektryk:P
- "Ręczny" a przegląd.
- Akwarium w aucie
- światła znów wlączyli
- nie lekceważ termostatu
- Autocom CAN CDP+ wysokie kody błędów
- wielkie bu
- Motodziennik #305 Nowy ELEKTRYK za 350 złotych miesięcznie? Kreatywne kredytowanie problemów
Najnowsze wątki
- 2024-12-27 Rzeszów => System Architect (background deweloperski w Java) <=
- 2024-12-27 Kraków => Application Security Engineer <=
- 2024-12-27 Gorzów Wielkopolski => Konsultant wdrożeniowy Comarch XL/Optima (Ksi
- 2024-12-27 Wrocław => Solution Architect (Java background) <=
- 2024-12-27 kladka Zagorze
- 2024-12-27 Poznań => Key Account Manager (ERP) <=
- 2024-12-27 Gdańsk => Full Stack .Net Engineer <=
- 2024-12-27 Katowice => Programista Full Stack .Net <=
- 2024-12-27 Opole => Inżynier Serwisu Sprzętu Medycznego <=
- 2024-12-27 Gdańsk => Delphi Programmer <=
- 2024-12-27 Warszawa => Administrator Bezpieczeństwa IT <=
- 2024-12-27 zasniecie
- 2024-12-27 Kraków => Key Account Manager <=
- 2024-12-26 zapora Zagorze
- 2024-12-26 Błonie => Analityk Systemów Informatycznych (TMS SPEED) <=