-
121. Data: 2015-12-14 17:42:30
Temat: Re: Perełka pewnego forum...
Od: RoMan Mandziejewicz <r...@p...pl.invalid>
Hello Maciek,
Monday, December 14, 2015, 5:11:17 PM, you wrote:
>>>>A u nas, dla oszczędności, klimatyzowało się pomieszczenie, otwierajac
>>>>okna. Co w połączeniu, że lokalizacja była niemal w ścisłym centrum
>>>>miasta, nie wpływało zbyt pozytywnie na trwałość.
>>>W czasach Strowgera obsługa latem polewała podłogę
>> Czym?
> Wodą
>>>(parkiet),
>> Parkiet na centrali? Masz jakieś zdjęcie?
>> Wiesz, co by się stało, gdybyś polał parkiet wodą?
> Wiem, był spaczony. Po rozbiórce i wywiezieniu ram nadawał się tylko na
> opał.
Mógłbyś się powstrzymać ze zmyślaniem? Pracowałem na dwóch centralach
Strowger 32AA i AB i jednej Autelco (odpowiednik wczesnego Strowgera z
wybierakami z powrotem przez pole). Z racji swojej pracy byłem w wielu
innych centralach. NIGDZIE nie było parkietu. NIGDY nie spotkałem się z
pomysłem rozlewania wody w pomieszczeniu centrali.
>> http://sjp.pwn.pl/szukaj/parkiet.html
>>>bo nie mogła wytrzymać z gorąca.
>> Nie mogli okien pootwierać?
> Czasami nie mogli.
Jaki jest sens rozlania wody bez otwarcie okien?
[...]
--
Best regards,
RoMan
Nowa strona: http://www.elektronika.squadack.com (w budowie!)
-
122. Data: 2015-12-14 18:44:11
Temat: Re: Perełka pewnego forum...
Od: Maciek <m...@p...com>
Użytkownik ACMM-033 napisał:
>
> A co do jej cyfrowości istnieją poważne wątpliwości.
> Szczytówą jest jej zegar taktujący - 125.
> Tak, sto dwadzieścia pięć AŻ...
> KILOHERCÓW. Mój Złomodore ma 8 razy szybciej.
> I jest to łącznica niezwykle powolna. Ale ktoś mi mówił, że jeśli jest
> zadbana, ma sprawne części, to pracuje bardzo pewnie.
> Pamiętam, pod koniec swojej pracy na międzymiastowej automatycznej, że
> była właśnie wprowadzona jakaś modyfikacja E10A, dzięki której dało się
> odczuć przyspieszenie zestawiania połączenia o kilkanaście procent,
> czyżby z tym nowym przelicznikiem?
>
Od podniesienia słuchawki do otrzymania sygnału było wykonane coś około
5000 kroków programu w różnych miejscach centrali.
Jej cyfrowość może nie była aż tak zaawansowana, jak współczesnych ale
to był prawdziwy skok technologiczny. TTL raczej nie są analogowe a
grzało się tam ich całkiem sporo. Cyfrowe było pole komutacyjne ale
analogowe pole koncentracji na stojaku abonenckim i stąd pewnie takie
jej zakwalifikowanie - jako analogowej. 512 abonentów mogło na raz zająć
60 kanałów rozmównych i to osiągano za pomocą płyt z przekaźnikami
kontaktronowymi. Sterowanie tego stojaka realizowano za pomocą jak
najbardziej cyfrowego procesora ELS o 40 bitowym słowie. Wszystko
wymyślone przed epoką mikroprocesorów. Poznając jej konstrukcję, czułem
naprawdę duży szacunek dla autorów. To musiało być jak wymyślanie koła.
Była pierwszą na świecie elektroniczną centralą.
Zestawienie drogi połączeniowej przez to pole koncentracji musiało się
zmieścić w 20 milisekundach i 5000 kroków programu. Jeżeli przekaźnik
był ślamazarny lub miał zbyt duży elektryczny opór styków, to spadał i
była cisza w słuchawce. Trzeba było klepnąć w widełki. I tak program
szybciej się wykonywał, niż działały przekaźniki. Nawet do tego celu w
procesorze była specjalna płyta pamięci pracy (MTR - memuar de
travaille), przechowująca na chwilę odpowiednie rozkazy dla
przekaźników, żeby procesor mógł poświęcić swój cenny czas innym
zadaniom. Nie czekał bezczynnie, czy pojawi się sygnał zestawienia drogi
połączeniowej.
Brak możliwosci pobrania sygnału pojawiałsie tylko 15 minut po północy w
Sylwestra. Poza tym ta koncentracja z 512 na 60 w zupełności wystarczyła.
Że trochę słuchałeś marszrutowania, to inna sprawa. Marszruta to szybkie
dźwięki bip, bip, bip po zakończeniu wybierania numeru, w trakcie
łączenia z innym abonentem - wyjaśnienie dla pozostałych czytelników.
Współczesne centrale po zakończeniu wybierania od razu dają sygnał
wołania. To jest postęp w szybkości. Nawet jeżeli połączenie jest
zestawiane z drugim końcem kraju.
Dobrze piszesz, że jak była dobrze utrzymana, to działała. Miała
mechanizm automatycznego przedzwaniania poszczególnych stojaków
abonenckich, dzięki czemu możliwe było wykrycie wadliwej drogi
połączeniowej, brak sygnału dzwonienia itp. Wystarczyło odczytywać co
wypluwała na ekran. No i trzeba było reagować.
Potem wszedł nowy system bilingowy. Pozwalał odczytać drogę dla
konkretnego połączenia. Jeżeli abonent skarżył sie na przesłuchy lub
jakieś problemy ze słyszalnością (szum, brak słyszalności, zakłucenia),
to wystarczyło zadzwonić do niego, zapytać o dokładną datę, godzinę, do
kogo dzwonił (czy kto do niego) i po tych danych znajdowałem którędy był
połączony. Mogłem sprawdzić u niego lub u rozmówcy konkretne płyty a
nawet przekaźniki. Wystarczyło chcieć a dało się utrzymać właściwy
poziom obsługi. Dawny URTiP co jakiś czas przyjeżdżał, stawiał swoje
urządzenia badaniowe, dzwoniące przez wybrane numery. Mieliśmy lepsze
wyniki na starej E10A niż inni na nowocześniejszej EWSD.
Zmorą były przesłuchy, wynikające najczęściej z klejących się styków
przekaźników. Trzeba było uważać co się zamawiało w Dolamie. K109 miały
gorsze rurki kontaktronów, K110 lepsze - o ile dobrze pamiętam
oznacznia. Cena niestety też była różna. Co gorsza mieli też problem z
lutowaniem. Niektóre serie montowali chyba uczniowie na praktykach, bo
luty w przekaźnikach były nasmarkane i puszczały od samego patrzenia na
nie. O dziwo nie stosowali zgrzewania ... Wyobraź sobie, że braliśmy
przekaźniki z pudła, następnie magnesik i testowanie miernikiem czy
łączy. Bardzo zabawne.
Jeżeli abonent nie mógł pobrać sygnału, to na nowych płytach abonenckich
mogły być winne krajowe, tandetne tranzystory BF457. Miały zbyt niskie
wzmocnienie. Co gorsza nawet próba złożenia zamówienia na testowane, o
konkretnych parametrach nie spowodowała dostarczenia nam tych
właściwych. Nie osiągały katalogowego hfe. W akcie desperacji brałem
delegację, jechałem do sklepu i z worka tranzystorów wybierałem garść
właściwych ... Potem Cemi padło na pysk i pojawiły się tranzystory
BF457 Philips made in Hong Kong. Poezja. Cała szyna 100 sztuk miała
prawie identyczne, doskonałe parametry. Bez mierzenia wlutowywałem w
miejsce uszkodzonego. Wtedy zrozumiałem dlaczego mój TV Sanyo z Pewexu
miał tak mało elementów regulacyjnych. Po prostu konstruktor projektował
urządzenie z konkretnych elementów a potem produkcja z takich samych je
składała. I działało, działa nadal jako zabytek, którego żal mi wyrzucić.
Jak się chciało, to były mechanizmy do jej prawidłowego utrzymania.
Jednak wymagała ludzi do pracy i może to było przyczyną zezłomowania ich
przed końcem faktycznego czasu życia. Obecne centrale radzą sobie ze
scentralizowanym nadzorem i są naprawdę bezobsługowe. Będzie gorzej, gdy
dojdzie (tfu, tfu, puk, puk) do jakiejś katastrofy w stylu powodzi z
1997 roku. Nie będzie komu ratować sprzętu no ale to już nie mój
problem. Co gorsza spotykam sie z naiwną wiarą, że komórki będą działały
:-) Tak jakby całe połączenie przez Polskę szło drogą radiową a
akumulatory w BTS mogły pracować wiele dni. Mało kto zdaje sobie sprawę,
że radiolinia, to tylko połączenie do najbliższego miejsca ze
światłowodami. W razie powodzi komórki padną tak samo szybko jak
stacjonarne. Pozostanie tylko CB lub inne radiotelefony. Oczywiście z
własnym źródłem zasilania.
Dobra, dość tego kombatanctwa.
-
123. Data: 2015-12-14 18:57:49
Temat: Re: Perełka pewnego forum...
Od: Maciek <m...@p...com>
Użytkownik RoMan Mandziejewicz napisał:
>
> Mógłbyś się powstrzymać ze zmyślaniem? Pracowałem na dwóch centralach
> Strowger 32AA i AB i jednej Autelco (odpowiednik wczesnego Strowgera z
> wybierakami z powrotem przez pole). Z racji swojej pracy byłem w wielu
> innych centralach. NIGDZIE nie było parkietu. NIGDY nie spotkałem się z
> pomysłem rozlewania wody w pomieszczeniu centrali.
>
Nie zmyślam. Był parkiet. Możesz nie wierzyć. Wisi mi to.
Do pracy przyszdłem po wyłączeniu Strowgera i tej wody nie lałem ale
faktycznie parkiet był i to w kiepskim stanie. Ja tylko rozbierałem. Tak
mi zeznawała obsługa, wspominając jak sobie radzili - wiadro w alejkę
miedzy ramami na salę. Nie na ramy, nie bezpośrednio pod samą ramę,
tylko miedzy nimi. Podobno ekspresowo parowało.
-
124. Data: 2015-12-14 20:06:26
Temat: Re: Perełka pewnego forum...
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Użytkownik "Maciek" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:566efffc$0$663$6...@n...neostrada.
pl...
Użytkownik ACMM-033 napisał:
>> Pamiętam, pod koniec swojej pracy na międzymiastowej automatycznej,
>> że była właśnie wprowadzona jakaś modyfikacja E10A, dzięki której
>> dało się odczuć przyspieszenie zestawiania połączenia o kilkanaście
>> procent, czyżby z tym nowym przelicznikiem?
>Od podniesienia słuchawki do otrzymania sygnału było wykonane coś
>około 5000 kroków programu w różnych miejscach centrali.
>Jej cyfrowość może nie była aż tak zaawansowana, jak współczesnych
>ale to był prawdziwy skok technologiczny. TTL raczej nie są analogowe
>a grzało się tam ich całkiem sporo. Cyfrowe było pole komutacyjne ale
>analogowe pole koncentracji na stojaku abonenckim i stąd pewnie takie
>jej zakwalifikowanie - jako analogowej. 512 abonentów mogło na raz
>zająć 60 kanałów rozmównych i to osiągano za pomocą płyt z
>przekaźnikami kontaktronowymi. Sterowanie tego stojaka realizowano za
>pomocą jak najbardziej cyfrowego procesora ELS o 40 bitowym słowie.
>Wszystko wymyślone przed epoką mikroprocesorów. Poznając jej
>konstrukcję, czułem naprawdę duży szacunek dla autorów. To musiało
>być jak wymyślanie koła.
Niekoniecznie. Wiki podaje rok 1972, bylo juz kilkanascie lat
doswiadczenia projektowania roznych procesorow.
> Była pierwszą na świecie elektroniczną centralą.
>Zestawienie drogi połączeniowej przez to pole koncentracji musiało
>się zmieścić w 20 milisekundach i 5000 kroków programu. Jeżeli
>przekaźnik był ślamazarny lub miał zbyt duży elektryczny opór styków,
>to spadał i
Wiki dalej podaje ze to jeden z pierwszych TDM switching ... czyzby
oprocz tych przekaznikow mieli jeszcze wewnetrzna komunikacje na
strumieniach ?
>była cisza w słuchawce. Trzeba było klepnąć w widełki. I tak program
>szybciej się wykonywał, niż działały przekaźniki.
Ja pamietam koncowke ubieglego wieku - nagle zestawienie polaczenia z
Wroclawia do Klodzka trwalo niezmierzenie krotki czas - tzn gdzies w
sekunde czy dwie po ostatniej cyfrze byl sygnal, a jak ktos po drugiej
stronie czuwal, to niemal od razu mozna bylo gadac.
>Brak możliwosci pobrania sygnału pojawiałsie tylko 15 minut po
>północy w Sylwestra. Poza tym ta koncentracja z 512 na 60 w
>zupełności wystarczyła.
No, to akurat bylo przecwiczone wczesniej, chocby przez pana
Strowgera.
>Zmorą były przesłuchy, wynikające najczęściej z klejących się styków
>przekaźników. Trzeba było uważać co się zamawiało w Dolamie. K109
>miały gorsze rurki kontaktronów, K110 lepsze - o ile dobrze pamiętam
>oznacznia. Cena niestety też była różna.
a czym sie roznily oficjalnie ?
K110 sie znalazl, k109 nie widze
http://www.datasheetarchive.com/dl/Datasheets-SL3/DS
ASL0045425.pdf
>Co gorsza mieli też problem z lutowaniem. Niektóre serie montowali
>chyba uczniowie na praktykach, bo luty w przekaźnikach były
>nasmarkane i puszczały od samego patrzenia na nie. O dziwo nie
>stosowali zgrzewania ...
No, zgrzewarka to brzmi ambitnie, a lutownice krajowy przemysl robil.
>Wyobraź sobie, że braliśmy przekaźniki z pudła, następnie magnesik i
>testowanie miernikiem czy łączy. Bardzo zabawne.
Zaraz - a co tam bylo lutowane ?
Przeciez taki przekaznik ma druty wprost z z rurki wyprowadzone, cewka
jedynie do kolkow lutowana.
styki kontaktronu stalowe, to sie moglo zle do plytki lutowac.
> Potem Cemi padło na pysk i pojawiły się tranzystory BF457 Philips
> made in Hong Kong. Poezja. Cała szyna 100 sztuk miała prawie
> identyczne, doskonałe parametry. Bez mierzenia wlutowywałem w
> miejsce uszkodzonego. Wtedy zrozumiałem dlaczego mój TV Sanyo z
> Pewexu miał tak mało elementów regulacyjnych. Po prostu konstruktor
> projektował urządzenie z konkretnych elementów a potem produkcja z
> takich samych je składała. I działało, działa nadal jako zabytek,
> którego żal mi wyrzucić.
No, rozrzut miedzy tranzystorami byl jednak spory.
Predzej po prostu mialy na tyle duze, ze uklad ze sprzezeniami
zwrotnymi zachowywal sie jak teoria mowila.
>Jak się chciało, to były mechanizmy do jej prawidłowego utrzymania.
>Jednak wymagała ludzi do pracy i może to było przyczyną zezłomowania
>ich przed końcem faktycznego czasu życia.
To jedno - koszta obslugi.
Ale "cyfryzacja" i mozliwosci chyba nie te, ktore wymaga wspolczesny
rynek.
Np jak ma centrala odpytac Centralny Rejestr do ktorego operatora
zostal numer przeniesiony ?
> Obecne centrale radzą sobie ze scentralizowanym nadzorem i są
> naprawdę bezobsługowe. Będzie gorzej, gdy dojdzie (tfu, tfu, puk,
> puk) do jakiejś katastrofy w stylu powodzi z 1997 roku. Nie będzie
> komu ratować sprzętu no ale to już nie mój problem.
A poprzednio bylo komu ?
Przyjdzie woda i zaleje, obsluga niewiele pomoze.
Tylko wlasciwa lokalizacja pomoze - we Wroclawiu w 97 telefony
dzialaly.
Pradu nie mialem, wody nie mialem, ale gaz i telefon dzialal :-)
>Co gorsza spotykam sie z naiwną wiarą, że komórki będą działały :-)
>Tak jakby całe połączenie przez Polskę szło drogą radiową a
>akumulatory w BTS mogły pracować wiele dni. Mało kto zdaje sobie
>sprawę, że radiolinia, to tylko połączenie do najbliższego miejsca ze
>światłowodami. W razie powodzi komórki padną tak samo szybko jak
>stacjonarne. Pozostanie tylko CB lub inne radiotelefony. Oczywiście z
>własnym źródłem zasilania.
Ale swiatlowody sa wodoodporne :-)
Zdaje sie, ze plany awaryjne sa odnosnie komorek, i sa wyznaczeni
ludzie, ktorzy przyjada do wybranych BTS z generatorem czy kanistrem.
J.
-
125. Data: 2015-12-15 00:55:05
Temat: Re: Perełka pewnego forum...
Od: Maciek <m...@p...com>
Użytkownik J.F. napisał:
> Użytkownik "Maciek" napisał w wiadomości grup
> dyskusyjnych:566efffc$0$663$6...@n...neostrada.
pl...
> Użytkownik ACMM-033 napisał:
>
>>> Pamiętam, pod koniec swojej pracy na międzymiastowej automatycznej,
>>> że była właśnie wprowadzona jakaś modyfikacja E10A, dzięki której
>>> dało się odczuć przyspieszenie zestawiania połączenia o kilkanaście
>>> procent, czyżby z tym nowym przelicznikiem?
>
>
>> Od podniesienia słuchawki do otrzymania sygnału było wykonane coś
>> około 5000 kroków programu w różnych miejscach centrali.
>> Jej cyfrowość może nie była aż tak zaawansowana, jak współczesnych ale
>> to był prawdziwy skok technologiczny. TTL raczej nie są analogowe a
>> grzało się tam ich całkiem sporo. Cyfrowe było pole komutacyjne ale
>> analogowe pole koncentracji na stojaku abonenckim i stąd pewnie takie
>> jej zakwalifikowanie - jako analogowej. 512 abonentów mogło na raz
>> zająć 60 kanałów rozmównych i to osiągano za pomocą płyt z
>> przekaźnikami kontaktronowymi. Sterowanie tego stojaka realizowano za
>> pomocą jak najbardziej cyfrowego procesora ELS o 40 bitowym słowie.
>> Wszystko wymyślone przed epoką mikroprocesorów. Poznając jej
>> konstrukcję, czułem naprawdę duży szacunek dla autorów. To musiało być
>> jak wymyślanie koła.
>
>
> Niekoniecznie. Wiki podaje rok 1972, bylo juz kilkanascie lat
> doswiadczenia projektowania roznych procesorow.
Znacznie późniejszy Intel 8086 jeszcze nie był w stanie zastąpić tego
ELSa. Robili próby.
>
>> Była pierwszą na świecie elektroniczną centralą.
>> Zestawienie drogi połączeniowej przez to pole koncentracji musiało się
>> zmieścić w 20 milisekundach i 5000 kroków programu. Jeżeli przekaźnik
>> był ślamazarny lub miał zbyt duży elektryczny opór styków, to spadał i
>
>
> Wiki dalej podaje ze to jeden z pierwszych TDM switching ... czyzby
> oprocz tych przekaznikow mieli jeszcze wewnetrzna komunikacje na
> strumieniach ?
>
Może nie do końca rozumiem Twoje pytanie. Osobno były stojaki abonenckie
z koncentracją ruchu 512 abonentów na 60 kanałów mównych. Koncentracja
przestrzenno (przekaźniki) - czasowa (kanały mówne TCK). Dalej już
wszystko szło cyfrowo. Zarówno sygnały mowy, jak i sygnalizacja
potrzebna do obsługi połączenia.
>
>> była cisza w słuchawce. Trzeba było klepnąć w widełki. I tak program
>> szybciej się wykonywał, niż działały przekaźniki.
>
>
> Ja pamietam koncowke ubieglego wieku - nagle zestawienie polaczenia z
> Wroclawia do Klodzka trwalo niezmierzenie krotki czas - tzn gdzies w
> sekunde czy dwie po ostatniej cyfrze byl sygnal, a jak ktos po drugiej
> stronie czuwal, to niemal od razu mozna bylo gadac.
Pamiętam jak na elektronicznej E10A musiałem zamawiać rozmowę do
Bydgoszczy :-)
>
>> Brak możliwosci pobrania sygnału pojawiałsie tylko 15 minut po północy
>> w Sylwestra. Poza tym ta koncentracja z 512 na 60 w zupełności
>> wystarczyła.
>
>
> No, to akurat bylo przecwiczone wczesniej, chocby przez pana Strowgera.
>
>> Zmorą były przesłuchy, wynikające najczęściej z klejących się styków
>> przekaźników. Trzeba było uważać co się zamawiało w Dolamie. K109
>> miały gorsze rurki kontaktronów, K110 lepsze - o ile dobrze pamiętam
>> oznacznia. Cena niestety też była różna.
>
>
> a czym sie roznily oficjalnie ?
Nie pamiętam ale K110 były trwalsze, czyli musiały mieć lepsze rurki. Tu
niestety nie potrafię przywołać danych, bo dla nas ważne było, żeby się
nie psuły. Reszta parametrów była nam obojętna :-)
>
> K110 sie znalazl, k109 nie widze
> http://www.datasheetarchive.com/dl/Datasheets-SL3/DS
ASL0045425.pdf
Takiej karty katalogowej, to ja nie widziałem. Dziękuję
Używaliśmy (znaczy centrala potrzebowała) wersji 3x1 i 1x1. 1x1 były
nierozbieralne, więc albo działał albo trafiał do kubła. 3x1 dało się
wyjąć z metalowego korytka i naprawialiśmy. Robota dla idiotów, której
przy porządnym wyrobie nie mielibyśmy.
>
>> Co gorsza mieli też problem z lutowaniem. Niektóre serie montowali
>> chyba uczniowie na praktykach, bo luty w przekaźnikach były nasmarkane
>> i puszczały od samego patrzenia na nie. O dziwo nie stosowali
>> zgrzewania ...
>
>
> No, zgrzewarka to brzmi ambitnie, a lutownice krajowy przemysl robil.
Może ten kontaktron nie lubi sąsiedztwa dużych prądów zgrzewarki? W
końcu to czułe jest na pole magnetyczne.
>
>> Wyobraź sobie, że braliśmy przekaźniki z pudła, następnie magnesik i
>> testowanie miernikiem czy łączy. Bardzo zabawne.
>
>
> Zaraz - a co tam bylo lutowane ?
> Przeciez taki przekaznik ma druty wprost z z rurki wyprowadzone, cewka
> jedynie do kolkow lutowana.
Pozioma rurka kontaktronu była przylutowana do pinowych nóżek. Nikt nie
wpadł na pomysł wykonania ich tak długich, żeby można je było po prostu
wygiąć.
>
> styki kontaktronu stalowe, to sie moglo zle do plytki lutowac.
>
Dałem radę poprawiać te cholerne luty, to i do płytki bym przylutował.
Nawet łatwo szło, tylko czasami trzeba było poskrobać nożem.
>> Potem Cemi padło na pysk i pojawiły się tranzystory BF457 Philips
>> made in Hong Kong. Poezja. Cała szyna 100 sztuk miała prawie
>> identyczne, doskonałe parametry. Bez mierzenia wlutowywałem w miejsce
>> uszkodzonego. Wtedy zrozumiałem dlaczego mój TV Sanyo z Pewexu miał
>> tak mało elementów regulacyjnych. Po prostu konstruktor projektował
>> urządzenie z konkretnych elementów a potem produkcja z takich samych
>> je składała. I działało, działa nadal jako zabytek, którego żal mi
>> wyrzucić.
>
>
> No, rozrzut miedzy tranzystorami byl jednak spory.
> Predzej po prostu mialy na tyle duze, ze uklad ze sprzezeniami zwrotnymi
> zachowywal sie jak teoria mowila.
A nie - polskie miały na ogół zbyt niskie wzmocnienie. Efekt - brak
sygnału po podniesieniu słuchawki. Gorzej radziły sobie nowoczesne,
elektroniczne telefony. Starocie miały mniejszy opór pętli, więc łatwiej
im było pobrać sygnał. Wyrzucaliśmy całe wory.
Zbyt wysokie wzmocnienie to miały (podobno) rumuńskie. Miały znaczek
dużej litery beta. Te potrafiły mieć po kilkaset. Też źle, bo
wyposażenie samo pobierało sygnał i zwalniało łącze. Podobnie jak dzięki
zawilgoconym kablom pojawiał się tzw. "biegacz". W kółko pobierał sygnał
i zwalniał łącze. efekt akustyczny na stojaku i migały lampki na
kanałówkach.
>
>> Jak się chciało, to były mechanizmy do jej prawidłowego utrzymania.
>> Jednak wymagała ludzi do pracy i może to było przyczyną zezłomowania
>> ich przed końcem faktycznego czasu życia.
>
>
> To jedno - koszta obslugi.
> Ale "cyfryzacja" i mozliwosci chyba nie te, ktore wymaga wspolczesny rynek.
> Np jak ma centrala odpytac Centralny Rejestr do ktorego operatora zostal
> numer przeniesiony ?
Każdy, kto ma innego operatora byłby przekierowany na centralę w punkcie
styku a ta go puści dalej. Nic prostszego. Ta zbiorcza może być
nowocześniejsza. Pewne usługi i tak są kierowane przez Warszawę. Nawet
jeżeli dzwonisz na sąsiednią ulicę.
>
>> Obecne centrale radzą sobie ze scentralizowanym nadzorem i są naprawdę
>> bezobsługowe. Będzie gorzej, gdy dojdzie (tfu, tfu, puk, puk) do
>> jakiejś katastrofy w stylu powodzi z 1997 roku. Nie będzie komu
>> ratować sprzętu no ale to już nie mój problem.
>
>
> A poprzednio bylo komu ?
> Przyjdzie woda i zaleje, obsluga niewiele pomoze.
Oj było komu. Na wsiach koledzy wywozili kontenery, jeżeli koncentrator
stał w budynku a komunikat był o możliwości zalania gminy na 3 metry, to
też zabierali.
W Ścinawie pompowali wodę z zalewanej akumulatorni. Uszczelniali dziury,
którymi woda sikała. W miejscu, gdzie energetyka wyłączyła prąd ale nie
było zalania, centrala stała na pierwszym piętrze jakiego wiejskiego
ośrodka. Elektrycy samochodem ciężarowym przywozili naładowane
akumulatory a zabierali rozładowane. I tak w kółko. Ratowało się co się
dało i jak się dało. To były czasy jeszcze telefonii komórkowej NMT,
więc tylko wybrańcy mieli telefon.
>
> Tylko wlasciwa lokalizacja pomoze - we Wroclawiu w 97 telefony dzialaly.
> Pradu nie mialem, wody nie mialem, ale gaz i telefon dzialal :-)
Miałem gdzieś zdjęcie osoby stojącej przed Dworcem Głównym po kolana w
wodzie. Telefonowała z budki.
Niestety Wrocław poniósł też straty. Jak woda nagle się pojawiła, to
zalało kilka nowiutkich Siemensów, postawionych na Kongres i papieską
wizytę. Woda się nagle pojawiła. Zdrojewski do samego końca przekonywał
Wrocławian, że nic im nie grozi, bo Niemcy pozostawili doskonałe
zabezpieczenia. Potem w piątek z opadnietą szczęką oglądałem w TV jak
zalewa miasto.
Nawet gdyby stojaków nie wyniesiono, to wystarczyło wyłączyć urządzenia
i katastrofa byłaby mniejsza. Pamiętam zdjęcie zalanego stojaka z
totalną zielenią i rozerwanymi listwami zasilajacymi. To musiało być
bardzo widowiskowe. Nie wiem na ile płyty byłby do odzyskania po
zalaniu. Same wyniesione płyty dałyby jakąś oszczędność. Na S12J płyta z
16 wyposażeniami analogowymi kosztowała 1000$. Stojak, sama szafa bez
półek i okablowania 10 000$. Ceny pamiętam orientacyjne z kontraktu.
Robią wrażenie ale tego nie trzaska się w milionach sztuk, więc ta
wysoko specjalizowana produkcja kosztuje.
>
>> Co gorsza spotykam sie z naiwną wiarą, że komórki będą działały :-)
>> Tak jakby całe połączenie przez Polskę szło drogą radiową a
>> akumulatory w BTS mogły pracować wiele dni. Mało kto zdaje sobie
>> sprawę, że radiolinia, to tylko połączenie do najbliższego miejsca ze
>> światłowodami. W razie powodzi komórki padną tak samo szybko jak
>> stacjonarne. Pozostanie tylko CB lub inne radiotelefony. Oczywiście z
>> własnym źródłem zasilania.
>
>
> Ale swiatlowody sa wodoodporne :-)
Sam światłowód tak ale urządzenia na końcach już nie a poza tym wymagają
zasilania.
Przy okazji - włókno światłowodu nie jest wodoodporne. Kabel musi być
tak samo uszczelniony, jak miedziany. Tak samo są żelowane. Podobno
pojawia się zjawisko degradacji struktury tego szkła ale tu się nie będę
wymądrzał, bo nie znam szczegółów. Zwarć raczej nie ma.
>
> Zdaje sie, ze plany awaryjne sa odnosnie komorek, i sa wyznaczeni
> ludzie, ktorzy przyjada do wybranych BTS z generatorem czy kanistrem.
>
> J.
>
Chciałbym w to wierzyć. O to niech się martwią mangerowie Orange. Mam
nadzieję że rząd podpisał z nimi umowy na realizację celów obronnych z
odpowiednio ostrymi karami za ich zaniedbanie.
Ryłem kilka godzin i znalazłem plik starych zdjęć, z których kilka
zeskanowałem.
Zdjęcia ram Strowgera, osadzonych na parkietowej podłodze:
http://s10.ifotos.pl/img/img144jpg_sxahwhs.jpg
i jeszcze jedno:
http://s5.ifotos.pl/img/img145jpg_sxahwxa.jpg
To do RoMana, który jak zwykle jeżeli czegoś nie widział, to nie
uwierzy. Okna były do strony zachodniej i jak się dzisiaj skonsultowałem
- gorącym latem ich otwarcie niewiele pomagało.
Teraz to co Ciebie najbardziej zainteresowało. Ja bym tu nie pchał
lutownicy. Czasami nawet po trzy wrapy na kołku, więc to się naprawdę
nie da lutować. Nawet gdyby było miejsce.
Tył stojaka E-10A w zbliżeniu:
http://s10.ifotos.pl/img/img146jpg_sxahwnp.jpg
z lewej koncentrator abonencki CSAL, po prawej stronie stojak do
komunikacji z zewnętrznymi koncentratorami GSS lub łączami
międzycentralowymi GSM (nie pamiętam który to bo były bardzo podobne):
http://s2.ifotos.pl/img/img147jpg_sxahwnr.jpg
zbliżenie tego z prawej strony:
http://s5.ifotos.pl/img/img150jpg_sxahwex.jpg
zbliżenie tego z lewej:
http://s10.ifotos.pl/img/img149jpg_sxahwna.jpg
ten sam koncentrator CSAL z przodu:
http://s2.ifotos.pl/img/img148jpg_sxahwnx.jpg
Gdyby to kogoś obchodziło, to opisze co jest na półkach od góry:
- pole koncentracji przestrzennej, z płytami abonenckimi na dwóch półkach
- trzecia od góry to z lewej płyty procesora, po prawej płyty JCA
zasilające łącza, podające dzwonienie, odwracające baterię, podające
teletaksę, odbierające wybieranie dekadowe.
- druga od dołu zajęta przez szare płyty kanałowe TCK, koncentrujące
ruch czasowo - do 30 kanałów rozmównych na trakt (przetwarzanie AC/CA i
odwrotnie); po środku falownik dzwonienia, po prawej pulpit sterujący
procesora - ósemkowa komunikacja człowiek maszyna.
- ostatnia na dole to następne 30 kanałów TCK oraz przetwornice zasilające.
Normalnie stojaki osłonięte były poliwęglanowymi płytami - od przodu
przezroczystymi, z tyłu zaklejonymi mleczną folią. Nadmuch klimatyzacji
od dołu, spod podłogi.
tył stojaka S12J:
http://s2.ifotos.pl/img/img151jpg_sxahwww.jpg
i zbliżenie:
http://s5.ifotos.pl/img/img152jpg_sxahwsr.jpg
Normalnie zamykane metalowymi drzwiami. Do zdjęcia szeroko je otworzyłem.
Miłego oglądania
-
126. Data: 2015-12-15 00:58:09
Temat: Re: Perełka pewnego forum...
Od: "ACMM-033" <v...@i...pl>
Użytkownik "Maciek" <m...@p...com> napisał w wiadomości
news:566efffc$0$663$65785112@news.neostrada.pl...
> Użytkownik ACMM-033 napisał:
>
>>
>> A co do jej cyfrowości istnieją poważne wątpliwości.
>> Szczytówą jest jej zegar taktujący - 125.
>> Tak, sto dwadzieścia pięć AŻ...
>> KILOHERCÓW. Mój Złomodore ma 8 razy szybciej.
>> I jest to łącznica niezwykle powolna. Ale ktoś mi mówił, że jeśli jest
Jeśli się miało modem, to trzeba było w initstringu dodać ustawienie
rejestru S11 w modemie na wartość przynajmniej 120-150, bo standardowe 95 (w
jednym ze źródeł znalazxłem 70, ale w każdym z macanych temi rencamy modemów
było to 95, był to czas zdecydowanie za krótki dla E10A. Natomiast na EWSD
udało mi się zejść do wartości 33, to była granica, przy jakiej ta centrala
dawała radę. Edziesiątka ciekawie zachowywała się przy interwencji
telefonistki oferującej rozmowę, o tym pod koniec (1).
>> zadbana, ma sprawne części, to pracuje bardzo pewnie.
>> Pamiętam, pod koniec swojej pracy na międzymiastowej automatycznej, że
>> była właśnie wprowadzona jakaś modyfikacja E10A, dzięki której dało się
>> odczuć przyspieszenie zestawiania połączenia o kilkanaście procent,
>> czyżby z tym nowym przelicznikiem?
>>
>
> Od podniesienia słuchawki do otrzymania sygnału było wykonane coś około
> 5000 kroków programu w różnych miejscach centrali.
> Jej cyfrowość może nie była aż tak zaawansowana, jak współczesnych ale to
> był prawdziwy skok technologiczny. TTL raczej nie są analogowe a
No, wiadomo. ATSD - czy to były TTLe zwykłe, czy coś w rodzaju LS? Czy jakie
H tam jeszcze - nie widziałem płyty...
> grzało się tam ich całkiem sporo. Cyfrowe było pole komutacyjne ale
To lepiej, bo pierwszy Komertel, PRX205, miał analogowe, na kontaktronach.
Ale był szybszy... Jednak, to E10A dłużej przetrwała...
> analogowe pole koncentracji na stojaku abonenckim i stąd pewnie takie jej
> zakwalifikowanie - jako analogowej. 512 abonentów mogło na raz zająć
Nieco rubasznie, acz trafnie, podsumowane to jest tu:
https://www.youtube.com/watch?v=rbuUmTvpoek
:))
> 60 kanałów rozmównych i to osiągano za pomocą płyt z przekaźnikami
> kontaktronowymi. Sterowanie tego stojaka realizowano za pomocą jak
> najbardziej cyfrowego procesora ELS o 40 bitowym słowie. Wszystko
> wymyślone przed epoką mikroprocesorów. Poznając jej konstrukcję, czułem
> naprawdę duży szacunek dla autorów. To musiało być jak wymyślanie koła.
Z pewnością był to ktoś z jajami. Lubię, jak telefon mnie szybko łączy. Ale
jeszcze bardziej lubię, jeśli nie stroi przy tym fochów.
> Była pierwszą na świecie elektroniczną centralą.
Oj, chyba nie, chyba, że u nas w kraju, albo może o cyfrowość chodzi, bo
były jeszcze full analogi ZTCW. Źródła są sprzeczne.
> Zestawienie drogi połączeniowej przez to pole koncentracji musiało się
> zmieścić w 20 milisekundach i 5000 kroków programu. Jeżeli przekaźnik
A mimo to, przed upływem sekundy, nie było co liczyć na usłyszenie sygnału
wołania. Krótka marszruta (cadence 50ms/50ms) i sygnał. BTW. co go
generowało? Bo chyba nie programowo, przy tak powolnym zegarze? Trochę
jeszcze pamiętam, jak w Piasecznie uruchamiali pierwszą E10A w węźle
warszawskim, miewała ciekawe zapowiedzi, np. przy niepełnym numerze po kilku
sekundach gadała "błędne wybieranie". Albo innym razem, potrafiła zwrócić
sygnał wołania chyba na losowego abonenta. Raz się zdarzyło, że generator
400 zrobił się jakieś 600-800. nie pamiętam, ale łączyło. W telewizorni, w
peanach, mało się nie pospuszczali, mówili, że "w Piasecznie uruchomiono
centralę KOMUTACYJNĄ"... no, każdej centrali, a dokładniej łącznicy,
centrala to łącznica z otoczką, choć termin używany nawet zawodowo... to jej
zadaniem chyba jest komutacja właśnie, czyli łączenie, więc nie skumałem, co
mają na myśli, tak mówiąc.
> był ślamazarny lub miał zbyt duży elektryczny opór styków, to spadał i
> była cisza w słuchawce. Trzeba było klepnąć w widełki. I tak program
Jak na Strowgim z wybierakiem wstępnym, zwykle 32AB, stosowanym jako
łącznica wewnętrzna w różnych instytucjach... :)
> szybciej się wykonywał, niż działały przekaźniki. Nawet do tego celu w
> procesorze była specjalna płyta pamięci pracy (MTR - memuar de travaille),
> przechowująca na chwilę odpowiednie rozkazy dla przekaźników, żeby
> procesor mógł poświęcić swój cenny czas innym zadaniom. Nie czekał
> bezczynnie, czy pojawi się sygnał zestawienia drogi połączeniowej.
No i słusznie, gdyż jakaś sraka gdzieś mogła maszynę postawić na sztorc, a
przy tak ślimaczym zegarze każdy cykl jest IMHO cenny jak złoto.
> Brak możliwosci pobrania sygnału pojawiałsie tylko 15 minut po północy w
> Sylwestra. Poza tym ta koncentracja z 512 na 60 w zupełności wystarczyła.
Nie tylko tu. Jak jeszcze miałem numer z Grochowa drugiego (5 tys. 32AB), to
w kluczowych momentach, jak Sylwek, to 5 minut nawet czekania na sygnał, a
wszędzie szło się dodzwonić.
Z ciekawości, za Sferii jeszcze CDMA, jak u kogoś byłem na Sylwestra, żaden
telefon nie dał rady dodzwonić się na drugi koniec Warszawy, a Sferia -
szczęśliwie u drugiego abonenta też Sferia i od razu za pierwszym razem.
Ergo - obłożenie, ale i profil ruchu, że tak to górnolotnie nazywając, też
miał znaczenie. Erlangowo może niezbyt tłoczno, ale częstotliwość wywołań
kładła na kolana, co mogła.
> Że trochę słuchałeś marszrutowania, to inna sprawa. Marszruta to szybkie
> dźwięki bip, bip, bip po zakończeniu wybierania numeru, w trakcie
Tak, wiem, miałem z tym do czynienia. Moja centrala też dawała
marszrutowanie, z którym zetknąłem się tylko na jednej centrali miejskiej -
473xxx, Służewiec-3 alias Pawilon - 10/10/25/10 ton/przerwa/ton/przerwa.
Inne PC dawały 50/50, zwykle 400 Hz.
> łączenia z innym abonentem - wyjaśnienie dla pozostałych czytelników.
> Współczesne centrale po zakończeniu wybierania od razu dają sygnał
> wołania. To jest postęp w szybkości. Nawet jeżeli połączenie jest
> zestawiane z drugim końcem kraju.
Dają, bo nic ich nie hamuje. Uruchamianie marszruty było by marnowaniem
zasobów raczej. Natomiast, jeśli jeszcze gdzieś trzeba zestawić do jakiejś
zakłądowej po R2, czy dekadą, to marszruta może się pojawić. Do niedawna tak
było na 22812xyyy, gdzie x=2 lub 3, ale ponoć już jest nowa. Dość długo było
też w Intraco przy Chałubińskiego, 22830xyyy, gdzie x=1 lub 2, była też
druga centrala, gdzie x=3 lub 4, ale wymieniono ją kilka lat wcześniej.
Nadrzędną był 1000 NN 32AB, później S12, ale nie wiem, czy stawiali tam, czy
tylko jakieś wyniesienie, najbliższa S12 hmm... Czackiego, bądź Piękna.
Centrale, o pojemności 1800 każda, to szwedzkie AKD791, oparte o wybierak
kodowy, oraz wybierak krzyżowy dołączający awizo telefonistki. Pewne
rozwiazania tam zastosowane były genialne (2)
> Dobrze piszesz, że jak była dobrze utrzymana, to działała. Miała mechanizm
> automatycznego przedzwaniania poszczególnych stojaków abonenckich, dzięki
> czemu możliwe było wykrycie wadliwej drogi połączeniowej, brak sygnału
> dzwonienia itp. Wystarczyło odczytywać co wypluwała na ekran. No i trzeba
> było reagować.
Tylko, że... dostawałem sygnały, że z częściami potrafiło być niezbyt
różowo, co no, wiadomo, co się dzieje, jak układ ma niesprawne podzespoły.
ZTCW (nie określę, która, nie jest to ważne teraz) technicy cudowali,
poprzez składanie sprawnych podzespołów, z połówek niesprawnych i jakoś to
jechało.
> Potem wszedł nowy system bilingowy. Pozwalał odczytać drogę dla
> konkretnego połączenia. Jeżeli abonent skarżył sie na przesłuchy lub
To fabryczsny komputer nie mógł? Yyy... znaczy się, że to nowe, to nie tylko
system bilingowy, ale i system utrzymania, czy jak mu tam? No, wesprzeć
technika, aby mu łatwiej szukać było, to chwalebna sprawa! Ech, żebyśmy na
mojej taki mieli... ale był tam system, który pozwalał (z jednym małym
wyjątkiem (3)), mając wejście, naciśnięciem klawisza wyznaczyć wyjście. Ale
już drogę połączeniową trzeba było czytać samodzielnie... Podobno raz ten
system uratował komuś życie, jak dzwoniący dostał zawału podczas rozmowy i
szukano, skąd jest połaczenie. Sklejone styki (najczęściej chwilowo), czy
wpadki na trzeciego (rzadkie, ale się zdarzały), momentalnie wyskakiwały na
rejestrator, ponieważ każde łaczenie było kontrolowane elektronicznie, taka
usterka nie pozwalała skleic się 2 rozmowom w konferencję.
> jakieś problemy ze słyszalnością (szum, brak słyszalności, zakłucenia), to
> wystarczyło zadzwonić do niego, zapytać o dokładną datę, godzinę, do kogo
> dzwonił (czy kto do niego) i po tych danych znajdowałem którędy był
Trakty TCK? Potrafiły dać bobu, wychodzące z E10A bywały nieraz tak
nieziemsko szumiące, że w każdej chwili miało się akustyczną kontrolę, ze
połaczenie nadal trwa :)
> połączony. Mogłem sprawdzić u niego lub u rozmówcy konkretne płyty a nawet
> przekaźniki. Wystarczyło chcieć a dało się utrzymać właściwy
Otóż to.
(przekaźniki)
> lutowaniem. Niektóre serie montowali chyba uczniowie na praktykach, bo
> luty w przekaźnikach były nasmarkane i puszczały od samego patrzenia na
Oj... naużerałem się na swojej z takimi płytami. I jak francuskie były
jakotako, tak polskie potrafiły być np. z zimnym lutem...
> nie. O dziwo nie stosowali zgrzewania ... Wyobraź sobie, że braliśmy
> przekaźniki z pudła, następnie magnesik i testowanie miernikiem czy łączy.
> Bardzo zabawne.
Oj, nie powiedziałbym. Teraz sobie wyobraź, że równie gorliwie zostaje
zmontowany procesor centrali. I co, wystarczy jeden zły styk i cała łacznica
idzie w pizdu, czekając na zlitowanie... znaczy się, naprawę procka.
> Jeżeli abonent nie mógł pobrać sygnału, to na nowych płytach abonenckich
> mogły być winne krajowe, tandetne tranzystory BF457. Miały zbyt niskie
> wzmocnienie. Co gorsza nawet próba złożenia zamówienia na testowane, o
> konkretnych parametrach nie spowodowała dostarczenia nam tych właściwych.
> Nie osiągały katalogowego hfe. W akcie desperacji brałem delegację,
> jechałem do sklepu i z worka tranzystorów wybierałem garść
A nie można było kompilować z nich jakiegoś darlingtona?
> właściwych ... Potem Cemi padło na pysk i pojawiły się tranzystory BF457
> Philips made in Hong Kong. Poezja. Cała szyna 100 sztuk miała prawie
> identyczne, doskonałe parametry. Bez mierzenia wlutowywałem w miejsce
> uszkodzonego. Wtedy zrozumiałem dlaczego mój TV Sanyo z Pewexu
No wisz pan... jak z serii się brało i wychodziło, że jeden, to jakaś
zenera, drugi, to BC-ileśtam, trzeci BF-jeszczejakiś, to czegóż pan chcesz,
cieszżesz się pan, że masz wybór :P I było by to śmieszne, gdyby nie było
żałosne. Jako amator, chcący zrobić piszczący dzwonek do drzwi, to byle co
wsadzę i pójdzie. Ujarałem kiedyś, z własnej nieuwagi (pusciłem zasilania
12V, a max. było 9), jakąś końcowkę m.cz. na tranzystorach AC-cośtam
(wzmacniaczyk z jakiegoś gramofonu, więc w sumie wielkiego żalu nie było).
Żaden z taką samą polaryzacją i napięciem nie zagrał prawidłowo. A to były
czasy, gdy nawet twórcy sfi-fi nie znali terminu "internet".
> miał tak mało elementów regulacyjnych. Po prostu konstruktor projektował
> urządzenie z konkretnych elementów a potem produkcja z takich samych je
> składała. I działało, działa nadal jako zabytek, którego żal mi wyrzucić.
I on ci jeszcze lata pochodzi. Elementy wystarzone jak trzeba, więc znacząco
więcej już chyba "nie pójdą", luminoforu wypalone ile się wypaliło,
podobnież...
> Jak się chciało, to były mechanizmy do jej prawidłowego utrzymania. Jednak
> wymagała ludzi do pracy i może to było przyczyną zezłomowania ich przed
> końcem faktycznego czasu życia. Obecne centrale radzą sobie ze
> scentralizowanym nadzorem i są naprawdę bezobsługowe. Będzie gorzej, gdy
> dojdzie (tfu, tfu, puk, puk) do jakiejś katastrofy w stylu powodzi z 1997
> roku. Nie będzie komu ratować sprzętu no ale to już nie mój
Łączność z Katowicami jebła na amen. Trakt cyfrowy, po obu stronach EWSD.
Niby można było puścić awaryjny przelew przez Kraków, bo ta relacja
chodziła, a to 80 km jedno miasto od drugiego... O ile sam Kraków nie miał
zerwanej łaczności z Katowicami. Po jakimś czasie uruchomiono, chyba cudem,
ocalały z zakusów "demobilizacji" trakt nośny, nie powiem, czy to był
przelew przez Kraków, a tam nośna, czy bezpośrednio z Warszawy. Inne miasta
pod katowicami jeszcze dość długo były odcięte, próba połączenia się była
bezowocna.
> problem. Co gorsza spotykam sie z naiwną wiarą, że komórki będą działały
> :-) Tak jakby całe połączenie przez Polskę szło drogą radiową a
> akumulatory w BTS mogły pracować wiele dni. Mało kto zdaje sobie sprawę,
> że radiolinia, to tylko połączenie do najbliższego miejsca ze
> światłowodami. W razie powodzi komórki padną tak samo szybko jak
Tylko to wszystko trzeba zasilić, a ani paliwo w agregatach nie dojechało,
ani zerwane linie energetyczne ten tego... Pomijam pozalewane złącza.
> stacjonarne. Pozostanie tylko CB lub inne radiotelefony. Oczywiście z
> własnym źródłem zasilania.
No i tak panie było!
https://www.youtube.com/watch?v=lLrSRfoc9hI
To jeden z filmów o tym traktujący.
--
Telespamerzy:
814605413 222768000 616285002 845383900 224093185 896510439 896126048
222478125 222478457 814605444 717857100 222478205 616279900 222478190
616285031 222478041
-
127. Data: 2015-12-15 01:32:23
Temat: Re: Perełka pewnego forum...
Od: "ACMM-033" <v...@i...pl>
Użytkownik "Maciek" <m...@p...com> napisał w wiadomości
news:566f56db$0$649$65785112@news.neostrada.pl...
> Zdjęcia ram Strowgera, osadzonych na parkietowej podłodze:
> http://s10.ifotos.pl/img/img144jpg_sxahwhs.jpg
> i jeszcze jedno:
> http://s5.ifotos.pl/img/img145jpg_sxahwxa.jpg
> To do RoMana, który jak zwykle jeżeli czegoś nie widział, to nie uwierzy.
> Okna były do strony zachodniej i jak się dzisiaj skonsultowałem - gorącym
> latem ich otwarcie niewiele pomagało.
Ja też miałem parkiet, chyba na wszystkich strowgerach, na jakich byłem.
--
Telespamerzy:
814605413 222768000 616285002 845383900 224093185 896510439 896126048
222478125 222478457 814605444 717857100 222478205 616279900 222478190
616285031 222478041
-
128. Data: 2015-12-15 01:57:55
Temat: Re: Perełka pewnego forum...
Od: Maciek <m...@p...com>
Użytkownik ACMM-033 napisał:
> No, wiadomo. ATSD - czy to były TTLe zwykłe, czy coś w rodzaju LS? Czy
> jakie H tam jeszcze - nie widziałem płyty...
Patrzę na spis elementów i głównie były zwykłe TTL. Trochę LS
>
> Oj, chyba nie, chyba, że u nas w kraju, albo może o cyfrowość chodzi, bo
> były jeszcze full analogi ZTCW. Źródła są sprzeczne.
Amerykanie z At&T szli drogą kolejnej elektronizacji a Francuzi od
początku zaprojektowali nową, elektroniczną centralę.
>
>> Zestawienie drogi połączeniowej przez to pole koncentracji musiało się
>> zmieścić w 20 milisekundach i 5000 kroków programu. Jeżeli przekaźnik
>
>
> A mimo to, przed upływem sekundy, nie było co liczyć na usłyszenie
> sygnału wołania. Krótka marszruta (cadence 50ms/50ms) i sygnał. BTW. co
> go generowało? Bo chyba nie programowo, przy tak powolnym zegarze?
> Trochę jeszcze pamiętam, jak w Piasecznie uruchamiali pierwszą E10A w
> węźle warszawskim, miewała ciekawe zapowiedzi, np. przy niepełnym
> numerze po kilku sekundach gadała "błędne wybieranie". Albo innym razem,
> potrafiła zwrócić sygnał wołania chyba na losowego abonenta. Raz się
> zdarzyło, że generator 400 zrobił się jakieś 600-800. nie pamiętam, ale
> łączyło. W telewizorni, w peanach, mało się nie pospuszczali, mówili, że
> "w Piasecznie uruchomiono centralę KOMUTACYJNĄ"... no, każdej centrali,
> a dokładniej łącznicy, centrala to łącznica z otoczką, choć termin
> używany nawet zawodowo... to jej zadaniem chyba jest komutacja właśnie,
> czyli łączenie, więc nie skumałem, co mają na myśli, tak mówiąc.
>
Ten zegar nie był aż tak wolny, jak piszesz. Podstawowy oscylator miał
256 kHz. Z niego generowane były 4 przebiegi rozsyłane telestradami po
centrali:
1) 2,56MHz
2) 4,096MHz
3) Sygnał wyznaczajacy początek każdego kanału czasowego, czyli impuls
trwający 122ns co 3,906us
4) Kod binarny, służący do określania kanału czasowego. Trochę bardziej
skomplikowanej budowy niż powyższe 3.
Powyższe spisałem z książki o centrali. Każdy z tych 4 sygnałów musiał
być ściśle zsynchronizowany.
Sygnały tonowe generował stojak o nazwie ETA. Miał EPROMy z
zapowiedziami. Generował tony, zgłoszenie centrali, zwrotny wołania,
marszruta, odbierał wybieranie DTMF i obsługiwał sygnalizację centralową
w kodzie R2.
>
>> Potem wszedł nowy system bilingowy. Pozwalał odczytać drogę dla
>> konkretnego połączenia. Jeżeli abonent skarżył sie na przesłuchy lub
>
>
> To fabryczsny komputer nie mógł?
Fabrycznie był taryfikator TX, który tylko dorzucał impulsy do licznika.
Cyfrowego ale z grubsza działał jak mechaniczne liczniki. Potem zrzut
do przetworzenia lub awaryjnie na taśmę papierową.
Potem pojawiła się płyta zastępująca cały stojak, z której biegł kabel
do PC-ta zbierającego dane. Na nim można było zrucać biling na własne
potrzeby, np. serwisowe.
Yyy... znaczy się, że to nowe, to nie
> tylko system bilingowy, ale i system utrzymania, czy jak mu tam?
Nie, ja to wykorzystywałem do utrzymania, bo oprócz rejestracji osobno
każdego połączenia, żeby pokazać abonentowi wykaz jego rozmów,
rejestrował też którędy ta rozmowa przechodziła. Abonent w stojaku
abonenckim miał 60 możliwych dróg połączenia, każda konkretnymi
przekaźnikami. dodatkowy bajer, który skrzętnie wykorzystywałem.
> No,
> wesprzeć technika, aby mu łatwiej szukać było, to chwalebna sprawa! Ech,
> żebyśmy na mojej taki mieli... ale był tam system, który pozwalał (z
> jednym małym wyjątkiem (3)), mając wejście, naciśnięciem klawisza
> wyznaczyć wyjście. Ale już drogę połączeniową trzeba było czytać
> samodzielnie... Podobno raz ten system uratował komuś życie, jak
> dzwoniący dostał zawału podczas rozmowy i szukano, skąd jest połaczenie.
Jeżeli zadzwonił na którąś ze służb ratunkowych, to miałem go na ekranie
operatorskim centrali. Wtedy nie było CLIPa. Po prostu te numery były na
podglądzie. Mogłem to przeglądać wśród innych komunikatów centrali. Nowy
system bilingowy nie miał tu znaczenia. Czasami policjant prosił o
podanie skąd gnojki go nękają, na Biurze Napraw sprawdzaliśmy gdzie jest
ten wrzutek i jechał patrol.
>
> Trakty TCK? Potrafiły dać bobu, wychodzące z E10A bywały nieraz tak
> nieziemsko szumiące, że w każdej chwili miało się akustyczną kontrolę,
> ze połaczenie nadal trwa :)
No nie wiem. Ręcznie przedzwanialiśmy kanałówki, był do tego też robot
pomiarowy. Wspominałem o wizytach URTiP, który też dbał o właściwe
poziomy sygnałów. U nas było OK. Żadnego ekstra szumu. Zbyt duża stopa
błędów pojawiała się tylko w trakcie awarii. Efektem było coś jakby
popierdywanie, trzeszczenie ale to nie był stan normalny, tylko awaria.
>> Jeżeli abonent nie mógł pobrać sygnału, to na nowych płytach
>> abonenckich mogły być winne krajowe, tandetne tranzystory BF457. Miały
>> zbyt niskie wzmocnienie. Co gorsza nawet próba złożenia zamówienia na
>> testowane, o konkretnych parametrach nie spowodowała dostarczenia nam
>> tych właściwych. Nie osiągały katalogowego hfe. W akcie desperacji
>> brałem delegację, jechałem do sklepu i z worka tranzystorów wybierałem
>> garść
>
>
> A nie można było kompilować z nich jakiegoś darlingtona?
Zbyt duże wzmocnienie dawało efekt odwrotny. Piszę o tym obok, dla J.F.
- wyposażenie samo pobierało sygnał. Zresztą na płycie nie było na to
miejsca.
-
129. Data: 2015-12-15 02:10:19
Temat: Re: Perełka pewnego forum...
Od: Maciek <m...@p...com>
Użytkownik ACMM-033 napisał:
>
> Użytkownik "Maciek" <m...@p...com> napisał w wiadomości
> news:566f56db$0$649$65785112@news.neostrada.pl...
>
>> Zdjęcia ram Strowgera, osadzonych na parkietowej podłodze:
>> http://s10.ifotos.pl/img/img144jpg_sxahwhs.jpg
>> i jeszcze jedno:
>> http://s5.ifotos.pl/img/img145jpg_sxahwxa.jpg
>> To do RoMana, który jak zwykle jeżeli czegoś nie widział, to nie
>> uwierzy. Okna były do strony zachodniej i jak się dzisiaj
>> skonsultowałem - gorącym latem ich otwarcie niewiele pomagało.
>
>
> Ja też miałem parkiet, chyba na wszystkich strowgerach, na jakich byłem.
>
I tak napisze że zmyślam a zdjęcia są produktem PhotoShopa :-) Ale jak
już mu napisałem - zwisa mi to.
Swoją drogą w sieci tych zdjęć jest bardzo mało. Początkowo szukałem
gotowców ale musiałem się dokopać do własnych.
-
130. Data: 2015-12-15 02:17:45
Temat: Re: Perełka pewnego forum...
Od: "ACMM-033" <v...@i...pl>
Skleroza... zapomniałem dopisać objaśnienia...
Użytkownik "ACMM-033" <v...@i...pl> napisał w wiadomości
news:n4nl2b$skl$1@node1.news.atman.pl...
>
> Użytkownik "Maciek" <m...@p...com> napisał w wiadomości
> news:566efffc$0$663$65785112@news.neostrada.pl...
> dawała radę. Edziesiątka ciekawie zachowywała się przy interwencji
> telefonistki oferującej rozmowę, o tym pod koniec (1).
...
> Centrale, o pojemności 1800 każda, to szwedzkie AKD791, oparte o wybierak
> kodowy, oraz wybierak krzyżowy dołączający awizo telefonistki. Pewne
> rozwiazania tam zastosowane były genialne (2)
...
> To fabryczsny komputer nie mógł? Yyy... znaczy się, że to nowe, to nie
> tylko system bilingowy, ale i system utrzymania, czy jak mu tam? No,
> wesprzeć technika, aby mu łatwiej szukać było, to chwalebna sprawa! Ech,
> żebyśmy na mojej taki mieli... ale był tam system, który pozwalał (z
> jednym małym wyjątkiem (3)), mając wejście, naciśnięciem klawisza
> wyznaczyć wyjście. Ale
(1) Centrala nie spinała telefonistki z rozmówcami, dawała jej tylko sygnał
oferowania, który wówczas był nadawany w rytmie 50/1950, normalnym swoim
sygnałem.
W stronę abonentów zaś emitowała podobny sygnał, ale chyba jakieś 600-800
Hz, jeśli nie więcej, co śmiesznie brzmiało. Przećwiczyłem to na Piasecznie,
będąc w centrum Warszawy... :) I nie mając stamtąd numeru :)
(2) Centrala ta, była tak urządzona, że gdy wywoływany z zewnątrz abonent
był zajęty, to jeśli było przynajmniej jedno awizo czynne (fizycznie cały
czas, tylko wyłączało się dostępność, jeśli telefonistka np. szła zrobić
siku), abonent wołający dostawał sygnał wolny, na awizo wyskakiwał numer
wołany (jedyną istotną elektroniką była tam maszyna sygnałowa!) i
telefonistka mogła dołączyć się do oczekiwanego połączenia. A wyświetlacz,
to podświetlane kartoniki, fajnie takie zabytkowe wyświetlanie wygląda.
Abonent mógł też oczywiście zadzwonić od razu do telefonistki i poprosić o
połączenie, wtedy wyskakiwał numer linii, z której przyszło wywołanie,
abonent podawał numer i telefonistka łączyła. Jeśli numer był zajęty, a
abonent poprosił, że rozmowa jest pilna, telefonistka jednokrotnym
naciśnięciem przycisku mogła włączyć sie do rozmowy abonenta wołanego i
zaoferować, poinformować, ze np. "czeka abonent z Libii" (naprawdę było
takie wywołanie), jeśli abonent wołany powiedział, ze za chwilę skończy,
niech dzwoniący poczeka, to się odłączała i stosownie informowała abonenta
dzwoniącego. Jeśli abonent wołany zgodził się już zakończyć rozmowę, to nie
musiał robić nic, telefonistka drugim naciśnięciem przycisku odłączała jego
dotychczasowego rozmówcę i przyłączała obecnego dzwoniącego, miał on od razu
połaczoną nową rozmowę, bez odkładania słuchawki. A to wszystko bez żadnego
komputera. Sygnał zajętości miała w rytmie 0.33/0.33, jak ARF102 (której
później przerobiono go na 0.5/0.5), sygnał dzwonienia normalnie, 1/4. Jeśli
czekające połaczenie nie doszło do skutku, to ponownie było wyrzucane na
awizo, telefonistka mogła wtedy poinformować, ze trzeba dalej czekać,
abonent mógł zrezygnować, lub poprosić o zaanonsowanie, ze czeka. Więc
jednokrotne odstawienie go, aby sobie poczekał, nie skutkowało czekaniem
wiecznym, chyba co minutę, dokładnie nie pamiętam, połączenie przypominało
się, że czeka.
(3) Nie pamiętam już, jak to było zrealizowane. Wspomniany wyjątek, to
niemożność, no, raczej trudność, bo mi się udawało... wyznaczenia drugiej
strony, gdzie poszło połaczenie, mierząc z wejścia, do wyjścia na centralę
MN60. Jej cechą było niekiedy dość długie czekanie na rejestr, a jako że
wybieranie było dekadowe, trzeba było jakoś zorganizować, aby moja centrala
wiedziała, kiedy podłączył się rejestr MN60. W tym celu fabrycznie zostały
zmodyfikowane rejestry i wydawanie numeru zaczynały dopiero po otrzymaniu
sygnału po odpowiednim przewodzie. Kluczem problemu było to, że, jako jedyny
kierunek, nie został on zakończony translacjami, tylko wprost z pola
komutacyjnego, wyprowadzony do odpowiednich adapterów (coś w rodzaju
translacji, tylko inaczej działa) na MN60. Adaptery były wykonane w oparciu
o przekaźniki B, znane ze strowgera 32AB. Nie pamiętam, czy zawierały jakąś
elektronikę. Skutkiem tego układu, jak wspomniałem, było nieco
problematyczne wyznaczenie, którym to łaczem wychodzi, nie można było
zarezerwować łacza do badań.
Często się zastanawiałem, jak by realizacja 2 i 3 wyglądała na E10A, o ile
dała by się zrobić. Dopóki MN60 była w ruchu, wszystkie okoliczne E10A
kierowały połaczenia do mnie, a potem już moja centrala sie martwiła o
resztę. Już sobie wyobrażam, jak by wyglądało zestawienie MN60 i E10A, na
pewno dość osobliwie... Potem uruchomiono, obok ACMM E10A, wspierającą moją
centralę, bo się już potężnie zatykała, odjęto nam abonentów podmiejskich,
oraz zaczynających się na 1 i 4, międzynarodowa E10A, ta rzeczywiście była
światowym ewenementem, bo w żadnym innym kraju ten typ centrali nie pracował
w takiej roli, Polacy specjalnie program pod to pisali własny, wymiana
międzycentralowa odbywała się OIDP przez R2, a sygnalizacja pozapasmowa była
w negatywie - jak łacze padało, pozwoliło to od razu wykryć ten fakt.
Normalnie było to możliwe dopiero, gdy centrala chciała zająć takie łącze,
to wywołanie szło na pusto i zwalało. Czasem stacja wzmacniakowa dawała
swoją blokadę, ale czasem nie i było ciekawie, jak jebło nam 3/4 kierunku (a
i cały też potrafił), a wiedziało się dopiero, gdy kontrolki
"niezresetowanych" po próżnym zajęciu łaczy zaczęły migać. Na E10A MNAA fakt
padu łacza znany był od razu, bez zajmowania go pustym połaczeniem.
--
Telespamerzy:
814605413 222768000 616285002 845383900 224093185 896510439 896126048
222478125 222478457 814605444 717857100 222478205 616279900 222478190
616285031 222478041