Zenek Kapelinder <4...@g...com> wrote:
> Mylisz sie. Po amerykansku ciesze sie jak sie komus cos uda.

Jakoś widać coś wręcz przeciwnego.


> Dzisiaj w telewizji mowili ze jakas firma wybudowala blok. Ze dwadziescia mieszkan.


Jasne :-) Troszku inna skala wierzyciela i nieporownywalnie niższa suma
zaryzykowanego depozytu.

> A jak ktos chce zeby mu zaplacic zanim towar zaistnieje to trzeba sie
> liczyc z tym ze to oszust.

Nikt nie zapłacił z góry za samochód.

Te $1000 to jest rezerwacja miejsca w kolejce po samochód :-)

> To mowisz ze ile osob wplacilo kase za na razie gruszki na wierzbie i
> jaka jest suma wplat? Tak przy okazji. Jak wzieli w formie przedplat pol
> miliarda dolcow to za ta kase uruchamiaja produkcje. Wydali ja do
> ostatniego centa. Jak im cos sie spierdoli to nikomu nic nie oddadza bo
> fabryka bedzie warta tyle co funt gowna pod podeszwa.

Not even close. Na produkcję poszło 2-3 miliardy. Oprócz tego zbudowano
całą "gigafactory" zajmującą się wyłacznie ogniwami do akumulatorów. Te
$1000 depozyty to mała kropla w morzu całej inwestycji.

> Uwazales ze stac cie na takie ryzyko. Ostatecznie tysiac dolcow to nie
> jest jakas porazajaca kwota. A jak wszystko bedzie ok to maksymalnie za
> dwa lata bedziesz mial fajne autko. Spelnisz jakies swoje marzenie. Po to
> sie zyje zeby spelniac swoje marzenia.

No ale czemu Ciebie to tak bardzo intryguje, Zenek? :-)