eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.telefoniaO konkurencji na rynkuRe: O konkurencji na rynku
  • Data: 2015-08-08 07:17:36
    Temat: Re: O konkurencji na rynku
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Pan J.F. napisał:

    >> Nie miał, więc czekał, i czekał, i czekał... Nasycenie rynku jest wtedy,
    >> gdy jak się nie ma, a się chce, to się ów fakt zgłasza i następnego
    >> dnia już się ma. Więc to był tylko szczęśliwie wybrany podzbiór --
    >> statystyki są bezlitośnie, przez cały okres komuny co kilka lat
    >> zmienialiśmy się z Albanią na ostatnim miejscu w Europie pod względem
    >
    > Z mojej klasy w liceum wszyscy telefon mieli. Zakladam wiec, ze ~97%
    > chetnych telefony mialo (we Wroclawiu). Ze znajomych w pracy chyba
    > jeden nie mial.

    W klasie miałem jednego, co nie miał. Jak go ktoś pytał o numer, to
    mówił, żeby dzwonić dwa razy w rynnę, raz w parapet. Ale mieszkał na
    reprezentacyjnym osiedlu w samym centrum Warszawy, które stało wtedy
    dopiero od jakichś dziesięciu lat, więc zrozumiałe, że nie zdążyli
    jeszcze pociągnąc linii.

    > Jesli 97% telefony ma, to znak ze lada moment TP wyczerpie wszystkie
    > czekajace od lat podania ... i spocznie na laurach, czy zacznie robic
    > te zlozone wczoraj ?

    Przecież to nie tak! To teraz różni marudzą, jakie to się nam porobiło
    w Polsce rozwarstwienie. Na ogół mówią tak wychowani w warunkach takich,
    jak my -- 97% kolegów miało telefony i chodziło do liceum z tradycjami
    i salą gimnastyczną. Za komuny były ogromne grupy ludzi, również w dużych
    miastach, w których w ogóle nie myślano o telefonach i o posyłaniu dzieci
    do szkoły średniej. Bo do kogóż by oni mieli dzwonić? Oni nie zajmowali
    kolejek w oczekiwaniu na podłączenie -- dzięki temu szacowano je na 15
    lat, a nie na 60. Na wsiach regułą było, że telefonów nie było wcale.
    Miał proboszcz, miał pan doktor, miał sołtys, miał kierownik szkoły.
    Tu gdzieś lista się kończyła.

    Po prostu na odcinku telefonizacji władza ludowa nie odnotowała żadnego
    postępu. Niewiele się poprawiło od czasów sanacji. I to nas odróżniało
    od reszty Europy -- wszędzie było dużo lepiej.

    >> liczby linii na tysiąc osób. A działało to fatalnie. Szczególnie gdy
    >> trzeba było *zamówić zamiejscową* -- często w ogóle nie było słychać.
    >
    > Hm, ale ACMM pojawilo sie juz w latach 70-tych. I dzialalo.
    > Owszem, nie wszedzie.

    Lista kierunkowych nie zajmowała w książce telefonicznej nawet jednej
    strony. A była to lista *miejscowości* -- co oznaczało, że do miasteczka
    można było się dodzwonić, a do wioski dwa kilometry obok już nie.

    >>> Dawno nie probowalem nowego zalozyc, ale sadzac po tym co w internecie
    >>> napisali, to koledzy maja racje. TP/Orange wstrzymalo inwestycje.
    >>> Po co - zeby im sie zaraz jakis wirtualny pasozyt zalagl ?
    >> Zalęgnie się czy nie, interes jest żaden. Jeden dziwak chce założyć,
    >> podczas gdy inni rezygnują -- to z tego powodu nie opłaca się ciągnąć
    >> nowego kabla.
    >
    > Ale po co ciagnac, skoro jest po tych, co zrezygnowali ?
    > No chyba ze nie ma, bo nowy budynek -

    Po prostu nie ma i już. Historia zatoczyła koło -- znowu są wsie bez
    telefonów.

    >> Nie ma co owijać w bawełnę: TP/Orange wykończyło telefonię
    >> stacjonarną, korzystając przy tym z wydatnej pomocy rządowej,
    >> polskiej i francuskiej.
    >
    > Hm, ja mam wrazenie, ze wykonczyly jednak komorki.
    > TP tylko o tyle, ze chec do utrzymania wysokich cen abonamentow,
    > spowodowala, ze wiele osob sie spytalo "a po co mi stacjonarny" ...
    > i zrezygnowalo.

    Głupi by nie zrezygnował, jeśli widzi jakie są ceny. Gdyby obniżono
    je do poziomu przyzwoitego (abonament no-limits 10-15 zł) to by nie
    było dramatycnego spadku liczby linii, a nawet spadek dochodów mógłby
    być niewielki lub żaden. Ale znowu u nas musi być inaczej niż gdzie
    indziej, w innych krajach nie ma tak totalnego odwrotu od kabli jak
    w Polsce.

    >>> Ale z drugiej strony - w komorkach rewolucja cenowa. Stacjonarny
    >>> telefon traci sens, na sam telefon to juz nie namowia, a wielu
    >>> z nieho zrezygnowalo bo za drogo.
    >>> Internet, telewizja - to jeszcze ma sens.
    >>> Ale sam telefon - nie oplaci sie.

    Tylko jak zrobić ten internet i telewizję, jeśli nie ma kabli ani
    kanalizacji? Unia sobie teraz wymyśliła jakąś dyrektywę, że bodaj
    97% ludzi musi być w zasięgu "szerokopasmowego internetu". Oni to
    rozumieją zdaje się jako "więcej niż 150Mb" lub coś podobnego.
    Po co tak powszechny dostęp do aż takiej prędkości -- nie wiem.
    Rozmawiałem nawet z urzędnikiem państwowym najwyższego szczebla,
    specjalnie powołanym do realizacji tego zadania. Też nie wiedział.
    Tym bardziej nie wie nikt, jak to zrealizować. W Europie chyba mają
    pogląd taki, że to proste -- wystarczy na miejsce papierowych kabli
    wciągnąć światłowody. Ale skąd w Brukseli mają wiedzieć, że nad Wisłą
    jest prastara tradycja, wedle której kablowanie jest niemęskie?
    U nas tak się nie da -- nie ma w co wciągnąć.

    > Te ceny rozne byly, ale teraz ... czy za ~20-30 zl/mc jestes w stanie
    > klientowi stacjonarke zapewnic ? Jak trzeba kanalizacje zbudowac, z
    > gmina mase papierkow zalatwic, po 500 zl minimum kazdy :-)

    Trzeba było tak jak inni, budować te kanały powolutku, przez ostatnie
    sto lat. One drogie w utrzymaniu nie są. Spokojnie można nawet za dychę,
    byle rynek był większy.

    > Kabel polozyc, centrale ... no nie, centrala juz jest, wolne porty
    > sie marnuja.

    A właśnie nie, z centrala może być inaczej. Mam znajomego, który
    funkcjonował jako niewielki operator. Miał do tego centralę na 1000
    numerów. Dość dawno u niego byłem, to była wtedy nówka sztuka, dopiero
    co kupiona. I mówi mi on tak -- centrala droga nie jest, ale do
    wszystkiego trzeba opłacać licencje. A one są terminowe. Na tym samym
    hardware może więc mieć 500 albo 800 linii, zależy ile się opłaci.

    Ja mam numer, z którego przez osiem lat ani razu nie zadzwoniłem. Ale
    musi być, nie dali skasować -- bo na tej linii internet. Teraz Orange
    wręcz namawia klientów, by zawieszli linie i płacili trochę mniej.
    Pewnie im się te licencje kończą. No więc wała -- płaćcie za odnowienie!

    >>> Najpierw nam rzady mozliwie drogo sprzedaly to co mielismy
    >>> najcenniejszego - czyli "pustynie telekomunikacyjna", potem weszly
    >>> uregulowania unijne, Strezynska tak calkiem sama tej telefonii nie
    >>> polozyla.
    >>
    >> Panowie, odczepcie się może od Streżynskiej! Ani mi ona krewną, ani
    >> powinowatą, ale przed głupimi oskarżeniami bronić będę każdego.
    >> Zwłaszcza że nie dość, że nie położyła, to robiła co mogła, by ta
    >> telefonia się do reszty nie wyłożyła. Czasem nawet więcej niż mogła.
    >> A że niewiele już się dało, to co innego.
    >> Pierwotny plan władzy był taki: wyznaczmy datę okresu ochronnego dla
    >> monopolisty (na rok 2002), oni będą się wtedy sprężać by zdążyć nam
    >> tę pustynię zazielenić i na tym zarobić, a potem przyjdzie konkurencja
    >> i ceny obniży. Chłopaki nie mieli wyobraźni -- myśleli, że jak przez
    >> poprzednie sto lat telefonia zmieniła się niewiele, to przez następne
    >> sto będzie tak samo. Tymczasem przyszła nowa technologia (komórki)
    >> i tam rozegrała się walka konkurencyjna. A kable myszy jedzą.
    >
    > Zaraz - to niby jaki cel ta wladza miala ?
    > Zebysmy zyli dlugo i dostatnio w krainie tanich i szczesliwych
    > telefonow ? To po cholere te okresy ochronne ?
    >
    > Nie, chlopaki potrzebowali gotowki z prywatyzacji TP, a drozej sie
    > sprzedaje monopoliste. Taki tam podatek posredni - od telefonow,
    > dobrze ukryty. Ale potrzebowali na panstwowe cele. No i prywatne
    > pewnie tez.

    W momentach skoków cywilizacyjnych dochodzi do różnych nieporozumień.
    Bywało, co znamy z licznych opisów, także literackich, że jedzie gdzieś
    na głuchą wieś Emisariusz Nowego -- i bardzo, ale to bardzo chce pomóc.
    A tu na miejscu się okazuje, że na kwaterze gdzie ma mieszkać nie ma
    wychodka. Miejscowi nie rozumieją, że to dla kogoś może być aż tak
    ważne i oczywiste, że jest. Więc nie śpieszą się choćby ze skleceniem
    wygódki z kilku desek. Za to szeroko i z uśmiechem okazyją gościnność,
    częstują zsiadłym mlekiem i w ogóle się cieszą z przemian jakie przy
    pomocy gościa mają nastąpić. A gość wyjeżdża i nie wraca.

    Nasza przaśna władza na początku nie rozumiała, że telekomunikacja
    (wtedy jeszcze rozumana po prostu jako telefony) jest taką oczywistością
    jak sławojki (wtedy też nie wszędzie jeszcze dostępne). Chciała dobrze
    -- z tych desek zbiła nawet stół, przy którym wraz z ludem mogła zjeść
    kaszankę. Nie wiedziała, że opóźnienie w wyrwaniu się z cywilizacyjnej
    zapaści choćby o rok, to strata tak wielka, że żadne pieniądze jej nie
    zrównoważą. Niem a telefonów -- nic się nie zmieni na lepsze, nikt nie
    pomoże. Wyrządziła tym krajowi ogromną krzywdę.

    Ja wiem, że najprawdopodobniej chciała dobrze, tylko wyszło jak zwykle.
    Ale nawet jeśli błąd był nieświadomy, to dzisiaj, gdy to wszystko wiemy,
    nie wolno o nim nie mówić.

    > Z tym monopolem tez nie tak prosto, bo widze, ze Dialog wystartowal
    > w 1997, Netia gdzies w 1990, troche mniejszych tez bylo.

    Sam maczałem palce w uzyskiwaniu koncesji przez "tych mniejszych".
    Jasne, że monopolistyczne ograniczenia nie zostały zniesione wszystkie
    razem z dnia na dzień 1 stycznia 2002. Wcześniej były okresy z różnymi
    ograniczeniami: co wolno, a czego nie wolno. Ktoś mógł mieć koncesję
    na telefony w Głuchej Dolnej i osobno w Głuchej Górnej. W ramach jednej
    miejscowości (czy strefy) łączył sobie dowolnie i brał za to kasę. Ale
    żeby głuszanina dolnego połączyć z głuszaninem górnym -- to już musiał
    korzystać z usług tepsy. Nawet jeśli miał własny kabel (który mu wolno
    było położyć, na przykład po to, by świadczyć na nim usługi na rzecz
    tepsy). Tak to było skomplikowane i nielogiczne, że mało komu chciało
    się w to bawić.

    --
    Jarek

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: