On Wed, 13 May 2009, b...@n...pl wrote:

> Janko Muzykant napisał(a):
>>
>> Nie wiem, czy straszniejszy jest ten program, co to wrzucił łyżeczki między
>> amunicję, czy głupota kasjerki...
>
> Wiesz, kasjerka to ma to wszystko gdzieś, wyświetla się, że ma być dowód, to
> żąda. Praca kasjera nie jest niczyim marzeniem.

Jasne.
A kierowca może pojechać na czerwonym - bo szef mu kazał.
Zaś ochroniarz może dać Ci w zęby - bo tak, "w systemie się wyświetliło" :>

Zaiste, Twoja argumentacja stawia oczy w słup... ;)

> A program ktoś napisał i ktoś
> wprowadzał dane do systemu. System pozwala, system nie pozwala, system
> nakazuje, to tylko zasłona dymna. Za tym stoi czyjaś decyzja i to człowieka.

I to pozwala, aby inny człowiek łamał prawo?

> Swoją drogą byłem kiedyś na obozie w NRD, było takie państwo, tuż za Odrą. Te
> lepsze Niemcy. W pokojach nie wolno było mieć szklanych opakowań, bo mogą się
> stłuc i może ktoś się skaleczyć.

Owszem, ale ani legitymowanie w rzeczonym przypadku nie wydaje się
uzasadnione, ani powoływanie NRD za przykład "wzorca prawa".
Takie hasło jak "prawo powielaczowe" kiedyś słyszałeś?

No i taki obóz, tak na deser, nie przystaje do "usługi świadczonej
publicznie", czyli każdemu kto wejdzie.
To taka różnica jak w zakupach między Realem a Makro (aby wejść
"legalnie" przez zamknięte bramki do Makro, musisz NAJPIERW
podpisać umowę z nimi). Nijak nie przystaje do "zakupów w sklepie".

pzdr, Gotfryd