"Kuczu" <q...@g...com> wrote...
> Autowe zyja i zyja. Moturowe nie.
>
>> Moturowe jakies czulsze? :-) Szczerze to NIGDY w zyciu nie slyszalem,
>> zeby
>> poprzez zbyt krotkie odpalenie zepsuć nową swiece. Dlatego to dla mnie
>> takie
>> novum:-)
>
> To juz wiesz. Ja to mialem nieraz i staram sie zawsze wygrzac swiece,
> zwlaszcza nowe. Kiedys mi padly nowiutkie, wszystkie 4 naraz, bo motocykl
> odpalilem, pochodzil 2 minuty i zgasl. Wiecej na tych swiecach nie
> odpalil.
>
No patrz... czlowiek sie uczy cale zycie. Ilez to ja razy w ciagu ostatnich
20 (+kilka) lat uruchomilem silnik, wyjechalem z garazu i zgasilem go zeby
zamnac garaz i ubrac sie. I nigdy nie padly mi swiece... chyba cos zle
robie, bo nie popsulem ani jednej. A pojazdy rozne byly, motorynka, MZ150,
Jawa 350, LS650, CBR600 i kilka innych. Swiece wymieniam jak przychodzi na
to czas z racji przebiegu, nigdy z powodu awarii. Co ja robie zle?

A tak na marginesie, co sie w swiecy moze popsuc? Elektroda nasiąka benzyna,
izolator mieknie? Czy moze juz taki postep, ze swieca przewiduje, ze dalej
nie jedziesz i przestaje palic? Wbrew pozorom serio nie wiem co moze sie
popsuc w swiecy. Rozumiem, ze mechanicznie mozna ja rozwalic albo moga
wypalic sie elektrody, ale popsuc nowa swieca??

--
Pozdrawiam
James