-
31. Data: 2011-09-06 21:15:26
Temat: Re: Książka o fotografii ślubnej
Od: Kosu <6...@e...pl>
On 2011-09-06 23:02, Mariusz [mr.] wrote:
> Z wcześniejszym się oczywiście zgadzam, sam przecież napisałem mniej
> więcej to samo. Z tym ostatnim już nie do końca - nie można popełnić
> błędu i analizować realnych bytów na podstawie logiczno-książkowych
> modeli wolnorynkowych, podczas gdy rzeczywistośc nie tylko nie jest
> o'kay, ale jest "fuck..." daleko od o'kay.
Oczywiście że można. Wolny rynek działa. Czy zawsze optymalnie? Nie. Ale
wciąż nieźle. Empik nie chce sprzedawać jakiejś książki to ich sprawa.
Empik słabo płaci to też ich sprawa. Niech wszyscy wydawcy przeniosą się
do konkurencji, to Empik zmięknie. A jak się nie przenoszą, to niech po
prostu robią biznes i nie jęczą.
> W Rosji jest spora konkurencja między kanałami TV, ale jakby
> poskrobać - wszystkie się okazują rządowe.
W Polsce jest duża konkurencja między księgarniami i jakby poskrobać, to
wszystkie są kapitałowe ;). Szczerze to nawet wątpię, czy jest jakaś
państwowa.
Na całą resztę o bandach czworga, Łysiakach i GW-prawdach nie będę
odpowiadał, bo nie interesuje mnie ten poziom dyskusji. Ani nawet temat.
Chcesz gadać o realiach, to zapraszam. Chcesz buzować nad polityką to
nie ze mną.
pozdrawiam,
PK
-
32. Data: 2011-09-06 21:27:36
Temat: Re: Książka o fotografii ślubnej
Od: Kosu <6...@e...pl>
On 2011-09-06 22:37, Janko Muzykant wrote:
> Problem w tym, że rynek książek to trochę nie rynek piwa, przynajmniej w
> założeniach. Ale ja wiem, demokracja i kapitalizm...
Większość produktów robi się pod klienta, bo tak powinno być. Większość
sztuki też jest zupełnie kapitalistyczna (najbardziej muzyka, ale
fotografia/malarstwo zaraz za nią).
Z literaturą jest gorzej. Jakaś część autorów to rzeczywiście ludzie,
którzy piszą, bo mają o czym (są ekspertami w jakiejś dziedzinie,
zwiedzili kawał świata itp). A inni nie mają o czym pisać, więc piszą o
niczym, tj. mniej lub bardziej abstrakcyjne teksty fikcyjne. Nic się na
to nie poradzi. Gdyby Ci ludzie byli od razu odrzucani przez wydawców,
to nie byłoby problemu z zalegającymi książkami, zwrotami i tak dalej.
Olbrzymia większość czytelników sięga po pozycje zdecydowanej
mniejszości autorów (jak w kultowej regule 80/20 tyle że tu jest raczej
w okolicy 99/1). Takie jest życie. Reszta to twórcy niszowi, więc muszą
być i są gorzej traktowani.
Zresztą mi literatury pięknej też starczy do śmierci (jeszcze nawet
Dostojewskiego nie skończyłem :/).
pozdrawiam,
PK
-
33. Data: 2011-09-06 21:32:51
Temat: Re: Książka o fotografii ślubnej
Od: "Mariusz [mr.]" <l...@i...wp.pl>
"Kosu" <6...@e...pl> wrote:
> Zresztą mi literatury pięknej też starczy do śmierci (jeszcze nawet
> Dostojewskiego nie skończyłem :/).
Do skończenia Dostojewskiego potrzebna mi była druga sesja
egzaminacyjna. Inaczej się nie dało. ;)
[mr.]
-
34. Data: 2011-09-06 21:50:51
Temat: Re: Książka o fotografii ślubnej
Od: Marek Wyszomirski <w...@t...net.pl>
W dniu 2011-09-06 22:43, Kosu pisze:
>> Zgadza się - ale takie podejście wymusza to, o czym piszesz dalej - że
>> mało kto zdecyduje się na zakup książki bez obejrzenia, co zawiera. A
>> chyba zgodzisz się z tym, ze czytanie całej książki na miejscu to nie to
>> samo co jej pobieżne przejrzenie w celu ustalenia, czy zasługuje na
>> zakup.
>
> Zależy od książki. Są takie, które czytasz raz. Są takie które czytasz
> raz i jeszcze raz za 10 lat. I są takie, które otwierasz raz w tygodniu
> (naukowe, słowniki, nawet ta nieszczęsna Biblia, jeśli ktoś jest dobrym
> chrześcijaninem i tak dalej) albo po prostu ich potrzebujesz (np.
> przewodników).
>
> Ja akurat kupuję wyłącznie książki wymienione na końcu: naukowe i
> przewodniki/atlasy. Innych nie kupuję, bo to bez sensu. Jestem wychowany
> bibliotecznie.
>
> I książkę naukową czy atlas rzeczywiście przeglądam bardzo dokładnie
> przed zakupem. Często pożyczam w bibliotece na miesiąc, a dopiero potem
> kupuję swoją :).
>
Ale w księgarni _przeglądasz_ a nie _czytasz_ - to jednak nie to samo.
> Literatury pięknej nie kupuję, bo normalnie za biedny jestem na ~40 zł
> za jednorazową książkę. I nawet jak sobie kiedyś uszyję kołdrę z
> dolarów, to będę za biedny :).
>
>> I książka zniszczona w wyniku takiego czytania to ewidentna
>> strata - którą ktoś (sprzedawca, wydawca lub pośrednik, a może wszyscy
>> po trochu) ponosi.
>
> Taka sama strata jak każda inna. Da się to zliczyć, oszacować i ująć w
> kosztach. Na tym polega prowadzenie biznesu.
> [...]
Dokładnie. I koszty te ktoś ponosi - albo klient (płacąc nieco wyższą
cenę za książkę) albo wydawnictwo (dostając niższą cenę za książki),
albo księgarnia lub pośrednicy (mniej zarabiając na marżach). Zatem
prawdziwa jest teza, że czytanie książki w księgarni może przynieść
stratę komuś zaangażowanemu w napisanie lub wydanie książki.
--
Pozdrawiam!
Marek Wyszomirski (w...@t...net.pl)
-
35. Data: 2011-09-06 21:57:16
Temat: Re: Książka o fotografii ślubnej
Od: Marek Wyszomirski <w...@t...net.pl>
W dniu 2011-09-06 23:02, Mariusz [mr.] pisze:
>[...]
> W Rosji jest spora konkurencja między kanałami TV, ale jakby
> poskrobać - wszystkie się okazują rządowe.
>
> U nas sytuacja bardzo podobna, tylko konkurencji jakby jeszcze
> mniej.
>
>
>
> W Rosji partie polityczne ostro między sobą konkurują, ale jakby
> poskrobać... - wszystkie sterowane z Kremla (innych się nie rejestruje
> pod dowolnym pretekstem).
>
> Tu u nas jakby trochę lepiej, ale "banda czworga" też tworzy
> faktyczny quasi-kartelowy oligopol.
> [...]
Wiem, ze wybory idą, ale przystopuj z politycznymi wstawkami. Tu nie
miejsce na to. kilka razy już zapędzaliśmy się tu w polityczne waśnie i
nie popełniajmy kolejny raz tego błędu.
--
Pozdrawiam!
Marek Wyszomirski (w...@t...net.pl)
-
36. Data: 2011-09-06 22:04:57
Temat: Re: Książka o fotografii ślubnej
Od: Kosu <6...@e...pl>
On 2011-09-06 23:50, Marek Wyszomirski wrote:
> Ale w księgarni _przeglądasz_ a nie _czytasz_ - to jednak nie to samo.
Przy niektórych pozycjach trudno te czynności odróżnić :).
> Dokładnie. I koszty te ktoś ponosi - albo klient (płacąc nieco wyższą
> cenę za książkę) albo wydawnictwo (dostając niższą cenę za książki),
> albo księgarnia lub pośrednicy (mniej zarabiając na marżach). Zatem
> prawdziwa jest teza, że czytanie książki w księgarni może przynieść
> stratę komuś zaangażowanemu w napisanie lub wydanie książki.
Prawdziwa jest również teza, że czytanie książek w księgarni może
przynieść komuś zysk. Tzn. niewątpliwie podnosi zysk księgarni, więc
wydawcom zapewne także.
pozdrawiam,
PK
-
37. Data: 2011-09-06 22:26:10
Temat: Re: Książka o fotografii ślubnej
Od: Marek Wyszomirski <w...@t...net.pl>
W dniu 2011-09-07 00:04, Kosu pisze:
>> Ale w księgarni _przeglądasz_ a nie _czytasz_ - to jednak nie to samo.
>
> Przy niektórych pozycjach trudno te czynności odróżnić :).
>
>> Dokładnie. I koszty te ktoś ponosi - albo klient (płacąc nieco wyższą
>> cenę za książkę) albo wydawnictwo (dostając niższą cenę za książki),
>> albo księgarnia lub pośrednicy (mniej zarabiając na marżach). Zatem
>> prawdziwa jest teza, że czytanie książki w księgarni może przynieść
>> stratę komuś zaangażowanemu w napisanie lub wydanie książki.
>
> Prawdziwa jest również teza, że czytanie książek w księgarni może
> przynieść komuś zysk. Tzn. niewątpliwie podnosi zysk księgarni, więc
> wydawcom zapewne także.
> [...]
Z tym bym dyskutował - jeśli czytasz bez zamiaru zakupu - to zysku
księgarni nie przynosisz. Chyba, ze przyjmiemy, że przychodząc w celu
przeczytania książki równocześnie kupisz inną - co w przypadku osoby nie
zamierzającej kupić czytanej wydaje się mało prawdopodobne.
--
Pozdrawiam!
Marek Wyszomirski (w...@t...net.pl)
-
38. Data: 2011-09-06 22:39:06
Temat: Re: Książka o fotografii ślubnej
Od: "Mariusz [mr.]" <l...@i...wp.pl>
"Marek Wyszomirski" <w...@t...net.pl> wrote:
> Wiem, ze wybory idą, ale przystopuj z politycznymi wstawkami. Tu nie
> miejsce na to. kilka razy już zapędzaliśmy się tu w polityczne waśnie
> i nie popełniajmy kolejny raz tego błędu.
Luz, emocje pod kontorolą. Przed wyborami naturalną rzeczą jest, że
bombardowani komunikatami, chcąc nie chcąc sami odświeżamy polityczne
spojrzenie. Tu może nieco przejaskrawione, ale w końcu od tego m.in.
jest Internet - od wyrównywania oczywistych dysfunkcji "oficjalnych",
siłą rzeczy jednokierunkowych i sterowanych kanałów informacji.
BTW: Polityki, jako działania dla dobra ogólnego, nie można zapędzić
do jakiegoś getta dla pasjonatów - ot, chociażby w ciągu ostatnich kilku
lat w Europie mieliśmy już kilka "wrzutek" ze strony najważniejszych
polityków (także w Polsce), które mogłyby się skończyć cenzurą Internetu
i przymusowym odcinaniem od sieci na wzór Chin (pod pozorem walki z
anonimowością wypowiedzi, piractwem, pornografią dziecięcą, etc., kij
zawsze się znajdzie) - wystarczy pozwolić powoli do tego przyzwyczajać
społeczeństwo, nie protestować, a moglibyśmy się obudzić w powrocie do
przeszłości, gdzie władza (jaka by nie była) znowu w całości kontroluje
kanały informacji.
Lepiej więc już znosić trochę sieciowej anarchii, niż przegapić
moment, gdy ktoś sięgnie po naszą wolność. :)
pozdrawiam
Mariusz [mr.]
-
39. Data: 2011-09-06 23:02:42
Temat: Re: Książka o fotografii ślubnej
Od: Kosu <6...@e...pl>
On 2011-09-07 00:26, Marek Wyszomirski wrote:
> Z tym bym dyskutował - jeśli czytasz bez zamiaru zakupu - to zysku
> księgarni nie przynosisz. Chyba, ze przyjmiemy, że przychodząc w celu
> przeczytania książki równocześnie kupisz inną - co w przypadku osoby nie
> zamierzającej kupić czytanej wydaje się mało prawdopodobne.
Przyjmujemy, że księgarnia (jako firma prywatna, z niezłymi wynikami
finansowymi) działa tak, żeby maksymalizować zysk. Czyli Empik wygląda
tak jak wygląda, bo to im się opłaca.
Nad teoretycznymi domysłami nie ma co się zastanawiać, bo można cały
dzień gdybać i nic z tego nie wyniknie :).
pozdrawiam,
PK
-
40. Data: 2011-09-06 23:22:08
Temat: Re: Książka o fotografii ślubnej
Od: Kosu <6...@e...pl>
On 2011-09-07 00:39, Mariusz [mr.] wrote:
> Luz, emocje pod kontorolą. Przed wyborami naturalną rzeczą jest, że
> bombardowani komunikatami, chcąc nie chcąc sami odświeżamy polityczne
> spojrzenie. Tu może nieco przejaskrawione, ale w końcu od tego m.in.
> jest Internet - od wyrównywania oczywistych dysfunkcji "oficjalnych",
> siłą rzeczy jednokierunkowych i sterowanych kanałów informacji.
[cut]
Rany. Naprawdę tym żyjesz bardzo :).
Marnujesz swój czas. Lepiej zrobić dobre zdjęcie - rozwija, może da
zarobić, może zafunduje Ci jeszcze w życiu kilka chwil radości przy
oglądaniu. A walka z rzeczywistością, polityką, układami i tak dalej?
Gdyby te układy istniały i realnie byś coś robił, to rzeczywiście ok.
Ale normalnie życia żal na internetowe gdybanie o takich pierdołach, a
już na pewno na tworzenie długich agitacyjnych tekstów. Za 4 lata będą
kolejne wybory i pewnie będziesz pisał dokładnie to samo. Czyli będzie
to zmarnowany okres życia :).
Ta Twoja wolność w sieci też jest nic nie warta. Tzn. jeśli planujesz
zorganizować na facebooku powstanie i wyrżnąć opozycyjne partie
polityczne, to spoko (choć proponuję tego nie robić). Ale jeśli uważasz,
że jałowe gdybanie ma jakiekolwiek znaczenie cywilizacyjne, to pudło, bo
naprawdę nikogo to nie obchodzi ;).
pozdrawiam,
PK