-
181. Data: 2012-05-30 16:52:43
Temat: Re: Koniec telefonów w dostępie radiowym w TP
Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>
Użytkownik "Michal Jankowski" napisał w wiadomości
>Taaa. Jest taki antybiotyk doksycyklina. Np. na anginę. Straszą, żeby
>nie podawać pochopnie, bo osłabi, wyjałowi i w ogóle.
>TEN SAM LEK stosuje się jako profilaktykę przeciwmalaryczną u
>zdrowych
>ludzi. Brać przed wyjazdem, codziennie przez cały pobyt w kraju
>malarycznym (oczywiście przy pełnej aktywności fizycznej i bez
>L-4...)
>i przez miesiąc po powrocie. I już ani słowa o osłabieniu i
>wyjałowieniu...
No ale wiesz - lepiej leczyc powiklana grype, niz jakas egzotyczna
amebe ...
Co do szkodliwego dzialania antybiotykow - jest jakies bezposrednie ?
Czy to sie sprowadza do tego ze jak antybiotyki beda walczyc z obcymi
bakteriami, to sie organizm nie uczy walczyc sam ?
Bo z wirusami antybiotyki chyba nie walcza ?
J.
-
182. Data: 2012-05-30 16:56:02
Temat: Re: Koniec telefonów w dostępie radiowym w TP
Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości
>>> Podobnie bywało z dyskami -- ten sam model miał różną cenę,
>>> w zależności od tego, na jaką pojemność został sformatowany.
>>> Na początku różnice były duże, z czasem malały do symbolicznych
>>> kilku dolarów (przy dwukrotnej różnicy pojemności).
>
>> A jestes pewien ze to nie bylo tak ze mialy jeden talerz mniej,
>> albo uszkodzony ?
>Jestem pewnien. W serii dysków były pojemności np. 100, 120, 140,
>160, 180. I tu równiez byli tacy, co próbowali przeformatowywać.
>Czasem skutecznie.
A mozesz jakis konkretny link ?
Bo mi sie to troche dziwne wydaje, na ile sie znam na dyskach.
J.
-
183. Data: 2012-05-30 17:20:06
Temat: Re: Koniec telefonów w dostępie radiowym w TP
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan J.F napisał:
>>>> Podobnie bywało z dyskami -- ten sam model miał różną cenę,
>>>> w zależności od tego, na jaką pojemność został sformatowany.
>>>> Na początku różnice były duże, z czasem malały do symbolicznych
>>>> kilku dolarów (przy dwukrotnej różnicy pojemności).
>>>
>>> A jestes pewien ze to nie bylo tak ze mialy jeden talerz mniej,
>>> albo uszkodzony ?
>>
>> Jestem pewnien. W serii dysków były pojemności np. 100, 120, 140,
>> 160, 180. I tu równiez byli tacy, co próbowali przeformatowywać.
>> Czasem skutecznie.
>
> A mozesz jakis konkretny link ?
> Bo mi sie to troche dziwne wydaje, na ile sie znam na dyskach.
Prędzej znajdę same dyski, niż link do opisu. Ceny też pamiętam tylko
z papierowych cenników. Mam wrażenie, że to zjawisko było najbardziej
widoczne w połowie lat dziewięćdziesiątych.
--
Jarek
-
184. Data: 2012-05-30 17:21:00
Temat: Re: Koniec telefonów w dostępie radiowym w TP
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan Krzysztof Halasa napisał:
>> Taaa. Jest taki antybiotyk doksycyklina. Np. na anginę. Straszą, żeby
>> nie podawać pochopnie, bo osłabi, wyjałowi i w ogóle.
>>
>> TEN SAM LEK stosuje się jako profilaktykę przeciwmalaryczną u zdrowych
>> ludzi. Brać przed wyjazdem, codziennie przez cały pobyt w kraju
>> malarycznym (oczywiście przy pełnej aktywności fizycznej i bez L-4...)
>> i przez miesiąc po powrocie. I już ani słowa o osłabieniu i
>> wyjałowieniu...
>
> No ale malaria chyba nieco gorsza?
Od anginy gorsza, ale od kiły chyba nieco lepsza. 85 lat temu Nagrodę
Nobla dali gościowi, co wymyślił leczenie syfa przez zarażanie malarią.
Jarek
--
Dziesiąty grosz dla Jadzi
Niech se Jadzia wsadzi
Ona ma siłę
Oraz nieleczoną anginę
-
185. Data: 2012-05-30 19:44:50
Temat: Re: Koniec telefonów w dostępie radiowym w TP
Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w
Pan J.F napisał:
>> Jestem pewnien. W serii dysków były pojemności np. 100, 120, 140,
>> 160, 180. I tu równiez byli tacy, co próbowali przeformatowywać.
>> Czasem skutecznie.
>
> A mozesz jakis konkretny link ?
> Bo mi sie to troche dziwne wydaje, na ile sie znam na dyskach.
>Prędzej znajdę same dyski, niż link do opisu. Ceny też pamiętam tylko
>z papierowych cenników. Mam wrażenie, że to zjawisko było najbardziej
>widoczne w połowie lat dziewięćdziesiątych.
No to nie bardzo wierze.
Konstrukcja elektroniki w kolejnych modelach byla jednak inna.
To rzekome preformatowanie na dyskach IDE jakos nigdy nie chcialo mi
zadzialac.
Nie wykluczam ze inni mieli lepsze programy, ale sie zastanawiam czy
taki dysk w ogole daje sie sformatowac poza fabryka - wszak glowica
nie ma juz stabilnego mechanizmu pozycjonujacego, jest bezkrokowa
"voice coil" i trzeba ciagle aktywnie szukac sciezki.
J.
--
Jarek
-
186. Data: 2012-05-30 20:15:11
Temat: Re: Koniec telefonów w dostępie radiowym w TP
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan J.F napisał:
>> Prędzej znajdę same dyski, niż link do opisu. Ceny też pamiętam tylko
>> z papierowych cenników. Mam wrażenie, że to zjawisko było najbardziej
>> widoczne w połowie lat dziewięćdziesiątych.
>
> No to nie bardzo wierze.
> Konstrukcja elektroniki w kolejnych modelach byla jednak inna.
Tu nie ma nic na wiarę. Ja te dyski kupowałem -- elektronika ścieżka
w ścieżkę wyglądała tak samo. Nie wykluczam, że soft zaszyty w kościach
mógł być inny.
> To rzekome preformatowanie na dyskach IDE jakos nigdy nie chcialo mi
> zadzialac.
Ja nawet nie próbowałem.
> Nie wykluczam ze inni mieli lepsze programy, ale sie zastanawiam czy
> taki dysk w ogole daje sie sformatowac poza fabryka - wszak glowica
> nie ma juz stabilnego mechanizmu pozycjonujacego, jest bezkrokowa
> "voice coil" i trzeba ciagle aktywnie szukac sciezki.
W ogóle wątpię, że to dało się zrobić samym programem, bez podłączenia
innej elektroniki (niekoniecznie w fabryce).
--
Jarek
-
187. Data: 2012-05-30 22:22:31
Temat: Re: Koniec telefonów w dostępie radiowym w TP
Od: Atlantis <N...@w...pl>
W dniu 2012-05-30 11:20, J.F pisze:
> A w jakim sensie oslabi ?
Wyniszczenie naturalnej flory bakteryjnej?
Tak, wiem - to nie jest powód, by jakoś szczególnie bać się
antybiotyków. Chciałem tylko powiedzieć, że kuracja z ich zastosowaniem
jakieś efekty uboczne ma, ale korzyść płynąca z ich obecności przewyższa
je wielokrotnie.
To samo szczepionki. Banda oszołomów ubzdurała sobie, że powodują
autyzm. Nie ma żadnego dowodu, który potwierdzałby tą tezę. A gdyby
nawet tak było, to i tak nie byłoby o czym mówić. Wystarczy uświadomić
sobie alternatywę - powrót takich chorób jak np. polio...
> Ale jak lekka choroba to organizm ja zwalczy.
> No i jak odroznic homeopatie dzialajaca, od niedzialajacej :-)
Nie ma czegoś takiego, jak "działająca homeopatia", przynajmniej
pominąwszy efekt placebo. Fakt, że zadałeś to pytanie wskazuje
najwyraźniej, że należysz do większości, która nie ma pojęcia co do
tego, czym jest homeopatia. Większość ludzi myśli, że to słowo jest
synonimem jakiejś "medycyny naturalnej", ziołolecznictwa. Sam tak kiedyś
myślałem. Prawda jednak okazuje się zupełnie inna.
Homeopatia powstała pod koniec osiemnastego wieku, kiedy nauka była
jeszcze daleko od wyjaśnienia elementarnych tajemnic życia i opisania
procesów biologicznych (trzeba mieć na uwadze, że to było jeszcze przed
Pasteurem!) - niemiecki lekarz Samuel Hahnemann zaproponował stosowanie
kuracji opartej na zasadzie "podobne leczymy podobnym" (co samo w sobie
przywodzi na myśl raczej stare praktyki magiczne niż kurację opartą na
wiedzy naukowej...). Jego zdaniem lekarstwem na chorobę objawiającą się
określonymi dolegliwościami miała być substancja, która u zdrowego
człowieka wywołuje takie same objawy. Żeby było ciekawiej, zwolennicy
homeopatii uważają, że siła działania substancji ZWIĘKSZA SIĘ wraz ze
wzrostem stopnia rozcieńczenia. W praktyce stosuje się astronomicznie
małe stężenia, w przypadku których ilość "substancji czynnej" jest już
naprawdę nieistotna (a niekiedy ponoć już nawet można mówić, że w dawce
prawdopodobnie nie znajdziemy ani jednej cząsteczki!).
Można zrozumieć pojawienie się takiej idei w tamtych realiach
historycznych. Zaskakuje natomiast jej ciągła popularność, pomimo
ewidentnych dowodów braku skuteczności i niekompatybilności z całą
współczesną wiedzą medyczną. Jest tylko jedno wyjaśnienie: celowe
oszustwo - sprzedawanie ludziom bardzo drogiej wody i cukru, jako
lekarstw...
> Ja mam ostatnio lekarza ktory twierdzi "nie wiem na co pan jest chory, a
> skoro nie wiem, to nie bede wypisywal lekow w ciemno. Tydzien zwolnienia
> i witamine C niech pan kupi". I ja sie z nim w zasadzie zgadzam :-)
Tutaj jednak lekarz nie jest do końca pewien, sądzi jednak, iż organizm
sam sobie poradzi z dolegliwością. Jeśli nie - zaleci dodatkowe badania.
Ale co można pomyśleć o lekarzu (albo aptekarzu), który mając przed sobą
pacjenta ze zdiagnozowaną grypą przepisuje mu Oscillococcinum (najlepiej
sam przeczytaj co tak naprawdę "znajduje się" w tym preparacie)? :)
> Skadindad wiadomo ze w wielu przypadkach pomaga.
Tylko po co kupować mega drogi cukier albo wodę w postaci preparatów
homeopatycznych? Jeśli już mamy zamiar oszukiwać dzieciaka, chcąc mu
przynieść trochę ulgi w chorobie, nie lepiej po prostu zaopatrzyć się w
te substancje w supermarkecie? ;)
-
188. Data: 2012-05-30 22:40:46
Temat: Re: Koniec telefonów w dostępie radiowym w TP
Od: Atlantis <N...@w...pl>
W dniu 2012-05-30 15:36, Krzysztof Halasa pisze:
> Homeopatia to raczej coś innego, biznes (tzn. oczywiście znakomita
> większość leków to biznes).
Taa... Masz rację towarzyszu. Te korporacje farmaceutyczne należą do
przedstawicieli imperialistycznej burżuazji, pasożytującej na ciężko
pracującej warstwie robotniczej. ;)
Prawda jest taka, że wyprodukowanie leku kosztuje. Wymagane są
odpowiednie fundusze na badania laboratoryjne, testy kliniczne itp.
Wymagany jest ogromny kapitał, żeby coś takiego przeprowadzić. Często
trzeba utopić mnóstwo kasy, żeby przekonać się, że dany środek nie
przyniósł oczekiwanych rezultatów. Nie ma się co dziwić, że niektóre
leki są drogie. To nie efekt "pazerności" i "żerowania na ludzkim
nieszczęściu" ale zwykłej, ekonomicznej kalkulacji. Koncerny
farmaceutyczne to nie fundacje dobroczynne, ich celem jest
wyprodukowanie produktu i dostarczenie go na rynek.
Przychodzi na myśl stwierdzenie Adama Smitha o piekarzu, który piecze
chleb nie dlatego, że lubi swoich klientów ale dlatego, że dostaje od
nich codziennie pieniądze. Jednak pomimo tego zarówno piekarz, jak i
nabywca chleba zyskują na takim układzie.
Natomiast mówić, że homeopatia to "biznes" to tak, jakby tłumaczyć
oszusta handlującego np. podrabianymi dziełami sztuki, że on jest po
prostu bardzo pomysłowym i obrotnym biznesmenem. Oszust to oszust i tyle.
> To akurat prawda, ale także tu może być przypadek, że w ogóle
> jakiekolwiek leki, a w szczególności antybiotyki to za mało.
Widzisz, problem polega na tym, że szeroko rozumiana "medycyna
alternatywna" (jak wynika z samej nazwy) dla sporej części jej
zwolenników nie jest uzupełnieniem tradycyjnych kuracji, ale właśnie
alternatywą. Oni odrzucają "tradycyjną", "nienaturalną" medycynę na
rzecz homeopatii, bioenergoterapii, leczenia modlitwą, wahadełkami,
kryształami itp. Problem zaczyna się właśnie wtedy, gdy w ten sposób
zwlekają z podjęciem leczenia jakiegoś poważniejszego schorzenia...
Tych dwóch podejść zwyczajnie nie da się pogodzić. Bo albo uznajesz to,
co o przyczynach chorób mówi współczesna biologia, albo wierzysz w
homeopatyczną zasadę podobieństw. Albo wierzysz, że twoja choroba jest
wynikiem infekcji, albo zakłócenia równowagi między ying i yang.
-
189. Data: 2012-05-31 22:06:36
Temat: Re: Koniec telefonów w dostępie radiowym w TP
Od: Atlantis <N...@w...pl>
W dniu 2012-05-28 22:41, Anerys pisze:
> drodze, inne parametry, jeszcze toporniejsze urządzenia, co czyni je
> chyba odporniejszymi, niż telegrafy z tamtych lat... Łatwiej jest chyba
> jednak spalić elektromagnesik w telegrafie, niż potężny transformator na
> linii... A bezpieczniki, które się przepalają, znacznie grubsze
> przewody... itd...
Miałem na myśli raczej delikatne półprzewodniki w elektronice użytkowej,
a nie infrastrukturę przesyłową. W końcu czasem wystarczy, żeby piorun
uderzył gdzieś w pobliżu, aby padły urządzenia podpięte do długiego
kabla, który w tym wypadku będzie robił za antenę. Telefony stacjonarne,
infrastruktura sieciowa itp. Skoro w połowie XIX wieku paliły się
telegrafy, to jestem ciekaw jak zareagowałyby takie urządzenia...
-
190. Data: 2012-05-31 22:33:36
Temat: Re: Koniec telefonów w dostępie radiowym w TP
Od: "Anerys" <s...@s...pl>
Użytkownik "Atlantis" <N...@w...pl> napisał w wiadomości
news:4fc7cf1a$0$26701$65785112@news.neostrada.pl...
>W dniu 2012-05-28 22:41, Anerys pisze:
>
>> drodze, inne parametry, jeszcze toporniejsze urządzenia, co czyni je
>> chyba odporniejszymi, niż telegrafy z tamtych lat... Łatwiej jest chyba
>> jednak spalić elektromagnesik w telegrafie, niż potężny transformator na
>> linii... A bezpieczniki, które się przepalają, znacznie grubsze
>> przewody... itd...
>
> Miałem na myśli raczej delikatne półprzewodniki w elektronice użytkowej, a
> nie infrastrukturę przesyłową. W końcu czasem wystarczy, żeby piorun
> uderzył gdzieś w pobliżu, aby padły urządzenia podpięte do długiego kabla,
> który w tym wypadku będzie robił za antenę. Telefony stacjonarne,
No, to ja już bym trochę porozważał oba prawa Kirchhoffa....
> infrastruktura sieciowa itp. Skoro w połowie XIX wieku paliły się
> telegrafy, to jestem ciekaw jak zareagowałyby takie urządzenia...
Rozważyłbym najpierw, jak wyglądało po(d)łączenie wówczas tych urządzeń -
nie zdziwię się, jeśli ziemia była jako jeden z przewodów. Za czasów linii
symetrycznych była duża szansa, ze wzbudzone napięcia, zgodnie z 2PK, mając
przeciwne znaki i co można domniemywać, zbliżone wartości bezwzględne,
zniosły by się do wartości niezagrażającej aparaturze, albo szkody wywołane
były by niewielkie.
Weźmy linie telefoniczne biegnące blisko linii przesyłowych energetyki -
przydźwięku nie ma, albo jest względnie niewielki. Spróbujmy jednak zastąpić
jeden z przewodów ziemią - momentalnie zabrumi tak, ze rozmowa może być
niemożliwa. No, to oczywiście zależy np. od tego, jaki potencjał odłoży się
w ziemi wskutek nierównego obciążenia faz...
Tak mi się zdaje, że jednym z przewodów była ziemia, co dało w rezultacie
nierówny rozkład napięć i wzbudzone PEM napięcie spowodowało upalenie się
tego i owego. Musiałbym pogrzebać w ściągawkach, jak wtedy wyglądało
łączenie telegrafów... Oraz zapoznać się ze skalą zjawiska jarania się
urządzeń, wtedy mógłbym coś więcej powiedzieć, a na razie to mogę tylko
gdybać na bazie tego, co mi jeszcze z glowy, z czasów zawodowych, nie
wyleciało.
--
Pod żadnym pozorem nie zezwalam na wysyłanie mi jakichkolwiek reklam,
ogłoszeń, mailingów, itd., ani nawet zapytań o możliwość ich wysyłki.
Nie przyjmuję ŻADNYCH tłumaczeń, że mój adres e-mail jest ogólnodostępny
i nie został ukryty. Wszelkie próby takich wysyłek potraktuję jako stalking.