eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.samochodyKierowcy i pasażerowie wieśwagenów Audi to buraki
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 126

  • 121. Data: 2011-06-16 13:58:03
    Temat: Re: Kierowcy i pasa?erowie wie?wagenów Audi to buraki
    Od: Bartek Kacprzak <b...@g...com>

    On 16 Cze, 13:49, amos <g...@g...com> wrote:
    > Praktycznie w bardzo wielu sytuacjach jest. Gdybys jezdzil jednosladem
    > moze bys to dostrzegal.
    Ale on nie jezdzi, zna teorie z faktu.


    > Otoz w sytuacji, gdy kierowca zmienia pas/kierunek ruchu bez
    > spojrzenia w lusterko nie istnieje pojecie "bezpiecznej odleglosci",
    > czego dla mnie dowodem jest sytuacja z zycia wzieta, sprzed kilku dni.
    Ciii burzysz w ten sposob jego swiatopoglad. A tak bardziej serio to
    raczej go nie przekonasz, stracilby w ten sposob pretekst do
    przypieprzania sie i oskarzania motocyklistow o zawziete i ciagle
    lamanie przepisow.

    > Mnie i kierowce slepca dzielily niemal 2 pasy ruchu owej "bezpiecznej
    > odleglosci" a mimo to omal nie wyladowalem pod tramwajem na Jana
    > Pawla. Wszystko przy predkosciach zwyklych-miejskich. Zadnego
    > zapierdalania.
    I tego nie sa w stanie zrozumiec tu piszacy. Mozna jechac zgodnie z
    przepisami i byc trafionym przez gapowicza.
    I jak dla mnie, moge zlamac przepis o nienajezdzaniu na ciagla linie i
    zajac PP, bo w ten sposob zyskuje wolna droge na ktorej nie bedzie
    samochodow.

    > Wsrod stojacych w korku aut, zupelnie wystarczajaca (i bezpieczna)
    > jest odleglosc 5 cm (najczesciej pomiedzy lusterka motocykla i
    > lusterkiem auta). Stojace auta nie maja mozliwosci poruszania sie w
    > bok a jesli juz to o ile kierowca sprawdzi _przed_ manewrem czy jest
    > mozliwosc jego wykonania, nie ma sily aby sie cos zlego wydarzylo.
    > Motocykl jest bardzo dobrze widoczny.

    Prawda, szkoda tylko, ze jednak wiekszosc ludzi nie patrzy stojac w
    korku w lusterka.

    > Tutaj dla mnie potwierdzeniem tej teorii jest moje wlasne
    > doswiadczenie. Jedyne niebezpieczne sytuacje mialy miejsce gdy ktos
    > otworzyl dzrzwi w korku lub gdy ktos zlosliwie na mnie najezdzal.
    > Mialem takie akcje w ciagu paru lat moze 2-3.
    >
    > No i jeszcze takie, gdy kierowca nie spojrzal w lusterko przed
    > manewrem - tych nie zlicze...
    Niestety.
    Ale przeciez nie musza, nie? A slogan "Patrz w lusterka..." jest taki
    smieszny.

    Az sie cisnie na usta: "banda ...."

    pozdrawiam
    B


  • 122. Data: 2011-06-16 22:28:23
    Temat: Re: Kierowcy i pasa?erowie wie?wagenów Audi to buraki
    Od: "Iksinski" <nie_pisz@tu_nic_nie_ma.pl>


    Użytkownik "Andrzej Ława" <a...@l...SPAM_PRECZ.com> napisał w
    wiadomości news:itcmev$j41$1@inews.gazeta.pl...

    > Może się nieco skup, hmm? Mowa była nie o jeździe, ale o staniu w korku.

    Tylko że stanie w korku, to nie tylko "stanie". To ruszanie, toczenie się,
    zwalnianie, zatrzymanie, itp. "Stanie w korku" nie oznacza zaparkowanych
    samochodów.


    > Dziwne masz te lusterka, że widzisz w nich coś, co jest przed twoim
    > samochodem...

    Dziwny to Ty masz ten samochód albo pozycję w fotelu. Nawet stojąc na skraju
    linii widzę tę linię z przodu już w odległości mniejszej niż metr od obrysu
    maski, a w lusterku wstecznym od ok. końca samochodu. Stojąc przy prawej
    krawędzi jezdni jest jeszcze lepiej. Czyli w martwym polu mam linię mniej
    więcej na długość samochodu plus ok. metr. Jak dla mnie to z dużym zapasem
    wystarcza, żeby mieć świadomość przy jakiej linii stoję (ciągłej,
    przerywanej, podwójnej) i jaka jest za mną i przede mną.


    > "kupić... lusterka... pokazujące... co jest z przodu samochodu..."
    >
    > Zapisałem!


    Zanim zaczniesz bezmyślnie notować, najpierw zrozum co masz zapisać.
    A niech tam, mam dobry dzień... ;-)
    Pisz: "ustawić prawidłowo lusterka wsteczne i nauczyć się ich używać".
    Zanotowałeś? ;-)


    > Skoro zostawiasz, więc nie przekraczają linii. W czym więc problem?

    W tym, że nie wszędzie jezdnia jest wystarczająco szeroka. W tym jest
    problem. Nie wszędzie, nawet jeżeli samochody karnie stoją przy prawej
    krawędzi, jest miejsce na pasie dla jednośladu.

    Poza tym, nie wszędzie da się jechać tak blisko prawej krawędzi, żeby
    zostało wystarczająco dużo miejsca dla jednośladu. Czasem przez zaparkowane
    samochody, czasem przez stan jezdni, czasem przez szerokość innych
    samochodów (np. autobusy, ciężarówki).


    > Skoro przeciętna kobieta potrafi chodzić na obcasach,

    Z tym bym polemizował... ;-)


    które u mnie
    > spowodowały skręcenie kostki, to i z podparciem się palcami też sobie
    > poradzi.

    Ta którą widziałem, chyba tego nie wiedziała, bo słabo jej szło.
    Tobie słabo wychodzi chodzenie w butach na obcasach (w sumie ciekawe hobby
    ;-), a niektórym motocyklistom słabo idzie manewrowanie motocyklem. Tak
    trudno to zrozumieć?


    > Tak, mam wybitne umiejętności, dzięki którym nie przewracam się stojąc
    > na nogach. Nie wiedziałem, że to takie rzadki talent.

    To jak to się dzieje, że motocykliści czasem się wywracają przy niewielkich
    prędkościach? Przecież wystarczy podeprzeć się nogami. Nikt im tego nie
    powiedział?


    > Krytyka? Śledzenie z lupą czy przypadkiem nie dotyka którymś swoim
    > fragmentem wirtualnego muru nad ciągłą linią to nie krytyka a
    > patologiczna upierdliwość.

    Nie czytasz uważnie. Zaczęło się od tego, że Bartek zapytał jaki przepisy
    łamią motocykliści przeciskając się w korku. W moim rozumieniu (bazującym na
    jego wcześniejszych wypowiedziach) wg niego nie łamią żadnych.
    Odpowiedziałem i zaczęła się pyskówka. W końcu przyznał, że najeżdżanie na
    linię ciągłą (które jest bardzo częste przy przepychaniu się na pole
    position) jest łamaniem przepisów. W zasadzie na tym dyskusja mogłaby się
    dla mnie zakończyć. Musieliście jednak ją kontynuować. Niestety zamiast
    argumentów, użyliście nieśmiertelnego: "a u Was biją murzynów". A to puszki
    jeżdżą slalomem, a to nie patrzą w lusterka, itp.

    W odczuciu większości motocyklistów, przebicie się na czoło stawki jest
    niezbywalnym prawem w każdej sytuacji. Mnie chodziło o proste udowodnienie
    faktu, że nie zawsze tak jest.

    W określonej sytuacji drogowej macie rzeczywiście prawo ominąć wszystkie
    pojazdy, ale muszą być spełnione pewne warunki. Jak pisałem wcześniej mnie
    to nie przeszkadza.
    Więcej, mnie w zasadzie nie przeszkadza, że najeżdżacie na linie ciągłe, czy
    jedziecie jezdnią pod prąd. Mnie przeszkadza, że ten przywilej duża część
    motocyklistów traktuje bezwarunkowo. Zaczynając od "przepisy nam pozwalają"
    (bez refleksji co te przepisy tak naprawdę mówią), poprzez "bezpieczna
    odległosć to kilka centymetrów w każdej sytuacji", aż do "wszyscy won, bo ja
    muszę na pole position" (np. walenie w dach, przegazówki w roli klaksonu,
    walenie w lusterka, itp. bo ktoś nie śmiał im ustąpić).

    Nie twierdzę również, że tak się zachowują _wszyscy_ motocykliści. Tak się
    zachowuje ich część. Zbyt duża skoro sporo osób miało z takimi akcjami do
    czynienia. W tej dyskusji (i wielu innych) z jakiegoś powodu, bierzecie to
    bardzo do siebie. Nie bardzo rozumiem dlaczego? Skoro tak się nie
    zachowujecie, to dlaczego tak reagujecie?

    Teraz
    > ustosunkuj się do pieszego, którzy przez takie przejście przejdzie "na
    > czerwonym"...


    Niepotrzebnie się produkowałeś. Mnie chodziło o to, żebyście przyznali, że
    manewr o którym dyskutujemy, często wiąże się z formalnym łamaniem przepisów
    przez motocyklistę. Chciałem, żebyście przestali dorabiać ideologię.

    Drażni mnie, kiedy słyszę bezmyślnie powtarzane: "mam prawo, nie łamię
    przepisów". Ostatnio słyszałem to od dziewczyny, która robi kategorię A. Już
    to powtarza. Tylko kiedy zaczyna się dyskusja, w jakim przypadku ma prawo,
    to nagle okazuje się, że najeżdżanie na linię ciągłą nie jest łamaniem
    przepisów, o tym że powinna jechać pasem a nie po linii ciągłej nikt jej nie
    powiedział i podobne "kwiatki". Potem okazuje się, że takie jednostki jeżdżą
    jak chcą, w zasadzie żadnych przepisów nie przestrzegają, bo traktują je w
    taki sam sposób, jak jazda w korku, a wszystkie kolizje powodują kierowcy
    puszek, bo nie patrzą w lusterka. Zawsze i wszędzie się mieszczą, nigdy nie
    wymuszają, to kierowcy samochodów mają się pilnować i basta. Tylko to nie
    tak działa. I jedni i drudzy są uczestnikami tego samego ruchu drogowego. I
    jedni i drudzy mają myśleć. Skoro jedni łamią przepisy, to niech mają
    świadomość, że drugim to też może się zdarzyć i niech nie drą japy, kiedy
    tak się stanie.


    Pozdrawiam
    X





  • 123. Data: 2011-06-16 23:51:23
    Temat: Re: Kierowcy i pasa?erowie wie?wagenów Audi to buraki
    Od: "Iksinski" <nie_pisz@tu_nic_nie_ma.pl>


    Uzytkownik "Bartek Kacprzak" <b...@g...com> napisal w
    wiadomosci
    news:113f5785-daa2-4df4-8009-d6fae1f21e02@u19g2000vb
    i.googlegroups.com...


    > Postep? Nigdy nie twierdzilem, ze motocyklisci w tym i ja nie lamiemy
    > niektorych przepisow.
    > A przepychanie sie jak to nazywasz, jest chyba najmniej szkodliwym.

    Moim zdaniem tekst, "Alez prosze:
    podaj przepisy , ktore lamie motocyklista omijajac auta stojace w korku",
    sugeruje, ze jednak chciales udowodnic, ze zadnych nie lamie.


    > Ale co wyjasniales?

    Ze nie przeszkadza mi, ze motocykl bedzie pierwszy i omnie korek. Nie
    czytasz uwaznie.


    >Bo jakos nie potrafisz podac tego bezpieczenego
    > odstepu przy omijaniu.

    To inaczej, udowodnij, ze minimalny odstep miedzy lusterkami pojazdów
    pozwalajacy przebic sie do przodu jest zawsze bezpieczny. Co w przypadku
    kiedy bujnie Cie na dziurze w jezdni (no tak, cholera, Ty jestes mistrzem i
    nigdy Ci sie to nie zdarza... no, ale spróbuj udac, ze jestes mlodziakiem,
    na troche za ciezkim sprzecie), co w przypadku, kiedy ruszasz równolegle z
    samochodem, który bujnal sie w koleinie (tak, wiem, to wylaczna wina
    kierowcy, ma panowac nad autem, ale cóz, troche mu nie wyszlo, Ty jako
    przewidujacy motocyklista na pewno jestes na to przygotowany). Pamietaj, ze
    stoisz miedzy autami, lusterka sa na styk (z wczesniejszych wypowiedzi
    rozumiem, ze to odleglosc bezpieczna, bo to Ty o tym decydujesz). Jak sie
    bronisz w tych przypadkach? Czy to po prostu ryzyko wliczone w jazde na moto
    i bedzie placil ubezpieczyciel (wlasny lub puszkarza)?


    > Ciagle narzekacie na motocyklistow w korkach, jednoczesnie ciagle
    > mowicie o pozostawianiu odstepu dla nich. To takie rozdwojenie
    > jazni??

    Narzekamy, bo czasem przeginaja uwazajac, ze zawsze im sie to nalezy. A
    piszemy, zeby robic dla nich miejsce, bo uwazamy ze tak jest w porzadku.
    Czego nie rozumiesz?


    > No wiesz, roznica jest zasadnicza bo w takiej odleglosci zazwyczaj
    > masz linie przerywana _ _ _ _ _ o taka.

    No wiesz, róznica jest zasadnicza, bo 500 metrów przed mogla byc inna linia
    ciagla.


    > Biore pod uwage.

    I wszyscy inni motocyklisci tez?


    > Jezdzenie przez taki czas wyrabia taki nawyk. Dziwisz sie? Jesli wsrod
    > 10 zdaza sie 3 lewych to skad mam wiedziec, ktory to bedzie?

    No to czego sie rzucasz na grupie? Ja moge powiedziec dokladnie to samo.



    Ty w
    > samochodzie sie nie wywrocisz, ja na motocyklu tak.
    > Wole was _wszystkich_ traktowac tak samo bo to zwieksza moja i mojego
    > pasazera bezpieczenstwo. Nie wierzysz?

    To dlaczego masz pretensje, kiedy w ten sam sposób kierowcy samochodów pisza
    o motocyklistach?
    Skad mam wiedziec, ze ten koles który jedzie kolo mnie, ma pojecie o jezdzie
    na moto i nie porysuje drzwi w moim pieknym nowym samochodzie przeciskajac
    sie na styk? Skad mam wiedziec, ze nie postanowi nagle przejechac mi tuz
    przed maska kiedy ruszam bo wypatrzyl luke na innym pasie, ale nie wypatrzyl
    zmiany swiatel? Skad mam wiedziec, ze ten koles na prawym pasie, nagle
    zmieni pas na lewy i przeleci kolo mnie z duzo wieksza predkoscia?
    Tez mam traktowac Was _wszystkich_ tak samo?


    > Wez jakiegos swojego kumpla z motocyklem, przejedzcie sie razem
    > zgodnie z przepisami i pozniej opisz jak bylo.
    > Wtedy moze zrozumiesz o czym jest mowa.

    He, he, he... Doszlismy do etapu, w którym twierdzisz, ze na moto nie da sie
    jezdzic zgodnie z przepisami...
    Czy jako kierowca samochodu moge uzyc tego samego argumentu?



    >> No popatrz, a mnie ani razu. :-)
    > A samochodem tez jezdzisz w korku? Tak jak motocykle?
    > Jesli nie to jest przyklad z dupy wziety.

    Nie, to nie jest przyklad z dupy wziety. Jezdzac samochodem musze manewrowac
    na ciasnych parkingach, czasem omijac zle zaparkowane samochody, itp. Nie
    zdarzylo mi sie uderzyc lusterkiem w inny pojazd, czyli jednak 1:0 dla mnie.


    > ALe o czym teraz mowisz? Jesli zostawisz odstep zeby moto sie
    > swobodnie zmiescilo to do takiej sytuacji raczej nie dojdzie.

    Juz pisalem. Nie zawsze jest taka mozliwosc. Niestety nie mam wplywu na to,
    ze motocyklisci czesto uwazaja, ze zawsze i wszedzie maja prawo do pole
    position i za wszelka cene to prawo próbuja egzekwowac.


    > A jesli juz bedzie tak jak napisale to raczej czy ktos nie ucieknie
    > czy nie, zalezy od tego co ma pod czaszka a nie na czym siedzi.

    Nawet jezeli przyjmiemy, ze sk... jest proporcjonalnie taka sama ilosc na
    moto i w samochodach, to jednak Ci na motocyklach maja zdecydowanie wieksze
    pole manewru.


    > Tak sie sklada, ze takie uszkodzenia powstaly w wyniku najechania na
    > to auto, smieciarki.

    To akurat stosunkowo prosta sprawa. Ustalenie jaka smieciarka tego dnia byla
    w tym miejscu nie powinno byc trudne. Nie ucieeeeeeknieeeee... ;-)



    > Kierowca jej zachaczyl ta astre podestem. I wiesz co? Jak jechalem do
    > pracy smieciarki nie bylo, byl tylko wkurwiony kierowca osobowki.
    > Myslisz, ze to tez byl kierowca motocykla?

    Cholera wie, moze przeniósl zwyczaj z moto na smieciarke? ;-)



    Barany sie wszedzie zdazaja
    > ale tylko na tej grupie tak sie motocyklistami emocjonujecie.

    Bo dosc rzadko sie zdarza, ze smieciarka zrobila cos glupiego na drodze.
    Kierowca smieciarki rzadko równiez wpada na grupe, zeby popluc troche jadem.
    No i smieciarek jest zdecydowanie mniej niz motocykli.



    I zeby
    > nie bylo ten post o burakach nie zostal napisany przez kierowce puszki
    > tylko przez rowerzyste.
    > Wam takie kwiatki umykaja, a jesli juz sie zdaza jak w watku o nowym
    > videorejestratorze zaraz sypia sie ORMOwcy PLONKI i inne takie. :)


    Nie umykaja. Widzisz, tu czesto pojawiaja sie posty frustratów
    narzekajacych, ze inny kierowca im zrobil kuku.
    A to zajechal droge, a to wyprzedzal nie tak jak trzeba, a to zatrabil, a to
    cos tam...
    Tu sie jezdzi po wszystkich. Kierowcach osobówek, ciezarówek, autobusów,
    motocykli, rowerów... W zasadzie tylko motocyklisci i cyklisci maja jakis
    kompleks, bo jak sie ich wywola do tablicy, to zaraz robia awanture i czuja
    sie skrzywdzeni. No i oczywiscie nigdy nie sa winni.

    I przyznaj z reka na sercu... Jak czesto na Wasza grupe wpada jakis frustrat
    z puszki i robi burdel? I drugie pytanie. Co piszecie na swojej grupie o
    kierowcach samochodów?


    > I kto tu jest hipokryta?

    Mysle, ze jestes klasycznym przykladem.



    > Oczywiscie, ale to nie ja pisze co chwila o _wszystkich_
    > motocyklistach.
    > Zobacz jak rozwijaja sie watki o nas, zaczyna sie od jednego idioty,
    > popelniajacego wykroczenia a zaraz masz 50 postow o kolejnych.

    Jestes przewrazliwiony. Proponuje jednak, zebys przeczytal to co sam
    napisales w poprzednim poscie: "Wole was _wszystkich_ traktowac tak samo".
    Dalej nie wiesz kto jest hipokryta?


    > A na zakonczenie dyskusji, nie ma przepisow regulujacych omijanie poza
    > enigmatycznym _bezpiecznym_odstepem.

    Niestety. To tak jak ze swiatlami. Jak nalezalo je wlaczac gdy sie
    sciemnilo, to ciagle byla grupa debili, dla których swiatlo ksiezyca bylo
    wystarczajace do jazdy.
    Tak jest i w tym przypadku. Omijanie samochodu na centymetry przez kolesia,
    który ma problem z utrzymaniem motocykla w linii prostej, dla mnie nie jest
    bezpieczna odlegloscia, ale on zawsze bedzie sie upieral, ze jest ok.

    Pozdrawiam
    X



  • 124. Data: 2011-06-17 01:02:16
    Temat: Re: Kierowcy i pasa?erowie wie?wagenów Audi to buraki
    Od: masti <g...@t...hell>

    Dnia pięknego Thu, 16 Jun 2011 23:51:23 +0200 osobnik zwany Iksinski
    wystukał:

    > To inaczej, udowodnij, ze minimalny odstep miedzy lusterkami pojazdów
    > pozwalajacy przebic sie do przodu jest zawsze bezpieczny.

    [ciach] udowodnij, że dany, konkretny odstęp nie jest bezpieczny.
    w drugą stronę Twoje żądanie nie ma oparcia w przepisach

    --
    mst <at> gazeta <.> pl
    "-Mam lęk gruntu! -Chyba wysokości?
    -Wiem co mówię, to grunt zabija!" T.Pratchett


  • 125. Data: 2011-06-18 00:43:52
    Temat: Re: Kierowcy i pasażerowie wieśwagenów Audi to buraki
    Od: to <t...@a...xyz>

    begin RoMan Mandziejewicz

    >> Przecież tu sensownych dyskusji jest jak na lekarstwo...
    >
    > Będzie ich jeszcze mniej, im więcej będzie dokarmiających trolli.

    Jest ich bardzo mało, bo włodarze usenetu skutecznie ten usenet popsuli.
    Niestety choć znali się na technicznych aspektach działania newsów nie
    mieli pojęcia o zarządzaniu społecznościami. Pamiętasz wojny z bramkami
    www2news i praktyczne uniemożliwienie zakładania nowych grup? To był
    początek końca, a to co widzimy teraz, to zgliszcza.

    --
    "An intelligent man is sometimes forced to be drunk
    to spend time with his fools." -- Ernest Hemingway


  • 126. Data: 2011-06-18 16:07:04
    Temat: Re: Kierowcy i pasażerowie wieśwagenów Audi to buraki
    Od: pj <p...@p...pl>

    W dniu 2011-06-14 08:43, Franc pisze:
    > Dziś jadę sobie spokojnie jak to rowerzyście nakazują przepisy poboczem ul.
    > Puławskiej w stronę Centrum (chodzi o odcinek od Kuropatwy do
    > Karmazynowej/Karczunkowskiej) a za mną (poboczem!! po przejechaniu przez
    > wysepkę dla pieszych na Kuropatwy) jedzie Audi A6Avant nr WPI EM07. W pewnym
    > momencie zatrzymałem się, bo musiałem zadzwonić do domu.
    Witam
    A co było gdyby za tobą jechał inny rowerzysta, a ty zatrzymałeś się,
    zatarasowałeś przejazd jemu i innym korzystającym z pobocza. Musiałeś
    zatelefonować do domu akurat z tego miejsca gdzie się zatrzymałeś ?
    Zachowałeś się podobnie jak ten gość z samochodu. Obydwu was tam nie
    powinno być.

strony : 1 ... 12 . [ 13 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: