vari napisał:

>> A ciekawe co by było, gdyby rzeczony biznesmen produkowanym u siebie
>> prądem napędził silnik, przysposobił do niego kawałek wała, a ten
>> przesadzony przez dziurę w płocie napędzał u sąsiada prądnicę.
>> Wspomniane unijne reglamentacje dotyczą bowiem energii elektrycznej.
>
> Dobre, dobre !
> Podoba mi się.
> Coś w stylu wozu Drzymały aby przechytrzyć władze uważające się za chytre.
> Niic nie reguluje "przesyłu siły mechanicznej".
> Nie ma tu też "terenu publicznego" skoro działki się stykają.
> Urządzenia mogły by być ruchome i nie ma nieruchomosci.
> Zamiast "wała" (tego radziłbym pokazać urzędnikom) zastosowałbym pas
> transmisyjny (jak młody Pawlak).
> To na wypadek gdyby oba zespoły "nadawczy" i "odbiorczy" musiały być na
> kółkach (nie znam się na prawie tak aby stwierdzić czy do jakoś
> zakotwiczonego elementu mogli by sie czepiać).

Nie należy zapominać o najważniejszym elemencie całej instalacji, czyli
nierzucającym się w oczy kablu łączącym producenta energii z odbiorcą.

Trzeba by mieć nie po kolei w głowie, żeby takie pasy transmisyjne
montować *w celu* przesłania energii do sąsiada, skoro kablem można
taniej i lepiej. Ale czasem trzeba też mieć co pokazać, gdy ktoś
zapyta, jak to się dzieje, że tam za płotem palą sie żarówki.

W telekomunikacji podobnie jest (bywa, bywało -- niepotrzebnme skreślić)
z efcetami. Wszyscy już są przekonani, że stając na głowie i drapiąc się
przy tym lewą ręką za prawym uchem (bo przy prawym trzymamy lewą ręką
słuchawkę), da się zadzwonić taniej. A jak da się taniej, to już nie
można drożej. Wtedy można się dogadać, puścić kabelek i rozliczać --
jeśli nie da się inaczej -- jako "połączenie bez prezentacji numeru".
A efcety trzymać na wypadek gdzyby ktoś zapytał, jak można sprzedawać
coś poniżej (teoretycznych) kosztów.

--
Jarek