W poście <go8ddm$8t0$1@news.wp.pl>,
Janko Muzykant nabazgrał:
> Też czasem rzucam okiem w linuxy, czy coś tam się zmieniło. I
> praktycznie wszystkie dystrybucje mają jedną wadę - są wielkie, startują
> długo i zawierają mnóstwo śmieci (sorry, bardzo przydatnych programów)
> Mnie skusiłby ten system jeśli potrafiłby się odpalić w kilka sekund,
> zawierałby coś do internetu (ff), poczty (tb), napisania prostego tekstu
> (abiword lub oo), uniwersalny odtwarzacz wszystkiego (vlc) i...
> wystarczy. Wtedy posadziłbym to na netbooku.

Jest coś co miało pod eee startować chyba 5 czy 6 sekund. Zaś
tak bardziej praktycznie, to właśnie z ciekawości porównałem:
Ubuntu - 75 sekund
XP Home - 65 sekund
Ze stoperem w ręku od momentu przejścia przez bootloader do
zakończenia ładowania wszystkiego przy starcie. Systemy oba
w mniej więcej domyślnej konfiguracji, Windows bez antywira
czy innych typowych spowalniaczy. Windows siedzi w szybszej
części dysku (zewnętrzne sektory).

W sumie to mnie to trochę zdziwiło - przypuszczałbym, że to
Linux będzie szybszy. Ale różnica powalająca nie jest.

> Coś w miarę zbliżonego do ideału nazywa się puppy - mały i potrafi
> fajnie wykryć internet. Ale trzeba by go jeszcze okiełznać, poza tym
> sprawia wrażenie jednak ciągle jeszcze bety.

I chyba zawsze będzie. Możesz z Ubuntu zrobić to, co pewnie
zrobiłeś z XP. Albo też pójść z drugiej strony i zainstalować
Debiana (właśnie wyszedł nowy stable - Lenny). Jeśli zaczniesz
od samego base system i każesz mu zainstalować tylko te programy
które wymieniłeś, to skończysz pewnie z dość małym systemem. Choć
może w nim czegoś braknąć, to samo doinstaluje zależności programów
z listy.

Mi mój serwerowy system (więc bez środowiska graficznego) pisze,
że instalacja Firefoksa (oni to nazywają iceweasel, bo są głupi)
razem z zależnościami będzie mnie kosztować 66MB dysku. Więc nie
jest tragicznie ;)

--
2 * linux/kernel/panic.c
143 /* Satisfy __attribute__((noreturn)) */
144 for ( ; ; )
145 ;