eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.samochodyDemontaż czujnika ABS › Re: Demontaż czujnika ABS
  • Data: 2010-02-26 23:56:46
    Temat: Re: Demontaż czujnika ABS
    Od: Tomasz Pyra <h...@s...spam.spam> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Karolek pisze:

    > Uwalisz w ten sposob pierscien.

    Na krótko i z pewnej odległości sądzę że raczej przeżyje.
    Mój hallotron z czujnika położenia wału odbiera nawet 50Hz z sieci
    elektrycznej, a włączona niedaleko wiertarka jest doskonale widoczna na
    oscyloskopie. Więc to czy czujnik w ogóle żyje czy nie, jest łatwo
    sprawdzić.

    Oczywiście przy założeniu że nie wepchnęli w obudowę czujnika jakiegoś
    aktywnego układu który dyskretyzuje ten sygnał z jakimś wysokim progiem.
    Ale tego pewnie można się dowiedzieć badając sprawny czujnik.

    >> Bo jednak oscyloskop to naprawdę nie jest żadna czarodziejska różdżka ;)

    > A na ilu warsztatach widziales oscyloskop?

    Prawdę mówiąc to w tych warsztatach gdzie jeżdżę to oscyloskop jest
    chyba jednak dość powszechny.
    Tyle że to jednak dość specyficzne warsztaty, z trochę innym podejściem
    do samochodów i dość nietypowego klienta.
    Gdyby oni proponowali rozwiązania typu "poeksperymentujmy i wywalmy
    kilka sprawnych części" to by się im klienci w czoło popukali.
    Za to rozwiązanie "wywierćmy drugą dziurę na drugi czujnik" już jak
    najbardziej by przeszło jako dobry pomysł ;)

    >>> Zgadza sie, ale zeby to stwierdzic to potrzebujesz elektronika i
    >>> oscyloskop, a o to w ASO i nie tylko ASO raczej ciezko.
    >>
    >> W moim monster garażu jakoś i elektronik i oscyloskop jest ;)
    >>
    >
    > Na moim warsztatcie sa i bardzo dobrzy fachowcy, sa i narzedzia, jest
    > tez elektronik, ale jakos nie wyposazylem sie jeszcze w oscyloskop. W
    > sumie nie wiem dlaczego, bo nie raz by sie przydal.

    Prosta przystawka jednokanałowa do komputera na LPT jest już
    wystarczająca do takiej samochodowej diagnostyki (MHz-ów nie potrzebujesz).

    Zwłaszcza jak się grzebie w jakimś modzonym sprzęcie, co to każdy
    element od innego silnika, do tego do ECU przyczepione jeszcze jakieś
    plecki, coś nie działa i nie wiadomo dlaczego.

    Tu już żadne inne metody niż rzetelna analiza tego co się dzieje nie
    działają.

    >> Patrząc na zdjęcia to ja mam u siebie podobnej konstrukcji czujnik
    >> położenia wału korbowego, do którego mam dorobione mocowanie również
    >> działające tak że czujnik jest mocno wciśnięty, a wystające z boku
    >> ucho przykręcone.
    >> I pamiętam że również nie byłem w stanie tego wyrwać żadną siłą, ale
    >> po godzinie kąpania w różnych cieczach dało radę to wyrwać.
    >
    > Nie ma co porownywac, te czujniki przy kolach maja gorzej (w sensie
    > warunkow i korozji dookola) i sa bardzo male, a co za tym idzie delikatne.

    Mój też nie ma lekko, bo nie mam nadkoli więc cały syf wali w niego.
    Zaklinował się naprawdę mocno - tak że musiałem go tam wymaczać, potem
    dopiero na WD-40 dał się lekko rozruszać.

    >> Nie wiem dokładnie jak tam jest z możliwością utopienia tego w jakiejś
    >> cieczy, tak żeby tego nie nalać w łożyska, ale pewnie dałoby się coś
    >> wymyślić żeby to lekko poruszyć, a dalej pójdzie.
    >>
    >
    > Tylko czy warto sie z czyms takim cackac pol dnia dla zludnego zysku?

    Z punktu widzenia sprzedawcy części z pewnością nie.
    Natomiast z punktu widzenia klienta może się to opłacać.

    Tu może być jeszcze inny problem:
    Klient pojedzie do warsztaty, zapłaci 1000zł za części, 300zł za robotę
    i każdy powie no że w sumie jak na ASO to nawet nie tak drogo.

    W drugiej opcji pojedzie do kogoś kto pół dnia to będzie rozbierał, pół
    dnia składał, wymieni jedną rzecz za 250zł, weźmie 750zł za pomyślenie i
    pomimo że klient zapłacił 300zł mniej niż w pierwszej opcji, to raczej o
    tej drugiej opcji ludzie powiedzą że przepłacone.

    Trochę jak w tym dowcipie gdzie odbierając radio z serwisu klient
    dostaje rachunek na 200zł 12gr.
    - Za co to 12gr?
    - Za opornik, przepalony był, wymieniłem.
    - No to za co 200zł?
    - Za to że wiedziałem który.


    > Zreszta jak bedziesz je chcial sciagnac z piasty, to ci wewnetrzna
    > polowka bierzni zostanie na piascie, a zejdzie cala reszta. Skladac to
    > potem i ponownie montowac to jakas bzdura (da sie, tylko pewnie
    > uszczelnienia juz beda do niczego).

    No też mi się tak wydaje, w sumie nie przyglądałem się temu co zostaje z
    łożyska po wyciągnięciu go. Mówię tylko co w książce napisali.
    Książka to o Seicento z serii wydawanej przez WKŁ.
    Jest ładny rysunek jak ściągaczem wyciągnąć łożysko z piasty. Tyle że
    może tam jest jakieś inne łożysko, w obudowie jakiejś albo coś. Jeszcze
    do tego zdejmowania jest jakaś płytka, więc może nią się wypycha je od
    tyłu w całości to się nic nie rozpadnie.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: