-
31. Data: 2022-05-27 11:27:13
Temat: Re: Centrale telefoniczne
Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>
On Wed, 25 May 2022 14:01:10 +0200, Jarosław Sokołowski wrote:
> Pan J.F napisał:
>>> Z kawą również inżynier miał problem, bo skutkiem decyzji polityczniej
>>> (czyt.: tow. Wiesław nie lubi kawy), import był niewielki, a ceny wysokie.
>>
>> Kawy bylo malo, bo to produkt dewizowy, a dewiz nie bylo.
>> Za Wiesława szczególnie.
>
> Herbata też dewizowa, ale była. Nie tylko gruzińska.
Widac z Indiami mielismy dobre stosunki.
> Kawa w stosunku
> do herbaty miała nieproporcjonalnie wysoką cenę, dolara kawowego nie
> dało się porównać z dolarem herbacianym.
No to teraz sie wyrównało.
Kawa, herbata - VAT 23%. No chyba, ze chwilowo opuscili.
Sok z owocow - 7%. Chwilowo chyba nawet 0.
Plus podatek cukrowy.
W kawie i herbacie nie ma :-)
Piwo bezalkoholowe ... jaki to ma VAT?
>Tow. Gomułka herbatę lubił i pijał.
Gruzinską? :-)
Dla towarzysza sprowadziliby wagon, chyba ze lubial tez w gosciach
wypic :-)
>Ale bez cytryny. Niestety.
Cytryny wymagaly chyba statkow-chlodni.
Nie wiem czy juz byly, ale mysmy chyba nie mieli.
Mozna jeszcze samolotami sprowadzac.
>>> Po wojnie starano się to wymieszać.
>> No i zauwaz, ze wymieszalo sie na calym swiecie.
> Wiem o tym dobrze. Tylko na zachodzie robiono to z rozmysłem, u nas
> mieszano herbatę widelcem.
Tak czy inaczej - wymieszalo sie. Takie czasy.
Swoja drogą ciekawe czemu - w Europie mozna tlumaczyc bankructwem
starego systemu politycznego, ale w USA przeciez nie.
Aktywizacja przemyslowa spoleczenstwa, mechanizacja rolnictwa i innych
gałezi, nacisk na wyksztalcenie?
>>> Ale dziwne to mieszanie było, bo chociaż sąsiadów miało się różnych,
>>> to jeden telefon miał, drugi nie -- i to było przewidywalne. Jeden
>>> jeździł samochodem, drugi chodził pieszo.
>>
>> A to za mojego dziecinstwa nie.
>> Samochody bywaly, telefon w bloku nowym byl tylko jeden.
>
> Samochody na parkingu pod blokiem stały trzy, z czego dwa na cegłach.
U mnie wiecej. Ba - blok mial nawet garaze podziemne.
W ilosci cos 1/10 mieszkan, ale mial.
A Syrenka to nie bylo cos niezwyklego.
> Telefonów było więcej. Można więc powiedzieć, że opinie o gomułkowskiej
> stagnacji są przesadzone, sytuacja była dynamiczna.
No to widzisz - u mnie nowy blok z czasow chyba Gomułki, i calkiem
odmiennie.
>> I to tak nie bardzo wiem - milicjant, ubek, w kazdym badz razie nie
>> sekretarz.
> W klasie miałem syna milicjanta. Bez telefonu i bez samochodu.
No ale wiesz - robotnikowi telefon mało potrzebny.
Milicjantowi bardziej, zeby go pilnie wezwac na sluzbe.
Dyrektorowi, lekarzowi ... bo inzynierowi to tez nie wiadomo po co,
chyba ze ma odpowiedzialne stanowisko :-)
>>>> Robisz centrale na 100 nr, ale przydzielasz 50.
>>> Inspekcja robotniczo-chłopska, potem prokurator. Dla kogo obywatelu
>>> trzymaliście te 50 numerów? Ile w łapę bierzecie za przydział?
>>
>> A gdzie tam. Trzymalismy na niezbedne przypadki.
>> Np pan prokurator bedzie potrzebowal telefonu.
>
> Pan prokurator z miasta wojewódzkiego, nie potrzebuje tutaj telefonu.
Ale u siebie potrzebowal.
Wiec zrozumie.
Co najwyzej trzeba bedzie cos wymyslec na pare ostatnich
przydzielonych numerow, prywaciarzom.
"on juz 20 lat na telefon czekal" ?
>>>> Ewentualnie planujesz centrale na przyszlosciowe 500 nr,
>>>> ale wyposazenia poczatkowo na 100.
>>> A tu się szwagier towarzysza sekretarza sprowadził, pierwsza setka
>>> wyczerpana, trzeba specjalnie całą drugą setkę zakładać. Hmm... jak
>>> by to uzasadnić w podaniu do Zjednoczenia o przydział centrali.
>>
>> Nie centrali, ale modulu do rozbudowy centrali.
>
> Nie modułu, a centrali właśnie. Jeszcze nie ta technologia.
No to pisalem - planujesz centrale na 500.
Ale zaczynasz od 100.
>> A po roku prosisz, zeby zadwonil do Zjednoczenia i przypomnial,
>> bo juz naprawde numery sie konczą :-)
>
> Wtedy i tak bywało, że może i centrala by się znalazła, ale budynku
> na nią potrzeba. A tu jak na złość przejściowe trudności na odcinku
> zaopatrzenia w cement i stal zbrojeniową.
No i dlatego budynek taki, zeby centrala na 500 nr weszla.
Albo i na 1000 :-)
> Budynki central musiały
> mieć stropy podobne do tych w schronach przeciwlotniczych. Bo mógł
> sie przepalić obwód zasilania, a wtedy wszystke wybieraki w jednym
> momencie robią "łup" na dół -- a tego normalny strop nie ma prawa
> wytrzymać.
Tak pisali, ale ile w tym prawdy.
A wystarczylo ustawic wybierak "poziomo" :-)
Swoja droga - byly Strowgery w wersji "100 nr"?
Czy to jakos skalowalne było?
A potem zaczela sie era Pentaconty ... wlasnie - co było u nas
wczesniej, chyba nie tylko Strowger?
Przed wojną były wybieraki Ericssona, w PRL juz chyba nie.
P.S.
https://www.youtube.com/watch?v=21_YT6snTks
PPS
https://tygodnik.tvp.pl/33292933/w-prl-nie-bylo-latw
o-wykrecic-numer-telefon-w-domu-byl-przedmiotem-poza
dania
Za Jaruzela telefonizacja trwa.
Nawet bym zaryzykowal, ze "biegnie".
A wiejska centrala ... na wybierakach?
Za to bez wsadu dewizowego :-)
J.
-
32. Data: 2022-05-27 11:49:27
Temat: Re: Centrale telefoniczne
Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>
On Wed, 25 May 2022 14:39:06 +0200, Adam wrote:
> Dnia Wed, 25 May 2022 14:01:10 +0200, Jarosław Sokołowski napisał(a):
>> Pan J.F napisał:
>>>> Z kawą również inżynier miał problem, bo skutkiem decyzji polityczniej
>>>> (czyt.: tow. Wiesław nie lubi kawy), import był niewielki, a ceny wysokie.
>>>
>>> Kawy bylo malo, bo to produkt dewizowy, a dewiz nie bylo.
>>> Za Wiesława szczególnie.
>>
>> Herbata też dewizowa, ale była. Nie tylko gruzińska. Kawa w stosunku
>
> W latach 70-tych pamiętam, że było tylko kilka, mn.in. Madras, Ulung,
> Yunan.
Madras brzmi mi indyjsko, a Yunan chinsko :-)
Ulung podobno tez chinska.
W Chinach wlasnie rosła demokracja ludowa, wiec nie dziwi.
W Indiach jakos podobnie, ale w niewielkim stopniu, wiec herbate
pewnie za dolary sprzedawali :-)
>> do herbaty miała nieproporcjonalnie wysoką cenę, dolara kawowego nie
>
> Kawy były może ze trzy rodzaje, przynajmniej tyle pamiętam.
A google donosi, ze w Yunnan uprawia sie tez kawe :-)
>> dało się porównać z dolarem herbacianym. Tow. Gomułka herbatę lubił
>> i pijał. Ale bez cytryny. Niestety.
>
> Ale ponoć swoje plusy miał, które przydały by się teraz: minimalizm w
> wyposażeniu biur, żadnych ekstrawagancji, urzędniki nawet te wysokie mogą
> jeżdzić autobusami a nie samochodami.
Czyli po polsku - biedny kraj :-)
>>>> Ale dziwne to mieszanie było, bo chociaż sąsiadów miało się różnych,
>>>> to jeden telefon miał, drugi nie -- i to było przewidywalne. Jeden
>>>> jeździł samochodem, drugi chodził pieszo.
>>>
>>> A to za mojego dziecinstwa nie.
>>> Samochody bywaly, telefon w bloku nowym byl tylko jeden.
>>
>> Samochody na parkingu pod blokiem stały trzy, z czego dwa na cegłach.
>> Telefonów było więcej. Można więc powiedzieć, że opinie o gomułkowskiej
>> stagnacji są przesadzone, sytuacja była dynamiczna.
>>
>>> I to tak nie bardzo wiem - milicjant, ubek, w kazdym badz razie nie
>>> sekretarz.
>>
>> W klasie miałem syna milicjanta. Bez telefonu i bez samochodu.
>
> To ja chyba jestem ewenementem: w starym domu był telefon, w nowym (w innym
> miejscu) telefon był, jak budynek był jeszcze w stanie surowym. A rodzice
> ani partyjni, ani profesory, ani tym bardziaj milicjanty.
Ale wiesz - rok, miasto, dzielnica.
Jest jeszcze jedna mozliwosc - jesli w starym domu telefon był,
to PPTT jakos w trybie przyspieszonym realizowała "przeniesienie
telefonu".
Ale ... albo ktos na etapie projeku pomyslal o kablach tlf w calym
bloku, albo gdzies byla rubryka "do mieszkania bedzie przeniesiony
telefon".
Lub po prostu gospodarka planowa - jest nowe osiedle, jest zaplanowana
nowa centrala i nowe telefony, i jakos dziwnym trafem centrala sie
obsuneła mniej niz osiedle :-)
J.
-
33. Data: 2022-05-27 11:55:34
Temat: Re: Centrale telefoniczne
Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>
On Wed, 25 May 2022 15:36:38 +0200, Jarosław Sokołowski wrote:
> Pan Adam napisał:
>>>> Kawy bylo malo, bo to produkt dewizowy, a dewiz nie bylo.
>>>> Za Wiesława szczególnie.
>>> Herbata też dewizowa, ale była. Nie tylko gruzińska. Kawa w stosunku
>> W latach 70-tych pamiętam, że było tylko kilka, mn.in. Madras, Ulung,
>> Yunan.
>
> Jeszcze rzeczona gruzińska do kompletu. Te "proletaryackie" w cenie
> do 10 zł. Yunan ze dwa albo i trzy razy droższa. Za Jaruzela była
> już tylko "Popularna", czyli pudełko z niespodzianką, nigdy nie było
> wiadomo, co w środku. Mogły być na przykład drzazgi ze skrzynki
> zmieszane z tym, co się udało zmieść z podłogi magazynu. Kolega
> zauważył, że w latach 80 wszystko było "polularne". Nie tylko herbata,
> ale masło, proszek do prania, czek^H^H^H^Hwyrób czekoladopodobny.
> Wcale nie oznaczało to popularności tych dóbr na półkach sklepowych,
> trzeba było mieć szczęście, żeby trafić.
>
>>> do herbaty miała nieproporcjonalnie wysoką cenę, dolara kawowego nie
>> Kawy były może ze trzy rodzaje, przynajmniej tyle pamiętam.
>
> Ja w zasadzie pamiętam jeden, jeśli o ziarnistą chodzi. Niewielka
> paczka, chyba 200 g, bodaj 60 złotych. Potem drożała.
"potem" to wszystko drozało, wiec cena bez roku niewiele mówi.
A w koncowce to i miesiac ważny :-)
>>> dało się porównać z dolarem herbacianym. Tow. Gomułka herbatę lubił
>>> i pijał. Ale bez cytryny. Niestety.
>>
>> Ale ponoć swoje plusy miał, które przydały by się teraz: minimalizm
>> w wyposażeniu biur, żadnych ekstrawagancji, urzędniki nawet te wysokie
>> mogą jeżdzić autobusami a nie samochodami.
>
> On akurat do kumitetu cyntralnego naszy partii jeździł przez Wisłę
> tramwajem. Miał trzy przystanki, więc po co tu kierowcę z wołgą
> fatygować. Zalety miał, ale na samym początku gomułkowania, potem
> było cały czas tylko gorzej. Ja go cenię za odpowiedź na zadane mu
> w Moskwie pytanie: kiedy wy wreszczie w tej Polsce zabierzecie chłopom
> ziemię i zrobicie kołchozy. -- Ano zaraz po tym, jak Związek Radziecki
> przestanie importować zboże z Kanady.
>
> O tym, że Rosja nie tylko nie importuje, ale jest największym na świecie
> eksporterem pszenicy, dowiedziałem się dopiero teraz. Dziwne, że tak
> cicho o tym było. A to wygląda mi na największy sukces kraju, z czym
> pewnie tow. Wiesław by się zgodził.
A to jakos tak juz od paru lat.
Co sie dziwic - wielki kraj, mnóstwo ziemi, jak dostanie zachodnie
traktory, to bedzie zboża pod dostatkiem.
I jeszcze mnóstwo gazu do produkcji nawozów :-)
Tylko ciekawe, kto to teraz produkuje ... jakies panstwowe PGR,
prywatni chlopi, sprywatyzowali te kołchozy, czy sprzedali
zagranicznym inwestorom/rolnikom?
>> To ja chyba jestem ewenementem: w starym domu był telefon, w nowym
>> (w innym miejscu) telefon był, jak budynek był jeszcze w stanie
>> surowym. A rodzice ani partyjni, ani profesory, ani tym bardziaj
>> milicjanty.
>
> Pierwszy telefon, jaki z baaardzo wczesnego dzieciństwa kojarzę, miał
> wuj kolejarz. Czarny był. To znaczy telefon, nie wuj. Ale chyba jeszcze
> przedwojenny, więc nie wiem, czy się liczy. W Warszawie, na praskiej
> stronie, Targówek.
Kolej miala swoje telefony. Zreszta nadal ma.
Ale przed wojną w Warszawie troche telefonow było, to pewnie i troche
zostalo.
J.
-
34. Data: 2022-05-27 12:03:56
Temat: Re: Centrale telefoniczne
Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>
On Wed, 25 May 2022 23:40:36 +0200, Adam wrote:
> Dnia Wed, 25 May 2022 15:36:38 +0200, Jarosław Sokołowski napisał(a):
>> Pan Adam napisał:
>> Pierwszy telefon, jaki z baaardzo wczesnego dzieciństwa kojarzę, miał
>> wuj kolejarz. Czarny był. To znaczy telefon, nie wuj. Ale chyba jeszcze
>> przedwojenny, więc nie wiem, czy się liczy. W Warszawie, na praskiej
>> stronie, Targówek.
>
> Jest jeszcze w moich zbiorach ebonitowy, kanciasty, z węglowym mikrofonem,
> ze starego domu.
> Gdzieś tak w pierwszej połowie podstawówki podłączyłem go do linii, ale nie
> działał. Nie pamiętam teraz szczegółów, ale pamiętam, że z powodu braku
> miernika nie naprawiłem go. Dopiero później, około 6 lub 7 klasy zanabyłem
> Lavo.
> Miałem ten telefon podrzucić Sławkowi Solakowi do naprawy, ale mu się
> zmarło :(
Ebonitowy kiedys trafil w moje lapy, juz nie pamietam - czy sprawny
czy cos naprawic musialem, w kazdym badz razie uzywalem.
Telefon w zasadzie nie róznił sie od późniejszych - tzn szczegóły
konstrukcji inne, ale zasada taka sama.
A nawet nasze "wkladki telefoniczne" ... CB68, W66 - czy to rok
rozpoczecia produkcji/projektu?
W66 ciagle w produkcji?
Chyba nie, teraz widze W69 i W83 ...
https://www.skleptonsil.pl/?f=&a=sklep&k=0&q=w66
W69 to w cenie kolekcjonerskiej ?
J.
-
35. Data: 2022-05-27 13:08:01
Temat: Re: Centrale telefoniczne
Od: Adam <a...@p...onet.pl>
Dnia Fri, 27 May 2022 11:49:27 +0200, J.F napisał(a):
> On Wed, 25 May 2022 14:39:06 +0200, Adam wrote:
>> Dnia Wed, 25 May 2022 14:01:10 +0200, Jarosław Sokołowski napisał(a):
>>> Pan J.F napisał:
>>>>> Z kawą również inżynier miał problem, bo skutkiem decyzji polityczniej
>>>>> (czyt.: tow. Wiesław nie lubi kawy), import był niewielki, a ceny wysokie.
>>>>
>>>> Kawy bylo malo, bo to produkt dewizowy, a dewiz nie bylo.
>>>> Za Wiesława szczególnie.
>>>
>>> Herbata też dewizowa, ale była. Nie tylko gruzińska. Kawa w stosunku
>>
>> W latach 70-tych pamiętam, że było tylko kilka, mn.in. Madras, Ulung,
>> Yunan.
>
> Madras brzmi mi indyjsko, a Yunan chinsko :-)
> Ulung podobno tez chinska.
Nigdy się nad tym nie zastanawiałem.
Osobiście najbardziej wtedy lubiłem Yunnan. Rodzice raczej Madras.
>
> W Chinach wlasnie rosła demokracja ludowa, wiec nie dziwi.
>
> W Indiach jakos podobnie, ale w niewielkim stopniu, wiec herbate
> pewnie za dolary sprzedawali :-)
HGW.
Pamiętam, że bardzo podobał mi się mosiężny młynek wyglądający jak cylinder
o średnicy kilku cm i dość dużej długości. Był u wujka, kupiuony w GS,
produkcji jugosłowiańskiej. Bardzo ładny, błyszczący. Nie pamiętam, czy do
pieprzu, czy do kawy.
Z talich "lepszych" rzeczy, to czasem do sklepów "rzucali" towary właśnie z
Jugosławii i Węgier. Sporadycznie DDR.
>
>>> do herbaty miała nieproporcjonalnie wysoką cenę, dolara kawowego nie
>>
>> Kawy były może ze trzy rodzaje, przynajmniej tyle pamiętam.
>
> A google donosi, ze w Yunnan uprawia sie tez kawe :-)
>
>>> dało się porównać z dolarem herbacianym. Tow. Gomułka herbatę lubił
>>> i pijał. Ale bez cytryny. Niestety.
>>
>> Ale ponoć swoje plusy miał, które przydały by się teraz: minimalizm w
>> wyposażeniu biur, żadnych ekstrawagancji, urzędniki nawet te wysokie mogą
>> jeżdzić autobusami a nie samochodami.
>
> Czyli po polsku - biedny kraj :-)
Chodziło mi nie o biedotę, tylko o eleminację zbędzych rzeczy. U Gomułki
było to mocno posunięte, czyli np. krzesło drewniane bez miękkiego
poddupka.
>
>>>>> Ale dziwne to mieszanie było, bo chociaż sąsiadów miało się różnych,
>>>>> to jeden telefon miał, drugi nie -- i to było przewidywalne. Jeden
>>>>> jeździł samochodem, drugi chodził pieszo.
>>>>
>>>> A to za mojego dziecinstwa nie.
>>>> Samochody bywaly, telefon w bloku nowym byl tylko jeden.
>>>
>>> Samochody na parkingu pod blokiem stały trzy, z czego dwa na cegłach.
>>> Telefonów było więcej. Można więc powiedzieć, że opinie o gomułkowskiej
>>> stagnacji są przesadzone, sytuacja była dynamiczna.
>>>
>>>> I to tak nie bardzo wiem - milicjant, ubek, w kazdym badz razie nie
>>>> sekretarz.
>>>
>>> W klasie miałem syna milicjanta. Bez telefonu i bez samochodu.
>>
>> To ja chyba jestem ewenementem: w starym domu był telefon, w nowym (w innym
>> miejscu) telefon był, jak budynek był jeszcze w stanie surowym. A rodzice
>> ani partyjni, ani profesory, ani tym bardziaj milicjanty.
>
> Ale wiesz - rok, miasto, dzielnica.
Dębica, rok około 1970
>
> Jest jeszcze jedna mozliwosc - jesli w starym domu telefon był,
> to PPTT jakos w trybie przyspieszonym realizowała "przeniesienie
> telefonu".
W starym domu został dla nowych lokatorów. W nowym domu nowy numer, wtedy
jeszcze 4-cyfrowy.
>
> Ale ... albo ktos na etapie projeku pomyslal o kablach tlf w calym
> bloku, albo gdzies byla rubryka "do mieszkania bedzie przeniesiony
> telefon".
Dom, nie blok. Bloki były w całkiem innych rejonach miasta.
W dodatku dom budowany "na pustkowiu", kilkaset metrów od drogi asfaltowej
z budynkami jednorodzinnymi. Do naszego nowego domu szła wtedy jeszcze
gruntowa droga. Były stawiane słupy elektryczne i telefoniczne tylko do nas
i do sąsiada, który też miał się budować jakieś dwa lata później.
>
> Lub po prostu gospodarka planowa - jest nowe osiedle, jest zaplanowana
> nowa centrala i nowe telefony, i jakos dziwnym trafem centrala sie
> obsuneła mniej niz osiedle :-)
>
--
Pozdrawiam.
Adam
-
36. Data: 2022-05-27 13:16:07
Temat: Re: Centrale telefoniczne
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan J.F napisał:
>> Ja w zasadzie pamiętam jeden, jeśli o ziarnistą chodzi. Niewielka
>> paczka, chyba 200 g, bodaj 60 złotych. Potem drożała.
>
> "potem" to wszystko drozało, wiec cena bez roku niewiele mówi.
> A w koncowce to i miesiac ważny :-)
Za Gierka jeszcze nie było "potem", ceny były stałe. Podnoszono je
tylko dla wybranych towarów -- kluczowym dla polityki finansowej
państwa była oczywiście wódka. Po kolejnej podwyżce pół litra czystej
miało cenę 119 zł. Tak powstał kawał -- jaki jest numer telefonu
do KC? -- 300 119 (stąd pamiętam cenę, a nie że piłem). Ludzie wtedy
zarabiali jakieś 3000 zł. Kawa była traktowana podobnie, bo zawsze
można było przypomiec słowa tow. Gomułki, ze robotnik kawy żłopać
nie musi.
>> O tym, że Rosja nie tylko nie importuje, ale jest największym
>> na świecie eksporterem pszenicy, dowiedziałem się dopiero teraz.
>> Dziwne, że tak cicho o tym było. A to wygląda mi na największy
>> sukces kraju, z czym pewnie tow. Wiesław by się zgodził.
>
> A to jakos tak juz od paru lat.
Zakładam, że więcej niż od paru lat. Na defiladzie w Moskwie powinny
jechać ciężarówki wyładowane ziarnem, a nie czołgi i rakiety. To by
był o wiele lepszy dowód sukcesu kraju -- tak dla świata, jak i dla
tubylców.
> Co sie dziwic - wielki kraj, mnóstwo ziemi, jak dostanie zachodnie
> traktory, to bedzie zboża pod dostatkiem.
Mnie dziwiło dziadostwo za Sojuza, a nie to, że sama Ukraina z Rosją
jest w stanie wyżywić pół świata. Wielki Głód był świadomym ludobójstwem,
ale oni nawet jak chcieli produkować, to im nie wychodziło. Kołchozy na
czarnoziemach podejmowały zjazdowe zobowiązania, że osiągną 16 q/ha,
choć wcześniej chłop miał z 50 bez nawozów, a można wyciągnąć nawet sto
(nie jestem na bieżąco z rolnictwem, jak ktoś wie lepiej, niech mnie
poprawi).
> Tylko ciekawe, kto to teraz produkuje ... jakies panstwowe PGR,
> prywatni chlopi, sprywatyzowali te kołchozy, czy sprzedali
> zagranicznym inwestorom/rolnikom?
Oligarchowie, a któżby inny?
--
Jarek
-
37. Data: 2022-05-27 13:59:41
Temat: Re: Centrale telefoniczne
Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>
On Fri, 27 May 2022 13:16:07 +0200, Jarosław Sokołowski wrote:
> Pan J.F napisał:
>>> Ja w zasadzie pamiętam jeden, jeśli o ziarnistą chodzi. Niewielka
>>> paczka, chyba 200 g, bodaj 60 złotych. Potem drożała.
>>
>> "potem" to wszystko drozało, wiec cena bez roku niewiele mówi.
>> A w koncowce to i miesiac ważny :-)
>
> Za Gierka jeszcze nie było "potem", ceny były stałe. Podnoszono je
> tylko dla wybranych towarów -- kluczowym dla polityki finansowej
> państwa była oczywiście wódka. Po kolejnej podwyżce pół litra czystej
Srednia krajowa w/g ZUS
1960 1560
1970 2235
1975 3913
1980 6040
To oczywiscie nie mowi o inflacji cen, bo niby moglaby rosnac sila
nabywcza ludnosci ... ale towarow zaczelo brakowac.
A zamieszki 1976 wywolane byly przez podwyzki cen - i to bynajmniej
nie tylko na wodke.
Ot, socjalizm w praktyce - nie chcial rzad podnosic cen w ogole,
to po paru latach musial podniesc drastycznie.
> miało cenę 119 zł. Tak powstał kawał -- jaki jest numer telefonu
> do KC? -- 300 119 (stąd pamiętam cenę, a nie że piłem). Ludzie wtedy
> zarabiali jakieś 3000 zł. Kawa była traktowana podobnie, bo zawsze
> można było przypomiec słowa tow. Gomułki, ze robotnik kawy żłopać
> nie musi.
>
>>> O tym, że Rosja nie tylko nie importuje, ale jest największym
>>> na świecie eksporterem pszenicy, dowiedziałem się dopiero teraz.
>>> Dziwne, że tak cicho o tym było. A to wygląda mi na największy
>>> sukces kraju, z czym pewnie tow. Wiesław by się zgodził.
>>
>> A to jakos tak juz od paru lat.
>
> Zakładam, że więcej niż od paru lat.
Nie pamietam kiedy uslyszalem o tym po raz pierwszy ... a przeciez
to nie byla wiadomosc na pierwszą strone.
W 2010 putin zakazal eksportu zboza ... z uwagi na susze.
Czyli musialo to byc wczesniej.
A google jeszcze podpowiada, ze jakies sankcje byly nalozone na Rosje
w 2014 i od tego czasu rolnictwo sie drugi raz rozwinelo.
> Na defiladzie w Moskwie powinny
> jechać ciężarówki wyładowane ziarnem, a nie czołgi i rakiety. To by
> był o wiele lepszy dowód sukcesu kraju -- tak dla świata, jak i dla
> tubylców.
A gdzie tam - obywatel chce widziec czolgi, rakiety i wodkę, a nie
ziarno :-)
>> Co sie dziwic - wielki kraj, mnóstwo ziemi, jak dostanie zachodnie
>> traktory, to bedzie zboża pod dostatkiem.
>
> Mnie dziwiło dziadostwo za Sojuza, a nie to, że sama Ukraina z Rosją
> jest w stanie wyżywić pół świata. Wielki Głód był świadomym ludobójstwem,
> ale oni nawet jak chcieli produkować, to im nie wychodziło. Kołchozy na
> czarnoziemach podejmowały zjazdowe zobowiązania, że osiągną 16 q/ha,
> choć wcześniej chłop miał z 50 bez nawozów, a można wyciągnąć nawet sto
> (nie jestem na bieżąco z rolnictwem, jak ktoś wie lepiej, niech mnie
> poprawi).
50q to zdaje sie dobry wynik dzisiaj. Z nawozami.
>> Tylko ciekawe, kto to teraz produkuje ... jakies panstwowe PGR,
>> prywatni chlopi, sprywatyzowali te kołchozy, czy sprzedali
>> zagranicznym inwestorom/rolnikom?
> Oligarchowie, a któżby inny?
Myslisz, ze zainteresowani?
Moze i tak, przejeli kolchozy tanio, teraz maja zysk.
J.
-
38. Data: 2022-05-27 16:36:49
Temat: Re: Centrale telefoniczne
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan J.F napisał:
>> Tow. Gomułka herbatę lubił i pijał.
>
> Gruzinską? :-)
Nie wyglądał na człowieka wybrednego, pewnie pił co było. Gruzińskiej,
wbrew pozorom, wiele się nie widywało. Najczęściej "Madras".
>> Ale bez cytryny. Niestety.
>
> Cytryny wymagaly chyba statkow-chlodni.
> Nie wiem czy juz byly, ale mysmy chyba nie mieli.
> Mozna jeszcze samolotami sprowadzac.
Można samochodami lub koleją, bo cytryny dało się uprawiać w ramach
RWPG. Ale to jednak przekraczało możliwości socyalizmu -- transport
czegoś przez granicę (czy choćby ryb znad morza wgłąb kraju), to
zadanie ponad siły tego ustroju.
W czasie największej bryndzy za Jaruzela, czytałem w "Przeglądzie
Technicznym" artykuł jakiegoś profesura, który wyliczył, że cytryny
opłaca się uprawiać w Polsce. Huty wytopią stal i szkło na szklarnie,
górnicy wyfedrują węgiel na opał -- i już mamy nasze antyimportowe
cytryny. On to wszystko tak na poważnie.
> No ale wiesz - robotnikowi telefon mało potrzebny.
> Milicjantowi bardziej, zeby go pilnie wezwac na sluzbe.
> Dyrektorowi, lekarzowi ... bo inzynierowi to tez nie wiadomo po co,
> chyba ze ma odpowiedzialne stanowisko :-)
U nas w domu ten telefon często wieczorami dzwonił. Na pewno z dużym
pożytkiem dla kraju. Ale nieodmiennie uważam, że powinien móc dzwonić
także w domu murarza, który umawia się z krawcem na wódkę.
Jarek
--
Siedzę sobie na komisariacie,
Przy swieżo zaparzonej herbacie,
Ja bardzo lubię tę naszą madras,
Którą socjalna nalewa nam z wiadra
Na kartce wypełnionej służbowym drukiem
Kolega z drugiej sekcji podsyla mi cukier.
-
39. Data: 2022-05-27 16:53:59
Temat: Re: Centrale telefoniczne
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan Adam napisał:
> Chodziło mi nie o biedotę, tylko o eleminację zbędzych rzeczy.
> U Gomułki było to mocno posunięte, czyli np. krzesło drewniane
> bez miękkiego poddupka.
Dobrze pasuje do całego ustroju. Enrico Berlinguer, przewodniczący
Włoskiej Partii Komunistycznej miał nadany przez towarzyszy przydomek
"Żelazna Dupa". Nie z powodu zamiłowania do tego typu krzeseł, lecz
dla uhonorowania jego zdolności negocjacyjnych. Potrafił siedzieć
przy stole i gadać przez dwanaście godzin, dopuszczając najwyżej
kilkuminutowe przerwy. Aż nie wynegocjował tego, co sobie założył.
A tak poza tym, twardodupne krzesła to mi się kojarzą nie z Gomułką,
a z Michaelem Thonetem. Prekursorem wielkoprzemysłowego meblarstwa
i techniki gięcia drewna bukowego. "Krzesło numer 14" ma nawet
artykuł w Wikipedii (na obrazkach wersje dla mięczaków, w wyplatanym
poddupkiem, które też istniały).
--
Jarek
-
40. Data: 2022-05-27 17:07:54
Temat: Re: Centrale telefoniczne
Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>
On Fri, 27 May 2022 16:53:59 +0200, Jarosław Sokołowski wrote:
> Pan Adam napisał:
>> Chodziło mi nie o biedotę, tylko o eleminację zbędzych rzeczy.
>> U Gomułki było to mocno posunięte, czyli np. krzesło drewniane
>> bez miękkiego poddupka.
>
> Dobrze pasuje do całego ustroju. Enrico Berlinguer, przewodniczący
> Włoskiej Partii Komunistycznej miał nadany przez towarzyszy przydomek
> "Żelazna Dupa". Nie z powodu zamiłowania do tego typu krzeseł, lecz
> dla uhonorowania jego zdolności negocjacyjnych. Potrafił siedzieć
> przy stole i gadać przez dwanaście godzin, dopuszczając najwyżej
> kilkuminutowe przerwy. Aż nie wynegocjował tego, co sobie założył.
Zaraz zaraz - twarde krzesla byly znane od wiekow, a nawet od
tysiacleci.
Negocjacje jak wyzej - wymagaja zgody drugiej strony.
Jest jeszcze wiekowy przyklad konklawe - siedza o chlebie i wodzie
az wynegocjuja.
Moze by to u nas wprowadzic, np do wyboru RPO :-)
> A tak poza tym, twardodupne krzesła to mi się kojarzą nie z Gomułką,
> a z Michaelem Thonetem. Prekursorem wielkoprzemysłowego meblarstwa
> i techniki gięcia drewna bukowego. "Krzesło numer 14" ma nawet
> artykuł w Wikipedii (na obrazkach wersje dla mięczaków, w wyplatanym
> poddupkiem, które też istniały).
J.