eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.rec.foto.cyfrowa › Przychodnia doktora M
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 28

  • 21. Data: 2012-02-19 17:40:28
    Temat: Re: Przychodnia doktora M
    Od: marek augustynski <m...@g...com>

    > Fuszerka.
    > 1.Przedostatnia strofa nie konczy sie na ...alem.
    > 2.Rymowanka czasownikow w przeszlym, to latwizna.
    > ;)
    > StaM

    Na temat poezji nie mam pojęcia.
    Dzięki.

    Wydaje mi się, że przedostatnia nie musi być rymowana..

    marek


  • 22. Data: 2012-02-20 08:57:03
    Temat: Re: Przychodnia doktora M
    Od: John Smith <j...@e...net>

    W dniu 2012-02-19 18:40, marek augustynski pisze:
    >> Fuszerka.
    >> 1.Przedostatnia strofa nie konczy sie na ...alem.
    >> 2.Rymowanka czasownikow w przeszlym, to latwizna.
    >> ;)
    >> StaM
    >
    > Na temat poezji nie mam pojęcia.
    > Dzięki.

    Bo Ty jesteś poeta prozą.

    --
    Mirek


  • 23. Data: 2012-02-20 16:43:51
    Temat: Re: Przychodnia doktora M
    Od: marek augustynski <m...@g...com>

    > >> Fuszerka.
    > >> 1.Przedostatnia strofa nie konczy sie na ...alem.
    > >> 2.Rymowanka czasownikow w przeszlym, to latwizna.
    > >> ;)
    > >> StaM
    >
    > > Na temat poezji nie mam pojęcia.
    > > Dzięki.
    >
    > Bo Ty jesteś poeta prozą.

    Gdyby jakiś mędrzec opisał Marka jemu samemu w taki sposób, a by ten
    nabrał do siebie perspektywy, to Marek byłby gigantem. Wrodzony talent
    został zaprzepaszczony tylko dlatego, że najwidoczniej nikt nie miał
    na tyle wyobraźni, aby tego dzieciaka uczynić jego własnym narzędziem.
    Pozostała atrapa intuicyjnego daru, bo człowiek dorosły nie jest w
    stanie funkcjonować jak małpa.

    marek


  • 24. Data: 2012-02-20 18:46:06
    Temat: Re: Przychodnia doktora M
    Od: "StaM" <k...@W...gazeta.pl>

    marek augustynski <m...@g...com> napisał(a):
    >
    > Gdyby jaki=B6 m=EAdrzec opisa=B3 Marka jemu samemu w taki spos=F3b, a by te=
    > n
    > nabra=B3 do siebie perspektywy, to Marek by=B3by gigantem. Wrodzony talent
    > zosta=B3 zaprzepaszczony tylko dlatego, =BFe najwidoczniej nikt nie mia=B3
    > na tyle wyobra=BCni, aby tego dzieciaka uczyni=E6 jego w=B3asnym narz=EAdzi=
    > em.
    > Pozosta=B3a atrapa intuicyjnego daru, bo cz=B3owiek doros=B3y nie jest w
    > stanie funkcjonowa=E6 jak ma=B3pa.
    >
    > marek
    Nie jestes sam.

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 25. Data: 2012-02-21 08:23:34
    Temat: Re: Przychodnia doktora M
    Od: John Smith <j...@e...net>

    W dniu 2012-02-20 17:43, marek augustynski pisze:
    > Gdyby jakiś mędrzec opisał Marka jemu samemu w taki sposób, a by ten
    > nabrał do siebie perspektywy, to Marek byłby gigantem. Wrodzony talent
    > został zaprzepaszczony tylko dlatego, że najwidoczniej nikt nie miał
    > na tyle wyobraźni, aby tego dzieciaka uczynić jego własnym narzędziem.

    Raz doszedłszy do tego wniosku tchórzliwie zatrzymasz się w tym bezpiecznym stanie?
    Przecież do opisu Marka nie potrzeba mędrca, wystarczy iluminowany kretyn.
    A co dopiero Marek Comógłby.

    --
    Mirek


  • 26. Data: 2012-02-21 13:08:35
    Temat: Re: Przychodnia doktora M
    Od: marek augustynski <m...@g...com>

    > > Gdyby jakiś mędrzec opisał Marka jemu samemu w taki sposób, a by ten
    > > nabrał do siebie perspektywy, to Marek byłby gigantem. Wrodzony talent
    > > został zaprzepaszczony tylko dlatego, że najwidoczniej nikt nie miał
    > > na tyle wyobraźni, aby tego dzieciaka uczynić jego własnym narzędziem.
    >
    > Raz doszedłszy do tego wniosku tchórzliwie zatrzymasz się w tym bezpiecznym stanie?
    > Przecież do opisu Marka nie potrzeba mędrca, wystarczy iluminowany kretyn.
    > A co dopiero Marek Comógłby.

    Marek się nie zatrzyma ale ogarnia mnie paniczny strach na samą myśl o
    tym.

    marek


  • 27. Data: 2012-02-21 13:58:45
    Temat: Re: Przychodnia doktora M
    Od: John Smith <j...@e...net>

    W dniu 2012-02-21 14:08, marek augustynski pisze:
    >>> Gdyby jakiś mędrzec opisał Marka jemu samemu w taki sposób, a by ten
    >>> nabrał do siebie perspektywy, to Marek byłby gigantem. Wrodzony talent
    >>> został zaprzepaszczony tylko dlatego, że najwidoczniej nikt nie miał
    >>> na tyle wyobraźni, aby tego dzieciaka uczynić jego własnym narzędziem.
    >>
    >> Raz doszedłszy do tego wniosku tchórzliwie zatrzymasz się w tym bezpiecznym
    stanie?
    >> Przecież do opisu Marka nie potrzeba mędrca, wystarczy iluminowany kretyn.
    >> A co dopiero Marek Comógłby.
    >
    > Marek się nie zatrzyma ale ogarnia mnie paniczny strach na samą myśl o
    > tym.

    Kto Markowi zaszczepił ten strach?
    Ktoś bez wyobraźni, czy wyobraźnia Marka?

    --
    Mirek


  • 28. Data: 2012-02-21 21:10:34
    Temat: Re: Przychodnia doktora M
    Od: marek augustynski <m...@g...com>

    > > Marek się nie zatrzyma ale ogarnia mnie paniczny strach na samą myśl o
    > > tym.
    >
    > Kto Markowi zaszczepił ten strach?
    > Ktoś bez wyobraźni, czy wyobraźnia Marka?


    Zawsze jak z tobą rozmawiam mam poczucie, że jestem głupi. Uwielbiam
    to.
    Kilka dni temu pisałem sobie wywiad, wykorzystując też skrawki z
    grupy. Nie lubię go, nie nadaje się ale co mi tam. On odpowiada na
    kilka pytań o Marka i jego plemię. Ty je znasz, ale może jeszcze kogoś
    uszkodzimy.

    ...


    Siedzimy naprzeciwko siebie, odległość około metra. Wynajduję źdźbło
    trawy i trzymając w wyciągniętej ręce umieszczam w kadrze między mną a
    tobą. Możesz mówić, wiercić się, ale masz patrzeć na tą trawkę, na jej
    koniuszek. Będę sterował twoimi oczami. Później, gdy już się
    rozstaniemy, usunę trawkę z kadru.

    > Oszustwo.
    Nie jedno.
    Im mocniej źrenica utonie w tęczówce tym bardziej wzrok stanie się
    nieuchwytny. Im bliżej koloru czarnego będziesz tym większą trudność
    sprawi ci określenie kierunku spojrzenia. Nie będziesz w stanie
    powiedzieć czy osoba patrzy dokładnie w obiektyw czy obok.

    > Malarstwo.
    Masz kolor, pędzel i płótno i tylko od ciebie zależy co z nimi
    zrobisz.
    Fotografia to obraz rzeczywistości. Używamy obiektywu, aby na płaskiej
    powierzchni o wymiarach kilku centymetrów kwadratowych złapać odbicie
    otaczającego świata. To już jest kopia, więc powinniśmy zrobić
    wszystko, żeby wynikłe z niej ograniczenia były ostatnimi. Z mojego
    punktu widzenia fotografia nie oparta o prosty przekaz jest dowodem na
    brak umiejętności posługiwania się pędzlem.

    > A "fotograficzne mięcho"?
    Fotografia nie raz wymuszała postrzeganie siebie jako coś
    materialnego. Była jak piękny przedmiot, mebel, co w gruncie rzeczy
    przeczyło jej idei, ponieważ fotografia ma głównie wartość
    dokumentalną. Liczy się więc spojrzenie na świat tego kto ją wykonuje
    i w tym właśnie dopatrujemy się jej wartości, czegoś wyjątkowego. Ty
    patrzysz tak, ja patrzę siak i to nas odróżnia. A wszystko to ukazane
    poprzez jedno medium, fotografię. Sprowadzanie jej do pięknego
    przedmiotu, czyli wzbogacanie poprzez stylizację, sprawia, że staje
    się ona czymś na kształt malarstwa, co nieuchronnie wywołuje w niej
    kompleks. Fotografia jest czystym obrazem rzeczywistości, w tym tkwi
    jej piękno i siła. Jak głos śpiewającego człowieka. Bez mikrofonu i
    wzmacniacza.

    > Największa tajemnica?
    Gdy patrzysz w oczy kobiecie i świat się zatrzymuje.
    Problemem nie jest możliwość posiadania aparatu w protezie oka, tylko
    życie z tym. W kościach czuję, że jest tu coś niezdrowego, nie fair.

    > Nawet ty sam patrząc na zdjęcie nie czułbyś tego co czułeś wtedy.
    Pożądania nie widać.

    > Miłość jest ślepa.
    Bo nie patrzy oczami.

    > Więc tej metody nie wykorzystasz?
    Aparat nie ma żadnego wpływu, choć wydaje nam się, że ma, bo dzięki
    niemu właśnie dostrzegamy problem. To błąd w rozumowaniu wywołuje
    reakcję, przez którą stajemy się fotografami, a przestajemy być
    ludźmi. Aparat otwiera oko lecz niestety zamyka umysł.

    > A zatem wszelkie sposoby, tzw. oszustwa, są głupie, a ich celem jest nasze
    doświadczenie?
    Uwielbiam z tobą rozmawiać. Są głupie. Używamy ich, aby ostatecznie
    się od nich uwolnić. Czasem ciężko to zrobić. Traktujemy je jako
    tajemnicę, której wyjawienia obawiamy się jak ognia. Odnosimy
    wrażenie, że posiadając coś czego inni nie posiadają będziemy mogli
    tworzyć coraz to nowsze kopie i staniemy się jedynymi, którzy czerpać
    będą z tego powodu korzyść. Trzeba podjąć decyzję. Albo żyjesz swoją
    pracą i wciąż coś odkrywasz albo produkujesz towar. Nazywajmy rzeczy
    po imieniu.

    > Czy jedno przeczy drugiemu?
    Przypomina mi się Klaus Kinski. On na każdym kroku powtarzał, że
    wszystko co robi jest dla pieniędzy. Bo praktycznie tak jest. Coś
    trzeba jeść, a pieniądze są realnie istniejącą wartością. Problem
    sztuki nie polega jednak na myśleniu o pieniądzach, tylko na
    przemilczaniu tego. Sztuką jest powiedzieć wprost, że jesteś kurwą
    wystawioną na sprzedaż. Więc albo idziesz na całość albo mamisz ludzi.
    Kinski powiedział: "To jest fałsz, te rozmowy, kłamstwo. I rzecz nie w
    tym, że to takie straszne, ale że takie nudne."

    > Jaka jest różnica między laikiem a wtajemniczonym?
    Laik robi pamiątkowe zdjęcia. Powiedz mu, żeby zastanowił się nad
    "fotografią" i zaczął "tworzyć". Wiesz ile czasu potrzeba na przejście
    z punktu zero do zero? Raz skażony stajesz się upiorem, krwiopijczym
    wampirem, który chodzi i zaraża innych swoją nieśmiertelną chorobą.
    Miej duszę rozpiętą na niebie, ale bądź człowiekiem.

    > Wchodząc na ścieżkę wiedzy przyjmujesz, że możesz z niej nie wyjść?
    Nie każdy jest stworzony do tego co inni i w końcu powinieneś przyjąć
    to jako stan naturalny. Wyjątkowość nie może opierać się o pomysł.

    > To się nazywa styl. Może być np. twój własny, niepowtarzalny.
    Nie. To się nazywa produkcja taśmowa. Mój własny styl to moja
    nieświadomość. Dlatego też powrót do bycia człowiekiem jest pełnym
    powrotem do stada, ze wszystkimi konsekwencjami. Człowiek to zwierzę
    stadne. Jeśli jest coś co mnie z niego wyróżnia musi pozostać
    nieuświadomione. Dokopanie się do siebie oznacza koniec, "skalę
    talentu". Niepowtarzalny Styl jest zjawiskiem pierwotnym i nie
    merytorycznym. Duch artysty to medium.

    > Co z widzami, co z ich oceną?
    Chcesz odnieść sukces, podobać się. O czym tu gadać? Zaprzeczanie temu
    jest okłamywaniem siebie. Ja mówię tylko, żebyś nie szpanował. Jeśli
    wiesz, że posiadasz coś w czego posiadanie i ja mogę wejść, to nie mów
    mi, że jesteś taki wyjątkowy.

    > Co z edukacją? Ludzie muszą się jakoś uczyć.
    Edukowanie innych jest trudnym wyzwaniem. Musi być oparte o świadome
    nauczanie głupot. Nie możesz młodemu człowiekowi wygarnąć prosto z
    mostu. Powinieneś mu dawkować, powoli wprowadzać w najróżniejsze
    kretyństwa. Gdybyś mu tak przysolił z grubej rury uczyniłbyś z niego
    karykaturę.

    > Chciałbyś żeby ile kosztowały twoje zdjęcia?
    Jak najwięcej. Ale zostawmy to i załóżmy teoretyczną sytuację.
    Jesteś ze sobą szczery, albo starasz się. Próbujesz obnażyć swoje
    nieumiejętności, wszelkie absurdy jakie odkrywasz w badamy medium, te
    pokusy niesione przez fotografię, aby pokazywała jakie masz oko, itd.
    itp. Udało ci się zrobić coś co jest czyste i bezpretensjonalne.
    Pokazałeś uśmiech człowieka. Nie wizerunek tej lub owej osoby ale
    urywek życia każdego z nas, na widok którego na mojej twarzy również
    zagości uśmiech.

    > A czy nie boisz się?
    Ja się nie boję, ja się umieram ze strachu. Każda rzecz jaką
    wykonałem, do czego także zalicza się ta wypowiedź, wywołuje we mnie
    olbrzymie obawy. Jeśli komuś się wydaje, że taka czy inna twórczość
    może być wykonywana, a następnie wypuszczana w świat lekką ręką i
    bezpiecznie, to jest on w ciężkim błędzie. Nie ma sztuki bez strachu.
    Nie ja to wymyślam ale pod tym się podpisuję.

    > Co to jest artysta?
    Śmiertelnie chore dziecko. Pomimo młodego wieku jest tak zawstydzająco
    mądre. Wie, że są rzeczy ważne i nic nie ważne.

    > Dlaczego taki jesteś?
    Obcowałem z wiedzącymi wszystko. Ludzie ci posiadają wyobraźnię tak
    wielką jak to co już istnieje. Nazywam ich Augustyńskimi. Po świecie
    chodzą miliony Augustyńskich, a należą oni do plemienia krytyków. Moja
    obecność jest odpowiedzią na to szambo, zwykłym odruchem wymiotnym.
    Nie chcę być człowiekiem, który nie jest w stanie wydusić jednego
    własnego zdania.

    > Myślisz, że coś powiedziałeś?
    Robię fotografię, która ma to w nosie.

    > Więc kto to kupi?
    Żydzi ode mnie za marne grosze, ty od nich za ciężkie miliony.


    marek

strony : 1 . 2 . [ 3 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: